Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość mark09
Cooooler - nie pisz, nie dzwon, olej. Wiem, ze to brzmi okrutnie, ale zastanow sie - to nie ma zadnego sensu. Mi dochodzenie do tego wniosku zajelo prawie 4 miesiace, w ktorych zdazylem z siebie zrobic miekka faje w jej oczach i stracilem szacunek, moze mi tego nie powiedziala wprost, ale na 100% tak mysli. Podejrzewam, ze z Twoja jest tak samo. Widze, ze masz podobne podejscie jak ja, a to byl blad - z godzeniem sie na ta przerwe i z postepowaniem po rozstaniu. Powinno sie podjac jedna probe i jesli ona by nie wypalila to wtedy odpuscic. Ja zamiast odpuscic po tym liscie pod koniec czerwca dalej ja cisnalem i co - teraz ona ma taki stosunek do mnie jaki ma. Oczywiscie nie mowie Ci zebys przestal myslec o niej, bo to niewykonalne, poza tym dopoki masz nadzieje to i tak bedziesz myslal i wracal wspomnieniami do tego wszystkiego. Ja mam to samo, tez mnie k*rewsko boli na sama mysl o niej, co robi, z kim, jak sie czuje, czy jest szczesliwa, nie mowiac juz o tym jak chcialbym tak jak za starych dobrych czasow pojsc z nia na spacer, posiedziec pod tv czy zrobic cos, co robilismy tylko we dwoje. Proponujac jej cokolwiek pograzasz sie tylko, ja to widze na wlasnym przykladzie, wierz mi. Pisze to ku przestrodze dla kogokolwiek bedacego w podobnej sytuacji. Moze i sie wymadrzam, bo wytrzymalem nieco ponad tydzien, ale wierzcie mi - to zmienia troche percepcje i podejscie. Jak ona sie ucieszy z tego,z e nie pisze to przynajmniej bede wiedzial, ze nie ma co zyc zludzeniami, a moze ja cos ruszy, ale nagabywaniem NIGDY jej nie zdobedziesz na nowo. Ja swoja kocham dalej tak mocno jak kiedys, ale co z tego. Trzeba zaryzykowac i odbic pileczke, niech nie bedzie taka pewna na 100%, ze gdzies tam jest ktos, kto ja kocha bezgranicznie. Ona nie musi o tym wiedziec. A wierz mi - karma wroci, nie zycze swojej ex tego, bo kocham ja i chce zeby byla szczesliwa, ale patrzac pod katem tej calej sytuacji ona jeszcze dostanie od zycia po dupie tak jak ja dostaje teraz, bo tak dzieje sie w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
A ja wariuję (choć też twardo milczę, podobnie jak Mark) własnie dlatego, że mój były w tych swoich zagadkowych SMS-ach i jednym mailu jak gdyby dawał nam cień szansy. Podczas rozmowy rozstaniowej to było mówienie w kategoriach, że będzie się starał, żeby nie zniszczyc tego, co między nami dobrego się wydarzyło, że los na pewno nie zetknał nas przypadkowo i że pomysli, jak tak ułożyc nasze relacje, żeby były możliwie dobre - choc niestety tak blisko juz nie będziemy mogli być. Po kilku dniach, w reakcji na moje rozpaczliwe maile napisał maila, który był bardzo zagadkowy ale który wcale nie był jakis kategoryczny, raczej ujmował rzecz w kategoriach jedynego możliwego rozwiązania w tej chwili - przy czym nie wiadomo, co czas przyniesie. Od tamtej pory dwa razy obiecał mi SMS-em maila. Czekam na niego jak na zbawienie, choc zupełnie nie wiem, w jakim kierunku pójdzie: tłumaczeń i przeprosin? definitywnego ucięcia sprawy? dania nadziei? a może po prostu będzie to taki koleżeńskimail jak napoczatku naszej znajomości, jakby próba powrotu do koleżeńskich relacji, bez dotykania tego, co boli... Obsesyjnie sprawdzam pocztę, nie moge spać, ale wiem, że zwłaszcza TEGO konkretnego maila nie powinnam w żaden sposób przyspieszać czy wymuszać. To on musi dojrzeć do decyzji. Z jednej strony się tego boje, bo jakos próbuję sobie od miesiąca ułożyć zycie bez niego i jesli nie ma szansy, to lepiej byłoby to uciąć na dobre :-( A z drugiej - to czekanie i niepewność mnie wykończy :-( Nie rozumiem, ale może to juz taka męska strategia (zwłaszcza że on niewylewny i bardz wązy słowa i decyzje). Szkodaż, że tak trudno zrozumieć sposób myslenia meżczyzn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Oczy z guzikow - powiem Ci szczerze, ze ja jako facet gdybym zrozumial swoj blad to nie zwlekalbym ani chwili z odzyskaniem swojej dziewczyny. Takie przeciaganie sprawy w czasie dobrze nie wrozy. Ty musisz wytrwac w nieodzywaniu sie, bo dzieki temu w koncu poczujesz sie troszeczke lepiej, a tym samym nie bedziesz wywierac na nim presji. Jesli naprawde bedzie chcial to sie sam odezwie, na 100%. Wiem, po raz nty wszyscy piszemy tutaj, ze to bardzo ciezkie, ale nie ma wyjscia. U mnie nic, cisza, ani ja, ani ona. Moze nawet zapomniala o tych rzeczach. Moze rzeczywiscie mysli teraz tylko o sobie, a dopiero z czasem przypomni sobie o mnie. Zobaczymy, ale ja juz na to nie licze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mark, może to wstrętne co powiem, ale nie dość, że moim zdaniem ona do Ciebie nie wróci, to co więcej, nie życzę Ci żeby do Ciebie wróciła, bo na prawdę ona na Ciebie nie zasługuje. Co gorsza, jeśli się zdecyduje, to Ty ją przyjmiesz i będziesz robił wszystko tak, żeby to ona była zadowolona, a Ty jesteś na to za dobry, żeby pomyśleć o sobie i swoich potrzebach. Normalnie powinieneś przestać myśleć o tych jej rzeczach- spakować je i albo je odesłać pocztą, albo zostawić u znajomych, do których w końcu przyjdzie, żeby sobie zabrała. Na prawdę ona nie jest warta tego, żebyś się tak zamartwiał. Oczywiście Ty to wszystko wiesz i wiem że to za trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Mark09, bardzo dziekuę za mądre słowa i męską perpektywę... Niestety, moja sprawa jest dosyć skomplikowana, jest pewien strasznie ważny aspekt, o którym nie chcę pisać, a który sprawia, że na razie i tak i tak nie moglibyśmy być w pełni ze sobą. On miał wybór pomiędzy "to się nie uda, więc lepiej, żebysmy się rozstali" a "to się może udać, jesli obydwoje cierpliwie poczekamy i będziemy walczyć, choć może to długo potrwać". Wybrał to pierwsze rozwiązanie, nie chcąc skazywać mnie (i siebie zapewne) na czekanie, które nie wiadomo ile potrwa i czym się skończy. W sumie ja tez to trochę wymogłam, chciałam mieć nieco jasniejsza sytuację tego, co między nami, moich perspektyw. Problem który stoi pomiędzy nami dalej istnieje i sytuacja będzie jeszcze przez miesiace a może lata bez zmian. Najwięcej, co on mógłby mi w tej chwili dać, to powiedziane z przekonaniem: będziemy razem gdy tamta sprawa się rozwiąże, na razie sprowadzając naszą relację do platonicznej relacji. Tez myslę, że on na 100 % napisze, choć pewnie nic to zmieni w naszej relacji. I tak jak Marku radzisz - milczę. Smutno mi, że u Ciebie jest jak jest. Ale na pocieszenie Ci powiem, że gdy ja całkowicie "ochłodniałam" w stosunku do jednego z moich byłych, to nie było dla mnie problemem odebranie od niego swoich rzeczy, wizyta u jego rodziców by cos jeszcze domknąc i tak dalej. Bardzo rzeczowo wtedy podchodziłam do sprawy. W przypadku, gdy miałam poczucie winy i silne emocje wobec osoby, z która się rozstawałam, miesiącami unikąłam z nia kontaktu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Tez mi sie wydaje, ze nie wroci, poza tym zdaje sobie sprawe z tego, ze gdyby wrocila i nic sie nie zmieniloby w jej podejsciu to i tak to by sie rozsypalo po miesiacu. Ja bym sie pewnie staral jeszcze bardziej i przez to bylbym znowu nieszczesliwy. To ona powinna chciec wrocic i zmienic swoje podejscie - tylko wtedy to mialoby szanse. Raczej sie na to nie zanosi, wiec powtarzam - przestalem sobie robic wieksze nadzieje na cokolwiek. Dziekuje za tak wysoka ocene mojej osoby, tez coraz czesciej mysle, ze ona na mnie nie zasluguje, ale skoro potrzebuje innego rodzaju relacji to nie bede jej za to winil. Czasami sobie mysle, ze sobie nikogo nie znajde. Za 2 miesiace stuknie mi 29 lat, nie mam juz za bardzo okazji na poznawanie kogokolwiek, a tym bardziej to boli bo ejstem takim "rodzinnym" typem - chcialbym meic zone, dzieci. Poza tym ja mam wysokie wymagania jesli chodzi o dziewczyne i jej charakter. Z moja byla wszystko bylo zajebiscie, dopoki cos sie w niej nie zmienilo, dopiero wtedy stalem sie nieszczesliwy, ale wczesniej to bylo naprawde to, bylismy super dopasowani do siebie i teraz kazda porownywalbym do niej pewnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
e tam, oczywiście że znajdziesz, ja zaczęłam się spotykać z moim obecnym chłopakiem gdy on miał już 31 lat, więc to ile masz lat nie ma znaczenia. I nie będziesz porównywał, tyle że to jeszcze nie teraz bo potrzebujesz więcej czasu. Jak otrząśniesz się, to wtedy będziesz mógł zacząć z nową kartą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Oczy z guzikow - chodzilo Ci w tym przypadku o nia czy o mnie? Jesli o nia to wolalbym zeby nie "ochlodniala" jednak, bo jesli jest tak jak mowisz, to ciagle zywi jakies emocje w stosunku do mojej osoby, skoro jakso unika tego kontaktu. Jesli o mnie, to na pewno byloby duze przezycie, spotkanie z nia sam na sam, u niej lub u mnie, nawet po to by domknac jakies sprawy. Oczywiscie, ze mi dalej bardzo zalezy, oddalbym wszystko za to, zeby ona jeszcze nie skreslila nas definitywnie, ale jest inaczej. Pozostaje mi zyc dalej i czekac na to co przyneisie przyszlosc, ale poki co mysle o tej przyszlosci w czarnych barwach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Mówię o niej :-) Tak myślę, że gdyby jej było wszystko jedno, to przyszłaby, zabrała swoje, powiedziała "a, jeszcze jestes mi winien 20 złotych za cośtam", "no to cześć" i tyle. Myślę, ze ma przyjamniej duże poczucie winy, może wątpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Moze byc, wszystko byloby lepsze od chlodnej obojetnosci z jej strony. Z drugiej strony ciekawe ile bede musial czekac na kontakt. Chyba naprawde lepiej jest nie liczyc na cokolwiek. Kurde, tak bardzo chcialbym zeby cos jej sie zmienilo...ale trzeba w koncu miec resztki dumy i nie wyciagac pierwszemu reki, znowu nie dawac sygnalu, na pewno nie teraz, mzoe za miesiac, dwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a powiedz mi chłopku
Cały czas mówisz, że ona musi zmienić podejście, czyli co konkretnie? Ja nie widzę tu miłości z Twojej strony, stawiasz cały czas jakieś warunki i myślisz o swojej dumie. Coś mi się wydaje że nie jesteś taki cacy jak się uważasz. Mam wrażenie że coś zepsułeś gdy byliście razem. Ogólnie jak słyszę jak facet wiesza psy na pannie a siebie wybiela i cukruje tonie sprawia to dobrego wrażenia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
A powiedz mi chlopku - w ktorym miejscu powiedzialem cos negatywnego na jej temat? Ani razu jej nie skrytykowalem za nic, bo rozumiem jej decyzje. Ja jestem jaki jestem, nic wielkiego nie zrobilem, przenigdy bym jej nie skrzywdzil, chcialem z nia byc, ukladac sobie zycie tak jak kazda zwykla para, spedzac razem czas, mieszkac razem, ale ona tego nie chciala - nie wiem czy nie byla gotowa na to, czy nie chciala po prostu robic tego ze mna. Opisalem nasza historie najdokladniej jak potrafie. Nie wiem o czym Ty mowisz jesli chodzi o warunki - skoro to ona mnie zostawila, ja jej wielokrotnie mowilem ze zrozumialem o co jej chodzi, potrafilbym sie zachowywac inaczej w pewnych sytuacjach, ktore byly dla niej krytyczne (chodzi o te przestrzen), a jesli ona by sie nie zmienila i mialaby sie zachowywac tak samo jak przez ostatni okres bycia ze mna to nie mialoby sensu bez wzgledu na milosc, skoro ani ja ani ona nie bylismy juz wtedy szczesliwi. Zwiazek to zawsze mneijszy lub wiekszy kompromis - ja potrafilbym zrezygnowac z pewnych rzeczy, ona probowala ale nie wychodzilo to jej, bo sama mi napisala w ostatniej rozmowie, ze meczyla sie.. Tylko ja walczylem o ten zwiazek, ona nie i skoro ona to skonczyla to ona musialaby cos zmienic w swoim podejsciu, tak wygladaja te warunki - nie uwazasz? Nigdy siebie nie wybielalem, nie "cukrzylem" i nie oczernialem jej i nie mam zamiaru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Cały czas mówisz, że ona musi zmienić podejście, czyli co konkretnie? Ja nie widzę tu miłości z Twojej strony, stawiasz cały czas jakieś warunki i myślisz o swojej dumie. Coś mi się wydaje że nie jesteś taki cacy jak się uważasz. Mam wrażenie że coś zepsułeś gdy byliście razem. Ogólnie jak słyszę jak facet wiesza psy na pannie a siebie wybiela i cukruje tonie sprawia to dobrego wrażenia " -hahaha, to się nazywa analfabetyzm wtórny :D. Autor ani razu nie napisał nic złego na temat dziewczyny. Wręcz przeciwnie- w swoich pierwszych postach pisał o swojej "poprawie", zmianie tego,co jej przeszkadza. Proszę czytać ze zrozumieniem :) mark09- dzielny jesteś, dzielny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
nie odzywałem się troochę,bo przezywam najgorszy dramat w zyciu.......dzisiaj sie dowiedzialem,od niej,ze pieprzyla sie juz z innym gosciem i ze spotyka sie z nim od jakiegos czasu.....powiedziala mi to prosto w twarz....serce mi peklo,jestem tak zalamany,ze nawet nie jestem w stanie wiecej pisac...odezwe sie jak bede w stanie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cooooler- eh, bywa i tak , niestety. To, jak się zachowała świadczy o jej niedojrzałości. Dużo jej nie trzeba było, żeby rozłożyć nogi przed innym. Niech spada wobec tego.. Dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do coolera
a ja myślę, że tylko tak powiedziała, żebyś się od niej odczepił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
Nie powiedziała tego,zeby sie odczepil....to jest prawda,widzialem smsy jakie wysylala do tego goscia,dramat.....tylko teksty typu( przytocze najdelikatniejszy) "jezeli sasiedzi nie daja ci spac,to sie nie przejmuj,jak przyjade to ich zagluszymy wystarczajaco dobrze,juz nie moge sie doczekac"....uwierzcie jak to czytalem,to czulem jak umieram wewnetrznie....bylismy ze soba 4 lata,po obronie ,czyli do konca pazdziernika mialem sie oswiadczac.....jestem zalamany Od wczorajszego sniadania nic nie zjadlem i nie zmruzylem dzisiaj oka nawet na minute....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cooooler- współczuję, masz prawo czuć się tak jak teraz, nic dziwnego.. Tylko postaraj się jeść ,bo taką głodówką sobie narobisz kłopotów.. A czemu się spotkaliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
wiem...cos tam dziobie,ale czuje sie jak w amoku normalnie przez ten brak snu...jak mam przeblyski racjonalnego myslenia,to jestem tak strasznie wkurwiony na nia....ale wiekszosc to jest ogromy zal i smutek...ja po 4 latach nie potrafilbym w tak krotkim czasie spojrzec na inna dziewczyne....a ona,brak slow... Spotkalismy sie bo mialem jej oddac klucze do mieszkania,a bylem tam wczesniej,bo mam tam jeszcze swoje graty min laptopa,a musialem pilnie cos zgrac z niego i dzownilem do niej x razy ze jade tam,ale nie odbierala,wiec wszedlem i zobaczylem 2 telefony,zawsze uzywala jednego...los chcial,ze zapomniala wziac je ze soba...i podkusilo mnie,zeby przeczytac...i zobaczylem te smsy,caly czas mam je w glowie,nie moge ich wymazac... Pozniej,to juz poszlo...pojechalem zawiesc jej te klucze i powiedziala,ze skoro juz wiem,to jest to prawda,ze spala z nim,bo miala ochote....odstawila cyrk i sie poryczala i zawinela sie do pracy z powrotem,akcja byla tak szybka ze nawet nie wziela kluczy,a ja w mieszkaniu dostalem atakku histeri i tez nic nie zabralem...takze musze tam jeszcze raz jechac....dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze współczuję i domyślam się,co możesz czuć. Musisz być dzielny. Skoro szybko się pocieszyła to świadczy tylko o niej. Mało która kobieta potrafi się przed kimś "otworzyć" (ale to debilnie brzmi w tej sytuacji) tak szybko po rozstaniu, w dodatku po tak długim związku. I ten tekst, że miała na to ochotę ..:O Znajdziesz kiedyś wartościową dziewczynę. Widocznie ona Cie nie kochała. Niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Przykro mi bardzo, bedziesz cierpial przez kilka tygodni, ale po tym okresie bedzie Ci troszeczke latwiej, wierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem pewna, że ona za jakiś czas wróci z podkulonym ogonem. Bo na samym seksie nie zbuduje się trwałego związku. Teraz przezywa jakąś fascynację, od 4 lat ktoś znowu o nią zabiega, czuje się atrakcyjna i "rozchwytywana". Ale to pewnie minie, a romans się skończy.. Dopiero wtedy zobaczy, że straciła coś bezpowrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Zgadzam sie, jest dosyc prawdopodobne ze tak to sie skonczy. Po 4letnim zwiazku chciala sprobowac czegos nowego, innego, wyszalec sie ale to nie potrwa zbyt dlugo. Pytanie tylko, czy Ty bedziesz ja jeszcze wtedy chcial - w sumie to nie byliscie juz razem i kazde moglo robic co zechce, wiec nie mozesz jej obwiniac za to, ze zwiazala sie z kims. Sam mogles zrobic to samo. Mozesz ewentualnie miec do niej zal o to, tak szybko potrafila sie "przestawic" na kogos innego. Moja ex dalej sie nei dozywa, wrzucila dzis na fb 2 zdjecia z tego wyjazdu, wyglada slicznie...znowu mnie wzielo zeby do niej napisac jak bardzo za nia tesknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Wzielo, ale nie napisalem, ciagle siedze cicho bo rzeczywiscie szkoda mi tych kilkunastu dni, z tym ze ona bez kitu musi mnie miec totalnie gdzies. Zero kontaktu z jej strony, nic, widac jak sie tam dobrze bawila na tym wyjezdzie. Wydaje mi sie, ze jej musialem bardzo ciazyc, caly ten zwiazek musial jej bardzo przeszkadzac i teraz czuje sie wolna i moze robic co zechce i wydaje sie byc bardzo szczesliwa z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tam, od razu "ma cie gdzieś", "związek je ciążył"..itp. Może wcale tak nie jest. Żyje jeszcze wyjazdem. Daj jej ochłonąć, pozbierać się. W końcu się odezwie chociażby w sprawie tych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Twoj optymizm czasami mnie zadziwia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bo co mam Ci napisać? Piszę to,co wg mnie jest możliwe. Wiesz jak to jest po przyjeździe- pewnie spotyka się ze znajomymi,pokazuje fotki, załatwia swoje bieżące sprawy. Spotkać się musicie,więc moim zdaniem wreszcie to uczyni. Nie twierdzę, że wróci. Może kiedyś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
dzieki wam za wsparcie,ale naprawde jest mi cholernie ciezko....i nie wiem,czy pare tygodni mi wystarczy,zeby dojsc do siebie... Zgadza sie,nie bylismy juz razem ale od rozstania minelo ledwo ponad miesiac, a ona mi powiedziala,ze jezdzila do niego na 3 ostatnie weekendy...zreszta jak sie okazalo,to jej byly chlopak,z ktorym byla tylko przez pol roku przede mna!!!Zawsze mowila,ze byl gowniarzem i musiala go nianczyc(jest od niej o 2 lata mlodszy),wiem,ze mieli sporadyczny kontak przez caly nasz zwiazek,ale nie mialem nic przeciwko...nie jestem zazdrosnikiem i pamietam jak w maju tego roku,powiedziala mi,ze on bedzie w krk i ,ze chcialaby sie z nim spotkac...zdziwilo mnie to troche wtedy,ale powiedzialem,ze zrobi jak uwaza...takze pewnie od tej pory odnowil sie kontakt,a przez te 2 miesiace co nie miszkalismy razem jestem pewien,ze juz sie z nim widziala,ami zamydlala oczy... No i co najwazniejsze,to on jest z wawy a ona z krakowa...takze tylko weekendziki im zostaja... Jakbym wiedzial,ze to sie odnowilo po rozstaniu to nie mialbym pretensji,ale jestem pewien ,ze to sie zaczelo juz spory czas temu...a najbardziej dobija mnie fakt ,ze po tylu latach tak szybko potrafila pocieszyc sie u innego...i wlasnie ten tekst mnie zabil,ze miala ochote....pozniej zadzwonila,ze brakowalo jej niby czulosci i odczuwala taka potrzebe,ale nie moglem juz tego pierdolenia sluchac i sie rozlaczylem...a najlepsze jest to,ze ona przez ten caly okres prawie od rozstania,odzywala sie do mnie.dzwonila,pisala,nawet sie widzielismy i mi mowila,ze teraz co weekend do babci musi jezdzic,albo do ciotki....zenada,po co mi to w ogole mowila,po co klamala....w sumie wiedzialem,ze cos to smierdzi.... ech....za duzo teraz mysle i analizuje,ale nie mam co ze soba zrobic,na szczescie alboio nieszczescie w robocie wolne,bo mialem sie do obrony uczyc,ale jestem tak przybity,ze nic tylko gapie sie w sciane i mysle,mysle,dlaczego,co ja zrobilem,czemu musialem zostac tak zraniony... Pozostaje mi wierzyc,ze co mnie nie zabije,to mnie wzmocni...ale na to potrzebny jest jeszcze ogrom czasu...a przede mna najgorszy okres,a jeszcze zima zaraz...szkoda gadac,zalamany jestem :( A tobie Mark jedyne co moge poradzic,to zebys sie nie odzywal dalej,wytrzymales juz dlugo i jestem pewien,ze w koncu to przyniesie efekt...zycze ci stary,zeby u ciebie chociaz sie udalo,fajnie by bylo przeczytac cos posytywnego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×