Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość oczy z guzików
Pewnie się nie martwi :-( On niestety nie ma zbyt dużego zrozumienia dla cierpień i smutków innych osób, uważa, że wszyscy powinni byc tacy męscy i twardzi, jak on :-( Widział, że ja się autentycznie rozpadłam po tamtej rozmowie i dobrze wie, jak cierpiałam gdy rozpadł się mój pierwszy związek - wtedy skończyło się chorobą :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
No i widzisz sama czy warto ciągle troszczyć się o kogoś? Twój wiedział jak przezyłaś swój ostatni rozpad związku. Mój wiedział,że trudno mi ufać ludziom bo dużo w zyciu przeszłam wiedział ,że nie mam rodziny jestem sama wiedział ,że mnie skrzywdzi takim zachowaniem. I w moim i w twoim przypadku jest podobnie. Także naprawdę warto teraz pomyśleć o sobie a kolejny związek w przyszłosci traktować wiesz z dystansem...pewnosc co do tej osoby bedziesz miec dopiero w momencie gdy włoży ci obrączkę na palec a i tu jeszcze mogą wyjsc "kwiatki". Jakieś takie głupie czasy nadeszły kiedyś chyba ludzie mieli wiecej do siebie szacunku. Ja bynajmniej przestałam wierzyć w przyjaźń o miłosci nie wspominając. PS. mam nadzieję ,że nie denerwuję cię moim dosyć ostrym pisaniem. Wiem zdaję sobie sprawę ,ze szukając rady czy wsparcia chcielibyśmy usłyszeć same pozytywy ale tak się nie da niestety. Wiesz aż sama się dziwię ,że ja sama niedawno przechodziłam tą sytuację (2 i pół mca wstecz ) a teraz radzę innym, ale to chyba dlatego ,że mam już trochę wiosenek za sobą i trochę w zyciu przeżyłam i zaczynam uodparniać się na takie zachowania innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
Moja rada zarówno dla Ciebie jak i dla Marka. Postawić krzyzyk na znajomosciach. Odizolować się całkowicie. Najlepiej zniknąc. Zając się sobą. Gdy jesteście w domu i nachodzą was "głupie "myśli zróbcie porządki w szafie odmalujcie pokój róbcie cokolwiek, żeby tylko nie myśleć. Oboje mówcie sobie ,że to się skończyło ale wspomnień wam nikt nie zabierze... Po jakimś czasie sami zobaczycie ,że to działa. A wasi partnerzy? Może własnie wtedy dostrzegą brak waszej obecnosci? Może wtedy zrozumieją co stracili? I wierzcie mi,że gdy tak się stanie odnajdą was:) A jesli tak się nie stanie?? To zapewne będziecie już na to uodpornieni i was to nie zaskoczy. Gorzej już nie bedzie!! Nie macie nic do stracenia!! Trzymajcie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
dopiszę jeszcze jedno moje "doświadczenie" wynika również z tego,ze byłam juz osobą porzucającą i porzuconą. Wiem jak to jest być w tych dwóch rolach. W tej pierwszej gdy mój ex prosił chodził za mną itp. działało to na mnie jak płachta na byka... Dopiero gdy wystopował zaczeło mnie zastanawiać dlaczego i to ja zatęskniłam.... Napisałam to tera żebyście zrozumieli ,że jedynym sposobem jest izolacja...zeby ta druga strona coś zrozumiała. A jak kocha naprawdę to zrozumie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Nie, to wcale nie jest za ostro, naprawdę, pewnie zasługuję, żeby mnie bardziej zrugać i mną potrząsnąć... Obiecuję z całych sił próbować się zastosować do rady. Zwłaszcza, że kilka najbliższych mi osób (moi świętej cierpliwości rodzice, garść najbliższych, wiernych znajomych, od dekady tych samych) bardzo przeżywa to, co się ze mną dzieje, współczują mi i martwią się, że mogę rozwalić sobie zycie przez coś takiego (wtedy to były miesiące wyciete z życiorysu, na co teraz, gdy zdobyłam wymarzoną pracę i mam pewne zobowiązania finansowe, nie mogę sobie pozwolić). Muszę to zrobić choćby dla nich... A mój eks jest faktycznie bardzo twardym, upartym, walecznym człowiekiem. Jeśli mu na czyms zalezy, to obmysla sobie plan (to konsekwentne milczenie przy zapowiedziach odezwania się tez jest na pewno jakoś zaplanowane, tylko pytanie, do czego zmierza...) i krok po kroku go realizuje - aż osiągnie czego chce. I jest ogromnie konsekwentny. Więc masz w pełni rację. Nic nie zdziałam, nic nie zmienię, nie wpłynę na niego w żaden sposób. Ale jesli on by się zdecydował, to wiem, że byłby gotowy długo o mnie walczyć - i byłaby to poważna decyzja z jego strony. Bardzo dziękuję raz jeszcze za radę, to wbrew pozorom jasny obraz :-) Jak się wezmę za siebie, to mam szanse wygrać cos, co jest dla mnie lepsze - czas pokaże, czy to coć nowego, czy może jakims cudem powrót do starego - ale w lepszej postaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hamowatyzawalacz
Wyrywkowo przeczytałem ale w tym zostawieniu kogos w spokoju coś chyba jednak jest bo jak przez jakis miesiąc niepokazywałem że mi zalezy to nawet udawało mi się porozmawiać z nią i gdzieś pojsc w grupie razem ale niebardzo mogłem długo wytrzymac i przygadałem ze mnie ignoruje to znowu ma mnie gdzieś więc jak ktoś moze to najlepiej jak najwczesniej dać sobie spokój. Mi się to ponad rok wlecze a poznałem ja prawie dwa lata temu. Kilka razy nawet inna mnie zaciekawiła tylko prawie od razu pojawiało się podświadome nastawienie żeby nie wyszło bo może tamta się odezwie i żeby niemieszać innej w głowie. Teraz wiem że juz ją tylko drażnię i co by człowiek nie zrobił to juz lipa. Na razie z jej koleżanką spotkałem się tylko wogóle tak jakoś prawie bez emocji to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomek
Wiecie co jest najwazniejsze gdy zdarzy sie rozstanie ? Ze w koncu TRZEBA DOJRZEC i DOROSNAC. Ze trzeba zrozumiec ze w zyciu STOI sie na wlasnych nogach a nie WISI na kims. To dojrzewanie jest naprawde BOLESNE ale sie go nie ominie. A pisze to wszystko bo sam przerabialem wiec nie mowie jak slepy o kolorach. Niestety nie da sie komus dac ani sprzedac swoich doswiadczen. Kazdy sam/sama musi "isc do dentysty". A to boli, buuuu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
To prawda, ale ja nie mam raczej problemu z byciem samemu i radzeniem sobie samodzielnie z życiem. Zanim spotkałam mojego eksa, radziłam sobie z tym całkiem dobrze, i między innymi to go we mnie ujęło - traktowanie życia jako czegoś fantastycznego, otwierającego nowe mozliwości, czerpanie radości z pracy, z moich hobby, z kontaktów z innymi ludźmi... A co do dania spokoju - na pewno to prawda. Ale ta moja sytuacja jest dosyć dziwna. Gdyby to było takie klasyczne rozstanie z "na pewno spotkasz kogoś, kto będzie dla Ciebie odpowiedniejszy" itp. wiedziałabym, że juz pozamiatane i . Ale mój eks zostawił sobie całe mnóstwo otwartych furtek, dużo mówiąc i pisząc w kategoriach tego, co będzie działo się między nami w przyszłości, że będzie ona lepsza nie tylko od tego, co dzieje się teraz, ale tez od tego, co było między nami wczesniej (o ile ja będę chciała jeszcze miec z nim do czynienia, bo on na pewno tak, w jego przypadku np. nic się zmieni, itp.)... Oczywiście, trudno powiedzieć, czy mówi o ewentualnej reaktywacji związku, czy chce mnie pocieszyć i udowodnić, że dalej mnie szanuje i chciałby w przyszłości być ze mną w przyjaźni. Podczas tej naszej rozmowy raczej ujmowałam wszystko w kategoriach "przejście od miłości do przyjaźni raczej się nie uda". Potem, w kolejnych mailach, zmiękłam, próbując dac mu do zrozumienia, że mimo tego, co się stało, dalej jest kims dla mnie bardzo drogim i nawet jeżeli jego zdaniem nie pasujemy do siebie jako para, to na pewno możemy być przyjaciółmi. I on w tym momencie urywa kontakt, równoczesnie go obiecując... Właśnie w tym sęk, że rozbudził we mnie nadzieję i zostawił w takiej gryzącej niepewności, co on mysli, co zamierza, co kryje się za tymi wszystkimi zagadkowymi odsyłaczami do niejasno okreslonej przyszłości. Jakbym mo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
gła, to bym go przycisnęła do ściany i zapytała "co Ty knujesz, chcę wiedzieć, na czym stoję" (zwłąszcza, że mail porozstaniowy był znacznie mniej kategoryczny niz rozmowa, te ostatnie SMS-y tez były dziwnie "miękkie" i serdeczne, bez typowego dla niego dystansu - więc niejako postęp). Ale wiem, że to nic by nie dało, bo to taki facet, któremu rozmowy o uczuciach nie chcą przejśc przez gardło, choc potrafi czynem udowodnić, że cholernie mu zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
Oczy z guzików- pozwoliłam sobie poraz kolejny wtracic swoje 3 grosze odnosnie twojej wypowiedzi:) Powiadasz,ze on zostawił tyle niedopowiedzeń ? Zostawił furtki itp? Hm może i tak własnie jest ale po co się nad tym zastanawiasz? Żeby katować siebie? Może on cos tam zostawił sobie moze chce zebyć była tzw. kołem zapasowym. Jednak ciebie najbardziej powinno dotknąc to,ze jednak zostawił. Nie ważne co powiedział lub czego nie powiedział. Powiem znowu na moim przykładzie. Pan nazwijmy go X też nic mi nie powiedział tylko zwinął się.Też się domyślałam po co na co i dalczego? Wiesz nawet napisałam jemu ,żeby usunął głupi mój numer gg to bedzie dla mnie jednoznaczne skoro tak trudno napisać jednego smsa "koniec znajomosci" I co? Usunął numer....myślałam aha chciałam odpowiedzi tą ją mam. Jednak po kilku godzinach miał z powrotem i ma go do dzisiaj. I co z tego? To znaczy ży mam się łudzić zadreczać itp? Nie wiem co on tam mysli może potrzebuje czasu by zdobyć się na rozmowę może wcale nie zamierza takowej podejmować a numer wpisał tylko po to by mnie wnerwiać i dawać nadzieję. Może faktycznie nie ma skrupułów ,a może żałuje. Tych" może " jest duzo. Każda opcja jest możliwa. Jednak dla mnie ważne jest to,że nie zostałam poinformowana o jego zamiarach jakie kolwiek by były i to mi wystarcza. I dla ciebie również tylko to powinno się liczyć co jest teraz nie co było kiedyś.I wszystko w tym temacie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
A czytając jeszcze raz to co napisałam w ostatnim poscie ja jako osoba trzecia patrząca jedynie z boku na to moge powiedziec jedno był miły dla ciebie wiedział ze wystarczająca krzywdę robi tobie odchodząc chciał pozostawić jakis cień nadzieji z myslą ,ze nie bedzie ciebie to tak bardzo bolało...co nie zmienia faktu ,ze nie chiał z Toba byc. Moze nie teraz może tez potrzebuje czasu musi przemyslec pewne sprawy. Jednak dla ciebie powinno liczyć się jedno,ze odszedł i na tym powinnaś zakończyć. A jesli to ci pomoze ustal sobie granicę np. 1 miesiac jesli w tym czasie wróci wyjasni bedziesz wiedziała. Jesli tak sie nie stanie...to już odpowiesz sobie na wszystkie pytania. PS. Wiesz ja miałam znacznie gorsza sytuację niż chyba kazdy z was. Jednak dla kazdego jego własna historia jest najgorsza. Ale pomyśl na moim przykładzie u ciebie rozwiazało się tak ,a jak rozwiazało się u mnie? Wolałabyś takiego zakończenia jak moje? Ufasz komuś przez 1,5 roku ten ktoś jest wręcz idealny jeszcze jednego dnia bardzo sie stara a następnego znika BEZ SŁOWA. nie wiesz co było przyczyną nie wiesz czy to zart nie wiesz czy to jest jego prawdziwa twarz czy prawdziwą była ta przez 1,5 roku. Bo widzisz ja tego nie wiem i się nie dowiem pewnie nigdy(jestesmy z róznych misat nie mamy współnych znajomych) Nawet nie wiesz jaki przezyłam szok próbowałam odpowiedziec sobie na wiele pytań szukałam pomocy u innych...Jednak nikt mi nie pomógł musiałam przejsc przez to sama....I jakoś przeszłam i powiem ci ,że nadal nachodza mnie momenty gdzie chce mi się wyć ale trzymam się jestem twarda... Ale dlatego ,ze wiem jak to jest być samej w takiej sytuacji chcę pomóc wam .Mimo,ze ja sama takiej pomocy nie miałam. Uśmiechnij się:):):) Jutro bedzie lepszy dzień:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Bardzo Ci dziekuję, mark czytam twoje wypowiedzi... W momentach większego rozsądku głupio mi, że tak ciągle te żale wylewam, bo zdaję sobie sprawę, że wiele osób ma o wiele gorzej... I Twój przypadek na pewno do nich należy. Ja bym pewnie pomyślała, że albo on zwariował, albo ja zwariowałam, zadręczałabym się szukając możliwych powodów - że to może jakas omyłka,jakąs plotka, w która on uwirzył, czyjas intryga... straszne :-( Ja znam z grubsza jeden powód, który przyczynił się do tego, że mój eks odszedł, bardzo ważny powód, o którym jednak nie chcę tu pisać, bo to z jednej strony bardzo osobiste, z drugiej - na tyle charakterystyczne, że pewnie moi, jego lub wspólni znajomi rozpoznaliby, kto to pisze (przy czym nie chodzi o niczyją winę, tylko pewne ważne czynniki zewnętrzne). Na to nałożyły sie jakies inne powody, których nie znam i wszystko razem przeważyło szalę. To, że znam ten powód, w pewnym sensie ułatwia mi akceptację jego decyzji - bo to cos niezaleznego od tego, jak zachowywałam się w relacji z nim. Ale z drugiej strony tę akceptację utrudnia - bo się łudzę, że może problem jakoś sam się rozwiąże (pewnie nie) i wtedy wszystko będzie mogło być jak dawniej - tylko lepiej i łatwiej... Myślę, że ta idea miesiąca to bardzo dobry pomysł. On w tej chwili rzucił się w wir pracy, korzysta z każdej okazji, żeby wyjechać służbowo z naszgo miasta i bierze na siebie obowiązki połowy firmy. Ewidentnie wszystko zagłusza. Ale miesiąc to wystarczająco długi czas, żeby zatęsknił - o ile zatęskni - i się odezwał. Jesli się nie odezwie, to potraktuję to jako jednoznaczną odpowiedź na moje wątpliwości i całkowicie zamknę ten rozdział... Obydwoje jestesmy już bardzo dorośli (około trzydziestki, wstyd przyznać), więc trzeba być twardym :-( A wracając do Twojej historii - strasznie, strasznie mi przykro :-( I najgorsze, że niczego mądrego ani pocieszającego nie potrafię powiedzieć... Poza tym, że to okropnie niesprawiedliwe, że taką rozsądną, bezinteresowną i empatyczną osobę to spotkało :-( Ale może faktycznie jutro będzie lepszy dzień :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
Oczy z guzików- tak moja sytuacja jest koszmarna nie zyczę jej nikomu. Czytam tutaj na forum wypowiedzi innych kobiet typu "jak on mógł zostawić mnie przez sms" albo wczoraj mówił ,że kocha a dzisiaj przyszedł i powiedział ,ze to koniec" i może to głupie ale im zazdroszczę wiesz? Ze ten osobnik chociaż tez mało warty jednak stac go było chociaż na te dwa słowa. Mojego nie było stać. Chociaz wiedział jak zachowywał się mój poprzedni ex i dziwił się wielce jacy faceci są podli:P Ale widzi się tylko u kogos nigdy u siebie. A co do wieku teraz cię zaskoczę równiez nie jestesmy nastolatkami ja ok 30 tki. A on I TU UWAŻAJ 39 lat:( No ale cóz jak widac i w takim wieku jak mój były mozna byc dzieckiem. Co smieszne. W czerwcu równiez zostawił mnie bez słowa. Pojechałam stwierdził,ze nie zamierza ze mną rozmawiać nie chce mnie znać...a po 5 dniach wrócił mówiąc jak bardzo żałuje ,ze zachował się jak palant ,ze nigdy mnie już nie skrzywdzi i wytrzymał 3 tygodnie. Teraz juz prawie 3 miesiące cisza....Ja dalej nie wiem o co chodziło co sie stało oczywiscie chciałabym wiedzieć ale juz nie od niego... Jesli to bedzie tak silne pójdę sobie do psychologa...jak narazie sobię radzę.... Nie czuję do niego nienawisci Mimo jego podłego zachowania zycze mu jak najlepiej niech bedzie szczesliwy zreszta napisałam to jemu w ostatniej wiadomosci 3 tyg temu. Nadal mam go w sercu...chociaz staram się zabić to uczucie... Dobrze dosyć mojej historii. Do ciebie tak wyznaczenie sobie pewnej granicy jest dobre. Jesli do tego czasu sie nie odezwie bedziesz miała odpowiedz i co ważne juz w jakis sposób oswoisz się z myslami.Myslę ze wtedy bedzie łatwiej. A jesli on zdecyduje pojawic się za kilka miesięcy będziesz juz zupełnie wyleczona i wierz mi stanie ci sie to całkiem obojętne...:) Bedzie dobrze:) Jesli bedziesz miała ochotę pisz...postaram się wesprzec jak tylko potrafię:) DOBRANOC:) Kurcze myslę ,ze powinnam załozyc jakiś klub wspierający osoby porzucone:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Naprawdę, to chyba najgorszy możliwy przypadek... Co prawda, znam jednego prawie identycznego osobnika, jeszcze starszego - fantastyczny jako kolega, ale w relacjach damsko-męskich zachowuje się jak ktos chory. Znany był z robienia kolejnym dziewczynowm, z którymi się spotykał, podobnych numerów, jak Twój eks Tobie. gwałtownie, bez słowa wyjasnienia, bez jakichkolwiek znaków ostrzegwaczych przed - znikał, "obrażał się", urywał wszelki kontakt, zostawiając tą drugą osobę załamaną i totalnie zagubioną w rozmyslaniach o tym, co było nie tak. Ostatnio równie gwałtownie ożenił się z kobietą poznaną podajże trzy tygodnie wcześniej, co wzbudziło powszechne osłupienie. Więc jakkolwiek brzmi to banalnie: uwolnienie się od kogos tak niezrównoważonego to szczęście... Trzymaj się, trzymajcie się wszyscy: Mark, Coooooler... Ja teraz mam ponad tydzień zawodowych wyjazdów i nie wiem, czy uda mi się w tym czasie dorwać do internetu. Ale może to nawet lepiej: nie będę się kręcić w kółko piszac wciąż to samo, tylko zobaczę, czy ten pracowity tydzień coś zmieni w moich emocjach. On na pewno w najbliższym tygodniu się nie odezwie - ma czas wyjazdów i deadline'ów w pracy, co jako pracoholik i perfekcjonista traktuje najpoważniej na świecie; nawet, gdy byliśmy razem, to w takich momentach mielismy w najlepszym wypadku kontakt telefoniczny, żeby się upewnic, że u drugiej osoby jest wszystko w porządku. Ale potem kolejne trzy tygodnie będą czasem decydującym; tak, jak pisałam, zawsze po takim okresie oddania się w stu procentach pracy on ma więcej wolnego i czas odrabiania zaległości ludzkich, i to wczesniej zawsze były cudowne tygodnie. Jeżeli do połowy listopada - a więc zaproponowanego przez Mark czytam twoje wypowiedzi deadline'u - się nie odezwie, to cóż, pewnie moge liczyc co najwyżej na życzenia świąteczne... Mieszkamy w jednym mieście, ale dużym, i na przeciwległych końcach, obydwoje jestesmy mocno zapracowani, dużo wyjeżdżamy, mamy wspólnych znajomych, ale żadne z nas nie jest "imprezowe" - wolimy kameralne rozmowy przy kawie z nie więcej, niż jedną-dwoma osobami na raz, więc przypadkowe spotkanie sie na ulicy albo na zbiorowej imprezie raczej nam nie grozi. Ale, jak pisałam, sęk w tym, że wiosną będziemy musieli mieć pewien kontakt służbowy, bo nasze firmy współpracują. Ale jeżeli się do tej pory nie spotkamy, to pewnie będzie mi juz prawie (bo jednak całkiem neutralnie nigdy juz go nie będe mogła postrzegać) obojętny. I zobaczymy, czy będzie możliwy powrót do koleżeńskich relacji, czy tez będzie to ponad moje siły. I dziękuję anonimowemu pocieszycielowi od "smutasków" za linka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomek
Slyszeliscie kiedy ze nalezy patrzec na to co ktos robi a nie to co mowi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Ja tez nie mam aktualnie nic pozytywnego do dodania. Z tego co do mnie dociera to ona naprawde uwaza, ze dobrze sie stalo, ze jestesmy nie pasujacymi do siebie ludzmi i ze nie wroci. Zreszta samo jej zachowanie to potwierdza, nie musze nawet nasluchiwac od ludzi - nic sie nie odzywa, nie interesuje sie. Ja jestem po prostu zszokowany taka jej postawa, tak jakby przekreslila to wszystko co bylo miedzy nami, mimo ze na 100% wie, jak mocno to przezywam, i nawet ze zwyklej ciekawosci nie zainteresuje sie czasami co slychac. A slychac **ujowo, bo teraz widzac jej zachowanie nie mam zadnych nadziei na nic, a jednoczesnie ciezko mi sie pozbierac i zajac sie soba. Mam liczycy na tarota, ze za pol roku to sie odmieni?? Wczoraj przez pol dnia lazilem bo galeriach handlowych w 3miescie dla zabicia czasu, wszedzie widzac dookola siebie zakochane pary. Nie zmusimy nikogo zeby wrocil, ale ja wiem, ze jej to nawet nie przejdzie przez mysl i tego nie pozaluje, bo ma swoj nowy swiat i mnie traktuje jak zaraze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Mark- szkoda mi Ciebie, nie smuć się. Zacznij żyć na nowo. Skoro tak łatwo jej żyć bez Ciebie-znaczy, ze nigdy Cię nie kochała. Będziesz szczęśliwy, a ona będzie żałować swojej decyzji, że odrzuciła wartościowego faceta... Wiem, banalnie to brzmi, ale tak jest. Czas może nie leczy ran, ale przynajmniej przyzwyczaja do bólu.. Przetrwasz to. A jak kiedyś sobie o Tobie przypomni- to ty zdecydujesz, co dalej. Ty będziesz panem swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Mi juz nawet nie chodzi o to, ze caly czas bardzo ja kocham i sobie z tym nie radze, tylko o jej stosunek do mnie - ta polityka "zero kontaktu" i olewanie mnie po calosci. Nie rozumiem tego, zachowuje sie tak, jakby strasznie ja skrzywdzil, a my sie po prostu nie dopasowalismy. Zadne nie wyrzadzilo drugiemu krzywdy, nie zrobilo nic co mogloby sprawic, ze ta druga strona traktuje Cie jak powietrze. To mnie boli najbardziej w obecnej sytuacji. Widzicie, miala dac znac po poworcie w sprawie tych rzeczy - siedzi cicho. Znajomym mowi, ze na nic sie ze mna nie umawiala aporpos wymiany rzeczy i nigdy do mnie nie wroci. Ok, ale chyba nalezy szanowac drugiego czlowieka, z kim kiedys laczylo Cie bardzo wiele. Ja rozumiem, ze moglem ja zrazic w jakims stopniu do siebie tym wypisywaniem i meczeniem jej przez pierwsze 3 miesiace po rozstaniu, ale ona mnie zna i wie, ze nie mialem zlych intencji. Jej ignorowanie mnie po prostu mnie dobija. Nie wiem co mam robic, dalej do nie nie pisze, ale czasami az mnie swierzbi zeby napisac z ironia, ze musialem przysporzyc jej niewyobrazalnych cierpien skoro zachowuje sie tak jakby nie chciala mnie znac. Moze kobiety, tak aktywne na tym forum, pomoga mi zrozumiec jej postawe, z czego wynika takie zachowanie bo dla mnie to jest nie do ogarniecia i doradza, jak sie dalej zachowywac, zeby byc z nia w normalnych stosunkach. Cenie ja jako osobe i nie chcialbym tracic z nia kontaktu, zdaje sobie sprawe z tego, ze ona nie wroci, ale nie chce tracic tej znajomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Marko
chłopie ,czy ty nie rozumiesz jak wielką traumą jest rozwód, ty się użalasz nad sobą ale o jej uczuciach nie pomyślisz , musi upłynąć trochę czasu i tyle. swoją drogą gdyby tobie na znajomości z byłą żoną zależało to byś się do niej odezwał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Ktos tu chyba nie sledzi postow na biezaco bo nikt nie mowi nic o rozwodzie tylko o rozpadzie ponad 2 letniego zwiazku. To ona mnie zostawila i ignoruje do tej pory wiec chyba gosc forum nie trafil za bardzo. Za kazdym razem jak ja sie do niej odzywalem to ona albo mnie ignorowala albo w najlepszym przypadku zbywala, wiec mimo ze mi zalezy, to przynajmniej nie inicjuje juz tego. Prosze o komentarze bardziej dostosowane do sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam zamiaru
Moze jej nie zależało na Tobie tak bardzo jak myślisz....dlatego też nie chce utrzymywać z Toba kontaktu.... zwyczajnie nie zależy jej na dobrych relacjach miedzy Wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mark09- jeśli chodzi o moje przypuszczenia to ona albo czuje się źle, że zostawiła Cie, jest jej przykro , że Cię skrzywdziła i woli nie dawać żadnego znaku, żeby nie robić Ci nadziei, żebyś zapomniał- ma wyrzuty sumienia albo jest po prostu złym człowiekiem , wredną babą, egoistka, która ma w nosie to, co czujesz, to, co u Ciebie, czy wszystko w porządku albo- ma kogoś nowego. Dziwny przypadek, przyznam.Mi jako kobiecie cięzko jest ją rozszyfrować. A to typ laluni, czy tylko takie wrażenie mam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A te rzeczy, w sprawie których powinniście się spotkać to coś ważnego, czy jakieś klucze, szczoteczka do zębów i krem ? Jak to drugie to może po prostu uważa za zbędne spotkanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Lalunia nie, ani glupia laska tym bardziej. Zawsze ja mialem za bardzo inteligentna osobe, z duza empatia, wiec to mnie dziwi. Rzeczy nie az takie wazne poza jedna - mam u niej swoj garnitur, a za 3 tygodnie mam wesele brata (o ktorym ona wie od znajomych), wiec musze sie w ciagu tego okresu z nia umowic jakos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
Nie kombinuj teraz z garniturem. Nie mozesz kupić nowego? Tyle czasu jej unikasz już a jesli pójdziesz znowu zaczniesz od zera. To moja rada. DO klementynki- wiesz myślę podobnie jak ty, ze to może byc przyczyną jej braku zainteresowania. Ale nie koniecznie. Może być tak ,że ona nadal coś tam czuje ale próbuje "oszukać " swoej uczucia i może czuje strach przed kontaktem ,że "coś do nie wróci". I ta ostatnia opcja jest chyba najbardziej prawdopodobna. On nie myśli o Marku lecz o sobie. Tak na moje babskie oko. Jednak Mark powinien trwac przy swoim i pod żadnym pozorem nie odzywać się. Dać jej czas nawet gdyby mialo to trwać jeszcze miesiąc czy dwa. Ona sama musi się "obudzić" Co do mojej wypowiedzi dlaczego tak sądzę ? Hmm potem napiszę coś wiecej:) Miłego dzionka A gdzie nasze OCZY Z GUZIKÓW??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark czytam twoje wypowiedzi
Mark jeszcze jedno wiesz ona teraz przez ten czas jak do niej pisałeś przekonała się ze nadal jesteś itp. I byc może nadal liczy ze się odezwiesz bo jeszcze za krótki czas milczenia z Twojej strony a jednak nauczyłeś ją tego,ze piszesz i czekasz na nią. Wiec teraz musisz być wytrwały ona jesli nie teraz to na pewno za jakiś czas uswiadomi sobie ,ze faktycznie skończyłeś...I może wtedy się obudzi? Bo wiesz docenia się dopiero jak się straci a ona mimo ze nie była już z Tobą przez to twoje pisanie czuła ,ze cię ma! Jednak to ty znasz ją najlepiej powienieneś wiedzieć czy jest w stanie czegoś żałować jaki do niej byłeś i czy jest wstanie zaleźć kogoś lepszego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Witajcie, Dziękuję dziewczyny za pamięć i za rady :-) . Jestem, jestem, tylko w tym tygodniu postanowiłam wypróbować metodę mojego eksa na duchowe rozterki - pracuję za dziesięciu i spędzam pół dnia z kierownicą, by potem padać na twarz i nie mieć siły na myślenie - a równoczesnie mieć satysfakcje z dobrze wykonywanej roboty i nowych kontaktów. Widzę, że to pomaga - dzisiaj po raz pierwszy od ponad półtora miesiąca od naszego rozstania uznałam, że to, co w lustrze, mogłoby się komuś podobać... Bo niestety całe to cudowne podbudowanie, które zapełniał mi jego niekłamany zachwyt w oczach i akceptacja mnie w każdej postaci, w momencie rozstania szlag trafił, poczułam się stara, brzydka, pokraczna, śmiertelnie zmęczona (niedobór snu i apetytu oraz od płaczu podkrązone oczy i czerwony nos nikomu nie robią dobrze). Oczywiście dalej łapię się na tym, że cos mi go bardzo przypomina, i szklą mi się oczy :-( Kusi mnie żeby mu SMS-em wysłać pozdrowienia z miast... Dzisiaj przyśniło mi się, że byłam u niego w pracy, potem za nim szłam przez całe miasto, a on cały czas mnie w ogóle nie widział... Aż wreszcie spotkalismy się w jakimś domu i wreszcie mnie zauważył i bardzo się ucieszył, mówiąc, że udało się wszystkie kłopoty rozwiązać - a ja mogłam się znowu w niego wtulić... Ale staram się w ogóle nie mysleć o tym, co było, wracam myślami do czasów sprzed jego poznania, które (zawodowo, towarzysko) były bardzo dobrymi czasami - choć nie umywały się do cudowności stanu zakochiwania się i stopniowego odkrywania wzajemności. Mark, przykro mi bardzo, że usłyszałeś takie słowa iw ogóle że to wszystko tak wygląda. Ale też byłabym skłonna to interpretować optymistycznie. Ja w relacjach międzyludzkich strategię ucinania kontaktu stosowałam tylkow sytuacjach, w których bałam sie, że zobaczenie danej osoby może wzmocnic moje watpliwości co do słuszności trudnej decyzji, którą podjęłam. Nie mam dużego doświadczenia jako rzucająca, ale kiedy zerwałam związek i to niedobry (więc teoretycznie mało sentymentu miec powinnam), o który on specjalnie nie miał zamiaru walczyć, to postanowiłam odciąc wszelkie kontakty na długo, aż do momentu, kiedy się na nowo nie zakocham i to tak mocno, że resztki miłości i przywiązania do tamtego człowieka wywieją mi z głowy - bo bałam się, że wrócę. Ale gdy inna relacja, którą tu już opisywałam, urwała się gwałtownie paskudną zdrada, to mimo obrzydzenia, złości i upokorzenia potrafiłam bez problemu, lodowato i z pogardą z tym człowiekiem rozmawiać, spotykać się by odebrać rzeczy itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Dziekuje,teraz po kolei - minely juz ponad 3 tygodnie mojego nie odzywania sie. Wiem,ze zobacze sie z nia w sobote na urodzinach przyjaciela (tego sasiada o ktorym pisalem). Normalnie bym nie szedl, ale on jest dla mnie bardzo wazny, wielokrotnie mnie wspieral przez caly ten okres i wiem, ze gdybym nie przyszedl, to po pierwsze jemu zrobiloby sie na pewno w jakims stopniu przykro (nawet gdybym to rozegral tak, ze np. przyszedlbym dzien wczesniej z prezentem),a poza tym pokazalbym calemu swiatu, wszystkim wspolnym znajomym, ze wiedzac ze ona tam jest boje sie spotkania z nia. Nawet ona nie jest tego warta, znam siebie na tyle dobrze, ze wiem ze nic nie zrobie, powiem czesc, co slychac i pojde posiedziec z kims innym - zadnych rozkmin, nic. Jesli chodzi o granitur to nie taka prosta sprawa kupic dopasowany gajer :) ten jest nowiutki, mialem go moze 4 razy na sobie i dodatkowo mam tydzien po tygodniu 2 wesela wiec zarowno ze wzgledow finansowych jak i czasowych wolalbym jednak odebrac to co moje. Mysle, ze dobrze by bylo zagadac na tych urodzinach, albo w zaleznosci jak sie potoczy ta impreza wyslac jej po tym smsa zeby podrzucila go wlasnie do tych moich sasiadow i tyle. Wydaje mi sie, ze jest tak wciagnieta w swoj nowy swiat, nowe zycie, nowego ojca, nowy status materialny, ze ja jawie jej sie jako ktos, kto byl kiedys, w poprzednim zyciu, ale teraz zupelnie juz do niej pasuje. Teraz znowu podobno ma gdzies jechac - obilo mi sie o uszy ze w listopadzie wyjezdza z ojcem do USA na kilka tygodni. Ja jestem w stanie jej dac uczucia, wsparcie psychiczne i poczucie tego, ze moglaby zawsze na mnie polegac, ale z jej niezaleznoscia, jeszcze bardziej podkreslona przez ta cala sytuacje ona chce czegos zupelnie innego. Moze kiedys to doceni, ale skoro dla niej w tej chwili licza sie inne rzeczy to nie podstaw ku temu, zeby cos nagle mialo jej sie zmienic. Dodatkowo przeciez wychodzi z zalozenia, ze nie pasujemy do siebie i nigdy do mnie nie wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
I jeszcze jedno - oczy z guzikow - cieszy mnie to, ze powoli odnajdujesz w sobie sile zeby zajac sie czyms, to na pewno Ci pomoze poczuc sie lepiej. Zazdroszcze Ci tego, bo u mnie to idzie bardzo topornie. A jak sie potoczy dalej Twoje i moje zycie, tego nie wie nikt, ale ja nie mam zamiaru nieskonczenie plakac w poduszke za nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×