Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość latająca mysz

Czy ktoś tak miał, że na początkach diety waga stała w miejscu?

Polecane posty

Gość latająca mysz

Bo słyszałam, że właśnie na początku najszybciej leci w dół, a u mnie ani drgnęła. Zastanawiam się, czy coś robi tak, czy po prostu muszę poczekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
robię*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Waga stoi ... bo Ty latasz. A tak na zarty - moze byc tak ... jesli cwiczysz. Ale tym sie wowczas nie przejmuj, bo tluszcz i tak sie spala - jesli jesz ponizej dziennego zapotrzebowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Borsuku 🖐️ jem poniżej dziennego zapotrzebowania, ograniczyłam ilość węgli na rzecz białek i warzywek (sikam jak głupia), a ćwiczenia to nieregularne i niedługie, bardziej dla własnego samopoczucia niż w celach stricte odchudzających. A waga nic. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wez te wage, ktora dziala przeciwko Tobie, wyrzuc przez okno :) Ja sie praktycznie nie waze, bo jest to dzialanie pozbawione sensu, jako, ze wazniejsza jest kompozycja ciala. "Normalny" czlowiek - starzejac sie - moze miec ciagle tyle samo kg, ale kompozycja sie zmienia - tkanka tluszczowa sie powieksza a miesniowa zmniejsza - zatem co z tego, ze na wadze tyle samo kg? Czy nie jest dla Ciebie wazniejsze ... lustro, badz palce - dzieki ktorym mozesz lapac tluszcz? Zawsze mozesz takze stosowac miare, by analizowac zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Niby tak... Ale jak miło byłoby, gdyby waga szła w parze ze znikającymi centymetrami ;) To byłaby pełnia szczęścia, choć na razie to w ogóle zwątpiłam, czy cokolwiek schudnę na tej swojej diecie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DiscoDiva
ja na początku chudłam bardzo szybko, waga się zatrzymała po 4 miesiącach i minus 20 kilogramach, potem lekko drgnęła i przez 5 następnych miesięcy schudłam może z 10 kg, czyli 2 na miesiąc. ale swojej wagi nie miałam ani wtedy ani teraz, ważyłam się u koleżanki raz na miesiąc, żeby nie popaść w jakąś obsesję :P. centymetr krawiecki też działa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
BMR wyszło mi trochę ponad 1246 kcal, total ok. 1800. Trudno u mnie tak oszacować ilość godzin danej aktywności, bo to zależy od konkretnego dnia, więc na wszelki wypadek zaokrągliłam w dół. Wyszło mi, że jem mniej niż wynosi BMR, to powinnam chudnąć w tempie bolidu Kubicy. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Nie trochę ponad 1246, tylko 1246. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli jesz w ten sposob od dawna ... to metabolizm mogl zwolnic do tempa Fiata 126p ... nawet Kubica w takim pojezdzie nie poszaleje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rerereter
diskodiwa jaką diete stosowałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomysl o tym tak... Kilogram tluszczu objetosciowo zajmuje prawie 4 razy wiecej niz kilogram miesni... Jesli zgubisz kilo tluszczu, a przybedzie Ci kilo miesni, to w obwodach i tak bedzie ubytek. Sylwetka bez miesni wyglada nieatrakcyjnie. I nie mowie tu o rozbudowanych muskulach, ale przy utracie duzej ilosci miesni szkieletowych skora zaczyna wisiec, staje sie nieelastyczna, puste miejsca wypelnia tluszcz, cera szarzeje, nic atrakcyjnego... W dodatku jak masz wiecej miesni, to wiecej spalasz, wiec nie masz ryzyka ze przytyjesz od "liscia salaty".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Szczerze? Jestem po blisko 2-miesięcznym kompulsie, kiedy pchałam w siebie po kilka- kilkanaście tys. kcal na dobę. :O Wcześniej owszem, stosowałam dietę, ale z wpadkami. A teraz znowu dieta i już nie wiem, czym obecnie jadę, maluchem, bolidem, czy tirem. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze? Jesli jestes podatna na kompulsy to niskokaloryczne diety sa zabojstwem :( Ale jesli tyle jadlas ... to powinnas "masakrycznie" utyc, wydalalas pozywienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie zmieniaj drastycznie diety, a juz na pewno nie tnij kalorii... Po kazdej takiej diecie bedzie Ci coraz trudniej schudnac, a w pewnym momencie stanie sie to praktycznie niemozliwe. Nie bez powodu wiele osob pisze, ze stosowaly mase roznych diet i teraz nic na nie nie dziala, bo tak wlasnie broni sie nasz organizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Borsuku, być może są zabójstwem, jednak wciąż (może naiwnie) wierzę w zakończenie sukcesem treningu swojej silnej woli... Utyłam w tym czasie ok. 5-6 kg. Nie wymiotowałam, ale też nie narzekałam na problemy z wypróżnieniem. (chciałam dać emotke, ale w sumie to nie wiem, jaka tu papsuje :D ) Rando, OK, coś w tym pewnie jest. Ale tak sie teraz zastanawiam, jeżeli najpier je sie mało, później dużo, za jakiś czas znowu mniej, potem znowu dużo... to to nie powinno właśnie rozkręcić metabolizmu? Sorry za może głupie pytanie, ale laikiem jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
A i jeszcze jedno pytanie - po jakim czasie na diecie niskokalorycznej metabolizm zwalnia? Momentalnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po jakim czasie, nawet nie pamietam, mysle ze juz po kilku dniach bedzie to odczuwalne dla organizmu. Co do wczesniejszego pytania, nie, to niestety nie rozkreca metabolizmu, a napewno nie w sposob, jaki bys chciala ;) Sprawa wyglada tak... Ilosc komorek tluszczowych w naszym ciele ksztaltuje sie w okresie dojrzewania, pozniej te komorki moga jedynie zwiekszac i zmniejszac swoja objetosc, ale nie gina. Jesli chudniesz, to komorki sie oprozniaja i zmniejszaja objetosc, jednak wciaz pozostaja i rowniez stanowia jakas mase. Niestety okazuje sie, ze w trakcie ponownego obzarstwa pojawia sie efekt jojo, ktory nie polega tylko na tym (jak mysli wiekszosc osob), ze waga powraca. Otoz w tym czasie organizm podobnie jak w trakcie dojrzewania, tworzy nowe komorki tluszczowe... Wyobraz sobie jak to dziala, nie dosc ze stare komorki odzyskaja objetosc, to jeszcze ich przybedzie. A przy kolejnej diecie oczywiscie nie zostana juz one zniszczone... Efekt jest taki, ze po ilus razach takiej zabawy powrot do poprzedniej niskiej wagi jest juz prawie niemozliwy, bo tych komorek jest zwyczajnie za duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
O Boziu :( Dzięki za rozjaśnienie, troche mnie tym przybiłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rando mozna by polemizowac ;) Czlowiek jest w stanie podczas kompulsu, powiedzmy w miesiac, przytyc 10kg ... a pozniej zbic BF do np. 5%. Hmm ... kilka dni ... to raczej nie ... metabolizm zwolni pozniej. No i masa jedzenia = metabolizm przyspiesza, bo nie musi gospodarowac jedzeniem w skrajnych warunkach, dlatego na diecie najlepiej od czasu do czasu robic sobie przerwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
"Efekt jest taki, ze po ilus razach takiej zabawy powrot do poprzedniej niskiej wagi jest juz prawie niemozliwy, bo tych komorek jest zwyczajnie za duzo." To zdanie mnie dosłownie zmroziło. Dziękuję za naukowy punkt widzenia, doceniam. :) Borsuku, a może to zależy od danego organizmu i jakichś, nie wiem, predyspozycji wrodzonych? ;) Też mi sie wydawało, że gdy się więcej je, to metabolizm przyspiesza. No chyba że je sie ponad zapotrzebowanie, wtedy nie nadąża. Ale już nie wiem, jak to jest, z wypowiedzi Rando wynika całkiem co innego. A jak można po przytyciu w miesiąc 10 kg zbić BF do 5%? I druga rzecz, jeżeli powiedzmy przez miesiąc będę na diecie bardzo ubogiej w kalorie, a następnie powoli zwiększę spożycie kcal do takiego o ok. 300 kcal mniejszego niż moje dzienne zapotrzebowanie, to co sie stanie? Schudnę, przytyję, czy wybuchnę? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Borsuk nie wiem czy miales juz okazje ogladac, bo widze ze interesujesz sie rowniez tematem, polecam zajrzec na tv.sfd.pl jest swietny 4-czesciowy material o dietach, otylosci, jest poruszany m.in. wlasnie ten temat. Dyskusja ze swietnym specjalista, sam bylem zaskoczony paroma rzeczami (miedzy innymi wlasnie ta). Odcinki od 21 do 24, naprawde polecam i w sumie jestem ciekaw opinii, bo jak dla mnie bardzo konkretny wyklad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rando ... "spox", mnie interesuje bardziej praktyczne podejscie ;) Nie chce wchodzic w sfere naukowa, ale jesli ktos mial np. 1000 razy kompulsy, to wedlug tej teorii, nie wiem ... bylby jednym, chodzacym, zlepkiem tkanek tluszczowych. A taka osoba moze bez problemu - dzieki odpowiedniemu planowi - zbic BF do tych 5-6%. Zatem ... chyba ... teoria swoje, a praktyka swoje ;) mysz - nie wytrzymasz miesiac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Borsuk no moze nie wyglada to az tak drastycznie, chociaz ja jestem przekonany, ze nawet jak teraz zejde do bardzo niskiego poziomu BF, to mimo wszystko obwod w pasie nie bedzie taki, jaki mialem w wieku 17-18 lat ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Było i tak, że wytrzymałam rok, więc nie doceniasz mojego samozaparcia. ;) Fakt faktem, że wtedy nie wyłączyłam aż do tego stopnia węglowodanów, ale z podobnym wyłączeniem przetrwałam ponad miesiąc. :P Całkowicie bez jedzenia - tydzień. Wszystko zależy od okoliczności, ilości smutków i frystracji, ilości i rodzaju stresów - raz je zajadam, raz, gdy są naprawdę na wagę życia i śmierci, nie moge nic przełknąć. Generalnie w życiu wytrzymałam juz tyle różnych rodzajów żywienia (lub też czasem nie-żywienia), że jak sie upre, to chyba wszystko jestem w stanie przetrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i wlasnie to jest najgorsze w tego typu dietach/glodowkach. Nie da sie ich ciagnac bez konca. Bez roznicy, tydzien, miesiac, rok, w koncu czlowiek peka i jest lipa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latająca mysz
Rando, a gdyby powoli systematycznie zwiększać ilość kalorii po diecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze nie jestem pewien, wydaje mi sie, ze wtedy tego efektu nie ma, bo organizm po prostu nie dostaje takiego nadmiaru energii, ktory moglby natychmiast zaczac odkladac. Do szybkiego tycia potrzebny jest duzy nadmiar kalorii, organizm ktory jest zaglodzony wykorzystuje maksymalnie kazda porcje jedzenia, wiec kiedy nagle otrzymuje go powiedzmy 2-3 razy wiecej, natychmiast tworzy zapas "na gorsze czasy". Przy stopniowym zwiekszaniu organizm nie doznaje tego szoku, nie postrzega tego jako stanow glodu i nadmiaru. Borsuk tak jeszcze pomyslalem, nie wiem czy mam racje, ale z paru Twoich postow mam wrazenie, ze dosc intensywnie "pakujesz"? (nie wiem nawet po co inaczej ktos schodzilby do 5% BF ;) ). Jesli tak to ten % jest odrobine zwodniczy. Np. (dla totalnego uproszczenia), wazy ktos 50kg, ma 5kg tluszczu, to jest 10% BF. Przypakowal do 100kg, nadal ma 5kg tluszczu, ale to juz tylko 5% BF ;) Komorek tluszczowych jest przeciez tyle samo... Wiec moze teoria z praktyka sie az tak bardzo nie kloci, ilosc moze przyrastac, ale poniewaz rosnie masa, to procent jest na podobnym poziomie. Tyle ze kobiety zwykle nie pakuja ;) Dwa, ze okresy masy i redukcji w kulturystyce ciezko nazwac glodowka i kompulsami ;) Jest to mimo wszystko jakos kontrolowane, przeciez nie zjadasz na redukcji 1000 kcal dziennie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×