Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zuzanna88_

Depresja, fobia społeczna a studia i praca...

Polecane posty

Gość cała taka jedna
Ja nie chce babrac się w przeszłości i dociekac dlaczego jestem jaka jestem...ja po prostu chcę nareszcie wyluzować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomarańcza89
Cześć dziewczyny. Rozumiem Was bardzo dobrze. Przez znaczna częśc swojego zycia bałam się ludzi, byłam wstydliwa, skryta, bałam się wszystkiego, a do tego miałam problemy z tradzikiem i inne wady. Teraz jest ze mna lepiej. Powtarzam sobie, że jestem ładna, madra i symaptyczna, usmiecham się do ludzi, staram się sama zagadywać i jest lepiej. Chociaz i tak mam bardzo bało znajomych, z tych blizszych to jest to tylko kilka osób i to sa te same osoby od wielu lat. Miałam tylko jednego chłopaka. Na studiach czuję się źle, bo nie zintegrowałam się z grupa na początku, a teraz jestem już na 3 roku i tak cięzko na koniec wbić się do jakiejś zgranej paczki. Mój kierunek studiów tez nie jest przyszłościowy. Więc podjęlam wazną decyzję. W przyszłym roku zaczynam nowy etap w swoim zyciu. Wyjeżdżam z rodzinnego miasta do wielkomiejskiej dżungli i zaczynam drugi kierunek stdiów, oczywiscie muszę zamieszkac w akademiku. Pewnie poznam wielu nowych ludzi, mam nadzieję, że to będzie początek czegoś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraMarilyn
No niby tak..ale.. Pamiętam kiedyś na uczelni na ćwiczeniach taką sytuację (dla mnie była ona dość przełomowa) jak musiałam o czymśtam mówić, tzn o dziwo sama podjęłam temat. Wiadomo-wszyscuy słuchają i gapią się na Ciebie-Ty mówisz. Ale dałam radę. Potem na koniec ćwiczen oddawaliśmy babeczce jakieśtam referaty czy coś i ona mnie zagadała i powiedziała ni stąd ni zowąd ze jestem bardzo bystra i bardzo pewna siebie i ze dam sobie napewno rade. W szoku byłam. Od tej chwili zaczęłam trochę inaczej myslec o sobie, że jednak moze jestem coś warta i skoro jedna osoba coś dobrego we mnie dostrzegła to dlaczego inni nie mogliby? Teraz np pracuję w takim zawodzie ze często muszę być w centrum uwagi-mówię-inni słuchają-i też codziennie walcze sama ze sobą ale mam wrazenie ze daję sobie radę-wiadomo-raz jest lepiej raz gorzej ale przynajmniej podjęłam jakies działanie i nie chce w tym biernie trwać. I Wam dziewczyny radze to samo. Musicie się przełąmać-jesteście takie jak ja (z tego co czytam). Jeśli mnie się udaje to i Wam się uda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna88_
Ja dopiero w liceum zaczęłam grać twardzielkę. W rzeczywistości cierpiałam, bo nie mogłam się przed nikim otworzyć.Niby poznałam kilka osób nadających na tych samych falach, w tym mężczyznę, którego kocham, ale w stosunku do reszty pozostałam nieufna. Niestety, coraz trudniej mi ukryć emocje, pod wpływem impulsu wpadam w histerię, płaczę i krzyczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
Kurde ja się sama oszukuję że nie jest ze mną tak źle ale to nieprawda:O Nie potrafię nazwiązywać kontaktów z ludźmi. mam jedną przyjaciółkę która na szczęscie jest dość kontaktowa i to ona mnie wkręca często w towarzystwo. Coz tego kiedy ja nie wiem o czym gadać z nowo poznanymi ludźmi. Pytanie w stylu: ile masz lat? czym się zajmujesz są moim zdaniem dziecinne.Może się mylę. Zauważyłam że z wiekiem jest coraz gorzej. Rozmowa przez telefon to dla mnie koszmar, odezwanie się w większym gronie-to samo. Najlepsze: boję sie zacząć szukać pracy bo już wiem że sobie nie poradzę. Odwlekam to jak tylko mogę a mam już 22 lata i nigdy w życiu nie pracowałam. Nie wiem jak się zachowywać w stosunku do starszych osób, głos mi więźnie w gardle, brzmię jak jakaś niedorozwinięta lolitka:O Mam tysiące pomyslów co ze sobą zrobić: ostatnio nawet wymyśliłam że mogłabym zostać wolontariuszką- czytać niewidomym ksiązki, prasę- przynajmniej oswoiłabym się ze swoim głosem. Marzę że będę kiedyś prowadzić szkolenia albo np będę sprzedawać nieruchomości. Ale na marzeniach się konczy- boję się nawet wejśc na strony z ogłoszeniami o pracę i siedze jak ta sierota od pół roku w domu wychodząc z iego raz na tydzien bo więcej nie potrzebuje. Żeby było smieszniej: jutro przychodzi do nas do domu jedna babeczka a ja już się boję:O No to jest przecież tak żałosne że aż śmieszne. Żeby nie wyjśc na taką sierotę dodam że mam grono znajomych wśród których uznawana jestem za duszę towarzystwa. Już nie wiem czy onisa tacy lewi czy ja mam cos z głową,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraMarilyn
Jak tak teraz myślę to wogóle miałam na studiach dużo stresów bo np raz nam pani profesor zafundowała na ćwiczeniach autoprezentację przed kamerą-i potem musielismy siebie oglądać a ona oceniała.Masakra. Ciągle miałam jakies takie sytuacje i musiałam naokrągło walczyc ze sobą. I te myśli-"żeby tylko się nie zbłaźnić.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
Siostra Marylin ależ ty masz absolutna rację w każdym zdaniu które piszesz! To prawda że trzeba się wystawiać na próby i przełamywać się- miałam w życiu taki okres że czułam się jak milion dolców-rozmowa z kims obcym nie sprawiała mi problemu ale potem olał mnie jeden gostek i wszystko wróciło do 'normy':O Potrafiłam się nawet śmiać ze swoich ułomności, jeśli tylko popełniałam jakąs gafę ryłam jak dzika razem z innymi;) Sama już siebie nie rozumiem:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna88_
Moim największym marzeniem jest skończyć studia i zacząć drugi kierunek, podobnie jak Pomarańcza, w innym mieście. Mam okropne kompleksy z powodu tego, że przerwałam edukację, w końcu ludzie w moim wieku już mają licencjat za sobą, a mnie tak wszystko ciężko przychodzi. I chociaż mam pęd do zglębiania wiedzy, nie mam większych problemów z nauką, to problemy z ludźmi wiele utrudniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
Zuzanna a wyobrażałaś sobie co by było gdybyś zdecydowała się na studia w innym mieście? ja gdy tylko pomyślę o takich definitywnych zmianach i usamodzielnianiu się mam mokre ręce a serdcho wali mi jak oszalałe:O tak sobie myślę że może jesteśmy za bardzo rozpieszczone? Jeszcze nie dostałyśmy po dupie. Może najlepszym wyjściem byłby skok na głęboką wodę? Tylko że ja nie biorę pewnych rzeczy na poważnie. Mam wrażenie że jestem mega dziecinna:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna88_
Właśnie...a marzenia czekają...to jest takie smutne, że zamiast cieszyć się z możliwości, jakie daje nasz wiek, musimy przejmować się tym wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
prawda? Ciągle mam wrażenie że żyje gdzieś obok, mam 15 lat i jeszcze tyle w zyciu mnie czeka. Ostatnio tak sobie myślałam: cp ja będę wspominać na stare lata? Jak siedzialam swego czasu na kafe i miałam tutaj pełno znajomych? Jak ludzie sięuśmiechali 'na mój widok' bo miałam zabawny nick? Jak upijałam sie po krzakach z koleżanką bo tylko wtedy czułam się zajebiście i mogłam wszystko? Zaczynam mieć samej siebie dośc ale nie potrafię nic z tym zrobic bo się boję. To takie żałosne:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna88_
Wiesz, obawiam się wszelkich diametralnych spraw w moim życiu, lecz z drugiej strony wiem, że skok na głęboką wodę jest tym, czego być może potrzeba najbardziej. Umiejętność wypłynięcia na powierzchnię, poradzenia sobie z czymś, co nas przerasta. Nie wiem, czy ta zasada sprawdza się w 100%, ale wydaje mi się, że to już jakiś istotny trop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
Ja się wszystkiego boję...wszystkiego czego nie znam, nowych sytuacji, nowych ludzi, nowych miejsc...Trening czyni mistrza...nieprawdaż? A strach przed nowym jest irracjonalny. Nie ufam ludziom, nie ufam sobie..obłęd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
znam paru ciekawych ludzi,ciągle mam do czynienia z "wyższą sferą'.Ciągle słucham że ten był w Etiopii, ta pomaga w Kościele, ten ma własną firmę a ja co? Wstaje rano,odpalam kompa i czytam jak inni przezywają swoje życie a moje przeciekami przez palce. A tyle rzeczy muszę osiągnąć- trzeba się w końcu usamodzielnić. Marzę o własnym mieszkaniu ale przecież będę musiała sama na nie zapracować. A mnie to wszystko przeraża:( "z drugiej strony wiem, że skok na głęboką wodę jest tym, czego być może potrzeba najbardziej. Umiejętność wypłynięcia na powierzchnię, poradzenia sobie z czymś, co nas przerasta. Nie wiem, czy ta zasada sprawdza się w 100%, ale wydaje mi się, że to już jakiś istotny trop. " i weź czlowieku siedzący po drugiej stronie monitora znajdź na to wszystko siłę:D Chyba się nakręcam w użalaniu się nad sobą. Zuza a też tak masz że nocą wszystko wydaje ci się takie proste a ty taka odważna? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraMarilyn
maćkowy potwór te definitywne zmiany to powiem Ci ze wcale nie jest głupia myśl. Wiem że stresujące bo nie wiadomo jak to będzie, kogo spotkasz na swojej drodze itd-takie wątpliwości są zawsze-przed każdą, jakąkolwiek zmianą. Ale pomyśl sobie tak-przeprowadzasz się, zmieniasz całkowicie otoczenie i ..możesz być kim tylko zechcesz-nikt Ciebie nie zna, nikt nie wie o Twoim problemie. Jasne że nie zmienisz się w jednej chwili i przeprowadzka nie zmieni na pstryk Twojego zachowania i sposobu myślenia-ale to już jest nowy start. Ja tak miałam-wyjechałam na studia do Warszawy..zamieszkałam w bursie (takie coiś mniej więcej jak akademik), pełno nowych ludzi, nagle musiałam zamieszkać w jednym pokoju z trzema innymi dziewczynami. Opłacało się..naprawdę.I też bywało różnie,..ale starałam się dać się poznać jako osoba kontaktowa, pewna siebie, codziennie powtarzałam sobie ze jak czegoś nie zmienie to mnie tu zgnoją. I pracowałam tak nad sobą i do tej pory pracuję.Także taka zmiana otoczenia może wyjśc naprawdę na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
jestem zbyt wrażliwa, nieprzystosowana, zbyt niepewna, nerwowa...Nie nawidze taka być! Wciąż ze soba walczę, wciąż wyciagam sie z domu za głowę...ale to nie latwe, to codzinna walka o normalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna88_
Jak patrzę na moich rówieśników, to zastanawiam się, czy czegoś nie przegapiłam. Gdzie moja radość, beztroska, czemu nie cieszą mnie imprezy, zabawa, popijawy? Czuję się starsza niż jestem w rzeczywistości, jak ktoś z innej epoki, kto przygląda się zza szyby współczesnym ludziom i na próżno próbuje być taki, jak oni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
SiostraMarilyn a popatrz też na to z drugiej strony: co jeśli te zmiany się nie udadzą? Co jeśli wyjdziemy na te same 'oschłe', zamknięte w sobie,bojące się wszystkiego dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
I co ja mam powiedzieć chłopakowi? Sorry, mam fobię społecznai nie miej pretensji, że boje się jechać do twoich znajomych na grilla? Ja sięze swoim problemem czuje jak ułomna, niepełnosprawna..i wstyd mi za to...:( Wstydze się, że taka nieudana jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraMarilyn
SiostraMarilyn a popatrz też na to z drugiej strony: co jeśli te zmiany się nie udadzą? Co jeśli wyjdziemy na te same 'oschłe', zamknięte w sobie,bojące się wszystkiego dziewczyny? Ale jeśli nie spróbujesz to się tego nie dowiesz...I nic się nie zmieni, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
cała taka jedna ale popatrz: nas ułomnych niedorobienców jest więcej:) jeszcze jedno pytanie: macie też tak żew chwilach dużego stresu siepo prostu "wyłączacie"? nagle się budzicie i przez chwile nie wiecie gdzie jesteście ani co się działo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
Ja przez sam fakt, że jestem taka jakaś nieprzystosowana, to czuje się gorsza od innych. Zazdroszcze im otwartości, swobody, bycia wyluzowanym, zabawnym, pewnym siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraMarilyn
Nie myśl z tej "drugiej strony" bo to jest właśnie to o czym piszemy...STRACH. A tutaj chodzi żeby go przezwyciężyć, nie zastanawiać się "co jesli się nie uda" tylko myśleć optymistycznie-zmieniam otoczenie i zostawiam za sobą wszystko co było do tej pory (nie rozpamiętuj złych chwil i tego jakie gafy popełniałaś). Wiem że to Ci się narazie abstrakcyjne wydaje co piszę ale pozytywne myślenie też naprawdę dużo daje 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
"Ale jeśli nie spróbujesz to się tego nie dowiesz...I nic się nie zmieni, prawda? " Nic się nie zmieni i nadal będę tkwić w swoim cieplutkim kąciku gdzie nikt mnie nie skrzywdzi a i stresować za bardzo też się nie mam czym:O Tylko że z drugiej strony frustracja narasta. Chciałabym też mieć coś z tego życia a nie tylko miło spędzone chwile... Mam wrażenie że z każdą minutą przybywa powodów dla których muszę znaleźć pracę:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
Czy to nie jest pesymistyczne podejście do życia/ Wszędzie węszę podstep, nieprzychylnośc, problemy, kłopoty...zakładam najgorszą wersję zdarzeń...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna88_
Nie jestem odważna, potwornie boję się zmian, m.in z tego powodu nie wyjechałam na studia do Krakowa, chociaż całe liceum robiłam wiele, żeby dostać się na wymarzone studia w tym mieście. W ostatnim momencie stchórzyłam. Takich sytuacji było o wiele więcej. Długo uciekałam, odkładałam wiele spraw na później.Stąd żal do samej siebie, zbyt wiele rzeczy zmarnowałam. Cieszę się jednak z tego, że mimo wszystko, poszłam do pracy. Jak już pisałam, jest mi tam niezwykle trudno, szef mnie nie lubi i nie wiem, czy mnie nie zwolni lada moment, ale sam fakt, że wyszłam z domu, choć trochę daje nadzieje na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiostraMarilyn
Nic się nie zmieni i nadal będę tkwić w swoim cieplutkim kąciku gdzie nikt mnie nie skrzywdzi a i stresować za bardzo też się nie mam czym Tylko że z drugiej strony frustracja narasta. Chciałabym też mieć coś z tego życia a nie tylko miło spędzone chwile... Mam wrażenie że z każdą minutą przybywa powodów dla których muszę znaleźć pracę no więc właśnie...w tym "cieplutkim kąciku" wcale nie jest Ci dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
To co robię to "asekuranctwo" i faktycznie jak powiedział mój psychiatra, tak jest łatwiej, bo bezpieczniej..lęk przed nieznanym...to mnie paralizuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maćkowy potwór
SiostraMarilyn nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz nie lubię:D masz rację cholera. Najważniejsze to zagłuszyć swoje wewnętrzne biadolenie pt "o ja biedna nieszczęśliwa nie dam rady" i iść do przodu;) Dlaczego to życie nie jest łatwe i przyjemne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cała taka jedna
hmmm..jestem cholernym tchórzem!:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×