Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Konsternacja89

Umówiłam się do kina z kumplem...

Polecane posty

Gość to nie ja byłem Ewą
no to masz jeszcze mnóstwo czasu, no to powiedz, też tak masz czasami, jak to opisałem parę postów wyżej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
albo, powiedz mi, po Co dziewczyna umawia się z kolegą, na kino, albo na kolacje, jeśli nie chciałaby, żeby to był jej chłopak, albo, jeśli przez chwilę chociaż kiedykolwiek by tak nie myślała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, oceniam pod względem atrakcyjności, choćby na początku znajomości i sama mam świadomość tego, że inni też patrzą na mnie pod kątem fizyczności, przynajmniej na początku. Niekoniecznie świadomie to robię, ale trudno rozmawiać z kimś, kto nie wzbudza w nas choćby sympatii swoją osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Umawia się, bo np. jeśli chodzi o mnie lubi z nim rozmawiać, droczyć się, czasem się bawi w jego psychologa (zwłaszcza kiedy leczył się z depresji), dlatego że może na nim polegać, ale w tym wszystkim traktuje go uczuciami podobnymi do brata, którego nie mam a chciałabym mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
no właśnie, jest tak, jak mówisz, nie ukrywam, że sam w tej chwili, zastanawiam się, jak Ty wyglądasz i czy byś mi się spodobała, i wcale nie wydaje mi się, że jestem jakiś nawiedzony. Myślę, że po prostu wprost o tym teraz mówię, a większość ludzi ma tak samo, tylko o tym nigdy nie powie. I wcale bym się nie zdziwił, gdybyś Ty teraz taka samo mnie "analizowała". Pomimo, ze prawdopodobnie nigdy się nie spotkamy a i teraz nic o sobie nie wiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Ale, pomimo tego wszystkiego, z pewnością też chciałabyś mieć osobę bliską, bliższą niż brat, kogoś kto byłby Twoim chłopakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym momencie mogę mówić jedynie o wyobrażeniu, kim mógłbyś być, analizowanie chyba nie, ale sprzeczać się nie będę :) A ludzie nie mówią tego, bo rzadko kiedy sobie to uświadamiają. Zbyt dużo procesów zachodzi w naszej podświadomości i dopiero, gdy na spokojnie człowiek usiądzie i myśli nad mechanizmami "tego i owego", to wychodzą mu potem mądre rzeczy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem chciałabym mieć kogoś bliższego, choć w kwietniu zamknęłam pewien rozdział, a ten ktoś ciągle łudzi się, że będzie jak dawniej i cokolwiek bym nie zrobiła, to dorabia sobie swoją ideologię, że niby ja jednak coś do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Wydaje mi się, że wiem, o czym mówisz. Jeśli chodzi o to "analizowanie" to się z Toba zgadzam. Być może użyłem nieprecyzyjnego sformułowania, ale myślę, że zrozumiałaś o co mi chodzi. Jeśli chodzi zaś o to, że chciałabyś kogoś mieć. O ile zamknęłaś pewien rozdział, a Twój były tego nie akceptuje, to już jest jego problem, ale z czasem się z tym pogodzi, a kiedyś nawet będzie z uśmiechem wspominał ten okres... znam to trochę z autopsji. Ale Ty nie powinnaś o tym za dużo mysleć i nie bać się poszukać kogoś znowu, aby się z nim związać. Musisz myśleć o swoim szczęściu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to docieramy do rozdziału, w którym pojęcie szczęście ma inną konotację dla mnie, czy np. moich najbliższych. Trudno tu wybierać, ale jak na ten czas to zostawiam wszystko swojemu biegowi, bo robienie czegoś na siłę, w tym szukanie kogoś, to najgorzej mi wychodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Nie tylko Tobie to mogło tak wychodzić, bo z reguły na siłę zwłaszcza w żuciu prywatnym niewiele da się osiągnąć. A już tym bardziej szukanie na siłę osoby, z którą chcesz się związać nie ma najmniejszego sensu. Natomiast miałem na myśli to, że nie można też w ogóle nie obserwować tego co się dzieje dookoła, bo może się zdarzyć, że nie zauważymy kogoś, kto darzy nas uczuciem i z kim moglibyśmy stworzyć dobry związek. A i samemu warto czasami trochę poszukać, bo żaden skarb nie leży na ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz coś w tym jest, co mówisz. Bo były nie lubił mojego kumpla, wyczuwał w nim konkurenta, a rzekomo ja przez sen twierdziłam, że go kocham. Pokręcone to wszystko, ale moja świadomość mówi mi, że raczej jest dla mnie "bratem" niż partnerem. Przepraszam za ciągłe odnoszenie się do swoich doświadczeń, ale tak mi łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Dobrze, że się odnosisz do swoich doświadczeń, bo wtedy możesz mówić o autentycznych przeżyciach. Też tak robię, i też wszystko co piszę, jest poparte jakimś mniejszym lub większym doświadczeniem. Bo teoretyzować szczególnie w sprawach męsko - damskich nie lubię. Skoro uważasz, że coś w tym jest, to może rzeczywiście to jest prawda. Zresztą czasami, biorąc pod uwagę to, co sam przeżyłem, nie sposób oprzeć mi się wrażeniu, że mogłoby być inaczej. Z drugiej strony naprawdę mam wrażenie, że jeśli już czasami kogoś poznać, z kim mogłoby coś zaiskrzyć, kto mnie w jakiś sposób pociąga, to bardzo często mieszka daleko... I wcale mi tu nie chodzi o znajomości internetowe. Raczej wolę spotykać dziewczyny w "realu". Jednak często jeśli w jakimś miejscu kogoś poznam, to okazuje się, że mieszka daleko... A to nie ułatwia sprawy. Ale i tak uważam, że jeśli kiedyś kogoś poznam, kto nawet będzie daleko. O ile takie coś się zdarzy, to nie będę się wahał pokonywać na początku tej znajomości kilometrów, żeby zobaczyć, czy przypadkiem siedząc w domu i okolicy, nie wypuszczam z rąk prawdziwego szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, przerobiłam już związek na odległość, mój pierwszy i do tego 2,5-letni. I jak na ten czas, to pojęcie "szczęścia" jest bardziej względne niż czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak w ramach dygresji, zdążyłam nawet wziąć prysznic. Teraz walczę z nieukładającymi się włosami. I nie mogę pojąć, jak coś martwego może być tak uparte i się nie chcieć układać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Jeśli się chce, to wszystko jest możliwe:)... A Twoje włosy chyba myślą tak samo, i dlatego nie chcą się układać;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Będziesz tu jutro zaglądać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Hehe, no chyba są gorsze uzależnienia, to nie powinno być takie straszne. Ja po mału idę, ale być może jutro porozmawiamy jeszcze:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Zresztą po prostu się zastanawiam, czy się mailem z Tobą nie wymienić... ale to jutro się najwyżej będę zastanawiał..;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Ale to nie tylko moja decyzja, Ty możesz nie chcieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
No to się spytam: czy dasz mi swojego maila?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Dziękuję za maila i za komplement, nie wiem, czy zasłużony, ja myślę, że to Ty jesteś inteligentna, a przeczucie mi mówi, że też musisz być też bardzo ładną dziewczyną...:) Na pewno się odezwę/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie ja byłem Ewą
Nie ma za co, miłego wieczoru:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×