Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tora! Tora! Tora!

Teoria Darwina o ewolucji ludzi to bujda

Polecane posty

Gość ujy ujy ujyyyy
o żesz !! takie czlowieko-małpy naprawdę jeszcze żyja w naszych czasach? :D to nie jest żadden kit?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez cos napisze tu
sasquatch to wasz stary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :............................:
Nie brakuje zadnego ogniwa.Bo te wszystkie wasze teorie to po prostu czysta teoretyka.Rozumiesz to?Ateisci wymyslali po kolei rozne brednie dotyczece tak powstania swiata jak i poszczegolnych gatunkow tylko po to zeby odrzucic teoriem prokreacyjna.Tylko i wylacznie. tak np.niejaki Charles Lyell-szkocki prawnik(!!!) napisal w roku 1830 ksiazke pt.Zasady Geologii(Principles of Geology-oglosil w niej po raz pierwszy kolumne geologiczna.Nadal nazwy poszczegolnym wg.niego (9okresow) okresom historii ziemi:Kreda,Jura,Trias,Perm,Karbon,Dewon,Silurian,Ordowik,Kambr. Teraz bedzie najlepsze:Datowanie skamielin odbywa sie za pomoca warstw z ktorej pochodza.Datowanie warstw odbywa sie za pomoca skamielin ktore one zawieraja.czyli co?Bledne kolo.czyste bzdury ktore ateisci wciskaja nam do dzis od czasow Lyell'a i Darwina.Opisana przeze mnie "teorie ewolucji konia juz odrzucili-jako smieszna......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tora! Tora! Tora!
oni nie są przecież liczni. żyją na niezamieszkałych terenach. pojebani hardkorowi survivaliści-turyści ich spotykali, ubodzy azjaci. coś jest na rzeczy, skoro dwoje naukowców udokumentowało to wszystko w książce, nie sądzicie. w micie jest zawyczaj jakaś prawda, która się rozrosła. np. potwór z loch ness. skądś to się wzięło, zrobiono z tego bajeczkę w kulturze popularnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaaaaaaa demagogia
górą "Co by znaczylo ze kapusta ewoluowala z ...chmury !!!!Heheheh.Nic tylko sie smiac." tylko ty patrzysz na skład chemiczny a nie dna 🖐️ WIesz tak to można udowodnić opierając się na fizyce, że wszyscy mamy mld lat wieku i tak w ogóle to jesteśmy dokładnie tym samym. W pełni naukowo :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :............................:
Nie,nie-ja uwazam ze to Bog jest stworca wszystkiego.To ty mi udowodnij ze nie mam racji i ze swiat powstal sam z siebie...(sic) na podstawie tzw.big bang.Jezeli wiesz o czym mowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :............................:
Nie bylo jeszcze przypadku zeby cos ewoluowalo w cos.Skoro twierdzicie inaczej-dawac przyklad.Choc jeden jedyny przyklad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :O :O :O :O :O
"Nie bylo jeszcze przypadku zeby cos ewoluowalo w cos" znaczy co? wiewiórka w bociana? :classic_cool: To podejdę do tego religijnie :P Jeżeli bóg stworzył adama i ewę którzy mieli dzieci... zgadzasz się? oni byli pierwsi? Na obraz i tak dalej no więc skąd się wzięli biali, żółci i czarni? dzieci były kolorowe? każde inne? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :............................:
Kolego-ostatni wpis.Istnieje cos takiego jak dostosowywanie sie do warunkow.Mutacja- ALE W OBREBIE JEDNEGO GATUNKU.Wiem ze to po tych wszystkich klamstwach ewolucjonistow i zamieszaniu ktore celowo stworzyli jest dosc trudne do sprecyzowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłośc bo tak ujęta
".Istnieje cos takiego jak dostosowywanie sie do warunkow." to jest właśnie ewolucja :D 🖐️ "Mutacja" o ile nie jest przekazana dalej w dużej ilości i inne takie warunki to jest to epizodyczny przypadek bez znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i owo balonowo
"Nie bylo jeszcze przypadku zeby cos ewoluowalo w cos" znaczy co? wiewiórka w bociana? To podejdę do tego religijnie Jeżeli bóg stworzył adama i ewę którzy mieli dzieci ... zgadzasz się? oni byli pierwsi? Na obraz i tak dalej no więc skąd się wzięli biali, żółci i czarni? dzieci były kolorowe? każde inne? ale bzdury klepiesz i sam nie wiesz o czym.to co jest napisane w Biblii jest metaforą. przeczytaj z 10 razy co jest napisane o tworzeniu świata przez Boga i może coś ci zakuka. przecież to oczywiste, że Bóg nie stworzył świata w tydzień, tylko jest to właśnie przenośnia i odzwierciedla procesy,który dokonywały się na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bella nie jest imieniem
fakt kreacjonisci maja racje, Bog stworzyl Adama i Ewe, oni splodzili dzieci, ktorzy zaczeli plodzic nastepne dzieci ze soba...wiec na starcie mamy zyebany kod genetyczny i jestesmy udupieni, stad wszelkie choroby, skrzywienia, i ogolne uposledzenie ludzkosci. tak mieszanie sie tego samego kodu genetycznego wsord jednej, jakze bliskiej rodziny, spowodowalo ze czlowiek do tej pory jest tak uposledzony jak mozna to wlasnie widziec i czytac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzecz w tym, że teoria ewolucji i religja katolicja się nawzajem nie wykluczają. Zgodnie z Biblią Bóg stworzył Adama z prochu, a więc czegoś, co już istniało (a więc może być i małpa). To przenośnia dla prostych ludzi żyjących tysiące lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, że było kilka rodzajów małpoludów, a niektóre żyją do dziś (w co nie wierzę) to nie znaczy, ze ewolucja nie wystąpiła. Rzekłabym, że nawet potwierdza to teorię ewolucji, ze jeden szczep małpoludzki zatrzymał się w rozwoju, a inny znowu w innych warunkach wyewoluował w człowieka. Ewolucja polega na przyjęciu mutacji jako zjawiska korzystnego dla gatunku i promowanie jej podczas doboru naturalnego. Tym samym mutacja rozpowszechnia się na cały szczep => ewolucja. Popatrz sobie na muszki owocówki. Za 5000 lat człowieka nie bedzie, bo odszedł od doboru naturalnego, przez co pozytywne mutacje nie przebijają się, natomiast negatywne zostają ugruntowane w gatunku, gdyż medycyna pozwala ludziom chorym rozmnażac się, co nie wydarzyłoby się gdyby medycyny nie było, taki osobnik by umarł. Kiedyś cukrzyca była rzadka, teraz kilka milionów w PL ją ma. To też swego rodzaju "ewolucja". Moze za 500 lat każdy bedzie cukrzycę miał, a ten co bedzie zdrowy będzie uważany za wynaturzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haku
Moja wiara w teorię ewolucji runęła w 1989 roku, kiedy jako student politechniki przeczytałem książkę radzieckich ewolucjonistów o najnowszych ustaleniach badawczych. Dowiedziałem się z niej, że badania genetyczne jednoznacznie wskazują, iż wszystkie żyjące dziś na Ziemi kobiety pochodzą od jednej tylko pramatki, która zresztą nie posiadała żadnych cech małpy. Poza tym, opisano tam odkrycia dowodzące, że człowiek chodził po Ziemi w tym samym czasie, co dinozaury lub że dinozaury żyły jeszcze wtedy, kiedy na naszej planecie pojawili się ludzie. Oczywiście, fanatycznie wierzący w teorię Darwina radzieccy naukowcy usiłowali wykazać, że te najnowsze ustalenia nie stoją w sprzeczności z lansowaną przez nich ideologią samoczynnego powstania życia z nieożywionej materii, oraz człowieka ze świata zwierząt. Do mnie jednak nie przemówił argument, jakoby pramatka dzisiejszych ludzi samodzielnie, w oderwaniu od pozostałych pobratymców, wyewoluowała z małpoluda w człowieka i straciła sierść w wyniku napromieniowania radioaktywnego. Zacząłem drążyć temat i przekonałem się, że całą teoria Darwina ze wszystkimi jej modyfikacjami bazuje na braku danych, a nie na naukowo potwierdzonych faktach. Prawda jest taka, że gdyby Darwin posiadał choćby połowę dzisiejszej wiedzy o świecie, teoria o pochodzeniu gatunków po prostu nie przyszłaby mu do głowy. Chcąc dowiedzieć się czegoś nowego na temat teorii ewolucji zaglądam czasami do czasopism naukowych. Jest takie czasopismo w języku angielskim pt. „Trends in Ecology and Evolution, które porusza zagadnienia teorii ewolucji. Znajduje się ono na tzw. Liście Filadelfijskiej, wydawcą jest Elsevier (Wielka Brytania), co świadczy o wysokim poziomie naukowym. Co nowego można się dowiedzieć o ewolucji z artykułów, opublikowanych w nim w roku 2009? Zajrzyjmy do artykułu autorstwa amerykańskich naukowców A. Rokas, P. Abbot, Harnessing genomics for evolutionary insights (vol. 24, nr 4-2009, s. 192-200). Autorzy są zwolennikami teorii ewolucji i proponują metodę symulacji rozwoju ewolucyjnego życia na Ziemi. Rzuca się w oczy stwierdzenie, że tzw. „drzewo życia, czyli ukazywana we wszystkich podręcznikach struktura wzajemnego pochodzenia gatunków, jest fikcją. Okazuje się, że zaledwie niecały 1% (tak, jeden procent!) znanych istot żywych da się wpisać jako tako w ogólnie przyjętą strukturę „drzewa życia. Pozostałe do niej nie pasują wcale. Jako inżynier zastanawiam się, jak zostałaby przyjęta np. wysunięta przeze mnie nowa teoria budowy jakichś mechanizmów, która dawałaby zaledwie 1% działających urządzeń. I co z tego, że autorzy nadal trwają w swojej wierze w niewzruszoną ewolucję gatunków, kiedy fakty mają się inaczej, a oni nie są w stanie ich wyjaśnić? Przyjrzyjmy się wyjaśnieniom, dotyczącym przypadkowości zmian ewolucyjnych, podanym w artykule naukowców francuskich Th. Lenormand, D. Roze, F. Rousset, Stochasticity in evolution (vol. 24, nr 3-2009, s. 159-165). Autorzy, przekonani ewolucjoniści, chętnie operują słowami „mogło się wydarzyć, „mogło nastąpić. Przy czym jednoznacznie stwierdzają, że ewolucja jest sterowana nie przez prosty przypadek, tylko przez zbieg okoliczności. To znaczy, że musi nastąpić taki zbieg okoliczności, przy którym zmiany ewolucyjne w genach (mutacje) okażą się korzystne w świetle zachodzących zmian globalnych (np. klimatu), i to na przestrzeni życia jak pojedynczych osobników, tak i całej populacji gatunku. Sami autorzy przyznają, że jedno nie pasuje do drugiego, chociażby z tej prostej przyczyny, że zmiany w genach (mutacje) z reguły są neutralne albo szkodliwe, i nie zachodzą jednocześnie u kilku osobników. Powodują one raczej utratę możliwości dostosowania się do zmieniających się warunków. Prawie niemożliwe jest, by jednakowe mutacje zaszły u dwóch osobników płci przeciwnej jednocześnie, i w dodatku okazały się korzystne dla gatunku. W dodatku warunkiem dostosowania się do zmieniających się warunków jest to, by mutacje wyprzedzały zmiany klimatu, co jest sprzeczne z założeniem, że dobór naturalny jest motorem ewolucji gatunków. Artykułując wszystkie te wątpliwości i nie znajdując żadnego dla nich wyjaśnienia ani we własnych badaniach, ani w 138 zacytowanych pracach, Autorzy pozostają wierni teorii Darwina, polegając na wszechmocnym wyrazie „być może. Podobnie ma się sytuacja w przypadku bardziej konkretnych problemów, np., jak zachodziła ewolucja narządów echolokacji u nietoperzy. Wszyscy wiemy, że nietoperz orientuje się w przestrzeni dzięki sygnałom ultradźwiękowym, które odbijają się od przedmiotów, i dają mu informację o ich wielkości i położeniu. Artykuł, poświęcony temu zagadnieniu, pt. Hear, hear: the convergent evolution of echolocation in bats? napisała irlandzka badaczka E.C.Teeling (vol. 24, nr 7-2009, s. 351-354). Słusznie zauważa ona, że sprawa jest bardzo skomplikowana, ponieważ urządzenie echolokacyjne wymaga co najmniej trzech elementów: 1) nadajnik ultradźwięków, 2) odbiornik echa nadawanego ultradźwięku, 3) system analizy odebranego (usłyszanego) sygnału, który pozwala ustalić, gdzie znajdują się przeszkody na drodze nietoperza. Autorka odnotowuje, że te wszystkie zaawansowane urządzenia nie zależą od jakiegoś jednego genu, tylko od kilku grup różnych genów zwierzątka. Jak więc one ewoluowały? Co powstało z czego? Czy najpierw rozwinął się zmysł słuchu, a potem dopiero „nadajnik, czy odwrotnie? Jak funkcjonowały nietoperze czy ich przodkowie, zanim cały system się ukształtował? Jak długo to trwało? Autorka nie dała odpowiedzi na żadne z postawionych pytań. Zaznaczając, że wiedza w tej dziedzinie jest bardzo mała, wskazała na jakiś gen, odpowiedzialny za część układu echolokacyjnego nietoperza, oraz na pewne podobieństwa z innymi istotami. Uczciwie przyznała się, że wie mniej niż nie wie, i wyraziła nadzieję, że wkrótce zostaną znalezione liczne formy przejściowe, pozwalające wypełnić lukę pomiędzy realnym nietoperzem, wyposażonym w doskonały skomplikowany system echolokacji, a jego hipotetycznymi przodkami, wyposażonymi w hipotetyczne niedorozwinięte niefunkcjonalne części tegoż systemu. Tak naprawdę, Autorka stanęła w tym samym miejscu, co 150 lat temu Darwin, który zapowiedział dostarczenie „w krótkim czasie ogromnej ilości dowodów na ewolucję gatunków. Jak widać, dowodów tych po prostu brak w roku 2009, tak samo jak brakowało ich w roku 1858, kiedy po raz pierwszy opublikowano prace Ch.R. Darwina i A.R. Wallacea. Powtórzę to, co powiedziałem na początku: gdyby Darwin posiadał wiedzę o skomplikowanym urządzeniu echolokacyjnym nietoperza, które nie występuje nawet w części u żadnego ze „spokrewnionych z nim zwierzęcia, nie wymyśliłby on teorii, jakoby nietoperz pochodzi od jakiejś mniej skomplikowanej istoty. Gdyby Darwin wiedział, że dobór naturalny ma poważne ograniczenia w obrębie gatunku i wcale nie współgra z mutacjami genetycznymi, nie sformułowałby swojej teorii „pochodzenia gatunków. Gdyby wiedział, że 99% istot żywych nie pasuje do teorii ewolucji, po prostu nie wpadłby na coś takiego jak ewolucja. Nie mam zamiaru analizować, dlaczego wielu poważnych naukowców trwa wciąż przy teorii, która wyjaśnia znacznie mniej niż nie wyjaśnia. Być może, chodzi o to, że znacznie łatwiej jest gdybać i spekulować, jak to „mogło być, nie mając prawie żadnych danych, niż pozbierać razem niezbite dowody i dokonać prawdziwej syntezy zgromadzonej wiedzy. Najprawdopodobniej jednak wielu uczonych obawia się tego, że w wyniku takiej syntezy będą oni zmuszeni sformułować jedyny rozsądny wniosek: ktoś musiał to wszystko stworzyć. Do takiego bowiem wniosku dochodzą badacze, którzy bez uprzedzeń, narzuconych przez ewolucjonistyczne myślenie, uczciwie analizują wyniki badań naukowych w różnych dziedzinach. Podam tylko dwa przykłady. Jeden to wybitny brytyjski uczony prof. Andrew McIntosh, który się zajmuje termodynamiką. W swoich badaniach prof. McIntosh wiele uwagi poświęcał rozwiązaniom konstrukcyjnym, zastosowanym w skrzydłach ptaków. Odkrył, że wiele drobiazgów, na które zwykły obserwator mógłby nie zwrócić uwagi, służy zwiększeniu wydajności aparatów latających, jakimi są ptaki: zaczynając od zróżnicowanej konstrukcji piór, znajdujących się w różnych częściach skrzydeł, i kończąc na zaawansowanych superwydajnych przeciwbieżnych wymiennikach tlenu, czyli płucach ptaków. Dla inżyniera profesora McIntosha stało się jasne, że te wszystkie szczegóły powstały w wyniku zaprojektowania ich przez Osobę, doskonale znającą zasady aerodynamiki. Żaden przypadkowy proces zmian ewolucyjnych w postaci kombinacji mutacji z doborem naturalnym, nie jest w stanie przerobić gadów na ptaka. Dlatego też prof. A. McIntosh jest zwolennikiem teorii „Inteligentnego projektu, a nie teorii ewolucji. Inny natomiast przykład to prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, profesor zwyczajny na Wydziale Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest on autorem ponad 120 prac naukowych z zakresu fizyki teoretycznej, termodynamiki kwantowej i kosmologii kwantowej. Zmuszony do interpretacji i opisywania zjawisk, zachodzących na poziomie kwantów, prof. Jacyna-Onyszkiewicz sformułował założenia metafizyki monotrynitarnej, która uzasadnia formalizm matematyczny kosmologii kwantowej. Bezpośrednio z najnowszych teorii naukowych wynika, że Wszechświat ma początek i koniec oraz że nasza wiedza i możliwości poznawania są ograniczone. Ani kosmos nie rozlega się w nieskończoność, ani mikroświat nie dzieli się na jeszcze mniejsze cząsteczki w nieskończoność. Matematyczny opis teorii kwantów, który już od 80 lat jest niewzruszonym fundamentem fizyki teoretycznej, wymaga głębszego wyjaśnienia, wychodzącego poza ramki codziennego doświadczenia naszych zmysłów. Okazuje się, że takim wyjaśnieniem jest dogmat Kościoła Katolickiego o Trójcy Świętej, której wprawdzie nie można poznać, lecz można odgadnąć na podstawie zaobserwowanych zjawisk i poznanych praw kosmologii kwantowej. Z punktu widzenia nauki prof. Jacyna-Onyszkiewicz uznaje, że gdyby udało się zmienić zasady teorii kwantów, oznaczałoby to nieprawdziwość zaproponowanej metafizyki monotrynitarnej, z której te zasady bezpośrednio wynikają. Tymczasem, mimo wysiłków wielu wybitnych fizyków, nie udało się wprowadzić żadnych zmian do teorii kwantów. Według prof. Jacyny-Onyszkiewicza, oznacza to, że teoria ta w pewnym sensie zakreśla nieprzekraczalną granicę dla poznania przyrody metodami empiryczno-matematycznymi. Nie jest zatem tak, jakoby nauka nie miała nic wspólnego z wiarą. Nie jest tak, jakoby nauka potrafiła wyjaśnić świat, odcinając się od Boga. Jest raczej tak, że „odciski palców Boga można łatwo zauważyć w każdej dziedzinie wiedzy naukowej, ale nie każdy chce je zauważyć. Działanie Boga można łatwo prześledzić w historii świata, ale nie każdy chce na nie zwrócić uwagę. Głos Boga można usłyszeć, czytając Biblię, ale nie każdy chce do niej zajrzeć. Niektórzy, badając otaczający nas świat, zauważają, że Bóg jest jego przyczyną i ostatecznym celem. Wobec tej prawdy nie mogą pozostać obojętni i nawracają się do Niego. Inni natomiast wolą szukać wyjaśnień, które tak naprawdę pasują tylko do 1% zdobytej wiedzy, ale za to pozwalają pominąć istnienie Boga. Nie jest to bynajmniej osiągnięcie dwudziestowiecznej nauki, gdyż o takich pseudonaukowcach pisał jeszcze św. Paweł 2 tys. lat temu: „To bowiem, co w Bogu niewidzialne Jego wiekuista moc oraz boskość od stworzenia świata staje się widzialne dzięki rozumnemu oglądaniu dzieł Bożych. Dlatego ludzie ci nie mają wymówki. Bo gdy poznali Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu, ani też nie byli Mu wdzięczni, ale pogubili się w swych dociekaniach i w mroku pogrążyło się ich nierozumne serce. (...) A ponieważ nie dołożyli starania, aby zachować wiedzę o Bogu, wydał ich Bóg ułomnemu rozumowi, tak że czynili to, czego się nie godzi. (...) Oni znając wyrok Boży, że ci, którzy tego się dopuszczają, zasługują na śmierć nie tylko to zło czynią, ale nawet chwalą postępujących w ten sposób (Rz. 1,20-32).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haku
teorii kwantów, który już od 80 lat jest niewzruszonym fundamentem fizyki teoretycznej, wymaga głębszego wyjaśnienia, wychodzącego poza ramki codziennego doświadczenia naszych zmysłów. Okazuje się, że takim wyjaśnieniem jest dogmat Kościoła Katolickiego o Trójcy Świętej, której wprawdzie nie można poznać, lecz można odgadnąć na podstawie zaobserwowanych zjawisk i poznanych praw kosmologii kwantowej. Z punktu widzenia nauki prof. Jacyna-Onyszkiewicz uznaje, że gdyby udało się zmienić zasady teorii kwantów, oznaczałoby to nieprawdziwość zaproponowanej metafizyki monotrynitarnej, z której te zasady bezpośrednio wynikają. Tymczasem, mimo wysiłków wielu wybitnych fizyków, nie udało się wprowadzić żadnych zmian do teorii kwantów. Według prof. Jacyny-Onyszkiewicza, oznacza to, że teoria ta w pewnym sensie zakreśla nieprzekraczalną granicę dla poznania przyrody metodami empiryczno-matematycznymi. Nie jest zatem tak, jakoby nauka nie miała nic wspólnego z wiarą. Nie jest tak, jakoby nauka potrafiła wyjaśnić świat, odcinając się od Boga. Jest raczej tak, że „odciski palców Boga można łatwo zauważyć w każdej dziedzinie wiedzy naukowej, ale nie każdy chce je zauważyć. Działanie Boga można łatwo prześledzić w historii świata, ale nie każdy chce na nie zwrócić uwagę. Głos Boga można usłyszeć, czytając Biblię, ale nie każdy chce do niej zajrzeć. Niektórzy, badając otaczający nas świat, zauważają, że Bóg jest jego przyczyną i ostatecznym celem. Wobec tej prawdy nie mogą pozostać obojętni i nawracają się do Niego. Inni natomiast wolą szukać wyjaśnień, które tak naprawdę pasują tylko do 1% zdobytej wiedzy, ale za to pozwalają pominąć istnienie Boga. Nie jest to bynajmniej osiągnięcie dwudziestowiecznej nauki, gdyż o takich pseudonaukowcach pisał jeszcze św. Paweł 2 tys. lat temu: „To bowiem, co w Bogu niewidzialne Jego wiekuista moc oraz boskość od stworzenia świata staje się widzialne dzięki rozumnemu oglądaniu dzieł Bożych. Dlatego ludzie ci nie mają wymówki. Bo gdy poznali Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu, ani też nie byli Mu wdzięczni, ale pogubili się w swych dociekaniach i w mroku pogrążyło się ich nierozumne serce. (...) A ponieważ nie dołożyli starania, aby zachować wiedzę o Bogu, wydał ich Bóg ułomnemu rozumowi, tak że czynili to, czego się nie godzi. (...) Oni znając wyrok Boży, że ci, którzy tego się dopuszczają, zasługują na śmierć nie tylko to zło czynią, ale nawet chwalą postępujących w ten sposób (Rz. 1,20-32). Dr inż. Mirosław Rucki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×