Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a bo ma urodziny i takie tamm

nie daje córce słodyczy na kuzynka bach na prezent czekolade i ptasie mleczko

Polecane posty

Gość zazoolka
Mozesz też pomyślec troche i przypomniec sobie, jakie zasady ma kuzynka. Moze np. nie popiera gier komputerowych albo różowych ubranek, może nie chce, żeby jej syn bawił sie lalkami - i zrób jej na złość, dając jej dziecku to, czego ona mu nie chce dawac. Może wtedy przestanie na siłę uszczęśliwiac twoja córkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podoba mi sie pomysla zazoolka
zrob tak przy nastepnej okazji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazoolka
Do niektórych po prostu nie dotrzesz normalnym mówieniem, normalnym przekonywaniem werbalnym. Czasem nie ma to jak "dobry przykład" :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njknj
wychowujesz autorko pewna kandydatke do zaburzen odzywiania, ktora bedzie miala nienormalny stosunek do jedzenia:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapotrzebowanie
Capricornus - obejrzyj sobie choć jeden program Cejrowskiego z Indianami z Amazonki (ten odcinek z Dziadkiem Dzidkiem) - oni się rzucają na słodycze i zęby im się masakrycznie psują i są słodyczoholikami jakich w Europie nie znajdziesz. Dlaczego? Bo nigdy tego cukru nie mieli. Jak dziecko całkiem odzwyczaisz od słodyczy całkowicie i ono w pewnym momencie tego słodycza dostanie (a nie ma możliwości żeby nie dostało i żebyś je upilnowała, czy teraz czy jak skończy te naście lat) to się stanie uzależniony od słodkiego i będzie żarł bardziej niż osoba która zna smak słodkiego i dostarcza cukier organizmowi (nie mówię o cukrze owocowym bo ten Indianie tez mają). Przekonasz się po czasie ale wtedy będzie za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestescie przewrazliwione
tak, najlepiej izolowac dzieci od calego zlego jedzenia, a pozniej choruja na jakies nietolerancje pokarmowe i maja delikatne zoladki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko zalezy pod tego
czy kuzynka dokladnie wie, ze nie dajesz z zasady slodyczy, czy rozmawialas o tym z nia? jesli tak, to albo postepuje nietaktownie, albo bezmyslnie, dajac nieprzemyslany prezent.Prababci np nie daje sie rekawic bokserskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zazoolka
Ja tez kiedys miałam w planie, ze nie będę swojemu dziecku dawac słodyczy, ale jak na ten temat pogadałam z mężem, to uznałam, ze on jednak ma rację. Reglamentacja nie jest dobra. Lepiej z umiarem, pod kontrolą, żeby nie było efektu zakazanego owocu. Ale to tak czy siak jest decyzja rodziców. Ktos inny moze wyrazic swoje zdanie, ale nie robić dziecku wody z mózgu - że sie nagle totalnie podważa to, co dla mamy jest święte. Ale niektorzy po prostu zawsze wiedzą lepiej. Kiedys sie odchudzałam, inna faza to było niejedzenie mięsa. Jak tylko taki wszystkowiedzący (a jest takich ludzi sporo) dowie sie o takim fakcie - nie ma życia. Od razu odchudzający dostaje jedno ciasto za drugim na talerz, ten niemiesny dostaje ziemniaki z przemyconymi skwarkami albo miesem podstępnie wkrojonym tam, gdzie by sie go człowiek nie spodziewał. Bo kurwa musza postawic na swoim. To, czy ktos robi głupio, czy nie, to zupełnie inna sprawa. Problemem jest raczej to, ze sie komuś narzuca swoja wolę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i gwaratuję że ci rodzice
którzy dzieciom słodyczy nie dają sami jej jedzą... To nie jest dobre, bo dziecko np. w przedszkolu dostanie od kogoś coś słodzkiego i będzie miało świara na punkcie cukierów, itp. chyba nie chcemy, żeby dziecko kradło innym dzieciom słodycze albo za głupiego jednego cukierka robiło idiotyczne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapotrzebowanie ----> na nic na razie nie jest za późno hehehe, skąd mogę wiedzieć, jakie będę miała dziecko? ;) Nie zamierzam na siłę odciągać malucha od półki z cukierkami, ale też nie będę fascynatką dawania dziecku cukierków w nagrodę za coś albo zapychania go słodyczami, kiedy nie zje obiadu. Zgroza mnie ogarnia, kiedy widzę, co jedzą dzieci na przerwach: czipsy, cola i słodkie bułki. Zero owoców, czy "normalnych" kanapek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sekrretara
no i to jest chyba najlepsze wyjscie - złoty środek. trochę słodyczy - ok, ale podstawą jest normalne jedzenie. I też nietraktowanie słodyczy jako czegos totalnie złego, zakazanego, bo to tylko wzmaga ciekawość. Tez uważam, że dawanie ciasteczka czy cukierka "na pocieszenie" to wyrabianie złych nawyków. jak młody człowiek sie wywali, stłucze sobie kolano albo skaleczy dłoń, jak teskni za babcią, to pocieszyć go mozna slowem, uściskiem, przytuleniem, a nie słodyczami. Słodycze to jest jedzenie, a nie jakiś pocieszyciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ywoletka
Capricornus moge ci dac prawie 100% gwarancji, ze jezeli slodycze beda zakazanym owocem w twoim domu to twoje dziecko na przerwach zamiast kanapek (tych zdrowych, ktore mu zrobisz) bedzie jadlo slodycze i pilo cole ;-) Noo....chyba, ze rowniez nie dasz dziecku zadnych pieniedzy. Ale wtedy bedzie cie oszukiwac - w skole jest wiele mozliwosci, rozne skladki itd. Pieniadze te przeznaczy na slodycze. Moje dziecko w szkole je kanapki, pije wode a w domu od czasu do czasu jada slodycze. Nie rzuca sie na nie bo nie ma takiej potrzeby. Ale oczywiscie, twoje dziecko, twoje decyzje i twoje konsekwencje ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sekrretara
w mojej szkole była raz taka akcja - jedna nauczycielka miała jakieś zaburzenia odżywiania i ataki głodu. Jak ja napadło, to pytała uczniów, czy ktos jej sprzeda kanapkę (!!!). Dzieci z wielką checią za złociaka pozbywaly sie swoich kanapek, gdzie mamy wsadzały jakieś sery, polędwice, ogórki, sałaty - i kupowały sobie buły drożdżowe w sklepiku. Albo chrupki w czekoladzie, albo chipsy. Oczywiscie w końcu to wyszło, była draka, nauczycielka miała zrobione koło kity jak nie wiem - ale widac, zę jak dziecko bedzie chciało, to zdobędzie słodycze. Nie da sie go trzymac na smyczy przez całe życie. I jestem przekonana, że wiele z tych dzieci to takie, którym reglamentowano slodkosci. u mnie w domu stal sobie koszyk ze słodyczami. Była reguła, że można sobie wziąć ile sie chce - ale po posiłku, nie przed, nie zamiast. No to każdy brał ile chcial - i nie brał dużo, bo juz był najedzony po posiłku. Jak przychodziły do mnie koleżanki, to koszyk był pusty w minutę, a one żarły jak jakieś zwierzęta wygłodzone z buszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniamanianaa
U mnie w domu z braku pieniedzy slodycze bywaly rzadko i jak juz rodzice kupili cos slodkiego to wszystko znikalo piorunem! Odkad jestem na studiach i mam pieniadze to na tych calych slodyczach i fastfoodach przytylam juz 15kg :/. U mojego faceta gdzie dobre jedzenie, pizze i slodycze byly ogolnie dostepne kazdy zje po kawalku i dziekuje. Wszyscy chudzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×