annnnn18 0 Napisano Listopad 7, 2010 Myślicie że życie au pair to wspaniała przygoda? Też tak myślałam... Około 3 miesiące temu zalogowałam się na stronie Au pair world. Zarejestrowałam się i czekałam aż jakaś niemiecka rodzina do mnie się odezwie, po około 3-5 dniach napisała do mnie rodzina z Kolonii, która poszukiwała na 3 miesiące opieki do 2 letniej córki. 300 euro za miesiąc+ oni płacą za podróż + pomoc dla tej pani w porządkach domowych.Zapewniali mnie, że jeśli będę chciała wrócić szybciej bo coś mi nie będzie się podobać to kupią bilet i będę mogła nawet po miesiącu wrócić. Trochę się bałam jechać w ciemno do tej rodziny, moja mama także i nie była co do tego przekonana. Ale że ja jestem uparta jak osioł to postawiłam na swoim i już po kilku dniach znalazłam się w busie który jechał do Kolonii. Podroż była męcząca bo aż 25 godzinna. Na miejscu przywitała mnie miła pani z córką którą miałam się opiekować. Pierwsze dni były bardzo na plus, oznajmienie ze wszystkim... Śniadania, obiady i kolacje jadłam z nimi, lodówka była także dla mnie dostępna 24 h na dobę. Mówili żebym się nie krępowała i jadła ile chciała. Mało jadłam ale oczywiście im to nie pasowało to powiedzieli że jeszcze zemdleje, żebym jadła więcej. Zaczęłam jeść więcej to wtedy powolnym tempem jej mąż zaczął mi dogryzać, w jego mniemaniu żartobliwie " my zbankrutujemy jak będziesz tyle jadła" itp. Dobra pomyślałam, nie będę już łakoma. W tym domu panowała zasada że nie mam prawa dawać słodyczy dla małej przed śniadaniem, obiadem. Oczywiście tych zasad przestrzegałam ale i to źle się dla mnie skończyło. Po obiedzie dałam dla małej batonika z suszonymi owocami i dostałam taki opiernicz że ho ho. Mówiliśmy ci żebyś nie dawała jej słodyczy wogóle !!! chyba zadzwonie do twojej mamy, jeszcze jedna taka akcja i pakujesz manatki i odrazu na drugi dzień wracasz! Wytłumaczyłam się że nie było zakazu całkowitego dawania słodyczy ale nic nie powiedziałam o tym że traktują mnie jak małe dziecko, wolałam przemilczeć bo wkońcu byłam zdana na nich, w Kolonii nikogo znajomego nie miałam a jakbym z nimi się ciągle spierała to bym nie wróciła nawet do domu... Kilka godzin po tym sporze ojciec małej mnie przeprosił. Wewnętrznie nie przyjęłam tych przeprosin, z natury jestem pamiętliwa. Słyszałam wieczorami za zamkniętymi drzwiami jak mnie obgadują, szczególnie ich ośmioletni syn którym naszczęście nie musiałam już się opiekować. Nie byli wobec mnie fair, zamiast lekkich pomocy domowych musiałam co drugi dzień prasować kosz ubrań, co 2-3 dzień odkurzać i co sobotę sprzątnąć cały dom co zajmowało około 3-5 h. Opiekę nad małą miałam sprawować do godziny 15 nastej aż wrócą z pracy, a czasem to wykorzystywali i wracali o 20 stej. Ale co ja mogłam zrobić? Pojechałam za marne grosze i na dodatek czułam się wykorzystywana. Wszyscy mnie uprzedzali że polacy za granicą (byłam u polskiej rodziny) są dużo gorsi niż niemcy. Najgorszym koszmarem było sprzątanie pokoju tego ośmiolatka, jakieś 300 samochodów na półce musiałam zdejmować i po kolei czyścić a potem uporządkować tak jak oni chcieli. Mały pyskował do nich a oni sobie nic z tego nie robili, do mnie też nie za ciekawie się odnosiła do tej malej to już nie wspomne... za to że weszła do jego pokoju i dotknęła samochodziku to już darł się i nawet czasem tą małą uderzył, oczywiście wszystko mówilam rodzicom , to tylko pouczyli go i nadal było tak samo. Zmyślał dla rodziców na mój temat wiele rzeczy-dla zemsty, że powiedziałam jak odnosi się do małej i ją szturcha. Dzwoniąc do polski i rozmawiając z mamą oczywiście jej się zwierzałam... jednak oni wszystko na dole słyszeli bo mieli ... drugi telefon, podsłuchiwali mnie non stop i czytali także moje smsy. Usłyszeli to czego nie powinni usłyszeć.Siadałam powoli psychicznie i po miesiącu postanowiłam powiedzieć że wracam ( bo miałam taką możliwość i to obiecali). Powiedziałam że już nie daje rady i chcę wrócić, ale żeby nie było że jestem zła to dałam im 2 tygodnie na znalezienie zastępczej niani. Rzucili się do mnie, jej mąż szczególnie (zresztą do niej też niezaciekawie się odnosił) i powiedzieli że nie wiedzą czy wogóle mnie puszczą do domu... wtedy wpadłam w panikę, zaczęłam płakać i ta babka też, zaczęli mówić żebym zrobiła to dla nich. Istna żenada jak dla mnie, nie dość że nie zachowują się wobec mnie fair, są dla mnie zupełnie obcymi ludźmi to proszą o takie poświęcenia. O nie, pomyślałam, zadzwoniłam do polski i łatwiłam sobie transport i chciałam uciekać bo myślałam że naprawdę mnie nie puszczą. Spanikowałam, z natury strasznie panikuje, ale co wy dziewczyny byście zrobiły same z dala od domu, zero znajomych, zero wsparcia i bez kasy ? Oczywiście rodzina zapewniłaby mi transport ale naszczęście nie byl potrzebny bo jakoś udało mi się namówić ich na powrót, z wielką łaską. Wiele obietnic nie było dotrzymanych, KASY za bilet mi nie zwrócili, odliczyli mi kasę za bilet powrotny, wykorzystywali z obowiązkami domowymi, miałam od 15nastej mieć wolne a nie było to codziennie i na dodatek traktowali mnie jak dziecko bo jak już się ściemniało miałam wracać do domu. Od razu wiedziałam że coś mi tu "śmierdzi" i domyślałam się że nie wypłacą mi kasy za 1 miesiąc i 22 dni które u nich byłam, dlatego brałam od nich kasę co tydzień niby na drobne wydatki. Z zapłatą zwlekali aż do dnia mojego odjazdu, tłumacząc się że nie mają czasu na pojechanie do banku - ściema. Ale dobra, mniejsza o to , cieszyłam się że wracam do domu i ten koszmar się skończy. Na dworcu jej mąż dał mi kopertę, otworzyłam ją w busie gdy już wyjeżdżaliśmy a wśrodku zamiast 200 euro - 20 euro i list z cytatami tego co mówiłam do mamy "śmiedziele" , " on mnie dobija" itp. Wtedy se pomyślałam do jak bardzo niepoważnych ludzi trafiłam, zdałam sobie sprawę że mnie oszukali, podsłuchiwali non stop i okradli z ciężko zarobionych pieniędzy !!! Wszystko było sztuczne na pokaz z ich strony, ta babka zachwalała że lubi czystość i nie znosi oklejonych szafek, odcisków palców na szafkach czy też włosow na desce. Ja też tego nie znosiłam ale o to dbałam a oni nie i właśnie dlatego byli dla mnie nie dbającymi o czystość fałszywcami.Na dodatek zastraszali mnie że jak odejdę to postarają się abym w polsce straciła środki dochodów po moim zmarłym tacie. Wiedziałam że nic nie mogą zrobić i nie jestem tępa żeby dać się takim czymś zastraszyć. Powinnam już przed wyjazdem zrezygnować po tym jak dzwonił do mojej mamy i powiedział że jak się rozmyśle to poda mnie do sądu. Uznałam to za żart, ale niestety ten facet nie umiał żartować. Wróciłam do domu z 20 toma euro, ale nie załamana tylko szczęśliwa bo wiele się nauczyłam przez ten wyjazd. I wam dziewczyny mówię: NIE JEDŹCIE NIGDY JAKO AU PAIR za takie grosze ! i nie wierzcie przede wszystkim w obietnice rodzin do których jedziecie. Może ktoś trafił do jakiejś rodziny która była wporządku ? Przeżyłyście coś podobnego ? Piszcie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mayor of London 0 Napisano Listopad 7, 2010 Eh, Polacy za granica, no i wszystko jasne!! :D Bardzo mi przykro, ze mialas takie 'traumatyczne' przezycia. Nie rezygnuj mimo wszystko. Nie kazda rodzina jest taka. No i trzymaj sie jak najdalej od Polakow za granica. :o Przykro mi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aggie:) 0 Napisano Listopad 7, 2010 Jak miałam 19 lat byłam au-pairką w Anglii, wspominam bardzo dobrze, byłam też 3 miesiące. To zależy na kogo się trafi i już. To JEST fajna przygoda ale moim zdaniem tylko dla bardzo młodych dziewczyn. Teraz takie rzeczy już by mnie nie bawiły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
DeMorai 0 Napisano Listopad 8, 2010 Dokladnie, zalezy na kogo sie trafi? A jest takie cos jak "au-sprzataczka-kucharka-pralniczka"? ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Nick Niani 0 Napisano Listopad 8, 2010 Po co zakladasz drugi temat? Juz o tym pisalas przeciez. Chcesz zniechecic dziewczyny do wyjazdu jako au pair? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Luiqendi 0 Napisano Listopad 8, 2010 etam nie wszyscy Polacy za granicą to takie chamy. Nie sluchaj Mayor, ona tez Polka w Londynie. Czy to znaczy, że lepiej sie od Ciebie trzymac z daleka Mayor??:o Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość annn18 Napisano Listopad 8, 2010 niechcący mi się dodało dwa razy, sorka :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mozna ja tak wyjechalam Napisano Listopad 9, 2010 nie wszystkie trafiaja na takie rodziny, a poza tym jak jedna rodzina nie pasuje, to zawsze mozna zmienic, tylko trzeba wyjechac przez legalna agnecje z ktora ma sie kontakt. ja tez poczatkowo mialam rozne akcje z rodzina, w koncu kazali mi wracac do polski, powiedialam, ze nigdy, poszlam do agencji i zapoznali mnie z inna rodzina, poszlam do nich juz z pewnym doswiadczeniem i wtedy to ja stawialam warunki i to ja bylam gora, tym bardziej, ze oni nigdy wczesniej nie mieli au pair i byli bardzo podekscytowani mna:) po pewnym czasie jak nabralam do nich zaufania to szlam na ustepstwa, robilam dla nich cos ekstra, dzisiaj jestesmy dobrymi przyjaciolmi pomimo, ze od pracy u nich minelo 6 lat. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GracieLou 0 Napisano Listopad 9, 2010 Ja bylam u mojej pierwszej rodziny ok. 3 tygodni. Nie pasowalismy charakterami do siebie. NIby dostalam pokoj dla siebie, a w dzien matka wieszala tam pranie. Dziecko bylo okropnie rozpuszczone- 9-letnia dziewczynka. Mialam chodzic po nia do szkoly- kazala sobie nosic tornister za soba. W niedziele niby mialam wolne- chcialam poogladac telewizor w swoim pokoju, wiec sie zamknelam. Matka zrobila mi awanture, ze powinnam wyjsc do ludzi, bo przeciez chce sie uczyc jezyka i przy telewizorze sie niby nie naucze. Ja nie wiem, co ona sobie wyobrazila- ze bede zagadywac ludzi na ulicy, zeby ze mna rozmawiali? Mysle, ze wiecej pozytku mialam z niemieckiej telewizji, niz z krazeniu po miescie w autobusie lub pieszo. Matka kupowala tak malo jedzenia, ze czesto brakowalo dla mnie- mialam gotowac obiady dla siebie i tej dziewczynki. Jak mala brala dokladke, to dla mnie bylo mniej. A jak przyprowadzala kolezanke, to juz w ogole nic dla mnie nie bylo. Zaczelam wiec z kieszonkowego kupowac sobie jedzenie. Kladlam te rzeczy do mojej walizki, zeby nie pomysleli, ze sami tyle kupuja lub zeby im sie im glupio nie zrobilo, ze mnie glodza (taka glupia bylam). Jak ktoregos dnia szukalam czegos w walizce, weszla matka i zobaczyla jakis ser u mnie. Stwierdzila, ze ich okradam z jedzenia :o Nie zagrzalam tam dlugo. Bylo okropnie. Jak sie dogadalismy, ze wracam, to mi normalnie kamien spadl z serca. Po tej rodzinie pojechalam do innej. Byli zupelnie inni. Jedzenia mialam tyle, ze zgrublam po tym roku u nich. Z dziecmi dalo sie dogadac bez problemu. Ta rodzina tez mnie wykorzystala, bo kazali mi dyzurowac w swoim barze- czasami po 12 godzin. Mialam zalamania, taka bylam zmeczona... Ale mialam swoj zupelnie prywatny pokoj na innym pietrze, spokoj po godzinach pracy, gwarantowany dzien wolny, jezdzilismy razem na rozne wycieczki, a jak sie zaczal sezon, dali mi zarobic dodatkowo w tym barze i nawet sciagnelam siostre do pracy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek___ Napisano Listopad 9, 2010 Kilka nieścisłości. Au-pair jest przeznaczone dla osób, które chcą podszkolić się w języku. Jakim cudem gospodarze podsłuchiwali rozmowy? Z mamusią też autorka rozmawiała po niemiecku, czy trafiła do polskiej rodziny? Bo jeśli trafiła do polskiej rodziny, to nie było żadne au-pair, ale zwykła robota na czarno w charakterze sprzątaczko-niani. Au-pair, ale to prawdziwe, to nie tylko kieszonkowe (wcale nie obligatoryjne, mieli prawo nie dać nic!), ale przede wszystkim możliwość nauczenia się perfekcyjnie języka, no i traktowanie tak, jak członka rodziny (posiłki, spędzanie wolnego czasu itp.) W tym przypadku drobne prace domowe również mieszczą się w obowiązkach. A chętnym polecam agencje międzynarodowe. Taniej (w zasadzie za darmo) i pewniej. W googlach adresy można znaleźć, niestety stronki nie są po polsku, ale przecież chodzi o naukę języka, a nie zarobek. Tak to działa. A wpisać wystarczy: Au Pair Registration albo Registrierung als Au Pair można też: Enregistrement fille au pair - wszystko zależy gdzie ktoś szuka przygody i wakacji. I takie au-pair chyba nikogo nie zaskoczy, ale i tak z góry warto wiedzieć, jakie są zasady akcji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
annnnn18 0 Napisano Listopad 9, 2010 do Jasiek. Pisałam że zarejestrowałam się na stronie AU PAIR WORLD. Proszę czytać wyraźniej, to była polska rodzina- to także pisałam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tezzzzzzzzzzz Napisano Listopad 9, 2010 drogi jasku a czy ty byles/bylas juz au-pair? bo widze , ze znasz lepiej zycie. ja tez bylam au-pair , tez u rodziny polsko-niemieckiej (ojciec dziecka byl polakiem) i wiem o czy mowi autorka. ja bylam u nich rok i trzy mce,a na koniec o godz 24 w nocy kazali mi pakowac manatki i sie wyprowadzac. jakos ich to nie obchodzilo, gdzie pojde. ale swietnie sobie poradzilam, nawet lepiej na tym wyszlam. a to z jedzeniem tez znam ze swojej rodzinki. oni udaja ,ze tak malo jedza, bo sie nazra w pracy normalnego obiadu i potem na kolacje jest jedna pizza rozmrazana na 3-4 osoby:O tez kupowalam jedzenie i chowalam do szafy:O albo jak glosno cos komentowali, ze kupili cos tam i juz tego nie ma:O ja sprzatalam i pilnowalam dziecka (pol na pol). ile razy ta lafirynda mi zwracala uwage, ze cos niedokladnie zrobilam. jezoo jakies grzejniki 3 razy czyscilam. sorry ale to nie sa drobne prace domowe, tylko to byly wielkie wiosenne porzadki :O mimo, ze mam zle doswiadczenia, to i tak polecam dla kogos dla kogo to jest jedyna szansa ,zeby wyjechac. mozna tu poznac ludzi i jakos z tego sie wyrwac :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze ze nie pojechalam Napisano Listopad 9, 2010 jako au-pairka juz dawno dawno temu, planowalam wyjazd wakacyjny do Niemiec ale tak sie ulozylo, ze zrezygnowalam chociaz rodzina sie znalazla, .tyle sie nasluchalam juz wtedy od ludzi ze te au-pair to w wiekszosci wyzysk dziewczyn, zawsze konczy sie powaznymi pracami domowymi a nie tylko zabawa z dzieciaczkami......do tego marne kieszkonkowe i zero czasu wolnego ,ale trzeba sie prosic o jeden dzien. Z waszych postow widze ze nic sie pod tym wzgledem nie zmienilo, nadal jest mnostwo dziewczyn wracajacyh rozczarowanych i z poczuciem wykorzystania. A to zeby glodzic dziewczyne ktora sie przygarnia pod wlasny dach, to swinstwo straszne. Albo ukrywanie jedzenie w walizce - ja bym sie od razu spakowalo, jakbym zobaczyla, ze mi jedzenia zaluja, albo posadzaja o krazdzien albo inne kwiatki.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa Napisano Listopad 9, 2010 Mnie jakos nigdy do tego nie ciagnelo - dziwie sie wam... Przeciez takie sakzywanie sie na mieszkanie 24 godziny na dobe w Bog wie kim to gehenna. Byc moze to przyciagalo najgorszy typ ludzi- co chciali zaoszczedzic wykorzystujac innych , takie pospolite cwaniaki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tezzzzzzzzzzz Napisano Listopad 9, 2010 ale ja nie napisalam , ze zaluje, wrecz przeciwnie polecam. tylko trzeba byc twardym,nie poddac sie i znalezc sobie znajomych, bo dzieki temu jak mnie wyrzucili moglam isc pomieszkac u kolezanki. byl poczatek mca i kieszonkowe zgarnelam za caly miesiac ;) ja mialam czas wolny, pracowalam 30 godzin w tyg i ani minuty wiecej, mialam rzadko babysitting wieczorem. w ciagu dnia mialam wolny czas, ze robilam dodatkowo praktyki albo dwa kursy jezykowe na raz. byly te wady i zalety. w koncu jak postawilam na swoim powiedzialam , ze nie dam sie juz tak traktowac, to kazali mi sie spakowac i chwala im za to . naprawde to byl jeden ze szczesliwszych dni w moim zyciu :) teraz nadal zyje w niemczech i jakos po tym udalo mi sie na lepsze ulozyc to wszytsko :) ale fakt faktem znam troche dziewczyn, ktore mimo ,ze tu sa nic nie potrafily osiagnac i wykorzystac ten pobyt tutaj. no ale to juz zalezy od kazdej osoby indywidualnie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość cos nie halo z wami Napisano Listopad 9, 2010 Ktos tu serio nie rozumie sensu calego projektu... :/ przez mieszkanie z host family, au pair poznaje na zywo kulture innego kraju i co najwazniejsze JEZYK- no gdzie mozna sie lepiej nauczyc niz od nativow :) wiec dlatego bez sensu wydaje mi sie ze ktos z Polski jedzie do polskiej rodziny...sa oczywiscie tacy ludzie ktorzy niestety wykorzystuja dziewczyny :/ tym bardziej jesli sie nie jedzie z agencji- chociaz tutaj nie ma reguly bo zawsze mozna spotkac jakichś świrów. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tezzzzzzzzzzz Napisano Listopad 10, 2010 moja rodzina byla mieszana i bylo mi latwiej wyjechac, bo sie balam tak do calkiem obcych ludzi pojechac. zreszta tak jak piszesz swiry sa tez wsrod i niemcow, wiec tu nie wiem czy pochodzenie ma jakies znaczenie. poza tym ja tez jechalam z biura au-pair, ale bylam u tej rodziny ponad rok, wiec do biura nie mialabym sie po co zwracac Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek___ Napisano Listopad 10, 2010 Córka koleżanki była au-par we Francji. Oczywiście celem była nauka języka, tak że wyraźnie zaznaczyła, że nie interesują ją rodziny mieszane. Ma bardzo dobre wspomnienia z tamtej wizyty. Z rodziną kontakty utrzymuje nadal. Znam kilka rodzin w Niemczech, które korzystały z au-pair. Tylko w jednym przypadku rodzina była niezadowolona (opiekunka - z Rumunii po prostu miała inne przyzwyczajenia higieniczne), ale wystarczyła krótka konkretna rozmowa i wszystko się zmieniło. Znam rodzinę, która z opiekunkami (mieli kilka) do tej pory, po kilku latach utrzymuje kontakt. Nie słyszałem o żadnym przypadku wykorzystywania opiekunki. Nie znam sytuacji z rodzin mieszanych, czy polskich, wszystkie przykłady są z rodzin typowo niemieckich. Znam przypadek że au-par na koszt rodziny wyjechała z nimi na urlop (żeby dziecko, siedmioletnia córka nie spała sama w pokoju) na Dominikanę. Czasem jest dobrze, trzeba tylko wiedzieć, czego się chce. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tezzzzzzzzzzz Napisano Listopad 10, 2010 ze slyszenia to ja tez znam niesamowite historie. tez bylam z nimi 2 tygodnie na urlopie na Majorce, tam nie musialam prawie nic robic. i prosze nie wypowiadaj sie , ze nie wiem czego chce, bo to sie akurat nie zgadza, tak bym dalej tkwila w tej albo innej rodzinie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość noibvibkxcnknslkmnd Napisano Listopad 10, 2010 Za dlugie, nie chce mi sie wszystkiego czytac. Wiadomo, ze wszystko wyglada pieknie w teorii, ja jednak bylam au-pairka przez ponad rok u jednej i te samej rodziny i nie zaluje swojego wyjazdu. Najlepiej jechac przez agencje, wtedy jak Ci rodzina nie pasuje to mozna ja zmienic i nie jestes zdana sama na siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość koji Napisano Listopad 11, 2010 żenadą jest to co ta panienka napisała, po 1 au pair jedzie po to, by uczyc sie jezyka, poznawać kulture-to się do Polaków jedzie??!! idiotyczne! ja byłam au pair w Anglii i wspominam to wspaniale, musiałam sprzatac i pomagac-po to się jedzie, myslałaś ze Ci za darmo beda dawac pieniądze?! ja z Rodzina swoja rozmawiałam po polsku, a z tamta po angielsku,wiec nikt mnie nie podsłuchiwał. ale jak sie nie zna jezyka to sie nie jedzie do obcokrajowców Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość annn18 Napisano Listopad 11, 2010 Nie zrozumiałaś tego co napisałam, ja miałam pomagać JEJ przy obowiązkach a nie wykonywać wszystkie za nią. PRzez telefon mówiła że jedynie poodkurzam i zmyje podłoge a na miejscu musiałam czyścić wszystko, łącznie z dwiema łazienkami. Niania niemiecka bierze 500 euro i to pracuje 6-8 godzin- i nie sprząta. A 300 euro to jest stanowczo mało. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość niwebviubwlndcowp Napisano Listopad 12, 2010 Ja jak bylam au-pairka to nie musialam sprzatac, jedynie po dziewczynkach, ktorymi sie opiekowalam, jak nabalaganily i musialam im pracowac mundurki do szkoly. No i sprzatalam swoj pokoj i swoja lazienke, ale to normalne. Nie wydaje mi sie, zeby au-pairka byla od sprzatania, od tego sa sprzataczki, a one kosztuja wiecej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tezzzzzzzzzzz Napisano Listopad 12, 2010 ja sprzatalam cale mieszkanie, kazdego dnia mialam cos do roboty; np. w poniedzialek kilka pran, we wtorek odkurzanie calego mieszkania, kurze itd. , sroda prasowanie tego calego prania z poniedzialku, w czwartek tez cos tam bylo, w pt nie,bo dziecko bylo w przedszkolu tylko do 13. tzn. bylo tam cos,ale nieduzo. poza tym oczywiscie sprzatanie po sniadaniu, a najpierw przygotowywanie tego sniadania. poza tym zadania ekstra jak czyszczenie grzejnikow (gdzie za kazddym razem jej sie cos nie podobalo), czyszczenie drzwi, szorowanie piekarnika, jakiegos srebra, usuwanie pajeczyn z sufitu itp. potem po tym au-pair jak mnie wyrzucili chodzilam na sprzatanie to powiem, ze nigdy pozniej nie mialam takiego sprzatania jak u tej rodzinki au-pair, bo ja nawet na sprzataniu u obcych ludzi nie musialam tyle sprzatac jak u nich i nikt nigdy mnie sie czepial tylko byli zadowoleni i polecali dalej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość polkaw anglii Napisano Listopad 12, 2010 No to ja chyba mialam szczescie, bo jedyne co robilam to scielilam lozka dziewczynek rano, czasem posprzatalam po nich po sniadaniu (jak wstawalam rano to calej rodzinki juz nie bylo, rodzice podwozili dziewczynki do szkoly), a potem szlam do swojej szkoly. Codziennie pon-pt przychodzila sprzataczka, ktora sprzatala cale mieszkanie i gotowala cos na kolacje. Odbieralam dziewczynki ze szkoly 5-6 po poludniu, robilam im podwieczorek, popilnowalam troche przy odrabianiu lekcji, a ok 9 przychodzili rodzice i jedlismy razem kolacje. W weekendy przewaznie rodzice starali sie spedzac z nimi czas, czasem jak nie mogli to ja z nimi siedzialam, ale znowu tylko po poludniu, bo rano mialy lekcje golfa. A w nd mialam wolne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do koji Napisano Listopad 12, 2010 tak mysli stereotypowo biedna sila robocza z europy wschodniej - pewnie, powinnysmy dziekowac ludziom z zachodu ze nas w ogole pod swoj dach przygarneli haha. zyjesz w jakiejs innej rzeczywistosci dziewczyno... wlasnie po to niektore sknery sciagaja sobie polki do pracy jako nianki bo wiedza ze beda mogli taka wyzyskac do granic mozliwosci i zaplaca jej 1/3 tego co wzielaby ich rodowita nianka plus jeszcze bedzie im robic za sprzataczke kucharke i housekeeper wiec vuala! od razu odchodza jeszcze inne koszta!! moze przez takie osoby jak ty inne dziewczyny sa mocno rozczarowane rodzinami... z drugiej strony biuro przez ktore jedziecie powinno zawsze egzekwowac warunki umowy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sfdsdf Napisano Styczeń 29, 2013 Ja bede szukac au pair dla dziecka w przyszlym roku. Mieszkamy w US i ja postanowilam wrocic do pracy. Jak tak czytam jak dziewczyny sie zle wypowiadaja o rodzinach i o dzieciach to mi sie odechciewa wybierac kogos z Polski, chyba juz lepiej z Ameryki Poludniowej tam przynajmniej sa pozytywniej nastawieni do zycia. Nie wszyscy ludzie to wyzyskiwacze, ktorzy chca zamknac dziewczyne w piwnicy i traktowac jak niewolnice. Szkoda gadac Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość usac chiccaggo45ja tez chcilad Napisano Styczeń 29, 2013 ja tez chcilam z pl, ale juz mi sie odechcialao damunie, co jada zrec chca i najlepiej nic nie robic, wezme z korea i laska bedzie mnie po nogdze calowac:)alboz rimuni czy ameryki poludniowej:)rozpusczone jak dziadoski bicz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kainaa Napisano Luty 8, 2013 całować po stopach? z fetyszami to raczej do mężulka a nie au pair. na prawdę nie dziwię się tym dziewczynom, że tak narzekają jak emigranci z ameryki starają się udawać burżuazyjnych światowców. jak ktoś nie rozumie idei tego programu to świadczy to tylko o tym, że jest gamoniem, który we własnym kraju nie mógł znaleźć pracy a teraz chce się dowartościować Cheers, Kaina. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Planning 0 Napisano Luty 8, 2013 Zarejestrowanie się na jakieś stronie, którą sobie każdy może stworzyć nie jest LEGALNYM WYJAZDEM Au-Pair. Trzeba jechać przez zagraniczną agencję Au-pair (nie mylić z polskimi agencjami pracy). To agencja wybiera dziewczynę i rodzinę, agencja przysyła wszystkie dokumenty, trzeba spełniać określone wymagania itp. Potem agencja pilnuje interesu obu stron, pieniądze (tzw. kieszonkowe) MUSZĄ być płacone, tak samo ubezpieczenie. Obowiązki też są z góry ustalone i tak dalej. Kieszonkowe zdaje się, że jest stałe i określone przez program a nie na zasadzie dogadania się, bo to nie wypłata za pracę. Oczywiście, że są to grosze, bo celem jest nauka języka. Tak to działa, a jeśli się jedzie ot tak, do kogoś domu to niestety można się sparzyć. Nie przyszłoby mi do głowy, że można zrobić taką głupotę. Dodatkowo - do polskojęzycznej rodziny??? Po co??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach