Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zadowolona z życia......

PATOLOGIA

Polecane posty

Gość to byly czasy
swieta prawda :) dzieki az sobie przypomnialam male grzeszki wlasne :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żal dzis dzieci ze tego wszystkiego nie znają-skakałam w gumę i grałam w 2 ognie, cały dzień jeździłam na rowerze i wracałam do domu jak się ściemnało brudna niemiłosiernie z piaskiem w uszach.a dziś dzieciaki obżerają się chipsami przed kompem i hodują sadełko.i mnie zdarzało się klapa dostać i nie umarłam od tego,i chodziłam z kluczem na szyi i żyję.i klopsy z błota gotowałam:)i kradłam babci z ogródka kwiatki i zalewałam wodą i te perfumy musiała jeszcze ode mnie kupować:);)jak się teskni za takimi czasami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość er3eee
to że sie nie nasmiewam z osołb chorujących na zaburzenia to znaczy że jestem nie te gest??co ma wiek wspołnego, z zdanej choroby nigdy sie nie nabijałam , a jak tu widze to sporo sob sobie robi poprostu jaja z takiego czegos jak ADHD, kiedys tez nie bylo zdiagnozowania zchizofreni, depresji, i wmawiano liudziom ze to ich wymysly na wlasne rządanie, przez ten system destrukcyjny, mnostwo ludzi ponioslo niekorzystne konsekwencje, kompletna znieczulica u was, jak mozna wogoe tak podchodzic do tego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hclink
wiele z tego opisu przypomina moje dzieciństwo :) puszczenie od razu na "głęboką wodę" pozwoliło mi zyskać ogromną zaradność, ale trzeba przyznać, że wspomnienie niektórych chwil mrozi krew w żyłach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hclink
ktoś wyżej napisał, chipsy, gry komputerowe, telewizja itd. Kiedyś nawet rodzeństwa były liczne, dzisiaj ludzie zamykają się na innych, nie chodzi się do znajomych jak kiedyś. Dziecko zostawione same sobie zaczyna się nudzić i tutaj nasza masowa kultura myśli jak wypełnić ten czas. Po drugie po tą są gry, komputery itp. żeby rodzice nie musieli zajmować się dziećmi. Jakie to proste, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje dziecinstwo przypadlo na koniec lat 70 Chlopaki na podworku w kapsle grali i rzucali scyzorykiem do celu (kolo na piachu wymalowane) a dziewczynki w gume graly i na trzepakach sie fikolkami popisywaly. ehehe a ja najpierw pomykałam umorusana po budowach, płotach, drzewach, piwnicach i trzepakach z 'chłopalami' ,rzucałam scyzorykiem w piasek i grałam z nimi w kapsle, a jak potem jak trochę podrosłam zaczęłam wiązać kucyki i stroić się a chłopaki bez kija nie podchodzili hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ertyui
ja chce te czasy spowrotem ;) Robimy spotkanie kafeteryjne w swoich okolicach? zrobimy z siebie idiotow i powygłupiamy si etroszkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .........agawa
Slyszalam to w radiu Chilli Zet w ubieglym miesiacu. :) Jakas prowadzaca program czytala to sluchaczom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem za,jest kilka dziewczyn z kafe z ktorymi chetnie bym w gume pograla albo w podchody:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ertyui
a skąd jesteście? Ja z wielkopolski ;) jest ktoś z tych okolic? Co tam raz się żyje ;) wróci sie do domu i po krzyku a jakie nie zapomniane chwile nikt nie powiedział, że zawsze mamy być pięknie wymalowane na spzilkach itp ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mieszkałam na wsi
..w latach 80siatcyh. Takie sr**nie-w banie, uogólnianie. Mieliscie wszyscy wiecej szczescia niż rozumu. Byliscie zwykli i normalni. Gdyby byl wsrod Was ktos,kto wymagał wiecej uwagi albo gdyby ojciec tłukł waszą matke do nieprzytomnosci-albo was- ciekawe czy nie chcielibyscie,zeby sie wami interesowali psycholodzy. Do naszego domu tez sie nie przyprowadzalo lekarza, leczylo się gorzalką i czosnkiem. Moja babcia takie jedno "wyleczone" przeziębienie zzaziębila na polu, potem b cierpiała iumarła w wielu 56 lat. Dziadek zrobil dziecko dziewczynie z sąsiedztwa, ale babcia się nie rozwiodła, bo to mezczynza-im wolno bylo wszystko, a rozwód to "grzech" i "wstyd". Jeszcze alimenty jej zanosiła co miesiac. Okazało się w 1 klasie, ze mam wyjatkowe zdolnosci, pani pedagog błagała,zeby mnie przeniesc do 3 klasy, bo tylko bede sie marnowac i nudzic. Rodzice stwierdzili, ze pedagodzy to jacys psychole i mnie nie przeniesli. Marnowalam sie i nudzilam, nauczyciele nie wiedzieli,co ze mną zrobic. Dziadek był alkoholikiem, ale wtedy "wszycy pili". Pic nie bylo wstyd, zygac tez nie pod płotem, wstyd bylo nie byc w kosciele w niedziele,wiec w niedziele udawalo sie przykladną rodzinę. A co z tego,ze dziadek prał moją mamę ile wlezie? Ksiadz byl swietoscią, uwazal,ze w biciu zony nic zlego nie ma, widocznie "zasłuzyla". W 8 miesiacu ze mną mama zaczela rodzic na polu, bo przeciez były "zniwa, pracowac trzeba". Potem mnie bila, bo takiej metody wychowaczej sie nauczyla. Nie pomagała mi w niczym, w lekcjach,ale biła mnie za 4 zamiant 5, potem za 5 zamiast 6, mimo ze i tak bylam najlepsza uczennica w szkole, lauratką 4 olimpiad.z resztą- za wszystko mnie biła. MOdlilam sie aby jakis psycholog zauwazyl,jaka jestem nieszczeliwa, biedna, pobita w szkole, ale nie zauwazyl, nauczyciel, katecheta tez nie. a szkoda, bo oddalabym wszystko, by trafic do domu dziecka, byleby być zdala od nich. Ucieklam jak skonczylam 18 lat. Skonczylam studia, mam mieszkanie, zarabiam 8tys miesięcznie.... ale co z tego,jak mam problemy z komunikacją, nie umiem sie zaangazowac w zwiazek, rozmawiac, przytulac się, otworzyć...ufac... Jak sobie przypomnę moich kolegów ze wsi--- sama patologia. Polowa bez szkół, robole za granicą.... Nie wyszli na ludzi... Zastanówcie sie 10 razy zanim postawicie jakąś tezę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
Lezka sie w oku kreci jak czlowiek przypomina sobie stare czasy... Potwierdzam, ze obecnie za duzo siedzi sie przed tv, komputerem. Kiedys dzieciaki lataly caly dzien niepilnowane. Niedawno klocilam sie na forum z jakas histeryczka i wszyscy przyznawali jej racje, ze dziecko nie moze przebywac na dworze niepilnowane.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mieszkałam na wsi
do er3eee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fakt, dla tej normalnej "patologii" to były fajne czasy, które już nie wrócą, bo świat nie stoi w miejscu - zmieniły się czasy, zmienili się ludzie... ale ta urzekająca historyjka to tylko jedna strona medalu, bo jak ktoś słusznie napisał - dla dzieci, które były bite czy molestowane te czasy nie były takie kolorowe, bo kiedyś o "tych sprawach" się nie mówiło...co przecież nie znaczy, że nie miały one miejsca sami popatrzcie ile takich przypadków dopiero po latach ujrzało światło dzienne, kiedy zaczęto o tym mówic kiedyś nikt nie mówił, nikt nie bronił..bo sami rodzice mieli daleko w tyle co robią ich dzieci i gdzie bieganie po budowie i zjadanie brudnych owoców to tylko częśc wspomnień dla tych, którzy mogą jeszcze wspominac...bo wypadki zdarzały się dużo częściej, dzieci się topiły, wpadały pod kombajny i znikały dużo częściej i to też była częśc tych wspaniałych czasów teraz jest dużo większa świadomośc społeczna, dużo mniej zaufania, więcej możliwości - kto powiedział, że nie można miec dzieciństwa bawiąc się z mamą i chodząc na lekcje pływania czy balet? niekoniecznie codziennie kiedyś nie było wyboru, bo takich możliwości w Polsce nigdy nie było a jeśli były to tylko dla wybranych pojawiły się wirusy i choroby, których kiedyś nie było - ptasia grypa, świńska grypa, choroba wściekłych krów.. ludzie zaczęli mówic o rzeczach, które kiedyś były tabu - wiele dzieci przez to cierpiało, bo nikt nie chciał słuchac kiedy działo się coś złego, nikt nie chciał wierzyc a rodzice bali się tak samo jak one niejeden ksiądz czy nauczyciel dziś wyleciałby na pysk - wtedy nikt mu nawet nie śmiał przeszkodzic albo nikt o niczym nie wiedział ja jednak wolę wiedziec, wolę miec mozliwości i sama decydowac czy z nich korzystac czy nie jednak wolę wiedzic gdzie i z kim bawią się moje dzieci, nawet jeśli maja to byc nudne wypady na film 3D czy rodzinne nurkowanie do Egiptu ;-) ale na pocieszenie dla autorki - nie cały świat poszedł do przodu mnóstwo dzieci w ubogich krajach nadal biega boso po podwórkach, pije mleko prosto od krowy i dostaje w twarz od sąsiada, kiedy nikt nie widzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maszrację
do tego kogoś wyzej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piękne i wzruszające :D Mimo, że z psychologią i pedagogiką mam wiele wspólnego to biję brawo uszami nawet i marzę o powrocie do tamtych czasów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziecinstwo mi sie
ale my piszemy wlasnie o "normalnej patologi". To, ze byly dzieci bite, molestowane, ze zdarzaly sie wypadki to normalne. Dzis mamusie chuchaja i dmuchaja na dzieci a tez nieszczescia sie dzieja. Wspominamy dobre czasy w dobie gdzie komputerow nie byla, a wieczorynka na jedynce to byla jedyna bajka na ktora sie czekalo:D I sa plusy tamtych czasow, bo dzieci nie wlepiali oczow w tv, laptopy, nie szukali sobie problemow na sile tylko ganiali szczesliwi po podworku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.S. U mnie na osiedlu pilnowali nas nawet miejscowi żule, grali z nami w piłkę; zbijaka, dwa ognie itp. i przepędzali obcych, nikt nie doznał krzywdy, jak również nie kopał i nie pluł na podpity element;) Jak sąsiad poskarżył matce/ojcu była awnatura ale nie sąsiada z matką, tylko matka darła się na mnie. Jak dorosły zwłaszcza obcy zwracał uwagę to ze wstydu kręciły się łzy w oczach i nikt nie wołał za wiekową sąsiadką: "spierd**** Ty stara kur**" albo coś również oryginalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijevna
do ja też mieszkałam na wsi - myślisz, ze już za późno na pomoc i odrabianie strat? moze niekoniecznie? bo pomimo takiego dzieciństwa można wybrać co się chce pamiętać i co się ze swoim życiem zrobi... mam czworo rodzeństwa, też mieszkaliśmy na wsi, też było i kolorowo i strasznie, każde z nas jednak inaczej do tego podeszło - są osoby zasklepione w żalu, bólu i kompleksach, są takie, które wybrały życie na własnych zasadach... sporej część takiego bagażu można się pozbyć, kilku rzeczy nauczyć - tylko chcij i poproś o pomoc specjalistów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Tamte czasy wspominam z rozczuleniem, bo ja nie mogę narzekać na swoje dzieciństwo, bogato nie było, ale nie miałam Lego, czy Barbie, ale miałam mnóstwo koleżanek i najwspanialszy plac zabaw na świecie - plac budowy. Moje osiedle było nowe i nadal w budowie, no cóż może być piękniejszego dla dzieci? A do tego las obok. Żaden wypasiony nowy plac zabaw nie da tyle radości :) Ale tak jak pisałam, ja nie mogę narzekać, moje relacje rodzinne były ok, jednak nie wszyscy tak mieli, o wielu rzeczach się nie mówiło, wychodziły przypadkiem, czy podczas nocnych rozmów na wycieczkach. Otwierało się wtedy oczy ze zdumienia, jakie smutne historie dotyczą koleżanek, kolegów. No ale to nie jest kwestia czasów, bo takie przypadki były, są i będą - niestety. A temat dotyczy chyba czegoś innego, że my nie mając takich możliwości jak współczesne dzieci, młodzież, potrafiliśmy się świetnie bawić, graliśmy w gry zespołowe - czyli RAZEM, brak zabawek rekompensowała nam wyobraźnia i kreatywność. Bajki oglądało się wspólnie - moi rodzice oglądali z nami, a już dobranockę w niedzielę, to obowiązkowo. Czy ktoś pamięta festyny w latach osiemdziesiątych? Albo pochody pierwszomajowe? Ja się wtedy na polityce nie znałam, ważne było, że w zakładzie pracy była godzina dla dzieci z bajkami, potem dostawaliśmy słodycze, balonik, chorągiewki, te czerwone też, a co :) I się szło! A jeszcze jak się spotkało koleżanki z kolonii, o rany, to już w ogóle frajda :) I chciałam jeszcze napisać, że w mojej dzielnicy dzieci skaczą w gumę, widziałam narysowane klasy i grzyba i graja też w podchody, więc nie wszystko zostało zapomniane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.S. 2 Do "a ja uważam" - nie histeryzuj. Oczywiście, że były też negatywne strony tamtych czasów ale autorka pisze tutaj o tym, że rodzice nie histeryzowali tylko wykazywali dość zdrowe podejście i traktowali dzieci jak dzieci a nie jak kalekie nie w pełni władz umysłowych istoty. A że ktoś klapa dostał? (nie piszę o laniu bo to naganne oczywiście) To co? Ma teraz uraz do końca życia? Nie, nie ma. PS. Rodzinne nurkowanie w Egipcie a nawet na Malediwach czy najbardziej egzotycznych z egzotycznych raf koralowych nie zastąpi więzi wytworzonych w równieśnikami, picia mleka z jednego kubka, zlizywania cukru z kromki chleba (bo babcia zrobiła też dla dziesiątki pozostałych kolegów - bez obawy o ich molestowanie czy karmienie dzieci narkotyzowanym cukrem;p), wspólnego biegania na bosaka po (o matko jedyna! i o zgrozo!) KUPACH (i to w Polsce a nie krajach 3 świata, bo w Polsce też ptaki nadal robią kupy, mimo, że to nie 3 świat - wstydziłyby się, nie?). Kasa i telewizja nie wszystko zastąpi jakby ktoś nie wiedział do tej pory. Z tej światłej wiedzy i samopedagogizacji rodziców (bo po co tam jakiś debil psycholog i pedagog - najlepiej przeczytać fragment książki, który nam najbardziej leży i zastosować, nie wiedząc do końca o co chodzi) mamy o wiele szerzej zakrojoną patologię i dysfunkcję wśród dzieci, tak do serca wzięli sobie nowoczesne wychowanie rodzice. Sami nie grzeszą: broń boże klapa, a to, że własny dzieciak leje po gębie matkę eeeee tam to nie szkodzi, najważniejsze, żeby nie tknąć gnoma palcem bo zadzwoni i do matki przyjedzie Uwaga. A potem mamy wzajemne katowanie się dzieci, samobójstwa z powodu znęcania kolegów itp... Wolałabym nie wyjeżdżać na ach, ech nurkowanie z dziećmi, wolałabym żeby mogły się pobawić z braćmi, siotrami, kolegami na wsi u babci, pomazać się klecąc wianki z mleczy, jedząc jakieś zielsko (nawet jakby miało by to grozić biegunką) i łazić po krowim łajnie z dziadkiem pomagając mu karmić zwierzęta nie obawiając się, że krowa okaże się wściekłą (tylko jak kazać dziadkom przeprowadzić sie na wieś;P) bo z tego co pamiętam i ptasia grupa i choroba wściekłych krów nie wybiła połowy populacji ludzkiej a nawet jej setnego procenta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahahhaha
nie chce mi się czytać tak długiej wypowiedzi. pffff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajny temacik: aż mi się przypomniało jak w podstawówce z koleżanką poszłam na opuszczony teren fabryki. Nie wiedziałyśmy że jest tam stróż i rzucałyśmy jakimiś starymi cegłówkami dla zabawy żeby je jeszcze bardziej potrzaskać. Hehe nagle stróż przyleciał z takim metalowym kijem, spieprzałyśmy w podskokach, mnie się udało ale koleżankę udało mu się dopaść podczas przeskakiwania przez barierkę i jej dołożył. No i się biedna autentycznie posrała w majty. Później poszłyśmy do jakiejś klatki w starej kamienicy, zdjęła te majty i wyrzuciła:) Żadna z nas się do tego nie przyznała rodzicom bo by chyba była "powtórka z rozrywki":) Pamiętam też jak koło pewnego bloku budowali plac zabaw. Była kupa piachy a nas kilka osób, skakaliśmy na ten piach z I piętra tego bloku, ale był ubaw:) ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mieszkałam na wsi
do:a ja uważam Mądrze to ujęłaś, dziekuję. Hm.. przypominają mi sie jeszcze rozne hitorie..takie straszne.Moj kuzyn się utopił, gdy go rodzice nie pilnowali, mial 4 lata. Ciocia "zwariowała" potem z poczucia winy....;/nigdy nie otrzasnęła sie po tym. Moja sąsiadka z resztą też, byłam malutka, a pamietam wieś w zalobie.... Pamiętam kumpla bez palcow w lewej rece. Boze i milion takich historii. Te czasy roznią sie tym,że dzis się za to idzie do wiezenia- wtedy jeden dzieciak w tą,czy w tamtą... Ja wiem o czym jest ten topic- o tym,zeby nie przeginac w drugą stone, dac sie dzieciom wyszale, bawic, nie trzymać ich w klatkach, pozwolic biegac na powietrzu.Dzieko musi zjesc brudne jabłko z drzewa i paisku troche w swoim zyciu, rozwalic kolano. Ale denerwuje mnie takie piep**enie, że wtedy wszystko było takie piękne i rózowe a dzis to jest przegięcie i patologia. Do kijevna- bylam na terapii- bez niej nie skonczylabym studiow....nie dałaym rady. Hm..ciezko bylo. Kiedys mi sie Pani psycholog rozpłakała i wyszła z pokoju.... ;/ zapomniałam,,,,wybaczyłam...ale moje zycie jest trudne,smutne,uczę sie tego,co inni juz umieją.... Boje se,ze jak bede miala dzieci,to tez bede je krzywdzic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh ja akurat nigdy paskiem po dupie nie dostałam, ale ręką to się zdarzało ;) Ale pamiętam jaką miałam w dzieciństwie wyobraźnie :) zawsze zabierałam siostry i sąsiadów, żebyśmy w mojej stodole robili domki ze snopków, albo z pociętego przez dziadka drzewa też na podwórku robiliśmy domki :) pamiętam jak się bawiłam w chowanego, podchody, "pająk idzie" ;) albo z sąsiadem jeździłam na wyprawy 4 kołowymi rowerkami :D albo jak wchodziliśmy na przyczepę do gnoju łapaliśmy się jednej z gałęzi i lecieliśmy na następną maszynę trzymając się jej (to było akurat bardzo nie bezpieczne) ;) I teraz mamy super wspomnienia, nie to co te maluchy, które od małego widzą tylko komputer w swoim pokoju :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaawwwjjjuutaa
ja tamte czasy bede baardzo le wspominac, w moim zyciu bylo pelno patoligi z tych lat, oczywiscie wy ludzie wszystko wiedzący powiedzie ze to nie byla patologia bo bylo to normalne kiedys, taaak, zapewne tak napiszecie, mimo wszystko moj okres dziecintswa to przemoc, strach,placz, drgawki ze lyzka zuupy mlecznej nie potrafilam do buzi wsadzic i "po drodze" wszystko rozlewalam taki mi sie lapy trzesly juz za dzieciaka i wtedy kolejne baty sie dostawalo, no ale to dfla was normalka i nie ma co plakac Bylam ogiara szzjki pedofili dzieciecej, zmbyly mi robieone zdjecia i krecone jeszcze taka wielką kamera , pamietam taka duuza czarna byla, mam traumatyczne wspomnienia z tych lat, wieczny bol fizyczny jak i psychiczny, do tej pory nie moge miec dzici bo za dziecka mialam juz pomiazdzone jajniki i drogi rodne , to sa skutki gwaltow od wczesnych lat, kosc ogonowa mam do tej pory poprzestawaina, ehh szkoda gadac, tępie czasy te kiedy wszystko byo tematem tabu Powiedzialam pani pedagog w szkole ze zostalam pobita dotkliwa, a pani powiedziala mi PEDAGOG, "pupa nie szklnka, nie potlucze sie"... i weź tu bądź mądry,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aghhghj
aaawwwjjjuutaa ja mialam baardzo podobnie, nienawidze tych czasow kiedy było wszystko tematem tabu i od nikogo pomocy nie mozna bylo uzyskac, ja nie bylam molestowana ale baardzo bita, ile rady mialam rady od pasa , na nogach , pupie, ze az prawie mi sie slabo robilo jak patrzalam na to i zadnej reakcji nie bylo, teraz wiem ze jesli dziecku krzywda sie dzieje sa odpowiednie instytucje od tego, wczesniej nie bylo i jestem martwa duche , lecz zywa cialem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×