Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Z braku zajęcia , postanowiłem to " wszystko " zrozumieć więc przerabiam podstawowe założenia fizyki kwantowej . Na razie mało rozumiem , nie mieliśmy tego w zawodówce .:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Toż to skandal, że w zawodówce tego nie uczą! ;) Myślisz, że podstawowe założenia fizyki kwantowej wystarczą, aby to "wszystko" zrozumieć? Jadę na uczelnię. Miłego dnia Wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moje technikum też jakieś ułomne, bo również nie mieliśmy fizyki kwantowej ;) Ale ja byłam cwana i pamiętam, że w tych czasach właśnie, z internacie, zaczytywałam się w "Krótkiej historii czasu" Stephana Hawkinga. O czym była? nie pamiętam... pewnie o tym 'wszystkim'. A ja dalej wiem tyle, co wiedziałam... niewiele :P Parę lat później w Londynie miałam okazję trzasnąć sobie fotkę z Hawkingiem z jego nieodłącznym wózkiem inwalidzkim, zresztą mam też fotę z Georgem Clooneyem, Pele a nawet Picasso ;) wszyscy tak pięknie wymodelowani z wosku - jak żywi :D hehe CallMe miłego dnia w szkole ! jeju, jak ja dawno nie wstawałam o 6ej ;) ostatni raz o tej porze byłam na nogach podczas naszego wrocławskiego spotkania ;) dziś nie tak dawno temu zwlokłam się z łóżka; w nocy znowu wciągnęłam się w film - na TVP1 był Efekt motyla 2. Może być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Suu - takie wczesne wstawanie nie jest złe, często budzę się już o 5 i wstaję. Uwielbiam poranki, zwłaszcza w lecie, wszyscy jeszcze śpią, a ja zakładam wygodne buty i biegam. Boję się jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Nie bój nic!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam , to i ja się dołączę! :) Melduje się i potwierdzam swój marny żywot. Jeszcze w nim trwam. [czesc ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
Hej, na początek powiem Wam, że zaskoczyło mnie to, że ktoś podszył się pode mnie. To ten niby mój ostatni post o tym, że nie jestem atrakcyjna. Chociaz sama nie wiem czy jestem. Chyba rzeczywiście nie bardzo. No,a to nei ułatwia mi poznania chłopaka. Dziś walentynki, a ja jakoś się nei dołuję. Spedziłam 2 wesołe dni z moimi kupelkami. Tylko teraz przypomniały mi się ostatnie walentynki z moim byłym chłopakiem... kiedy powiedziałam mu, że bardzo go lubię i dałam buziaka w policzek... nasz pierwszy prawdziwy pocałunek. No cóż, było minęło. Teraz jestem sama i muszę sobie radzić. Ale najgorsze jest to, że wydaje mi się, że on teraz ma nową dziewczynę, a ja nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koki222
Najbardziej szara mysz ja moge zostac Twoja dziewczyna jesli zechcesz:) ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Matias. Faktycznie, było dwie doby martwej ciszy. Jak forum ma żyć, to trzeba się odzywać :) toteż JESTEM ;) U mnie nudy ostatnio nieziemskie. Ale już jutro szkoła, więc znów przybędzie atrakcji :P Na zakończenie weekendu planujemy gdzieś skoczyć do galerii, do kawiarni odhamić się trochę. Przed chwilą obejrzałam INTO THE WILD, to o kolesiu, który skończył studia, rozdał swoją kasę i wyruszył w podróż po drogach i bezdrożach Ameryki. Miał dość cywilizacji, pogoni za pieniądzem, sztucznością i komercją. Najpiękniejsze, że to nie żaden program typu survival, tylko film jak najbardziej biograficzny. Facet skończył swoje życie osiągając cel swoich marzeń - na dzikiej Alasce, wyrył na drewnianej tabliczce, że był szczęśliwy. Myślę, że spodobałby Ci się ten film :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala Suu - Rzeczywiście film zdaje się być ciekawy, jak uda mi się go gdzieś dorwać to sobie obejrzę:) Tylko nie wiem czy nie będzie miał złych skutków w moim przypadku. To znaczy jeszcze się zbuntuję i rzucę to wszystko i sobie wyjadę;) Szczerze mówiąc takie życie by mi odpowiadało, podróż, nowe miejsca, nowi ludzie. Jak tak patrzę na to jak wygląda obecnie życie to jakoś mam wrażenie że ja tu za bardzo nie pasuję. Utknąłem w miejscu a czuję ogromną potrzebę by płynąć jak rzeka do przodu, by stale być w ruchu, ale jakoś nie mogę się ruszyć... U mnie też w sumie nudy... Lek biorę nadal, i tak wydaje mi się że typowy stał się dla mnie stan zawieszenia, czasem przeplatany lepszymi dniami. Takie charakterystyczne jest chyba to że na przykład w poniedziałek dwie rzeczy sprawiły że pogorszył mi się nastrój, ale nie miało to jakiś dalszych konsekwencji, czyli na przykład jakiegoś doła czy trzymania się tego przez dłuższy czas. Najbardziej szara mysz - Odniosę się do tego co napisałaś ostatnio, o ile to tym razem był twój wpis:) Nie wydaje ci się że za bardzo skupiasz się na tym że nie masz chłopaka? Tak to mi się rzuciło w oczy jak czytam twoje wpisy. Ja sam do niedawna miałem takie założenie że jak nie spotkam swojej drugiej połówki to nie będę nigdy szczęśliwy, ale jakoś ostatnio mam wrażenie że mi przechodzi:) Trzymało mnie to przez kilka lat, ale właśnie przez te kilka lat nikogo nie spotkałem więc tak sobie teraz myślę że istnieje duuuże prawdopodobieństwo, praktycznie z roku na rok coraz większe, że nigdy nikogo nie spotkam, przynajmniej nie w tym życiu o ile istnieje reinkarnacja;) Tak więc po co się zadręczać, po co robić sobie nadzieje, po co tworzyć iluzje. Zresztą coraz większe mam wątpliwości czy byłbym w stanie żyć w jakimś związku, ale to już chyba temat na inne opowiadanie;) W sumie nie wiem po co napisałem to co napisałem:) A na koniec kolejny link:http://www.youtube.com/watch?v=DUJ-ZLjhdB8

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Noo, ja po szkole. Było... FAJNIE ! W sobotę rozdzieliliśmy się na 2 grupy zależnie od naszego dotychczasowego kierunku wykształcenia. Okazało się, że muszę się rozstać z 3 koleżankami, z którymi dotąd tworzyłam nierozłączną czwórkę. Początkowo zmartwiło mnie to. Ale potem okazało się jak zwykle, że trudne rzeczy nie łamią człowieka, tylko uczą radzić sobie w tych trudniejszych warunkach. Tak przynajmniej powinno być. Na mnie na razie rozłam wpłynął nie najgorzej. Usiadłam w ławce sama, ale... dosiadła się do mnie pewna osoba. Od razu poczułam się lepiej, bo nie miałam wcale ochoty powracać do roli outsidera, jak to bywało w innych szkołach. Pani rozluźniła nas ćwiczeniem na poznawanie się - musieliśmy rozmawiać pare minut z naszym sąsiadem z ławki, a potem opowiedzieć grupie o tej drugiej osobie. Nie były to tematy dowolne, ale np jakie wydarzenie w życiu zostawiło w nim szczególny ślad. Wskazaniem było też, żeby chwalić się swoimi wyczynami - bo o ile bezpośrednio trudno jest chwalić się przed grupą, o tyle ustami innej osoby zdolni jesteśmy powiedzieć o sobie więcej... było ciekawie. 50% zajęć nadal mamy w całej grupie -bez podziału na 2 kierunki. Spotkaliśmy się więc dzisiaj na takich zajęciach. Usiadłam sama w ławce za 3 koleżankami, bo ławki były 3-osobowe (nie cierpię takich ławek, gdy my jesteśmy 4!!). I wtedy dosiadła się do mnie znowu ta osoba z podziału na mniejsze grupy :) Budujące, że się nie zniechęciła do mojego nudnego towarzystwa ;) 2 godziny spędziliśmy wszyscy z zawiązanymi chustą oczami. Wczuwaliśmy się w sytuację ludzi niewidomych. Szukaliśmy swoich miejsc i dyskutowaliśmy nic nie widząc. Było nieswojo. Ale można się domyśleć, że dla mnie komfortowo pod tym względem, że wypowiadałam się bez obaw, że ktoś na mnie patrzy. Na koniec pani wystawiała końcowe oceny za ten przedmiot w oparciu O AKTYWNOŚĆ NA ZAJĘCIACH czyt.:zabieranie głosu!! dostałam 5, aż się zdziwiłam, bo największe gaduły przekrzykiwały się, a ja jak zwykle pare skromnych zdanek (ci co nic nie gadali mieli tróje...) Poza tym dzisiaj przekonałam się jak rozleniwia ludzi wygoda i jak ułatwienia blokują myślenie. Pierwszy raz pojechałam do szkoły bez nawigacji i normalnie krążyłam jak obłąkana. Dotąd -ponieważ nie musiałam myśleć o tym jak dojechać, jak trafić - to się w ogóle nie rozglądałam, nie kojarzyłam żadnych punktów zaczepienia, tylko wsłuchiwałam się w głos nawigacji. Dzisiaj okazało się, że nie potrafiłam wjechać we właściwe uliczki, wszystkie wydawały mi się równie obce lub równie podobne. W szoku byłam jak udogodnienia elektroniczne wyłączają myślenie... (no i musiałam zatrzymywać się i pytać ludzi jak dojechać gdzieś tam-choć jeżdżę do tej szkoły co 2tyg od pół roku) OK, trzasnęłam wypracowanie, tylko kto to przeczyta? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałem wypracowanie:) ale nie wiem kto przeczyta jeszcze bo ostatnio tu cisza jak makiem zasiał. Ludzie gdzie się podzialiście? :) Czyżby wszyscy pozbyli się już fobii i zapomnieli o tym wątku? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej :) Mała Suu - ja tez przeczytałam :) Fajne te Wasze zajęcia, ale ja bym chyba zwiała. Zawsze się strasznie bałam takich "interaktywnych" zadań, a jeszcze wyciąganie z nich wniosków i wypowiadanie się na forum grupy to dla mnie koszmar. No ale to oczywiście zależy też od grupy w jakiej pracujemy. Za to zadanie z zawiązanymi oczami chyba by mi się spodobało :) Nie czułabym tego, czego boję się najbardziej, czyli wzroku pozostałych na sobie. Matias, Najbardziej szara mysz - ja też kiedyś (w czasach średniej szkoły) miałam "problemy" z płcią przeciwną, miałam wprawdzie jakichś tam kolegów, ale jak na horyzoncie pojawiał się jakiś nieznajomy chłopak to albo nie potrafiłam słowa wykrztusić, albo odrazu uciekałam gdzie pieprz rośnie :) I też nie wyobrażałam sobie, że będę kiedykolwiek w stanie poznać kogoś, już nie mówiąc o związku. Ale jednak pokonałam to, kiedyś tak po prostu z dnia na dzień wmówiłam sobie, że nie będę się wstydzić facetów i jakimś cudem zadziałało! Teraz nawet lepiej się dogaduję z facetami, niż z kobietami. A w ogóle to w końcu słońce u mnie lekko zaświeciło, więc będę częściej się udzielać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Gadułom pisać się nie chce i tyle.:) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) To i ja coś napiszę:) Dziś miałem wizytę numer dwa u psychiatry. Wizyta półgodzinna, ogólnie temat jak się czuję po leku i miałem kilka pytań na temat psychoterapii. Na to wygląda że psychoterapię jednak dopiero zaczną pod koniec maja u psychologa poleconego przez psychiatrę. Mam jednak pewne wątpliwości z drugiej strony nie widzę innego wyjścia. Wątpliwości z jednej strony natury finansowej, bo jednak głupie uczucie że to płacą rodzice, wiadomo co innego wydawać swoją kasę a co innego cudzą... Tym bardziej że mam wrażenie że nie do końca rodzice rozumieją co mi dokładnie jest, właściwie to wydaje mi się że sądzą że to nie jest aż tak poważne jak jest w rzeczywistości. Z drugiej wątpliwości co do odległości terminu. Nie mam natomiast wątpliwości jeśli idzie o sens psychoterapii i czuję że powinienem spróbować bo to może być jakieś wyjście. Trochę mnie zaskoczyło że psychiatra powiedział że lęku nie wyleczy się do końca, chodzi tylko o to by go zmniejszyć tak by nie przeszkadzał w zwykłym funkcjonowaniu. Inna kwestia to też długość trwania psychoterapii która może potrwać pół roku nawet do roku... a pewnie może w niektórych przypadkach i dłużej. Tylko czy jest dla mnie jakieś inne wyjście? Chyba tylko się powiesić... tylko że mam ochotę coś przeżyć w tym życiu. Na razie dostałem receptę na dwa miesiące, więc kolejna wizyta dopiero pod koniec kwietnia. Nie wiem muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Ostatnio jakoś często myślę nad sensem tego wszystkiego i tylko jedna się odpowiedz nasuwa że życie jako takie nie ma sensu... A właściwie to nie ma sensu zastanawiać się na sensem, bo tego sensu nie zobaczymy. Patrzę sobie na ludzi przypominających roboty, wstają, jedzą, idą do pracy której nie lubią, harują, wracają do domu mając wszystkiego dość, coś zjedzą, oglądają tv czy siedzą na kompie i idą sprać i tak dzień w dzień... Sam przypominam obecnie robota. Jeden dzień podobny do drugiego, wszystko odkładane na jutro, a jutro odłożę to znowu na jutro i tak w kółko. Niedawno szukałem starych linków w archiwum na gg, trafiłem na rozmowę z września 2009 roku, przeczytałem, potem następną, następną, następną i zastanawiałem się gdzie się podział facet sprzed tego 1,5 roku? Facet z fobią, ale rozmawiający swobodnie ze znajomymi czy to w realu czy na gg, facet który potrafił na swój sposób rzucić jakiś śmiesznym tekstem. Czytałem i się zastanawiałem czy to ciągle jestem ja czy już ktoś zupełnie inny. Miałem wrażenie jakbym czytał teksty jakiejś dobrze znanej mi osoby o której już dawno zapomniałem. Teraz patrzę w lustro i widzę narzekającego na wszystko, sfrustrowanego, mającego wszystkiego dość gościa, który ma coraz większe problemy żeby iść do sklepu a wejście do sklepu wymaga sporego przełamania. Idiotyczne w tym wszystkim jest że jak już wejdę do sklepu to... fobia mija. W każdym razie nie odczuwam jej jakoś specjalnie. Dobra nie będę się dalej wywodził bo pomyślicie że mam jakąś poważną chorobę psychiczną jeśli piszę o tym że nie poznaję siebie czytając swoje stare rozmowy na gg:) Choć właściwie siebie poznaję ale mam wrażenie że strasznie dużo dzieli mnie od tamtego faceta, kilka lat świetlnych. Wczoraj byłem po raz pierwszy gdzieś od chyba z 3-4 lat w kinie. Siostra mnie wyciągnęła. Najlepsze że czułem jakiś opór by iść choć nie wiedziałem dlaczego, bo przecież ani z nikim nie musiałem gadać a w kinie nie widać innych ludzi. Ale jednak było coś co mi mówiło bym nie szedł, jednak poszedłem i... nie żałuję. To było coś innego, coś nowego w moim schematycznym życiu, może dlatego mi się podobało? Zdałem sobie też sprawę jaka ogromna przepaść powstała w relacjach z moją siostrą (właściwie to z obiema). To jest przepaść. Ale to nie jest tak jak sobie wmawiałem że to jest wina innych, to ja sam wykopałem ten dół, sam się odgrodziłem. Nie potrafię normalnie rozmawiać... Do tego w niedzielę odezwali się znajomi na gg, okazało się że cały czas się zastanawiali czemu się do nich nie odzywam. Nie napisali tego wprost ale pewnie myśleli że stworzyłem sobie nowy świat w Katowicach, że mam nowych znajomych itd. Tu też ja sam postawiłem mur, odciąłem się... Jedyny pozytyw z tego wszystkiego że zaczynam w końcu sobie z tego zdawać sprawę. CallMeBlondiee - Fajnie że u Ciebie słońce lekko zaświeciło, pewnie już niedługo rozbłyśnie całym blaskiem:) W sprawie związków z płcią przeciwną to myślę że w przypadku fobii lepiej sobie nie robić nadziei. Po prostu to za bardzo nakręca w negatywnym sensie. Lepiej nie robić sobie nadziei a jak coś się wydarzy to będzie miła niespodzianka:) Mimo wszystko ja sobie coraz mniej wyobrażam że mógłbym z kimś być czy stworzyć rodzinę i to nie chodzi tylko o fobię. Ostatnio tak nad tym myślałem to wydaje mi się że nawet jak jakoś uda się złagodzić fobię to po prostu za bardzo mam głowę w chmurach by stworzyć rodzinę, a jeśli ta fobia by zmalała to w ogóle jeszcze bym w te chmury odleciał:) Dobra kończę swój monolog:) Miłego dnia życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
CallMe, co za pytanie? Przecież wiesz kto!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias - Fajnie, że dałeś się wyciągnąć do kina. Niby nic, a potrafi wnieść tyle pozytywnej inności do szarego życia fobika. Rozumiem też poniękąd Twoje relacje z siostrami. Sama długie lata temu zgubiłam dobry kontakt z bratem. Teraz chciałoby się to jakoś odbudować, ale po takim czasie jest po prostu dziwnie, brak wspólnych tematów i w zasadzie inne środowiska... Mimo to zawsze sobie po cichu wzajemnie pomagamy. Plus dla Twojej siorki, że wyciągnęła Cię z domu :) Co do sensu życia, to kiedyś myślałam o tym sporo. W chwilach depresji, myśli te nie przynosiły nic pozytywnego, konkluzja była taka jak napisałeś: sensu brak. Wszystko jednak zależy od punktu widzenia, można przecież rozpatrywać wiele aspektów, od biologicznego począwszy na transcendecji skończywszy. W każdym razie nie chcę już o tym rozmyślać, najprostsza droga do szczęścia to chyba najzwyczajniejsze w świecie chwytanie dnia i radość z nawet z najmniejszych miłych rzeczy, jakie nas spotykają. 33 - Toż to było pytanie retoryczne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wam Moi Drodzy! :) 🖐️ No, troszkę się powoli wygrzebuje z tego mojego dołka, zobaczymy jak mi to wyjdzie i czy się w ogóle uda. Mala suu -- idziesz jak burza na zajęciach, tylko pozazdroscic odwagi i sukcesów! Milo się to czyta, nie ma to jak optymizm. :) Matias -- ciekawy był ten film? Widzę, ze jednak czynisz postępy. Nie wycofuj się z podjętej terapii, czas w końcu da jakieś efekty. Ta walka nie może być bezowocna. :) CallMe -- masz całkowitą racje, chyba jedynym wyjściem jest chwytanie dnia i życia pełną piersią niż zastanawianie się ogólnie nad sensem życia. I choć czasami bywa to trudne trzeba brać wszystko takim jakim jest. Inaczej nie da rady ogarnąć tego bajzlu emocjonalnego. 33-- Gdzieś Ty się podziewał? Czyżby schwyciło Cie w swoje szpony lenistwo? ;) No właśnie i kto to mówi? ;) Pozdrawiam Was wiosennie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nadal jestem. Regularnie Was czytam, ale nie mam nic do powiedzenia od siebie więc nie piszę. Teraz się odzywam żeby nie było, że zapomniałam. Bardziej liczę na spotkanie niż na pisanie na forum, bo pisanie nic mi nie daje, a kiedy piszę o tym co mi nie wychodzi to tylko się dołuje. Wolę sobie nie uświadamiać tego, że jest ze mną źle. Bo jak mam coś napisać to przychodzą do głowy same czarne myśli. Nic pozytywnego więc po co pisać.. Już wiele razy powtarzałam, że na spotkanie kolejne przyjadę tylko nie wiem czy były już jakieś ustalenia? Bo może pominęłam. Teraz czekam na piątek.. możliwe, że wreszcie wypali spotkanie Największą szara myszą. Oby wreszcie się udało, bo już zabieramy się do tego od dawna i ciągle coś wypada, a mieszkamy tak blisko siebie. Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko. Trzymajcie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaaa - 🌼 Niezmiernie się cieszę, że u Ciebie już troszkę lepiej. Trzymam kciuki za kolejne kroczki w stronę wyjścia z dołka :) Dominika - Cóż za miła niespodzianka :) Dokładnego terminu i miejsca kolejnego spotkania jeszcze nie mamy, ale jak coś, to na pewno pojawi się tu niebawem informacja (zachęcam do przedstawiania swoich pomysłów). Też się ciepło 3maj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdopingowana mailowo przez Blondiee uznałam, że trzeba rzucić jakieś plany spotkanka, żeby było się do czego mobilizować :) Ugaa weekend 15-17 kwietnia i ja i Blondiee mamy zajęte szkołą; kiedy Tobie jeszcze pasuje poza tą datą? czy zostajemy przy Górach Stołowych (dla mnie OK :) ) ? czy to ma być wypad z noclegiem? myślę, że pora by uściślać szczegóły :) Kto się pisze? Dominika? ta lokalizacja jest dla Ciebie osiągalna czy czekasz na coś bliżej? Noc w BA zaglądasz? chcesz się spotkać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala suu -- 15-17 kwietnia u mnie tez odpada bo będę tylko przelotem. Później od 18 do 24 kwietnia mnie nie ma. Może być coś wcześniej albo później. Nawet i po 13 marca jak i na początku maja. Nocleg to już kwesta indywidualnej decyzji, ja pewnie chętnie połaziłabym po górach wiec i wracać tez by mi się pewnie zbytnio nie będzie chciało. Każdy inny plener tez nie jest dla mnie przeszkoda. :) Poczekajmy jeszcze co napiszą inni. Może nasze skromne grono w końcu powiększy się o nowe twarze. :) Piszcie ludzie co Wy na to i jakie są Wasze inne propozycje w tej kwestii. Czekamy! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na dłuższy wyjazd nie mogę się pisać. Myślałam raczej o czymś jednodniowym w jakimś mieście. W górach będę w wakacje, ale chyba raczej wybierzemy Tatry. Mogłabym w któryś weekend kwietnia, a potem dopiero po 15 maja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
Hej, nie wiem o czym mam pisać. Ostatnio wpadłam w mały dół. Właściwie to u mnie nic się nie zmienia. A to wcale nie dobrze. Już nawet nei chodzi o brak chłopaka, ale o to, że jestem taka outsiderka w szkole. I teraz jest jeszcze gorzej, bo został tylko 1 semestr i nei ma sznas zeby nawiązać jakies fajne, koleżeńskie relacje z innymi. Co prawda jest kilka osób, z którymi mam lepszy kontakt i klika, z którymi bardzo dobrze się dagaduję i spotykamy się po zajęciach. Ale to tylko garstka. Do tego dochodzi jeszcze praca licencjacka, która u mnei jest w proszku. Na dworze jest cholernie zimno, a ja tego neinawidzę. Poza tym powinnam jeszcze znaleźć sobei jakąs pracę, bo szykuje mi się sporo wydatków. Szkoda gadać. A właściwie to nie, dobrze że o tym napisałam. Choć to i tak nei to samo co szczera rozmowa w realu. W tym tygodniu miałysmy się spotkac z Dominiką. Planowo miał to być piatek. Ma nadzieję, że w końcu ja poznam:) No dobrze, to by było na tyle. Zaraz zabieram się do czytania Waszych postów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Najbardziej szara mysz
O Dominika:) widze, że tez obczajasz temat:) Co do piatku to mam nadzieję, że nic mi nie wypadnie. Bardzo chciałabym Cię poznać. Jak bedziesz na gadu to daj znać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracając jeszcze do sensu życia to tak jak napisałem nie ma sensu myśleć nad sensem bo tego sensu nie ma. Zgadzam się że chyba jedynym wyjściem jest po prostu cieszyć się chwilą, dniem dzisiejszym tu i teraz. Dziś jeszcze obejrzałem sobie "Dzień Świra". Zastanawia mnie gdzie ludzie widzą w tym komedię, dla mnie to jest po prostu rzeczywistość, może trochę przejaskrawiona, ale tak wygląda życie większości ludzi. Fakt że czasem jest śmiesznie, ale za chwilę człowiek zdaje sobie sprawę że przecież tak wygląda jego życie, tak wygląda życie innych ludzi. W każdym razie film bardzo dobry ale nie patrzyłbym na niego jak na komedię. UgaaaBugaaa - Film w moim odczuciu fajny, choć może nie nazwałbym go jakimś super, ekstra filmem, ale oglądało się bardzo fajnie. Dla ścisłości byłem na "Jak zostać królem":) W sumie to podczas oglądania parę razy pomyślałem o swojej fobii, ale trudno było tego uniknąć jak ogląda się film o facecie który się jąka, ma problemy z mówieniem i ma zostać królem:) Co prawda ja się nie jąkam ale w sumie to nic nie gadam:) Terapii na razie nie planuję zawieszać, ale czuję że muszę pogadać z rodzicami na ten temat. Czy czynię postępy? Nie wiem. Za bardzo postępów nie widzę, ale bardzo bym chciał żeby wreszcie coś ruszyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Obudziliście się trochę :) Dominika, Szara Mysz mam nadzieję, że spotkacie się jutro i wrócicie pełne wrażeń ze sprawozdaniem ;) Zwracam się do wstępnie zdeklarowanych: Ugaa, CallMe, 33 - jak i pozostałych rozważających spotkanie: może 30kwietnia/1maja albo któreś dni w ostatnim tygodniu kwietnia, jeśli nie musi to być weekend... Jeśli jesteśmy przy lokalizacji Gór Stołowych, to ja bym chętnie zobaczyła czeskie Skalne Miasto. Czekam na Wasze propozycje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×