Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kasiaks

mój maż alkoholik

Polecane posty

Mam problem z mężem. Mamy dwoje dzieci. Moja córka z pierwszego małżeństwa, i nasz syn - 5 lat . Mąż pił odkąd pamiętam. Ale nie dopiero od dwóch lat widzę że ma duży problem.Dwa lata temu , przez alkohol zaczęły się juz problemy zdrowotne. Po wielu rozmowach maż się zaszył. Nie pił przez pół roku - i naprawde było wtedy dobrze. Kiedy minęło pół roku to dorwał się do tego alkoholu jak dziecko do słodyczy. Po ok trzech miesiącach popłynał.Nie dość że zaczął pić i to jeszcze w grę poszły dopalacze. Zrobiły mu straszne spustoszenie w mózgu ( alkohol + dopalacze), Znowu problemy ze zdrowiem. Wyrzuciłam go z domu. Po 3 dniach poprosił by go zawieźć na detox. I tak też zrobiłam. Miałam nadzieje ze zrozumiał, że chce być normalny. Ale niestety. Detoks to nie terapia. Po 7 dniach w szpitalu niestety zaczęło się od nowa. Alkohol+ dopalacze. Po około 3 miesiącach stwierdził, że traci swoją rodzine i chce się leczyć. Poszedł do ośrodka terapii i uzależnień na 5 tygodni. I znowu stał się normalnym, kochającym mężem i ojcem. Byłam tak szczęśliwa, że pokonaliśmy tą chorobę, i że możemy zacząć żyć normalnie. Po powrocie z ośrodka widać było jego chęci do życia, chodziliśmy na spacery, nawet uzgodniliśmy że wyjedziemy sobie gdzieś na kilka dni, by zacząć nasze życie od nowa w szczęściu i miłości. Niestety moja sielanka trwała może trzy tygodnie. Nie wytrzymał i się napił, i tak jest od 10 dni do dzisiaj. Niewiem co mam robić, jak mu pomóc. Niwiem czy on ma spaść na same dno, żeby docenić co traci. Przestałam z nim rozmawiać, bo po co. I tak nic nie pamięta. Znowu stał się złośliwy. Wiem , że ta choroba jest straszna i niestety nie jest uleczalna. Nie mam już pomysłu jak go przekonać , że nie warto pić. Zreszta sam mi to mówił jak wyszedł z ośrodka, że szkoda marnować sobie zycia. Uwierzyłam mu wtedy. I co z tego mam. Robie w domu wszystko. On nic. Mówiłam żeby sie wyprowadził, ale to jest puste gadanie. On nic sobie z tego nie robi. Jedno wiem, że nas bardzo kocha i my jego, ale bardziej od nas kocha alkohol:( Pod koniec tygodnia muszę jechać w delegacje 600 km. Mieliśmy jechać razem. Ponieważ długa droga przde mną , chciałam byśmy na zmianę prowadzili samochód, ale on juz nawet nie pamięta o tym wyjeździe, więc zmuszona jestem jechać sama. Dzieci pójdą na kilka dni do babci a on .....niewiem co on. Nie mam w nim oparcia, a to boli. Poważnie zaczynam mysleć nad rozwodem. Jak on nie chce sobie i nam pomóc to chyba nic z tego nie będzie:( i

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozsadna z Ciebie osoba, ze mysli skierowalas w odpowiednia strone = rozwod. Zyje sie chyba po to, zeby byc szczesliwym. Zwiazek tworzy sie w celu zwielokrotnienia szczescia z dana osoba ... zadaj sobie pytanie - czy Ty, i Twoj maz, tworzycie zwiazek, ktory ma Wam zapewnic spora ilosc szczescia? Jesli nie ... to nie widze powodu, dla ktorego nalezy, w Waszym przypadku, utrzymywac twor, jakim jest malzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozwód jest dla mnie ostatecznością ( ale boje się że nie mam innego wyjścia). Chciałabym mieć jakąś nadzieje, że jeszcze wyjdzie z tej okropnej, wyniszczającej choroby. Kiedy nie pije...., jest kochany,, ciepły. I zapominam o tych złych chwilach. Ale kiedy pije, wszystko wraca Czy jest szansa żeby się ogarnął?? Czy jest szansa byśmy byli normalną rodziną? MOże musi spaść na dno i wtedy.... Sama niewiem co robić Zamiast zająć się sobą i dziećmi , myslę tylko o tym co robić czy czekać co bedzie dalej czy juz nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinnaś się także leczyć jako osoba współuzależniona, jesteś tak samo chora.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam na terapii indywidualnej dla współuzależnionej. Terapia wyglądała tak, że ja mówiłam o swoim życiu, problemach, a w zamian Pani terapeutka patrzyła na zegarek ( czas 60 minut ) W pewnym momencie poczułam się jak kolejna osoba, która znowu opowiada o tym samym. Może się mylę, ale chciałam jakiejś porady, co robić w sytuacji takiej jak moja, jak mam postępować, jak się zachowywać. a w zamian Pani mi dała tytuły książek które powinnam sobie zakupić. To mnie zraziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
WYRZUĆ GO Z DOMU! może to nim wstrząśnie, dozna szoku, musisz podjąć jakieś kroki bo inaczej nic się nie zmieni, on będzie w kółko obiecywał i przepraszał ale to nie pomoże. Jestem dzieckiem alkoholika i dobrze ci radze, zrób jakiś radykalny krok, może jemu uda się jeszcze pomóc, musisz działać bo za parę lat nie będziesz w stanie zrobić właściwie nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak mam go wurzucić, skoro nie chce odejść Od kilku dni powtarzam to codziennie " spakuj się i odejdź od nas....., zostaw klucze i rób co chcesz" ale to nie działa. Jakbym mówiła do siebie Mimo, że to mówię, to w głębi duszy go kocham bardzo go kocham, ale z drugiej strony nie chce tak zyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Spakuj go i walizki za drzwi, ja rozumiem że jest ci ciężko ale musisz zrobić coś co nim wstrząśnie, uwierz mi że wiem o czym mówię, na pewno na plus jest to że próbuje się leczyć i szukać pomocy. Może postaw mu ultimatum idzie na odwyk do ośrodka albo idzie z domu. Wy albo alkohol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że bedę do tego zmuszona. Juz raz go spakowałam i wyrzuciałam. Trzy dni stał pod drzwiami, pukał, dzwonił rano, w dzień i w nocy. Nie patrząc czy budzi dzieci czy nie. Nie mieszkam w domu, lecz w bloku. Mało tego mieszkanie wynajmuje. Boję się , że wkońcu własciciel mieszkania dowie się o tym wszystkim i wymówi mieszkanie. A naprawdę, lepszego, tańszego mieszkania nie znajdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Kurde jak ja ci współczuje, po prostu jakbym mogła to bym tego twojego faceta po twarzy wystrzelała. A czy on z jakiegoś konkretnego powodu wpadł w nałóg(ciężkie dzieciństwo czy coś), jest agresywny? Jeśli jest agresywny, albo się go boisz to dzwoń na policję, nawet się nie zastanawiaj. Przede wszystkim liczy się asertywność, powiedz że będziesz go wspierać i pomagać jeśli zdecyduje się na terapię. A nie możesz liczyć na wsparcie rodziny albo jakiś znajomych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz jedną szansę na sto, że przestanie pić. Wiem co mówię. Pomyśli o dzieciach. Wyrzuć i nie pozwól wrócić, jeśli po poprzednim razie nie zrozumiał to jakie jest prawdopodobieństwo, że tym razem się uda? Pomyśl o dzieciach. Nie o swoich uczuciach, one są nieprawdziwe, bo naprawdę jesteś współuzależniona. POMYŚL O DZIECIACH.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem córką takiego 'kiedy jest trzeźwy, to najwspanialszy człowiek na świecie'. Gdybym mogła cofnąć czas o 20 lat to błagałabym moją mamę na kolanach, żeby przerwała to błędne koło i dała nam normalnie, spokojnie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Nikita mam to samo. Niestety mojej mamie brak było asertywności jak i wiedzy na temat kroków prawnych jakie można poczynić w takiej sytuacji. Ciągłe awantury, wyzwiska, zmyślanie i wypominanie. A teraz się nerwicy, tatuś za to na zdrowie nie narzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest agresywny. Kiedy wrócił z terapii, widziałam w jego oczach nadzieje, widziałam że chce by było dobrze. Niewiem czy to koledzy, czy sam pije. Gdyby do tego doszło, to ja bym się nadawała do szpitala. Uznałam narazie, że nie bedę dawała mu ani grosza. Ale on pożycza chyba te pieniądze. Kiedy śpi, ja mu te pieniądze zabieram. Nie ma ich dużo. 50-100 zł Ale to wystarcza żeby się nachlać. Wczoraj mu zabrałam 80 zł i schowałam. O godzinie 22 błagał mnie prawie, żeby mu je oddała. Powiedziała mu tylko, że za te pieniądze kupie coś dzieciom. i skończyłam rozmowę. Tyle, że ile można tak twić w takim ..... nawet niewiem jak to nazwać. Nie mam siły juz płakać Ilekroć próbowałam z nim rozmawiać, i wydawałoby się że żałuje i rozumie to za kilka godzin wraca pijany. Teraz kiedy on się napije, to odrazu wychodzą jego niewiem jak to nazwać " braki w mózgu....", " utrata pamięci". Staje sie też złośliwy. Wydaje mu się że każdy jest jego wrogiem A tak naprawde nie jest - ale nie potrafię mu tego wytłumaczyć W ciągu dnia kiedy jestem w pracy - siedzi w domu i mi pisze na gg, jak to bardzo mnie kocha, i że jestesmy dla niego najważniejsi. Po czym idzie i pije. A potem to juz nie ma żadnej rozmowy poza złośliwościami i jakimiś dziwnymi pytaniami z jego strony które nie maja sensu. Ale agresywny nie jest i nigdy nie był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
* leczę z nerwicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Z biegiem lat będzie coraz gorzej, skoro on nic nie chce ze sobą zrobić to musisz go zostawić, pomyśl o dzieciach, nie zdajesz sobie sprawy jak w takim wieku przeżywa się widok pijanego ojca. A on tobą nieźle manipuluje, jakby cię tak bardzo kochał to by się zmienił, a nie rzucał słów na wiatr, tym bardziej że miał w tobie oparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Jak sama napisałaś z alkoholizmu nie da się wyleczyć, przestanie pić na pare lat a potem co? Koszmar zaczyna się odnowa. Ty pewnie jesteś pełna nadziei i chcesz mu pomóc. Ja nie widzę nadziei dla takich osób, zapewne dlatego że przeszłam przez takie coś. Sama widzisz jak to rokuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miał oparcie. Tu masz rację Nawet nie wiecie jak jest cięzko czy ja jestem na tyle silna?? On jest dobrym , czyłym, kochającym ,troskliwym mężem i ojcem - jak nie pije:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój wujek, pił kilkanaście lat Pił do takiego stopnia, że miał halucynacje Ganiały go białe myszki Zobaczył je dwa razy i jakoś dał rade i pił dalej Gdy przyszły trzeci raz ( halucynacje) mało co się nioe zabił uciekając o drzewo. Dzisiaj minęło 20 lak i nie pije Jak z nim rozmawiam, mówi, ze nigdy w życiu więcej nie dotknie alkoholu. To nie dla niego Mało co nie stracił rodziny, i swojego życia. Chodzi na imprezy gdzie jest alkohol i bawi się równie dobrze jak ci po alkoholu Czy to jest wyjątek????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Powiem tak, mój ojciec na trzeźwo też do rany przyłóż ale co z tego? Skoro po pijaku robił takie rzeczy, że w głowie się nie mieści... Z każdym rokiem będzie ci coraz trudniej coś zrobić, coraz ciężej odejść. A dzieci rosną, będą zauważać różne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Ale żeby to zrozumieć pił KILKANAŚCIE lat, chcesz tyle czekać? Twoja wola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie będę czekać. Podejmę decyzje. Może nie dzisiaj, nie jutro, ale miesiącami czekać nie będę Tak naprawdę, chciałam przeczytać cos w rodzaju,.... jemu można pomóc......", albo...zrób to i to a się uda i będziecie szczęsliwi ale nie niestety sama siebie oszukuje Najbardziej na świecie mimo wszystko zależy mi na dzieciach Nie chce żeby na to wszystko patrzyły Nie chce żyć bez niego, ale on się o tym nie dowie Podniosę się jakoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrzerad
Chciałabym ci to powiedzieć, ale ja nie znam żadnego dobrze rokującego przypadku a znam parę i widzę jak ludzie się męczą. Pomyśl, że teraz będzie ci łatwiej ułożyć sobie życie od nowa niż za 10 czy 15 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość halna wislocka
ja ci powiem szczerze jesteś matką żyjącą przy osobie uzależnionej,ta jego choroba dotyczy cię również ponieważ jesteś w tym związku osobą trzeźwą ,masz go wypierdolić z domu zmienić zamki w drzwiach niech się stoczy na samo dno,być może ma szanse na udźwig;) was ze sobą nie musi pociągać ale to zależy od ciebie dając mu szanse pogłębiasz jego nałóg :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żassta
Powiem ci jedno, robisz taki blad jak moja mama, niby chciala odejsc ,walczyla,ale w sumie to czekala,az sie zmieni, ale cuda sie nie zdazaja!!! bala sie, tlumaczyla go, starala zaakceptowac chorobe i mu pomoc, ale w tym wszystkim zapomniala o mnie i siostrze, dzieci poszly na bok bo ratowala meza, teraz mam zryta psychike, nienawidze ludzi pijacych i boli mnie to, ze dla jego choroby poswiecila nas....swoje corki. Rob jak chcesz,ale nie dziw sie,ze pozniej dzieci ci zarzuca,ze wolalas jego i jego chorobe niz ich swiety spokoj. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×