Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rozdartanapol

Zdradziłam całkowicie nieświedomie

Polecane posty

W jego myślach teraz puszczasz się z każdym. Przepraszam, ale takie są fakty. Znam z życia taki przypadek, bardzo podobny (tylko rodziców nikt w to nie mieszał). Rozstali się. Nie chcieli rzeźbić w gównie, jakim stał się ich związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ulżyło Ci że po mnie pojechałaś/eś? Wniosło to coś w Twoje życie? Może sam jesteś aktorem i chcesz się bawić uczuciami innych, Jak tutaj napisałam 1 posta to byłam zrozpaczona, teraz jestem rozgoryczona, zero empatii, zrozumienia, współczucia.... Ale w sumie nie mam zamiaru się tym przejmować, niektórzy dla zabawy sobie piszą tylko żeby pokazać jacy to oni nie są zajebiści i nie popełniają żadnych błędów. Gratuluję. Mam nadzieje że się kiedyś przejadą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest znane przysłowie - "Pij więcej, będziesz łatwiejsza". Najwyraźniej zapomniałaś o tym. A co chłopak miał powiedzieć rodzicom? Że nagle wyniósł się od dziewczyny ... bo nie wyprała mu skarpetek. Świadczy to o tym jeszcze bardziej, że jest uczciwym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prowokacja zamykamy
16:08 rozdartanapol Witam, Mam 24 lata. Byłam z chłopakiem przez ponad 2 i pół roku, od ponad roku mieszkaliśmy razem, prawie co weekend jeździliśmy do rodziców, moich lub jego. Było cudownie, kochaliśmy się z całych sił. Stworzyliśmy rodzinę, chociaż nie byliśmy małżeństwem. Bywały między nami ostre kłótnie, które bardzo wywierały wpływ na to, że często myśleliśmy, aby się rozstać. Myśleliśmy, ale nigdy się nie rozstaliśmy bo oboje się kochamy, a te kłótnie były tylko chwilowe. Zawsze, gdy chłopak gdzieś wychodził sam, ja przeważnie siedziałam smutna. Nie chciałam, żeby za często mnie zostawiał, ale z drugiej strony wiem, że nie można ze sobą siedzieć 24 h/dobę. Prawie dwa miesiące temu pojechał na imprezę z kolegami, dokładniej mówiąc popijawa. Ja w tym dniu nie czułam smutku i go to zdziwiło (chociaż nie musiało, bo widocznie miałam lepszy humor niż zwykle i nic poza tym). Miałam jechać sama do rodziców, ale postanowiłam, że też spędzę miło czas i razem z moim facetem pojedziemy do nich na drugi dzień. I tak też się stało: Poszłam na imprezę ze znajomymi z uczelni i było fajnie, aczkolwiek cały czas myślałam o tym, że szkoda że nie ma ze mną mojego faceta. Dużo wypiłam, nie wiem nawet jak dużo bo straciłam rachubę i płakałam że jestem sama, podszedł do mnie jakiś chłopak i dał mi jakąś tabletkę, coś tylko usłyszałam, że to na poprawę humoru bo taka ładna dziewczyna nie może być smutna. No i wzięłam (byłam tak pijana, że nie doszedł do mnie ten fakt, co robię). Od tamtej pory miałam jakieś halucynacje i zwidy. Jeden ze znajomych z którymi byłam zauważył to i zaprowadził mnie do domu. Ja byłam w takim stanie, że z jednej strony umiałam się jakoś "normalnie zachować" ale nie byłam sobą. Ten kolega to wykorzystał. Wykorzystał mnie, chociaż jest (a raczej był) kolegą mojego Chłopaka. Na drugi dzień strasznie się czułam, nie dość że miałam kaca po piciu, kaca po tym świństwie co wzięłam (chociaż nigdy w życiu nic nie brałam i nie wzięłabym), to jeszcze na dodatek pamiętałam to co się stało. Miałam przez to huśtawki nastroju, chodziłam zła, miałam ochotę coś rozwalić za to że jestem taka naiwna i głupia i że skrzywdziłam kogoś kogo naprawdę kocham. Zbierałam się aby powiedzieć to swojemu chłopakowi, wiedziałam, że może na to zareagować bardzo kiepsko, ale z drugiej miałam nadzieję, że nie będzie mnie postrzegał jako ździrę i oszustkę. Do wieczora zbierałam się, ale było już za późno. Okazało się że on dowiedział się przede mną. Zaczął się wyprowadzać. Wyzwał mnie od @@@ i nie dał nawet słowa powiedzieć. Plułam sobie w twarz, że mu wcześniej nie powiedziałam, ale minęło zaledwie kilka godzin bo dopiero popołudniu się zobaczyliśmy. Dzwoniłam, Pisałam, przepraszałam, ale nie odezwał się. Po 3 dniach dopiero zadzwonił. Zapytał "dlaczego". Wszystko jak było mu wyjaśniłam. Uwierzył, ale już powiedział wszystko swojej rodzinie, i mówił, że gdybyśmy teraz do siebie wrócili to nie miałoby to sensu przed całą jego rodziną, że to będzie źle wyglądać. Bez wahania pojechałam do jego rodziców z kwiatami i na kolanach błagałam o wybaczenie, wyjaśniłam jak to wszystko było. Uwierzyli. Powiedzieli, że chłopak zrobi co z tym zechce. Oni nie będą jego decyzji kwestionować. To wszystko było tak trudne, że nikt sobie chyba z tego nie zdaje sprawy. Spotkać się z rodzicami i błagać o przebaczenie. Po tym wszystkich, po moich zapewnieniach, że nigdy nie dopuszczę się do takiego stanu, że nie wiedzieć co się dzieję na świecie, po milionach przeprosin i błagań dał mi szansę. Byliśmy ze sobą cały miesiąc. Często mnie odwiedzał (nie chciał mieszkać ze mną póki co). Mówił, że teraz jest lepiej niż było, bo wcześniej zbyt dużo kłótni było. I nagle po miesiącu zadzwonił do mnie i powiedział, że już nie przyjedzie. Że nigdy nie przyjedzie. Ja płacząc spytałam czy może chociaż przyjechać, i nie żegnać się przez telefon. Gdy przyjechał, powiedział, że nie potrafi żyć z tym co się stało. Wierzy mi i wszystko wybacza, ale razem nie możemy być. Możemy być przyjaciółmi bo szanuje mnie jako człowieka i wie, że nie jestem taką osobą. Ale ja go nadal kocham, zapewniam mu że z tym się da żyć, tylko potrzeba trochę czasu, że przez taką sytuację (to nie była typowa zdrada po pijaku) nie trzeba przekreślać całego związku. Że tworzyliśmy dobrą parę, nic się nigdy tak złego nie wydarzyło. Mi nawet przez myśl nie przeszło, żebym mogła go zdradzić ( i nadal pluję sobie w twarz, że to zrobiłam bo doprowadziłam się do stanu w którym nie byłam sobą). Dla niego nie ma znaczenia czy byłam "naćpana", czy byłam pijana, czy chciałam czy nie, dla niego ma tylko znaczenie to że to zrobiłam. Rozumiem go, ale wierzę że ten związek ma sens, bo gdyby nie miał to nie bylibyśmy ze sobą tyle czasu. Wiem, że jakby ten związek nie miał przyszłości, to byśmy ze sobą nie byli, bo jesteśmy takimi ludźmi którzy wiedzą czego chcą. Ja w tej chwili jestem rozdarta, nie potrafię się z tym pogodzić. On mówi, że nie potrafi żyć z tym co się stało, to czemu jak mam potrafić żyć z tym co zrobiłam. Nie jestem zimnym człowiekiem bez uczuć. W tej chwili bardziej czuję się zraniona niż on (bo on sobie radzi a ja całymi dniami płaczę i nic więcej). Rozmawiamy ze sobą, ale ja tak bardzo chciałabym z nim być, żeby zrozumiał, że czasem nie wszystko co złego się wydarzyło miało podłoże ze złośliwości, nieuczciwości, że żałuję i nigdy sobie nie wybaczę sama jeśli on nie wybaczy mi na tyle żeby mi dać chociaż szansę na poprawę. On mi powiedział, że był ze mną przez ten miesiąc bo kierował się emocjami, bo kochał mnie i bał się rozstania. A teraz po miesiącu mówi że nie będzie umiał z tym żyć, i koniec. Po jakimś czasie moich błagań i dobrego zachowania z mojej strony, mówi że może kiedyś spróbujemy (wielkie MOŻE). Nie obiecuje, ale też nie przekreśla. Nie wiem co o tym myśleć. Czekam cierpliwie, bo wiem że jestem jedynym człowiekiem na całe moje życie, nie znajdę i nie pokocham już nigdy nikogo. To będzie moja kara za to co uczyniłam, a nie chciałam uczynić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Minęły dwa tygodnie od samego rozstania, a ja ciągle płaczę i nie potrafię przestać Nie wiem co mam robić. Straciłam apetyt, nie potrafię nic jeść, z niczego się cieszyć. Nic już nie jest dla mnie budujące, nawet gdy spotykam się z przyjaciółmi to nie ma chwili, żebym zapomniała. Niby się mówi, że najlepszym lekarstwem jest robienie czegoś co się lubi, spotykanie się i zapomnienie. Ale nie potrafię. Nawet jak robię coś z tych rzeczy to już mnie to nie cieszy. co myślicie o tej historii? 16:29 [zgłoś do usunięcia]Eleeene przebrnelam przez dluga historie ufff. Smutna i malo optymistycznie rokujaca. Wydaje mi sie, ze nie mozna wiecej zrobic ponad to co zrobilas. Wyczerpalas jak dla mnie wszystkie mozliwosci wyjasnienia, prosby o szanse na nowo. Daj chlopakowi poukladac sobie samemu w glowie i sercu. Moze czas , kiedy bedzie sam pokaze mu jak wazna jestes dla niego. Moze milosc bedzie wieksza niz uczucie rozczarowania czy zlosci. Daj czas jemu i sobie. Sprobuj zyc tak jakbys zyla solo. Kazdego dnia ciesz sie choc malutka rzecza. Nie rob zadnych planow, zyj dniem dzisiejszym. Praca, sprzataniem, kapiela , spacerem, czytaniem ksiazki. Nie zabiegaj o kontakty z nim.On wie, ze Ci zalezy i czekasz, az moze minie cale zlo. Nie takie rzeczy sie wybacza. Moze uda sie i Wam. 16:44 [zgłoś do usunięcia]oklahoma wiesz co...Ja Ci powiem jako facet...że też bym nie umiał czegoś takiego wybaczyć...To, że piłaś i wzięłaś jakaś tabletkę świadczy tylko o Twojej naiwności...W nim siedzi to, że kochałaś się z kimś innym. Chłopak widocznie nie może sobie dać z tym rady i wcale mu się nie dziwię. Raczej wątpie, aby zmienił zdanie... 17:14 [zgłoś do usunięcia]rozdartanapol Szczerze powiem, że nie jest to budujące to co napisałeś. Ja przez tą całą zaistniałą sytuację mam myśli samobójcze. Nie potrafię sobie wybaczyć tak samo jak on nie potrafi mi wybaczyć. Jestem wściekła z całego serca na siebie, że rozwaliłam nasze wspólne życie, plany, marzenia. Że to wszystko moja wina. Żałuję i do końca życia żałować będę. To jak Ty tak piszesz, że nic z tego nie będzie to może po prosto powinnam skończyć ze sobą. Może taka kara by mnie pokazała w świetle takim, że naprawdę żałuję. Skoro już nie ma dla mnie nadziei... 17:17 [zgłoś do usunięcia]kjhjkhhkjk no niestety. sama sobie winna jesteś. żadne usprawiedliwienia nie zmienią postaci rzeczy. 17:31 [zgłoś do usunięcia]rozdartanapol 16:08 rozdartanapol Witam, Mam 24 lata. Byłam z chłopakiem przez ponad 2 i pół roku, od ponad roku mieszkaliśmy razem, prawie co weekend jeździliśmy do rodziców, moich lub jego. Było cudownie, kochaliśmy się z całych sił. Stworzyliśmy rodzinę, chociaż nie byliśmy małżeństwem. Bywały między nami ostre kłótnie, które bardzo wywierały wpływ na to, że często myśleliśmy, aby się rozstać. Myśleliśmy, ale nigdy się nie rozstaliśmy bo oboje się kochamy, a te kłótnie były tylko chwilowe. Zawsze, gdy chłopak gdzieś wychodził sam, ja przeważnie siedziałam smutna. Nie chciałam, żeby za często mnie zostawiał, ale z drugiej strony wiem, że nie można ze sobą siedzieć 24 h/dobę. Prawie dwa miesiące temu pojechał na imprezę z kolegami, dokładniej mówiąc popijawa. Ja w tym dniu nie czułam smutku i go to zdziwiło (chociaż nie musiało, bo widocznie miałam lepszy humor niż zwykle i nic poza tym). Miałam jechać sama do rodziców, ale postanowiłam, że też spędzę miło czas i razem z moim facetem pojedziemy do nich na drugi dzień. I tak też się stało: Poszłam na imprezę ze znajomymi z uczelni i było fajnie, aczkolwiek cały czas myślałam o tym, że szkoda że nie ma ze mną mojego faceta. Dużo wypiłam, nie wiem nawet jak dużo bo straciłam rachubę i płakałam że jestem sama, podszedł do mnie jakiś chłopak i dał mi jakąś tabletkę, coś tylko usłyszałam, że to na poprawę humoru bo taka ładna dziewczyna nie może być smutna. No i wzięłam (byłam tak pijana, że nie doszedł do mnie ten fakt, co robię). Od tamtej pory miałam jakieś halucynacje i zwidy. Jeden ze znajomych z którymi byłam zauważył to i zaprowadził mnie do domu. Ja byłam w takim stanie, że z jednej strony umiałam się jakoś "normalnie zachować" ale nie byłam sobą. Ten kolega to wykorzystał. Wykorzystał mnie, chociaż jest (a raczej był) kolegą mojego Chłopaka. Na drugi dzień strasznie się czułam, nie dość że miałam kaca po piciu, kaca po tym świństwie co wzięłam (chociaż nigdy w życiu nic nie brałam i nie wzięłabym), to jeszcze na dodatek pamiętałam to co się stało. Miałam przez to huśtawki nastroju, chodziłam zła, miałam ochotę coś rozwalić za to że jestem taka naiwna i głupia i że skrzywdziłam kogoś kogo naprawdę kocham. Zbierałam się aby powiedzieć to swojemu chłopakowi, wiedziałam, że może na to zareagować bardzo kiepsko, ale z drugiej miałam nadzieję, że nie będzie mnie postrzegał jako ździrę i oszustkę. Do wieczora zbierałam się, ale było już za późno. Okazało się że on dowiedział się przede mną. Zaczął się wyprowadzać. Wyzwał mnie od @@@ i nie dał nawet słowa powiedzieć. Plułam sobie w twarz, że mu wcześniej nie powiedziałam, ale minęło zaledwie kilka godzin bo dopiero popołudniu się zobaczyliśmy. Dzwoniłam, Pisałam, przepraszałam, ale nie odezwał się. Po 3 dniach dopiero zadzwonił. Zapytał "dlaczego". Wszystko jak było mu wyjaśniłam. Uwierzył, ale już powiedział wszystko swojej rodzinie, i mówił, że gdybyśmy teraz do siebie wrócili to nie miałoby to sensu przed całą jego rodziną, że to będzie źle wyglądać. Bez wahania pojechałam do jego rodziców z kwiatami i na kolanach błagałam o wybaczenie, wyjaśniłam jak to wszystko było. Uwierzyli. Powiedzieli, że chłopak zrobi co z tym zechce. Oni nie będą jego decyzji kwestionować. To wszystko było tak trudne, że nikt sobie chyba z tego nie zdaje sprawy. Spotkać się z rodzicami i błagać o przebaczenie. Po tym wszystkich, po moich zapewnieniach, że nigdy nie dopuszczę się do takiego stanu, że nie wiedzieć co się dzieję na świecie, po milionach przeprosin i błagań dał mi szansę. Byliśmy ze sobą cały miesiąc. Często mnie odwiedzał (nie chciał mieszkać ze mną póki co). Mówił, że teraz jest lepiej niż było, bo wcześniej zbyt dużo kłótni było. I nagle po miesiącu zadzwonił do mnie i powiedział, że już nie przyjedzie. Że nigdy nie przyjedzie. Ja płacząc spytałam czy może chociaż przyjechać, i nie żegnać się przez telefon. Gdy przyjechał, powiedział, że nie potrafi żyć z tym co się stało. Wierzy mi i wszystko wybacza, ale razem nie możemy być. Możemy być przyjaciółmi bo szanuje mnie jako człowieka i wie, że nie jestem taką osobą. Ale ja go nadal kocham, zapewniam mu że z tym się da żyć, tylko potrzeba trochę czasu, że przez taką sytuację (to nie była typowa zdrada po pijaku) nie trzeba przekreślać całego związku. Że tworzyliśmy dobrą parę, nic się nigdy tak złego nie wydarzyło. Mi nawet przez myśl nie przeszło, żebym mogła go zdradzić ( i nadal pluję sobie w twarz, że to zrobiłam bo doprowadziłam się do stanu w którym nie byłam sobą). Dla niego nie ma znaczenia czy byłam "naćpana", czy byłam pijana, czy chciałam czy nie, dla niego ma tylko znaczenie to że to zrobiłam. Rozumiem go, ale wierzę że ten związek ma sens, bo gdyby nie miał to nie bylibyśmy ze sobą tyle czasu. Wiem, że jakby ten związek nie miał przyszłości, to byśmy ze sobą nie byli, bo jesteśmy takimi ludźmi którzy wiedzą czego chcą. Ja w tej chwili jestem rozdarta, nie potrafię się z tym pogodzić. On mówi, że nie potrafi żyć z tym co się stało, to czemu jak mam potrafić żyć z tym co zrobiłam. Nie jestem zimnym człowiekiem bez uczuć. W tej chwili bardziej czuję się zraniona niż on (bo on sobie radzi a ja całymi dniami płaczę i nic więcej). Rozmawiamy ze sobą, ale ja tak bardzo chciałabym z nim być, żeby zrozumiał, że czasem nie wszystko co złego się wydarzyło miało podłoże ze złośliwości, nieuczciwości, że żałuję i nigdy sobie nie wybaczę sama jeśli on nie wybaczy mi na tyle żeby mi dać chociaż szansę na poprawę. On mi powiedział, że był ze mną przez ten miesiąc bo kierował się emocjami, bo kochał mnie i bał się rozstania. A teraz po miesiącu mówi że nie będzie umiał z tym żyć, i koniec. Po jakimś czasie moich błagań i dobrego zachowania z mojej strony, mówi że może kiedyś spróbujemy (wielkie MOŻE). Nie obiecuje, ale też nie przekreśla. Nie wiem co o tym myśleć. Czekam cierpliwie, bo wiem że jestem jedynym człowiekiem na całe moje życie, nie znajdę i nie pokocham już nigdy nikogo. To będzie moja kara za to co uczyniłam, a nie chciałam uczynić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Minęły dwa tygodnie od samego rozstania, a ja ciągle płaczę i nie potrafię przestać Nie wiem co mam robić. Straciłam apetyt, nie potrafię nic jeść, z niczego się cieszyć. Nic już nie jest dla mnie budujące, nawet gdy spotykam się z przyjaciółmi to nie ma chwili, żebym zapomniała. Niby się mówi, że najlepszym lekarstwem jest robienie czegoś co się lubi, spotykanie się i zapomnienie. Ale nie potrafię. Nawet jak robię coś z tych rzeczy to już mnie to nie cieszy. co myślicie o tej historii? 16:29 [zgłoś do usunięcia]Eleeene przebrnelam przez dluga historie ufff. Smutna i malo optymistycznie rokujaca. Wydaje mi sie, ze nie mozna wiecej zrobic ponad to co zrobilas. Wyczerpalas jak dla mnie wszystkie mozliwosci wyjasnienia, prosby o szanse na nowo. Daj chlopakowi poukladac sobie samemu w glowie i sercu. Moze czas , kiedy bedzie sam pokaze mu jak wazna jestes dla niego. Moze milosc bedzie wieksza niz uczucie rozczarowania czy zlosci. Daj czas jemu i sobie. Sprobuj zyc tak jakbys zyla solo. Kazdego dnia ciesz sie choc malutka rzecza. Nie rob zadnych planow, zyj dniem dzisiejszym. Praca, sprzataniem, kapiela , spacerem, czytaniem ksiazki. Nie zabiegaj o kontakty z nim.On wie, ze Ci zalezy i czekasz, az moze minie cale zlo. Nie takie rzeczy sie wybacza. Moze uda sie i Wam. 16:44 [zgłoś do usunięcia]oklahoma wiesz co...Ja Ci powiem jako facet...że też bym nie umiał czegoś takiego wybaczyć...To, że piłaś i wzięłaś jakaś tabletkę świadczy tylko o Twojej naiwności...W nim siedzi to, że kochałaś się z kimś innym. Chłopak widocznie nie może sobie dać z tym rady i wcale mu się nie dziwię. Raczej wątpie, aby zmienił zdanie... 17:14 [zgłoś do usunięcia]rozdartanapol Szczerze powiem, że nie jest to budujące to co napisałeś. Ja przez tą całą zaistniałą sytuację mam myśli samobójcze. Nie potrafię sobie wybaczyć tak samo jak on nie potrafi mi wybaczyć. Jestem wściekła z całego serca na siebie, że rozwaliłam nasze wspólne życie, plany, marzenia. Że to wszystko moja wina. Żałuję i do końca życia żałować będę. To jak Ty tak piszesz, że nic z tego nie będzie to może po prosto powinnam skończyć ze sobą. Może taka kara by mnie pokazała w świetle takim, że naprawdę żałuję. Skoro już nie ma dla mnie nadziei... 17:17 [zgłoś do usunięcia]kjhjkhhkjk no niestety. sama sobie winna jesteś. żadne usprawiedliwienia nie zmienią postaci rzeczy. 17:31 [zgłoś do usunięcia]rozdartanapol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurwie trudno wmówić, że jest kurwą, chociaż się kurwi. Na tym forum dziewczyny co mają sponsora oburzają się na słowo dziwka, ok, ale także na prostytutka (słowo kurtyzana jest im nie znane). Żyj swoim życiem, daj mu spokój. Zostaw swojego chłopaka samego ... wogóle nie zawracaj mu głowy. Jak kogoś znajdzie nie wchodź w związek i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a swoją drogą to co ja mam coś kręcić? Czy ktoś mnie zna? Po co mam obcym ludziom ściemniać. Ja chciałam szczerej opinii a nie opinii o "bajkach". Nie pisałabym tutaj jakbym chciała opowiadać bajki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jasne, bo jak prześpisz się więcej niż z jednym facetem to jesteś dziwką. A faceci jak pieprzą się na lewo i na prawo to może być.... No a ja miałam aż dwóch stałych facetów, a mam już 24 lata....no to faktycznie jestem zdzirą....Zastanów się... Naprawdę muszę usunąć ten wątek, bo widzę że nie ma sensu pisanie na forum niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsDFs
NOO DALAS DOOPPPYY SZKODA,ale da sie dalej zyc znajdziesz sobie innego faceta co cie bedzie kochal, a twoj ex nie kochal cie do konca , bo gdyby kochal nie odszedl by tak lekko, smarkacz jesczze jest,zyj swoim zyciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdradziłaś swojego faceta i masz jeszcze wymagania co do jego zachowania? Mówię tobie jak szczery przyjaciel ... w jego myślach naprawdę jesteś panią lekkich obyczajów. Raz ciebie zostawił samą i co ... sama wiesz co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż, to właśnie jest taka nie sprawiedliwość w społeczeństwie, że facet może, a kobieta nie, ale to nie ten temat. Ty jesteś winna, on ciebie nie chce. Módl się, żeby nie spotkał ładniejszej od ciebie, bo zapewne zrobi to samo co ty. A jak będzie miała znośny charakter, to po zawodach. Jeśli jeszcze trochę wytrzyma, to jest bardzo mała szansa, że wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość in my opinion
__>STALINGRAD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość in my opinion
__>STALINGRAD ty nawet nie czytasz co ludzie piszą tylko forsujesz swoje błędne zdanie... primo nie zdradziła secundo nie jest dziwką tercio nie zachowujesz sie jak "Szczery przyjaciel" quatro jesteś prawikiem? bo tak tą kobiete objeżdzasz, że szok __>Autorko: powtórze ci raz jeszcze: wierze że ci się ułoży z kimś kto na ciebie zasługuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałem od deski do deski i co mam powiedzieć? Jeden wieczór ... a panna już w objęciach z kimś innym. Piszę jej szczerze. To ona zniszczyła związek, a nie ten facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhkjhkjh
my jakos spedzamy caly czas ze soba i nie mamy w tym problemu,widocznie ta wasza milosc urojona jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie nie raz. Już wcześniej o tym pisałam. On też czasem gdzieś wychodził. A ja też często wychodziłam i jakoś nic się nie działo, świadczy to tylko o tym że można mnie było gdzieś puszczać samą przez te prawie 3 lata... Apropos, czy ja mam jakieś wymagania wobec niego? No przecież napisałam, że biorę całą winę na siebie, chociaż nie do końca to była moja wina...ale nie ważne...wzięłam to...wybaczyłam mu wszystkie przykrości jakie mi robił kiedy byliśmy razem zanim to się stało..... A zrobił ich kilka (ale nie chce o tym tutaj pisać, bo to nie jest temat), Nie mam mu nic za złe, niczego nie oczekuje, po prostu go kocham i mi na nim zależy i zawsze zależało...:( A jeśli Wy tego nie rozumiecie, to nie odpowiadajcie w ten sposób... Jak w ogóle może ktoś napisać że ja się nie nadaję do bycia z kimś jeśli tak robię? a Przepraszam czy ja tak robię cały czas? Czy zdarzyło się 1 raz i ostatni bo już nie wypiję z nikim nic... Chyba to o czymś świadczy...ale w Waszych oczach już jestem skreślona na amen. w takim układzie już dawno sobie w łeb strzelić powinnam bo nie ma dla mnie ratunku. Wy na pewno w życiu nie popełniliście żadnego błędu, więc jesteście święci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szok, zostałaś wykorzystana i przepraszasz za to? Gdyby mnie spotkało coś takiego, gość który mi to zrobił byłby biedny w konfrontacji z moim facetem, ale nie przyszłoby mu (mojemu facetowi) do głowy, żeby posądzać o to mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość in my opinion
Stalingrad: właśnie widze jak czytasz.... rozdartanapol: TO NIE JEST TWOJA WINA, ŻE CIE NAĆPALI... i ja wierze, ze jesteś wartościową kobietą, a że on nie potrafił być z tobą pomimo tego incydentu to jego problem... bo zrozumie co stracił jak będzie z taką, która go będzie miała za nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oklahoma
do autorki...Ty musisz sobie poradzić sama z tym problemem...i Twój chłopak musi również sam sobie z tym poradzić...a zerwał bo widocznie nie umiał. Postaw się w jego sytuacji...Każde z Was teraz musi sobie układać życie tak, aby sobie poradzić...On widocznie już tak robił i stwierdził, że to dla niego najlepsze...Ty też musisz się nauczyć z tym żyć i musisz sobie z tym poradzić...Czas wszystko pokaże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Według mnie Twój chłopak nie ma racji, bo rzeczywiście to był wypadek, a nie Twoje celowe działanie ALE nie można przez całe życie zachowywać się jak papużki nierozłączki, bo właśnie takie są tego skutki. Wyszłaś raz na imprezę i rozpłakałaś się, bo byłaś samotna? Kobieto to był jeden wieczór! Każdy potrzebuje swojej prywatnej przestrzeni, Ty jej nie miałaś i nie mogłaś odnaleźć się w nowej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do rozdartanapol
Mam nadzieje, że Twój "eks" już NIGDY do Ciebie nie wróci, jesteś po prostu infantylna, i trochę głupiutka, przepraszam że to piszę ale nie da się tego inaczej określić. Wykorzystana? poszłaś SAMA na imprezę, nachlałaś się bo nie da się tego inaczej określić, wziełaś nie wiadomo co !! od obcego faceta po czym poszłaś z innym na mieszkanie. No wybacz ale to już jest karygodne samo w sobie nie mówiąc o tym że się z nim przespałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczony maciek
ja na jego miejscu nie dotknalbym Cie nawet patykiem, po tym czego sie dopuscilas. Napawa mnie odraza i niesmakiem to jak postapilas i probujesz robic z siebie jeszcze ofiare obarczajac swojego faceta jakoby ON byl winny, ze nie chce Ci tego wybaczyc. Absolutnie nie dziwie sie mu, ze nie chce z Toba byc, poniewaz zrobilas rzecz, ktorej sie nie da zapomniec. Isc na impreze przy pierwszej lepszej okazji, narznac sie w trupa, wziasc tablete od niewiadomo kogo i niewiadomo jaka (jak mozna byc tak GLUPIM), a pozniej dac sie przeleciec koledze mowiac, ze to bylo nieswiadomie (zabawne - doskonale pamietasz cale zdarzenie, wiec jak moglas byc nieswiadoma? ZALOSNE). Z reszta, uwazam, ze bardzo dobrze sie stalo, gdyz chlopak bedzie mial mozliwosc poznania nowej, potencjalnie uczciwej kobiety. Czemu tak uwazam? Proste. Lepiej dla niego, iż wyszło szydlo z worka teraz niz pozniej, gdy sprawy mogly by sie bardziej skomplikowac: slub, kredyty, et cetera. Zrob cos dla niego i daj mu spokoj i nie zatruwaj mu zdrowia ani zycia wiecej i daj mozliwosc znalezenia kogos uczciwego. Nie odpisuj na to, gdyz nie zamierzam prowadzic dalszej dyskusji w tym temacie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meggim
jesteście okrutni dla niej. Każdy inaczej reaguje na alkohol, a jeszcze koktajl z jakąś tabletką.... ja nie toleruję większości leków, źle się czuję nawet po aspirynie, mam zawroty glowy. Nie wyobrażam sobie takiej mikstury. Druga rzecz to jej facet. Mój facet nigdy by mnie nie odtrącił po czymś takim. To zwykły gwałt! Zostałaś naćpana i wykorzystana. Ten, kto Ci to zrobił nie ponosi żadnych konsekwencji a Ty straciłaś wszystko :( bardoz mi przykro, że tak się dzieje. Jedyna pociecha, że ten twój facet zachował się jak ciota. Jak można nie chcieć naprawić wszystkiego, bo "co powiedzą ludzie, skoro już powiedziałem o zerwaniu" co za pajac. On chyba szukał pretekstu do rozstania! Gdyby Cię naprawdę kochał pocieszyłby cię i spuścił łomot tamtemu kolesiowi. Lepiej, że z nim nie będziesz, bo on cie nie kocha! Trzymaj sie dziewczyno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie jest jedna dobra strona tej afery - "wyszło szydło z worka". Masz dziwne reakcje po alkoholu - nie pij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy tak po prostu po takim incydencie można się odkochać po miesiącu czasu. Facet widocznie albo Cie nie kochał wcale skoro tak szybko odpuścił albo... jeszcze do Ciebie wróci bo zrozumie że nie może bez Ciebie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ignoruj Stalingrada
To nasz agresywny prawik forumowy, jeden z wielu, tyle że on jest wyjątkowo prymitywny. Nienawdzidzi kobiet, bo żadna go nie chce. Olewaj, traktuj jak najgorszego trolla. Jeśli chodzi o sprawę: głębokow współczuję. Popełniłaś błąd fatalny, ale obawiam się, że mógł się zdarzyć każdemu. Też raz w życiu urwał mi się film, nie mam pojęcia nawet kiedy, po prostu nagle czarna dziura. Na szczęście byłam tylko z przyjaciółką, obchodziłyśmy babskiego sylwestra. Wcale nie wypiłam dużo. Gdyby wtedy ktoś chciał mnie wykorzystaś seksualnie - zrobiłby to, nie potrafiłabym się obronić. A jestem naprawdę grzeczną dziewczynką, partnera miałam tylko jednego (i mam nadal - męża). Także takie tragedie się zdarzają. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak stawiasz na piedestale tego chłopaka, a sama siebie poniżasz (poniżałaś się przed rodzicami z jakimiś kwiatami?! a co oni mają do tego?). Padłaś ofiarą przestępstwa i podłego, niemoralnego czynu. Facet nie musi z Tobą być, ma prawo nie potrafić tego udźwignąć. Ale dlaczego, do cholery, rozpowiedział to po całej rodzinie?! Taką intymną, bolesną sprawę? Sorry, ale to palant zwykły. I jeszcze Ci mówi, że w sumie mógłby z Tobą być (łaskawca :O ), ale wstyd po rodzinie :O Ja bym o tego człowieka nie walczyła. Niech to będzie bolesna lekcja, że ten związek nie przetrwał próby. Zostałaś postawiona wobec najbardziej bolesnego i trudnego doświadczenie w Twoim życiu i zostałaś w tym porzucona. Ja bym się odkochała, nawet gdyby wrócił, żal, wstyd (jego rodzina!) i rozgoryczenie już na zawsze by we mnie były i miłość raczej by umarła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfsdfgsd
Meggim, mammamia, ignoruj Stalingrada - macie absolutna racje. Coz tu wiecej mowic? Dobrze, ze sie rozstalas z takim palantem. Lepiej, ze teraz pokazal prawdziwe oblicze. Uloz sobie zycie z kims dojrzalszym.... zgadzam sie tez co do Stalingrada - wyjatkowo sfrustrowany facet. NIe ma kobiety i w kolko o tym jeczy. Nie traktuj powaznie tego frustrata, jest ponury jak noc listopadowa. Jedyne, co mu sprawia perwersyjna satysfakcje to zwyzywac kogos od dziwek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×