Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anastazja ona

koniec małżeństwa? Tak czuję :(

Polecane posty

Gość słowianka23
naprawde Ci wspolczuje :( i mam nadzieje ze wyjdziecie z tego i bedziecie szczesliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja już nie wiem co pisać. Nie jestem szczęśliwa i stad ta złosć - wszystko mnie bardzo przerasta. Jesli nie byłoby tej dziewczyny byłoby łatwiej. A teraz mam wrażenie że nie tylko walczę o nas ale i muszę o niego bo ma już "wspieraczkę". Dziś mi powiedział że nie pozwoli sobie odebrać koleżanki. Kiedy mówię że koleżanka ok ale nie w takich relacjach jak teraz to on nie rozumie o oc chodzi. Nie rozumiemy się. Ja jego a on mnie. On ciągle z nią rozmawia. To przez smsy to przez komunikator. Teraz gdzieś pojechał, niby po zakupy - byliśmy i mogliśmy to kupić a on jedzie teraz na drugi koniec miasta. Po co? Po to by do n iej zadzwonić i z nią pogadać. To tak jak dziś rano poszedł grzać auto, pfff.... Siedział w samochodzie i mówił że je grzeje a tak naprawdę rozmawiał z nią przez telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale ty jestes naiwna!!!!!
okłamuje Cie i dalej uwarzasz ze nic sie nie dzieje? boisz sie prawdy ale on Cie zdradza jak nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. To prawda. Już to wiem. Zakochał się. Nie zdradził - a przynajmnije fizycznie. ZAkochał się. I jak tu być silną? Jak walczyć? A może nie walczyć? Kocham go.... i tyle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bóka siwa
prawdopoobnie nie kochasz go, ale jestes przywiazana i nie wyobrazasz sobie zycia bez niego, codziennosci. wizja pustego domu napawa cie przerazeniem, a gadanie rodzicow, znajomych i status rozwodki przyprawia o dreszcze. kobito, gdybys go kochala, puscilabys go luzem. jesli sie zakochal(kocha inna), chcialabys, aby byl szczesliwy. a tak? jestes slaba, niepewna siebie i niesamodzielna kobieta, nie potrafiaca zyc bez faceta (podporki). wez sie w garsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko czytając to, co piszesz, czuję się jakbym przeżywała deja vu. Miałam 23 lata, a mąż 26 lat kiedy braliśmy ślub. To było w 2002 roku, w 2008 wzięliśmy rozwód. Mój mąż postępował podobnie jak Twój teraz: wyciszony telefon, tajemnicze smsy, 3-godzinny spacer z psem, dziwne wyjścia, późne powroty do domu, staranie się o dziecko z częstotliwością współżycia raz na miesiąc... Najwięcej dowiedziałam sie po rozwodzie - ludziom rozwiązały się jezyki. Zdradzał mnie od samego początku. A też mówił mi, że jeśli kogoś będzie miał to pierwsza sie o tym dowiem od niego... bałam sie odejść, bałam sie samotności. Kiedy odeszłam w ciagu 3 miesiecy w oczekiwaniu na rozprawę rozwodową schudłam 16 kg. Pojutrze mijają dwa lata od rozwodu i wiesz co? Chucznie to obleję!!! To byla najlepsza decyzja w moim życiu. Żałuję tylko, że nie zrobiłam tego wcześniej. A mąż z kimś tam jest. Współczuje serdecznie tej kobiecie, ale nie winię jej. Trzymam kciuki za Ciebie. Obyś podjeła właściwą decyzję. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko, czy juz cos
postanowiłas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czego chce, nie wiem co mogę i powinnam postanowić. Jest mi strasznie trudno, nigdy ale to nigdy nie sądziłam że to mnie spotka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mecz sie i go zosta
!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jesli to nie będzie ta decyzja? Jesli on jednak mnie kocha? A to tylko bardzo chwilowe?? Tyle ludzi mi mówi że ona ma romans ;( jestem ślepa... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mecz sie i go zosta
jesli cie kocha to moze go to otrzezwi i bedzie sie inaczej zachowywał. autorko, cierpisz juz tak długo, twój mąz nie jest dzieckiem, doskonale zdaje sobie sprawe jak cie rani. odetnij sie od niego, nie twierdze ze bedziesz od razu szczesliwa ale oddzielne zamieszkanie pozwoli ci na wszytko spojrzec z innej perspektywy. pomysl- czy ty pozwolilabys komus tak cierpiec, gdybys ta osobe kochala? milosci nie da sie wymusic, ona jest albo jej nie ma. zrobiłas juz tak dużo. nie pozwol zmarnowac sobie znow weekendu w domu z bezuczuciowym potworem. jak bedziesz na odleglosc to zadbaj o siebie, wiem ze to trudne ale powinnas sie jakos zrelaksowac-moze kino, zakupy? cos co pozwoli ci choc na chwile odciac sie od tych mysli. jak tak dluzej bedziesz sie katowac mieszkaniem ze swoim mezem to niedlugo wpadniesz w chorobe-anemia, nerwica, depresja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem... na jutro umówiłam się z psychologiem. Potzebuję już dziś pomocy. A może ja powinnam się z nią spotkać? Nie wiem dlaczego on mnie nie rozumie, mówi że przesadzam, że to koleżanka. Staram sie zajmować możliwie innymi rzeczami, pracą dziś siłownia - dawno mi tak czas na aerobiku nie minął szybko jak dziś ;) On teraz wyjechał na kilka dni. Dzwoni często... tylko co z tego? Jak ja ja dziecko cieszę sie na każdy jego telefon a potem sobie myślę że chwilę wcześniej lub później dzwoni też do niej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tęsknię za nim... za tym co było, za motylkami, za szcześciem, za jego ramionami... za jego prawdziwym zapachem. Tęsknie za tym co było.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto Ci mówi, że on ma romans?
ludzie z kafe czy znajomi?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość assann
Anastazjo, to jest zupełnie normalne, że tęsknisz, że przywołujesz najlepsze momenty, że wątpisz w swoje decyzje - w ten sposób Twój umysł broni się przed podjęciem ryzyka, przed zamknięcem jakiegoś rozdziału w życiu. Wiem, że to trudne i boli, ale (mówię to z własnego dośiadczeia), czasami warto przecierpieć, nawet choćby i wyć z rozpaczy, ale uwolnić się od chorej, poniżającej sytuacji i zacząć coś nowego. Ja sama przechodziłam przez bliźniaczą sytuację parę lat temu. Czy żałuję? Tylko tego, że pozwoliłam się tak długo poniżać, że wierzyłam w zapewnienia o koleżance/przyjaciółce/pokrewnej duszy. U nas też nie było zdrady fizycznej, nawet udało mi się nawet doprowadzić do zerwania ich kontaktu. (Powiadomiłam jej narzeczonego o sytuacji i on ukrócił ich pryjaźń, stawiając dziewczynie ultimatum - albo on albo mój ówczesny. A dziewczyna jednak nie zdecydowała się poświęcić swjego związku). Mój mnie przepraszał, "zrozumiał", jak bardzo się pomylił. I później nastały jeszcze 2 lata, w trakcie których ciężko mi było ponownie zacząc mu ufać. On mnie przkonywał, że jestem tylko ja, ale różne znaki na niebie i ziemi ponownie zaczęły wskazywać, że jest inaczej. Czas pokazał, że miałam rację, czujac, że coś jest nie tak, za jakiś czas znalazła się kolejna przyjaciółka, rozumiejącą jego artystyczną duszę, znowu zaczęły się telefony w łazięce, w czasie spaceru z psem, heh, standardowy rytuał... Wiele wycierpiałam, dzis aż mi dosłownie wstyd za poniżenia, za usprawieliwienia, które starałam się dla niego wymyślac, za ogólną utratę wiary w ludzi, za paskudny sposób, w jaki próbował mi zatruć życie już po rozstaniu.... Na szczęście udało mi się zmknąć bezpowrotnie ten rozdzial w życiu i poznać osobę, której mimo tego całego bagażu doświadczeń, mogę naprawdę ufać. A to poczucie bezpieczeństwa jest naprawdę bezcenne. I życzę Ci tego samego. Rozmowa z psychologiem to bardzo dobry pomysł, pozwoli Ci na spokojnie ocenić sytuację. Ale jeśli już coś zdecydujesz - bądź twarda. Trudne są tylko początki, później jest juz tylko lepiej. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agazonatomka
Anastazjo Z tego co czytam różne topiki z podobnymi sytuacjami, to niestety ....często takie przyjaźnie kończą się miłością do innej, rozbiciem aktualnego małżeństwa lub powrotem mężusia na łono rodziny, po oczywiście ciężkiej walce kobiety....i wiesz co ....kiedy kobiety wygrywają i ich mężowie wracają do nich, to one wtedy wychodzą z tego szoku i wtedy się zaczyna dla nich pieklo...czują obrzydzenie, niechęć, nie wierzą ,sprawdzają telefony, przechodzą zazwyczaj wewnętrzny dramat i tak są tym umordowane, że same już chcą odeść. A teraz najlepsze........ci mężusiowie zaczynają zauważać swoje żony dopiero......kiedy pojawia się nowy facet!!! To psy ogrodnika!!! I to jest zazwyczaj reguła. Nie rozumiem do końca tego, czy to jest rywalizacja, pokazanie, do kogo należy ta kobieta, instykt łowcy, ale napewno coś zwierzęcego :-) Znam ogrom takich przypadków! Kiedy pojawia się konkurencja zaczynają zauważać żony. Moja droga...może czas na strojenie się, wychodzenie do kina, dziwne smsy, długie spacery...może przyjaciel i to taki prawdziwy.. Moja koleżanka walczyła o swoje małżeństwo 5 lat, płakała,błagała...nic...on chciał rozwód...znalazła sobie kochanka....mąż to odkrył....powiedziała, że to jego wina i jak chce rozwodu to proszę....są do dzisiaj razem i nie wypomina jej romansu...teraz jest najkpiękniejsza, najlepsza.. Ja...mój mąż nigdy nie doceniał mnie, nie dostrzegał moich zalet tak jak powinien, był oschły.....kiedy jego koledzy mnie poznali i zaczęły sie ochy i achy , to i mąż zaczął bardziej doceniać mnie...a ja wcześniej się starałam , było mi przykro....a teraz mam to gdzieś i tak w środku jest tak przykro, że dopiero obcy faceci musieli mnie chwalić, żeby własny mąż zaczął doceniać.....A gdyby to była zdrada..to nie wiem co bym zrobiła.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agazonatomka
NAPRAWDĘ ZNAJDŹ SOBIE FACETA!!! Nie musisz iść z nim do łóżka, ale niech mąż wie, że on isnieje. Zobaczysz, jak z prędkością błyskawicy porzuci pogaduszki z tamtą i zacznie walczyć o Ciebie....jeżeli prawdziwie kocha Ciebie.....a jeżeli nie będzie walczył, to lepiej żeby odszedł.... Moja droga to co on robir to jest zdrada! ZDRADA EMOCJONALNA!!!! I to jest gorsze niż zdrada fizyczna! Prawdopodobnie już nigdy do końca mu nie zaufasz. Trzymam kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyna1125
i jak tam idzie?? jakaś decyzja??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak idzie, że mam wrażenie, że on otrzeźwiał. Ten jego wyjazd na kilka dni był potrzebny i jego i mnie. Kocham go jakim jest teraz, ale z drugiej strony jest jak piszecie - myślę sobie czy on przypadkiem nie jest taki milutki tez dla niej, dzwoni do niej itp itd? Nie wiem, staram sie tak nie myśleć ale ta podświadomosć...? Ciągle nie podjęłam decyzji, teraz go nie ma i będzie dopiero za kilka dni... Dziś nie udało mi się spotkać z psychologiem ale przełożyliśmy to na inny dzień - pn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie Tobie strasnznie dziwie.Kopnęłabym faceta w dupę-masz namacalne dowody że Cie zdradza-i nie bądz taka pewna ze nie fizyczne.Albo ona albo Ty.Niech wybiera...Nie schodź do jego poziomu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina2314
a czy jestes pewna ze on z nia gdzies nie wyjechal ja bym to sprawdzila on ci mydli oczy ...zebys nie oslepla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agazonatomka
moja droga zgadzam się z maliną!!!! Sprawdż to koniecznie , może pojedź do niego w tajemnicy? Dlaczego wyjechał igdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktostam12584
ja jestem tego samego zdania....dla mnie wygląda to jak mikolajkowy wyjazd z tą panienką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktostam12584
i tak jak tu sporo osób już wczesniej zauwazylo....droga autorko to, ze on jej nie bzyknąl to nie znacyz, że cie nie zdradza....ZDRADA EMOCJONALNA tak to sie chyba fachowo nazywa niestety....takie jest moje zdanie...jeżeli to z nia gada 3 h przez komunikator....jezeli wychodzi aby do niej zadzwonic...to wybacz ale to ona jest tą wazniejszą...jak dla mnie takie zachowanie byloby nie do przyjecia nie wyobrazam sobie zeby moj maz nie widzial mnie tylko kolezanke z pracy...a uwierz mi ze ma kolezanki w pracy i poznalam je....i nigdy nie bylo sytuacji zeby ktoras pocieszal...wydzwanial do nich wychodzac z domu i ukrywajac sie jak gowniarz z telefonem ustawionym oczywiscie na profil "milczacy"....jakas masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i myśllam że jest dobrze a nie jest. Zero uczuć, zero słodkich słów, tylko ciągle przekomarzanie - gdy się rowiedziemy, a może to nie było do Ciebie, zero zainteresowania moją osobą.... no przecież ma juz do kogo mówić Słonko i Skarbie prawda? Czas podjąć dojżałą edecyzję...? Tak się tego wszystkiego boję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazjo co zamierzasz
zrobić i kiedy? Bo na razie to tylko rozpaczasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×