Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Iwka292

Dzieci po cool-capie

Polecane posty

Witam, moje dziecko też jest po cool cap'ie. Był 10 dzieckiem w Opolu, które się zakwalifikowało na tę metodę leczenia. Na początku bardzo dramatycznie było, ale z czasem sytuacja się zaczęła poprawiać. Mateusz ma w tej chwili prawie 9 miesięcy. Jest rehabilitowany 2x w tygodniu metodą Bobath(w gabinecie), w domu metodą Voity i raz w tygodniu jedziemy do rehabilitantki w Poradni Patologii Wcześniaka i Noworodka sprawdzić jakie są postępy tej domowej rehabilitacji. Oprócz tego to synek jest pod opieką neurologopedy i psychologa. Jutro jedziemy na pierwszą wizytę do surdologopedy, bo na lewym uchu badanie wykazało niedosłuch. Dość długo jeździliśmy też do okulisty i do kardiologa. Chciałabym porównać doświadczenia i po prostu porozmawiać z kimś, kto jest po podobnych przejściach. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Długo nie pisałam, ale mam ostatnio tyle na głowie, wiem, wiem, to marna wymówka!!! Wszystkie mamy zajęć po uszy. Aniu! Napisałam do jednej fundacji ale mi nie odpisdali więc chyba trzeba osobiście się do nich pofatygować. Ostatnio Adaś robi spore postępy(normalnie boję się o tym pisać i mówić, żeby nie zapeszyć):) . Sam dźwiga się do czworaków, fajnie przenosi ciężar ciała na rączkach i próbuje z czworaków usiąść. Coraz pewniej siedzi. I pokazuje wreszcie palcem jak coś chce, co jest super bo mogę się z nim lepiej "dogadać". Ponadto walczymy z jego strachami. Pomaga nam neurologopeda metodą Delacato. Jest coraz lepiej. A co tam u was? Jak Oleńka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasja witaj w naszym gronie! Napisz coś o swoim synku, jak się rozwija i takie tam. Ja też mojego Adasia ćwiczyłam Vojtą, początkowo dawała efekty, ale potem się zblokował i zostaliśmy tylko przy Bobathach. To była słuszna decyzja, twój Mateusz jest jeszcze mały, ja ćwiczyłam Vojtą do 1 roku. Chcę wam powiedzieć, żeby nie tracić nadziei. Ja miałam już kilka małych kryzysów, ale warto czekać na choćby małe postępy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasja. Jak się mały urodził, co się z nim działo, że trzeba było go ratować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedron1
Cześć To dziwne że fundacja się nie odzywa bo do nas odpisali i to szybko. No a może zadzwoń do którejś. Trzymam kciuki za Wasze postępy. Oby do przody. Buziak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedron1
A ile Adaś ma już? Ola zaczęła się obracać w dwie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedron1
A na czym polega ta metoda Delacato bo o niej nie słyszałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, mój synek urodził się w 38 tyg. ciąży w ciężkiej zamartwicy, 0 punktów Apgar nie oddychał nie dawał żadnych oznak życia, reanimowali go 18 minut. Do godziny czasu został wywieziony na OITD w Opolu, gdzie zastosowano cool cap. Mamy za sobą bardzo traumatyczne przeżycia, dlatego też szukałam jakiegoś forum by móc z kimś porozmawiać, z kimś kto jest po podobnych przejściach i kto nas zrozumie. Urodziłam dziecko w poniedziałek, w piątek dopiero mnie wypuścili ze szpitala (miałam paskudne ciśnienie indukowane ciążą) i gdy pierwszy raz zobaczyłam moją kruszynkę w plątaninie różnego rodzaju przewodów to był dla mnie szok... jeszcze dziecko obrzęknięte, bo nerki przestały pracować... urodził się z wagą 2330 a po tych kilku dniach ważył 3700... dali mi wtedy może na 10 sekund dziecko na ręce, jak się okazało nie po to, żeby się z Nim przywitać ale po to, żeby się pożegnać :( od tego piątku próbowano farmakologicznie uaktywnić nerki ale bezskutecznie, więc w końcu zastosowano dializy otrzewnowe, które jak nas uprzedzano mogły przynieść dobre rezultaty albo wręcz przeciwnie... Stan dziecka był skrajnie ciężki w tym okresie. Ordynator nas uprzedził, że przy samym podłączeniu może się skończyć tragicznie, jak się uda podłączyć to niekoniecznie ta dializa zadziała jak powinna a jak już i to się uda to być może będzie dializowany do końca życia, ale z drugiej strony jak nie podpiszemy zgody to kupimy dziecku kilka dni życia i możemy nadal siedzieć i patrzeć jak umiera... Ordynator powiedział nam jeszcze, że w innym szpitalu nikt by się nie podjął tego i byłoby to moralnie uzasadnione ale On chcę walczyć bo mały ma dobre, pod względem neurologicznym, odruchy kręci się i rusza rączkami i nóżkami. Długopis w naszym odczuciu wtedy ważył chyba tonę, ciężko było strasznie podjąć decyzję... ale już na drugi dzień ordynator nam zakomunikował, że to była jedyna słuszna decyzja bo dializę udało się podłączyć, zadziałała i nerki odciążone ruszyły!ruszyły do tego stopnia, ze po 3 dobach już była niepotrzebna dalsza dializa. Gdy z nerkami zrobiono porządek trzeba było zamknąć przewód Botalla, bo często w komplikacjach okołoporodowych ów przewód się nie zamyka, dziecko jeszcze wtedy było w ciężkim stanie ale z tym nie można było czekać bo otwarty przewód tętniczy źle wpływał na wydolność oddechową. Gdy w końcu uporano się i z tym problemem to zaczęła wątroba szwankować... Suma summarum dziecko na OITD spędziło 7 tygodni. Były to bardzo długie tygodnie, ale dzięki lekarzom i pielęgniarkom z OITD udało się nam przetrwać. Po oiomie Mateusz spędził jeszcze półtorej tygodnia na Oddziale Patologii Wcześniaka i Noworodka w Opolu i jak miał 2 miesiące w końcu trafił do domu. Stwierdzono u niego ZOKN. W wielu miejscach słyszeliśmy że jest ruchowo opóźniony o miesiąc, dwa. Żeby nie zwariować tłumaczyliśmy sobie, że przecież pierwszy miesiąc swojego życia był w śpiączce farmakologicznej, pod respiratorem więc nie miał szans by ruchowo się rozwijać...kolejny miesiąc był nadal leczony, uczył się jeść itd. gdy miał 7 tygodni pierwszy raz złapał za pierś- ogromny nasz sukces! Dziś już wiemy, że ilościowo wyrównuje do rówieśników ale nad jakością odruchów musimy popracować. Umysłowo się rozwija prawidłowo, co go mobilizuje do postępów i do kolejnych "małych kroczków" w rozwoju ruchowym. O czasie zaczął się przewracać z pleców na brzuch i na odwrót, teraz już fajnie siedzi aczkolwiek rehabilitantka mówi, że ten siad nie jest zbyt dobry ale dla nas jest ważne, że dzieciak ma chęci że chce! a po to jeździmy po rehabilitacjach by to wszystko dopracować... Jesteśmy świadomi, że po takich przejściach nasze dziecko po miesiącu rehabilitacji nie będzie jak zdrowy niemowlak. Nie raz słyszałam od lekarzy, że Mateusz to taki cud. To dziecko po tym w jakim stanie przyszło na świat nie powinno żyć, a jak już przeżyło to mogło być wygięte w łuk z drgawkami bez kontaktu ze światem a tymczasem ten nasz cudok jest bardzo towarzyski i kontaktowy, ciekawy świata, ruchliwy za dwoje ;) jak czasem idziemy się pokazać na oiom to słyszymy, że na początku nikt by za niego 5 groszy nie dał! w kwietniu spędziliśmy na oiomie jedną dobę, bo mały miał badanie laryngologiczne, podczas którego musiał być znieczulony ogólnie, panie pielęgniarki sobie Mateuszka z rąk wyrywały szczęśliwe, że tak się to dobrze skończyło, mówiły że dla takich przypadków aż się chce pracować na takim oddziale,nabiera innego sensu... bo na pewno gdy scenariusz jest mniej pozytywny to mają chwilę zwątpienia... Mam pytanie- w jakim wieku są Wasze dzieci? trochę się rozpisałam ale trudno to wszystko ująć w kilku słowach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adaś ma już 19 m-cy. Delacato ma mu pomóc pozbyć się nadwrażliwości i to w każdej strefie: dotyku, węchu, smaku i przede wszystkim słuchu, bo z tym ma problem, boi się niektórych dźwięków, inaczej je słyszy niż my, nie potrafi wyodrębnić tego co ważne, wszystkie dźwięki mają dla niego takie samo nasilenie, a niektórych nie znosi. To jest bardzo uciążliwe, bo (nie zawsze) boi się kichnięcia osoby obcej(do naszego już się przyzwyczaił), kaszlnięcia, nawet czasami bardzo cichego. A jak już się wystraszy to potem nawet głos tej osoby i sama jej obecność działa na niego jak płachta na byka. Takie strachy na lachy. Neurologopeda opracowała nam specjalny system (tzw. sekwencję) który ma na celu oswajanie Adasia z bodźcami zewnętrznymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasja! Czytałam twój wpis ze łzami w oczach i gęsią skórką na całym ciele. Bardzo dużo przeszliście. Historia nas wszystkich jest straszna dlatego dobrze jest się tym podzielić. Trzeba wierzyć że będzie dobrze. Naprawdę Mateuszek już siedzi samodzielnie?! Bo mój Adaś jeszcze musi mieć asekurację, jest ruchowo mocno opóźniony, ale intelektualnie jest dobrze, a to najważniejsze. Kończę na dziś bo jestem mocno zmęczona (robiłam wiśnie-dżemy i soki). Całuję was serdecznie:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adaś urodził się o czasie? U mnie łożysko stało się niewydolne, dlatego dziecko urodziło się w tak ciężkim stanie. Wcześniej nasłuchałam się o martwych ciążach i jakoś tak wsłuchiwałam się w brzuch... wyczułam, że dziecko jest mało aktywne i pojechałam do szpitala... nawet nie chcę sobie wyobrażać co by było gdybym pojechała później :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój Adam urodził się o czasie i cały poród przebiegał wzorowo. Dopiero jak się urodził to okazało się że był mocno owinięty pępowiną wokół szyi i ramion, dlatego doszło do ciężkiego niedotlenienia. Dostał 1 pkt za serduszko. Nie płakał, nie oddychał, był cały siny, szybka decyzja o przewiezieniu do Opola (170 km), czekanie i niepewność i strach czy będzie żył. Było ciężko, miał drgawki, ale po wybudzeniu zaczął sam oddychać i wreszcie usłyszałam jego płacz. Wtedy dotarło do nas, że nasz syn nie będzie się normalnie rozwijał. Nie wiedzieliśmy co to znaczy, jak to "ugryźć", jak damy radę, wiedzieliśmy że dziecko zmienia wszystko, ale teraz to coś więcej. Zrobiono mu rezonans magnetyczny, który wykazał uszkodzenia mózgu. Pocieszam się tym, że ludzki mózg jest narządem, który ma wiele tajemnic i cały czas się rozwija i może jakoś się zregeneruje. Tak po cichu mam nadzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację że bardzo ważne jest kiedy dziecko ma motywację i chęć do odkrywania świata. U Adama długo był z tym problem, mało rzeczy go interesowało, nie miał ochoty na zabawę tak jak inne dzieci, ale w końcu coś pękło i teraz jest dużo bardziej odkrywczy. Naprawdę straszne macie szczęście że mały tak się rozwija, to faktycznie cud. Chociaż wszystkie nasze dzieciaki to takie małe cuda, czyż nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwka, sama pisałaś wcześniej że Adaś robi postępy aż się bałaś pisać o tym, żeby nie zapeszyć :) może Twój synek potrzebuje więcej czasu, nie możecie tracić nadziei! W naszym przypadku było naprawdę źle, początki wspominam jak zły sen :/ różne myśli po głowie wtedy krążyły... ale Mateusz walczył więc i my podnieśliśmy głowy do góry i się nie poddawaliśmy!zawsze mówię, że najprościej wtedy było się załamać zrezygnować. Mało kto się spodziewał, że dziecko tak dobrze z tego wyjdzie. Z tego co wyczytałam to Twój Adaś też leżał w OITD w Opolu, jeżeli tak to znasz tych lekarzy-tam nikt nie mydli oczu złudnymi nadziejami. Często próbowano robić mojemu synkowi usg przezciemieniowe, ale przez zapadnięte kości czaszki niewiele było widać, w końcu zdecydowano się na rezonans...najpierw wynik nie był zbyt obiecujący, mówili że niedotlenienie zostawiło ślady... ale że Mateusz był pierwszym tak małym dzieckiem na Witosa, które miało tam rezonans (tomograf był w WCM'ie od 3 m-cy wtedy) to radiolodzy nie mieli doświadczenia przy opisywaniu obrazu tak małych dzieci i ordynator zlecił komuś innemu opis... w dniu, w którym opuszczaliśmy oiom przyszedł wynik :) ordynator przyszedł i powiedział że jest dość przyzwoity i że to cud-kolejny raz padło z jego ust to słowo. Zalecili nam kolejny rezonans po 6 m-cach, ale że w kwietniu mały musiał mieć badanie krtani w znieczuleniu ogólnym to ten rezonans odszedł na dalszy plan- bo to nic pilnego. Ordynator OITD po tym jak mały spędził tam dobę i dokazywał tam i popisy odstawiał to stwierdził, że ten rezonans jest nam niepotrzebny bo widać że umysłowo dziecko rozwija się dobrze, ale nasza pani neurolog chce żeby jednak zrobić to badanie-jak Mateuszek skończy rok, bo dziecko ma wpisane w papiery uszkodzenie mózgu i niestety to się z nim będzie ciągnęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa...gdzieś tam po drodze widziałam wpisy o kwasach omega- nam pani doktor z poradni patologii wcześniaka i noworodka zaleciła OmegaMed. Mały to dostaje codziennie z jakimś posiłkiem. Wspomaga rozwój poznawczy, psychomotoryczny, wzmacnia ostrość widzenia, odporność organizmu. Na pewno nie zaszkodzi :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolunia01
Moja córeczka urodziła się w 38 tyg. ciąży, przez cc po tym jak w czasie indukcji porodu rozszedł mi się szew na macicy po poprzednim cięciu. Na sali porodowej lekarze na próżno szukali jej w mojej macicy, dawno już jej tam nie było... Po wydobyciu została oceniona na 0 pkt. zaintubowana i reanimowana po dwóch minutach miała 3 pkt. następnie 4-4-5. Kiedy pokazano mi ją tuż przed transportem na OITN wyglądała jakby spała... Pediatrzy podjęli decyzję o hipotermii mózgu. Przez ten cały czas nie wiedzieliśmy co z nią będzie. Czy będzie umiała sama oddychać, ssać, połykać... czy będzie żyła bez tych wszystkich rurek i wspomagania... Moment wybudzania jej ze śpiączki pamiętam jak przez mgłę, nie funkcjonowałam, nie mogłam z nikim rozmawiać. Zapadłam się w jakąś czarną nicość bez dna... i tylko słowa męża przywróciły mnie do świata... Wszedł do mojego pokoju i powiedział: "Nasza niunia już sama oddycha". W tym momencie moje dziecko urodziło się dla mnie ponownie. Lekarze byli bardzo zadowoleni z efektów coolingu. Kolejne dni, przynosiły same dobre wieści. Powrócił odruch ssania, połykania, ustąpiły prężenia... W dwunastej dobie życia, pierwszy raz wzięłam moje szczęście na ręce a po następnych dwóch dniach pierwszy raz przystawiłam ją do piersi :-) Dzisiaj Ina ma dziewięć miesięcy, jest pod kontrolą neurologiczną, i rozwija się książkowo. Jedyną „pamiątką po nieudanym starcie jest mała asymetria słuchu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kolunia, do jakiego miasta na OITD trafiła Twoja córeczka? U nas wybudzenie nastąpiło dużo później, bo po 25 dniach i jeszcze kilka dni był Mateuszek wspomagany oddechowo przez Infant Flow i a po tym jeszcze stosowano tlenoterapię. To naprawdę wielkie szczeście dla Was, że Ina tak dobrze z tego wyszła :) jest rówieśniczką mojego Mateusza, On w poniedziałek skończy 9 miesięcy :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolunia01
Rodziłam w Warszawie, w szpitalu na Karowej i tutaj Inka miała cooling. Lekarze byli w szoku, że tak szybko doszła do siebie, od szóstej doby była już na własnym oddechu. Generalnie w dniu wypisu, lekarz powiedział, że wypisuje do domu ZDROWE dziecko, które jak na razie wymaga tylko regularnej kontroli neurologicznej. Ina 9 miesięcy skończyła 01.07. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze raz to napiszę - mieliście ogromne szczęście :) w tym nieszczęściu- że takie komplikacje wyszły. Mój Mateusz miał "dłuższą" drogę do domu no ale... najważniejsze że w końcu do niego trafił :) Też jest pod opieką neurologa i nasza pani doktor jest bardzo zadowolona z jego postępów ale też nie siedzimy w domu z założonymi rękami tylko jeździmy gdzie się da, działamy w domu :) Nasz pediatra-dość dziwnie podchodzący do sprawy lekarz- często mi mówi "po co Wy tyle jeździcie? po co do Poradni Patologii Wcześniaka i Noworodka-ani On wczesniak ani już noworodek..." ale z drugiej strony skrytykował przy mnie jedną mamę, której dziecko ma większe ponoć problemy od mojego, że tamta mama jest specyficzna... jak zapytałam w jakim sensie specyficzna to usłyszałam "bo Pani jeździ wszędzie a tamta mama nigdzie i już ją prokuratorem straszymy"... więc do pediatry chodzimy się tylko szczepić i na bilans a większe problemy załatwiamy tam gdzie nas w tym wspierają ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolunia01
Czytałam Twój post ze łzami w oczach... Choć u nas nie było tylu komplikacji i teraz wszystko wygląda dobrze, jeszcze trochę czasu zajmie mi oswojenie się z tym co przeżyliśmy... Dodatkowo nakłada się na to ciągły lęk o zdrowie małej... Dziwnie to u nas wygloda, że człowiek sam musi wiedzieć lepiej od lekarza, gdzie powinien leczyć czy konsultować swoje dziecko... Ja mam to szczęście, że trafiłam na super lekarzy a i sam szpital wyznacza nam wizyty kontrolne w swojej poradni patologii noworodka. W przyszłym tyg. mamy kolejne USG i EEG. Czeka nas też ponowne badanie słuchu, nie wykluczone, że będzie potrzebny aparat słuchowy. Ale nie takie rzeczy przeżyliśmy, więc nic nie jest nam straszne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mateusz 7 tygodni spędził na OITD, a później jeszcze półtorej tygodnia na Oddziale Patologii Wcześniaka i Noworodka - i w wypisie z tego oddziału były zalecenia gdzie się udać z dzieckiem i już poumawiane wizyty, jakiegoś lekarza na miejscu musimy mieć od katarku itp. ale tj pisałam większe problemy załatwiam tam gdzie nas w tym wspierają, czyli m.in. w Poradni Patologii Wcześniaka i Noworodka :) są tam dwie panie doktor, bardzo dobra pani rehabilitantka, gdzie trzeba to nas kierują, wypisują skierowania... U nas też jest problem ze słuchem, ale że każde badanie wykazuje co innego, dziecko natomiast nie wykazuje niedosłuchu (bo tak wskazują wyniki badań) to nadal nie mamy pełnej i pewnej diagnozy. Z powodu tych wątpliwości Pani doktor z poradni patologii w. i n. skierowała nas na badanie do nowo otwartego w Opolu Centrum Słuchu i Mowy, jesteśmy już po dwóch badaniach ABR. Jedno wykazało niedosłuch na lewym uchu, prawego się już nie udało zbadać bo mały się wybudził i teraz we wtorek było kolejne, ale wynik tego badania poznamy w sierpniu, bo jest okres urlopowy i pani doktor, która mogłaby zinterpretować wynik nie było. Po tym pierwszym powiedziała nam, że podejrzewa lekki niedosłuch na lewym uchu, prawe jest raczej w normie i widać że mały sobie tym prawym uchem wyrównuje... na razie jeżeli się to potwierdzi i tak nie będziemy z tym nic robić, bo aparat mógłby tylko rozdrażniać dziecko, bo będzie mu szumiało w uchu. Co do oswojenia się z sytuacją to też u nas ciężko... :( sam poród to dla mnie traumatyczne przeżycie, nie umiem sobie z tym poradzić ale też nie użalam się nad sobą bo trzeba się trzymać w pionie, bo dziecko potrzebuje matki a nie rozmemłanej histeryczki :/ ale zdarzają się chwile że łzy same napływają do oczu na wspomnienie tego przez to dziecko musiało przejść, a my przy nim... jak widzę w tv jak kobiecie po porodzie dają dziecko na pierś to nie chce mi się płakać tylko wyć, bo tak mi tego w tym wszystkim brakuje! tej normalności... jakbym powtarzała jakieś informacje to bardzo przepraszam- ale za każdym razem gdy coś na tym forum opisuję to towarzyszą temu ogromne emocje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witamy kolejną mamę na forum! I jej córeczkę-szczęściarę! Niesamowita kolejna historia dająca nadzieję. życzę zdrowia i powodzenia wszystkim dziewczynom i ich pociechom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolunia01
Co do normalnego porodu, to nie ma co się napinać... Wiem, że fajnie by było to przeżyć ale przez tę całą nagonkę na naturalne rodzenie, zapomina się o tym, że poród to tylko początek długiej drogi, którą lepiej by było przejść zdrowym... Po pierwszej cesarce, tak bardzo chciałam urodzić naturalnie, że nawet przez myśl mi nie przechodził inny scenariusz. Niestety życie szybko to zweryfikowało i dziś ta pierwsza cesarka (w wyniku zatrucia HELP) wydaje mi się "bajką". Tak więc najważniejsze jest to, że nasze dzieci są z nami, że możemy dzielić z nimi nasze życie i cieszyć się ich obecnością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację Kolunia, nie ma się co napinać... ale fakt faktem czasem chwila "słabości" się przytrafi. Mateusz jest moim pierwszym dzieckiem, jego pojawienie się na świecie wyglądało tak a nie inaczej... do tego na położniczym leżałam z kobietami, które miały dzieci przy sobie a ja czekałam długie 26 dni by moje dziecko w końcu wziąć na ręce (nie licząc tych kilku sekund przy naszym pierwszym spotkaniu). Czy Ty Kolunia mieszkasz w Warszawie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolunia01
Myślę, że te "chwile słabości" będą z nami do końca, oczywiście czas zrobi swoje i przestaniemy o tym myśleć tak intensywnie :) Ja całe szczęście wylądowałam na ginekologii w jednoosobowej sali. Tak, mieszkam w Wawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mogę o coś poprosić ale najpierw zapytać, ale to może na prywatnej poczcie albo gg czy skype? (mój nr gg to 2249296) możesz się do mnie odezwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolunia01
Mój adres e-mail: ola.krzyzanska@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedron1
IWONKO nasza Pani rehab pyta co najbardziej Adasiowi pomogło, że tak ładnie ruszył do przodu z tymi czworakami . Będę wdzięczna z podpowiedż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, ciężko powiedzieć co mu jednoznacznie pomogło(jeszcze nie raczkuje, ale się podnosi), bo stosujemy tyle różnych chwytów i kombinujemy ciągle. Jednak jedną zależność zauważyliśmy wszyscy. Odkąd jeździmy z nim do osteopaty to zaczął robić postępy. Chyba wcześniej nie pisałam o tym, bo sama nie wierzyłam że ktoś taki może mu pomóc,to trochę irracjonalne, a jednak muszę przyznać że coś w tym jest. Poczytaj sobie w necie o tym. My jeździmy do Wrocławia do dr Marka Mularczyka. Trochę zarozumiały goguś, ale zna się na rzeczy. Powiem ci jeszcze jedno, że rehabilitacja i jej skutki to bardzo indywidualna sprawa, jednemu pomoże to, drugiemu tamto, ale wszystkiego warto próbować. na razie, muszę kończyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwka, zaintrygowała mnie Twoja informacja na temat osteopaty... Czy możesz coś więcej na ten temat napisać? My jesteśmy po wizycie w Poradni Rehabilitacji Wieku Rozwojowego i Pani doktor jest zadowolona z postępów Mateusza ale... no niestety jest to ale... to, że siedzi podoba się Pani doktor ale ten siad nie jest prawidłowy, bo widoczna jest kifoza. Największy problem, jeżeli chodzi o rozwój ruchowy, jest w tym momencie w okolic bioder. Wcześniej był problem z brzuchem ale odkąd Mateusz jest obklejany plastrami to tak jakoś ten brzuch inaczej, lepiej pracuje. Nie wiem czy u Waszych dzieci było to stosowane, jak nie to polecam. K-taping poleciła nam rehabilitantka z OITD, dziewczyny których dzieci były w Opolu powinny znać panią Małgosię. Wracając do wizyty w PRWR to p. doktor powiedziała, że na razie musimy zostać przy tej rehabilitacji którą stosujemy teraz, nie zmniejszać nie zwiększać częstotliwości, pochwaliła małego za to, że ma chęci i prze do przodu...może nie są to milowe kroki ale cieszymy się wszyscy z każdego nowego postępu. Mateusz miał też ponowne badanie behawioralne, tym razem lepiej wyszło niż poprzednim razem więc dalej wielka niewiadoma z jego słuchem... Byle do sierpnia-wtedy poznamy wynik badania ABR z 5 lipca. Byliśmy też u neurologopedy i tu norma-czyli, że mały ma jeszcze nadwrażliwość na dotyk w buzi, nie da się masować ale nasza pani neurologopedka doskonale zna przeszłość M.(odwiedzała nas już na oiomie)i pamięta że długo był pod respiratorem i tak wspólnie stwierdziłyśmy, że co Mateusz nieco ochłonął i mógłby zapomnieć o "TYM" to kolejne konieczne badania w znieczuleniu mu o tym przypominają,ale ogólnie nie jest źle...Mateusz był na początku bardzo taki chaotyczny-rozbiegany, z czasem to zanikło -rehabilitacja pomogła. Nasza neurologopedka jest zachwycona postępami Mateusza- bo pamięta co jej mówiła rehab. z oiomu na temat małego... że z tego dziecka raczej nic nie będzie...takie niestety były rokowania, ale na szczęście mój synek się zebrał w sobie i jest coraz lepiej. Jak mogę zapytać- to kto prowadził Wasze dzieci na OITD w Opolu? Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×