Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie do konca normalna__Kek

Nie potrafie zyc w zwiazku. Gdy jestem sama rozkwitam

Polecane posty

Gość Nie do konca normalna__Kek

Powaznie. Marzy mi sie rodzina, wierny kochajacy maz, fajne dzieciaki, domek, wspolne wakacje, wspolne pasje, kolorowe aktywne zycie. A jak jest? W zwiazku dobrze czuje sie przez pierwsze miesiace, potem sie sypie. W mojej glowie. Robie sie o wszystko zazdrosna, o jego kolezanki, o kobiety na ulicy. Porownuje sie do innych kobiet i zawsze wypadam gorzej, wszystkie sa ladniejsze, maja lepsze ciala, lepsza pozycje zawodowa, ciekawsze zycie, sa bardziej otwarte, moglabym wymieniac i wymieniac. Utrzymuje sie sama i studiuje, czuje sie sfrustrowana ze nie mam pieniedzy zeby kupic sobie co jakis czas ladny komplet bielizny czy nowy fajny ciuch. Przez to znowu czuje ze inne sa lepsze. Plus do tego mysli ze kazdy facet lubi odmiane, ze po kilku latach jak nie wczesniej bedzie mial ochote na cos innego, bo nawet super laska po takim czasie staje sie zwyczajna. Boje sie zdrady i rozczarowania. Gdy jestem sama-rozkwitam! Czuje sie atrakcyjna, widze jak mezczyzni na mnie patrza, komplementuja. Nie porownuje sie do innych kobiet, uwazam ze kazda jest na swoj sposob wyjatkowa. Chodze szczesliwa i usmiechnieta bez niszczacych mysli w glowie. Nie jestem o nic zazdrosna i ciesze sie zyciem. Ciekawe co by na to powiedzial psycholog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monica bellllucci
mam to samo. bylam modelka ale przerwalam prace w modelingu zeby isc na wymarzone studia za granica. wszyscy mysla ze jestem niesamowicie pewna siebie i tak jest, ale tylko kiedy jestem sama. natomiast moj ostatni facet powiedzial ze mam paranoje i nie wytrzymal. psycholog nie poradzi, mi nie pomogl w ogole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bigamistka onanistka
mam to samo. w skrócie- nadajemy się na kochanki, nie partnerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem facetem mam to samo, jak jestem sam doskonale sobie radze, jestem pewny siebie, nie ma dla mnie rzeczy nieosiągalnych, wszystko się zmienia w momencie kiedy pojawia się kobieta. Rozsypuję się w przeciągu tygodni, tracę pewność siebie itd. Chodze z tym do psychoterapeuty i zaczynam troche rozumieć o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam identycznie, mam samoocene równą zero jak jestem z kimś, czuję się jak szara mysz, sama poprostu czuję się dobrze, wiem, że podobam się innym, poprostu rozkwitam:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierdolczyk i co mówi psycholog i jak sobie z tym radzisz? Sama chętnie bym się od tego uwolniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
a ja mysle, ze o prostu nie wszyscy nadaja sie dozycia w zwiazku. I obojetnie jakie podloze zdiagnozuje sie, nie zmieni to sedna problemu. Moze tak to jest , ze np. do bycia ksiegowa nie wszyscy sie nadajemy . Do tego trzba miec predyspozycje .Grzebac ciagle w cyferkach, gonic pol dnia za zgubiona pozycja. Marzenia a umiejetnosci to tak jak ziemia i ksiezyc . Duze odleglosci , czas nie do pokonana :0 Nikt nie uczy nas zycia w zwiazku, mozna jedynie obserwowac relacje miedzy ojcem i mama.Jesli sa zle, moze nie majac dobrych wzorcow trudniej zbudowac zwiazek, gdzie kompromis , brak egoizmu , zrozumienie, szczerosc, umiejetnosc poswiecenia czasem calego ja , lojalnosc itd jest piorytetowa. To sztuka i nie kazdy ma ten dar na bycie polowka w zwiazku . Moze to tak schemat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
Myslalam ze jestem z tym sama. Z jednej to pocieszajace, z drugiej smutne ze wiecej osob ma taki problem. Ogolnie mam fajny charakter, jestem uczciwa, wierna, od wielu mezczyzn slyszalam ze malo jest takich kobiet jak ja, ze jestem wyjatkowa, ze chcieli by miec taka zone, ze facet z ktorym sie zwiaze bedzie ogromnym szczesciarzem. Ale to tylko koledzy i zaden z nich nie zna mnie od tej problemowej strony. Pierdolczyk tez jestem ciekawa co mowi ci psycholog? Z kazdym zwiazkiem probuje radzic sobie z tym sama, w ostatnim udalo mi sie dosc dlugo "trzymac fason", ale do czasu. To siedzi za gleboko w glowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też tak mam!!!!!!!!!!!!!!!!
I nie miałam pojęcia, że ktos może mieć jak ja... Jestem w związku 5 lat i walczę, ale jest strasznie ciężko. Wydaje mi się, że każda ładna kobieta jest lepsza ode mnie i takie tam... A jak jestem sama - nawet w pracy, odżywam i wiem, że jestem atrakcyjna, czuję się świetnie. Nie chcę tak! Jak z tego wyjść????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie tez to siedzi, najlepsze jest to, że mam wyjśc za mąz, a tak po prawdzie co troche o coś hajam się z moim facetem, a to, że koleżanka napisała a to, ze nie ma dla mnie czasu. Poprostu jakies mega kompleksy. :O Boje sie, ze facet mnie przez to zostawi, z drugiej strony wiem, ze nawet jak tak sie stanie to poczuje wielką ulge i moje poczucie pewności atrakcyjności wróci:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
Eleeene nie wyobrazam byc cale zycie sama. To musi byc bardzo smutne nawet majac duzo ludzi wokol siebie i zabiegane zycie. Na ten czas jest dobrze, ale gdy mysle o przyszlosci to inaczej ja sobie wyobrazam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie do konca normalna---> Normalnie jakbym czytała siebie, z kimś jestem nieszczęsliwa, sama jak jestem dłużej również... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
wiem wiem .Ale ja juz tyle naobserwowalam sie ludzi wokol i naprawde wydaje mi sie, ze sa osoby, ktore po prosu nie maja predyspoycji do bycia w zwiazku. Mozliwe, ze u Ciebie glowna przyczyna jest brak poczucia wartosci swojej i ten strach mobilizuje do szybkiego konca zwiazku. Wtedy nie czujesz zagrozenia , bo i rywalki nie bedzie , skoro po zwiazku zostala przeszlosc tylko . Takie pranie mozgu , diagnoze moze przeprowadzic tylko psychoterapeuta. Tylko czy potem Cie posklada do kupki :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
Pase: "Boje sie, ze facet mnie przez to zostawi, z drugiej strony wiem, ze nawet jak tak sie stanie to poczuje wielką ulge i moje poczucie pewności atrakcyjności wróci" Jakis czas temu zostawil mnie chlopak, nie wytrzymal mojej zazdrosci, oskazen. Pierwszy raz w zyciu ktos ze mna zerwal, zawsze to ja konczylam zwiazek gdy juz nie moglam tego wszystkiego wytrzymac. Przezylam to strasznie, bo naprawde bardzo mi na nim zalezalo. Ale jak sie juz otrzasnelam to naplynely do mnie nowe sily, poczulam ulge ze skonczyl sie moj wewnetrzny koszmar i poczulam ze wraca we mnie zycie i duzo enegrii. Ostatnio rozmawialismy, mozliwe ze damy sobie jeszcze szanse, obojgu nam zalezy. Mieszane uczucia, ciesze sie bo go kocham, ale wiem ze znowu zle mysli wroca, a juz czuje sie tak dobrze. Poszlabym do psychologa, ale nie wiem czy to cos da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chodziłam do psychologa ale z innymi problemami, stwierdziłam ze to nic nie warte, bo to co gadała Pani psycholog, sama doskonale znam w teorii, gorzej z praktyką:O Ja odchodziłam z każdego mojego związku, najgorsze jest to, że wiem, ze sama psuje swoje zwiazki a mam pretensje do partnera, ze np za mało się mną interesuje, za mało okazuje czułosci, czy to, że mu się podobam i dlatego takie mam niskie poczucie wartości. Szukam problemu w nich, a wiem, ze problem jest we mnie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzynka..b
Niska samoocena - to trzeba zmienić, bo po co sie męczyć i patrzeć z zazdrością na inne babki na ulicy (niekoniecznie lepiej wyglądające niż my). Pomoze tu dobry psycholog albo psychoterapeuta. A dobry to taki, z którym dobrze się dogadujecie. A jak nie psycholog to może jakieś warsztaty dla kobiet budujące poczucie własnej wartości? Mnie udało się wyrwać z tego obłędnego myslenia, wam też sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
moja corka jest psychologiem .Pracuje z nastolatkami. To jeszcze chyba trudniejsze , bo trzeba zdobyc zaufanie tych mlodych ludzi, bo maja ogromne traumy z zycia rodzinnego, wagaruja, uprawiaja przemoc, pala , pija . Z tego co wiem , duzo mlodych ludzi rozwiazuje w jakiej czesci swoje problemy, zaliczaja przedmioty mimo przekreslenia juz ich. Z kazdego ich sukcesu cieszy sie jak z wlasnego. Wniosek chyba jest taki, za warto zainwestowac w psychologa . Naturalnie dobrego :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
Gdy jestem sama i ide do pubu z kolezanka to czuje sie atrakcyjna, pewna siebie, ladna kobieta. Jestem usmiechnieta i dobrze sie bawie. A gdy ide z facetem to czuje sie wlasnie jak szara mysz, widze tylko wokol sexowne kobiety a ja czuje sie taka mala ze najchetniej schowalabym sie pod stolem :O Wydaje mi sie ze jak ktos ma niskie poczucie wartosci to ma je caly czas. A ja potrafie czuc sie swietnie stojac obok miss jesli tylko nie ma mojego chlopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie cała ja:O Albo jak jestem sama, np. na imprezie widze jak faceci na mnie patrzą, że im się podobam, gdy obok mnie jest mój facet poprostu czuje sie jak dno i kilo mułu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
Z tym pubem troche zly przyklad, bo to przyklad sytuacji bedac w zwiazku. A temat ogolnie jest o rozkwitaniu bedac samemu. Tez macie tak ze gdy jestescie sami to (oprocz braku zazdrosci) macie ochote na wiecej z zycia? Macie wiecej energii do dzialania? Chce wam sie rozwijac, bardziej dbac o siebie, czujecie ze mozecie wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak, wtedy nagle biorę się diety, za która zabierałam się będac w zwiazku ale jakos sie nie udawała, potrafie stroić sie godzinami, poprostu czuje, że żyję. W związku też nie jestem jakas zapuszczona, ale mnie takie rzeczy nie cieszą, skupiam sie bardziej na tym co jest we mnie nie tak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
To identycznie jak ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
Pisalam w poscie o 12.55. Od dwoch miesiecy sama. Teraz jestem w kropce, bo jak sie zejdziemy to czuje ze to wszystko wroci i bardzo sie tego boje. Ale kocham go i chce z tym walczyc. Kiedys w kazdym zwiazku myslalam ze "pewnie to nie jest TEN, ze jak spotkam kogos odpowiedniego to wszystko bedzie inaczej". Teraz wiem ze problem jest tylko i wylacznie we mnie i to sie powtarza i bedzie powtarzalo w kazdym zwiazku i uciekac moge cale zycie tylko od siebie nie uciekne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jej tez tak myślałam, to pewnie nie ten, ale okazało sie że zawsze ten problem sie powtarza. :O Trzeba sie chyba jakoś za siebie wziąć, ja jak narazie zaczęłam od poważniej rozmowy z moim facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie do konca normalna__Kek
O czym rozmawialiscie? On wie o wszystkim co czujesz? Ja wiekszosc dusze w sobie, to co ze mnie wyplywalo to moze 1/4 tego co czulam. Gdyby wiedzial o wszystkim to chyba by mnie wyslal do psychiatryka. A i tak ta 1/4 to duzo, jak pomysle o niektorych rzeczach i oskarzeniach ktore mowilam to czuje zazenowanie i jestem zla na siebie. Zawsze chcialam byc w oczach swojego chlopaka normalna, fajna kobieta usmiechnieta, wesola, ktora nie robi scen, kocha, ufa, daje wolnosc i przestrzen, kobieta taka przy ktorej chce sie byc. A pewnie jestem placzliwa zazdrosnica z zerowym poczuciem wartosci, od ktorej lepiej uciekac gdzie pieprz rosnie zeby sobie nie psuc nerwow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tez tak o sobie myśle i boję się, że sama iz kocham, to dla swojego świetego spokoju odejde, aby poczuc znów ulgę:( Mój facet wie, ze miałam przygody z psychologami, zreszta zawsze byłam "inna" wiec chyba nie bierze mnie za wariatke. Z tym, że osoba, która nie miała nigdy takie problemu nie zrozumie nas, będzie próbowała ale nigdy nie poczuje tego co my... Rozmaiwam z nim, tłumacze że wiem skąd sie to bierze a mianowicie wieczna krytyka rodziców w dziecinstwie, porównywanie do innych i stad moje zachwianie poczucia własnej wartości... Próbuje mnie po swojemu pocieszac i w ogóle, że dla niego jestem super laska ale to jakos nie zmienia mojego widzenia świata w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nokia xxx
jeju.. jakbym czytała o sobie :((( ja nie umiem sobie z tym poradzić.. i przez to rozwalam swój związek. niszczę. psycholog pomoże?? boję się że nie i że doprowadze do końca związku. on nie chce się ze mną rozstać, ale ja już czasem nie wytyrzmuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nokia xxx
jest jeszcze tu ktoś? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×