Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Myszka..,

Zafascynowana Kościołem Zielonoświątkowym.

Polecane posty

Czuję wewnętrzną potrzebę, aby uczestniczyć w ich spotkaniach, jednak boję się sama tam pójść. Zbór na Siennej mam najbliżej. Oglądałam wiele filmów na youtube, czytałam artykuły, fora. Mam dobrego kolegę, jest właśnie tego wyznania, świetny człowiek, wiara promienieje z niego. Ma takie niezwykłe oczy, taki spokój w sobie... Nigdy nie rozmawialiśmy o jego religii . W swoim towarzystwie czujemy się świetnie, mimo że teraz raz na pół roku się spotykamy. To niezwykłe... Coraz mocniej pragnę chociaż spróbować ... Czuję, że zaczynam upodabniać się do niego.. Że coś zaczyna się dziać dobrego.. I nie zakochałam się w tym koledze;-) Jestem w związku;-) Jak wyglądają nabożeństwa? Jaka panuje atmosfera? Jaka reakcja na nowe twarze?;-) Obrzędy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albin kolanoe
ja tam bym sie bał zielonych świądkowców! jeszcze cie czymś zarażą! nie daj boże cię nawrócą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czułam się jak w sekcie. Przyszłam tam raz, a wszyscy pastorzy się mnie pytają czy się już nawróciłam :o Chyba wierzą, że posiadają jakąś niezwykła moc :D Dali mi 150 książeczek o Bogu i ich ruchu. A jak zrezygnowałam, przestałam tam chodzić, to jedna z zielonoświątkowców, która do mojej szkoły chodziła, ciągle mnie nachodziła i ciągała na spotkania. Małe tego, ona wpierała ten kościół całej szkole, organizowała spotkania na przerwach w bibliotece. BYłam na jednym szkolnym spotkaniu i masakra, nie wiem, o czym gadają. A takie 13-latki, która tam przechodziły, dawały się na jej pocieszne słowa i latały do tego Kościoła, a rodzicom nic nie mówiły, bo z ogółu w moim mieście o zielonoświątkowcach jest zła opinia. Przyznaję, moja była przyjaciółka też była w tym ruchu i NIGDY mnie nie namawiała, nie zmuszała i nie męczyła. Póki nie zaczęłam zachowywać się "przeciw Bogu", przeklinałam, piłam itd. Wtedy mnie rzuciła :P W tym Kościele nie ma tak, jak my, katolicy. Że wierząca, niepraktykująca. Jak należysz, to należysz i nie ma żadnych ustępstw. I możesz mieć chrzest kilka razy w życiu ^^ Ogólnie na początku byłam zafascynowana tym kościołem, klimatem i ludźmi. Nawet pytała się mamy, czy mogę do nich należeć. Nie pozwoliła mi, ale i tak chodziłam do tego kościoła. Dopiero potem zobaczyłam, co to za bagno. Potem wyszła ta akcja z tą moją przyjaciółką... I cieszę się, że do nich nie dołączyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bardzo dobrzy ludzie podobno. Ten mój kolega to w ogóle;-) Dlatego nie boję się.. nie ich. Tylko tego, że pójdę tam i nie będę wiedziała jak się zachować. Wychowałam się w domu katolickim, jednak odsunęłam się jakiś czas temu od kk, nie mogłam księży zdzierżyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w KZ
Witaj! Opowiem Ci z mojego doświadczenia. Też miałam okres zauroczenia tym Kościołem, nie przystąpiłam do niego oficjalnie (na szczęście), ale przez ponad rok chodziłam na nabożeństwa i "integrowałam się" ze "współbraćmi". Jak by Ci to powiedzieć... Na początku wszystko jest piękne, bo nowe, i takie inne od Kościoła Kat. Ale im lepiej poznajesz tych radosnych współbraci, tym bardziej zdrapujesz z nich powierzchowny lakier. Np. pastor. Niby fajny, charyzmatyczny, ale... coś za bardzo charyzmatyczny. Ciągle słodko uśmiechnięty, wpadający w transe, które sam nazywał "transami kaznodziejskimi"... a po cichu kontrolował wszechwładnie całą grupę. Odkryłam to z czasem, gdy jego początkowa słodycz dla mnie również zaczęła przybierać formę nacisków w różnych kwestiach. To było o tyle sprytne, że niejawne, działające na podświadomość, ale ja zbyt dobrze znam się na psychologii, by tego nie odkryć. Na początku jak do nich przyszłam gapiłam się z otwartą buzią na pastora, dałam się porwać, ale po jakimś pół roku zaczęło mi przechodzić. To modlenie się na głos, każdy na swoją rękę, w sali wiruje od zmieszanych krzyków "Boże, kocham Cię, Ty mnie wyzwoliłeś, tak bardzo, bardzo Ci za to dziękuję, Panie, Panie!" Modlitwy mają być spontaniczne, ale jest kilkadziesiąt ich wariantów, które jednak ciągle się powtarzają. Te wymieszane okrzyki mogą wydawać się wzniosłe - tuż przed odejściem od nich stałam tam i czułam się obco, jak wśród grupy obłąkanych. Co w tym fajnego? Czyż Jezus nie mówił, że mamy się modlić w swojej izdebce, po cichu, aby tylko Bóg wiedział? Co mają z tym wspólnego te demonstracje? Ale pewnie i tak będziesz chciała spróbować, więc próbuj :) Życzę powodzenia, ale i współczuję. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość incitatuss
na twoje pocieszenie murzyn ktory dostal sie do sejmu jest pastorem zielono switkowcow bedzieci mieli wsparcie z samej gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam już wolę księży, bo żaden ksiądz mi nie próbuje wcisnąć, że Jezus wysłał mu smsa - o czym pastor mnie przekonywał :D W tym kościele jak się zachowywać? U mnie to było tak. Wchodzisz, widzą, żem nowa więc osobiście ktoś ważny się ze mną wita. Ogólnie przedstawiał mnie tym..ważniejszym. Zawsze witają się uścickiem dłoni, przy czym czułam się dziwnie, bo trzymają tak długo tę dłoń, jakby to był jakiś rytuał, albo co :D Potem usiadłam z koleżanką, na początku śpiewają jakieś piosenki religijne. Potem pastor zaczyna uwielbienie, w sensie, że to katolicka msza i jakieś tam kazania. Potem znowu śpiewają. Ogólnie nie ma klęczków, tylko ludzie modlą się przez śpiew. I ogólnie śpiew, gadanina, śpiew, gadanina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak, jak mówiła kobietka wyżej. Te krzyki, czasami unosili ręcę, głowy do góry, dziwnie się trzęsli, jakby sam Jezus w nich wchodził. To było straszne :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haha;D nieźle.... wiedziałam, że warto tu zadać te pytania;-) Mnie to jaki jest ten mój kolega urzekło... Nie jestem na wpływy podatna, może nie przepadłabym;-) Boję się ich nachalności(mój kolega np nie mówi o Bogu nic, nie z nami, bo ze kz kolegami tym żyją). Nie chcę aby moje życie kręciło się wokół wiary, nie chcę drzeć ,że kocham Boga, jednak śpiew i rozmowy o Bogu TAK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość begryndtka
w katolickim tez tak jest ;) bo to zeslanie ducha sw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale życie wtedy kręci się wokół Boga. Mówię ci. Moja przyjaciółka też była super, miła i nie wątpię, że twój kolega jest miły i dobry :) Ale kiedy będziesz grzeszyć, to może zostawi cię, tak jak przyjaciółka zostawiła mnie? ONa nie może pić, palić, nie może krzykną "O Jezu, herbata mi się wylała". Najwyżej "O Matko!", bo do Maryi oni się nie modlą. Nie chodzi na imprezy, gdzie ludzie piją, bo wtedy nie mogłaby się z nimi kolegować, gdyby to widziała. Nie może opuszczać uwielbień. Nie bierze udziału w świętach katolickich, nie może. Sylwestra spędza w kościele. Strasznie mi jej brakuje, tej mojej przyjaciółki. Ale nie mogła się ze mną już przyjaźnić, bo "Bóg jest przeciwko temu, żebym się z tobą przyjaźniła" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boję się, nie chcę do tego stopnia popłynąć, jednak ten ich dialog z Bogiem, płynące z nich szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w KZ
Z Każdym Dniem 🖐️ Widać, że fajna z Ciebie babeczka! ;) A co do składek i tac. No jakżeby inaczej. Nie podobało mi się to w Kościele Kat., i okropnie się rozczarowałam, że w KZ jest tak samo. Różnica jest tylko taka, że kasy nie zbiera się do koszyka, tylko do takiego dziwnego worka, przez co wygląda to jeszcze koszmarniej niż w KK. Chodzenie z tacą zawsze kojarzyło mi się z żebraniem :O Powinna być jakby urna gdzieś w rogu, każdy może tam wrzucać z potrzeby serca, ile chce, ale nie że jakiś cieć stoi nade mną ze słodko-błagalnym wzrokiem - i każdy w zborze zauważy, czy wrzuciłaś coś, czy nie! O, bystry wzrok to oni mają ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddddddd
wolę powiedzieć o tym Bogu czy go kocham, i tylko Jego powinno to obchodzić. Ludzie tylko po czynach poznaja siebie nawzajem, osobiście nie mam nic przeciwko KZ, jest tam wiele ludzi żyjących w Bogu, myslę też że nie pójdę do piekła za to, że nie będę chodziła na zbory.... a z tego co tutaj czytam wydaje mi sie to jakieś takie... smutne, puste, nie ma mszy? Może właśnie tego brakuje? KK daje możliwość wyborów, nie wiem cz chcę się wyrzec kk czuję że nie powinnam. Mam pod nosem kk w ktorym ksiądz wita nowego tak jak w/w w ktorymjest bardzo dużo wierzących prawdziwie i nie ma obrazów, przepychu, jest skromnie, podoba mi sie ten kościół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Każdym Dniem...- przerażasz mnie. Współczuję takiej przesiąkniętej religią koleżanki;/ To straszne. Mój kolega też nie pije, ale udaje że pije;-) Każdy zbór jest inny... Nie chcę aby mi zrobili sito z mózgu... Podobno w niektórych zborach nawet ubierają choinki(nie zabrania pastor;D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w KZ
O rany, Myszka, wydaje mi się, że jesteś fajną osobą, i tak dałaś się wmanipulować :( Sorry, że zaklnę, ale jestem obecnie ateistką - chooja tam, nie szczęście! To jest "szczęście" po intensywnym praniu mózgu, które mi też usiłowali zrobić. Ale jestem diabelnie odporną osobą. Wszystko ma Cię do nich przyciągać, kapujesz? Całe twoje życie zacznie się kręcić wokół KZ. Jak się nie zjawisz na nabożeństwie, "troskliwi" zaraz Cię odwiedzą. To właśnie też mnie okropnie denerwowało, że wszyscy byli tak "zżyci" ze sobą, że nawet pierdnąć nie mogłaś pod kołdrą w nocy, żeby nazajutrz "współbrat" nie zapytał o dziwny smród, jaki poczuł nocą :O Sorry, że może trochę ostro, ale po prostu nie lubię, jak mi ktoś wodę robi z mózgu. Jeśli jesteś absolutnie pewna, że kontakt z Bogiem jest Ci potrzebny, spróbuj może z baptystami? Zaledwie się otarłam o nich, ale to ludzie zupełnie inni od zielonoświątkowców, mimo że też ewangelicy. Rozsądni, poukładani. Zastanów się, zanim się wciągniesz w tę emocjonalną, histeryczną grupę! :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w KZ
Z Każdym Dniem - no przyznaję, że sympatia do Ciebie zakiełkowała w wyniku naszych zbliżonych poglądów na ten Wspaniały Kościół :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma sie co oszukiwac, wszyscy jestesmy ludzmi i popelniamy bledy. wiec jesli liczysz ze tam znajdziesz idealow to sie rozczarujesz ;) te historie o tej kolezance ze nie moze chodzic na imprezy i pic sa lekko przesadzone - nie mowie ze tak nie bylo tylko zwykle tak nie jest z tego co mi wiadomo bo tez do nich nie naleze ale znam wiele osob z ich wyznania, ba nawet bylem na jednym weselu gdzie wiekszosc ludzi byla z tego kosciola i normalnie sie bawili- bez upijania ale z alkoholem! no i jak tam jest- bardzo charyzmatycznie jesli wiesz co mam na mysli jak dla mnie troche za bardzo ;) ale nie neguje ich sposobu wierzenia po prostu ja sie tam nie odnajduje ;) mozesz pojsc raz jak Ci sie nie spodoba wiecej nie pojdziesz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddddddd
"Bóg jest przeciwko temu, żebym się z tobą przyjaźniła'' no to chyba KZ nie jst dla mnie.... też mi sektą zajeżdża jak czytam cos takiego, bo - ingeruje w wolną wolę człowieka!!!!!!!! przyjażnić się z innymi to nie grzech!!!!!!!!!! poza tym wiem z kim sie zadam a z km nie, sama!!! wróżbitów nie czepie sie z alkoholikami też nie mieszkam ani sie przyjaźnię, (duchów też nie wywołuję)! ale odreagować i celebrować nawet Jezus tak robił!!!!! mieli wino na wieczerzach czy nie!!!!!! poza tym wszystko jest dla ludzi!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam w KZ - ano :D Z tym że ty o wiele dłużej obracałaś się w tym Kościele. Ja byłam zaledwie na kilku uwielbieniach, i kilku spotkaniach poza kościelnych(2, albo 3). Ale już po tych kilku spotkaniach czerwona lampka zapaliła mi się w główce, żebym spierdzielała :P A i tak nie dawali mi spokoju :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam w KZ -chciałabym tam razem z nimi, jednak boję się tego o czym tu piszecie... Jednocześnie coś mnie prowadzi tam, przepełnia serce.. Ok, poczytam o tych ewangelikach.. Z jednej strony ..ajj chciałabym się zauroczyć, a może przekonać że to nie takie piekne... Workiem;/// Też taca..nieeee.... a duże kwoty ofiarują? 1zł starczy?;D Powinny być dobrowolne ofiary....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .../...
do byłam w KZ: z baptystami też różnie bywa, zależy od zboru :). Generalnie lepiej niż w KZ, bez tej całej schizowatej otoczki, ale w zborze który miałem okazję odwiedzać ludzie byli też strasznie "zżyci" :o. Przy czym to zbór sympatyzujący z KZ. KZ też miałem okazję odwiedzać, dla mnie to było jak wizyta w psychiatryku :o. Obecnie nie chodzę do żadnego kościoła i jest mi z tym dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak dla mnie zżycie ludzi w kosciele to wielki plus :D ale co kto lubi... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak w psychiatryku? Muszę to zobaczyć, najwyżej stwierdzę, że to nie dla mnie. ;D Wy wiecie jak tam jest więc jesteście mądrzejsi... Tylko nie można sobie w kącie stanąć i obserwować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapewne jak Cie zobacza to ktos Cie przywita i wskaze miejsce :D ale mozesz powiedziec ze chcesz z tylu i w kacie i mysle ze nie beda robic problemow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gorzej jak mi się tam spodoba;-) hehe. Nie chcę żyć wiarą/.. Mój facet tego nie zniesie;DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×