Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

-Kasia-

CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)

Polecane posty

Andzia, Daisy - mi lekarz też dokładnie wyliczył kiedy przeskakuje kolejny tydzień. U mnie to była środa. W przypadku ciaż z iui lub ivf jest taki "problem" z określeniem tc, że my wiemy kiedy doszło do zapłodnienia :-), ale standardowo zawsze liczy się od pierwszego dnia ostatniej miesiączki. Dlatego zawsze te 2 tygodnie się gdzieś pałętają :-) W moim przypadku stanowiły zamieszanie w terminie porodu :-) A ja znowu swoje :-D Dziewczyny mamusie, no dobra Kushion ma rację, że maluszek powinien siedzieć podczas karmienia łyżeczką - maleje ryzyko zakrztuszenia. Ale co jeśli dziecko jeszcez nie siedzi, a z reguły 4-5 miesięczne dziecko jeszcze nie siedzi. W jaki sposób podawałyście swojemu maluszkowi papu łyżeczką? Wyczytałam w książeczce zdrowia, że do karmienia łyżeczką można dziecko sadzać do krzesełka! Ale wydaje mi się to bardzo daleko posunięty optymizm :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy, Miluchnaaa - ja tez jestesm goraca zwolenniczka uzywania duzych spacerowek (takich np z zestawu 3 w1). Wedlug mnie dziecko 6czy 7miesieczne nie jest gotowe do tego, zeby jezdzic w parasolce. Maja male kolka i duzo slabsza amortyzacje. Niektorzy uwazaja nawet, ze parasolki powinno sie uzywac dopiero po 1,5roku. Ja zaczelam, jak moje maluchy mialy ponad rok Miholichol- rzadko kiedy 4 miesieczne niemowle samo siedzie:) Ja poczatkowo karmilam moje maluchy w fotelikach samochodowych(bo nie mialam lezaczkow), ale szybciutko przenioslam je do krzeselek wysokich. Mialam takie rozkladane (jak wiekszosc) i odchylalam trpche oparcie, tak zeby nie siedzialy pionowo. A krztusily sie i jak byly odchylone i jak pozniej siedzialy prosto:) Choc pewenie jak juz siedza jest bezpieczniej, ale i tak wiele razy je musialam szybko wyciagac i ratowac, bo wpadlo nie tam gdzie trzeba. Grunt to zachowac zimna krew:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miholichol - ale rozpętałaś dyskusję he he :) Ja napiszę Ci jak ja robiłam i moja pediatra nie widziała w tym nic złego. Moje dziewczyny siedzą stabilnie dopiero od niedawna. Tak żeby się nie przewracały jak np. się ruszają w rytm muzyki. Więc jak były mniejsze, to kładłam je do leżaczka i w takiej pozycji jadły i nigdy się nie zakrztusiły. Potem przeszliśmy na krzesełka bumbo z tacką http://www.bumbo.com.pl/p,1,fotelik_bumbo_baby_seat i w tym je karmiłam. A jak karmisz Jasia mlekiem? Nadal na rączkach, czy już inaczej? Bo my właśnie przeszliśmy na leżaczek w celu karmienia mlekiem. I u nas się to spradza - do tej pory tak piją :) Buziaczki dla wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miholicho- no tez tak zawsze myslalam ale u mnie to jeszcze pogmatwane bo ja mialam iui w 19dc a nie 14 masakra jeszcze tyle dni do wizyty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak Magille
jest większy kiedy umiera dziecko które ma kilka lat,bez porównania większy i nie do przeżycia.Ty jeszcze zajdziesz w ciąże ,zobaczysz i nie będziesz tego pamiętać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak magielle - chyba nie wiesz, co piszesz!!! Każda strata dziecka jest straszna i pewnie ból nie do wyobrażenia!!! Lepiej nic nie pisz, jak masz takie przemyślenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maja 331
micholichol my też najpierw w foteliku samochodowym a potem w krzesełku w pozycji podobnej jak w foteliku. Pierwsze słyszę zeby czekać z rozszerzaniem diety do czasu aż dziecko siedzi samodzielnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Magille wydaje mi się, że to nie jest ani miejsce ani czas na takie wpisy jak Twój. Poza tym, nie mogę się z nim zgodzić. Sama przeszło rok temu straciłam synka w 22tc i choć dziś jestem w kolejnej ciąży w 27tc doskonale pamietam o tym co się stało. Cieszę się, że jestem w ciązy, ale nie zapominam o moim synku, co miesiąc odwiedzam jego grub i nie sądzę, abym kiedykolwiek o nim zapomniała !!!! Co do wielkości bólu, to raczej sprawa indywidualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Micholichol, ja karmiłam w leżaczku (mam taki z regulowanym oparciem). Odpukać w niemalowane maluchy się nie ksztusiły. Najczęściej Ola zaksztusi się mlekiem, lub piciem, pomimo, że to właśnie ze względu na ksztuszenie się podaję jej trzymając ją na rękach.... Ona81, Kasiu.... nie śmiem nic tu namieszać, ani nie odbierzcie mojego postu negatywnie, ale ja inaczej odbrałam słowa osoby pod nickiem "tak Magallie".... To nie jest deprecjonowanie bólu po stracie dziecka nienarodzonego, który jest przeogromny. Ta wypowiedź mówi o tym, że da się znaleźć być może ukojenie.... Czasem wypowiadamy się niezgrabnie, ale myślimy właściwie. Myślę, że ból po stracie dziecka nienarodzonego jest niewyobrażalny i przeogromny, niemniej mam doświadczenie z rodziny, ze ból po śmierci dziecka, z którym się żyło ileś lat jest na granicy postradania zmysłów, wręcz śmierci. Moja ciotka miała dwóch synów, obaj starsi ode mnie trochę. Pewnego dnia starszy wrócił ze szkoły, miał 15 lat. Powiedział, ze się położy, bo czuje się nienajlepiej, że się chce przespać.... Ze snu się już nie obudził. Miał wadę serca. To co przeżyli ci rodzice przechodzi najśmielsze wyobrażenia. Brzmi niewiarygodnie, ale wujek posiwiał w przeciągu 24 godzin zupełnie, a ciocia przez rok chodziła z opatrunkami na twarzy, ponieważ pod wpływem niezmiernego cierpienia i głębokiego stresu miała otwierające się ciągle rany na policzkach. Dziewczyny, podejmując się rodzicielstwa wkraczamy na ścieżkę niezwykle trudną, nie zdając sobie z tego sprawy nawet.Wchodzi się na nią nieświadomie, myśląc o radosnym, ślicznym i słodkim bobasku. Niemniej więź z dzieckiem, dbanie o jego zdrowie, rozwój, życie to coś, co jeśli coś idzie nie tak, to wykracza poza naszą wytrzymałość psychiczną. Takie rzeczy trudno wyrazić i napewno trudno przekazać właściwymi słowami. Myślę jednak, że ten wpis był od osoby doświadczonej i nie miał złych intencji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przestańcie z tym
Bogiem ! Nie widzicie że go nie ma? A jak jest to ma wszystko w doopie więc po co o nim myśleć ,po co myśleć o tym okrutnym starcze który pozwala na wszystkie niegodziwości świata.Miejcie go też tam gdzie on ma was i wszystko wtedy się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:-) widzę, że dyskusja nt. karmienia wre....dobrze, za jakis czas informacje mi się przydadza;-) my karminy mala na kolanach. stopy podparte na stolku, zeby byla lekko uniesiona gorna czesc ciala, pod plecki wsuwamy mała poduszke typu "jasiek" . robimy tak ze względu, że normalna pozycja na ręku uciskała jej to niesprawne bioderko. Nie chceliśmy go przyciskać:-) mam nadzieję, że jej nie zaszkodzimy, ale zauważyłam, ze mniej się krztusi w tej pozycji:-) drugaszanso gratuluję synusia!!!!nie martw się wagą, syn znajomej ważył 1500 gr i ma juz 3 lata. Kawał zdrowego chłopa!!;-) co do opinii nt. straty Magille....każdy pewnie przeżyłby inaczej tą tragedię, ale tutaj zgadzam się Kasią. o takiej stracie (a przede wszystkim w takim tc.) się nie zapomni.... my dziś byliśmy na usg bioderka i niestety jeszcze przez 6 tygodni mała musi nosić tą koszmarną uprząż (potem się zobaczy)....chyba przełożymy chrzciny, bo kurcze z takim aparatem to nie fajnie będzie, tym bardziej ze ona jest drazliwa w tym ustrojstwie.... dziś mi dała popalić nad ranem...po karmieniu o 3 40 stwerdziła, że jest wyspana. śmiała się do mnie, puszczała oko, fikała noga a jak gasiłam lampke to był wrzask...użerałam się z nią ponad dwie godziny.... wy też miałayście takie wrażenie, że Wasze maluchy z dnia na dzień strasznie urosły???:-) eszcze niedawno nosiła 56 (nawet 52) i były za duże a teraz duże 62!!! może to przez to, że jest taka pyzata, gumki w spodenkach za ciasne..:-P A prez te szelki nie mogę nawet ocenić jaka jest długa...mam nadzieję, ze ten wilczy apetyt jej się unormuje, teraz jakby mogła to zjadłaby nas i koty :-P pozdrawiam serdecznie wszystkie forumowiczki:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mysle ze nie ma sie co licytowac ,ktora strata wieksza bo to nic nie da,w niczym nie pomoze...kazda strata dziecka czy zyjacego czy nienarodzonego jest wielkim dramatem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest wielka różnica
tylko ktoś kto nie jest już kilka lat ze swoim dzieckiem nie ma o tym pojęcia ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda strata dziecka boli niewyobrażalnie. Magaillie doświadczyła macierzyństwa niestety tak krótkiego i dla niej jest to koniec świata. Ona nie znała sytuacji kiedy jej córeczki miałyby po kilka czy kilkanaście lat. Mogła cieszyć się tak krótko swoimi dwiema gwiazdkami. Bardzo współczuję pomarańczy i straty której doświadczyła. Nie możemy tego porównywać, bo dziewczyny mają różne doświadczenia. Współczuję każdej z Was bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki Chociaż jeszcze nienależę do was pozwolę sobie napisać do Magallie. Jak zobaczyłam wpis u nas na forum jakiejś również pomarańczki że stała się rzecz przykra tu u was na forum to od razu zaczęłam was szukać. Magallie - przyjmij i ode mnie wyrazy współczucia. Może nie wiem co czujesz ale mogę sobie wyobrazić. Nie czytaj tych pomarańczowych wpisów, bo każdy rozsądny człowiek wie że to jest, był i będzie wielki ból dla każdej kobiety wyczekującej tej małej kruszynki. Aby takie sytuacje nigdy się nie zdażały. I tak jak pisze Kasia nawet o takiej małej istotce się niezapomina. Ona zawsze jest w sercu. Ja na 100% postępowałabym tak jak Kasia - odwiedzałabym swoje maleństwo i stawiała świeczuszkę. Przecież przez tyle tygodni ma się je pod swoim serduszkiem, mówi do niego, głaska. To już jest matczyna miłość. Magallie pozwól że cię uściskam. Trzymaj się kochana. My cię rozumiemy i łączymy się w bólu. Przy okazji będąc tutaj chcę pogratulować DrugiejSzansie synka - napewno będzie nie długo wskakiwał ci na głowę, więc nie martw się. Wiem, łatwo mowić "nie martw się" ale kto jak nie ty musi wierzyć że będzie oki. No i wykorzystam jeszcze jedna okazję i pozdrowię moje stare ale jare koleżaneczki. Widzę że mimo iż już macie dzieciątka nieopuszczacie forum - Kushion, Mamusia Urwisków, Kulfonik (nigdy niezapomnę jak wykrakałam ci B-ok) Miluchna, Rybcia, z Andzią , Gusią, Daisy, Miśka i Emi się słyszymy, Lullaby-li, Madzik, ONA :) .... i wszystkie MOJE MAMUSIOWE PRZEPSIÓŁKI całuję was i ściskam, a nawet ... kurczę - nie będę owijac w bawełnę że tęsknię za wami, no bo jesteście taką starą ekipą. Kushion tak fajnie stawiała ostro do pionu ... ech czasy ... Ale nie ważne są czasy - liczy się że się doczekałyście i jesteście szczęśliwe. Mam nadzieję że i ja się doczekam. Po mojej 5 nie udanej iui postanowiłam w tym cyklu podejsć do ivf. Kto wie, może i mam nadzieję niedługo ja was zapytam jaki wózek i pampersy są najlepsze ;) Ach - wyściskałabym tak każdą z was z osobna, ale hmmmm nie mogę. Buziam was i wasze pociechy. Przykre tylko że Magallie teraz tak musi cierpieć, ale wiem że jesteście tak super i kochane i będziecie ją wspierać. Ciekawi mnie jeszcze jak wygląda teraz dzieciątko tej dziewczyny co takie fajne focie robiła swojemu dziecku. Co jakaś panienka ją na forum tu z imienia naskoczyła. Pewnie kojarzycie ją. Pozdrówcie ją ode mnie. Jak co jestem nadal na kefe iui - niestety. Trzymajcie się dzielnie :) Wasza smaczna Kanapeczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magallie Moja droga,tak bardzo Ci współczuję..... Boże,nie wyobrażam sobie jak bardzo musisz cierpieć....Brak mi słów.... Sercem jestem z Tobą i Twoim bólem... Dopiero przeczytałam o tej tragedii i mimo że chciałam napisać coś więcej to teraz nie jestem w stanie....wybaczcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Drugaszanso serdeczne gratulacje dla Ciebie i nie martw się na pewno będzie wszystko dobrze jeżeli lekarz mówi że jest ok na pewno jet ok :). Przyznam się Ci że szczególnie zawracałam uwagę na twoje wpisy i Pysiaczka miałyśmy nie dużą różnicę w terminach porodu więc ciekawiło mnie co u Ciebie i Pysiaczka słychać. Jak już się uporasz ze wszystkim to napisz proszę jak przebiegł poród no i jakie imię wybrałaś dla małego :) A właśnie Pysiaczek od jakiegoś czasu nie odzywa się do nas wiecie dziewczyny może co słychać u niej ? U mnie zaczął się właśnie 34 tc. Wiktorek już porządnie fika u mnie w brzuszku, czasami tak zasadzi że mamusia z bólu się zwija :) ale cieszę się z tego powodu strasznie, po za tym zauważyłam że jak wstanę rano i mówię do niego np. Dzień dobry synu to daje mi znać że mnie słyszy strasznie rozczulające to jest :). A tak poza tym to strasznie gorąco u nas na podkarpacku i duszno nogi zaczynają i puchnąć mam nadzieję że już przejdą te upały:) Pozdrawiam wszystkie dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miholicho- jestes wet i bylas w ciazy powiedz mi jakie zagrozenie moze niesc pies, bo mnie lekarz kazal trzymac sie na uboczu a mama szaleje i chce mi tosie poki co zabrac, kurcze poradz cos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andzia - oooo to bardzo ciekawe! a niby dlaczego masz się trzymac z daleka od psa? Ja cala ciaze nie dosc ze nie trzymalam sie z daleka od psa to jeszcze mialam (i nadal mam) 2 koty!!! Tylko maz sprzatal im kuwetki a ja jak glaskalam to uwazalam zeby nie pchac rak do buzi i czesciej mylam rece. Naprawde brak mi slow na temat niekompetencji niektorych ginekologow. Jezeli Twoj pies jest odrobaczony, zaszczepiony to ja nie widze zadnego ale to zadnego problemu - no moze wstrzymaj sie z calowaniem go w pyszczek albo niech on Cie nie lize po twarzy :-) Pies to wspanialy towarzysz, czlonek rodziny. Dzieki niemu bedziesz miala ruch, zadowolenie itp..... Nie daj sie zwariować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez tak uwazam ciezko mi sie oprzec zeby ja nie calowac ale jakos daje rade ;) spi ze mna caly czas ;) nojgorsze ze ma cieczke ale coz kochany zwierzac ! Nie oddam ! Tak wlasnie wiedzialam ze masz jeszcze koty wiec nie bede czula zagrozenia ;)dzieki za odp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje Drogie, dziękuję Wam za wszystkie słowa współczucia i wsparcia. Jestem już w domu. Fizycznie dochodze do siebie, psychicznie...wrak i gruz. Nie czytałam wszystkich wpisów, mignęła mi jakaś pomarańcz, ale nie rusza mnie to, bo nie zamierzam sie z nikim licytować. Bedac w szpitalu odbylam wiele rozmow z lekarzami, poloznymi itp. i wiem, ze kazda strata jest wielkim bolem czy to 6, 12, 23 czy 35 tc., czy tez jeszcze pozniej. Moja wiez z coreczkami zaczela sie dopiero mocno zawiazywac, gdy poczulam ich ruchy. Wczesniej ciagle nie moglam uwierzyc, ze moje marzenie o zajsciu w ciaze ziscilo sie. Ciagle balam sie tak na maksa cieszyc, wolalam zachowac jakas rezerwe. Nie wiem co sie stalo, analizuje, co zrobilam zle, wyciagam jakies sytuacje z pamieci i mysle, mysle. Cala ciaza przebiegala prawidlowo, dzieci rozwilaly sie doskonale i rowno, zadnych wad, ja czulam sie rewelacyjnie jak na ciaze mnoga, bylam wrecz zaskoczona ze tak dobrze. We wtorek pojechalam z M na zakupy, w drodze poczulam bole takie podobne do miesiaczkowych, ale nie niepokoilo mnie to za bardzo, bo przeciez konczyl sie II trymestr i myslalam, ze dalej macica sie rozciaga. No, ale chwile pozniej dostalam juz regularnych i czestych skurczy. Zanim doszlam do auta ze sklepu, wystapily az trzy, a ich czestotliwosc wzrosla do 2 na min. Juz wiedzialam, ze to nie jest normalne ale nie dopuszczalam mysli, ze to moze byc porod. Gdy dojechalismy do szpitala, lekarz powiedzial, ze rodze. Dalej wszystko potoczylo sie ekspresowo. Pamietam ostatni skurcz i zasnelam. Obudzilam sie na sali poporodowej. I tu byl istny horror. Oprocz mnie lezaly tam tez matki ze swoimi nowo narodzonymi placzacymi i kwilacymi dziecmi. Blagalam, zeby mnie stamtad zabrali, ale nie zgodzili sie. Jak na szpital o tak specyficznym profilu uwazam, ze powinna byc oddzielna sala dla kobiet w tak specyficznej sytuacji. To bylo wrecz niehumanitarne. wtedy tez napisalam do Was tu na forum. Nikt nie potrafi odpowiedziec mi na pytanie "dlaczego?" Mam tez troche zalu do mojego lekarza od ciazy, ktory na ostatniej wizycie powiedzial, ze szyjka nie jest rewelacyjna ale trzyma i kolejne spotkanie wyznaczyl na wrzesien. Mysle, ze stracil troche czujnosc, bo moze trzeba bylo pilniej monitorowac stan szyjki. No, ale przede wszystkim mysle, ze moze ja cos zaniedbalam, moze cos zignorowalam, nie wiem. Moja pierwsza coreczka zmarla po 2 godz., druga walczyla jeszcze 16 godz. obie byly malenkie i nie mialy wyksztalconych w pelni organow wewnetrznych. za wczesnie to sie stalo, jeszcze pare tygodni i wyszlyby z tego. Wiem, ze nigdy nie zapomne i nawet nie chce. Przed nami jeszcze kolejny etap zaloby - pogrzeb, a potem kolejny. Mimo wszystko zachowuje sobie nadzieje na to, ze jeszcze bedzie dobrze. Chce dojsc do siebie fizycznie, a potem, za jakis czas podejme probe. Nie wiem jak dlugo musze czekac, bo zdania lekarzy sa bardzo podzielone. Dam czas czasowi, nic na sile. Dziewczyny, czulam ze musze sie Wam wygadac teraz, pozniej juz nie mialoby to sensu. Znikam z forum, nie bede tez podczytywac, same rozumiecie. Moze pojawie sie za jakis czas, moze... Dziekuje Wam i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do megali nie wiem po co ten wpis tak jakbyśmy nie rozumiały że strata dlal Megalie to ból ogromny i może go zrozumieć tylko ktoś kto przeżył coś takiego. Dla każdej z nas byłoby to straszne przeżycie :( Megalie powodzenia w życiu, i każda z nas na pewno zrozumie że nie masz ochoty tu zaglądać i czytać naszych wpisów, w końcu nie jedna pisała że jak się starała to bolał ją widok malutkich dzieci czy kobiet w ciąży, więc z twojego punktu widzenia też pewnie tak będzie w końcu jest to świeża rana i musi minąć trochę czasu. Jeszcze raz wyrazy współczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magille.....,sciskamy Cię mocno...mam nadzieję, że przyszłe starania przyniosą szybko efekt... pozdrawiam dziewczynki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja Cie sciskam Megaliie,ogromnie wspolczuje Wam,prosze tylko byc sie nie obwiniala...bo naprawde to nie Twoja wina...pamietamy o Tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magallie, jesteś niesamowicie dzielna. Bardzo Ci współczuję i bardzo mi przykro, że personel w szpitalach jest tak straszliwie nieczuły, że nie znalazł dla Ciebie miejsca w odosobnieniu. Mam wielką nadzieję i szczerze Ci tego życzę, żebyś wróciła tutaj, tak jak niektóre dziewczyny. Teraz jest czas, w którym wszystko wydaje się tonąć w bezsensie. Trzymam za Ciebie kciuki, żebyś za jakiś czas, jak tylko będziesz na to gotowa, urodziła maleństwo, maleństwa i żeby los choć trochę wynagrodził Ci to, co Cię spotkało. Nie obwiniaj się, nie zrobiłaś niczego, co by spowodowało to, co się stało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×