Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pawelek81

Bylem meczony psychicznie przez kilka miesiecy - teraz tylko rozwód :(

Polecane posty

Przez te 15 miesiecy malzestwa zostalem wykonczony psychicznie prze moja żone i mysle, ze siedzialbym w tym dalej, gdyby nie to ze jesienia 2009 roku przytloczony tymi problemami wybralem sie do psychologa, zeby ratowac nasz zwiazek. Dzis dziekuje Bogu, ze zdobylem sie na odwage, zeby porozmawiac z obca osoba na ten temat, bo zmieniala moj poglad calkowicie na sprawy odpowiedzialnosci w malzenstwie. Przez 15 miesiecy bylem molestowany psychicznie. Zwykle czyta sie o kobietach molestowanych przez swoich mezow, ponizanych publicznie, szykanowanych, szantazowanych, ze malo kto zdaje sobie sprawe, ze problem dotyczy takze mezczyzn i zdazaja sie kobiety, ktore bezwzlednie daza do celu probujac „wychowac sobie partnera, tak by spelnial ich wszystkie zachcianki. Zaczelo sie od tego, ze bedac jeszcze w zwiazku nieformalnym czulem sie nieszczesliwy i zerwalem ze swoja dziewczyna w maju 2008 roku. Przekonala mnie wtedy placzem i blaganiem, ze sie zmieni, ze nie bedzie wiecej wymuszac na mnie wszytkiego ciaglym obrazaniem sie i fochami. Nasze relacje wygladaly tak, ze potrafila obrazic sie za kompletnie byle co i nie odzywac sie do mnie przez 2 dni. Przyklady moge mnozyc i sa tak trywialne, ze az glupio o nich pisac. Nie odzywala sie przez 2 dni z powodu niezjedzenia makaronu z zupy (doslownie). Innym razem ta sama reakcja za skasowanie zdjecia, ktore sam zrobilem swoim wlasnym aparatem.. jeszcze innym razem za to, ze nie mialem ochoty isc na rower, albo ze nie wstawalem codziennie o 6 rano, zeby odprowadzic ja do drzwi kiedy wychodzila do pracy, mimo ze prace zaczynalem okolo godziny 11-12. Potrafila wyjechac ze mna do Krakowa w odwiedziny do swojej siostry i nie odezwac sie do mnie przez caly dzien stawiajac w niekomfortowej sytuacji wsrod obcych mi osob. Zlitowalem sie po tych blaganiach i jakos wrocilismy do siebie i nawet przez 2-3 miesiace wszystko ukladalo sie dobrze, podjeslimy decyzje o malzenstwie. Niestety chore sytuacje wrocily do tego stopnia, ze na tydzien przed slubem bylem bliski odwolania go. Powiedzialem juz o tym najblizszej rodzinie i jej z propozycja przelozenia naszego slubu o kilka misiecy, by spedzic ze soba wiecej czasu i upewnic sie, ze chcemy tego na 100%. Niestety otrzymalem ultimatum, ze albo pobieramy sie za tydzien, albo mam o niej zapomniec na cale zycie. Czlowiek glupi, to ulegl temu szantazowi. Teraz juz wiem, ze to co powinno sie zrobic w odpowiedzi na taki szantaz emocjonalny, to po prostu zakonczyc znajomosc, bo nikt kochajacy nie stawia sprawy w ten sposob. Po slubie przyslowiowa sielanka nie trwala dlugo, bo juz kilka miesiecy pozniej moja zona stwierdzila, ze jej nie kocham, bo za duzo pracuje. Bylem napastowany calymi dniami, ze wszystko robie nie tak, mimo ze na prace poswiecalem najwyzej kilka godzin dziennie, praktycznie zawsze przed wyjsciem mojej zony do pracy bylem w domu. Rowniez prawie zawsze po jej powrocie czekalem na nia. W ciagu kilkunastu miesiecy malenstwa zdarzylo sie moze 10 dni, w ktorych musialem wczesniej wyjechac do miasta ze wzledu na sprawy zawodowe, badz pozniej wrocic przy czym „pozniej oznacza 30 minut. Oczywiscie nie obylo sie bez klotni, ze pownienem na nia czekac i ze ja zaniedbuje w ten sposob. Pozniej byly klotnie o to, ze rozmawiam przez telefon podczas naszego urlopu w gorach. Moja praca polegala w tamtym czasie na zakupie kilku mieszkan na wynajem, uzyskaniu kredytow, itp co wymagalo kontaktu telefonicznego z doradcami bankowymi, posrednikiem nieruchomosci, prawnikami, itp. Niestety dla mojej zony bylo to niezrozumiale i nie wyobrazala sobie najwyrazniej urlopu kiedy przez 40 minut dziennie musialem porozmawiac przez telefon. Pozniej bylo juz tylko gorzej. Ciagle byla niezadowolona. Przy rodzinie i przy mnie wychwalala swojego przyszlego szwagra, po to zeby zrobic mi przykrosc, mimo ze nic jej w zyciu nie brakowalo. Kupilem jej samochod, mieszkala w duzym domu pod Warszawa, nawet nie musiala pracowac, bo wszystko miala zapewnione. Poswiecalem jej 99% wolnego czasu, a mimo to wszystkiego bylo za malo. Zawsze bylem niedoceniany za to co robie i zawsze bylem krytykowany, chocby za to ze nie czekam pod drzwiami i nie witam jej gdy wraca do domu z pracy... Ze ma za malo seksu, ze nie moze zajsc przez to w ciaze mimo, ze sama leczyla sie w tym zakresie u ginekologa, itp. W koncu wybralem sie do psychologa, zeby porozmawiac o tych problemach i uslyszec czyjes obiektywne zdanie na temat naszych relacji. Opinia (nie rada) byla taka, ze marnuje sobie zycie tkwiac w zwiazku, w ktorym nie jestem szczesliwy i raczej nie ma dobrych rokowan dla naszej przyszlosci, poniewaz podstawowy problem zaczal sie juz w momencie wymuszenia na mnie decyzji o malzenstwie poprzez szantaz emocjonalny. Bylem juz w tym czasie wykonczony psychicznie atmosfera w domu. Zdalem sobie sprawe, ze moje zycie zmienilo sie nie do poznania od momentu kiedy sie poznalismy. Niestety negatywnie. Kiedys mialem obojetny stosunek do alkoholu - piwo kilka razy w roku, od czasu poznania zony alkohol towarzyszyl nam przez caly czas. Nie upijalismy sie, ale kilka razy w tygodniu pilismy rozne coctaile, piwo, itp. Niestety za sprawa i aprobata swojej malzonki zaczalem palic marihuane, ktora zreszta przywioza nam jej przyszla rodzina.. Powiedziala, ze na studiach farmaceutycznych uczona ja, ze nie ma to zadnych skutkow ubocznych i nic mi sie nie stanie na pewno, jesli czasem zapale. No to czasem palilem, czasem z nia, az przerodzilo sie to w nalog 1-2 razy tygodniowo. Kiedy psycholog pomogl mi przeanalizowac zmiany w swoim zyciu i moglem obiektywnie dokonac oceny, czy zmienilo sie na lepsze czy gorsze, podjalem decyzje na temat rozstania. Moje zycie wrocilo do normy. Od kwietnia 2010 nie pale ziola, nie pije alkoholu. Moge o sobie powiedziec, ze jestem szczesliwa osoba. Mimo, to samo rozstanie nie bylo ani latwe ani przyjemne , choc w koncu udalo sie. Bylem szykanowany, ze zostawiam ja dla jakiejs kurwy (wybaczcie niecenzuralne wyrazenie, ale tak to doslownie brzmialo). Po jakims czasie doszla do wniosku, ze musze miec kochanke, bo facet nie rozmysla sie tak po prostu. Uznala, ze moja wspolpracowniczka i zamezna kolezanka, ktora znalem od ponad 10 lat jest wszystkiemu winna. Dowiedziala sie, ze to od niej dostalem kontakt do psychologa. Dzwonila pozniej do niej z pretensjami, mimo ze nic nigdy poza przyjaznia nie laczylo nas ze soba. Zniszczyla i to, bo od roku nie utrzymuje kontaktow z ta osoba zreszta poczatkowo na żadanie mojej zony. Ogolnie wspominam swoje malzenstwo jak koszmar i dziekuje Bogu, ze na czas wyciagnal mnie z niego. Obecnie nie mam kontaktu z zona. Nie moge uzgodnic najprostszych kwestii zwiazanych z rozwodem. Kompletna olewka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trafiłeś na pustą, głupią prawdziwą zołzę ale i ty popełniłeś podstawowy błąd bo nabierałeś się na jej fochy i brałeś je do siebie ja tam jestem zdania, że kiedy mój mąż obraża się niesłusznie to trudno niech się obraża:P przecież mu przejdzie:) musisz na przyszłość nauczyć się dystansu tego, że nie zawsze musisz czynić każdego szczęśliwym że i ty i ktoś ma prawo się obrazić, zafoszyć i nie ma co się tym przejmować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amicorum
Nie chce mi sie czytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmiać mi się chce jak to czyta
ty martwiłeś się że się obrażała i nie odzywała ?! haha chciałabym by moja teściowa obraziła się i nie gadała...choćby przez jeden dzień w roku.... jesteś naiwniak że dawałeś się tak manipulować, dziwię się że twoja rodzina nei widziała co się z tobą dzieje i nie interweniowała dobrze że wreszcie podjęłeś słuszną decyzję i dobrze że była nie zaszła w ciążę bo jeszcze bardziej by ci uprzykszyła i skomplikowała życie mam nadzieję że mimo wszystko uda się przeprowadzić rozwód i nie będziesz musiał jej płacić alimentów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
skróć to :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
człowieku jest poniedziałek, nikt normalny tego nie będzie czytał napisz skrót zamiast wylewać żale, ze jesteś ostatnia cipa i jakaś baba Tobą pomiatała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorze nie przejmuj się tu siedzą same chamidła i frustraci:P tylko ja jestem życzliwa i rozumiem co przeszedłeś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powalilo cię?
myslisz że ktos przeczyta tak długi tekst? ja nawt do polowy nie doszłam, w kazdym razie tyle co wyłapałam jesteś teraz w takiej sytuacji jakiej ja byłam jeszcze ponad rok temu, dobrze że cokolwiek robisz i decydujesz się na odejście, nie będzie łatwo,wazne jest to żebyś trzymał sie twardo postanowien nie reagował na obietnice,płacze itp...trudna droga przed toba ale nie wiesz nawet jak dziewczyna spaprała ci psychikę, o tym sie dowiesz duzo,duzo później, POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
ja tez przeczytalam :-D Wazne, ze zdobyles sie na krok przeciecia zwiazku. Reszte powinnien zalatwic dobry prawnik. Teraz jeszcze troche psyche podbudowac i madrze wybrac na drugi raz. Tego Ci zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i widzisz dwie inne łajzy przeczytały i teraz możesz się cieszyć, że nie jesteś jedynym oferma na świecie lepiej Ci? tylko czy to coś poprawi? w następnym związku będzie tak samo, ponieważ problemem jesteś Ty nie można pomiatać kimś, kto nie daje sobą pomiatać może idź pozmywaj naczynia, to powinno poprawić Ci nastrój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
akronim - nie wiem do kogo okreslenie LAJZA. Jesli do mnie ,to powiem Ci, ze nalezy cos z soba zrobic czlowiecze . Masz problem z soba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×