Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrozpaczona 876444

Dzis nie zasne... co robic... prosze, pmozcie mi !!!!!

Polecane posty

Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
"nie zauwazylyscie dziewczyny, ze on probuje sie tak jakby wycofac i zganic cala wine na NIĄ??!!" No tak, jak facet zawini, to winny jest facet. Jak kobieta zawini, to też winny jest facet. :O Gratuluję hipokryzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunshine baby
wiem ze autorka sie przejmuje 🌻, ale smiac mi sie chce, co za teksty -wbilas noz w moje serce haha,nie no koles ma cos nie tak pod kopula, jakby Bog wie co zrobila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wina leży po obu stronach, ale On ewidentnie przesadza. Wyolbrzymia całą sprawę, powinien ją zrozumieć, tym bardziej, że ją zna i wie jaki ma charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
I co, u kobiety charakter usprawiedliwia niekontrolowany wybuch emocji z powodu sylwestra, a u mężczyzny to samo już nie jest usprawiedliwione? Może on też "ma taki charakter"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
I dlaczego to on ma ciągle ją rozumieć? Ona już kilka razy nie jest w stanie zrozumieć jego (bo to chyba nie pierwsza okazja, przy której w święto on pracuje, a ona ma z tego powodu załamanie nerwowe). A niby to kobiety są lepsze w rozumieniu emocji. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunshine baby
no przesadza, ona tez przesadza z tymi przeprosinami. Cos mi sie wydaje , ze oni najpierw musza nauczyc sie ze soba rozmawiac jak pojawiaja sie jakies problemy w zwiazku a dopiero pozniej brac sie za malzenstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co widzę pod względem charakteru dobrali się idealnie, oboje wrażliwi itd itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale desperacja!!
ana sunshine baby racja...z tym ze chodzi oto ze, on moze nie zawinil tu nic, tylko ona. przyznala sie do bledu, przeprosila - wyslala esa. a on polknąl haczyk i zamiast dojsc do porozumienia, to zaczal wyolbrzymiac jeszcze bardziej i bardziej ( tak jak by to do czegos sensownego prowadzilo:o) ewidentnie wpedza ja w jeszcze wieksze poczucie winy. wykorzystuje sytuacje ze ona zawinila zeby sie wycofac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
Ech, nie mogłabym być lesbijką, bo nie wytrzymałabym z przeciętną kobietą :D Dobra, spadam, tylko błagam, nie doradzajcie jej przepychanek, manipulacji i focha, bo to nie kreskówka, tylko realne życie i można komuś rzeczywiście zaszkodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale desperacja!!
dokladnie nie potrafia ze soba rozmawiac. 0 komunikacji !! ta placze jakies egzaltowane gadki, a ten najpierw olewka, a potem : 'wbilas mi noz w serce' nie wyb acze ci nigdy! oh ah! ( swoja drogą tak jakby zakrawalo to na zdrade conajmniej :o) zal. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunshine baby
ale desperacja- wlasnie,nienawidze jak ktos tak wykorzystuje slabosci przeciwko tobie. Jakby chcial to by sie z Nia dogadal, ale on woli robic z siebie ofiare i wymyslac jakies durne teksty :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do sdjvclsvlsdncldnclsvc
wielki szacun dla Ciebie za madrosc zyciowa i cierpliwosc do tlumaczenia oczywistych oczywistosci niedojrzalym panienkom-hrabiankom 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale desperacja!!
noo dokladnie... 30 lat facet, kto by pomyslal:o zaloze sie , ze przy wymyslaniu tych esow niezle sie bawi :o a ta szaleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam już tracę cierpliwość, tłumaczę autorce swoje a Ona nadal swoje:/ i tylko się denerwuje, bo ma tu porady a brnie po swojemu dalej w to wszystko. Ale chcę jej pomóc bo domyślam się co czuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale desperacja!!
ona teraz pewnie wydzwania namiętnie do niego , albo wsiadla w auto i rura do niego :D :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunshine baby
najgorsze jest ze pewnie teraz go ublaga, uprosi zeby jej wybaczyl, bo jest w szoku ze moze go stracic. Ale jak ta cziewczyna bedzie sie czula pozniej :o ale widac ze sa siebie warci, no nic, ja tam zycze wszystkiego dobrego, zeby sie w koncu dogadali jak normalni ludzie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
bylam w Kosciele.. przeczytalam oczywiscie wszystkie wypowiedzi ktore napisaliście. dziekuje za to. odpisalam mu na tego smsa... napisalam ze wiem ze zrobilam blad obwiniajac go o wszystko, ze moje podejscie sie zmieni, ze bede walczyla by miedzy nami zawsze bylo dobrze, bede walczyla o niego, o nas... (tu pewnie mnie skrytykujecie ) odpisal mi - "nie musisz walczyc o mnie bo nigdy mnie nie stracisz,jest mi cholernie przykro i zle,czuje sie podle. mam tylko ciebie ja wiem ze tobie bylo cholernie przykro. ja tez bardzo przezylem tego sylwestra bez ciebie.jestes wszystkim dla mnie i nic w tej kwesii nie uleglo zmianie. kocham cie i prosze nigdy w to nie watp".... to juz jakis krok do przodu w naszej komunikacji... (pewnie tu mnie skrytykujecie ze pozwalam sobie na za wiele ...." ale ja nie potrafie sie unosic duma gdy kogos kocham - (taka tez jest moja mama wiec pewnie mam to po niej)... jesli kocham to cala soba i nie interesuje mnie duma... smutno mi, teraz mi peka glowa w szwach... czuje sie zmeczona... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
chciala bym tu opisac charakter mojego narzeczonego dla tych, którzy w moj temat cos wnoszą i są w temacie sytuacji - otoz moj narzeczony jest facetem bardzo uczuciowym (tak tu sie chyba dobralismy idealnie...) duzo mowi o swoich uczuciach i je okazuje. latwo go tez zranic czy urazic ( syndrom takiego troche jedynaka chociaz nim nie jest)... ale z drugiej strony nie mozna wziasc go do konca pod pantofel i broni swojej racji, jest uparty. wiedzialam ze w ta noc sylwestrowa jest mu smutno i zle, ale ja bylam w moim mniemaniu bardziej poszkodowana, bo ja byam sama, on byl w pracy, mogl sie uscisnac z kolezanka czy kolega a ja nie moglam przy nim byc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
Pigwa- dziekuje ze jestes... ja juz jestem bardzo zmeczona. zalezy mi na tym zwiazku.. miedzy nami nie ma wielkich spiec. tylko ta sprawa na nas ciąży... ale dla naszego zwiazku jestem w stanie przebolec sylwestra bez niego czy urodzin gdy go nie ma... nie wiem tylko jak nauczyc sie panowac nad emocjami i uczuciami... jak je uciszyc i w obliczu smutku pocieszac tez Jego... chyba jestem za słaba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
No i widzisz, wszystko się układa. Wystarczy, że będziesz do niego podchodzić tak, jak chciałabyś, żeby podchodzić do Ciebie, a wszystko będzie dobrze. Po prostu zanim zrobisz mu jakiś wyrzut w przyszłości, pomyśl, co byś poczuła na jego miejscu i zrób tak, żeby uzyskać to, co zamierzasz, a nie tylko wylać na niego chwilową frustrację. Całej historii by nie było, gdybyście tę sylwestrową rozmowę telefoniczną przeznaczyli na czułości i powiedzenie sobie, jak bardzo tęsknicie, a nie wyrzuty co do sposobu spędzenia przełomu roku (na co i tak nie ma rady póki on ma taką pracę). "ale dla naszego zwiazku jestem w stanie przebolec sylwestra bez niego czy urodzin gdy go nie ma" Myśl o tym, że to nie ma związku z siłą waszych uczuć i o tym, jaki jest cel - praca pozwala mu pewnie odkładać kasę na waszą przyszłość. Wtedy będzie Ci łatwiej. I nie wiem, czy trzeba uciszać emocje - wystarczy wyrażać je w sensowny sposób. To, że on jest w pracy to powód do tęsknoty, z jej wyrażaniem wszystko ok, ale przecież nie do focha - i tylko w tym był problem. Samo powiedzenie mu, że tęsknisz, z pewnością by go raczej mile połechtało, a nie zabolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
sdjvclsvlsdncldnclsvc- uwielbiam Twoje wypowiedzi, sa takie rzeczowe i bardzo do mnie trafiają... ruszyło się cos w naszych relacjach... jednak od tamtego smsa, nie odzywa sie , milczy... a mi nadal jest przykro. Wiem ze na powrot do pierwotnego stanu potrzeba czasu... a ja jestem "w goracej wodzie kompana"... gdy jest taka sytuacja chciala bym , by od razu bylo dobrze... Mysle, ze moze i jestem mniej dojrzala od niego, bo on potrafi nie wyrazac wszystkich swoich mysli i zachowac je dla siebie, gdy wyrazenie ich moglo by wywołac stan zapalny. Ja nie potrafie. Ale w obliczu sytuacji konfliktowej ja pokazuje ze w tej kwestii jestem bardziej dojrzala- nie chowam urazy, chce rozmawiac, dojsc do jakiegos sedna... chciala bym byc idealną narzeczoną... ale nie wiem jak tego dokonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
Cieszę się, że mogę być pomocna :) "Mysle, ze moze i jestem mniej dojrzala od niego, bo on potrafi nie wyrazac wszystkich swoich mysli i zachowac je dla siebie, gdy wyrazenie ich moglo by wywołac stan zapalny. Ja nie potrafie." Nie ma nic złego w ADEKWATNYM wyrażeniu emocji - we właściwym czasie, miejscu i formie. W sposób choć minimalnie przemyślany. Nie wierzę przecież, że umyślnie chciałaś mu dogryźć - tak wyszło, bo Twoja frustracja wylała się bez żadnej kontroli. Można uzyskać fantastyczne efekty w najtrudniejszej nawet relacji - ale to wymaga po prostu dogłębnego zastanowienia nad tym, co się chce powiedzieć i nad potencjalnymi skutkami. "chciala bym byc idealną narzeczoną... ale nie wiem jak tego dokonać." Wcale nie dokonywać. Nie musisz być idealna, nikt tego od Ciebie nie wymaga, jest to z definicji nieosiągalne i tylko rodzi dalszą frustrację. Wystarczy być bardzo dobrą w kluczowych obszarach :) Jak chcesz lepiej się komunikować w związku, to jest wiele książek, które tego uczą. Od ręki mogę polecić "Wychowanie bez porażek" T. Gordona (nie ma znaczenia, że to o rozmawianiu z dziećmi - do dorosłych stosuje się dokładnie tak samo). Bardzo fajnie pewnie rzeczy tłumaczy też "Ja" T. Niwińskiego (no i daje masę pozytywnej energii). W żartobliwy sposób o komunikacji mówi "Tongue Fu" S. Horn. Jest wiele bardzo prostych metod, które mogą znakomicie (i niemal od ręki) poprawić relacje z ludźmi, przydaje się nie tylko w związku, ale w ogóle w życiu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
czytalam "mezczyzni są z marsa a kobiety z wenus".Mimo ze przeczytalam tą ksiązke (chyba jednak nie całą) ale zamierzam ją dokonczyć, to praktyka pokazuje ze zycie i relacje rządzą się własnymi prawami. jest mi strasznie przykro i czuję żal, bo moj narzeczony jest najbliższa mi osobą, którą kocham ponad wszystko. Nie chce być bluszczem, czy "pijawką" wysysającą energię. Do tej pory chyba trochę tak się działo. Nie chce by rezygnował z tej pracy przeze mnie. Wiadomo, że ucierpiał na tym nasz związek, ale trudno, muszę nauczyć się z tym żyć. Chciała bym być mądra kobietą i własciwie załatwiać takie sprawy. Wiedzieć jak mowic o swoich uczuciach , jednoczesnie nie tworząc pretensji. Miłość to bardzo trudne uczucie. Kiedys idealistycznie mylałam na temat miłości - sadziłam ze jak się kocha, nie ma rzeczy trudnych. *** dzielila nas odleglosc 300 km, a to ja jezdzilam do niego 2 x w miesiacu na doslownie pare dni.(On pracowal, ja nie wiec ja sie poswiecalam i czy lato czy zima jezdzilam taki kawał) wiedzialam ze jesli sie kocha nie ma przeszkód. Odleglosc nie stanowila dla mnie problemu ale dostrzegam teraz inne aspekty- że miłość rodzi wiele uczuć i wiele interakcji... Kiedys moj narzeczony spytal czy oby napewno dojrzalam do związku... (on jest starszy o 8 lat- to sporo) czasem mysle, ze nie dokonca dojrzalam- ale bardzo tego chce... wiem jednak, ze jak kocham to całą sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
zabija mnie milczący telefon...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
Sama o sobie mogę powiedzieć, że do dobrego związku dojrzałam po 30-stce ;) To normalne, że nie od początku się wie "co w trawie piszczy" - m.in. po to się na początku "chodzi" z chłopakami, potem z kimś wybranym przechodzi okres narzeczeństwa, potem "dociera" w małżeństwie. Mało tego - do mniej więcej 25-30 roku życia osobowość jeszcze bardzo się zmienia, trudno więc jest dobrać się osobom w tym wieku w trwały związek (na początku mogą być super dopasowani, ale często rozwijają się potem w odmiennych kierunkach i nie ma w tym niczyjej winy). Do tego literatura i filmy mocno wykrzywiają obraz związków i zakłamują miłość w ogóle, stąd wiele rozczarowań. Moim zdaniem kluczowym jest poznanie siebie (żeby wiedzieć, jakie ma się priorytety, wartości i wymagania wobec partnera), solidne stanięcie na własnych nogach (żeby w związek wejść jako wartościowa jednostka, wnosząca doń wiele) oraz nauczenie się komunikacji właśnie (żeby pomiędzy tymi dwiema jednostkami powstała dobra relacja i żeby radzić sobie z nieuniknionymi zmianami w czasie). Warto też odróżniać rzeczy ważne (narzeczony Cię kocha, jest zaradny, pracuje na Waszą przyszłość, mimo pracy postarał się w sylwestra zadzwonić) od kwestii stosunkowo mało ważnych (sylwester osobno). Dlaczego nie myślisz o tym, co Ci pozytywnego napisał, a tylko o tym, że nie dzwoni? (zapewne śpi, wymęczony pracą i emocjami, podobnie jak Ty)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
Oczywiście cały czas myślę, o tym co mi napisał miłego... Naprawdę spadł mi z serca i umysłu wielki ciężar... jednak czuje niedosyt. Wiem, że obawa o związek to znak iż bardzo na tym związku człowiekowi zależy... Nie chce takich sytuacji w naszym związku absolutnie, ale to tez niepokojące ze On poddaje mnie obawie, że mogę stracić jego i nasz związek. Nie powinnam za każdym razem czuć przed tym obawy ! ... Sądzę,że w dużej bardzo mierze na nasze różnice w podejsciu wpływa - różnica wieku ( spojrzmy prawdzie w oczy, to juz dojrzały mężczyzna- mimo ze bardzo wrazliwy, ma juz ugruntowane poglądy) ja narozrabiam a potem probuje odkręcic sytuację - zamiast unikac takich zdarzeń :((nie panuje jeszcze nad tym) - różnica zajęć- ja studentka prawa a on kierownik w domu weselnym (ROZNICA ZAJĘC, ROZNICA CZASU WOLNEGO ETC)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona 876444
wiem, ze może nie do konca jestem taka zła... ale jednak czesto mysle nad tym, ze moje zachowanie jest destrukcyjne, ze tworze przez moj charakter toksyczny związek... ... ostatnio przeszla mi przez głowę myśl, ze ja wogole nie nadaje sie do związku... ponieważ nie potrafie docenić tego co mam a chce więcej i więcej... czuje sie z tym fatalnie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczom nie wierze
Jejku dziewczyno ile ty masz lat? 15? Sorry, ale zachowujesz sie jak naiwna nastolatka, roztrzasasz i rozdmuchujesz sprawde do gigantycznych rozmiarow. Przestan robic dramy, daj sie facetowi wyspac i odpoczac i nie zadreczaj go tymi ciaglymi wyznaniami milosci, jak to bardzo go kochasz i swiata za nim nie widzisz, bo od takiego cukrowania to az mdli. A swoja droga to dziwne, zeby caly dzien rozwazac czy zadzwonic do wlasnego faceta. Jesli jest problem i sprawa do obgadania, to po prostu dzwonie wyjasniamy, tlumaczymy, kazdy przedstawia swoj punkt widzenia, dochodzimy do kompromisu i jest ok. Ale widze ze w robieniu dramy oboje jestescie dobrzy, tyljo po co wam to? Dajcie spokoj bo tak naprawde to jest drobnostka a nie jakas katastrofa, ludzie maja gorsze problemy. echh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjvclsvlsdncldnclsvc
Nie wiem, czy warto na siłę czytać między wierszami, ja zobaczyłam tylko bardzo urażonego człowieka, nie kogoś, kto grozi zerwaniem. Różnica wieku nie jest aż tak wielka, za 2-3 lata będziecie już pewnie na podobnym gruncie ;) A różnica zajęć to zaleta, nie wada, dzięki temu partnerzy w związku się uzupełniają, wnoszą coś nowego, ciekawego. Bo o czym rozmawiać z osobą, która robi i lubi dokładnie to samo co Ty? Trzeba tylko wypracować sposoby na czerpanie z tego korzyści przy jednoczesnym unikaniu problemów. Dla przykładu, mój facet jest ekstremalnym domatorem, a ja lubię czasem gdzieś wyjść (teoretycznie nie do pogodzenia). Funkcjonuje to tak, że najczęściej sama chodzę na imprezy - zawsze jest zaproszony i mile widziany, ale nigdy nie ciągnę go na siłę, a on ma do mnie zaufanie i nie przeszkadza mu, że pójdę się bawić ze znajomymi. Czasami, bardzo rzadko, idzie ze mną, gdy ma chęć albo gdy z jakiegoś powodu bardzo mi zależy, żeby na danej imprezie był ze mną. To nasz sposób na radzenie sobie z rozbieżnością upodobań i w ten sposób oboje jesteśmy zadowoleni. :) Twój problem ze świętami też pewnie można jakoś "obejść" - możecie zorganizować własne święta w innym terminie, zadbać o towarzystwo dla Ciebie na czas, gdy on jest w pracy, i o to, żeby kontaktu było wystarczająco dużo, żebyś nie czuła się opuszczona. Trochę kreatywności i (prawie) wszystko da się zrobić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×