Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ęfa78

Podjelam decyzje-to koniec.Pomozcie mi przetrwac te dni

Polecane posty

misz rozumie Twoje rozterki ale nie znasz Jarzebinki ani my jej nie znamy. z Tego co wiemy chodzi o to ze dzieci nie lubia ojca bo np : obrazil przyszla zone jednego z nich po pjaku , nie wiemy co jeszcze sie wydarzylo. Jezeli byl niedobry dla ktoregos z nich albo matki to nie dziwne ze tak sie dzieci zachowuja ze chca zeby mama miala spokoj. Jezeli pochodzisz ze szczesliwej rodziny to gratuluje- tym samym nie osadzaj innych bo niewiesz jakie zycie maja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze...nie uwazam sie za mamuske ktora rzadza dzieci, bo to moje dzieci musza sluchac sie mnie.Jak dzieci sa dobrze wychowane, to nie mieszaja sie do zycia matki, ale zawsze stoja za nia murem. Wiadomo, juz kiedys o tym pisalam, najtrudniejsza sprawa jest ulozyc sobie zycie z facetem ,majac juz swoje dzieci, ale to tez mozna ulozyc. nikomu nie zycze grubego,oblesnego faceta, sobie tez nie, ale nie uzalezniam swojego zycia od ciala faceta.Nie wszyscy sa grubi, nie wszyscy sa prostakami i nie wszyscy chca sie zabawic, nie generalizujmy. za dziecmi bede obstawac zawsze, jezeli wiem ze mam porzadne dzieci, nie martwie sie o przyslowiowa szklanke herbaty, matki ktore mysla wylacznie o sobie, juz moga sie bac. To ze ludzie dziela sie dziecmi, wiem,ale tego nie popieram.Nie dosc ze ludzie sie rozchodza, to jeszcze rodzenstwo sie rozbija.Nie tlumaczcie mi, bo nie zrozumie takiego postepowania.Dzieci powinny byc razem.Nie pisze ze koniecznie przy matce, bo czasami ojciec jest lepszym rodzicem. Nie oddalabym kota ani psa.Dla mnie kot lub pies jest jak czlonek rodziny, jak dziecko.Najpierw sie kocha bezgranicznie to zwierze a pozniej po prostu sie godzi ze bedzie w innym domu?Nie ograniam, wybaczcie. Nie uwazam sie za hipokrytke, ale jezeli mozna powiedziec do faceta zeby zdechl to ja wiecej nie mam nic do dodania w kwiestii ponownego zejscia sie. jarzebinka sa kobiety ktore rajcuje emocjonalna hustawka, ja szanuje moj czas, jak mam spokoj.Nie bede wnikac glebiej w caloksztalt, bo nie wiem co bym zrobila na twoim miejscu...to wszystko sa tylko nasze opinie...a zycie toczy sie dalej... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mimo ze mam swoje zdanie na ten temat to podpisuje sie rekami i nogami pod tym co pisze Drach , kazdy ma innna sytuacje zyciowa, inne doswiadczenia, kazdy z nas postapil by inaczej i nie mozemy powiedziec zrob tak czy siak ja obstaje przy tym zebys dala temu czas Jarzebinka nie pali sie a szans dostal juz wiele niech poczeka i sie postara ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość endooo
Nie uwazam sie za hipokrytke, ale jezeli mozna powiedziec do faceta zeby zdechl to ja wiecej nie mam nic do dodania w kwiestii ponownego zejscia sie. ....ja też...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anja1976
Drach1 NIC DODAĆ NIC UJĄĆ ....PERFECT!!!! to co piszesz zawsze ma przysłowiowe "rece i nogi ":D pozdrawiam dziewczynki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jarzebinka przepraszam ok ojciec nie prawdziwy ale jednak wplyw na zycie dzieci mial. Tak samo dzieci maja glos i widza co sie dzieje ;-) szczegolnie ze nie sa juz male zdaja sobie sprawe co sie dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do misz 123 jak sie decydujesz na dzieci,to logiczne ze z czystej odpowiedzialnosci czesc swojego zycia im poswiecasz.Wiadomo ze jak sa male,to nie latasz po imprezach, nie podrzucasz ich non stop do dziadkow czy znajomych...inaczej lepiej nie miec pociech w domu. ten proces trwa wiele,wiele lat...jezeli matka sama czuje ze sie poswieca,to cos juz jest nie tak.Wszystkie matki wiedza, ze wychowywanie dzieci to najtrudniejsze i najbardziej odpowiedzialne zadanie.Ale bez dzieci...nie ma milosci, nie ma domu.Tak jak pisalam, facetow mozna miec wielu...wielu z nich nie liczy sie z nasza miloscia...milosci dziecka i matki na calym swiecie,nie mozna porownac z niczym.Daj Boze zeby nasze dzieci to zawsze rozumialy :) obecnie tu gdzie mieszkam,to moj prawie 20 adres, moj starszy syn ma 19 lat.Ktos by powiedzial, Boze jaka wyrodna matka,przerzuca dzieci non stop w rozne miejsca.Zapytaj sie moje dzieci czy maja z tego powodu krzywde?z usmiechem ci odpowiedza ze nie, bo sa nauczone od najmlodszych lat...rodzina to nie 4 sciany, rodzina to my i obojetnie gdzie bedziemy mieszkac,obojetnie czy powodz albo pozar zabierze nam dom, jezeli sie kochamy,wspieramy i szanujemy to poradzimy sobie na koncu swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jarzebinka operujmy faktami, 3 maz, ty masz 50ke...o.k...troche ciezko zmienic zycie na nowo...rozumiem.Na pewno ciezej wszystko rzucic... staram sie ciebie zrozumiec...boisz sie samotnosci...tez rozumiem.Nie rozumiem tylko jednego,dlaczego pomimo tego ze tak bardzo ponizalas meza ( tzn. nie masz wogole do niego szacunku),dlaczego sie zastanawiasz czy dac mu jeszcze jedna szanse?a wogole to juz nie rozumiem, jak sama piszesz ze wiesz ze to bedzie tylko krotko.Ty masz jakies masochistyczne ciagaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama sibie nie rozumiem, skoro go nie kocham to powinnam być twarda i konsekwentna. Jednak jak juz to ja jestem górą i wszystko idzie po mojej myśli - czyli się rozstajemy to juz odpuszczam. jednak nie chcę żeby cierpiał, czuję się jakaś winna, że go skrzywdziłam. Na terapii mi powiedziano, że nie chcę mieć na swoich barkach odpowiedzialności. Wolę aby to ktoś podjął tą decyzję. Starałam sie go tak odstraszyć od siebie żeby to on mnie rzucił, a on kur... trzyma sie mnie jak rzep !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego wolałabym aby umarł - wszystko byłoby proste. Zawsze wydawało mi sie że chcę spokoju, ale może faktycznie rajcuje mnie huśtawka emocjonalna. Jak wracaliśmy do siebie 2 czy 3 razy to te kilka miesięcy były po prostu cudowne, sielankowe - gdyby trwały dłużej to byłby idealny związek, ale po 5-6 miesiącach znowu wraca jego nerwowość - to podobno głód alkoholowy. Jeszcze nie pije a już się zachowuje jakby pił :O Widze jego dobre strony i jego miłośc do mnie, ale potrafi mnie tak wkurzyć, że mówię to co mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj...to juz dla mnie chyba za wyzsza szkola jazdy...nie ogarniam czegos takiego...zyczyc komus smierci i zastanawiac sie czy moze lepiej z nim byc...odpuszcze,bo wogole nie rozumiem :(....staram sie...ale chyba nie przeskocze tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak chodziłam na terapię dla współuzależnionych to nie ja jedna tak myślałam, to podobno typowe myślenie - śmierć czyli siła wyższa - nie ja wtedy ponoszę odpowiedzialność za rozstanie. Walczę o to aby to była wspólna decyzja, ale niestety ... coś słabo mi to wychodzi. Dziwi mnie czemu on za wszelką cenę chce byc ze mną? Nawet spytałam, czy gdybym mu darowała raty kredytu to by się odczepił - nie, też nie. Chce mi udowodnić że potrafi się zmienić i dać mi szczęście. Kiedyś się tez nie mogłam odczepić od faceta, dopiero odczepił sie po pół roku jak znalazł w końcu inną. Jestem tak rozdarta że chciałabym gdzieś zniknąć, wyjechać na drugi koniec świata i zostawić to wszystko w diabły :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam swoje koty spowrotem :D:D:D Nie ważne jak to wywalczyłam, ale je mam juz na zawsze, nawet jakbyśmy się zeszli i kiedyś rozstali to też zostają u mnie. tak mu nagadałam wczoraj i dzisiaj rano że odpuścił. Chciał koniecznie do mnie wracać poszedł na ustępstwo że nie za kilka dni tylko za miesiąc żeby syn z narzeczoną mogli mieszkanie wynająć (bo z nim nie chcą mieszkać). Powiedział mu tyle złego, że rano jak mi oddawał koty to łzy mu leciały że doprowadził mnie do takiego stanu. Dał mi spokój, nie będzie mnie nękać telefonami, prośbami, odpuszcza, ale mamy pewne zobowiązania na piśmie - jednak daje mi czas 1 miesiąc abym to ja zdecydowała czy chcę to ratować czy nie. Na chwilę obecną jestem w 100% wygrana Mam miesiąc na chodzenie do terapeutów, zastanawianie się i to będzie w 100% moja decyzja i moja odpowiedzialność niestety :( Jakie życie bywa ciężkie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efa78
Dzieci zawsze patrza na faceta przez pryzmat matki z tym sie musze podpisac200%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dammar 14
Jarzebinka, jak czytam co piszesz nie moge sie oprzec wrazeniu ze tkwisz w relacjach kat-ofiara. Kiedys o tym czytalam, ale niezbyt dokladnie, wiec przytocze ci tylko ogolnie o co chodzi. Relacje kat -ofiara to zwiazek ludzi w ktorym jedno dominuje a drugie jest ulegle. Te role sa wymienne, kat staje sie ofiara, ofiara katem i tak mozna nawet do konca zycia.Teraz ty jestes ta strona dominujaca, ale cie to nie cieszy bo chcesz znowu byc ofiara. Te relacje zmienilas, bo chyba zdalas sobie sprawe ze to sie nigdy nie skonczy, ale usilnie dazysz do powrotu do tego stanu ktory byl, do bycia ofiara, strona ulegla. W normalnych zwiazkach gdzie jest milosc, nie ma takiej walki pomiedzy ludzmi, wiec czy ty chcialabys milosci meza, czy powrotu do dawnych relacji? Wydaje mi sie , ze dojrzalas do pewnych decyzji, dlatego je podjelas, teraz pozostaje ci nauczyc sie inaczej zyc I z tym sobie nie radzisz.Bo trudno jest zyc ofierze bez kata.Ale to jest mozliwe. Nie wiem czy choc troche mam racji, ale pomysl nad tym. Drach ty tak lekko piszesz o tych 20 przeprowadzkach, a ja sobie mysle ze kryje sie za tym ogromna sila charakteru, bo trzeba taka sile miec by stworzyc dzieciom takie poczucie wspolnoty i bliskosci. To nie jest latwe. U nas pogoda beznadziejna, czuje sie jakby jesien byla. A ona ona a ty nie na olimpiadzie? Napisz cos o tym, tyle sie u ciebie dzieje a ty nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Chyba cos na ten temat tez czytałam, ale kat-ofiara to strasznie groźnie brzmi :O Kurcze wychodzę na osobę która lubi się kłócić??? Absolutnie, nie toleruję własnie kłotni. Nie cierpię jak ktoś podnosi na mnie głos, sama nie jestem kłótliwa i nigdy nie zaczynam, ale nie pozwolę sobie wejśc na głowę !!! Kiedys jak raz się z facetem pokłóciłam to był koniec związku .... W moim obecnym małżeństwie od dawna od ponad roku sie prawie nie kłócę, jak był konflikt to potrafiłam nawet iśc do mamy nocować, albo on szedł do siebie aby sie odizolować i ochłonąć. Z natury jestem bardzo niezależna, tzn. robie co chcę i nie lubie jak ktoś narzuca mi swoją wolę a ostatnio mąż chciał do mnie wróćić "bo on chce" i to mnie wkurzyło, że nie ważne co ja chcę, tylko ON CHCE! Sama też nie lubie narzucać swojej woli - uważam, że każdy jest dorosły i powinien robic co chce. Nie mogę też mu zakazać picia i nigdy nie zakazywałąm, tylko uprzedzałam, że ja nie musze tego tolerować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak w ogóle to miałam fajny dzień. Rano byłam na zakupach - nie tylko spożywczych i kupiłam sobie zajebiste jeansy rurki w kwiatki - teraz po schudnięciu wyglądają bosko. Szczupłe uda przypłaciłam brakiem biustu, ale co mi tam "cos za coś" mam staniki Push-up :P Kupiłam jeszcze kolorowe buty na koturnie - letnia wyprzedaż, bransoletke i komplet kolczyków. Potem byłam na plotkach z koleżanką na kawce i lodach. Teraz jak zwykle popijam Martini a jutro rano ide do terapeuty-psychologa pogadać, nie moge sie doczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dammar jezeli chodzi o jarzebinke,to wydaje mi sie, ze masz racje.Ja rowniez uwazam ze tam chodzi o relacje kat-ofiara. Daje dziewczyna jakos rade,oby do przodu...bez martini :D czy ja jestem silna? ja siebie za taka nie uwazam,ale otoczenie twierdzi ze jestem bardzo silna...chyba sugeruja sie tym,ze z 2 dzieci daje sobie rade w zyciu.Dzieci niewykolejone,ulozone...zwazywszy na to ze pracuje od rana do wieczora i mam malo dla nich czasu. wczoraj pojechalismy z komandosem,dziewczyna mlodego,mlodym i malym do berlina na caly dzien...POCIAGIEM :D....ja juz ze sto lat nie jechalam pociagiem, maly sie uparl zeby taki wolny dzien zrobic.Fajnie bylo...ja sobie tylko bluzke kupilam...na dzieci wydalam pol wyplaty...Bosze, to bylo szalenstwo ! musze jeszcze nowe mieszkanie wykanczac i wiem ze nie powinnam tyle wydac...ale jak maly powiedzial ze zobaczyl kierownice z biegami do playstation3 ...no to kupilam.Ma juz jedna ale bez biegow.Komandos byl lekko zszokowany,bo to bardzo droga rzecz, ale wytlumaczylam mu,ze chce zeby dzieci zapamietaly ten dzien...zreszta to za moje pieniadze.A ja nie potrzebuje bardzo drogich rzeczy,fajnie bylo zobaczyc jak maly byl zszokowany,ze wezmiemy kierownice i przeszczesliwy :D Mlody oczywiscie zaszalal w sklepach z ciuchami...i dobrze...jak bedzie na swoim,zobaczy ze juz nie bedzie tak latwo. To bylo takie slodkie zakonczenie wakacji...jutro u nas zaczyna sie rok szkolny :) komandos idzie z malym rano do szkoly...maly troche sie boi bo zaczyna gimnazjum,wszystko nowe.Komandos wielki,maly czuje sie bardzo bezpiecznie przy nim.Po tym jak maly sam zerwal kontakt ze swoim ojcem,ciagnie do komandosa.Obaj sie ciesza ze tak jest. A ona ona ja bym tez chciala wiedziec jak to wszystko wyglada w londynie? pa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny co u mnie?? zmieniam prace wkrotce, ucze sie do egzaminow na trenera, ciezko jest bo to po angielsku i slownictwo trudne idzie mi to jak krew w nosa, wole praktyke ;-) w srode robie zastepstwo za mojego trenera ktory jedzie na wakacje, bede prowadzila zajecia ;-) troche sie stresuje ale mam fajnych ludzi w grupie licze na to ze mnie nie beda krytykowali Olimpiada...szczerze to nie wiele ogladam bo jestem albo w pracy albo poza domem, wszedzie straszyli ze bedzie ruch na ulicach w metrze itd a ja jakos nie odczuwam roznicy zeby wiecej ludzi bylo, opoznien itd nie mowiac o tym jakie jaja sa z biletami, ceny z kosmosu wywalili a teraz miejsca na widowni puste :P Drach Ty masz 20 przeprowadzek a ja 10 z tego to moje 9 mieszkanie w Londynie (pokoj ) hehe z rodzina napewno jest wieksze zamieszanie ale Ty silna babka jestes! fajny dzien mieliscie, ja tez lubie pociagi, wole od autobusow przynajmniej wiecej miejsca i mozna pochodzic rozprostowac nogi Jarzebinka niewiem co powiedziec, dammar ma chyba racje.... tu pogoda caly rok jesienna, och przepraszam mielismy 2 tygodnie lata, tydzien w marcu i tydzien w lipcu :P gdzie sie Blueoczka zapodziala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ona ona londynski klimat nie dla mnie, ale co zrobic, zycie tam cie rzucilo,to nie masz wyjscia :D sluchaj, ja juz ciebie widze jak prowadzisz cwiczenia...taka seksowna nauczycielke to kazdy chce miec :D pokazalam na facebooku komandosowi twoje zdjecie,powiedzial ze wszystkie polki sa takie piekne...i zapytal dlaczego my wszystkie mamy ciemne wlosy?...to mu odpowiedzialam : bo my nie jestesmy rasa aryjska :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam pytanie, czy macie jakies doswiadczenia ze spirala? zalozylam apre dni temu ( czwartek) bez hormonow i wkurza mnie to ze plamie ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzien dobry :D a ona ona nigdy nie mialam spirali,to ci nie powiem,ale na poczatku moga chyba wystepowac jakies zaburzenia, wiadomo, najlepiej zapytac lekarza ;) komandos juz pojechal z malym do szkoly.U nas dzisiaj rozpoczal sie rok szkolny.Maly zdenerwowany, bo to pierwszy dzien w gimnazjum, przezywa ogromnie,wszystko nowe.Da rade chlopaczek :D a ja psychicznie nastawiam sie do pracy...oj dzisiaj bedzie ciezki dzien :( ale wam zycze milego i fajnego dzionka...pa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i ja. Ja natomiast nigdzie na południu bo nie cierpie upałów. Mrozów tez nie, wiec tam gdzie mieszkam mi nie odpowiada. Może na emeryturze wyprowadzę się chociaż nad morze - tam nie ma takich skrajności. Byłam rano u terapeutki - jestem zachwycona, juz po 1 spotkaniu bardziej wiem czego chcę, a to czego chcę najbardziej na świecie, jest bardzo mało prawdopodobne że sie spełni - ale na 100% nie spełni sie będąc z obecnym mężem. Nie zgadzam sie jednak z waszą teorią. Gdyby tak było to nie chciałabym sie rozstawać. Spokój i poczucie bezpieczeństwa - to jest to co kocham i czego potrzebuję. Byłam z mężem dopóki był spokój, nawalił to go wyrzuciłam -proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drach , poczatek roku 6 sierpnia? pierwsze slysze ;-) a kiedy jest koniec roku wiec? tu w Anglii ostatni dzien byl chyba 22 lipca a wracaja do szkoly we wrzesniu, w Polsce to dopiero maja labe ;-) Da mlody rade, dzieciaki masz madre ;-)) Jarzebinka szczerze? to ja sama niewiem czego Ty chcesz i Ty chyba tez niewiesz jeszcze ale dobrze ze poszlas na to spotkanie z czasem napewno wszytsko sie rozjasni ;-) chcesz go i nie chcesz ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę żeby mój mąż sam ode mnie odszedł - z własnej woli a nie żeby to było wymuszone przeze mnie. Po rozwodzie chcę poznac super faceta, młodego przystojnego z super charakterem i pieniędzmi, z którym będę szczęśliwa na długie lata. którego będą akceptować moje dzieci. takie mam marzenia na dzień dzisiejszy. To mniejsze prawdopodobieństwo niz trafienie 6 w totka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego to takie trudne bo teraz mam chociaż coś połowicznie a moge zostać kompletnie z niczym. Mam młodego przystojnego z tym charakterem trochę gorzej ale bywa że jest super. Z pieniędzmi też nie jest źle, 2 razy do roku wyjeżdżaliśmy za granicę na wakację, itp. U mnie w domu koty chodzą wszędzie, nawet zaglądają do talerzy i mąż to akcepuje - wiem że nie każdy by takie cos akceptował a on nawet je całuje w pyszczki :P Gdyby nie podnoszenie głosu, nieodpowiedzialność i zapijanie (co wiąże sie ze stratami finansowymi) oraz konflikt z dziećmi to bylismy super parą. Rok temu jak uległam i wróciliśmy do siebie to przez pół roku byliśmy naprawdę fajną parą, gdyby pracować nad tym aby taki stan utrzymać, mogłoby sie udać, tylko że ja już nie ufam :O No i dzieci... co z moim synem który juz sie sprowadził??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×