Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mariellabanani

facet z dorobkiem

Polecane posty

Od paru miesiecy zyje z mezczyzna z dorobkiem(prawie dorosle dzieci, ona 17 lat,on 19lat, mieszkaja w domu ktory maz zostawil im i swojej eks). Na odleglosc widywalam sie z nimi sporadycznie przyjezdzajac do partnera. Dzieci raz byly u mnie na weekend. Zawsze jestem mila ale absolutnie nie narzucam sie. Zawsze podkresla ze dzieci sa dla niego na 1 planie, zwykle w sytuacji gdy poruszalam temat swiat, gdy pytalam jak to zorganizujemy bo zapieral sie ze niewyobraza ich sobie bez dzieci gdy proponowalam zebysmy raz spedzali je z nimi a nastepnym razem z moja rodzina. Wiec zaproponowalam ze moga przyjechac ze swoja matka do nas na wigilie a ja zaprosze jeszcze moich rodzicow i bedze samotny brat mojego partnera(partnerowi zalezy na kontakcie z nim). Zonie zestaw z moimi rodzicami nie odpowiadal,dla mnie tymbardziej cala kompozycja personalna byla trudna ale szukalam rozwiazania zeby spedzic 1wsze swieta ze swoim partnerem. No i przyszly swieta, okazuje sie ze corka absolutnie nie zostawi mamy samej na swieta zeby spedzic wigilie ze mna i moim partnerem. Dla syna to nie byl klopot tylko dlatego ze uwielbia brata partnera i ma konflikt z matka. Do tego moja mama rozchorowala sie wiec wiedzialam juz ze rodzice sie nie pojawia. Bylam zrezygnowana, zaproponowalam partnerowi ze gdzies wyjade a on moze jak co roku pojechac do dzieci i eks. Nie chcialam jechac do rodzicow zeby nie widzieli ze on nie jest przy mnie a wobec postawy jego eks nie przyjelam zaproszenia na wigilie z nia i dziecmi. Ostatecznie jednak moj partner zdecydowal sie zostac ze mna ale dal mi odczuc ze to niewielka radosc dla niego. Bojkotowal moje proby przygotowania czegos smacznego na wieczor. Prosilam zeby jechal do dzieci jesli ma byc taki nieszczesliwy ale zostal i skorygowal swoje zachowanie. Jakos przebrnelismy przez ten wieczor. W 1 wszy dzien swiat zaprosila nas jego eks, no trudno pojechalam zeby wykazac dobra wole I pokazac ze jestem z nim. Zjedlismy obiad, jak zawsze bylam mila, pochwalilam jej kuchnie. Nawet dostalam jeden prezent od jego dzieci. No ale gdzies tam pojawil sie inny temat ktory powraca jak bumerang. Moj partner bez konsultacji ze mna obiecal kiedys corce ze razem wybiora kota do NASZEGO mieszkania. Tlumaczylam aprtnerowi wielokrotnie ze to zwierze bedzie w naszym mieszkaniu pod nasza opieka a nie corki wiec to powinna byc wylacznie nasza decyzja. Ale temat powraca za kazdym razem gdy corka i syn nas odwiedzaja: jedziemy do schroniska zobaczyc koty!!!, tato zobacz w gazecie na ogloszenia ze zwierzetami...!!! a mnie totalnie ignoruja. Ktoregos razu corka z synem znowu mowi ze musimy jechac, kieruje sie do ojca. Ja na to: chwileczke przede wszystkim to mi i ..(partner) powinien odpowiedac ten kot. Nie tobie, bo nie ty bedziesz z nim mieszkac i nim sie opiekowac. Ale i tak pojechali,moj partner ulegl. Marzylam ze w tym mieszkaniu bedzie kot, pies, planowalismy to z partnerem w przeszlosci. A zapomnialam dodac ze wspolnych dzieci miec nie bedziemy bo partner juz ich miec nie moze i nie chce,nie jest najmlodszy. No wiec,odczas mojej wizyty w 1 wszy dzien swiat do dyskusji dolaczyla sie nawet jego eks, stala oczywiscie po stronie dzieci. Ja juz zalamuje rece, moj partner siedzi jak traba i nic, cos tam odpowiada ze koniec tematu ale chyba nikt sie specjalnie tym nie przejmuje. Resztkami sil z szacunkiem dla wszystkich obecnych tlumacze ze kota musimy dobrac tak by zyl w zgodzie z psem, w przyszlosci bo taki jest nasz plan. Ostateczni gdy poraz setny wracam do tematu na osobnosci z moim drogimon decyduje ze w takim razie w tym domu nie bedzie zadnego zwierzecia, ukaral mnie? Co ja mam zrobic ! Mieszkamy razem od 5 miesiecy a przerobilismy juz tyle klutni. Min.o to ze corka chciala zebysmy pomalowali jeden z pokoi naszego mieszkania w kolorze przez nia wybranym na co sie nie zgodzilam. Ma swoj pokoj w domu w ktorym mieszka z bratem i mama i ten moze malowac sobie na dowolny kolor. Chyba mi tego nie darowala ani ona ani jej matka. Ale do diabla to ma byc nowe zycie dla mnei i mojego partnera i uleganie presji prawie juz doroslych dzieci uwazam za szalone. Moj partner oczywiscie byl na mnie obrazony bo obiecal corce a ja nie wyrazajac zgody(bo nie mowil mi o obietnicy)podwazylam jego autorytet. Ale jaka w takim razie jest moja rola w tym domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość defcyhgjkl;pl,/
no kurwa napisz drugie tyle moze wtedy ktos przeczyta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×