Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Co wy na to...

Pomysł mojej teściowej - gotowanie niedzielnych obiadów na zmianę

Polecane posty

Gość Co wy na to...
SAMOSIA123>widzisz my się nie dawno przeprowadziliśmy bliżej teściów.... ja mieszkaliśmy dalej to na początku kilka razy ich zaprosiliśmy, chcieliśmy pokazać mieszkanie i wprowadzić zasady wizyt jakie nam pasują - czyli na telefon od czasu do czasu... i co? teściowie ANI RAZU nie przyjechali - mieszkanie zobaczyli jak byli w okolicy przejazdem - to moja teściowa jest wygodna - nas zapraszała - bo chce o nas wszystko wiedzieć, widywać dzieci a ruszyć dupy te paredziesiąt kilometrów jej się zwyczajnie nie chciało! taka jest prawda....teraz mieszkamy znacznie bliżej więc, teściowa wpadła na pomysł wymiennych obiadków :O ciekawe czemu wcześniej nie miała takich pomysłów! ...i co to za zaproszenia jak na odmowę masz szantaż emocjonalny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo tak i już
A dlaczego Ty chcesz tesciowej swój styl bycia ( odwiedziny raz do roku ) ? Tak już jest ok ? Po za tym wychodząc za męża weszłaś do jego rodziny, warto przynajmniej uszanować tradycje rodzinną. Jeśli jednak tak bardzo Ci to przeszkadza to warto porozmawiać z tesciową bo inaczej tego nie załatwisz. może kompromis że widujecie się raz w miesiącu ? A Jak już tak bardzo się boicie rozmawiać ze swoimi tesciowymi to poproście o to mężów, o ile oczywiście podzielają wasze stanowisko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
deszczowa piosenka :)> nie lubię ani gdzieś łazić ani ludzi w domu - uważam że dom to moja twierdza - ze znajomymi wolę się spotkać gdzieś w knajpie - chyba mam prawo do takich upodobań? Jeśli uważasz że mam się teraz zmienić bo kilka osób napisało że powinnam... sorry ale to chyba nie realne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rosolu nie lubisz ale
jednak u niej wpierdalalas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa dupa cycki
napij sie tej oliwy idiotko....skoro kochasz kuchnie morza srodziemngo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
oj ze 3 łyżki i zawsze miała z tym jeszcze problem - że jem za mało :O bo tak i już> no toż mówię, że mogę się dostosować do raz na kilka tygodni, ale u nich nie ma mowy o czymś takim, rozmowy po prostu ignorują, a jak np nie przyjedziemy bo byliśmy powiedzmy na wycieczce - to mamy po 10 połączeń na komórkę- czy dzieci wstały/zjadły/ w co ubrane/czy im nie zimno/gdzie jesteśmy/co robimy/kiedy wracamy i tak w kółko, 100 pytań do, aż do zarzygania :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenka :)
No pewnie, nie zmieniaj się. Tylko po co załozyłaś ten temat? Bo zupełnie nie rozumiem... Szukasz odpowiedzi typu - nie daj sie teściowej, lub też - ugotuj coś czego ta paskuda jadła nie bedzie? :D:D:D Hehehe.....bo ja tak właśnie to widzę :) Najzwyczajniej - musisz jakoś sobie z tym kłopotem poradzić :) Może sie zabunkruj w tej swojej twierdzy i nie wpuścisz wówczas gości ;) A może zwyczajnie zaproś teściów do restauracji skoro nie lubisz nokogo w progach domostwa swego i tyle.... Szczerze - to się nieco ubawiłam :D Jak to dobrze, że ja zamiast twierdzy mam mieszkanie zwyczajnie otwarte dla gości i jak to dobrze że kocham moją tesciową i na dodatek dobrze z nią żyję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha! czyli ty masz swoje upodobania ,a tesciowa miec nie moze? Przeciez to napewno starsza osoba, i to ona ma swoje upodobania, z ktorymi napewno nie wygrasz...a to ze chce zyc waszym zyciem! czy to zle? W koncu jestescie jej najblizsza rodzina.A po za tymi obiadami ! to jaki problem masz z nia? wiesz! ja jestem bardzo goscinna, do mnie kazdy moze wejsc o kazdej porze dnia i nocy. Zawsze chetnie ugoszcze lub pomoge, a nawet jezeli tylko kogos wyslucham i wiem ze tej osobie pomoglam, to dlaczego nie? A zapewniam Cie ze do mlodych ludzi sie juz nie zaliczam.Ale moj dom odwiedza , bardzo duzo mlodych ludzi, oni kochaja u nas bywac!! ale nie wszyscy lubia ludzi.Widocznie Ty tak masz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rosolu nie lubisz ale
widocznie jestescie z mezem jacys jebnieci albo co skoro musi sie tesciowa pytac czy wstaliscie co robicie itd. jestescie jacys nieporadni i ona chce wam pomoc a ty na obiadki chodzisz ale jej nie chcesz zapraszac pusta tepa synowa z ciebie szkoda mi tej kobieciny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
raczej szukałam osób które mają podobne rozwiązania, bo moja teściowa stwierdziła, ze większość jej znajomych tak ma....a ja nikogo takiego nie znam.... w mojej rodzinie nikt nikomu się tak nie narzuca, dzwonimy i odwiedzamy się jak obie strony się zdzwonią i mają ochotę.... ...ja się mogę dostosować częściowo- z reszta od lat to robię... nie wiem tylko dlaczego mam się dostosować całkowicie - kompromis chyba powinien dotyczyć obu stron? co do gościnności - fajnie ze macie otwarte domy i wam to pasuję ... mnie to męczy... może dlatego że w pracy mi się seteki ludzi przewija i chce mieć spokój w domu - w dodatku tak zostałam wychowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa dupa cycki
idiotka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
rosolu nie lubisz ale > WŁAŚNIE PROBLEM W TYM, ŻE NIE MUSI TYLKO - to jest taka forma szantażu jak nie przyjedziemy, żeby nas zamęczyć i żebyśmy juz woleli przyjechać.... kupę lat robiliśmy ponad 100km w 2 strony na ten durny obiadek - za kasę na paliwo bym sobie dużo lepszy ugotowałam więc co to za pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34242342
Jak chcesz si ę wymówić od jednego i drugiego to najlepiej znajdż jakieś zajęcie b. aktywne na niedzielę. Zaproś ja najpierw kilka razy na obiad, a potem powiedz, że np. musicie przenieść te obiady na inną godzinę bo jesteś zajęta. Ja kiedys przez kilka lat chodziłam w niedzielę pomagac na hipoterapii do jednej stajni. I fajnie sie tak spędzało czas b. aktywnie, strasznie nie lubvie odpoczywania na siłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musze się wtrącić
ja tez chodziłam do tesciowej na obiady i tez tylko dlatego ,ze ona nalegała Oczywiscie gotowała co niedziela i chwała jej za top , starała się , ale prawda jest taka ,ze ja tam nie chciałam chodzic Wolałam ugotowac w domu i w domu posiedziec i chodzilismy tam , bo ona tak chciała Ona jest osobą troche zazdrosną i zaborczą i za nic nie chciała dopuscić ,zebysmy poszli na obiad np do moich rodziców Ona chciała byc tą lepsza tesciową , babcią itd Chodzilismy prawie co niedziela , ale tylko dlatego ,ze ona z góry juz aplanowała ,ze przyjdziemy Mój mąz się oczywiscie cieszył , a ja chodziłam choc czesto nie chciałam I nie piszci o autorce , ze tesciową wykorzystywała lub jest skapa Ja ją rozumiem , bo wiem jak to jest troche się przymuszać Jak mój mąz wyjezdzał za granice np na miesiac , to mnie tez namawiała zebym przychodziła na obiad , czesto nawet nie dopuszczała mysli ze chce isc do moich rodziców , dotąd ględziła az zmieniłam plany i poszłam do nich Nie przyjmowała do wiadomosci ,ze akurat tego dnia chce isc gdzies inadziej Oczywiscie dzieki jej za to ,ze się starała ,ale tak na prawde na dłuzsza mete to jest meczące A co do tesciowej autorki to skoro ma dosc gotowania to moze przestac gotowac , ale tu nie o gotowanie chodzi , tu chodzi o to zeby syn miał cały czas z nią kontakt , dlatego wymysliła zebyscie teraz wy gotowali Ja mysle ,ze jasne moze zaprosic co jakis czas , ugotowac cos dobrego , ale czasami powinno sie tez od siebie odpoczać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
34242342> my często w niedzielę jeździmy na narty w zimie, prawdę mówiąc bardziej nam pasuje zjeść obiad w knajpie ze znajomymi niż gnać do "mamusi"... a jednak udawało jej się zawsze wymuszać na nas przyjazd.... z resztą często po obiedzie w knajpie :O ....hipoterapia fajna sprawa, też lubię koniki i znam takiego pana co prowadzi takie zajęcia i agroturystykę- ale na razie młodsze dziecko jest za małe na konna jazdę.... ...nie wiem muszę coś wymyślić... na razie oczywiście się zgodziłam i będę robić te obiady .... nie wiem jeszcze co z chodzeniem do nich- bo skoro będą u nas, to może chociaż rewizyty by nam odpuścili ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34242342
Dla mnie to tez dziwne takie chodzenie do siebie w każda niedzielę. Jesli jest tak jak piszesz, ze was w kółko nagabuje, to nieciekawe. Ale jakbyście przestali sie tak często spotykać to pewnie siła rzeczy dzwoniłaby tez mniej. No i jak się wprasza do ciebie, to chyba jasne jest że ty decydujesz jaka godzina i co podac. W końcu to twój dom. A wszelkie komentarze byłyby szczytem bezczelności, ja nie wyobrażam sobie komentowac że coś jest niedobre co przyrządziła terściowa, mimo że nienajlepiej gotuje. Tak samo jak ona przyszłaby do was, nie powinna tego robic. Jakby było inaczej, najlepiej powiedziec, że sobie tego nie zyczysz. I przede wsystkim nie przejmowac sie za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34242342
Ja chodziłam na hipoterapię akurat pomagac jako rehabilitant... Co do jazdy konnej- to na hipoterapii jezdzą nawet półroczne dzieci. Ale to się stosuje głównie w przypadku chorób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
musze się wtrącić> no dokładnie u mnie jest takie ględzenie i to mnie drażni, co gorsza nie wiem jak to uciąć, bo rozmowy są po prostu ignorowane... 34242342> wiem, mogłabym załatwić mojemu dziecku bez problemu - ale blisko przyjaźnię się z osoba mająca upośledzone dziecko i nie miałabym sumienia zabierać miejsca takim ludziom.... wolę odczekać do tych 3-4 latek i normalnie wykupić godzinkę nauki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34242342
A na narty jezdzisz z dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
tak z dzieckiem - ale mały jeździ na sankach a nie na nartach na razie - my jeździmy zawsze dużą ekipą i ogólnie z dziećmi i jest ok wymieniamy się karnetami i opieką.... na koniach jest trochę inaczej bo wykupujesz godzinę i jedziesz w tras....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze to brak asertywności Was zgubił. Przychodzenie co niedzielę na obiad JEST PRZEGIĘCIEM I JUŻ. Moja teściowa akurat nas nie zaprasza, bo nie lubi gotować (choć jak już się weźmie, to całkiem nieźle to robi), raczej woli u mnie się napraszać, ale do moich rodziców jeździmy często. Ale to często to jest GÓRA dwa razy w miesiącu, częściej co trzy tygodnie. Jak chcemy spędzić leniwą niedzielę samo, albo pójść do knajpy, to nikt nas nie zmusza. Ale autorko powaliłaś mnie tekstem, że nie wiedziałaś, że jak ktoś Cię zaprasza, to trzeba odprosić. TAK KOCHANA TRZEBA ODPROSIĆ, TEGO WYMAGA DOBRE WYCHOWANIE. Jak ja kogoś zapraszam, to tak góra do trzech razy. Jak mnie później choć raz na te trzy, choćby na mała kawę nie odprosi, więcej go nie zaproszę. Tak to działa w kulturalnym świecie. Oczywiście spotykanie się co niedzielę nie, ale jak by raz w miesiącu, albo raz na półtora miesiąca do Was przyszli, to by Ci korona z głowy nie spadła. A to co robisz, że chcesz się wymigać i ich ani razu nie zaprosić TO OBRZYDLIWE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
agbr> na poprzednirj stronie pisałam że jak mieszkaliśmy dalej to ich zapraszaliśmy nie raz i na olali! co ja bym dała za to żeby nas przestali zapraszać :D co do okazjonalnych wizyt to ok.... ale teściowa stwierdziła , że mamy mieć obowiązek na zmianę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do gościnności - fajnie ze macie otwarte domy i wam to pasuję ... mnie to męczy... może dlatego że w pracy mi się seteki ludzi przewija i chce mieć spokój w domu - w dodatku tak zostałam wychowana. I dobrze, wcale nie musisz zapraszać ludzi. To nic złego. Tylko, że jak ja kogoś nie zapraszam, to sama do niego nie chodzę. Tak robią moi teściowie i bardzo mi się to nie podoba. Że jak ich ktoś zaprosi, to oni w te pędy, bardzo chętnie, najlepiej z pustymi rękami przylecą. Ale żeby odprosić, o to już jest duży problem, bo to trzeba by przy garach postać i jeszcze wydac kasę. A nie tak to oni nie lubią. Tak nas na początku ciągali do brata teścia (trzeba ich wozić, bo żadne prawa jazdy nie ma). Nas też przy okazji zapraszali. W końcu zrobiło mi się głupio i odprosiłam wujostwo ze dwa razy, a następnym powiedziałam, że nie pojadę, bo to wstyd jeździć, nażreć się u kogoś, a samego go nie ugościć. Trochę do nich dotarło, nawet się zawstydzili i ograniczyli kontakty. I to już jest ok, bo jest równowaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa dupa cycki
idiotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż. Prawda jest smutna - obowiązek na zmianę to jest CHORE. HJa na Twoim miejscu zaprosiłabym ich raz - tak dla przyzwoitości, że tyle u nich jadaliście. Weź pod uwagę, że teściowa musiała się napracować i pewnie od rana w niedzielę stała przy garach, a to niestety jakiś wysiłek jest. Ugościłabym ją po swojemu - nieważne czy jej się spodoba, skoro Wy to jadacie, to przecież nie chcecie ich otruć. A za jakieś dwa, trzy tygodnie (no bo tak od razu to może będzie źle wyglądać, że nagle się Wam wizyty odpodobały, bo sami musicie) pogadała uczciwie, że macie prawo do wyłącznie waszej rodzinnej niedzieli. Jestem pewna, że poboczą się tylko trochę, a za jakiś czas może sami dojdą do wniosku, że to nawet lepiej. Ja na przykład w tym roku miałam obawy związane ze świętami. Na wigilię jechaliśmy do moich rodziców, a w pierwszy dzień świąt mieliśmy chrzciny i mój mąż był chrzestnym. Wiadomo było, że to będzie długo trwało, a że drugi dzień świąt to była niedziela, mieliśmy ochotę posiedzieć w domu. Ale bałam się, że mojej mamie będzie przykro, że tylko w wigilię u nich będziemy. A tu się okazało, po wybadaniu sytuacji, że moi rodzice coś tam też mieli poplanowane i też chcieli w ten drugi świat odpocząć i odetchnęli z ulgą, że nie przyjedziemy. Ale do takich relacji trzeba było dojrzeć, poniekąd przez lata ich "wychowałam" i teraz obydwu stronom z tym dobrze, bo kontakty są w sumie częste, ale nikt nie ma przesytu i wszystko jest normalnie. U Was niestety z tą normalnością coś jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego ja na obiady do teściów nie chodzę odkąd mieszkamy sami, i takie problemy mam z głowy :) ale jeśli chodzi o ścisłość-moja teściowa też lubi akurat nowości w kuchni więc czasem z ciekawości wymieniamy się potrawami na spróbowanie :) ale obiadki-niedzielne czy te w tygodniu jadamy gotowane przezemnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
agbr> widzisz do moich teściów możesz mówić że nie chcesz przyjść, że dziękujesz, że jesteś zajęta/ zmęczona - nie dociera.... do nas kiedyś by nie przyjechali bo te 60km trzeba w jedną stronę było zrobić a im się po prostu nie che, ale chcieli zobaczyć dzieci, chcą wiedzieć o każdym naszym kroku, więc stąd to napraszanie.... jak pisałam teraz z pewnych względów mieszkamy przez pewien czas dużo bliżej - i to mnie właśnie wkurza, czemu rok temu nie miała takiego pomysłu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeśli chodzi o gościnność-owszem zapraszamy do domu znajomych,teściowie też czasem wpadną ale tylko w łikendy, na kawę czy ciasto.w tygodniu zwyczajnie nikogo nie zapraszam, bo jesteśmy zmęczeni pracą, chcemy się wyspać,odpocząć przed kolejną dniówką.ale łikend, kiedy mamy wolny, wszystko pozałatwiane-jak najbardziej ktoś może wpaść w odwiedziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to...
agbr> z moimi teściami jest ten problem że oni lubią życie w takim "szumie" non stop... ja nie.... wyobraź sobie że np mój teść codziennie widuje się ze swoją matką i rodzeństwem - co do jednego! wszyscy przychodzą do babci na kawę i już! ok taki mają styl bycia - ich sprawa, mnie to męczy ja nie widuję się codziennie ze swoją rodziną.... lubię towarzystwo, mamy wielu znajomych... ale bez przesady moim zdaniem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musze się wtrącić
ja cie rozumiem autorko , u mnie było to samo Ja w sumie nie odpraszała, bo nie miałam okazji , z góry było przez tesciowa zaplanowane ze przychodzimy i juz co do stania przy garach to moja tesciowa i tak by przy nich stała czy bysmy przyszli czy nie Po prostu zawsze robi niedzielny obiad Raz mielismy sytuacje ,ze oczywiscie tesciowa zadzwoniła ze mamy przyjsc W sobote ani w niedziele rano nie zadzwoniła ( bo juz było zaplanowane ) my przychodzimy do niej , a ona chora z grypskiem gotuje obiad i narzeka Byłam zła , bo nie dosc ,ze nie zadzwoniła zeby nie przychodzic bo jest chora ( z obiadem nie mielibysmy problemu ) , to jeszcze musielismy słuchac narzekan ,ze zle się czuje ( a ja chetnie zostałabym w domu jakby zadzwoniła ) to jeszcze narazała dziecko na chorobe Zamiast zadzwonic zbysmy nie przychodzili , ze jest chora , odpocznie to nic nie powiedziała i nie pomyslała ze mały moze się zarazic !! I to tylko dlatego , zebysmy przyszli i koniec !!! :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×