NIE MIESZKAM Z OJCEM CORKI ALE JESTESMY RAZEM

Opisze wam moja nietypowa sytuacje do ktorej juz nie mam sily. Mianowicie mam 6 latnia corke, i jestem z jej ojcem ale nie mieszkamy razem. Mieszkalismy razem na poczatku ale nie wyszlo i postanowilam sie wyprowadzic. Wynajelam mieszkanie, znalazlam bardzo dobra prace, zoorganizowalam przedszkole i generalnie jestem samowystarczalna pod wzgledem ekonomicznym, no kokosow nie ma ale zdecydowanie daje rade ;-) Potem zeszlam sie z ojcem Natalki ale nie zamieszkalismy razem bo ja nie chcialam problemow, chcialam zobaczyc czy naparwde sie zmienil i zrozumial bledy. Niby cos sie zmienilo ale ja juz nie chce z nim mieszkac chyba... jak przyjezdza do nas to tylko sie klocimy, ojcem jest srednim, pomaga mi troche ale jak sie poklocimy to sie i dwa tygodnie moze do nas nie odzywac.Boje sie odejsc, boje sie, ze juz nikt mnie nie zechce, samotnej matki z nadwaga. W pracy uklada sie super, bardzo szybko przechodze ze szczebla na szczebel i jestem uwazana za silna i profesjonalna kobite... tylko w glebi serca mi ciezko i chcialabym miec kogos do kogo sie przytulic, pojechac na wakacje... ehh :-(

Dadam tylko, ze on niby nas tak bardzo kocha i jak tylko probuje odejsc to mnie blaga i wracam. Ciezko mi bo naparwde kocham i wiem, ze potrafi byc wspanialym, wspierajacym facetem ale ostatnio tego nie okazuje... On mowi, ze chcialby z nami zamieszkac ale ja musialabym sie zmienic i przestac sie z nim klocic ale jak tego nie robic jak wpadnie na chwile wieczorem kiedy jestem zmeczona i jeszcze mam byc usmiechnieta i traktowac go jak wyczekanego goscia. Natalia juz nawet nie teskni...

:-(

Moim zdaniem powinnaś odejść, przecież tylko się męczysz w tym związku, a dla niego to super sytuacja ma niezobowiązujący seks i kobiete tylko od czasu do czasu !! A to, że nie znajdziesz nikogo to bzdura wierutna !! Radzisz sobie, poradzisz i bez niego ! A faceta znajdziesz predzej czy pozniej, nie martw sie.