Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Blanka1100

Nie mam szacunku do niepracujących księżniczek na utrzymaniu jeleni

Polecane posty

Monique, ja nie przyjełabym tak drogich prezentów.Mam honor. Zresztą mam swoje i stać mnie na to. Nie chcialabym aby ktos mi to wypominał lub kazał oddawać. Ale różnica posożyta-baby, większość niestety dobrze na tym wychodzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Misia zostająca na lodzie to dramat dla całej rodziny. Mam taki przykład w dalekim kuzynostwie. Misia jedzie na psychotropach, sprzątać nie pójdzie, na kasę do marketu sie nie nadaje, bo za słabe nerwy ma. Dzieciaki wstydzą się takiej matki, same wyrastają na lewusów ze skopanym poczuciem własnej wartości, jej matka stoi prawie nad grobem, a córka tylko przyprawia ją o kolejne siwe włosy, Miś płaci alimenty bardzo nieregularnie, a Misia ma pretensje do całego świata. Puste CV, wieczorowe technikum zrobione jakieś 25 lat temu i ZONK, bo nikt jej nie chce zatrudnić do BIURA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
Ciekawa jestem, jak mnie ocenicie... Jestem po ślubie 2 lata i 4 miesiące...tuż przed ślubem zaczęły mi się problemy z pracą, tyrałam ciężko na umowę od dzieło, później zahaczyłam o inne prace, ale to samo kiepskie płace, brak stałej umowy, wielki stres...w międzyczasie zrobiłam licencjat z 2 kierunku, teraz jestem na studiach magisterskich (zaocznych), niedługo zacznę pisać prace magisterka....od jakiegoś czasu w ogóle nie pracuje, nie mamy dzieci, mój mąż zarabia spokojnie na nasze utrzymanie plus odkładamy, od jakiegoś czasu nawet nie szukam pracy, ale nie myślę siedzieć już do końca życia w domu, mam zainteresowanie, chodzę na angielski, ale nie pracuje...i co wy na to jestem pasożytką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardzo dobrze, pasożytnictwo zawsze się tak kończy.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie mam. Kamil, chyba masz kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem, bo nikt tu nie pisze o kobietach takich jak Twoja żona, która Ci jednak pomaga. W tym topiku chodzi raczej o typowe księżniczki, które potrafią się wypowiedzieć tylko na temat lakierów do paznokci i biegają do chirurgów, bo nie potrafią zaakceptować swojego rozmiaru A. W wieku 30 lat mają iq dwunastolatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Nie jesteś o ile taka sytuacja jest przejściowa i nie chcesz spedzić tak następnych kilku lub kilkunastu lat, poza tym inwestujesz w siebie chyba po to by to kiedyś wykorzystać, a nie tylko leżysz i pachniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko niektore pasożyty, tak pasozytują cały żywot. Najpierw jeden, potem drugi ...i się żyje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
blanka, ale ja nie wiem ile to potrwa, a jak będziemy mieli dziecko, to przecież też nie będę pracować...mocno wiąże swój 2 kierunek z przyszłą pracą, ale cholera wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
azale - ale przyjmowanie prezentów czy pozwalanie np żeby facet zaplacil za obiad w restauracji to nie jest pasozytnictwo. ja mam może troche staroświeckie podejście ,ale uważam ,że facet powinien dbać o kobietę finansowo też . Nie chodzi o to żeby kobietę utrzymywał ,ale żeby jesli ma pieniądze niczego jej nie żałował.. A jesli oboje mają dużo kasy to kasa w domu powinna być wspólna ,ale czasem kobiecie powinien kupić np biżuterię itd . Chyba ,że nie ma kasy to jest inna sprawa.. ale jak facetowi zalezy na kobiecie to nawet jak nie ma kasy to z ambicji nie pozwoli jej za nic płacić . Wiem z doświadczenia Facet jak zrobi prezent kobiecie nie zależnie czy drogi czy tanszy czuje się męzczyzną ,a jak kobieta to odrzuca i chce się dzielić z facetem kasą na pół np w restauracji ,że każdy płaci za siebie to on przestaje ją adorować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
ja nie czuję się w 100 proc. super, że nie mam teraz swojej kasy, ale z drugiej strony nie powiem, ze się męczę, bo jednak w jakiś sposób się realizuje, studia bardzo lubię, mam zainteresowania, przesiaduje w bibliotece, znajomi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
no i mam spokojnie czas na prace domowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Ja nie mam jeszcze dzieci m. in. dlatego, że stabilność finansowa, stała umowa jest dla mnie ważna. Nie lubię filozofii zyciowej "jakoś to będzie", bo można żałować. Trudno szukać roboty z 30-stką na karku i pustym CV, bo nie imponuje się pracodawcy niczym. Nie mówię o robieniu kariery, ale czasem bywa tak, że coś co miało być z założenia 2-letnią przerwą zawodową rośnie do lat 12-stu albo 20-stu, a w życiu bywa różnie. Co zrobicie jeżeli mąż straci pracę, zachoruje albo jeszcze coś gorszego? Jakie masz zabespieczenie dla siebie i ewentualnego dziecka? Będziesz żerować na teściach i starych rodzicach? Jak będziesz się z tym czuła? Przemyśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do póki cokolwiek się robi i coś się ma w zanadrzu na wypadek jakby coś złego się w życiu stało to ok-w końcu nikt Ci tytułu magistra nie odbierze. Ja mam taki model w rodzinie-prace dostała, bo jej teść załatwił w dużej korporacji farmaceutycznej. Jak on odszedł on emeryturę i zarząd się zmienił to oczekiwali od wszystkich pracowników wyższego wykształcenia, a panienka po zawodówce z kilkukrotnie niezdaną maturą. Poza tym małe dziecko w domu, więc nie wymyślić nie mogła i teraz ma problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monique, nie zrozumialyśmy się. Placenie w restauracji jest różnicą co do kupowania auta oraz domu. Ja nie przyjęłabym tak drogich prezentów. Nie wrzucaj wszystkich miłaych gestów do jednego wora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
blanka, to było do mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja szukam faceta
dlaczego przeszkadzają wam kobiety niepracujące będące na utrzymaniu mężczyzn ? nie jestem ambitna i nie rozumiem zapracowanych zabieganych kobiet z przerostem ambicji ale jak lubią tak to ich sprawa ich życie każde przezywa je na swój sposób .... wiem ze są faceci dla których wręcz aseksualne są kobiety takie kurki domowe ale nie wszyscy tak mają więc nie widzę problemu mogę być zależna od faceta zupełnie mi to nie przeszkadza z tym ze nie od każdego bo faktycznie są tacy przy których czuła bym sie źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
To było do ciebie, ale bynajmniej nie złośliwie tylko pod rozwagę. Do innego forumowicza...Kto tu mówi o "przeroście ambicji"? Niezależność finansowa, praca zawodowa, minimum ambicji nie ma nic wspólnego z byciem key account menager, PRcośtam i rypaniem 24/7 z obowiązkowym dupczeniem na wyjazdach integracyjnych, więc daruj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
blanka, zapewniam Cię że rozważam to...ale niestety nie jestem typem biurowca, że to mnie zadowala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Ja też nie jestem superambitna chociaż robię drugi fakultet, a moja praca jest prosta niczym budowa cepa i kokosów z niej nie ma. Ale nie wyobrażam sobie samą siebie sprowadzić do roli dziuni która nawet sobie z własnoręcznie zapracowanej kasy zapałek nie kupi. Miś dziś jest, a jutro może go nie być, a żreć coś trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adseftryhykjuiooilkjmghnghnhjt
Hm... Znam kilka dziewczyn mniej więcej w moim wieku ( około 20-stu lat), które już dziś ostro się deklarują, że szukają faceta , który je będzie utrzymywał. W mojej grupie na studiach jest kilka takich, twierdzą, że i tak nie będą w tym pracować, bo znajdą bogatych mężów , dla nich facet to bankomat, maszyna bez uczuć. Jedna już sobie potencjalnego "misia" znalazła, póki co zabiera ją na drogie wczasy , kupuje drogą biżuterię i standardowo ubrania, kosmetyki. Ona za to z nim łaskawie jest i udaje szaleńczo zakochaną, żeby nie było , że ona tylko z nim dla kasy , bo przecież wstyd. Rozumiem , jak żona jest wykształcona, ale chwilowo bez pracy, bo wychowuje małe dziecko/dzieci. Ale nie rozumiem jak kobieta ma dzieci , które już są w podstawówce , szkoły brak, lub jak ma, to jakąś byle jaką, jedyne jej zajęcia to ugotowanie obiadu i posprzątanie w domu, ewentualnie podlanie kwiatów i ploty z kumpelkami, to jest dla mnie osobiście żenujące, ja bym nie potrafiła żyć z cudzej kieszeni w 100%, nie wyobrażam tego sobie, a rodziny biednej nie mam, więc "misia" nie potrzebuję... zakładam swoja firme po studiach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
na polu że tak powiem naukowym robię dużo więcej od ludzmi w moim wieku, ale na prawdę nie bawi mnie robota po 10 h dziennie i narzekanie co wieczór, że jaka jestem zmęczona...to nie dla mnie, ale też nie nie to, ze siedzę w kuchni i tylko obiadki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja szukam faceta
są różni mężczyźni na szczęscie a ja nie mam ochoty na prace taka zawodową poza tym znam mnóstwo kobietek bardzo niezależnych finansowo i równie bardzo zależnych od swoich partnerów pomimo swojej kasy więc chyba nie tędy droga .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy mówisz poważnie, ale jeżeli tak to się nie dziw, że ktoś nie ma do ciebie szacunku, bo o tym ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna olaaa
No własnie. Czytając to wszystko również zastanawiam się czy i ja tez jestem taka "misią". Misią z PRZYMUSU dodam. Nie wszystkie kobiety nie pracują zawodowo ...bo im się zwyczajnie nie chce. Czasami są o wiele bardziej prozaiczne przyczyny- takie chociażby jak coraz to większe BEZROBOCIE. I czasami chcąc nie chcąc Misią się zostaje. Ja NIGDY nie chciałam być na utrzymaniu męża- zwyczajnie dlatego ze cenie sobie NIEZALEŻNOŚĆ....no ale cóż na dzień dzisiejszy utrzymuje mnie od jakiegoś czasu mąż. Jestem po studiach ale mieszkając w małym miasteczku takim jak moje o prace jest ciężko. Tym bardziej gdy z powodu małego dziecka nie jest się osobą dyspozycyjna. Tak wiec nie wszystkie niepracujące baby od razu trzeba włożyć do jednego wora z napisem "leń'. Tak jestem Misią z przymusu i cholernie mnie to wkurza gdy mój maż wraca urobiony z pracy a ja co najwyżej mogę podać mu odgrzany obiad. Tak- chce znów pracować i być niezależna finansowo. I dlatego nie podaje się i SZUKAM PRACY. ... a i jeszcze jedno....moje CV puste nie jest. I co na to Blanka1100?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się, ale...
Zgadzam się poniekąd, bo to częsty scenariusz (ta misia z ręką w nocniku, po 40-tce, nieszanowana, zdradzona lub porzucona), ale i tak zazdroszczę. Kobiety dobrze sytuowanych mężczyzn mają dwie najważniejsze rzeczy: poczucie bezpieczeństwa i WYBÓR (pracuję lub nie - jak chcę, jebią mnie w pracy - to sobie odchodzę i szukam nowej albo i nie itp.). Mnie nikt tego wyboru nie dał (efektem właśnie jestem w pracy, w której mnie jebią i z mężem nie mamy w sumie nic - on zarabia mniej ode mnie). Więc i tak zadroszczę bardzo i przyznaję się do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jffkdfms,lhdskmllc
ja byłam 3 miesiące taką Misią na utrzymaniu Misia, bo nie mogłam znaleść pracy, ale Misiu powiedział że nieszkodzi,no ale po 2 tygodniach nicnierobienia poprostu zaczęłam fiksować :/ jednak praca jest stała, teraz czekamy na dziecko, macierzyński pełnopłatny, a jak będzie po nim-to się okaże,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Ja pracowałam w kilku miejscach i podobnie praca na 2 zmiany z dyspozycyjnością 7 dni w tygodniu mnie nie bawiła, ale praca dla mało kogo jest źródłem zabawy. Dopiero jak się zarobi to można się "pobawić". NA TYM POLEGA ŻYCIE, żreć coś trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja sytuacjaaa
blanka, myślisz bardzo zdroworozsądkowo, ja niestety jestem inna, można to nazwać naiwnością, niepoprawną optymistą, ale tak mam wierzę w to, że znajdę pracę, która mnie satysfakcjonuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×