Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość deedeeaa

Grupa wsparcia dla DDA

Polecane posty

Gość deedeeaa

I kolejna awantura i ten pijacki bełkot, w tle wyzwiska i poczucie strachu, lęk... Czy w takich warunkach można normalnie funkcjonować?! Oczywiście to pytanie retoryczne... Mam ojca alkoholika, 25 lat i wiekszość dni wypełnionych niepewnością, niestabilnościa, zżera mnie to w srodku. Nie każcie sie wyprowadzić, bo nie zostawie mamy, ona tez nie ma możliosci. Może znacie takei sytuacje i jakiekolwiek rozwiaznie z tej beznadziejnej sytuacji??? Wiem, ze nie jestem sama i takich potworów jak moj ojciec jest wiecej na świecie, niestety... Jakie macie doświadczenia? Proszę pomóżcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mialam...
Ty pewnie juz pracujesz, a mama? jesli tak, to moze wynajmijcie wspolnie jakies mieszkanie male, 2 pokojowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to samooo
Hej, ja mam 25 lat i podobną sytuację. Tyle, że nie mieszkam w domu. 7 lat temu wyjechałam na studia. Teraz jestem mężatką. Oboje pochodzimy z tych samych stron. właśnie przyjechaliśmy wczoraj do rodziców. Ja u swoich jeszcze nie byłam. nie mam ochoty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzieś, kiedyś
ja uciekając z takiego domu, wyszłam za mąż za pierwszego który mnie zechciał. Nie muszę mówić, że o czymś takim jak miłość do męża, mowy nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem z patologii
Nie zostawisz mamy, bo jesteś DDA. Moja rada? Myśl o sobie. Ty jesteś na pierwszym miejscu. Twoja mama jakby myślała o sobie i dzieciach, to by dawno posłała w diabły pijaka, wyprowadziła się. Ja też jestem z domu alkoholowego, więc rozumiem o czym mówisz. Ja tez mam za sobą awantury, bicie, wyzwiska, wstyd i różne rzeczy. Pił praktycznie każdy facet w rodzinie, a kobiet były współuzależnione. Nie uciekły, nie umiały, bały się, kochały. Błąd. Ja uciekłam z takiego domu, wyszłam za mąż za człowieka, który nie pije, bo nie lubi, taką ma zasadę. I co najlepsze, nie pochodzi z domu gdzie alkohol lał się niczym woda z kranu. Nie mówię o sobie DDA. Zgodze się, jestem dzieckiem alkoholika, ale tylko z nazwy. Jestem silna psychicznie, to ja zawsze dzwoniłam na policje, to ja broniłam mamy, to ja zachowywałam zimną krew. Jak macie problem to idzcie zapiszcie się na terapie i tam wylewajcie gorzkie żale. Zamiast sobie pomóc, to jeszcze bardziej będziecie drążyć w szambie. Ilez można słuchac ckliwych historyjek o wyzwiskach, płakać co spotkanie. I tak każda osoba mówi to samo... Wiem co mówię. Albo sami poradzicie sobie z problemem, lub pare spotkań z psychologiem. Sam na sam. Trzeba mieć charakter i jaja ze stali (które powinny się wykształcić podczas dzieciństwa, które dało porządnie w kość) by przetrwać i wyjść na prostą. Ja wyszłam. Alkoholik to słaba jednostka. Pije, bo jest słaby, boi się, bo nie ma charakteru, bo tylko to mu zostało. Bo boi się przyznać do błędu. A kobieta, która jest w związku z alkoholikiem (żona lub córka, obojętnie, związek rodzinny) powinna spieprzać i nie oglądac się za pijusem. Alkoholizm to nie choroba. To słabość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deedeeaa
Fakt najlepsze wyjście wydawałoby się wyniesc jak najdalej, ale to nie takie proste... Mama pracuje w tej miejscowosci, nie dałby jej zyć, nachodziłby. Chciałabym by troche " dostał po dupie", by nie czuł sie bezkarny. Nieraz wzywałam policje, potem bylam jeszcze gorzej wyzywana, co to ja za córka jestem, ale czułam satysfakcję i choć chwilę miałam przewagę. Zastanawiłam się nad wysłaniem go na przymusowe leczenie, nie liczę, że przestanie pic, ale moze mu cos naklada do glowy, moze będzie wiedział, że nie może non stpo drzeć pychol. A może byc gorzej... ale mam dość juz tej niemocy. Ogólnie jestem silna i niektórym wydaje się ze mam piekne zycie, bo jstem radosna ale i zdecydowana, wiec miałam warunki do rozwoju. Ale jakim to wszytko bylo kosztem, tylko ja wiem sama. Jak mam zostwić mamę w tym bagnie, niepotrafie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnusiaKimik
Na tej stronie można zakupić kilka książek na temat DDA, współuzależnienia, rodziny z problemem alkoholowym www.przemiana.otwarte24.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitttttkkka
hej. mam podobna sytuacj swietnie Cie rozumiem. pomysl o eksmisji ojca z mieszkania moze to jest jakies rozwiazanie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deedeeaa
Myslalam o tym ostatnio, ale chyba by mnie ... albo wysadzil dom w powietrze, nie dałby zyć, nachodził, bo "to jego dom", tak bynalmniej twierdzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deedeeaa
Jak sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czołg
Kilka razy już zabierałam się do napisania tu. Sam problem mieszkania z pijącym ojcem już mnie nie dotyczy, od kilkunastu lat mieszkam sama.Nie mam już żalu do tego człowieka, wybaczyłam mu, lubimy się nawet.Dzisiaj jako już dojrzała osoba, wolna od strachu przed pijanym tyranem, mogę powiedzieć o sobie, że jestem DDA. Bycie DDA to nie tkwienie w problemie dziś i teraz a wszystkie konsekwencje, całe grupy różnych nieprawidłowych zachowań w dorosłym życiu. Dzisaj jak destrukcyjny czołg niszczę wiele dla mnie dobrych rzeczy.Np. związki.Wszystkie moje związki z mężczyznami były chore.Wybierałam zawsze agresywnych, takich którzy fundowali mi dokładnie takie rozrywki jak ojciec(mimo tego, że nie pili) ale bili, krzyczeli a potem było cudownie, kolorowo do następnego ataku furii.Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z czego wynikały moje wybory.Jakoś sobie to wytłumaczyłam i szukałam mężczyzn mądrych i wyrozumiałych.Każdy jest wyrozumiały do pewnego momentu.Do momentu w którym ja robię wszystko, żeby coś z....ć.Dzieje się tak bo nie chcę się angażować uczuciowo. Boję się, że ktoś mnie zrani i pierwsza doprowadzam do takiej sytuacji, że facet mówi pas.Czasami moje słowa doprowadzają ich do ostateczności a czasami kieruję swoim życiem tak żeby nic z tego nie mogło wyjść.Robię to podświadomie ale kiedy już przychodzi chwila wytchnienia wiem czym moje zachowanie jest kierowane.Co, że wiem? Jak to jest niekończąca się spirala. Nie potrafię inaczej. Jak normalny, poukładany facet może wytrzymać z taką kobietą. Byli tacy którzy starali się mnie zatrzymać, to działało na chwilę, dwie, potem każdy rezygnował bo nikt nie znał przyczyny moich wyimaginowanych problemów.Wycofywałam się z każdego związku.Nic nie pomogła znajomość problemu, obycie z podstawami psychologii.Dalej tak działam, na oślep, ciągle kalecząc siebie i innych.Dziękuję ci tatusiu.Całą resztę fajnych facetów PRZEPRASZAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czołg
Kilka razy już zabierałam się do napisania tu. Sam problem mieszkania z pijącym ojcem już mnie nie dotyczy, od kilkunastu lat mieszkam sama.Nie mam już żalu do tego człowieka, wybaczyłam mu, lubimy się nawet.Dzisiaj jako już dojrzała osoba, wolna od strachu przed pijanym tyranem, mogę powiedzieć o sobie, że jestem DDA. Bycie DDA to nie tkwienie w problemie dziś i teraz a wszystkie konsekwencje, całe grupy różnych nieprawidłowych zachowań w dorosłym życiu. Dzisaj jak destrukcyjny czołg niszczę wiele dla mnie dobrych rzeczy.Np. związki.Wszystkie moje związki z mężczyznami były chore.Wybierałam zawsze agresywnych, takich którzy fundowali mi dokładnie takie rozrywki jak ojciec(mimo tego, że nie pili) ale bili, krzyczeli a potem było cudownie, kolorowo do następnego ataku furii.Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z czego wynikały moje wybory.Jakoś sobie to wytłumaczyłam i szukałam mężczyzn mądrych i wyrozumiałych.Każdy jest wyrozumiały do pewnego momentu.Do momentu w którym ja robię wszystko, żeby coś z....ć.Dzieje się tak bo nie chcę się angażować uczuciowo. Boję się, że ktoś mnie zrani i pierwsza doprowadzam do takiej sytuacji, że facet mówi pas.Czasami moje słowa doprowadzają ich do ostateczności a czasami kieruję swoim życiem tak żeby nic z tego nie mogło wyjść.Robię to podświadomie ale kiedy już przychodzi chwila wytchnienia wiem czym moje zachowanie jest kierowane.Co, że wiem? Jak to jest niekończąca się spirala. Nie potrafię inaczej. Jak normalny, poukładany facet może wytrzymać z taką kobietą. Byli tacy którzy starali się mnie zatrzymać, to działało na chwilę, dwie, potem każdy rezygnował bo nikt nie znał przyczyny moich wyimaginowanych problemów.Wycofywałam się z każdego związku.Nic nie pomogła znajomość problemu, obycie z podstawami psychologii.Dalej tak działam, na oślep, ciągle kalecząc siebie i innych.Dziękuję ci tatusiu.Całą resztę fajnych facetów PRZEPRASZAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też jestem z patologii ---------> "Jak macie problem to idzcie zapiszcie się na terapie i tam wylewajcie gorzkie żale. Zamiast sobie pomóc, to jeszcze bardziej będziecie drążyć w szambie. Ilez można słuchac ckliwych historyjek o wyzwiskach, płakać co spotkanie. I tak każda osoba mówi to samo... " to, co piszesz jest nie do końca prawdziwe i sprawiedliwe :) ta Twoja "twardość" i "siła" są o tyle ok, że pomagają Ci sobie radzić; ale to dalej jest tkwienie w schematach z chorej rodziny - u Ciebie akurat to jest taki schemat: TRZEBA być twardym; a chodzi o to, żeby dojść do takiego stanu, kiedy się reaguje adekwatnymi emocjami i działaniami na to, co się dzieje wokół; czasem trzeba się zebrać w sobie, czasem się nad sobą troszkę użalić, czasem popłakać - i to wszystko jest w porządku to, że na terapiach dda ludzie wylewają dużo żalu, itd, jest jak najbardziej logiczne - wreszcie mają okazję opowiedzieć o swoich cierpieniach; jak człowiek cierpi, to często płacze - nie ma w tym niczego złego autorko, zajrzyj sobie jeszcze na stronę www.psychologia.edu.pl - jest tam taka zakładka: gdzie można szukać pomocy; są adresy ośrodków z całej Polski, gdzie się pracuje z alkoholizmem, współuzależnionymi i DDA warto sięgnąć sobie po jakieś wsparcie, nabrać siły może warto też powolutku zastanowić się jednak nad wyprowadzką - jak mieszkasz w domu, to trwa takie status quo; a, być może, jak bardziej sama zadbasz o siebie, to będziesz miała też więcej siły, żeby mamie pomóc; może, jak mama zostanie sama z problemem, to będzie miała więcej "pary", żeby coś zadziałać...? warto wziąć pod uwagę różne możliwości powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak czołg ------> "Nic nie pomogła znajomość problemu, obycie z podstawami psychologii" - sama WIEDZA faktycznie niewiele pomaga; fajnie jest przeżyć jakieś oddziaływania terapeutyczne, to zupełnie inna jakość :) sama widziałam takie cuda na skutek terapii - np. jak do jednej mojej znajomej jej przyszły mąż zwrócił się zaraz po tym, jak zakończyła ostatni z serii treningów intrapersonalnych :) może nie zawsze jest tak cudownie, ale czasem naprawdę cuda się dzieją... warto dać sobie szansę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czołg
Agnie Może kiedyś się zdecyduję ;-). Może masz rację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja-nina_ Nawiązałam romans z moim byłym chłopakiem z przed 25 lat... Przeżywając czystą miłość między nami,on zrezygnował ze związku w którym ma małoletnie dzieci,a ja zostawiłam męża z dorosłymi już dziećmi. Zamieszkaliśmy razem. Mój kochanek uzależnił się od alkoholu,z winy wrednego bababska,którą nareszcie dla mnie zostawił. Zaszył sobe takie proszki,że nie może pić, myślę że sobie poradzimy, przecież dla chcącego nin trudnego......Mój tata tż lubił alkohol, ale dlatego,że nie chciał żdnych wszywek t dużo pił, a potem wyzywał i bił mamę. Czuję, że mam misję do spełnienia i jestem mu to winna -- mojemu chłopakowi z dawnych lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czołg
Ja-nina wybij sobie z głowy, że jesteś coś komuś winna, jeszcze alkoholikowi. Dla alkoholika każdy powód jest dobry ,,wredne babsko,, to tylko pretekst.Uważaj na siebie.Piszesz, że twój tata też pił, więc ty przez lata byłaś współuzależniona i myślę, że z tego powodu bierze się twoje poczucie misji by rzucić wszystko i ratować biednego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam w sumie korzyści z tego że pochodzę z patologicznej rodziny.Nie jestem materialistą i jako nieliczny w tym kraju to mam jeszcze wartości Słowiańskie,takie jak braterstwo krwi i honor.Wiem co to jest wódka i wiem jak niszczy człowieka.Dlatego jestem bez jakichkolwiek nałogów.Więc patologia wbrew pozorom tworzy w ludziach charakter i robi z nich ludzi twardych,czyli tacy jak powinni być Słowianie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak czołg
We wszystkim można doszukać się pozytywów ale w tej sprawie jest ich niewiele a związki międzyludzkie to tylko wierzchołek góry lodowej.Nie ma co tragizować jakoś z tym żyję, no ale jak napisałam czasami mi to utrudnia wiele spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×