Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

minimum84

Muszę oddać psa... :( Jak się z tym pogodzić?

Polecane posty

Gość Bert Power
frela wy-pie-rdalaj w podskokach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie oddała, nawet
bym nie wyjechała! Sama byłam w sytuacji gdzie miałam okazje wyjechać za granicę ale właśnie bez psa. Po długim namyśle nie pojechałam, chociaż pieniądze też były mi potrzebne ale w życiu nie oddałabym nikomu swojego psa. Nie miałam go z kim zostawić z rodziny więc po prostu zrezygnowałam z wyjazdu. Teraz jestem całkiem uziemiona bo kupiłam drugiego psa :) ale nie żałuję. Taki pies przecież będzie tęsknił i cierpiał jak się przyzwyczaił do swojego właściciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erttttt
ja bym oddał, cóz bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOCIARAAA
a ja mam kotke, przygarnęliśmy ją jesienią, bo mieszkała na działkach.Teraz jadę na wakacje z kumpela, bo mąż musi zostać z kotem.Jak wrócę on gdzies sobie pojedzie na trochę.U moich rodziców kocur nie toleruje innych osobników, tesciowa nie lubi zwierząt bo się brzydzi.W życiu nie oddałabym zwierzaka nikomu, wiedziałam,że będzie coś za coś.Do tej pory regularnie wyjeżdżaliśmy na wakacje, weekendy w górach itd.Zwierzę to trochę tak jak ma le dziecko- trzeba byc odpowiedzialnym i konsekwentnym, ono czuje, cierpi i tęskni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też niestety musiałam oddać swoją suczkę - z powodu drugiej suczki. Od tej pory z nieco większą pokorą podchodzę do oceniania ludzi i ich sytuacji bo wiadomo, że najłatwiej krytykować i oceniać tym, którzy nigdy nie mieli podobnego problemu. Jedno się jednak nie zmieniło w moim podejściu - PIES bez względu na wszystko powinien mieć u mnie dożywotni dom, chyba, że chodzi o jego życie lub zdrowie albo życie lub zdrowie innego członka rodziny. Moje suczki po 4 latach NAGLE przestały się tolerować. Prawie rok walczyliśmy z behawiorystami i stosując najprzeróżniejsze metody (od psychotropów po trening i zmiany w codziennej dyscyplinie) - jednak nie udało się. Szykanowana sunia zaczęła w końcu chorować ze stresu i to było bodźcem do podjęcia najtrudniejszej dla nas decyzji - oddania jej. Oczywiście oddaliśmy ją do najbliższej rodziny (czyli mojej mamy), którą znała i kocha. Jednak mimo to przeżywamy to do dziś i bardzo żałujemy, że nie udało nam się wygrać tej walki. Gdzieś musieliśmy popełnić błąd - ale zdrowie suczki było najważniejsze. Gdyby się nie pochorowała - jestem przekonana, że byłaby z nami do dziś - najwyżej izolowali byśmy suczki. Pies to członek rodziny i jak coś nie wychodzi, to trzeba radzić sobie inaczej, starać się, próbować. To, co u nas zaszło traktuję jako osobistą porażkę. Jednak akceptuję oddanie psa tylko w momencie, jeśli chodzi o jego zdrowie lub życie albo o zdrowie lub życie człowieka. Inaczej zawsze jest jakieś sensowne rozwiązanie. Chętnych zapraszam do mojego artykułu pt "Oddanie psa a pozbycie się go - jest różnica?" (http://nie-taki-pies.blogspot.com/2013/01/oddanie-psa-pozbycie-sie-go-jest-roznica.html)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy podobną, sytuację, ale z dwiema kotami i to paroletnimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwierzę to nie jest rzecz, ale czasami nie ma innego wyjścia. Znam kilka przypadków, że i tak musiały oddać w końcu psy czy koty, jeszcze gorzej jak zwierzęta są starsze i bardziej przyzwyczajone. Jeśli sytuacja zmusza, bez sensu odkładać coś, co jest nieuniknione. Wpędzać się w biedę rezygnując z lepszej pracy, albo samemu się nie leczyć, bo zwierząt nie weźmiesz ze sobą do szpitala ? I tak w końcu nic dobrego dla zwierząt z biedy i z głupoty ludzi nie wyniknie, sama krzywda :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×