Koszmar karmienia piersią noworodka - juz padam na pysk

Ja myślę ze kłopoty tak wielu mam z karmieniem piersią to wina rozwoju cywilizacyjnego. W buszu takich problemów nie ma wśrod plemion indiańskich czy innych :). Coś za coś, żyjemy w krajach rozwiniętych, towarzyszy nam stres, pęd do samorealizacji, samodzielności, jesteśmy nstawieni na siebie a nie na innych, żyjemy pod presją bycia pięknymi, wykształconymi, obytymi z kulturą - niestety to generuje potem słabą odporność na poświęcenie dla drugiej osoby, poświęcenie z oddaniem kawałka siebie być może na zawsze, wyjście na wiele miesięcy ze strefy komfortu, znoszenie uwiązania do dziecka... trzeba o tym dużo mówić https://www.tatento.pl/a/184/karmienie-piersia-dlaczego-warto

Pierwsze dwa tygodnie faktycznie i ja nie mogłam się przestawić. Szczególnie, że moje ukochane dziecko wcale nie chciało spać. Teraz jest znacznie lepiej, po piciu lactosanu zwiększyła się laktacja więc synek ma pełny brzuch i nie jest marudny. Nie mówię, że mam na wszystko czas, ale już nie narzekam na zmęczenie. 

Temat nie jest prosty, bo wiadomo - ciało się trochę buntuje. Ale powoli i mama, i dziecko dostosowują się do sytuacji. Warto w tym okresie zadbać o swoje ciało i wspomóc jego regenerację. Tutaj https://www.manada.pl/p-poz-maltan-masc-40ml-dlugi-termin-waznosci masz na przykład specjalną maść do pielęgnacji brodawek sutkowych. To ważne żeby o nie zadbać, bo początkowo karmienie może być mało przyjemne.