Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MłodaM

Problem z mężem i rodzicami

Polecane posty

MłodaM Przeciez napisałaś, że rozmawiałaś z mężem i wreszcie się zgodził, więc bez wykrętów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaM
Asiaa25 myślę ze w twojej sytuacji można by było spróbować mieszkania z mama gdyż macie z mężem swój własny model rodziny i swoje zasady bo ja żyje na zasadach rodziców. Tylko musiałabyś od początku wytyczyć granicę w waszych relacjach z mama czego ja nie zrobiłam i bardzo żałuję. Dzesa nie napisałam ze sie zgodził tylko może bym go przekonała nawet wczoraj poruszylam ten temat ale on powiedział ze nie...raz mówi tak raz inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuje....
Widzisz? Można! asiaaaaaaaaaaaa25 starała się jak mogła dziewczyna, stworzyła z mężem dobrą rodzinę, pracowała (a wiem jak na stażu jest najmniej dostajesz, najwięcej robisz) a ty co robisz w kierunku, żeby lepiej było? Tak jak pisała teraz jest taki okres, że rozważa mieszkanie u mamy ale robiła co mogła i dalej robi korepetycje itp. nie wiem czy różnice widzisz i dziewczyna na dziennych była a ty masz cały tydzień wolny. Więc nie gadaj, że nie można. Dobrze ci z mamą ale pamiętaj, że jeśli będziesz jej słuchać to staniesz się jak ona chcesz tego? Nie wiem jak do ciebie mówić dziewczyno zaczynam myśleć że małżeństwa w wieku 18 lat powinny być zabronione bo na twoim przykładzie widać, że żadnej funkcji nie spełnia, że to papier i nie do końca rozumiesz czemu to właściwie zrobiłaś. Masakra z tobą dziewczyno a najgorsze, że ty nic nie robisz żeby lepiej było no nic. Bo się tak dalej to życie przegrasz i tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ronnagate
MlodaM....załozyłas rodzine i nie wiesz za kim sie wstawic? Kobieto,masz męza i dziecko,oni sa teraz dla Ciebie najblizsza rodzina,nie ogladaj sie na wszystkich tylko wez sprawy w swoje rece! Powiedz rodzicielce ze nie zyczysz sobie taich uwag odnosnie twoejgo męza,takie to trudne? a jakby Twoja tesciowa tak burczała na Ciebie,Ty bys o tym wiedziala a Twoj mąz nie zareagowałby,to jak bys sie czula?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuje....
Bój się dalej a życie przegrasz miało być. I jeszcze ci powiem, że straszna z ciebie egoistka po co ślubowałaś mężowi skoro jest na szarym końcu twojej hierarchii a ty tylko bo ja się boję, bo ja nie wiem co robić ja ja i tylko ja. Nie myślisz, że mężowi jest źle, odbija się to na dziecku nic cię to nie rusza bo ty się boisz. To normalne, że dzieci wyfruwają z domu, zakładają rodzinę. Jesteś już dorosła pora na to do 30 chcesz tak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaM
No dobra macie rację co do mnie tylko czasami też nie mogę dogadać sie z mężem co do przyszłego życia. Bo jak mu zacznę wiercic dziurę w brzuchu zeby wyjechać do większego miasta i zeby znalazł tam pracę i cos wynająć to on nie...tylko u jego mamy zeby mieszkać i a tu u mnie siedzi bo musi. On jest takim lokalnym patriota lubi nasza wioche i nie chce sie z niej ruszac. No ale dużo zależy ode mnie teraz. Dużo uświadomiliścię mi. prawda w oczy kole ale dobrze to było usłyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgsdsg
rodzice niszcza Twoje życie,zostaniesz sama bo mąż Cię zostawi.Lepiej idź do teściowej.Jak można tak traktować własne dziecko.Współczuję Ci rodziców,naprawdę.Jesteś dorosła i odpowiadasz za swoje życie.Jak mąż Cię zostawi to co powiesz dziecku?Babcia nie lubiła taty więc się rozwiedliśmy?Pomyśl co Twoje dziecko sobie o Tobie pomyśli.Mówię Ci wyprowadz sie poki czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie no ręce opadają.....
A co was dokładnie na tej wsi trzyma co? Nie ma pracy z rodziną się nie możecie dogadać, same konflikty, sami ze sobą się dogadać nie możecie...załamka. To może wyjazd za granicę? Wiele par tak robi. Odizolujecie się od toksycznych osób, stworzycie prawdziwą rodzinę no i zarobicie a i odłożycie na to mieszkanie trochę czy na firmę? Odetchniecie trochę, zwiedzicie coś same plusy. Tylko znów nie pisz, że się boisz bo masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaM
No to mojego męża tu trzyma cos. Lokalny patriota... No za granicę fajnie by było tylko jak w ciemno za granicę z małym dzieckiem bez pieniędzy i znajomości. Jak znajdę pracę to może sie cos zmieni ruszymy z miejsca obiecuje to sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie no ręce opadają.....
A kto ci każe w ciemno w Urzędach Pracy są oferty pracy zagranicznej pewne, sprawdzone idź spytaj się dla męża coś się na pewno znajdzie i to za niezłe pieniądze. Dla ciebie też jakaś opieka nad starszymi osobami czy coś pełno tego a na dziecko będziecie też jakąś kasę brać. Jeszcze zwrot podatku jak wrócicie i jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie umiem sobie wyobrazić co czuje osoba, która jest bardziej związana z własnymi rodzicami niż współmałżonkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jej maz tez nie chce sie
wyprowadzic "na swoje", nawet wynajmowane a do swojej mamy wiec. Nieciekawie to wyglada bo opcja jest albo z mama albo z tesciowa a nie maz z zona :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaM
Witam po przerwie chciałam znowu sie wypowiedzięć. Nie wiem czy ktoś to przeczyta ale poprostu mam ochotę opowiedzieć co wydarzyło sie dalej w moim życiu. Dopiero po bezstronnych radach na kafe moje życie powoli zaczęło ruszac. Pracy szukam dalej ale juz zmieniłam nastawienia do mojego życia i małżeństwa. Z mężem szukamy mieszkania do wynajęcia. Udało sie go przekonać. Byłam nawet ostatnio na rozmowie kwalifikacyjnej i jak powiedziałam mamie ze jadę na rozmowę to pierwsze jej pytanie było. Ciekawe kto ci będzie z dzieckiem siedział... Ja mówię ze teściowa. A ona na to: no zobaczymy ile ci posiedzi jeszcze teściowej swojej nie znasz. I jak wiedziałam ze sie obrazi ze jadę szukać pracy. Oczywiscię jak sie zbierałam na rozmowę to mi to zeszlo trochę i zanim pojęchalam to sie oczepiala mnie...ze sie 2 godziny zbieram ze coś tam nie zrobiłam. Ja mówię to co mam zrobić a ona : ty nigdy nie wiesz co masz zrobić zawsze ci trzeba wszystko mówić..eh no i byłam na tej rozmowie. Pracy nie dostałam bo mieli kogoś z doświadczeniem. I jak przyjechałam i mama zapytała jak tam to jej powiedziałam ze chyba nic z tego bo sie nie nadaje to juz jej sie humor poprawil. A tata powiedział ze na moim miejscu żebym jeszcze rok posiedźiala w domu dziecko odchowala i szukała pracy...hm nie wiem o co im chodź tak do końca. Jak nas utrzymuja źle... Jak chcemy sie usamodzielnic tez źle. W każdym bądź razie zrozumiałam ze mąż i dziecko są najważniejsi chociaz jeszcze walczę z tym uzależnieniem psychicznym od rodziców. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ljhyfghjkl;
a ten twoj mezus nie moze gdzies wyjechac do pracy i zarobic? 1000 zlotych to chyba kieszonkowe ,rozumiem doskonale twoich rodzicow!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jezdem obużona
Na manipulantów są sposoby. Następnym razem, jak matka zacznie wyrzekać na męża i to, jak sobie życie skopałaś, spójrz na nią i spytaj: co chcesz, żebym zrobiła, skoro przeszłości nie zmienię? Jak zacznie się wykręcać i marudzić - przerwij i powtórz: co chcesz, żebym teraz zrobiła? Ponieważ ona wcale nie chce, żebyś cokolwiek robiła (i na pewno nie ma recepty na poprawę Waszej sytuacji), a tylko Ci dopiec, to się przymknie. I w tym duchu zawsze kończ tego rodzaju dyskusje. A mąż swoją drogą też nielepszy, żona z dzieckiem na utrzymaniu, ale do lepszej pracy niełaska iść, "bo żona w domu siedzi, to i ja nie będę się starać". :O Nigdy się nie dorobicie z takim nastawieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaM
Ja przeważnie tak kończę dyskusje z mama. Ale później ona skarży sie tacie i jest gadanie ze od kiedy ja sie taka przemądrzała zrobiłam ze jak wyszłam za mąż to nie znaczy ze jestem juz taka dorosła. A co do męża to wyegzekwowal z szefem ze min 1500 ma zarobic a obecnie szuka pracy lepszej no ale przecież nie odrazu będzie zarabial kokosy od czegoś trzeba zacząć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola z przedszkola
dopiero dzisiaj przeczytałam Twoja historię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola z przedszkola
Bardzo Ci współczuję i chyba Cię rozumiem. Ja też mieszkam na wsi. też jestem "bogata" a wyszłam za "biednego". Nie było wpadki. Miałam 20 lat, mąż 24 - po roku urodził się syn. Oboje nie pracowaliśmy, mąż dorywczo z teściem na budowie za marne grosze (bo to było 10 lat temu). Już po 4 miesiącach wyprowadziliśmy się do teściów bo mój ojciec bił mamę za to, że musi utrzymywać darmozjady. U teściów okazało się, że jestem w ciąży. Studiowałam zaocznie, za semestr zapłaciłam pieniędzmi z wesela (parę groszy mieliśmy na koncie - kwotę na ok. 4 semestry) bo szkoda mi było przerwać studia. Mąż poszedł do technikum dla dorosłych ( 3 semestry - tzw. lidera). W tym czasie nie było łatwo, nawet nie mieliśmy gdzie rozpakować tego co ze sobą zabraliśmy a teściowie wciąż dawali nam do zrozumienia, że jestem sama w domu (brat mieszka u bratowej) więc to i tak będzie moje a u nich ma zostać najmłodszy syn, a nie mój mąż, dla nas miejsca nie ma. W moim domu zrobił się cyrk, mama zachorowała ciężko na depresję, zaczęła leczyć się psychiatrycznie, mieszkaliśmy blisko siebie i jeszcze sąsiedzi zaczęli mi wypominać że matkę zostawiłam i ta choroba przeze mnie. Więc się "nawróciliśmy " i wróciliśmy z mężem mieszkać u mnie, z tą różnicą, że zajęliśmy górę domu a rodzice dół. Nic się nie polepszyło oprócz stanu psychicznego mamy. Nie odpuszczaliśmy, za każdy grosz mąż kończył technikum, ja brałam od rodziców na studia i całą resztę i pokornie wysłuchiwałam jaka jestem dziadówką. Mąż okazał się mało ambitny, do matury nie chciał podejść, urodził się syn...po roku mąż widział że pracy nie ma więc zdał maturę, po trzech latach poszukiwań...nic nie znalazł, same dorywcze, ja skończyłam studia z piątka na dyplomie i zamiast iść do pracy...urodziłam córkę. Mój brat pomógł mężowi znaleźć pracę za ok. 1000 zł ale państwowo z ubezpieczeniem. Mąż pracował, jeździł na kursy, zdobywał doświadczenie i po roku ...pękł mu naczyniak w głowie - zaczął się szpital bo odjęło mu nogi. Bozia była z nami, wrócil w miarę do zdrowia. Naczyniak dalej jest w głowie, jest nieoperacyjny bo po operacji wszyscy profesorowie: w Lublinie, Rzeszowie i Warszawie mówią, że nie będzie chodził. Kiedy mąż trafił do szpitala ja dostałam półroczna pracę na zastępstwo, zabrałam do pracy starszego syna, córką zajęła się mama. Kiedy mąż wrócił ze szpitala okazało się, że jest niezdolny do wykonywania zawodu i zwalniaja go, ale żal im było, bo okazał się dobrym pracownikiem, dali go do biura, ale musiał podjąć studia. W tym roku obronił tytuł licencjata i złożył dokumenty na studia magisterskie, choroba się chwilowo zatrzymała (miał jeszcze małe krwawienie podpajęczynówkowe w ciągu 3 lat, codziennie bierze leki i uważa na siebie) ale udało mu się wrócić do poprzedniej pracy, którą bardzo lubi. Ja po tamtym półrocznym zastępstwie miałam pół roku przerwy. Potem dostałam pracę w innej placówce, teraz mam już umowę na czas nieokreślony. Syn jest już duży, idzie do 3 klasy, córka ma 5 lat. Oboje pracujemy, dziećmi zajmują się moi rodzice. Moja mama ma raka, wykryto w ubiegłym roku. Zawsze mieliśmy dobry kontakt z mamą i mieszkamy tu dla niej. Od 6 lat jestem właścicielką wszystkiego. Ojciec się nie zmienił i już nie zmieni to tyran, z którym nikt nie rozmawia, dobry wyłącznie dla wnuków ( na szczęście) Mąż chętnie by się wyprowadził bo finansowo stoimy nieźle, ale szkoda nam mamy. Ja z drugiej strony boję się brać kredyt, bo obawiam się, że choroba męża w każdej chwili może dać o sobie znać i wtedy nie będę w stanie sama sobie poradzić. A tak mam dach nad głową, stałą pracę, zdolne i zdrowe dzieci - to już dużo....Strasznie dużo widziałam wypowiedzi o wyprowadzce - wszystko jest OK dopóki się jest zdrowym, ja bym się na Twoim miejscu nie wyprowadzała - kochaj męża bardzo bardzo mocno i ciągnij z rodziców na tyle, żebyś się usamodzielniła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MłodaM
Witam Ja co jakis czas zaglądam tutaj i patrzę czy ktoś cos napisał. Twoja wypowiedź jest wzruszająca. Co jak co ale zdrowie jest najważniejsze. Ja sie wyprowadzilam od rodziców do teściów. To dluga historia. Poprostu nie wytrzymałam i peklam i nasza rozmowa z rodzicami skończyła sie wyprowadzka. Powiem tyle ze między mną a mężem jest o wiele lepiej. Nie żałuję tej decyzji szkoda mi rodzinnego domu i tego ze rodzice sie na mnie obrazili ale moze kiedys uraza im przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola z przedszkola
Będę miała córeczkę! Urodzi się pod koniec sierpnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×