Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hermit_the_frog

Jestem bliska skończenia ze sobą

Polecane posty

Gość Hermit_the_frog
Ostatnimi czasy rzadko robię coś na luzie. Czuję się non stop oceniana, pod presją innych ludzi. To przez ich pryzmat patrzę na swoje osiągnięcia, działania. Czyjaś krytyka potrafi sprawić, że zaczynam wątpić w siebie, w swoje zdolności. Najgorzej odczuwam to na studiach. Mam dosłownie obsesję na punkcie tego, żeby się nie ośmieszyć. Źle się czuję, kiedy ktoś zwraca się do mnie przy większej ilości osób. Wtedy często łamie mi się głos, nie wiem, co odpowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
nic dziwnego, żyjemy w społeczeństwie presji i braku szacunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Każda wizyta na uczelni to olbrzymi stres, któremu towarzyszy ból żołądka, spocone dłonie, przyśpieszone bicie serca. Strach, co się znowu dzisiaj wydarzy. Mam już naprawdę dosyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
a ile jeszcze lat tych studiów? i czy mozesz liczyć na wsparcie rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Najgorsze jest to, że ja się staram, przejmuję, a ktoś inny ma to w nosie i wszystko uchodzi mu płazem, bo ma "gadane". Ja zaś jestem nieśmiała i nie mam tej siły przebicia. Nieraz miałam wrażenie, że ludzie się ze mną nie liczą, jakby nie widzą tego, że też jestem i mam swój głos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Do licencjata został mi rok. Nie jest to dużo, może jakoś przeżyję, ale zarazem chciałabym jeszcze na tych aktualnych studiach podjąć jakieś kroki mające na celu zmianę sytuacji. Myślę choćby o integracji z grupą. Tylko czy są jakieś szanse na to, skoro to już drugi rok i każdy znalazł sobie kompanów? Jeśli chodzi o rodziców, to na ogół mogę na nich liczyć, ale wiem, że martwi ich moja przyszłość, to, że jestem taka aspołeczna, trudna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
wydaje mi sie że to musiała być kwestia wychowania, czlowiek jest wciskany do odpowieniej matrycy i od 14 roku życia już jest uksztaltowany, potem trudno to zmienić, chociaz mozna przypuszczam, że rodzice w tym zawinili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
To jest paradoksalne, że im bardziej chcesz się przed ludzmi ukryć (by nie być narażonym na oceny z którymi z jakichś powodów sobie nie radzisz) tym bardziej jesteś widoczna, jako ta 'wyalienowana' 'ta cicha'. Ja nie mam dużych potrzeb towarzyskich wystarczą mi 2,3 osoby na uczelni, więcej nie ogarniam. Gdybym dobrze czuła się ze sobą pewnie znałabym się z każdym na roku ( są tacy - i powiem szczerze podziwiam ich postawę, nigdy taka nie będę;) Trzeba się nauczyć tego, że nie ma takich ludzi którzy byliby lubiani przez wszystkich, więc jeśli się otworzymy i komuś nie przypadniemy do gustu to nie jest koniec świata, wiem, łatwo powiedzieć. Ja sie najlepiej na roku czuje z chłopakiem, który sam o sobie mówi, że ma autyzm interepersonalny;), nie jest to oczywiście prawda, ale jest rasowym introwertykiem jak ja, i troche się od niego uczę tego, żeby pomimo introwertyzmu jednak starac się być przyjaznym, wtedy zawsze znajdzie się ktoś z kim od czasu do czasu można pogadać. A nad poczuciem własnej wartości pracować warto, bo tu leży pies pogrzebany...Bez silnego poczucia wartości nie bedziemy potrafili sobie radzić z odrzuceniem, które przecież jest udziałem nas wszystkich i tych super towarzyskich i nadwrażliwych samotników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Nie wiem, czy to mogło mieć wpływ na moje teraźniejsze problemy, ale jak miałam 11 lat, moja mama próbowała popełnić samobójstwo (straciła pracę, czuła się nieakceptowana). Dzięki Bogu, udało się ją odratować i skierowano na leczenie psychiatryczne, ale ślad po tym, co się stało, nigdy nie zniknął. Mama do dziś, mimo tabletek, jest bardzo nerwowa i podobnie jak ja, nie może sobie poradzić w życiu. Nie ma pracy, całymi dniami przesiaduje w domu. Tata z kolei pracuje, ale widać, że nie jest mu łatwo. Tyle że jest bardzo skryty i nie okazuje nam tego, co czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Masz rację. Takie ciche osoby rzucają się w oczy. Mam na roku takiego kolegę, w sumie słabo go znam, ale właśnie to, że siedzi ciągle sam i mało się odzywa, stanowi jeszcze większy kontrast na tle roześmianych luzaków, którzy brylują w każdej grupie. Jestem pewna, że jestem postrzegana identycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senna matylda
To straszne, zasmucasz mnie. Nigdy ale to przenigdy nie wolno Ci wątpić w siebie. Jesteś najważniejsza dla siebie samej, nie dla innych, chociaż częściowo też, ale to przecież ze sobą jesteś częściej. Rozwiń w sobie pozytywne mysli. Mój nie żyjący kolega mówił mi, że on ma dość udowadniania innym, że jest dobry w tym co robi [jego ojciec wymagał od niego rzeczy niemal niemożliwych i ten mój kolega pokazywał mu, że wszystko jest możliwe, ale w środku czuł, że tego nie wytrzyma. Czuł się stłamszony przez ojca]. Ty, masz samą siebie i wydaje mi się, że nikt nie powinien tak krytycznie oceniać samego siebie, wręcz przeciwnie, jesli robisz coś do czego dochodzisz sama czujesz, że możesz fruwać, że stać cię na wiele, ale nie kosztem własnego zdrowia, chorych ambicji, tylko właśnie uśmiechu, zadowolenia, dumy z siebie,ze swoich zdolności. Tak wiele miejsca poświęcasz w swoich postach studiom, które nie dają Ci szczęścia, poczucia, że robisz coś zgodnego z własnym wnętrzem. Dlaczego tam tkwisz? Dlaczego nie wybierzesz kierunku, który da Ci satysfakcję, gdzie się spełnisz i będziesz w gronie osób, które tak jak Ty mają te same pasje ? Wyzbądź się tego "wstydu" bycia sobą, rozmawiaj z ludźmi bo oni naprawdę wszyscy, łącznie z panią sklepową są takimi samymi ludźmi, którzy też mają swoje "problemy", bardziej lub mniej udane życie, troski.. Po Twoich wypowiedziach widzę, że jestes inteligentną osobą, nie daj się zepchnąć w kąt, tylko dlatego, że czasem brak Ci odwagi powiedzieć głośno, gdy inni mówią bez zahamowań. Stać cię na wiele. pozwól swoim talentom zadziałać, pozwól sobie na szaleństwo robienia czegoś z pasją, a będziesz szczęśliwa. I naprawdę, zrób coś dla siebie -polub siebie i przestań się krytykować. Perfekcja jest doskonałością bez skazy, ale jest z reguły bezbarwna. Bądź więc jak nienamalowany obraz, zmieniaj coś, udoskonalaj i otaczaj się ludżmi, który zrozumieją to całe szaleństwo. Pozdrawiam :) Nie będzie mnie przez jakiś czas. Przemyśl to wszystko. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
oczywiście, że to miało znaczenie, w sensie że rodzice nie dali Ci wiary ze sobie ze wszystkim poradzisz w życiu, nie mogli dać tej wiary, bo sami nie potrafili sobie poradzić poza tym na pewno było mnóstwo komunikatów od rodziców które odebralaś jako małe dziecko, możesz nawet nie pamiętać, mogy byc to tez komunikaty niewerbalne, ich pełne niewiary w samych siebie zachowanie twoja matryca osobowości zostala ukształtowana wlaśnie w ten sposób, stąd ta postawa lękowa lęk i nerwowość, jak u twojej matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
W ogóle przypomniała mi się pewna taka sytuacja. Spotkałam właśnie wyżej wspomnianego chłopaka na przystanku autobusowym. Okazało się, że też jedzie na zajęcia, więc zaczęliśmy gadać. Niestety nie powiem żeby była to płynna rozmowa, bo nie wiedziałam co mam mówić, żeby go nie urazić. Potem, gdy już nadjechał autobus, wsiedliśmy i on zamiast usiąść koło mnie jak to kumpel z roku, stanął bokiem, założył słuchawki na uszy i prawie całą drogę się nie odzywał (pojazd był prawie pusty). Poczułam się strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
to faktycznie dziwne zachowanie powinien usiąść obok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
Pewnie też czuł się skrępowany i myślał że to ty nie chcesz z nim rozmawiać. Piszesz, że się trzyma z boku, więc pewnie przestał w sobie wyrabiać umiejętności społeczne. Też czasami tak mam, że gdy spotkam kogoś z roku kogo bardzo słabo znam ale znam, o nie wiem czy ta osoba miałaby ochotę w ogóle ze mną rozmawiać, więc na wszelki wypadek usuwam się, to wszystko może wynikać z tego nieszczęsnego zaniżonego poczucia własnej wartości, a może też z przyzwyczajenia a ludzie pewnie myślą, że jest jakimś gburem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Moi rodzice są dobrymi ludźmi, dbają o mnie, ale są też bardzo nerwowi. Moje porażki są ich porażkami. Gdybym rzuciła studia na tym etapie, to skreśliliby moje dalsze szanse. Mają bzika na punkcie tego, co ktoś o nas sobie pomyśli, zawsze powtarzali mi, że najważniejsza jest opinia. Może stąd tak bardzo przejmuję się tym, jak mnie oceniają inni. Wiem, że przede mną mnóstwo możliwości i powinnam uwierzyć w siebie, ale mam z tym nie lada problem. Za długo żyłam w przekonaniu, że to inni ludzie decydują o naszej wartości, że teraz czyjeś nieświadome często słowa, zachowania traktuję jako wyrok na swoją osobę. Zachowanie tego kolegi bardzo mnie zabolało. Do tej pory wydawał się pozytywnie do mnie nastawiony, mówił mi pierwszy cześć, więc myślałam nawet żeby go bliżej poznać. Teraz jednak widzę, że muszę naprawdę odstraszać ludzi, skoro ktoś tak się zachowuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Też o tym myślałam, tym bardziej, że kilka dni później, kiedy spotkałam go na uczelni, znowu pierwszy się ukłonił i wydawał się jakiś zakłopotany. Tak jest już od kilku tygodni. Jeździmy ciągle tym samym autobusem w każdą środę, ale nie mam odwagi już do niego zagadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
I może nie przejmowałabym się tym aż tak bardzo gdyby nie to, że ten chłopak bardzo mi się podoba. Wiele bym dała, żeby go bliżej poznać, ale skąd mam wiedzieć, czy on też tego chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
Zagadać mozna przecież o błahostki :)Przecież to nic nie znaczy, że zapytasz kolegę o jakiś szczegól związany z nauką, macie przecież mnóstwo wspólnych tematów. On się pewnie ucieszy, że się nie obraziłaś na niego i może naprawi swój 'nietakt'. Fajnie by bylo jakbyście zaczęli regularnie rozmawiać, zobaczysz,że jak się poczuje wystarczająco swobodnie w twoim towarzystwie, to rozmowa będzie wam płynąć sama ;-) I jak już bnędziesz miała 'kogoś oswojonego' na roku od razu poczujesz się lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
widzisz, ja mam inne podejście bo mam W DUPIE innych, ich opinie żyję dla siebie, bo to moje życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
Opinia innych jest ważna, ale tylko tylko tych 'istotnych' innych. Niestety jest tak, że ludzie lubują się w wyszukiwaniu wad i błędów nie u siebie ale w swoim otoczeniu. Więc krytykowany jest każdy, od tego nie uciekniemy. Gdyby tak brać sobie to wszystko do serca można by zwariować. Jeżeli wykonujesz swoją pracę najlepiej jak umiesz to to jest wystarczająco dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Fajnie byłoby się tak zdystansować;) Oczywiście, że chciałabym jeszcze powalczyć o tę znajomość, no i tak właśnie się zastanawiam, czy nie zagadać w środę, jak go spotkam na przystanku. Równocześnie boję się tego, że znowu spotkam się z odrzuceniem z jego strony, a do tego wyjdę na nudną i natrętną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz namiary na
niektórzy ludzie żyją siedemdziesiąt lat i po tym czasie mówią - co ja miałem z tego życia, co ja miałam z tego życia, wszystko to nic niewarte posłuchaj ludzi na ulicy, w przechodni, gdziekolwiek a można też przeżyć siedem dni, ale żyć tak jak ja tego chcę, może przegram, może upadnę ale żyłem po swojemu w najgorszym razie można ze sobą skończyć, ale ze świadomoscią, że przynajmniej przez chwilę żyło się tak, jak się chciało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To won do lekarza :) Ja byłam.. dostałam tablety i jest mi lepiej. Od jutra idę do pracy.. i czuję się znacznie lepiej. Mam świadomość,że już nie będę siedziała w domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
Traktujesz to zbyt poważnie. Nie oświadczasz się przecież nikomu, tylko porowadzisz rozmowę towarzyską :D kazdy moze miec słabszy dzień i nie miec ochoty na pogawędki, nie trzeba tego od razu brac tak do siebie. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale jak się już tego człowiek nauczy to od razu zyskuje wiecej swobody w kontaktach, tutaj jest potrzebna praktyka a nie teoria i przedwczesne zamartwianie się. Głupia rozmowa z szatniarką o pogodzie też jest jakimś treningiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
W ogóle to dobry znak, ze mówi ci cześć i jest przyjaznie nastawiony. Jeżeli ktoś tak małmówny zdobywa się na wysiłek by sie z tobą przywitać, to znaczy, że bedzie ok. Ten mój kolega też zawsze uparcie mi mówił cześć, nawet jeśli go nie zauważałam, a teraz widze jaki świetny z niego kompan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najzieleniej
ja już znikam, muszę się uczyć daj znać jak wygląda sytuacja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a masz namiary na widzisz, ja mam inne podejście bo mam W DUPIE innych, ich opinie żyję dla siebie, bo to moje życie" Tylko,że nie każdy potrafi mieć tak wszystko w dupie.. ja też kiedyś się niczym nie przejmowałam. Teraz wylądowałam u lekarza, bo tak mi już to wszystko działało na psychę. To te czasy sa pojebane. Ludzie gonią za pieniędzmi, karierą.. Każdy chce pokazać,ze jest lepszy.. więc co tu się dziwić,że ktoś przechodzi załamania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
No tak, mówi mi pierwszy cześć, spogląda w moim kierunku, ale nie podejdzie sam, nie pogada. Takich osób jest więcej. Ludzie zwykle poprzestają na cześć, może od czasu do czasu o coś zapytają, ale nie przeradza się to w dłuższe rozmowy. Zastanawiam się, czy w moim zachowaniu nie tkwi coś, co sprawia, że nie zachęcam do bliższego poznania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hermit_the_frog
Mam potrzebę wygadania i tyle. Jeśli przeszkadza ci to, to nie czytaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×