Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrezygnwana11

czy życie każdej z Was tak wygląda????

Polecane posty

Gość zrezygnwana11

Moje życie zaczyna mi doskwierać, mam wrażenie, że je przegrywam. Jestem sama ze swoimi problemami, a jedyneym powiernikiem jest mó dwuletni synek. Mój dzień, każdy, wygląda tak samo. Piorę, sprzątam, gotuje, bawię się z dzieckie. Ojciec jest, ale jakby nie bylo go wcale. Wiecznie w pracy, u kolegów, na treningu, załatwia sprawy, wyjeżdza w delegacje, itp. Nie zainteresowany wcale życiem rodzinnym. A ja jestem juz na skraju załamania.Ciągle sama. Rodzice w innym mieście, teściowa - szkoda gadać, żadnej pomocy. Do tego jestem w piątym miesiącu ciąży i zaczynam żałowac decyzji ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanntyn
i jeszcze dałaś se machnąć drugiego bachora? masz nie po kolei we łbie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm może nie tak samo ale podobnie.Dużo matek siedzi samych z dziećmi i robi to co ty robisz ale ja w twojej sytuacji skoro nie masz pomocy od męża bliskich (ja posiadam takową) to w życiu nie zdecydowałabym się na drugie dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Musisz jakoś bardziej mobilizować męża do pomocy, no ale co do pomocy rodziców, teściów, to już jest lekka przesada, że liczy się na ich codzienną pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
Marzenie o drugim dziecku było silniejsze, wiem, że ja sobie poradzę, tylko szkoda mi dzieci, bo syn ciągle pyta o tatę, córka będzie z nami już we wrzesńiu do tego czasu musze coś zrobić radykalngo, coś co mi przede wszystkim pomoże, widziałam sens w tym co robię, ale ten sens zaczyna miec już inny wymiar, a potrafie się poświęcić dziecku, nie potrzebuję jego już coraz bardziej, tylko jak zrobić, żeby nie ucierpiał synek??? grożby rozstania nie skutkowały, nie skutkuja i nie będą juz chyba skutkowały. MUSZĘ SOBIE PORADZIĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h-alszka
Nie chce cię martwic ale będzie gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
ANOOO moja teściowa nigdy jeszcze nie zgodziła się przypilnowac małego - nawet w ekstremalnych przypadkach by ła akurat "u koleżanki", do ginekologa chodzę z synem, a rodzice bardzo chcieliby mi pomóc ale są za daleko. Boję się, że dzieci będą w końcu winić mnie, za to , że taty wciąż nie ma, a ja nie jestem winna, tylko mam inne wyobrażenie i przekonanie o znaczeniu słowa 'dom"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestes ciagle sama, facet sie w ogole Wami nei interesuje i nie pomaga, i marzenie o 2 dziecku bylo silniejsze ????? :-O :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mama...
Rozumiem Cię bardzo dobrze. Też to przechodziłam, a może i w pewnym sensie przechodzę. Mama dwoje dzieci 5 i 2 latka. Popadałam chyba w depresję gdy miałam jedno dziecko, a następnie urodziło się drugie. Byłam zdana tylko na siebie, bo mąż w pracy i tak jak piszesz, a ja sama najpierw z dzieckiem, później z dwójką. Tyle, że ja mam pracę, cały czas pracowałam z wyjątkiem urlopów macierzyńskich. Do dziecka mam nianię, ale tylko na czas pracy. Jak wracałam do domu znowu tylko niańczenie dzieciaków i obowiązki domowe, ciągle byłam sama, zresztą jestem nadal sama. Co Ci mogę doradzić? Chyba to, że z czasem jest lepiej, łatwiej się zorganizować, macierzyństwo przy drugim dziecku jest łatwiejsze, ja pierwsze /mimo, że oboje dzieci były planowane i chciane/ macierzyństwo traktowałam bardziej jak obowiązek i wysiłek a przy drugim już nauczyłam cieszyć się z niego. Nie raz wmawiałam sobie, że jestem złą matką, szczególnie jak teściowa złośliwościami dolewała oliwy do ognia. Mieszkamy sami w miasteczku nie mamy nikogo bliskiego, więc i polegać nigdy nie miałam na kim, nauczyłam się sama wszystko organizować. Tylko dalej nie lubię spacerków, itd. Jeśli wyjście z dziećmi, to połączone z zakupami i załatwianiem spraw. Wiesz piszę to i zaczyna mi być smutno... Nie pamiętam już ile lat temu byłam w kinie, czy w kawiarni ... Jeszcze powiem Ci tyle, spróbuj cieszyć się tym co masz, dzieckiem, niedługo drugim, zanim się obejrzysz dzieci podrosną i pewnie nie będą potrzebować aż tyle naszej uwagi i zaczniemy narzekać, że mamy za dużo czasu dla siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
wyobraz sobie Bianko, że tak. Nie zawsze bylo tak jak jest teraz. Nie rozumiesz: ja nie użalam się nad swoim życiem jako ekstremum nie do wytrzymania. Ja sobie z dziecmi doskonale poradze, mam prace, dzieci kocham nad życie i nigdy nie dopuszcze, żeby było im zle. ale sama rozumiesz, że w pojedynke będzie to baaaardzo trudne, bo pewnych rzeczy im nie zastąpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
dzięki Też mamo... :) niedługo będę mogła otworzyć poradnię "jak organizować czas, żeby wszyscy byli szczęśliwi" ;) ps. też pracuje, chociaż wolałabym odpocząć przed drugim porodem. Mały chodzi dozłobka i to jest jak los wygrany na loterii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
''Piorę, sprzątam, gotuje, bawię się z dzieckie. Ojciec jest, ale jakby nie bylo go wcale. Wiecznie w pracy, u kolegów, na treningu, załatwia sprawy, wyjeżdza w delegacje, itp. Nie zainteresowany wcale życiem rodzinnym. A ja jestem juz na skraju załamania.Ciągle sama. Rodzice w innym mieście, teściowa - szkoda gadać, żadnej pomocy'' Czyli 5 miesiecy temu jeszcze bylo wszysko inaczej ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mama...
Ja też cieszę się najbardziej tym, że mam pracę, choć to prawie orka co dnia, to jednak odskocznia od spraw domowych, trzeba zadbać o wygląd i wyjść do ludzi - to jest najważniejsze. Starsze dziecko jest w przedszkolu, to też duży plus bo pobawi się z dziećmi, czegoś nowego nauczy /piosenki, wiersza, zabawy/ a w domu z młodszym się pobawi w przedszkole. Trzeba mieć ich ciągle na oku bo strasznie broją, ale nie muszę być ciągle zaangażowana w zabawy jak to miało miejsce przy pierwszym dziecku, jestem i mogę coś robić ewentualnie zerknąć w telewizję, przejrzeć gazetę, przygotować ubrana na następny dzień itp. Ja uważam, że przy dwójce dzieci obowiązki wcale się nie dwoją, dla mnie wręcz łatwiej jest teraz z dwójką niż było z jednym. Jedynie z chorobami dzieci wysiadam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
5 miesięcy temy było znośniej, marzyłam o dziecku, idealizowałam partnera, że się wsztsko zmieni, że dzieci w końcu zaczna go inspirować, było znośniej, nie znaczy różowo. Ojciec musi utrzymać rodzinę, zarobić pieniądze - rozumiem, może być zmęczony, rozumiem, mieć zły dzień, jak każdy - rozumiem, chceć odreagować - ok, jasne, tylko ojciec, ktory mimno, ze może odwiezc dziecko do zlobka, bo ma akurat wolne, nie robi tego, ojciec, ktory zapomina przytulic małego chlopczyka, ktory tego potrzebuje, masakra!!!!! nie umiem pogodzic tego w mojej głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz, wlasnie to mialam na mysli dziwiac sie, ze w takie sytuacji decydowalas sie na drugie dziecko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
widzisz Biankooo, nie moge ani liczyć na partnera, wiec co za tym idzie nie jest mi najblizsza osobą, mam za to dziecko i będę miała drugie, dla nich będę zyła, dla nich rano wstawała, wszystko dla nich. dziwisz się, że tak bardzo chcę je mieć? Ne będę miała więcej dzieci, nie planuję. Drugie dziecko nie jest porażką, jest nagroda dla mnie, za trudy codzienności, poprostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie, ze sie dziwie ! chyba w tym nie ma nic dziwnego... dziecko potrzenbuje tak samo kochajacej matki, jak i ojca... a Ty postepujesz bardzo samolubnie... ale mysle, ze tak czy inaczej sie nigdy na ten temat nie dogadamy, wiec juz sie nei odzywam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
Biancoo mogłabym powiedzieć też o tobie, że masz egoistyczne pofdejscie, skazujac mnie na zycie w samotnosci, bo moj partner jest inny niz ja. Kocham moje dzieci i dla nich, poki beda tego potrzebowac, bede ZAWSZE. W zgodzie z soba samą. A tobie dziekuje za opinie, w oncu kazdy ma prawo do swojego zdania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mama...
Jesteś dobrą matką! Mężczyznę trudno zmienić. Ja swojemu mężowi braku miłości do dzieci zarzucić nie mogę. Wiem i widzę, że je bardzo kocha, jak już jest w domu zawsze poświęca im dużo uwagi, przytula, sadza na kolanach, buduje z klocków, córce prawie codziennie czyta na dobranoc. Tylko tak mało czasu spędza z nami... Nie wiem co Ci doradzić w tej kwestii, żeby mąż zrozumiał, że rodzina i dzieci są równie ważne jak praca, nie wspomnę o kolegach... Z własnego przykładu wiem, że ani groźby, ani kłótnie ani płacz nic nie wskórają... Ja nauczyłam się żyć sama sobie z wieloma sprawami radząc, ale chyba mam lepiej od Ciebie. Nie boli mnie, że mąż nie poświęca uwagi dzieciom, bo poświęca tylko mało z nami jest. Boli mnie serce gdy widzę zawiedzioną minę dziecka i jak tęsknią i wypytują kiedy tatuś wróci, jak stoję w oknie po godzinie i dłużej z małym na parapecie, bo tatuś już jedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheheh ale kto Cie skazuje na zycie w samotnosci ?? Jezeli dla faceta wazniejsza jest praca, kumple i jakies trningi niz rodzina, i jedno dziecko ktore juz ma, to chyba niezbyt rozsadnie ejst decydowac sie na drugie. Ale ty wiesz lepiej, i myslisz, ze dzieci Ci cokolwiek wynagrodza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
tez mzmo doskonale się rozumiemy, bo problemy choc w roznym natezeniu sa podobne. Moj wcale nie poswieca sie dziecku, choc ono sie domaga, az serce sie kroi, jak jet w domu, to najczesciej spi, zdarza mu sie nie wracac po nocach, albno w srodku nocy wychodzic, gdy spimy, do kolegow wlasnie. Brakuje mi zycia rodzinnego, staram sobie z tym radzic, ale sa dni kiedy mam dosc. Syn jest coraz starszy, coraz wiecej zaczyna rozumiec, kocha tate i nie umie jeszcze zrozumiec, a ja nie moge zrozumiec jego systemu wartosciowania, ja nie moglabym zyc z poczuciem winy, z pretensja dziecka... ale czuje, ze niedlugo przyjdzie chyba dzien i postawie sie, jesli mamy zyc sami, bez atay to moze czas zatanowic sie, czy nie powinien odejsc. Tylko czy dzieci mi to wybacza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak... następna nadopiekuńcza matka polka rośnie ... dla nich będę wstawała, dla nich będę żyła a za 15-20 lat, jak odejdą z domu to co? tylko sie powiesić, bo po co dalej żyć? zgroza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
Biancoo albo jestes bardzo mloda, albo nie masz dzieci, albo jedno i drugie. Dziecka uśmiech potrafi wiele wynagrodzić, a jego obecność w zyciu kobiety potrafi zmienić wszystko!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
''Moj wcale nie poswieca sie dziecku, choc ono sie domaga, az serce sie kroi, jak jet w domu, to najczesciej spi, zdarza mu sie nie wracac po nocach, albno w srodku nocy wychodzic, gdy spimy, do kolegow wlasnie'' super, i Ty drugie dziecko skazujesz na cos takiego ? na takiego ''ojca'', zmeczona i nieszczesliwa matke ??? gratulacje :-O Ewa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
ewa, 33 za 10, 15 czy 20 lat bede wtedy dopiero gonic za "swoimi" pragnieniami, trzeba brac sily na zamiary i przede wszystkim odpowiedzilanośc za swoje czyny. Masz rację jestem matka polką, która nie pozwoli nikomu skrzywdzic swoich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrezygnowana i Ty mi chcesz wmowic ze nie jestes samolubna???? dziecko na poprawe humoru, i zalatanie dziury ?? Malzenstwo Wam sie sypie, facet sie Wami nei interesuje... masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnwana11
biancoo przyczepiłaś się mnie, moich dzieci i mojej ciązy, skoro jesteś tak wszystkowiedząca, to powiedx mi jak zmianic moja sytuacje? moze zabije meza, albo ciekne do innego? zeby zrobic mu na zlosc za jego zachowanie? myslisz, ze to bedzie dobre? moze powiedz mi jak wybrnąc z ciązy? usunąc? moze urodze i oddam, wtedy bedzie wg ciebie prawidlowo??? musze byc silna i nie poddawac sie, a posty od ciebie to jakby recepta do samodestrukcji. jestem w ciazy i juz, nie zmienie tego, mam nie kochac swojego drugiego dziecka? powiedz prosze, moze wiesz, jak PRAWIDŁOWO powinnam postąić?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, problem jest taki, ze z Toba nie da sie normalnie rozmawiac. Mowisz, ze trzeba mierzyc sily na zamiary, a Ty gdzie to robisz ? Ja zajelbym sie najpierw ratowaniem zwiazku, i powznymi rozmowami z mezem, ktory wychodzo nocami do kolegow i nie okazuje synowi uczuc, a dopiero potem myslala o nastepnym dziecku. Bo ono zadnej dziury w Twoim zyciu nei zalata, a bedzie cierpiec. Jestem zupelnie inna osoba, i nie doprowadzilabym mojego zycia jak i mojej rodzinynigdy do takiego stanu, Tyle moge powiedziec od siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak prawidłowo postapić
naprawić relacje z mężem rozmawiać, tłumaczyć ,wymóc na nim dzielenie się obwiązkami, spędzać wspólnie czas zachowywać sie tak, żeby on wolał spędzać czas z Toba a nie z kolegami może banalne, ale jesli zupełnie od siebie nie odeszliście to może być skuteczne kobiety bardzo często popełniają błąd: z żon stają się tylko matkami. Jesteś żoną? Jeśli chcesz meża - musisz znów stać się żoną a nie tylko mamusią dla swoich dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×