Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hgghgfhgh

Dlaczego ateiści obchodzą święta, biorą śluby kościelne i chrzczą swoje dzieci?

Polecane posty

Gość kilimandżaro
445646565 - takiego człowieka zapewne nazwałabym pseudoateistą :) choć niektórym bardziej trafna wyda się odpowiedź "pseudokatolik" ja bym jej nie użyła bo taki człowiek szczyci się tym, że jest ateistą ale białą suknią w kościele już nie pogardzi:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry,ale muszę..bo mama naciska :( każe mi iść ze święconką do kościoła i wgl i krzyczy jak sie sprzeciwie :( jutro pewnie też tak będzie... ale przynajmniej pośmieje się z księdza,jak będzie napierdalał tym swoim kropidłem a ludzie beda przy tym tacy poważni :classic_cool: a,zaraz,przecież ja nie jestem ateistką :D:D no ale nie katoliczką,więc w sumie na jedno wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inbox(1)
kilimandzaro tak, pesudoateista ma moze nawet wiecej sensu. ale z drugiej strony poddajac sie obrzadkowi katolickiemu musi byc tez nazwany katolikiem. jutro dokladniej przestudiuje terminologie dzis juz padam na nogi. okres przedswiateczny jest bardzo intensywny i dla katolikow i dla pseudokatolikow tudziez pseudoateistow;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam jeszcze,że te święta to mimo wszystko tradycja.Mozna malować pisanki i ubierać choinkę bez podtekstu religijnego,tylko właśnie raczej tradycyjnego no i jak cała rodzina obchodzi święta,to naprawde cięzko nie obchodzic a że akurat jest barszcz na obiad to co,mam go nie jeść,bo nie powinnam obchodzić świąt? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do ślubu kościelnego to nie zamierzam go brać,chrzcić dzieci też nie chcę,no ale zobaczymy jak to będzie..na razie to w ogóle sobie nie wyobrażam mieć dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilimandżaro
A ja życzę dobrej nocy tym wierzącym i tym niewierzącym :) Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
presja społeczeństwa jest naprawdę ogromna,łatwo być katolikiem jak większość,trudniej być innym.Ja też wole babci nie mówić,co sądze o kościele...a nieochrzczenie dzieci może się wiązać z ogromnym ostracyzmem,apostazja też..chociaż bardzo chce wypisać sie z kościoła...teraz to nawet na religie musze chodzić,bo żeby nie chodzić potrzebna jest zgoda rodziców,której cóż,nie uzyskałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateistka co się krzyża nie boi
Nie wierzę w boga, nie chodzę do kościoła, nie obchodzę świąt. Okres obecnych świąt to dla mnie zwykłe dni, tyle że wolne, w czasie których nadrabiam zaległą pracę. Zamierzam pracować całe święta. Nie mam świątecznych dekoracji, święconki ani pisanek (chciaż pisanki to tradycja pogańska). Nie mam choinki na boże narodzenie, moja rodzina też świąt nie obchdzi. W czasie świąt najczęściej wyjeżdżam na narty albo w góry. Do kościoła idę tylko z okazji ślubów i pogrzebów w rodzinie, bo odmówić nie wypada. Stoję wtedy w kościele, nie klękam, nie modlę się, nie robię znaku krzyża. Gdybym została zaproszona na ślub lub pogrzeb Hinduski lub Muzułmański też bym poszła. Gdybym kiedyś zakochała się w zagorzałym katoliku (co raczej jest niemożliwe) i dla niego ślub kościelny byłby ważny, to wizęłabym ślub kościelny mieszany. Taka możliwość istnieje. Jednak w normalnych okolicznościach nie zamierzam brać ślubu kościelnego, nie ochrzczę też dziecka. Myślę, że powodem dla którego ateiści biorą udział w świętach religijnych jest to, że większość z nich ma wierzące rodziny. Cięzko nie spędzić świąt z rodzicami, jeśli o to proszą, nawet jeśli jest się ateistą. Ciężko jest nie pójść na pogrzeb lub ślub bliskich osób, tylko dlatego, że odbywają się one w kościele. Tego wymaga szacunek. A jeśli ktoś twierdzi, że jest ateistą, ale chrzci dziecko, to znaczy, że nigdy ateistą nie był. Wielu ludzi teraz deklaruje ateizm, bo to jest teraz modne. Natomiastsami dobrze nie rozumieją, co to naprawdę oznacza. Spotkałam się z osobami wierzącymi, ale niepraktykującymi, które nazywały siebie ateistami tylko dlatego, że nie chodzą do kościoła. Dla mnie to paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wy katolicy to tak sie nam dziwicie,a większosc z was sama sie do tego przyczynia..nie powiecie mi,że zmuszanie przez rodziców do wiary jest w porządku.Że gardzenie innowiercami jest w porządku.Wtrącanie się w cudze życie..a właśnie przez takie wasze postawy w dużej mierze jest jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateistka co się krzyża nie boi
Poza tym, święta chrześcijańskie odbywają się w czasie dawnych świąt pogańskich i wiele symboli zostało zapożyczonych z kultów pogańskich. Wielkanoc to święto odradzającego się życia. Jajka-pisanki, kurczaczki, kaczuszki, zajączki i bazie to symbole pogańskie. Podobnie jest z bożonarodzeniową choinką. To nie jest symbol chrześcijański. Choinka jako wiecznie zielone drzewo miała symbolizować, w kulturze pogańskiej, życie pośród umarłego zimowego świata. Podobną symbolikę ma jemioła i ostrokrzew w kulturze anglosaskiej. Dopiero chrześcijaństwo przejęło choinkę i zorbiło z niej jakies rajskie drzewko, czy coś takiego. Samo boże narodzenie przypada w czasie pogańskiego święta przesilenia zimowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do przysiąg katolickich,typu chrzest,ślub,bierzmowanie...to ja rozumiem ateistów,przecież jesli ateista zwiąże się z katolikiem to co w tym dziwnego,że bierze katolicki ślub z tą osobą? Jeżeli robi to dla niej,bo wie,ile dla niej to znaczy..a dla niego samego sama ta przysiega w sensie katolickim nic nie znaczy,bo przeciez nie przysiega Bogu,ktorego nie ma..ale przysiega osobie,która przed nią stoi wiernosc i miłość,więc ma to znaczenie osobowe..podobnie z chrztem,dlaczego to katoliczka miałaby ulec męzowi ateiscie i nie chrzcić dziecka? W tym przypadku to logiczne,że ateista prędzej ustąpi - bo w koncu ten chrzest to nic takiego,a dla katoliczki brak chrztu byłby czymś strasznym..a skoro już Ci ludzie sie związali ze sobą,to muszą iść na jakieś kompromisy czyż nie?? Co do bierzmowania to wypowiem sie na swoim przykładzie..byłam zmuszana również i do tego..jeśli rodzicom brakło już argumentów to mówili,żebym dla świętego spokoju się zgodziła,no i żebym miała 'ten papier" potrzebny kiedyś do ślubu - bo skąd mam wiedzieć,czy nie będe chciała go kiedyś wziąć? Ale ja mimo wszystko postawiłam na swoim - i może nawet bym już ustąpiła,gdyby nie to,że mam szacunek - tak,właśnie szacunek do religii katolickiej i nie jestem w stanie przysiąc dojrzałości chrześcijańskiej,bo przecież tym jest bierzmowanie,o czym moi szanowni rodzice zapomnieli,ale ja pamiętałam.To przykre,że katolicy moga mieć takie zdanie o ważnym przecież dla nich sakramencie.."papier potrzebny do ślubu". Mogłam też tak to potraktować,ale nie chce tego robić.Nie wyznałam dojrzałości chrześcijańskiej i chęci dalszego świadomego już życia w zgodzie z tą religią.I to moja świadoma decyzja - to też było ciężko rodzicom pojąć,chcieli za mnie zadecydować,kolejna rzecz o której zapomnieli - bierzmowanie ma być dojrzałą i dobrowolną decyzją danej osoby,nie może być już narzucone tak jak chrzest i komunia..a raczej nie powinno być narzucone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kachaho
Milky Way- jakbym siebie widziała, ale na tym forum to Ci zaraz etykietkę nakleją, że jesteś albo pseudokatolik albo pseudoateista. Też podobną sytuację opisałam ale dowiedziałam się że ateistą nie jestem, a katolikiem się nie czuję! Tylko, że ja nigdy nie mówię, że jestem ateistą tylko, że nie wierzę po prostu. Ateistą dla mnie jest ktoś kto od urodzenia i potem z wyboru - własnego oczywiście, jest osobą niewierzącą. A takich to mało niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to sie zdecyduj czy od urodzenia czy z wyboru ;) bo jak od urodzenia to z narzucenia a nie z wyboru :D chyba ze Ci chodzi i o takich i o takich,to wtedy ok jak tak powiedzą o mnie,to będzie znaczyło,że nie potrafią czytać ze zrozumieniem,bo wyraźnie napisałam,że nie jestem ani ateistką,ani katoliczką ;) Najbliżej utożsamiam się z buddyzmem :) Ale też nie mówię o sobie,że takowąż jestem ; ) nie potrafię przyjąć żadnej religii za pewnik - czy tego chcemy czy nie,tajemnica śmierci za życia tajemnicą pozostanie,jesli ktos sobie wmawia,że jest pewien tego co będzie na 100 % później,to tak naprawde oszukuje sam siebie..często ze strachu. Nie byłabym w stanie być ateistkąi mieć pewność,że Boga nie ma - bo nie ma dowodu na to,że Bóg nie istnieje,to,że go nie widać to przeciez nie znaczy,że go nie ma! Katoliczką też nie mogę byc,bo zasady KK są sprzeczne z moimi,no i nie wierzę po prostu w kościół,bo widze jego zakłamanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateista**
Jeśli ktoś jest ateistą a jego dziewczyna chciałaby mieć ślub kościelny,to by to dla niej zrobił,tylko że nie miało by to dla niego żadnego znaczenie,symbolu jak dla osoby wierzącej,po prostu by odegrał rolę,jak np w filmie.Ja osobiście nie mógłbym tego zrobić,bo jestem wypisany z kościoła katolickiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateista**
i nie obchodzę świąt,jak ktoś obchodzi to raczej już nie jest ateistą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beth34645464
Z tym obchodzeniem to się nie zgodzę. Ja jestem ateistką i moja siostra również, ale nasi rodzice i dziadkowie są wierzący i dla nich święta mają bardzo duże znaczenie. Wiem, że jakbyśmy oznajmiły, że na święta nie przyjedziemy, to by się chyba załamali i przeżywali miesiąc. Trzeba myśleć o innych, nie tylko o sobie. Jakbym miała bliskich przyjaciół np. buddystów i zaprosiliby mnie oni na jakieś swoje święto, to pewnie też bym poszła, czemu nie tak dla dotrzymania towarzystwa. Wracając do świąt, jadę do rodziny, jem z nimi śniadanie wielkanocne i w zasadzie na tym się święta dla mnie kończą. Oni sami idą do kościoła na msze, a ja z siostrą czekamy w tym czasie w domu. To samo w Boże Narodzenie, choiknę ubieramy, bo dziedkowie nie wyobrażają sobie, zeby nasze dzieci nie dostały prezentów, a przeciez im nie zabronimy, bo sprawia im to przyjamnośc. Do kościoła oczywiście nie chodzimy. A i gdybym nie miała rodziny, to w życiu bym z mężem nie wpadła na pomysł obchodzenia jakichkolwiek świąt. Wyjechalibyśmy gdzieś na tydzień, skoro już i tak jest wolne, żeby uciec od tego całego cyrku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdgfdfhf
a ja od zawsze miałam dylematy poszłam kiedyś do konfesjonału o tym pogadać rozmowa z księdzem dużo mi dała ksiądz mi powiedział, że dobrze że się zastanawiam i że tak naprawdę to najważniejsze jaka jestem wobec innych ludzi, jakie wartości są dla mnie ważne, czy źle się czuję z tym co robię niedobrego itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie zmusza nikogo do wiary w Boga...Co wiecej dla Kościoła było by lepiej jakby Ci co chodza tylko dlatego że "wypada" czy tez dlatego ze babcia jest religijna lub coś w ten fason, poprostu nie przychodzili do Kościoła. Kościół w obecnych czasach ma BARDZo duzo tak zwanych "Wierzących nie praktykujących". To jest sprzecznośc. Tak samo jak słowa tej kolędy : "ogień krzepnie.." Ogień nie może krzepnąć! Tak samo ie ma wiary bez praktyki. Niestety w społeczeństwie sie przyjeło ze... "WYPADA". Jestes ateistą? Dla mnie ok...Jesteś buddystą? Dla mnie oki....Wszsytko jest okej pod warunkiem że człowiek posiada SZACUNEK do drugiej osoby. Tak więc ja jako wierzący i praktykujący katol mam także obowiazek BRONIĆ mojej wiary gdy czuje sie zagrozony. Niestety własnie podejście czesto ateistów do wierzacych jest okropne. Czesto już widziałem takie chamskie wyskoki ateistów i próba na siłe przekazania że Boga nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kualalumpur
nie rozumie jednego , czy wy ateisci jestescie satanistami , ze kosciol dziala na was jak plachta na byka , a wejscie do niego to dla was bol fizyczny? usmialam sie z panny co to poszla pod kosciol , ale do srodka nie weszla!!!!! ha,ha,ha Jak jest sie ateista , to jest ci obojetne , zaden Bog , sie nie pogniewa , wiec co za problem spedzic swieta z rodzina - czytacie tam 6 godzin biblie , czy co?- to w niedziele pojade , a w swieta -nie!!! Durne pozerstwo , pokazywanie swiatu , ze ma sie kosciol w doooopie! A pogrzeb , to pozegnanie kogos i lepiej to robic z cala rodzina , a ateiscie jest wszystko jedno gdzie!!! Jak kochacie kogos , to dla niego nie wezmiecie slubu koscielnego , a czemu nie , impreza , ze ho ,ho- a wam i tak to jest OBOJETNE , to raczej wasz egoizm!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erhb jr rj
Ja jestem ateistką i nei chodzę do Kościoła, Święta obchodzę ponieważ jest to polska tradycja, a mszy unikam jak ognia. Jeżeli się pojawiam, to przez szaunek dla kogoś (np, zmarłego, czy osoby, która bierzee slub kościelny). Wypisać się oficjalnie nie mogę, ponieważ klechistan uważa, że potrzebuję świadka żeby się wypisac, ponieważ sama nie mogłam podjąć takiej nierozważnej decyzji. Nikt mnie pytał czy chcę się chrzcić czy iśc do komunii. A babcia to zawału dostaje, jak nie chce iść jejek świecić, więc idę ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erhb jr rj
Do bierzmowania też poszłam. To było w 8 klasie. Katecheta powiedział, że kto nie pójdzie bęzie miał niedostateczny na koniec roku a z laczkiem, nawet z religii bym nie wyszła w podstawówki. i tak dostałam dopuszczający (modlitw się nie uczyłam i powiedziałam że Boga nie ma) i babcia do dzisiaj nie może mi tego zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beth34645464
Na mnie kościól nie działa jak "płachta na byka", po prostu staram się tam nie chodzić. Oczywiście, jeżeli jestem zaproszona na ślub kościelny lub idę na pogrzeb, to nie odstawiam szopek typu "nie wejdę, poczekam na zewnatrz" tylko wchodzę, siadam gdzieś z tyłu i po prostu nie odprawiam modlitw i nie klękam. Natomiast nie chodzę do kościoła na msze w święta czy tym podobne, bo nie widzę sensu. Cała rodzina idzie do kościoła, ale ja wolę zostać w domu, bo oni idą tam się modlić, a ja się przecież modlić nie będę. Ślubu kościelnego nie wzięłabym, bo to się wiąże ze złożeniem przysięgi przed ołtarzem, a dla mnie to nie ma najmniejszego sensu i , co gorsza, trzeba się zobowiązac do wychowania dzieci w wierze katolickiej. Na szczęście mój mąż ma podobne do moich poglądy, więc nie było problemu. Oczywiście byłabym w stanie wziąc ślub jednostronny, ale tu pojawia się problem taki, że partner musi wychować dzieci w wierze, a ja dzieci chrzcić nie zamierzam i jestem temu bardzo przeciwna. Uważam to za zamach na wolnośc człowieka, chrzczenie go w niemowlęctwie, kiedy nie ma jak zaprotestować. Chce być katolikiem? Prosze bardzo, ale decyzja musi być podjęta świadomie przez dziecko, a nie przez jego rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za to jacy namolni są wierzący w przekonywaniu o tym, że Bóg istnieje. Mi osobiście nie przeszkadza w co ktoś wierzy, a jeśli zaczyna przekonywać mnie do swoich akcji na siłę, to już mi się to nie podoba. Ile tak naprawdę ludzi ma wybór? Powszechny gwałt kołyskowy, czyli chrzest dziecka, decydowanie za niego w co ma wierzyć. Od dziecka takie dzieci maja wpojone zasady kościoła. Potem dziwicie się, ze tacy ludzie w przyszłości biorą ślub kościelny, chrzczą dzieci, dlaczego? Dlaczego oni chodzą do kościoła, obchodzą święta. Pomijając podane wyżej powody, również z poczucia takiej tradycji, dla nich to taki schemat, skoro od zawszę tak było, od dziecka mnie tak uczono jakiś ślad po tym pozostaje. Zwłaszcza, gdy są tą ludzie, którzy na świeżo stali się niewierzący. Jak w Polskim państwie Katolickim żyć swobodnie jako człowiek o innym wyznaniu, jak masz szczęście zaakceptują to albo cię zjedzą. Wszędzie są symbole religijne, brak tolerancji, fałsz i obłuda. Włącz telewizor w październiku to same świąteczne reklamy, w sklepach promocje świąteczne. Mam wolne z okazji świat to korzystam, dla mnie to po proste wolne dni i tyle. W Polce to mamy podział katolików na: - fanatyków religijnych - wierzących katolików - przeważająca grupa pseudokatolików W swoim życiu nie spotkałam ani jednego prawdziwego katolika, to jest gatunek na wymarciu. Więc może warto dojrzeć belkę w swoim oku,a potem szukać drzazgi w oczach niewierzących. Ja spotykałam wierzących Katolików, którzy nie potrafią zrozumieć, ze można nie wierzyć. Nie jestem ani ateistką ani agnostykiem. Mam powiedzieć babci, babciu nie pójdę z koszyczkiem idź sama, a ona ledwo chora ma iść, aby potem wierzące, bardzo religijne osoby obgadywały mnie, jaka ze mnie hipokrytka. Co was obchodzi jak ktoś żyje? Pyta was ktoś dlaczego idziecie do lekarza po proszki antykoncepcyjne, po prezerwatywy, dlaczego uprawiacie seks przedmałżeński, czemu zdradzacie, czemu chodzicie raz do roku do kościoła albo pędzicie do ołtarza jakby to był jakiś wyścig? Nie mówiąc o tym jak niektórzy udają świętych, a potem grzeszą i idą do komunii jakby nic się nie stało. Nawet nie wspominając o udawaniu jaka z was święta rodzina, a w domu chcecie się pozabijać nawzajem. Takie są moje obserwacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IhaveSomefun
też nie mam bierzmowania, nie chodzę do kościoła, nie wyobrażam sobie ślubu kościelnego, święta... to po prostu czas wolny od szkoły, pracy :) czy jestem ateistką, wierzącą???? sama nie wiem, po prostu nie czuje potrzeby modlenia się, wiary w "coś" - może kiedyś do tego dorosnę... ale jeszcze nigdy nie powiedziałam, że jestem ATEISTKĄ, bo to nie prawda.... wciąż się zastanawiam, próbuję szukać znam kilku prawdziwych ateistów, ale i zdarzają się ludzie, którzy są niewierzący dla "mody", bo to wstyd wierzyć w Boga, modlić się echhhh co do dzieci - postąpię jak moi rodzice, ochrzcili mnie, chodzili ze mną do kościoła a później dali mi wybór... i uszanowali decyzję :) jeśli trafi mi się mąż katolik będę wychowywać dziecko na katolika, później samo zadecyduje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beth34645464
Też mi wybór, ochrzcić dziecko:/ Ja wychodzę z założenia, że jak kiedyś będzie chciało wyznawać wiarę katolicką to wtedy się ochrzci i przynajmniej będzie to świadoma decyzja. Na tym polega wybór, a nie na przymusowym chrzcie. Wiesz jak cięzko jest się potem wypisac z kościoła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IhaveSomefun
beth34645464 widocznie mam inne założenie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FLORINT
Bylam wychowana w wierze katolickiej,ale jako nastolatka przestalam chodzic do kosciola.Czesto chodzilam z Babcia na msze ale robilam to tylko dla niej. Rodzice nie gonili mnie do koscioal i na religie mimo ze tez byli wychowywani po katolicku. Wyszlam za maz za ateiste,ktory chcial brac slub w kosciele....bo tak ladnie i fajny kosciol w Krakowie.Ale za duzo nas to kosztowalo zalatwiania i ksieza wolali wielka kase.Dzieci nie chrzcilismy,ale mamy choinke i swietujemy Wielkanoc,raczej jak fajna tradycje niz obzadek religijny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do beth346... Jest dużo racji w tym co piszesz.Polska to kraj w którym wręcz panuje nagonka na bycie katolikiem.Każdy kto nie wypełnia wszystkich obowiązków narzuconych przez kościół jest w swoim naznaczonym i tym samym skazanym na pogarde,drwiny i prześladowanie ze strony katolików.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Święta "obchodzę" nie traktując ich jako religijne. Po prostu Boże Narodzenie i Wielkanoc (inne całkowicie zlewam) są dla mnie elementem tradycji naszej rodziny, objawiającym się tym, że spotykamy się w całym gronie, spędzamy wesoło czas, jemy niecodzienne potrawy, dajemy miłe prezenty i życzymy sobie wszystkiego najlepszego. Natomiast nigdy nie uczestniczę w żadnych kościelnych uroczystościach przy okazji tych świąt i uczestniczył nie będę. Ci ateiści i nie-katolicy, którzy to robią, są dla mnie hipokrytami i tchórzami. Podobnie ze ślubem kościelnym i chrzcinami dziecka - nie zamierzam. Jeśli moja przyszła partnerka wyjątkowo się uprze, to mogę ewentualnie wziąć z nią coś w rodzaju ślubu jednostronnego, w którym to ona przyrzeknie przed ołtarzem, a ja będę stał obok ładnie ubrany (ostatnio moja znajoma wzięła właśnie taki ślub). Jeśli chodzi o chrzciny dzieci, to będę już nieprzejednany, wiarę wybiera się samemu. Jeśli dziecko osiągnie przynajmniej te 16 lat, wtedy samo zdecyduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×