Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość toma01

Chcę odejść od żony, jak porozmawiać z dziećmi?

Polecane posty

Gość toma01

Żona jest świadoma mojej decyzji, właściwie podjeliśmy ją razem. Coś się skończyło, coś wypaliło. Wystarczy. Szukam mieszkania i za kilka dni wyniosę się z domu. Było kilka prób rozmowy z dziećmi, niestety za każdym razem albo kończyło się to płaczem, albo fochem/ Córka ma 11 lat, syn 6. Jak wytłumaczyć im zaistniałą sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madry tomek
Rozwod jest ciezkim przezyciem dla dzieci, zwlaszcza tych, ktore byly blisko z rodzicami. Dla nich zapada sie swiat. Byla mama, byl tata - wspolnie do tej pory ksztaltowaliscie swoje dzieci i ich wszelkie przezycia oraz doswiadczenia. Teraz nagle zabraknie w domu jednego z rodzicow, nic nie bedzie takie jak kiedys. Dziecko jest ta pespektywa przerazone. Szkoda, ze ludzie tak bezmyslnie deklaruja sobie milosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciwekawa iksinska
radze ci poszukac terapeutycznej bajki o myszce i domkach po 2 stronach gor , jest bardzo fajnie przedstawiony rozwod rodzicow i zapewnienie dzieci ze beda was mieli obojga. Swoja droga to ciezka sytuacja dla calej rodziny skoro podjeles ja razem z zona widocznie nie ma juz dla was ratunku, a moge wiedziec co bylo powodem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toma01
Pewnie i szkoda, ale na chwilę obecną decyzje już zapadły. Nie chcę być niedzielnym tatusiem, ale moja wyprowadzka na pewno wiele zmieni w ich życiu. Wiem, że ucierpią, lecz mimo to chciałbym by cierpiały jak najmniej. Tłumaczenia, że nadal są dla nas najważniejsze na świecie mimo, że nie będziemy juz razem kompletnie do nich nie trafiają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciwekawa iksinska
Bajka o małej chmurce Wysoko na błękitnym niebie mieszkały sobie kiedyś dwie chmurki. Jedna z nich, biała i pierzasta uwielbiała sunąć spokojnie po otwartym niebie. Wygrzewać się na słoneczku i patrzeć na cały świat z wysoka. Ludzie patrząc na nią z dołu uśmiechali się i wskazywali na nią mówiąc, że wygląda jak wielki, nastroszony ptak. Druga była szara i niespokojna. Wolała ten czas, gdy wiatr dmuchał mocno i porywiście. Szalała wtedy po niebie i lubiła stroić groźne miny. Gdy ludzie patrzyli na nią z dołu to mówili, że zanosi się na deszcz i zaraz wyjmowali parasole. Chmurki te spotkały się pewnego razu i od razu się sobie spodobały. Białej zaimponowała odwaga i stanowczość tej szarej. Szarą urzekł spokój i ciepło bijące od białej. Przy sobie czuły się dobrze i bardzo chciały być cały czas razem. Po jakimś czasie urodziło im się dziecko malutka, słodka i przewspaniała chmurka, którą bardzo pokochali. Cała rodzina Mama, Tata i mała chmurka żyli sobie spokojnie i beztrosko. Ich małe dziecko rosło szczęśliwe i bardzo kochane. Po jakimś czasie zaczęli dostrzegać coś, na co wcześniej wcale nie zwracali uwagi. Prawie za każdym razem gdy Mama-chmurka i Tata-chmurka byli blisko siebie pojawiały się między nimi spięcia, błyskawice i pioruny. Ludzie patrząc na to z dołu uciekali szybko do domów zamykając okna i okiennice. Z czasem burze te stawały się jeszcze bardziej groźne i hałaśliwe. Po każdej z nich długo nie przestawał padać deszcz. Nasze chmury płakały tak mocno, że ziemię zalewały całe strumienie, a one od tego schły i marniały. Coraz trudniej było im być razem. Burze były nie do wytrzymania, a z wypłakanych przez nie łez powstawały całe rzeki i jeziora. Małej chmurce było przez to bardzo źle. Bała się tych strasznych dni, kiedy błyskawice przeszywały całe niebo a od huku piorunów aż puchły wszystkim uszy. Chciała się wtedy schować i wcisnąć w najmniejszy kącik. Gdy mała chmurka była z samą mamą lub z samym tatą wszystko było w porządku. Ale jak tylko jej rodzice byli blisko siebie zaraz zaczynała się burza. - Jak to jest, że inne chmury mogą być razem i nie ma przy tym tyle deszczu i piorunów? pytała mała chmurka. - Nie wiem mówiła Mama. Może po prostu bardziej do siebie pasują. A my z Tatą jesteśmy tak bardzo różni, że trudno nam się zgodzić. Chcielibyśmy być wszyscy razem całą rodziną, ale sam widzisz, że gdy tylko jesteśmy blisko zaczynają się te straszne grzmoty i błyskawice. Mała chmurka czuła, że jej rodzice bardzo ją kochają, ale też widziała, że gdy tylko byli razem to nie mogli się pogodzić. Niebo prawie codziennie było pełne burz i piorunów. Ludzie na ziemi bali się wychodzić z domów i patrzeć do góry na niebo, bo zawsze było one mroczne i straszne. Od wypłakanych strug deszczu chmury schły i marniały tak bardzo, że wszyscy już widzieli, że jeżeli nie przestaną to mogą całkiem z nieba zniknąć. W końcu przyszedł dzień, że Mama i Tata zdecydowali, że najlepiej będzie gdy się zupełnie rozejdą i będą na stałe daleko od siebie. Mała chmurka pamięta go dobrze bo wtedy było jej tak przykro, że sama długo płakała. Przecież tak bardzo chciała żeby byli razem całą rodziną. Ale już i ona zaczynała czuć, że nie jest to możliwe. To był długi i mroczny dzień i smutno się skończył. Za to następnego ranka niebo przejaśniło się i wyszło dawno nie widziane słońce. Ludzie ze zdziwieniem i ulgą spoglądali w górę ciesząc się, że ta długa i groźna burza wreszcie się skończyła. Tata chmurka i Mama chmurka były już daleko od siebie. Spytasz pewnie teraz gdzie w takim razie była mała chmurka. Ponieważ była jeszcze malutka to została z Mamusią. Tata jednak bardzo za nią tęsknił i też chciał żeby choć od czasu do czasu mogli być razem. Dlatego często odwiedzała go i razem spędzali wtedy czas tak wesoło jak to tylko chmurki potrafią. Miała teraz wiele wesołych dni z kochającym Tatą i mnóstwo czasu razem ze swoją ukochaną Mamą. A to wszystko już bez tych strasznych burz i błyskawic. Mała chmurka miała dużo szczęścia. Bo na niebie bywa bardzo różnie. Sam wiesz jak silny potrafi być czasem wiatr. Może rozwiać chmury tak bardzo, że się gubią i zupełnie nie wiedzą gdzie są. Zdarza się więc i tak, że wicher przegoni Tatę chmurkę tak daleko, że nie znajdzie drogi do swojej ukochanej małej chmurki. Nawet jeżeli całe dnie będzie wędrował po niebie szukając. Następnym razem jak będziesz na podwórku i będzie ładna pogoda to spojrzyj w górę i przyjrzyj się uważnie niebu. Zobacz jak niektóre chmury są blisko siebie i płyną razem. Inne z kolei wolą być dalej od siebie. Tak czasami jest lepiej, jeżeli bycie przy sobie oznacza ciągłe burze, błyskawice i pioruny oraz ciągły deszcz, który niszczy i wysusza. Każdy szuka sobie kogoś z kim mógłby dzielić swoje dni. Być może nawet za jakiś czas Mama chmurka i Tata chmurka znajdą sobie kogoś z kim będzie im bardzo dobrze i będą szczęśliwi. Bez burz i błyskawic. Mała chmurka też bardzo by tego chciała. Mogłaby wtedy mieć dwie całe kochające rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toma01
Na pewnym etapie życia nasze oczekiwania i pragnienia po prostu się rozmijały a my nie potrafiliśmy, badź za bardzo nie chcieliśmy (?) poskładać swojego związku i o niego zawalczyć. No i wyszło jak wyszło. Teraz najważniejsze są dzieci i to by wyżądzić im jak najmniejszą krzywdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciwekawa iksinska
niestety z doswiadczenia wiem ze dzieci musza przejsc swego rodzaju zalobe porownywalna do zaloby po smierci bliskiej osoby, trzeba im na to pozwolic i jednoczesnie pokazac ze jestescie dla nich zawsze wtedy gdy was potrzebuja. To bardzo trudna sytuacja rodzinna tym bardziej ze wasze dzieci sa w wieku w ktorym bardzo duzo rozumieja a jeszcze wiecej sobie wyobrazaja poprostu w tej chwili wali sie ich caly swiat ktory do tej pory byl idealny, straca zaufanie do was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toma01
Bajka o chmurce jest ok :) Jednak moje dzieciaki, są na nią troszkę za "dorosłe". Próbowaliśmy im tłumaczyć, że nasza miłość do nich się nie zmienia, że się nie dogadujemy i musimy pomieszkać osobno. (Przecież dzieci też widzą, że w domu jest notoryczny zgrzyt, albo martwa cisza) Nic nie trafia. Dochodzi do scen, gdy wychodząć do pracy młodszy łapie się mojej nogi i krzyczy - tatusiu nie odchodź. Nie wyobrażałem sobie, że to będzie takie straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciwekawa iksinska
U dzieci w wieku 5-11 lat rozwód wywołał cierpienie z powodu samotności, ciągły niepokój, żal do rodziców, poczucie bezsilności. Przejawiały one wrogie uczucia bądź do rodzica, który odszedł z domu, bądź do obu rodziców, obwiniając ich za zaistniałą sytuację. Często reagowały na to wydarzenie pytaniem: "Czy mój tatuś znajdzie sobie nowego pieska, nową mamusię i nowego synka/córeczkę?". U badanych dzieci nastąpiło pogorszenie się wyników w nauce, obniżenie nastroju, ucieczka w świat marzeń. Dzieci, które w momencie rozwodu rodziców były nastolatkami, wykazywały objawy depresji, nadpobudliwości, myśli samobójcze, drażliwość, nastąpiło u nich znaczne pogorszenie się wyników w nauce i stosunków z rówieśnikami. Wyrażały obawy, że w przyszłości one również się rozwiodą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciwekawa iksinska
uwierz wcale nie sa za duze a zwlaszcza 6 letni synek , corka tez moze posluchac tej bajki , wazne zebyscie byli wszyscy przy czytaniu tej bajki, corka zacznie zadawac pytania, moze to tez sie skonczyc placzem. Nieoceniona w tej sytuacji moze sie okazac pomoc psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toma01
Już gdzieś to przeczytałem, siedzę pół wieczoru przy kompie i szukam czegokolwiek co mogłoby mi pomóc opanować jakoś tą sytuację. Dlatego też tu trafiłem. Boję się też co bedzie w momencie wyprowadzki (a nie chcę uciekać jak złodziej, gdy ich nie bedzie) A potem odwiedzin - przychodzić do domu? brać je do siebie? spotykać się na neutralnym gruncie? szczególnie chodzi mi o pierwszy miesiąc czy dwa. Nie wiem co będzie najlepsze i jak to wszystko ogarnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj smutne:(- szkoda dzieci naprawdę coś jednak mi się wydaję że nie idzie inaczej im to wytłumaczyć , staraj się po przeprowadzce spędzać z nimi jak najwięcej czasu a z czasem ten koszmar minie ....bo na ten moment pewnie wyobrażają sobie że odchodzisz na zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciwekawa iksinska
znalazlam tez cos takiego jak rozmawiać? Niezależnie od wieku, zazwyczaj trudno werbalizować emocje. Dorośli nie przypominają sobie lub nie znają nazw emocji. Nie potrafią określić tego, co się w nich samych dzieje. Nikt ich nie nauczył rozmawiać o uczuciach w dzieciństwie, więc jak mają teraz z tego korzystać? Jeśli więc sam nie potrafisz mówić o uczuciach, to zrozum dziecko, którego możliwości nazywania są mniejsze niż Twoje. Zamiast namawiać na rozmowy, po prostu BĄDŹ. Zamiast nagabywać na zwierzenia: rysujcie, przedstawiajcie w teatrzyku, opowiadajcie bajki, czy historie, które traktują o Waszych sprawach (np. Ks. Andrzej Zwoliński "Bajki nie bajki"): Porozmawialabym jeszcze ale niestety musze sie polozyc bo jestem we ciazy i dziecko daje mi popalic;-) Zycze jaknajlepszego wyjscia z tej trudnej sytuacji, moze nawet dajcie sobie czas z zona , zrobcie cos w rodzaju separacji, przemyslcie to na spokojnie a moze obejdzie sie bez rozwodu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toma01
Dziękuję Iksińska. Spokojnej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toma01
ceweeceede - pewnie nie powinienem tego nawet komentować, ale wyobraź sobie, że ludzie czasem rozstają się bez udziału osób trzecich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka.jadna.ja
toma0 ciezko w to uwierzyc zwlaszcza ze malo ktory facet tak odchodzi jak zalezy Ci na szczesciu dzieci to marsz do poradni malzenskiej z zona i pol roku poswiecic na autentyczne ratowanie malzenstwa zerwac na pol roku kontakty z osobami 3cimi ktore przyczyniaja sie do odejscia po pol roku spojrzec dzieciom w oczy i powiedziec "zrobilam wszystko co w mojej mocy zeby ratowac nasza rodzine i abyscie mialy pelna rodzine" i odejsc albo zostac w zaleznosc jaki byl efekt terapii ale ponoc 80% zwiazkow po takiej terapii zostaje i zyje o wiele lepiej ze soba :) ja mam 5letniego syna, moj maz wyprowadzil sie do nas, nie chcej wiedziec co przezywal moj syn, placze po noach bo on chce do taty zadzwonic, zrywanie w nocy do taty, moczenie nocne, smutek bo tata zostawil, ciagle zdenerwowanie itp itd nie ma co sie oszukiwac, dzieci najbardziej ucierpia a Wasze decyzje beda mialy decydujacy wplyw na ich dalsze losy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Taka jedna.ja Popieram kazde Twoje slowo!! Nie wierze ze zrobili wszystko zeby uratowac to malzenstwo......Tym bardziej ze ja wyznaje taka oto zasade ; faceci do nikad nie odchodza....tam jest ,ta trzecia..... Do autora. Nie jestem pewna, czy ty wiesz co ty robisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcesz wiedzieć jak się będą czuły Twoje dzieci? proponuje Ci kupić książkę "Dziewczynka z walizkami" wiele uświadomi ale jednak pokażę ,że i z taka tragedia da się żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz za soba to mama
powiem ci tak, my sie rozwodzilismy jak dzieci miały dokładnie tyle samo jak twoje, 6 i 11 lat, zastanawialismy się czy nie da się jakos byc razem ze wzgledu na dzieci, przeciągnęlismy to jeszcze 7 lat, rozwód nastapil kiedy dzieciaki miały 18 i 13 to dopiero prawdziwa tragedia, nie zycze tego nikomu, więc sie poprostu spakój i wyprowadź,ustal z zona wizyty,zabieraj dzieci do siebie,utrzymuj kontakty i tyle,czas zrobi swoje i jakos sie poukłada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mró
Witaj Autorze. Zgadzam się z poprzedznim wpisem - rób, co postanowiliście i nie zrywaj kontaktów z dziećmi. One muszą przez to przejść. Nie odbędzie się to bezboleśnie, bez płaczu, dąsów, obrażania się, zrywania kontaktów. Ważne jest, żebyś nie zaczął unikać spotkań z dziećmi. Dzwoń do nich, interesuj się ich życiem, odwiedzaij, zabieraj na spotkania, wycieczki. Zapewniaj, że sa dla Ciebie ważne, że je kochasz. Okazuja to jak tylko potrafisz najlepiej. Ktoś napisał, żeby ratować pełną rodzinę. Oczywiście, że tak ale nie za wszelką cenę bo może zauważył ten ktoś, że nieszczęsśliwe dzieci wychowwyane są też w rodzinach gdzie są obydwoje rodzice. Nie do końca liczy się skąłd rodziny. Raczej jakosć postwa rodzicielskich, zabezpieczanie potrzeb dzieci, adekwatne reagowanie w sytuacjach kryzysowych i wiele, wiele innych czynników. Też to czy dzieci widzą autentycznie szczęśliwych rodziców czy tylko dwoje ludzi udających rodzinne ciepło, przywiązanie i szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość epilog, jaki ?
A cóż jest takie ważniejsze niż dobro Twoich dzieci i rodziny, autorze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj taaaaaaaaaaaaaa
już wstręciuchy chciałyby, żeby facet do końca życia tkwił w martwym małżeństwie tylko dlatego, że są dzieci :O człowieku, nie słuchaj sfrustrowanych bab, ja w wieku 37 lat rozwiodłem się z żoną. u mnie przyczyną była kobieta, w której zakochałem się do szaleństwa. mój syn miał wtedy 5 lat. początkowo syn tęsknił, z czasem wszystko się ułożyło, a dziecko przestało być świadkiem zrujnowanego małżeństwa. więc walcz o siebie i (paradoksalnie!) rodzinę, gdyż najgorsze, co można zafundować dziecku, to syczący na siebie, obojętni rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość epilog, jaki ?
Tak, oj taaaaa, szaleństwo, to ten powód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość różyczka_czarnaaa
@ epilog, jaki? - czytałam wczoraj Twoją wypowiedź w jakimś temacie i chciałam Cię poprosić o radę. Otóż mój mąż również się waha, czy nas zostawić. Przyznał, że jest jakaś kobieta, ale twierdzi, że się z nią nie spotyka- nieco absurdalne. W każdym razie ja kompletnie nie wiem, jak się zachować. Mamy dziecko, razem 11 lat i on chce to wszystko przekreślić. Nigdy nie było między nami zbytniej czułości, ale jednak zdecydowaliśmy się być razem na dobre i złe. On stał się kompletnei obojętny, milczący, żyje w swoim świecie, ucieka w pracę. W domu jest lodowata atmosfera. Co ja mam robić? Jak Ty sobie radzisz? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfisdfbiodfbosdnosdfjnsf
oj taaaaaaaaaaaaaa- dziecko przestało być świadkiem zrujnowanego małżeństwa- nie dość,ze zrujnowałeś małżeństwo przez to,że Ci się innej cipy zachciało,to jeszcze zrujnowałeś życie dziecku-tak,tak,jeszcze się o tym przekonasz złamasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffffffffffffsa
mnie mój mąż zostawił z rocznym dzieckiem dla innej. Tzn nie zostawił wprost natomiast chciał żyć ze mną jako żoną i nią jako przyjaciółką. Minęło kilka lat od rozwodu i ja mu tego nigdy nie wybaczę, nigdy nie zapomnę. Do mojego domu wstępu nie ma. Z jednej strony dobrze się stało bo dziecko nawet nie pamięta że ojciec z nami mieszkał wiec ten ból przeżywa inaczej ale przeżywa wciąż. Dziś jest dużym chłopcem i tęskni za ojcem, natomiast ja jestem twarda i twardo chowam moje dziecko, dokładnie tak jak mnie życie potraktowało. Okazuję dużo czułości dziecku ale w temacie jego ojca jestem bezwzględna. Dzieci pochodzące z rozbitych domów tracą coś bezpowrotnie, oczywiście można z tym żyć tak jak można żyć bez jednej nerki, bez ręki, bez oka ale percepcja się zmienia. Rozpad rodziny zawsze pogarsza sytuacje dzieci, można tylko ewentualnie zminimalizować skutki ale zawsze rozwód i rozpad rodziny gdzie są dzieci jest przejawem egoizmu i niedojrzałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano właśnie
Mnie też zostawił dwa lata temu przed 4 urodzinami synka. I ja się teraz osobiście cieszę, że się tak stało. Ale dziecku brakuje ojca bo od tych 2 lat go też nie widział. Wszystko byłoby ok, bo mały nie przeżywa, nawet nie tęskni ale niestety wstrętne bachory z zerówki zaczynają się z niego podśmiewać. Normalnie wtedy mi się scyzoryk w kieszeni otwiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffffffffffffffsa
ojciec mojego dziecka ma regularny kontakt ze swoim synem, kilka razy w tygodniu żeby zaspokoić potrzeby emocjonalne dziecka i nie tylko. Dostał by w dziub gdyby odseparował się również od dziecka. Chowam twardo mojego synka ale jego ojca traktuje odpowiednio do zasług i często gęsto przypominam mu o jego obowiązkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość epilog, jaki ?
Czarna Różyczko, Widzisz, teraz Twój m jest jak zaczadzony i naprawdę jakie byś akrobacje nie wyprawiała jego nie wzruszy. Jest jednak sposób, żeby on nie miał takiej frajdy. Odkryć prawdę i tą tajemną znajomośc. Zawsze jest tak, że to taka tajemnica jest pociągająca i on właśnie sobie teraz fantazjuje. Gdy ja wygrzebałam ten jego sekrecik ze szczegółami, to ta jego zabawa w love straciła dla niego urok. Ale muszę Ciebie jednak zasmucić, ten typ tak już ma, że najważniejsza jest jedynie frajda z zabawy, więc zawsze już będzie poszukiwał nowych zabawek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj taaaaaaaaaaaaaa
małżeństwo było zrujnowane już wcześniej, a żona potajemnie zaszła w ciążę, żeby je ożywić, co odniosło całkiem odwrotny skutek :O druga kobieta stała się kroplą przepełniającą czarę. odszedłbym nawet wtedy, gdybym jej nie poznał, tylko byłoby to później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×