Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

desperatkabecia

Czy dla mężczyzn seks jest nieważny...?

Polecane posty

Gość do miki
pisałam dokładnie na: mika_997@tlen.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
U mnie wlasnie frustracja sie objawia i potem sie klocimy, ale on i tak nie zdaje sobie sprawy, co jest prawdziwa przyczyna. Wychodzi potem na to, ze ja sie wszystkiego czepiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta właśnie coś przypuszczałem, że gdzieś to musi się skanalizować. Obawiam się, że jeśli sprawy nie postawisz jasno i niemalże "na ostrzu noża" to wyjdzie na to, że wszystko co zrobisz będzie Twoją winą. Takie zaniechanie stawiania jasno problemów kończy się podobnie źle dla "niestawiającego" nie tylko w sprawach seksu. W pracy miałem kiedyś podobne sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
Czyli co, następnym razem jak będzie narzekał na moje humory, powiedzieć, że to wszystko przez brak seksu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do hipop. - hmm czy dalej jestem zimna? pisałam ostatnio ze mu uległam ale to on mnie zaczepiał, raz mu odmówiłam a raz nie. ale moje postanowienie dalej utrzymuje nie zachecam ani nie prosze o seks, zobaczymy co bedzie, ostatnio troche zmeczona jestem i mnie wsz.wkurza wiec nawet nie myśle o tym ... a ty jak tam? co postanowiłas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
Mika, ja na razie nic nie postanowiłam, bo sama nie wiem co robić. W każdym razie ta mała rozłąka mi pomaga, bo gdy on jest daleko, jakoś mniej myślę o seksie. Ale pewnie się na niego rzucę jak się znowu zobaczymy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
Mika, to ja wyjechalam, ale w sumie to nie ma znaczenia. Rozmawiamy codziennie, mysle, ze teskni, choc nie mowi o tym czesto (ja zreszta tez nie). I na pewno o mnie mysli, tylko nie w taki sposob, w jaki ja bym chciala... Mowi, ze zle mu sie spi beze mnie, ale wiadomo - chodzi mu o to, ze nie ma sie do kogo przytulic, brakuje mu mojej obecnosci... Moge sie jednak zalozyc, ze ani raz nie pomyslal o seksie ze mna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haallo! co tam u Was? hipop. jak tam rozłąka? kurde u mnie juz prawie 2 tyg.jak seksu nie było:/, tylko ciężki tydz, dużo pracy.a u Was jakieś zmiany:)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tydzień już minął dziś mamy niedzielę a jutro wolny poniedziałek więc wydaje mi się że przy odrobinie zachęty z Twojej strony facet którego masz "pod ręką" nie powinien się opierać tylko ostro zabrać do działa tak że aż ci tchu zabraknie - ja mam na dziś taki plan tylko zamiast faceta będzie kobieta (zobaczymy co z niego wyniknie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
Mika, co tam 2 tygodnie, nasz "rekord" wynosi juz ponad 2 miesiace. Rozlake znosze nawet dosc dobrze, zauwazylam, ze teraz jakos mniej mysle o seksie. To chyba jego obecnosc tak na mnie dziala. Az sie boje pomyslec co bedzie, gdy sie znowu zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
nattman, zycze powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj natman, chyba się mylisz:P... dziś wkońcu od długiego czasu moglismy rano poleżeć ze sobą, czekałam aż mnie zaczepi a tu NIC, taka zła byłam ale "dobra wrózka" doradziła mi, żebym na razie nie mówiła o seksie ani nie zaczepiała, więć sie powstrzymuje, i dobrze, niech przestanie wkonću mysleć, że ja mam tylko jedno w głowie:).. chociaz taka ochote miałam:/, jeszcze cały dzień wolny mamy więc zobaczymy, to działaj :):) do hipop. - kurde 2 miesiące? to maskakra, ja bym pewnie "zwariowała", a ty masz męża czy chłopaka? długo jesteście ze sobą? poczekaj, może jak wrócisz, zobaczysz czy się rzuci na Ciebie czy nie, ale ja na twoim miejscu nie proponowałabym seksu, niech on 1-szy wyjdzie z inicjatywą, zobaczysz na pewno po takim czasie zgłodnieje:). a kiedy wracasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
Mika, mam chlopaka, nie meza. Mieszkamy razem ponad 2 lata. Zobaczymy sie na poczatku wrzesnia, wiec jeszcze sobie troche poczekam. Wlasnie tez mialam zamiar nic sama nie mowic o seksie i czekac az on sam sie na mnie rzuci. Obym sie tylko nie przeliczyla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tam natman, udało się? bo u mnie lipa:/. wczoraj tez nic nie było mimo, że leniuchowaliśmy cały dzień, był wypoczęty i wyspany a i tak hujnia! taka byłam zła, oczywiście nic nie mówiłam, nie prosiłam, ale tak mi smutno było, czasem czuje sie przy nim nieatrakcyjna, leże k niego w bieliznie a ten zamiast się rzucić na mnie to idzie spać - "frajer":) do hipcia:) - ja mieszkałam z moim 2 lata przed slubem, i powiem Ci, że róznie bywało,było dużo upadków i wzlotów ( pewnie tych upadków więcej) ale wkońcu coraz bardziej sie docieralismy i stwierdzilismy, że nie umiemy bez siebie... a seksu dalej mi brak:/, ale już nie mówie, nie proszę, na razie z tym skończyłam, zobacze czy to milczenie przyniesie skutek, a jak nie to będę próbować na inne sposoby, tylko jeszcze nie wiem jakie:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, u mnie się nie udało z przyczyn technicznych (te przyczyny nachodzą kobiety raz na miesiąc) ;-) wiesz generalnie mam podobny problem jak ty, też się zarzekałem że nie będę się prosił i żebrał. Po pewnym czasie chodziłem wkur... jak chmura gradowa, że bez kija nie podchodź ale i tak z czasem się łamałem i jak moja tylko skinęła palcem że znów ją nagle naszła ochoto (tak po 2 lub nawet 4 tygodniach) to cieszyłem się jak mały piesek. Wiem że to żałosne ale nic na to nie poradzę - moja mi czasem mówi że chyba się powinienem leczyć bo ona chce bliskości, poprzytulać się tylko a mi tylko seks w głowie. Krótko mówiąc seksualnie się nie dobraliśmy:-( A ty jak tam - wyszłaś już z siebie i stanęłaś obok:-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manianowak2
Polecam wam stronkę do poczytania, są tam całkiem ciekawe artykuły i fajniutkie opowiadania :) poza tym można pooglądać filmiki i fotki o zabarwieniu erotycznym http://www.erotyzmoczamikobiet.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o współżyciu
http://www.jacek-pulikowski.izajasz.pl/ - książki, konferencje o współżyciu, relacjach Działanie płciowe ma sens jedynie pomiędzy kobietą i mężczyzną związanymi ze sobą trwałą więzią (małżeństwo) i otwartymi na przyjęcie naturalnego owocu ich działania. Tu trzeba dodać (bo wielu o tym zapomniało), że naturalnym owocem prawidłowego działania narządów rozrodczych jest rozród, a więc możliwość poczęcia dziecka. Małżeństwo, współżyjąc płciowo, może nie planować poczęcia dziecka, lecz powinno być otwarte na jego przyjęcie, nawet gdyby pojawiło się dla nich niespodziewanie. W każdych innych okolicznościach współżyjącą parę będzie rozdzielał lęk (przynajmniej ponoszącej wszystkie biologiczne skutki kobiety), który ma moc blokowania wszystkich wyższych przeżyć. W efekcie współżycie, zamiast pogłębiać więź, będzie powodować jej niszczenie. To właśnie jest powodem rozpadu wielu małżeństw, które zupełnie nie zdają sobie sprawy, że pierwotną przyczyną było niewłaściwe, bo zaprawione lękiem, patrzenie na płciowość i płodność. Postawa bojaźni względem płodności jest jedynym powodem sięgania po antykoncepcję. Nieprzyjęcie Bożej koncepcji płodności i zwrócenie się do antykoncepcji zawsze owocuje niszczeniem ludzi i ich więzi. Tak naprawdę, cały problem wykroczeń przeciwko życiu bierze początek w bałaganie seksualnym (słowo „bałagan może kogoś razić, lecz zapewniam, że i tak jest bardzo delikatne). Problem leży w niewłaściwym patrzeniu na płciowość, na współżycie płciowe i związaną z nim przyjemność. Nie wolno zatrzymać się na samej tylko przyjemności. Trzeba zdobyć się na prawdziwe spojrzenie na to, czym jest współżycie płciowe i czemu służy. Najlepiej spytać o to dziecko. Dorośli dorabiają sobie najróżniejsze, nieraz bzdurne, ideologie dorabiają je nawet do swoich podłości. Dziecko wie: „Oni się kochają, chcą być razem i chcą mieć dzieci; małe dziecko już to powie. Dwa elementy: jedność i rodzicielstwo. I nie da się tego oszukać. I nie da się tych elementów po prostu rozdzielić bez drastycznych konsekwencji. Jeżeli ktoś chce wyizolować, wydobyć ze współżycia tylko przyjemność, z pominięciem wszystkiego innego, to czy będzie tego próbował poza małżeństwem czy w małżeństwie, źle się to skończy. Czyli w gruncie rzeczy, najważniejszą rzeczą jest, żeby młodzi ludzie wchodzili w małżeństwo ze świadomością, że współżycie ma konkretny cel i sens. Ma wyrażać jedność, ale również jest znakiem rodzicielstwa. Żeby o tym drugim nie zapominali! Jeżeli tego nie będzie, to zacznie się przepraszam za wyrażenie gimnastyka seksualna, koncentracja li tylko na doznaniach. Zatrzyma się to i skończy na bardzo płytkim poziomie przeżyć doznań, co prawda silnych, lecz powierzchownych, naskórkowych, które staną się niebawem jedynym celem współżycia. W antykoncepcji nie tworzy się więź, pozostają tylko bodźce naskórkowe. Wiadomo z psychologii, że te same bodźce wyzwalają coraz słabszą reakcję, a więc będzie trzeba wprowadzać coraz bardziej ekstrawaganckie, nowatorskie pomysły, żeby utrzymać ten sam poziom przeżyć i doznań. Okoliczności działań będą musiały być coraz „atrakcyjniejsze. Pojawiają się zatem pomysły korzystania z plakatów ukazujących 365 pozycji na 365 dni w roku. Znam przypadki, gdzie mąż kazał żonie odgrywać sceny z filmów pornograficznych, których się naoglądał, i jeszcze jej wmawiał, że ją to uszczęśliwi, że sama nie wie, czego naprawdę pragnie. On wie, czego chcą wszystkie kobiety on to przeczytał i widział na filmie. A żona czuje po prostu wstręt, już nie tylko do proponowanych działań, ale też do własnego męża. I w pozornie normalnym małżeństwie naprawdę dochodzi do obłędu. Potem trzeba szukać nowych partnerów (zdrady) , tworzy się trójkąty, czworokąty czy jakieś jeszcze inne figury geometryczne. Wszystko już ludzie wymyślili. To są manowce, po których błądzą ludzie, dla których jedynym celem w działaniu płciowym są własne doznania. Nie ma wówczas żadnej nieprzekraczalnej bariery, która mogłaby przeszkodzić w osiągnięciu celu. Nie liczy się wyrządzana krzywda (rozbicie małżeństwa, osierocenie własnych dzieci każdy ma przecież „prawo do szczęścia), nie liczy się nawet życie własnego dziecka. Trzeba tylko dla uspokojenia sumienia dorobić sobie jakąś ideologię i pod żadnym pozorem nie zgadzać się, by dziecko poczęte nazywać dzieckiem („mówmy: płód, nie: dziecko wykrzykiwano nie raz histerycznie podczas obrad sejmu). Ludzie się gubią zapominając, że atrakcyjność nie polega na ekscentryczności czy nawet sile doznań. I o tym nieszczęsnym nieładzie seksualnym można by znowu wiele powiedzieć o tym, że jest on zaplanowany, że jest do nas importowany, że był i jest bardzo precyzyjnie wielkimi nakładami sił i środków w naszym kraju osadzany. U podstaw ładu w dziedzinie płciowości leży ten podwójny sens działania: jedność i rodzicielstwo. Logiczne jest więc, że wszelkimi sposobami próbuje się tę więź rozerwać. Zobaczmy, przecież cała antykoncepcja służy temu, żeby „wysterylizować ze współżycia samą przyjemność z jednoczesnym odrzuceniem rodzicielstwa. Zauważmy, że działanie takie jest wbrew naturze człowieka i dlatego nie może być w efekcie szczęściodajne. Nieszczęście polega na tym, że ludzie myślą, że są mądrzejsi od Pana Boga. Już byka za rogi chwycili, już umieją „ulepszyć Jego pomysł tak, że mają już same tylko przyjemności i żadnych konsekwencji. Ale w krótkim czasie następuje zupełna pustka i trzeba szukać nowych „atrakcji. Odbyłem bardzo wiele rozmów z małżeństwami porządnymi, Bogu ducha winnymi, które miały kłopoty w sferze płciowości właśnie dlatego, że małżonkowie koncentrowali się przesadnie na doznaniach. Bo oni naprawdę święcie wierzyli, że we współżyciu chodzi o to, żeby dostarczyć sobie maksimum doznań. I z definicji odcięli sobie możliwość prawdziwego przeżycia aktu małżeńskiego jako jednoczącego osoby, a nie tylko ciała. Koncentrując się na doznaniach, zapewniając sobie te doznania, wymuszając ich zaistnienie, gubili prawdziwy, głęboki sens zjednoczenia: tego, że mąż chce być dla żony, że nie chce jej pobudzić według podręcznika takiego czy innego, patrz strona ta czy tamta. On chce być dla niej czuły, chce być z nią blisko, chce jej nieba przychylić. A żona chce tego samego dla męża. Wzajemnie się sobie oddają i sobą się obdarowują, licząc się z potrzebami i ograniczeniami współmałżonka. Gdy w takiej atmosferze pojawi się doznanie orgazmu u kobiety, oznacza ono zupełnie co innego, niż ten sam orgazm osiągnięty jako cel sam w sobie, w oderwaniu od wszelkich odniesień międzyosobowych. Prawdziwe przeżycie zawiera wewnętrzną treść. Jest znakiem wzajemnego oddania się sobie, jest znakiem miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość więź...
Tak tylko że ci "moherowi" razem we współżyciu naturalnym (NPR) trwają po 30 lat i cały czas jest więź między nimi. Znajdź mi pare która stosuje antykoncepcje, która po tylu latach nie poczuje oziebłości. Antykoncepcja najkrótszą drogą do rozwodu Rodzaj audycji: [Audycja dla małżonków] Autor: Gajewski Wiesław, ks. Piotr Wencel Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=19988 Czy antykoncepcja zapobiega aborcji? Rodzaj audycji: [Audycja dla małżonków] Autor: Ewa i Lech Kowalewscy Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=6414 Antykoncepcja a Naturalne Planowanie Rodziny w XXI w. Rodzaj audycji: [Audycja dla małżonków] Autor: Hanna Wujkowska - lekarz, bioetyk; Ewa Obertyńska-Romanowska - ginekolog, położnik Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=4050 Antykoncepcja i konsekwencje ich stosowania Rodzaj audycji: [Rozmowy niedokończone] Autor: dr Danuta Hebdalis, dr inż. Antoni Zięba Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=742 Antykoncepcja hormonalna Rodzaj audycji: [Audycja dla małżonków] Autor: Ewa Obertyńska - Romanowska, Hanna Wujkowska Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=1441 Antykoncepcja czy rozpoznawanie płodności Rodzaj audycji: [Audycja dla małżonków] Autor: Ewa Obertyńska-Romanowska - lekarz specjalista położnik, ginekolog, ks. dr Dariusz Orłowski Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=1497

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość więź...
www.npr.pl - naturalne planowanie rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do naturalnego planowania rodziny i ost.wypowiedzi powiem krótko tak- jestem osobą wierząca, chodze do ksocioła itp. ale nie rozumiem jednej rzeczy i przerabiałam to na naukach przedślubnych i babka nie umiała mi odpowiedziec, najpierw mówi ze kazde współżycie to dążenia do poczecia dziecka a jak sie jej zapytałam a jak mnie nie stać żeby miec tyle dzieci to wtedy mówi że od tego jest metoda kalendarzykowa i trzeba sie kochać w dni niepłodne, to juz jedno zaprzeczenie... poza tym mam niereguralne cykle i nie jestem w stanie uważac zgodnire z ta metodą nawet jakbym chciała:P:P do atmana - no mąż mnie zaczepił ale rano więc szybki numerek:/. a jak u ciebie? działasz dalej? udało się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto tam hipopotam
Czyli złamałaś się, Mika? Czy jeśli propozycja wychodzi od niego, to nie odmawiasz? Bo ja mam zamiar unikać seksu bez względu na to, czy ja mam ochotę, czy to on coś proponuje. Ale pewnie i tak długo nie wytrwam w tym zamiarze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do hipcia:), ja sobie postanowiłam, że to ja go nie będę zaczepiać, ale jak ON to raczej nie zrezygnuje, ileż można bez seksu... staram się mu nie narzekać na brak, nie rozmawiać nt. seksu, chciałabym najpierw żeby zmienił o mnie zdanie, żeby nie myślał, że tylko seks mi w głowie, ale czasem jestem taka zła że mam ochotę mu to dalej wygarnąć wrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co to się dzieje? temat umiera, a szkoda:(. co tam hipcio ? wróciłaś już do swojego? jak tam, poprawa jakaś? ,my na razie mamy przerwe :/. no ale może juz niedługo zaczniemy sie starac o bobaska to wtedy sobie użyje heh:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uno_dos_tres
hej mika, uważnie śledzę ten temacik, pisz jak co...u mnie od początku roku jakby słabiej, ile sie muszę napracować, żeby coś wyszło, to moje...ale nadzieja mnie nie opuszcza, myśle nad jakimiś suplementami, na razie zbieram info. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewien mężczyzna
„Miłość bez lęku" http://www.youtube.com/watch?v=cbm562AnMdo http://www.jacek-pulikowski.izajasz.pl/ - książki, konferencje o współżyciu, relacjach Tak naprawdę, cały problem wykroczeń przeciwko życiu bierze początek w bałaganie seksualnym (słowo „bałagan może kogoś razić, lecz zapewniam, że i tak jest bardzo delikatne). Problem leży w niewłaściwym patrzeniu na płciowość, na współżycie płciowe i związaną z nim przyjemność. Nie wolno zatrzymać się na samej tylko przyjemności. Trzeba zdobyć się na prawdziwe spojrzenie na to, czym jest współżycie płciowe i czemu służy. Dwa elementy: jedność i rodzicielstwo. I nie da się tego oszukać. Jeżeli ktoś chce wyizolować, wydobyć ze współżycia tylko przyjemność, z pominięciem wszystkiego innego, to czy będzie tego próbował poza małżeństwem czy w małżeństwie, źle się to skończy. Czyli w gruncie rzeczy, najważniejszą rzeczą jest, żeby młodzi ludzie wchodzili w małżeństwo ze świadomością, że współżycie ma konkretny cel i sens. Ma wyrażać jedność, ale również jest znakiem rodzicielstwa. Jeżeli tego nie będzie, to zacznie się przepraszam za wyrażenie gimnastyka seksualna, koncentracja li tylko na doznaniach. Zobaczmy, przecież cała ANTYKONCEPCJA służy temu, żeby „wysterylizować ze współżycia samą przyjemność z jednoczesnym odrzuceniem rodzicielstwa. Takie działanie jest wbrew naturze człowieka i dlatego nie może być w efekcie szczęściodajne. Jeżeli ktoś chce wyizolować, wydobyć ze współżycia tylko przyjemność, z pominięciem wszystkiego innego, to czy będzie tego próbował poza małżeństwem czy w małżeństwie, źle się to skończy. W krótkim czasie następuje zupełna pustka, płytki poziom przeżyć doznań, bodźców co prawda silnych, lecz powierzchownych, naskórkowych, które staną się niebawem jedynym celem współżycia. Wiadomo z psychologii, że te same bodźce wyzwalają coraz słabszą reakcję, a więc będzie trzeba wprowadzać coraz bardziej ekstrawaganckie, nowatorskie pomysły, żeby utrzymać ten sam poziom przeżyć i doznań. Okoliczności działań będą musiały być coraz „atrakcyjniejsze. Pojawiają się zatem pomysły korzystania z plakatów ukazujących 365 pozycji na 365 dni w roku. Znam przypadki, gdzie mąż kazał żonie odgrywać sceny z filmów pornograficznych, których się naoglądał, i jeszcze jej wmawiał, że ją to uszczęśliwi, że sama nie wie, czego naprawdę pragnie. On wie, czego chcą wszystkie kobiety on to przeczytał i widział na filmie. A żona czuje po prostu wstręt, już nie tylko do proponowanych działań, ale też do własnego męża. I w pozornie normalnym małżeństwie naprawdę dochodzi do obłędu. Potem trzeba szukać nowych partnerów (zdrady) , tworzy się trójkąty, czworokąty czy jakieś jeszcze inne figury geometryczne. Wszystko już ludzie wymyślili. To są manowce, po których błądzą ludzie, dla których jedynym celem w działaniu płciowym są własne doznania. Nie ma wówczas żadnej nieprzekraczalnej bariery, która mogłaby przeszkodzić w osiągnięciu celu. Nie liczy się wyrządzana krzywda (rozbicie małżeństwa, osierocenie własnych dzieci każdy ma przecież „prawo do szczęścia), nie liczy się nawet życie własnego dziecka. Trzeba tylko dla uspokojenia sumienia dorobić sobie jakąś ideologię. Odbyłem bardzo wiele rozmów z małżeństwami porządnymi, Bogu ducha winnymi, które miały kłopoty w sferze płciowości właśnie dlatego, że małżonkowie koncentrowali się przesadnie na doznaniach. Bo oni naprawdę święcie wierzyli, że we współżyciu chodzi o to, żeby dostarczyć sobie maksimum doznań. I z definicji odcięli sobie możliwość prawdziwego przeżycia aktu małżeńskiego jako jednoczącego osoby, a nie tylko ciała. Koncentrując się na doznaniach, zapewniając sobie te doznania, wymuszając ich zaistnienie, gubili prawdziwy, głęboki sens zjednoczenia: tego, że mąż chce być dla żony, że nie chce jej pobudzić według podręcznika takiego czy innego, patrz strona ta czy tamta. On chce być dla niej czuły, chce być z nią blisko, chce jej nieba przychylić. A żona chce tego samego dla męża. Wzajemnie się sobie oddają i sobą się obdarowują, licząc się z potrzebami i ograniczeniami współmałżonka. Gdy w takiej atmosferze pojawi się doznanie orgazmu u kobiety, oznacza ono zupełnie co innego, niż ten sam orgazm osiągnięty jako cel sam w sobie, w oderwaniu od wszelkich odniesień międzyosobowych. Prawdziwe przeżycie zawiera wewnętrzną treść. Jest znakiem wzajemnego oddania się sobie, jest znakiem miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
człowieku pewnie masz swoje racje ale tylko w podobnym do ciebie gronie ludzi nie mam zamiaru pisac tu swojego punktu widzenia bo nie mam czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, niewątpliwie, koncentrowanie się w czasie seksu na doznaniach jest zupełną pomyłką. I do tego prowadzi do wytrysku czyli do pustki. Ileż to razy dymałem kobitkę, dochodziłem a potem, leżąc zastanawiałem się: i po co to wszystko? Albo ona robiła mi dobrze, brała głęboko do ust - na tyle że jej ząbki czułem prawie u nasady, potem kończyłem i znowu się zastanawiałem: i po co to wszystko? Miałem co prawda na myśli wszystko inne poza tym co właśnie skończyłem ale tak czy inaczej pokazuje to pustkę tego typu zachowania. Zmieniłem się. Od pewnego dnia wszystko jest inaczej. Teraz koncentruję się na przeżyciach duchowych. Myślę o duchu, o baranku, o niewinności. Szczególnie o niewinności tych dziewcząt, które akurat chciałbym dymać. Tak jakież to byłoby uczucie gdy udaje się namówić taką niewinne, swiątobliwe dziewczę przkonać do ropięcia mojego rozporka a potem do tego, żeby to co z niego wyjdzie pocałować, polizać a w końcu wziąć do ust i possać. I robić to coraz głębiej i głębiej. A potem znowu polizać i znowu wziąć w siebie. Oj tak, teraz już nie koncentruję się na odczuciach. Teraz koncentruję się na duchu i na uczuciach. Mój duch mi mówi, że uczucia takiej niewiasty mogłyby być bardzo pokrecone i jakże świeżo niewinne i perwersyjne jednocześnie. I tylko to się liczy. Wasz Szatan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×