Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SkołowanaNieszczęśliwa

Jak ciężko odejść od kogoś kogo się kocha...

Polecane posty

Gość SkołowanaNieszczęśliwa

Miałam wychodzić za mąż w tym roku. Jeszcze 2 dni temu byłam szczęsliwa. Moj facet ostatnio w ogóle nie mówił, że mnie kocha...chyba cztery misiące już. No, ale byliśmy zaręczeni, data zaklepana, sala wynajęta, ksiądz też. I zapytałam się go w końcu otwarcie kochasz mnie? bo mi tego już nie mówisz... No i się dowiedziałam. NIE. Ja z niedowierzaniem, że przecież ślub za parę miesięcy, jak może się żenić z kimś kogo nie kocha? Stwierdził, że tyle lat ze sobą jesteśmy, że trzeba było coś z tym zrobić, ile można tak na kocią łapę. Liczyl, że JAKOŚ będzie. Fakt faktem kłociliśmy się wcześniej. Pól roku temu. I rok temu. Bo miał WĄTPLIWOŚCI. Raz chyba nawet powiedział, że nie kocha, ale jak chciałam się wyprowadzic to mnie zatrzymywał. Ja za każdym razem wierzyłam, że jednak kocha. Głupia, naiwna. Myślałam, że po prostu nie lubi tego mówić. (kocham cię) Przecież był ze mną. Ba! było nam dobrze. Czułam się szczęsliwa. A to wszystko kłamstwo. Dzisiaj się wyprowadzam.Nie wiem jak to wytrzymam. Jak odejść gdy się kocha? Na dodatek dzisiaj rano widziałam, że już zwątpił. A na koniec, jestem DDA. Nie usprawiedliwiam się, ale po prostu nie wiem skąd wziać siły. Pomóżcie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Dodam, że to kilkuletni związek... Nie mogę uwierzyć w to wszystko. Chyba jestem w szoku. I cały czas mam ochotę wyć...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszła
dlaczego to ty masz się wyprowadzić a nie on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale DDA
to ma byc atut? bo nie rozumiem. nie kocha i cale szczescie ,ze powiedział to teraz. masz szanse na nowy lepszy zwiazek. swoje DDA nalezy temperowac, przeciez sa na to sposoby, sama wiesz najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Bo te jego mieszkanie. Nie mówię, że atut. Co w tym fajnego? Wydawało mi się, że utemeperowałam. Chodzi mi o to, że cieżko mi odejść, mimo, ze wiem, ze nie kocha. Po prostu najchętniej udałabym, że tego nie słyszałam. Straszne to. Przerażające, że chcę udawać, że nic takiego nie powiedział:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daj spokój albo twój facet serioo cię nie kocha albo jest niedojrzały albo to baba :P dobrze się stało , że wyszło to teraz inaczej byłoby jeszcze gorzej bo doszedł by rozwód i może dzieci... a on by ci tak całe życie pierdolił: kocham, nie kocham, nie wiem jak to mówią kij mu w ryj:) życie masz jedno szukaj kogoś normalnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Dziękuję ike:) Ja to wszystko wiem. Masz rację. Dokładnie tak jest. Ja to wiem. Ale chciałabym, żeby było inaczej. Serce jest głupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odejdź, chciałabys żyć z osobą, która Cie nie kocha i żebrac o miłośc, zresztą jesli teraz nie odejdziesz, to w końcu on sam odejdzie. Prawda brutalna, szkoda wiadomo wydanych pieniędzy na zaliczki na wesele, ale lepiej teraz tyle stracić, niż być nieszczęśliwą w nieszczęsliwym małżeństwie. Głowa do góry, z czasem wszystko przejdzie, a teraz rycz, rycz... Emocje opadną, będzie lepiej.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem jak to jestttt
napewno ale to napewno nie żałuj tego że nie wyjdziesz za mąz za kogos kto cię nie kocha, zycie nie trwa miesiąc,rok ,niesie ze soba różne niespodzianki a czasami nawet bardzo trudne lub przykre, nie bylabys w stanie tego dźwignąc z kims kogo nie kochasz, wkońcu poczułabys się nieszczęśliwa,niespełniona a jesli chodzi o odejście od osoby kochanej to jest tez tak że w pewnym sensie ma tu duze znaczenie przyzwyczajenie, ja tak zrobilam, zostawiłam choć kochałam, czas i tylko czas pomoze ci sie dxwignąc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze to jest szansa dla was obojga - rozlaka mieszkaniowa - bo czesto wlasnie w takich momentach uswiadamiamy sobie jak wazna dla nas jest ta druga osoba. Moze wlasnie po jakims czasie wrocicie do siebie...i bedziecie sie kochac do konca zycia. Wiadomo, ze po latach wkrada sie rutyna, po czesci nuda i przyzwyczajenie, ale tak jest prawie w kazdym zwiazku. I to jest w jakims sensie normalne. Zakochanie to jakby stan chorobowy, a nie mozna byc przez 30 lat chorym. W pewnym momencie zaczynaja sie liczyc inne rzeczy. Spojrz na to pozytywnie! Jak sie calkiem rozleci - to lepeij teraz niz jak beda dzieci. A moze wlasnie odkryjecie siebie na nowo. Daj mu czas na rozeznanie sie w nowej sytuacji. Przeciez piszesz, ze juz zwatpil. Glowa do gory. Czasem najlepsze rozwiazania przychodza jakby same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Na lipiec. Zwątpił, bo się boi samotności. Że nikogo lepszego nie znajdzie. Powiedział, że nie ma tego czegoś... Że nie może powiedzieć kocham cię, nie przejdzie mu to przez usta. Bo to kłamstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec jak tak powiedzial to pewnie tak to w tej chwili czuje i ty chcesz czy nie chcesz musisz przyjac to do wiadomosci...i podjac jakas decyzje. Na pewno nie jest ci latwo, ale nie zmusisz drugiej osoby do milosci. Na sile nic sie nie da i nawet jesli ogarnia cie w tej chwili rozpacz to musisz przez to jakos przejsc. Z tego co piszesz mam wrazenie, ze ten twoj facet nie dojrzal jeszcze do zycia w malzenstwie. Nie wykluczone, ze chce sobie jeszcze pouzywac bo czuje sie za mlody na powazny zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Jakiś czas temu, chyba rok, było podobnie. Może nie powiedział, że nie kocha, ale że ma wątpliwości. Nie wie co czuje. Że chyba to nie to. Ze ja to jednak nie ta Jedyna. Strasznie cierpiałam i rozstałam się z nim na miesiąc. On po tygodniu pisał, dzwonił, i po m-cu wybłagał spotkanie. Przekonał mnie. Powinnam czuć, że jest coś nie tak. Miałam klapki na oczach. Głupia jestem i tyle. Naiwniara:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaguuubiona
Doskonale Cie rozumiem:(....i nie wiem co powiedzieć....Na początku napewno będzie Ci ciężko jak cholera,najważniejsze żebyś miała ludzi w okół siebie na których możesz liczyć z którymi możesz pogadać i którym możesz się wypłakać.Nie zamykaj sie w czterech ścianach sama z problemami bo tak tylko pogorszysz swoją sytuacje:( Życzę Ci żebyś szybko zapomniała:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeszłam dokładnie przez to samo. Po wieloletnim związku odeszłam od człowieka którego kochałam gdyż była to miłość nieodwzajemniona. Różnica polega na tym, że mój ówczesny facet nawet nie miał odwagi tego powiedzieć, musiałam sama sobie w końcu zedrzeć klapki z oczu i spojrzeć prawdzie w oczy. A on potem tylko potwierdził to, co ja już doskonale wiedziałam. Wtedy byłam zrozpaczona, ale teraz patrząc z perspektywy czasu wiem, że to była najlepsza decyzja, jaka podjęłam w cąłym moim życiu. Wiem, że gdybym tego nie zrobiła, sama skazałabym się na zycie w martwym związku, w którym powoli umierałabym ja sama. Teraz myśląc o latach, które z nim spędziłam, jestem wściakła. Ale nie ma niego, tylko na siebie, za to, że tak długo pozwoiłam, żeby ktos traktował mnie w ten sposób, że trwałam w tym wszystki słysząc to ciągłe "sam nie wiem co czuję...", "nie wiem czy dojrzałem do poważnego związku..." itd. Na koniec powiem Ci tylko, że za kilka miesięcy wychodzę za mąż, mój narzeczony to najwspanialszy człowiek, jakiego w zyciu poznałam, a miłość, wsparcie i poczucie bezpieczeństwa, jakie od niego otrzymuję sparwiają, że jestem szczęsliwa jak nigdy przedtem. I tylko czasami z przerażeniem wracam do tego, co było kiedyś myśląc jak niewiele brakowało, żebym sama zamknęła sobie drogę do szczęścia i do prawdziwej miłości. Przemyśl to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
quenn of spades... Dziękuję. Nawet nie wiesz ile Twoje słowa dla mnie znaczą... On też nie miał wielkiej odwagi. Zapytałam się ja. A gdybym się nie zapytała...? I tak, ja już teraz jestem na siebie zła. Ale bardziej czuję żal, że taka głupia byłam. Taka strasznie głuuuuupia!!! Jest tak ciężko, że nie idzie opisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że ciężko. Ja też bardzo cierpiałam, pomimo, że wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję. Lekko nie było, ale teraz wiem, że warto było. I wierzę, że Ty też dasz radę. Po to, żeby dąć sobie szansę na szczęście. Wiem, że teraz na pewno nie w głowie Ci nowy związek, ale kiedyś, jak minie trochę czasu, na pewno jeszcze spotkasz kogoś, kto stanie się miłościa twojego życia i wtedy pomyślisz sobie "Boże, jak dobrze, że wtedy to skończyłam...". Tego Ci życzę i trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Quenn of spades Mam nadzieję, że tak będzie. Na tą chwilę po prostu nie mogę w to uwierzyć. Jakbym śniła. Tylko, że koszmar. Dziękuję za ciepłe słowa. Muszę po prostu jakoś to przeżyć. Nie wiem jak, ale muszę. Rzeczywiście lepiej teraz niż po slubie ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 343534534
Słuchaj: nie ma tak, że nagle się przestaje kochać, przebywając wciąż z nim, prowadząc wspólne życie. To tak jakby powiedzieć że JUŻ przestało się kochać rodziców. Spytałam nawet męża, potwierdził, że to niemożliwe by określić że przestało się kochać, skoro się z kimś mieszka, a nadal ta osoba jest ci bliska, lubisz ją, lubisz się z nią kochać. Powód: prawdopodobnie inna kobieta. W każdym razie coś konkretnego musiało się stać. Mam 35 lat, więc raczej wiem co mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona 27****
ciężko ale lepiej odejść niż żyć z tą myślą że cię nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
343534534 Na pewno nie inna kobieta. Raczej stawiam na to, że to "wypalenie" po prostu już trwa. I trwa:( Skoro mówił mi o swoich wątpliwościach rok temu... widocznie bał się po prostu odejść. Nie wiem. W każdym bądź razie nie mówił od paru miesiecy, że mnie kocha. Tyle, że rozmawialiśmy o przyszłości. Ślubie. Byłam ślepa i tyle. Ślepa i głupia. Nie chcę o tym myśleć. Nie mogę, bo inaczej nie dam rady. Muszę patrzeć w przyszłość. Przeżyć dzisiejszy dzień. I następny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssssssssssssssqwq
Hmm.... Ale skoro z Tobą jest, chce wziąć ślub, to na pewno nie jesteś mu obojętna. Może on pod "kocha" rozumie jakieś szalone porywy serca, drżenie kolan, nieustanna tęsknota? A tak nie ma, po paru latach to się traktuje ukochaną osobę jak członka rodziny - nie ma już takiej miłości jak na początku, jest bliskość, troska, wspólne plany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Nie wiem co on tak NAPRAWDĘ myśli. Ja już po prostu nie chcę cierpieć. Tak jak pisała quenn of spades: raz kocha, raz nie wie czuje, a raz jest przekonany, że na pewno nie kocha. Ja chcę wyjść za mąż za człowieka, który będzie mnie kochał. I będzie to wiedział. A nie odstawiał szopki... On nie wie czego chce. Ale dlaczego to JA mam cierpieć? Przeraża mnie to wszystko, ale rozum mi mówi, że to nie ma sensu. Nie mam gwarancji, że po ślubie też tak nie będzie mówił... czy ja to wytrzymam? Nie wiem już sama. Głowa mi pęka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssssssssssssssqwq
ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Będę się trzymać tej decyzji. Wyprowadzam się. Lepiej być samemu niż zastanawiać się przez całe życie, czy mnie kocha. Albo zakocha sie po ślubie i jeszcze będzie miał do mnie żal: jak mogłam za niego wyjść wiedząc, że cię nie kocham? To strasznie upokarzające - kochać kogoś kto w sumie chciałby cie kochać, ale nie kocha i sam się z tym męczy. Poczucie wartości spada na łeb na szyję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
Trochę przed 30. Oboje. Wiek to nie wszystko, jak widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sssssssssssssssqwq
Raczej masz rację: powinniście się rozstać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SkołowanaNieszczęśliwa
I wyprowadziłam się. Ledwo dotarłam - telefon. Wrócił z pracy a mnie nie ma. I nagle mnie kocha, chce ze mną być, zależy mu... Powiedziałam, że wczoraj mówił co innego. Że tak nie może się zachowywać. I że teraz pewnie panikuje, bo strach go obleciał... strach przed samotnością. Na tę chwilę - po wymianie paru smsów (konkretów dotyczących rozliczenia finansowego i przywiezienia mi reszty rzeczy) jest koniec. Ale jakoś trudno mi w to uwierzyć...:( Cóż, jeżeli już nawet nie kiwnie palcem - będę miała jak na widelcu, dowód ostateczny jego uczuć... a raczej braku:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nnininininnininininininnnninnn
skołowananieszczęsliwa gratulacje jestes dzielna a jemu chyba nie zalezy skoro juz dzielicie majatek :( inaczej juz by kwitł pod twoim drzwiami z kwiatami i przeprosinami jak fecetowi zalezy to sie stara !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×