Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

serduszko1984

Ciąża pozamaciczna?

Polecane posty

Gość niedoszłamama
Hej, nie myślałam, że tu jeszcze zaglądasz :) U mnie jest już wszystko ok, byłam na wizycie kontrolnej i gin powiedział, że mam się wstrzymać 3 miesiące z zachodzeniem w ciążę, bo jeszcze musi mi się wchłonąć reszta (zostało ok17 mm zmian w jajowodzie). Powiedział, że się wchłonie. Mam tez 3 cm torbiel z drugiej strony, dlatego dostałam tabletki anty na 3 miesiące. Pytałam, czy powinnam zrobić hsg, ale stwierdził, że nie widzi takiej potrzeby. Powiedział, ze po wyleczeniu torbieli mamy się normalnie starać. Gdyby nie wyszło dopiero wtedy badanie. Na razie czekam na okres, bo ostatni miałam przed ciążą, a po leku dość długo krwawiłam na zmianę z brudzenie, i nie wiem czy był ten okres czy nie, nie potrafiłam odróżnić. Trzymam kciuki za Twoje badanie, a po nim na pewno Wam się uda :) Jak dobrze wyczytałam staracie się dopiero 4 miesiące od zabiegu. Jeszcze nie ma co się poddawać. Organizm wraca do siebie. Daj znać jak poszło badanie, jeśli masz ochotę napisz do mnie: qook@wp pl, jestem Marta :) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda.waszawa
Witam Chciałabym podzielić się z wami moim doświadczeniem oraz dać nadzieje że czasami w życiu wszystko może się ułożyć inaczej. To był 2 września 2011 roku kiedy z samego rana złapał mnie silny ból brzucha, doszło jeszcze lekkie krwawienie - diagnoza u lekarza ginekologa podejrzenie ciąży pozamacicznej i skierowanie do szpitala. W szpitalu po badaniach odbyła się operacja usunięcia mojego dziecka, to był koszmar jak kazali podpisać mi dokumenty, że zgadzam się na operację (pamiętam do dziś że chciałam wtedy umrzeć razem z moim dzieckiem). po paru miesiącach (przyznaję się ze odsunęłam się od męża niechciałam żeby mnie dotykał a nawet spał kolo mnie, potrafiłam całe noce przepłakać zrywałam się w nocy z płaczem ), okazało się że jestem znowu w ciąży ( w tym okresie bardzo rzadko się kochaliśmy) znowu blady strach czy wszystko ok i dzięki chyba samemu Bogu donosiłam tą ciążę ale od samego początku byłam pod ścisłą opieką lekarza. Dziewczyny nie martwcie się nadzieja umiera ostatnia trzeba wierzyć że się uda głowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Migotkaaaaaaaaaaa
Hej. Ja rok temu miałam pozamaciczną, do tej pory żyje w strachu że nigdy nie poczuje jak to jest nosić 2 człowieka w brzuszku. Po roku zdecydowałam się zrobić wszystkie badania! Nie wierze w to co mówiło mi 2 lekarzy - że tak się zdarza. Postanowiłam zrobić cytologie, badanie na obecność złych bakterii, hormony i drożność jajowodów. Jakie można jeszcze inne wykonać? W czwartek idę do gina po skierowanie, bardzo się boje. Po nocach nie sypiam, mało co jadam, śnią mi się koszmary... Ciągle śnią mi się ciąże, nie moje -koleżanek, nieznajomych osób... Tak bardzo się boję, nie radzę sobie z tym. Nie mam w nikim oparcia, od faceta tylko słysze że ejstem idiotką chorą psychicznie i powinnam się leczyć - i tylko dlatego że się martwię i chce zrobić nawet najgorsze badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kdsjfidjs
Migotkaaaaaaaaaaa --- bo zachowujesz sie jak chora psychicznie, zobacz ile kobiet sie stara a nie swiruje jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Migotkaaaaaaaaaaa
Super... kolejny raz zmieszana z błotem... Dzieki wielkie za wsparcie. Nara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkie kobitki ktore cierpia tak jak ja z gory przepraszam za brak przecinkow i innych niedociagniec chcialam opowiedziec wam moja historie dzis mamy niedziele w zwszly wtorek w pracy nagle tydzien po miesiaczce zaczelam krwawic zalalo mnie nagle trzy minuty i po sprawie pozniej lekkie plamienia sroda czwartek to samo przerazona zadzwonilam do pani doktor i wyplakalam wizyte nic nie podejzewajac i myslac ze rutynowo pani doktor kazala mi zrobic test ciazowy przed wizyta oczywiscie skoro kaza jadac po drodze zrobilam test a tu szok ciaza fakt faktem nie planowana ale z dwojga zlego lepiej dzidzia niz jakas choroba tylko dlaczego krwawie po dlugim czekaniu przed gabinetem przynajmniej tak mi sie wydawalo moja kolej po czym mnustwo pytan co mnie boli kiedy kiedy ostatnia miesiaczka i takie tam otorz mialam kucia i to dosc bolesne prawego jajnika drazliwosc piersi i krwotoki oczywiscie po wszystkim siadam na fotel pani doktor mowi ze gdyby nie test zadnej ciazy by nie stwierdzila tylko duza cyste na prawym jajniku ktora krwawi ale skoro test wyszedl dodatni robimy w piatek beta hcg z tym ze pani doktor obliczyla 6 tydzien i powiedziala ze jesli faktycznie tak jest to musze sie liczyc z ciaza pozamaciczna szok :( serce zaczelo mi bic dlaczego ja przeciez to niemozliwe slychac gdzies w filmach gdzies poza moim zasiegiem o takich przypadkach ale ja! Mowiac ze nie spotkamy sie napewno do poniedzialku lekarka wypisala mi skierowanie na szpital wrazie jakis problemow a jak nie to w poniedzialek zrobic nastepna bete i przyjsc do niej piatek rano badanie odbieram wynik 641 :) jest dzidzia no a ze wszystko ucichlo to w poniedzialek powtorka niestety poniedzialku nie doczekalam w sobote wieczorem ze strasznym bolem podbrzusza trafilam na izbe przyjec ginekologi przy badaniu dowiaduje sie ze ciazy nie ma jedynie krwiawiaca cysta i ona sprawia bol ale w szpitalu zostaje na obserwacji w niedziele rano beta 770 czli rosnie ale nic na usg nie widac ani plodu ani zarodka diagnoza byla pani w ciazy ale poronila :( wtorek beta 1700 jest pani w normalnej ciazy tyle ze jest o wiele mlodsza dlatego jej nie widac radosc niesamowita naprawde boze jak sie ciesze sroda usg ciazy nie ma nie ma nic czwartek beta 2060 za malo rosnie jednak jest tak jak przypuszczalismy ciaza pozamaciczna ale jaka nie jajnik nie jajowod a ciaza ktora wedroje gdzies miedzy jelitami piatek wieczor metotreksat :( a teraz czekam az moja dzidzia umrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc dziewczyny. Ja zrobilam betę 17.07 i wyszla 20,3 wczoraj zrobilam nastepna ci wyszla 1,0 niewiem co to oznacza, jutro wizyta u lekarza.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oznacza to ciaze biochemiczna lub blad w laboratorium

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciąże biochemiczna? Mam straszny bol piersi.i bol podbrzusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam iż żadnego krwawienia niemialam. Mam bol piersi. I podbrzusza trochę. Nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filipinka89
Witam Was, piszę na tym forum ponieważ obiecałam sobie, że jeżeli wszystko uda się to opiszę swoją historię ku pokrzepieniu biednych serc kobiet, które przeżyły to co ja 8 miesięcy temu....Na początku grudnia (2014r)postanowiliśmy z mężem powiększyć naszą rodzinę. Okazało się to dość proste, ponieważ w święta test ciążowy wskazał już 2 kreski. W związku z tym, że był to piękny czas postanowiliśmy od razu podzielić się z rodziną naszym szczęściem....i to był duży błąd....na początku stycznia miałam umówioną wizytę wiadomo jakieś tam obawy były, ale to co usłyszeliśmy zawaliło nasz świat..dostałam skierowanie do szpitala z podejrzeniem nie ciąży a zaśniadu groniastego (bardzo rzadko spotykane i niebezpieczne)...w szpitalu okazało się, że jestem "królikiem doświadczalnym" i ciągle oglądają mnie jacyś nowi lekarze i STUDENCI.Co najzabawniejsze diagnoza była potwierdzana przez wszystkich lekarzy, poza jedną panią doktor, która nie wierzył że to jest to...i w przeddzień zabiegu związanego z zaśniadem(łyżeczkowanie) znalazła ciążę pozamaciczną w lewym jajowodzie...niestety okazało się, iż ciąża jest na tyle duża, że trzeba usunąć lewy jajowód...kolejny cios dla mnie i mojego męża...nie dość, ze zabrano mi moje szczęści to jeszcze usunięto mi jajowód...po powrocie ze szpitala długo nie mogłam dojść do siebie. Czytałam wszystkie fora i szukałam w nich pocieszenia, że jest możliwe zostać matką z jednym jajowodem, ale z tym było różnie...dużo kobiet pisało, że jest ciężko i może to przerodzić się w lata starań. Z mężem bardzo poważnie myśleliśmy już o in vitro... Postanowiliśmy się jednak nie poddawać i odszukać Panią doktor, która odnalazła ciąże pozamaciczą i tak naprawdę uratowała mnie od niepotrzebnego łyżeczkowania. I to było najlepsza rzecz jaką w tym czasie mogliśmy zrobić. Przeszliśmy szereg badań i od marca mogliśmy ponownie zacząć starania o dzidziusia...i po 3 nieudanych próbach (ponieważ nie mam jednego jajowodu, więc co drugi miesiąc była szansa na zajście w ciąże) jestem w CIĄŻY:) dziś jest to 14 tydzień i jestem bardzo szczęśliwa, choć jeszcze bardziej się boję, bo to co przeszłam zostawiło trwały ślad w mojej psychice. Każdy dzień jest dla mnie powodem do szczęścia, ale również do niepokoju...jednak muszę być silna ponieważ mam pod sercem moje upragnione szczęście. Dlatego pisze do Was nie poddawajcie się i bądźcie silne, a wszystko się ułoży. To jest mój pierwszy raz kiedy wypowiadam się na jakimś forum, ale obiecałam to sobie bo takie historię są bardzo potrzebne w tych trudnych chwilach. Trzymajcie się bo musi być dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można wiedzieć skąd jesteś? Miałaś jakieś lekarstwa przepisane? AAA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filipinka89
a kogo pytasz o leki?bo na tym forum ciężko jest się połapać. Ja służę wszelką pomocą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filipinka89
w czerwcu spóźnił mi się okres 5 dni i już miałam nadzieję, ale niepotrzebną....po okresie zgłosiłam się do Pani doktor i przepisała mi ziołowy lek infolic (jakoś tak), ale wzięłam kilka saszetek i na kolejnej wizycie sprawdzającej owulacje dostałam zastrzyk z Pregnyl 5000, aby mieć pewność, że pęcherzyki pękną. No i się udało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie napisałam, że jestem z Warszawy i tu mam swoją panią doktor:) Joanna Bonarek- Sztaba, która jest rewelacyjna. Bardzo pomaga pacjentką również psychicznie, nie odbiera nadziei. Serdecznie polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie miałam żadnych niepokojących objawów, ani plamiem, a beta przyrastala ksiazkowo. Mimo to byłam w ciąży pozamacicznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam , proszę was o pomoc.... 16 grudnia miałm ostatnią miesiączke zawsze miałam regularna (28-29dni) w styczniu doatalam ale to dwa dni i raczej takie plamienie , robilam testy wszytskie naegatywne byłam u lekarza stwierdzila niby ciąże pozamaciczna ale zadnych konkretów kazała zrobic beta HCG i przyjsc.... po swietach ..... wydaje mi sie ze to długo? powinna od razu cos poradzic ... pomóżcie znienic lekarza, czekac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałam pocieszyć wszystkie kobiety, które przeszły dramat ciąży pozamacicznej. Była to moja druga ciąża, pierwsze dziecko donoszone bez problemu. Ja miałam całkowite usunięcie lewego jajowodu, gdyż pękł mi i doszło do niebezpiecznego krwotoku wewnętrznego. Operacja odbyła się drogą laparoskopową. Po operacji szybko doszłam do siebie i 1,5 miesiąca później zaszłam w ciążę. Mam świetnego lekarza i oczywiście od razu bhcg, usg i stał się cud. Ciąża okazała się być na miejscu i przebiegała książkowo. 2 miesiące temu urodziłam zdrowego synka. Dodam jeszcze, że mam macicę dwurożną. Mój lekarz stwierdził, że jestem pechowcem ale ze wszystkiego wychodzę cało ;) Także cuda się zdarzają i warto próbować;) Pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, opiszę swoją historię. Może komuś pomoże, choć nie będzie ku pokrzepieniu serc. Córkę urodziłam 5 lat temu.To była moja pierwsza ciąża. Nadmienię, że nie staraliśmy się bardzo aktywnie, o czym świadczy fakt, że pierwszy test ciążowy zrobiłam dopiero w 36 dniu cyklu. Jakieś pół roku przed zajściem schudłam ok.8 kilo. Nie wiem czy to miało jakiś wpływ. Miałam stwierdzoną hiperprolaktyniemię czynnościową i PCO oraz tyłozgięcie macicy. Po 2 miesiącach brania bromergonu zaszłam bez problemu w ciążę, w której świetnie się czułam do samego porodu. Córka jest zdrową i fajną dziewczynką choć napędziła nam stracha na początku, bo urodziła się z grupą krwi ojca czyli doszło do konfliktu serologicznego w grupach głównych czego następstwem była wczesna żółtaczka patologiczna. Na szczęście nie zostawiła żadnych zmian.Doszła do tego niedomykalność zastawki trójdzielnej 1-2 stopnia i ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej typu ASD II. Pierwsze miesiące upłynęły na wizytach u kardiologa, kardiochirurga, neurologa, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Gdy zapytałam jedną panią doktor jak to możliwe, by doszło do konfliktu serologicznego w grupach głównych, to dość rzadko spotykane i nie da się przewidzieć na etapie ciąży, powiedziała coś takiego, że "mój organizm chciał odrzucić tą ciążę". Wtedy nie drążyłam tematu. W 2013r. postanowiliśmy postarać się o drugie dziecko.Myślałam, że pójdzie jak z płatka. Miałam 31 lat, byłam zdrowa.Odstawiłam tabletki po półtora roku i pierwszy okres przyszedł szybko, później zaczęły się problemy. Nie dostawałam okresu nawet przez 40-50 dni,a mój nowy ginekolog(przeprowadzał u mnie w I ciąży trzykrotnie badanie USG 3D i zrobił na mnie dobre wrażenie) po podstawowych badaniach typu AMH, LH, testosteron, progesteron, prolaktyna, dawał mi tabletki na wywołanie, zamiast wysłać do endokrynologa, mimo że mówiłam, że miałam wcześniej hiperprolaktynemię. Wydawało mi się, że prolatyna nie powinna być oznaczana jednorazowo i test powinien być zlecony test z metokroplamidem, ale machnęłam ręką, w nadziei, że lekarz wie co robi. Dodam, że na wszystkie wizyty jeździłam prywatnie i Szkoda że od razu udałam się do dr Milewicza ginekologa-endokrynologa, który mnie leczył przed pierwszą ciążą. Może uniknęłabym kosztów i czasu zmarnowanego na "leczenie"u lekarza, który był miły i wyrozumiały, świetny specjalista od USG ale nie specjalista od niepłodności wtórnej. Zacżęliśmy monitoring cyklu i okazało się, że nie ma owulacji więc dostałam clostilbegyt, ale znowu endometrium na cienkie więc przeszliśmy na letrozole. Ciąży nie było przez kilka miesięcy, natomiast męczyły mnie infekcje intymne. W końcu ginekolog podał mi zastrzyk pregnyl 5000j.najpierw w cyklu w X i nic, a potem na przełomie listopada i grudnia(ostatnia miesiączka 16.11.2014) zaszłam w ciążę. W dniu spodziewanego okresu tj.30 dc (15.12.2014r.) miałam betę 55 (dostałam duphaston 2x1 ), za dwa dni 203, potem za kolejne dwa 800. Wydawało się, że wszystko ok, tylko objawów ciążowych niewiele, ale nie stresowałam się, bo w ciąży z córką na zapachy zaczęłam reagować ok.8 tyg.dopiero. Potem wyjechałam na Boże Narodzenie i 29 grudnia miałam się stawić na pierwsze USG. Już przed świętami coś zaczął mnie pobolewać brzuch i kłuło po lewej stronie, ale myślałam "nie panikuj, każda ciąża jest inna". Było jakieś małe brązowe plamienie. Zadzwoniłam do ginekologa z pytaniem czy to może być pozamaciczna, bo przyrosty były w dolnej granicy normy i te pobolewania mnie niepokoiły, ale kategorycznie stwierdził, że to nie świadczy o ciąży pozamacicznej. 29 grudnia rano po dobrze przespanej nocy obudziłam się z bolącym brzuchem, mdłościami i wymiotami. Okropnie bolało mnie też prawe ramię. Od razu zdecydowaliśmy się wracać od teściowej do Krakowa, bo na 16 miałam wizytę z pierwszym USG. W drodze dostałam potwornego krwawienia i myślałam, że to poronienie. Wiedziałam, że nie jest dobrze. Nie mogłam się wyprostować a krew lała się strumieniami. Od razu do lekarza, akurat przyjmował od 12. Zrobił USG i diagnoza powaliła mnie z nóg: ciąża pozamaciczna jajowodowa lewostronna z krwawieniem do brzucha. Od razu wypisał skierowanie do szpitala , o 16 już byłam operowana laparoskopowo. Nie wiedziałam co się dzieje, mdlałam z bólu. Podpisałam półprzytomna jakieś papiery i obudziłam się ok.20 na sali wybudzeń. Usunęli jajowód, o czym lekarz na dyżurze mnie uprzedził, że najprawdopodobniej tak będzie trzeba. Szok, łzy, żal.Sylwestra i Nowy rok spędziłam w szpitalu, jedne z najgorszych dni w moim życiu. Tu matki spacerowały z maleństwami, a ja musiałam swoje pochować:/ Na obchodzie ordynator zapytał, czy mam dzieci i na moje potwierdzenie kiwnął głową i powiedział "To dobrze". W pierwszym dniu po powrocie czyli 2 i 3 stycznia byłam osłabiona i z dużym krwawieniem. Okres dostałam 16 lutego. Przebadaliśmy się porządnie z mężem. Jego badania w porządku w dwóch różnych laboratoriach. Mi wyszła hiperprolaktynemia znowu, insulinooporność, hashimoto, duży niedobór wit.D, V Leiden pozytywny w układzie heterozygotycznym a więc zespół antyfos, podwyższony koagulant antytoczniowy, bardzo wysokie przeciwciała ANA II (w III 2015r. 5000, w VIII 2015r. 10000, w II 2016r.3200, także spadły ale są niespecyficzne czyli nie wiadomo na jaką chorobę układową, ja też nie mam żadnych objawów). Co do ANA, jestem pod opieką poradni immunologicznej i reumatologicznej, gdzie zdiagnozowano dodatkow przeciwciała borellli, tzw.przebyte, stare zakażenie, choć nie pamiętam, by ugryzł mnie kiedyś kleszcz. Na czerwiec mam termin w poradni chorób zakaźnych. Biorę acard 75, letrox 25 na czczo, pół tabletki bromergonu na noc,glucophage xr 2x750, 2000j.wit.D choć pierwsze pół roku było to aż 4000j., clexane w razie podróży samolotem, długiego unieruchomienia.W I 2015r.miałam HSG na którym udrożniono prawy jajowód, teraz czekam na laparoskopię w maju. Dziś znowu jestem w ciąży (ostania @10.03.2016r.), ale nic z niej nie będzie, bo w 30 i 32 dc.beta tylko 16,8 , nic nie wzrosła, czyli pewnie biochemiczna. Ale leki biorę nadal. Jakieś tam objawy mam,ale jestem realistką i wiem, że szanse zerowe. Lekarz dołożył mi 3x2 luteinę, celxane 1 raz dziennie i każe robić betę jeszcze jutro czyli w 34dc.ale ja wiem, że nic z tego nie będzie. Mam tylko nadzieję,że obędzie się bez szpitala, bo odpowiednio wcześniej zareagujemy z doktorem.Znów leczę się od zeszłego roku u dr Milewicza. Nie wiem czy komuś pomogła moja historia i nie da się przecież porównać dwóch organizmów ze sobą, ale wiem, że bardzo ważny jest dobry lekarz, komplet badań, tu nie ma co żałować pieniędzy, branie leków i nie odkładanie ciąży na potem, bo nigdy nie jest dobry czas.Wam wszystkim starającym życzę powodzenia i dużo cierpliwości. Pozdrawiam A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana008
Witajcue.ja już nie wiem co myslec, 19go kwietnia, w 6tc liczac od OM trafiłam na izbe przyjęc bo pierw było plamienie a w tym dniu pojawiła sie krew i skrzep.. Zrobił mi lekarz usg a tam pęcherzyk odpowiadający 4tc bez echa zarodka o wielkosci 0.27cm. Powiedział,ze kobiety w ciazy czasem krwawia i ze to normalne, nie wiedzial czy ciaza sie rozwinie prawidlowo bo to jeszcze za wczesnie. W czwartek 21 go zrobilam bete, wynik 2108, w poniedzialek powtorka, wynik 5270. Wczoraj poszlam z tym do ginekologa, tam znowu usg i nadzieja ze cos się ruszylo, niestety pęcherzyk taki sam,wyglądający na 4tc, a wg OM to juz 6.6tc:(( Lekarka kazała jeszcze z tydz poczekac i znowu na usg, wtedy zapadnie decyzja co dalej. Zasugerowała ciąze pozamaciczna i kazała w razie krwawienia czy bólu jechac na izbe przyjec. Pomozcie bo ja juz nie wiem co myslec, jestem na skraju zalamania, nie bede czekac tydzien tylko jutro ide do innego lekarza. Bralam cyclonamine(teraz odstawiona bo juz nie plamie) i biore duphaston ,wczesniej 3x1 teraz 2x1. Pani doktor badala na usg tez jajniki i nie widac nigdzie ciazy pozamacicznej ale tez bie wiadomo czy to nie dlatego ze jest za mala? Co mam o tym wszystkim myslec, mial ktos tak??? Bede wdzieczna za jakies sugestie... pozdrawiam , zalamana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy becie ponad 5000 można z dużą pewnością wykluczyć ciążę pozamaciczną,ale oczywiście warto skonsultować się z innym lekarzem.Wiele zależy od umiejętności ginekologa w kwestii oceny obrazu USG.Nie martw się różnicą w wieku ciąży wg.daty OM i z USG,bo takie dwutygodniowe odchylenia są normą,zakładając owulację ok.14 dnia cyklu a czasem później.Tylko spokój Cię uratuje,a co ma być to będzie.Życzę Ci,byś za kilka miesięcy została mamą.Myśl pozytywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgodzę się że odchylenia się zdarzają ale skoro po tygodniu nic się nie zmieniło, pęcherzyk wciąż jest takiej samej wielkości to nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana008
Wczoraj byłam na usg i pęcherzyk ma 3.5mm....urósł ale to bardzo niewiele, jutro ide robić bete ponownie. Zwariuje chyba, co to oznacza:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg tabel wielkości gs: 2,7 mm to 4t2d -4t3d ciąży 3,5 mm to 4t3d -4t4d ciąży Wzrost jak widać niewielki niestety. A beta wskazuje jakiś 5-6tc. Zrób kolejną betę i daj znać co i jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana008
Witajcie...dzis beta 9460.. nadzieja mnie opuszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Minęł już tydzień i jeden dzień od operacji... Oto moja mała historia... Ponad miesiąc temu powiedziałam mężowi, że po stosunku powinniśmy zrobić "świece" przez moją szyjkę macicy. Chyba obydwoje mało w to wierzyliśmy, po 2 latach "luźnego seksu", a jednak... cud... jeszcze przed terminem miesiączki pozytywny wynik testu! ... serce biło mi jak szalone, ale trzeźwo obydwoje czekaliśmy do dnia miesiączki. Nie nadeszła... następne testy - pozytywne. Nadszedł pewien wtorek... nagłe krwawienie, szybki telefon do przychodni, wizyta za godzinę. Lekarz mówi, że nie wie, czy jestem w ciąży, jeśli chce mogę zrobić sobie beta HCG i łykać wit C. Zrobiłam beta - mówi ze jestem w ok 7 tyg, powtórzyłam za dwa dni - spadło... pierwszy raz w życiu wzięłam urlop na rządanie tego dnia. Od tego momentu już powoli dopuszczałam do siebie myśl o poronieniu. Następna wizyta o lekarza- już innego - diagnoza - ciąża pozamaciczna - skierowanie do szpitala. Nie pamiętam jak dojechałam do domu. Na drugi dzień z samego rana byłam w szpitalu, nie minęły 3 h, a już widziałam tylko światła na suficie, kiedy panie pielęgniarki wiozły mnie na salę operacyjną. Pękło - krew - zaśnięcie - obudzenie. Straciłam prawy jajowód. Straciłam maleństwo, które było pod moją opięką. Przeraża mnie myśl, że czuło ból, że musiało odejść. Dwa dni po wyścigu ze szpitala, kiedy bliscy mówili " będzie dobrze, następnym razem się uda" ja myślałam, jakim następnym? Nie chce następnego. Udało się, straciłam dziecko i jeszcze teraz jestem płodna tylko w 50 %. Mija tydzień i jeden dzień. Za 2 tygodnie mam kontrolną wizytę u swojego nowego ginekologa , który wtedy nie olał mnie, tylko wysłał do szpitala. Dziś myślę o tej wizycie z nastawieniem - aby pani doktor przygotowała mnie do następnej ciąży. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać aż 6 mies. Pomimo strachu chcę zaryzykować. Proszę trzymajcie kciuki, aby ta mała fasolka trafiła wtedy w bezpieczne miejsce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana008
Witajcie już poszpitalnie.. Niestety, u mnie była pozamaciczna śródścienna :( Mam lewy jajowód nieczynny. Też chcemy jeszcze raz spróbować i też się boję:( ehh... Dlaczego tak to jest:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maaaa23
Cześć, Opowiem wam moją historie z ciąża pozamaciczną . Może komuś przyda się to by rozpoznać jej wczesne objawy. Ostatni okres miałam 18 Maja . 6 czerwca zaczełam krwawić z rana , miałam silne bóle w pachwinach i podbrzuszu . Pomyślałam sobie że coś nie tak przecież , krwawić w środku cyklu ? Zrobiłam 2 testy wyszły pozytywne. Długo nie musiałam czekać aż pojawi się druga kreska. Na następny dzien ponieważ mieszkam w Irlandi poszłam do lekarza pierwszego kontaktu (gp) który dał skierowanie do szpitala . Wizytę miałam juz na nastepny dzien dlatego że ciagle krwawiłam( łącznie 5 dni)_ i bolało mnie podbrzuszę . W szpitalu na usg nie stwierdzili widocznego pecherzyka w macicy tylko cysta na prawym jajniku . zrobili mi badnie krwi kilka razy poziom beta hcg wynik 214 2 dni później wynik 165 2 dni pozniej 168 2 dni pozniej 195 2 dni pozniej 213 . Jak widzicie beta skakała ... 15 maja znowu krwawienie 5 dni ( podobne do okresu) obfite. 15 maja gdy zaczełam krwawic chlusneło ze mnie dosłownie ... myslałam ze to poronienie ( wtedy jeszcze nie mowili mi nic ze to moze byc ciaza pozamaciczna) . Nastepne usg znopwu nie wykazło nic ... dostałam skierowanie na zastrzyk metotekstratu ...dzis jest 5 dni po zastrzyku od wczoraj znowu krwawie boli mnie na przemian prawy i lewy jajnik .. beda mi robic badnia beta hcg z 4 i 7 dnia po zastrzyku zeby stwierdzic czy spada prawidłowo. ... dam znac jak juz bede wiedziec ;) top były najgorsze 3 tygodnie strachu ... a siebie , o to co może sie stać jeśli ta ciąża pęknie... Bardzo sie cieszyłam gdy zobaczyłam dwie kreski na tescie .. myslalam ze moja coreczka bedzie miala rodzenstwo .. a ta wiadomosc nie byla mila niespodzianka. .. to smutne . Wspolczuje wszystkim kobitka ktore przez to przeszły ;* opisujcie swoje historie bo moze pomoga one komuś we wczesnym rozpoznaniu tej ciazy ,,, żeby nie doszło do pękniecia jajowodu. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dyśka2016
Witajcie, Czytając wszystkie wasze wypowiedzi z całego serca Wam bardzo współczuję. Moja historia też jest ciężka. Wszystko zaczęło się w 2009 r kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży , wyczekane dwie kreski. Poszliśmy na pierwsza wizytę do ginekologa, widać pęcherzyk wszystko jest ok, serduszko bije, słyszę od Pani doktor gratuluję. Czekałam na kolejne wizyty by móc zobaczyć swoją kruszynkę. Było ich kilka, na wizycie w 18 tc coś było nie tak, długie badanie usg , co chwila wchodzą jacyś inni lekarze( wizyta w szpitalu) nie wiem co się dzieje, pytając czy wszystko ok dostawałam odpowiedz jeszcze nie wiemy. Niestety diagnoza była straszna a słowo terminacja zapamiętam do końca życia. Zawalił mi się świat okazało się ze jest wada płodu ,, brak pokrywy kości cząstkowej". Wpadłam w taką rozpacz dlaczego ja, przecież było wszystko ok. Długi czas nie mogłam dojść do siebie, nie liczyło się już nic, życie nie miało sensu. Kiedy wszystko minęło z upływem czasu zaczęliśmy planować ślub było to w 2012 , zaczęliśmy z mężem myślec o powiększeniu rodziny. Niestety w 2013 poroniłam w 6tc. Znowu przeżyłam stratę. Musieliśmy odczekać z następnym staraniem. W 2014 udało się , test pozytywny ale bardzo mnie nie pokoily brunatne plamienia. Zgłosiłam się do lekarza , diagnoza podejrzenie ciąży pozamacicznej. Trafiłam do szpitala, leżałam tak tydzień cały czas usg , badanie hcg i ciagle pytanie czy wszystko ok, na co lekarze jeszcze nie wiemy cierpliwości. Jest sobota idę na usg o 7 rano lekarz mnie bada i stwierdza ze wszystko jest ok widać pęcherzyk ,krwawienie ustąpiło będzie mogła pani iść do domu. Przed wypisem dostałam strasznego bólu brzuch po lewej stronie , zdrętwiała mi noga nie byłam wstanie się podnieść nie mogłam nic zrobić. Zabrano mnie na kolejne usg , zalałam cały fotel krwią, pękł jajowod, krwotok do otrzewnej. Szybkie działanie, operacja , przetoczenie krwi bo jej za dużo straciłam. Wycięli mi jajowod. Płacz po obudzeniu się na sali, niechęć do życia i pretensje dlaczego ja, przecież dbam o siebie a taka społeczność z marginesu ma tyle dzieci które cierpią. Znalazłam bardzo dobra pani ginekolog- endokrynolog, muszę zrobić kilka badań dlaczego tak się dzieje. Zrobione miałam hsg , drożny prawy jajowod. Mam jeszcze chorobę hashimoto i niestety trombofilie. Podłączyłem się i przed planowana kolejna ciąża by mieć upragnione dzieciątko byłam pod stała opieka mojego lekarza. Zrobiono mi zabieg inseminacji po nie udanych próbach i staraniach. Miałam inseminacje 3.06.2016. Wszystko było ok tylko tyle ze hcg nie było ok. Ostatnia miesiączkę miałam 21.05 , wiec powinien to już być 7 tc ale mieć nie widać. Hcg spada ,obecnie jestem w szpitalu z podejrzeniem cp i jestem już załamana. Nie mam żadnych palmien, nic mnie nie boli ,czuje się dobrze ale ta niepewność mnie przeraża. Moje pasmo nieszczęść jest tak długie ,ze mam nadzieje ze kiedyś przyjdzie ten wspaniały dzień kiedy zostanę mama. Pozdrawiam wszystkie kobietki starające się o dzidziusia. Trzymam za Was kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czika6
u mnie było tak: Ciąża pozamaciczna byla owocem jednej spontanicznej nocy bez zabezpieczenia (spokojnie, nocy z mężem ;)). Pierwszy test ciążowy zrobiłam nieco przed miesiączka. Wiec, że to nie ma sensu, ale ciekawość wygrała. Test oczywiście był negatywny. W dniu spodziewanej miesączki pojawiło się krwawienie. Było co prawda dość skąpe, krew zaś ciemniejsza niż zwykle, ale test ciążowy nadal był negatywny, co uśpiło moją czujność. Minęło kilka dni a brążowe plamienie nie ustępowało. Troszke pobolewało mnie w okolicy jajnika, ale był to ból na tyle łagodny, że mógł być wymysłem mojej wyobraźni. W tym samym czasie dopadł mnie straszne przeziębienie, kilka razy dziennie brałam paracetamol i leki na katar, byłam strasznie osłabiona, prawie cały czas spałam. Po kilku dniach przeziębienie przeszło, ale osłabienie i plamienie pozostało. Miałam zawroty głowy, gdy wstawałam, słaby apetyt. Myślałam, że to wszystko przez tą chorobę, na szczęście coś mnie tknęło i zrobiłam kolejny test. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam 2 kreski... Nie cieszyłam sie jednak zbytnio, bo czułam, że coś jest nie tak. Natychmiast poszłam do ginekologa na USG. Pani "doktor" (jeszcze sie zastanawiam, czy podać nazwę tej kliniki i pani która robiła mi USG) powiedziała, że w macicy nic nie widać i żeby zrobić Beta HCG. Zapomniała mnie poinformować o możliwości ciąży pozamacicznej.... Zrobiłam zatem badani. Pierwsze wyszło 1589, po 2 dniach było 2260. W niedziele pojechałam na SOR do MSW w Warszawie, bo plamienie nie ustępowało, a niepokój rósł. Oczywiście natychmiast wykryto ciąże w prawym jajowodzie. Lekarz powiedział, że jedynym właściwym rozwiązaniem jest usunięcie jajowodu. Niczego nieświadoma podpisałam zgodę. Na szczęście zadzwoniłam do innego ginekologa i zanim zdążyli mnie pokroić, wycofałam zgodę na operację i poprosiłam o podanie metotreksatu. Lekarze się oburzyli, że śmiem podważać ich decyzję, ale ja nie ustąpiłam. W szpitalu spędziłam 2 tygodnie. Lek podali mi jak beta była 2960 (podają do 3000). Dnia 4. wzrosła do 3200, dnia. 7 spadła do 2900. Spadek za mały, więc byłam przekonana, że podadzą mi drugą dawkę. Niestety, lekarze powiedzieli, że w ich szpitalu podaje się tylko jedną dawkę i teraz już tylko laparoskopia. Odparłam, żeby spadali na drzewo i ja czekam dalej. Dnia 8. Spadło do 2800, dnia. 10 do 2600 i wtedy też nastąpił przełom, bo dnia 13. Beta spadła do 1119! Później spadek zaczął być wyraźny. Dnia 15. było 737, dnia 18. 450, dnia 22. 255, dnia 25. 78, dnia 29. 20, dnia 31. 10, dnia 34. <2. Co mnie zastanawia, koło 32 dnia po podaniu metotreksatu zaczęłam krwawić. Wydaje mi się, że to miesiączka, choć chyba za wcześnie na nią, plus krew jakaś taka jasna, jakby „żywa” z rany. Teraz już zrobiła się trochę ciemniejsza i pojawiły się skrzepy, ale i tak się trochę martwię. Dodatkowo, na jajniku, pojawiła się wielka torbiel. Lekarz powiedział, że powinna ona zniknąć wraz z miesiączką, ale USG jeszcze nie miałam, wiec nie wiem. To tyle ode mnie. Sorry, za długość postu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×