Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kaliope393

wczasy bez wyżywienia,co zabrać ze sobą?

Polecane posty

Gość o rzeszty
osz cholercia, jechac na wczasy zeby wpierniczac sosy z proszku :D nadal uwazam ze to musial byc podszyw ;) bo chyba nikt nie jest tak ograniczony ;) albo sie myle, ale chyba nie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
wolalabym chocby sucha bulke popita kefirem w ramach biedy zjesc, ale swiezo kupiona w miejscu X, niz przywiezione kotlety i sosy knora :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no juz zabłysłaś, gwiazdo, może wystarczy tych twoich wypocin?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseŁdonimu :D:D:D
autorko, jak Ty sobie wyobrażasz wieźć mięsa i mrożone dania? bierzesz lodówkę ze sobą? kupić u nas możesz ryż, makaron, te nieszczęsne słoiki no ale mięso wieźć przez świat? pochorujecie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość limfa12
wożenie ze sobą jedzenia na wakacje kojarzy mi się z prl, trabantem i wyjazdem do bułgarii :P ja nie jestem bogatą panienką i nie dla mnie wczasy all inclusive, ale nie wyobrażam sobie tachać z polski jedzenia. to już wolę kupić w miejscowym sklepie i przyrządzić sama. zawsze to jakaś odmiana od codziennej, polskiej kuchni. aha, tanie jedzenie w lokalu nie koniecznie oznacza jakiś zapuszczony bar. są różne, rodzinne knajpki gdzie można zjeść smacznie i w przyzwoitej cenie. trzeba tylko poszukać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
to wlasnie o to chodzi :) ewa cos niemilo sie dzisiaj odnosi i zniecierpliwiona troche?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasnaa
No tak,tylko,ze Wy,którzy sie stołujecie nie gortujac na wycieczki nie jeździcie,nie zwiedzacie.Rzadko kto z Was dłuzej niz 10 dni spedza urlop za granicą. My spedzamy zawsze prawie 4 tyg.na takich wojazach zagranicznych i zywimy sie przede wszystkim tym co przywieziemy z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
dla mnie nawet 10 dni to duzo, bo nie mam tyle urlopu, zeby caly miesiac. zreszta wole krocej a intensywniej :) ale kazdy ma inne priorytety, na pewno jest inaczej, gdy jedzie wieloosobowa rodzina, nie bede wnikac. poza tym, dal jednych jedzenie jest tylko czynnoscia fizjologiczna, dla innych wielka koneserska przyjemnoscia, a dla jeszcze innych moze czyms pomiedzy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
ja jade zwykle na kilka dni i w hotelu jestem tylko na spanie oraz sniadanie. a caly czas to zwiedzanie, nasycanie sie lokalnym klimatem i (w miare zasobnosci kieszeni) jedzeniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasnaa
Nas jest 3.teraz nasze dziecie jest dorosłe,ale na takie wakacje wybiera sie z nami,bo po prostu Jemu sie to opłaca :-) Od zawsze jeździmy we 3 i spedzamy prawie 4 tyg. Urlop:-) to pestka,po prostu nei bierze sie dni wolnych w ciagu roku i na lato jest jak znalazł. Tu chodzi o kase :-) po prostu co niektórym z Was kasy brakuje na takie wyprawy i tyle. Wy zjecie w restauracji kat.niewidomej,a my kasze,makaron ze słoikem i konseryw,ale za to zwiedzimy tyle,ile Wy przez całe swoje zycie nie zwiedzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
no to fajnie, ze tak mozecie. ja urlopu na caly rok mam 2 tygodnie, a z tego troche musze uszczknac na odwiedziny u rodzicow, bo lubie sobie pogawedzic z mama raz na pare miesiecy, wiec moje wyjazdy sa rzadkie i krotkie, totez w kazdy dzien chce miec max przyjemnosci, w tym rowniez kulinarnej. :) no i zgadza sie, nigdy nie zwiedze tyle co wy, inne zycie, inne mozliwosci, inny los :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasnaa
o rzeszty--Nie mysl,ze my jacys bogaci jestesmy. Jestesmy normalnie,skromnie zarabiająca rodziną. Po prostu od zawsze potrafimy i zaoszczedzić i przemyslec rózne sprawy,aby jak najwiecej z zycia miec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
rozumiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kawa, herbata, cukier/slodzik, smietana w proszku do kawy, jakis dzem, ulubione platki sniadaniowe/nutella, w sumie to co jesz na sniadanie. Prowiant na pierwsze 2-3 dni, ewentualnie jakies danie gotowe na te pierwsze dni. Odradzalbym sloiki i puszki (sa ciezkie i zajmuja miejsce w bagazu). Dowiedz sie, czy jest piekarnik i jak jest wyposazony ten aneks (np jest czajnik bezprzewodowy, ekspres do kawy, talerze itp). Jezeli jest piekarnik, to piekarnik foliowy, ewentualnie jakies naczynie zaroodporne, gabke/myjke do naczyn, plyn do naczyn, papier toaletowy, posciel (przescieradlo i np wlasna poduszke, ktora przyda sie w autokarze). Mozesz wziazc kasze (mozesz nie znalezc w lokalnym sklepie), ryz i makarony kupuj w lokalnym sklepie, te przetwory sa raczej takiej samej jakosci, a jako podstawowe produkty nie takie drogie. Tam drogie sa napoje typu cola, oranzady, alkohole. Wez fixy do miesa, rozne, ulubione mieszanki przyprawne. Mieso kupuj na miejscu. warzywa tez. I nie sluchaj tych madralinskich bo oni na pewno nie zywia sie 3 razy dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasne jasne
A ja akurat i zwiedzam i jem :) Dla mnie jedzenie jako element lokalnej kultury jest równie ważne jak zabytki czy inne takie. Jadę gdzieś nie po to, żeby odliczać pieniądze, ale żeby spędzać czas w jak największym oderwaniu od codzienności a jak najbliżej innej kultury,. Jeżdżę więc do miejsc, które nie są aż tak popularne turystycznie, bo też nie sprawia mi przyjemności ściskanie się w tłumie, tylko po to, żeby zobaczyć kupę kamieni. Jeżdżę sama, sama wszystko na bieżąco załatwiam (noclegi itp.), mój bagaż to plecak, więc u mnie wożenie jedzenia odpada, i szczerze mówiąc myślałam, że te czasy już minęły, ale widzę że nie... A może warto zamiast do kijowej swoją drogą Chorwacji pojechać trochę dalej - do Albanii. I taniej i luźniej i wrażenia większe, bo zaczynają dopiero dorastać do pewnych rzeczy... Ale Wy wszyscy wolicie na kupie jechać do Chorwacji, a potem narzekać, że drogo i brać własne jedzenie. Żal mi Was, szczerze mówiąc, bo świat naprawdę nie kończy się na Chorwacji, Egipcie czy Tunezji :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaliope393
mnie stać na wczasy czy wycieczki 2,3 razy do roku wolę taszczyć ze sobą jedzenie a pojechać i zwiedzać częściej niż raz w roku lub raz na parę lat umiejętne zaplanowanie doboru dań,fachowe spakowanie (pieczone mięcho zamrożone,zapakowane szczelnie wkładami mrożącymi dojechało autokarem ponad 24 godz. - i nic nie puściło - kamień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia dyskusja
Są ludzie, których stać na jeżdżenie kilka razy do roku i nie taszczenie jedzenia ze sobą, są tacy, którzy muszą to jedzenie zabrać, żeby móc w ogóle wyjechać, a są i tacy których w ogóle nie stać na wyjazdy. Więc dyskusja i jeżdżenie po sobie z tego powodu są bezsensowne. Ja nie zabieram jedzenia bo nie muszę, ale jak komuś to nie przeszkadza to jego sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
jasne, jasne - popieram, szczegolnie poczatek twojego wpisu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość limfa12
"No tak,tylko,ze Wy,którzy sie stołujecie nie gortujac na wycieczki nie jeździcie,nie zwiedzacie." a skąd taka teoria? :> w jaki sposób brak gotowania przeszkadza mi w wyjazdach na wycieczki? wrecz przeciwnie, nie jestem zmuszona siedzieć w hotelu i gotować, tylko mogę z rana po śniadaniu wybrać się w podróż, zjeść coś podczas drogi i wrócić do hotelu na noc :P i zgadzam się z jedną z pań powyżej- dla mnie jedzenie miejscowych potraw jest elementem udanych wakacji, dopełnieniem poznania nowej kultury :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierozumiem ale...
Fajnie ze sa tacy ja ja czyli szykujace jedzonko ze soba. Pewno ze tam cos skosztuje...ale wole swoje i tyle. Ja zamiast zamrozone mieso to smaze i pekluje.. Ja tak popatrzysz to do makaronu mozna rozne rzezcy dac nabrac sosow w torebkch i jedzonko mniam Ja jeszcze kiełbache na grila biore , piwko i duzo sokow dla dzieciakow i tak pcham auto wiec co mi szkodzi Chispy i jakies slodycze ,maleka dla malego...a co tam Beda kupwac tylko warzywka i chlebus..i lody lody lody!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brobronekk
sosy z torebek, rzeczywiście "mniam"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
kotlety smazone z wekow tez wyborne ;) ale niektorzy tak wola, boja sie nowego, nie lubia nowego, sa zamknieci na nowe i taj juz zostanie. wola swoje nudne codzienne domowe jedzenie, kotelty i sosy z torebki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rzeszty
no i oczywiscie czipsy i slodycze :D faktycznie zyjemy baaaardzo oszczednie :D oraz "soczki" czyli woda z cukrem oraz smakiem i zapachem identycznym z naturalnym ... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruanda
Mnie tylko zastanawia jak można brać mięso mrożone w podróż 20-parogodzinną w lecie? nie wierzę że nie "puści" Nie wpadłabym na pomysł, żeby wieźć 1-2 dni autokarem np. pulpety w sosie własnym w 30 stopniowym upale, bo ja bym się bała coś takiego psu dać, żeby się nie struł. I to wszystko w imię "zdrowego jedzenia"? Autokar jest klimatyzowany, ale bagażnik już nie, cudów nie ma. O ile pamiętam - ceny produktów w sklepach poza miejscami nie odbiegały rażąco od tych w Polsce. Chyba, że ktoś na biedronkowym poziomie bazuje, ale niech przy tym nie robi szumu, że to ze względów zdrowotnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak jeżdziłam na takie wypady
i nie miałam za wiele kasy, to brałam ze soba chińskie zupki, płatki na sniadanie, jakies takie lekkie zupki. Na miejscu zazwyczaj w cieplejszych krajach sa bardzo tanie owoce i warzywa i głównie to jadałysmy z kumpelami, a od czasu do czasy szło sie do jakies miejscowej knajpki na regionalne jedzenie. Nie widze powodu by najeżdżać na autorkę, najgorsze są opcje all inclusive, bo zapewne większość z was nie wie ze bardzo wiele lokalnych restauracyjek i knajpek przez ta opcje zbankrutowało. Bo wczasowicze nic tylko jedli i pili od rana do nocy w hotelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość franuś
kaliope393 mój M nie zgadza się na podróż autem ,chce wsiąść do autokaru i mieć święty spokój ,nie uważać na drogę ,znaki itp mżesz mi powiedzieć dlaczego Twój M nie jedzie autem tak naprawdę pewnie jest wygodny chce odpocząć, piwko wypić nie martwić się bo ma urlop a Ty autorko godzisz się być kuchtą na urlopie jak masz okazję wypoczywaj policz ile wydasz na nasze jedzenie zabierając je z sobą i gospodaruj dorzcając w miarę potrzeby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez nie wyobrażam sobie jechać na zagraniczne wakacje i brać żarcie ze sobą, może jeszcze do samolotu? bo chyba nikt w dzisiejszych czasach nie jeździ na wakacje 20h w samochodzie? co innego typowo kempingowe wczasy w Polsce, pod namiotem albo na łódce (które uwielbiam), ale co innego city break czy nawet beach holiday poza krajem. w zeszłym roku byliśmy na Cyprze- i owszem, sami sobie wszystko organizowalismy (apartament, przelot, wyżywienie), ale poza śniadaniami i kolacjami stołowalismy się w miejscowych knajpach i tawernach, żeby zasmakować tamtejszego jedzenia, kultury, no i ODPOCZAC OD STANIA PRZY GARACH! zresztą jest gorąco, ile mozna zjeść? mnie na wakacjach wystarczy sałatka grecka. w tym roku za miesiąc Hiszpania, i również wynajelismy osobno willę na spółę z z para znajomych - kuchnia jest, więc pewnie raz na parę dni się ugotuje. ale nie wyobrazam sobie nie jeść w miejscowych lokalach i wozić ze sobą zupy w proszku:D bez przesady, ile taka paella czy jakiś kurczak grillowany kosztuje w knajpce? a już tym bardziej jak jedzie się jeszcze dalej - właśnie myslę nad ucieczką z UK zimą, i wybraniem się na jakieś dalekie gorace wyspy w styczniu typu dominikana albo cape verde islands. wtedy najbardziej opłaca się wykupic tzw "package holidays" (vide Thomas Cook) czyli all inclusive, z samolotem i hotelem. na miejscu żarcie jest drogie, a i tak to jest głownie byczenie sie na plazy (w przeciwienstwie do krotkich i intensywnych wycieczek poznawczych do Rzymu, Paryża czy Barcelony), wiec najlepiej mieć zapewnione gotowe i dobre jedzenie/napoje. wiec resumujac, wiekszosc zalezy od rodzaju wakacji, odległosci, srodka transportu itd. na kemping warto jakies tam suche jedzenie i podstawowe produkty wziac, ale do hotelu, za granicę? głupota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kimcimkaa
mi mała ja jezdze nawet po 70 h na wakacje :-) bo po drodze zwiedzamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Armani Code
nie mam nic przeciwko zabieraniu jedzenia na wakacje jesli ktos ma wybor: jechac i zabrac jedzenie albo nie jechac bo go nie stac na miejscowe wyzywienie albo pokoj z wyzywieniem. u autorki zastanawia mnie jedno. zgodzila sie na stanie cale wakacje przy garach a tym czasem jej facet nie chce nawet sie poswiecic zeby pojechac samochodem bo chce odpoczac i nie musiec uwazac na znaki. wielka feministka nie jestem ale mocno mnie to oburza bo pan madry z pewnoscia obiadkow nie bedzie na tych wakacjach pichcil. on ma wywczas a autorka gary i juz na zas martwienie sie o jedzenie. osobiscie nie polecalabym brania miesa na taka wyprawe bo jest duza szansa na jego zepsucie sie. podobnie sprawa ma sie z maslem. co innego gdyby pan i wladca zdecydowal sie na podroz samochodem - wtedy mozna zainwestowac w lodowke samochodowa (ktora bedzie na lata) i napchac tam wedliny i miesa. niektore lodowki sa bardzo pojemne. wezcie raczej rzeczy suche typu makaron, ryz, kasza, platki sniadaniowe, jakies zupki w proszku lub chinskie. na drogie jakiegos pomidora, ogorka, kilka owocow. na pierwszy dzien chleb, bulki (potem kupicie swiezy na miejscu). do tego jakis dzem, nutelle, ewentualnie rzeczy w puszkach typu tunczyk, klopsy itd. jak macie zamiar to slodycze i slone przekaski plus napoje na droge, kawa, herbata, cukier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhhhhhhhhhhhss
"franuś kaliope393 mój M nie zgadza się na podróż autem ,chce wsiąść do autokaru i mieć święty spokój ,nie uważać na drogę ,znaki itp " Nie no, to musi być prowo, nie ma takich głupich bab, żeby się dawały w coś takiego wrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×