Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anela1234577

Facet i oświadczyny

Polecane posty

nadianadia adia współczuje ci i to bardzo zakończ to jak najszybciej moze to głupie ale może on jest gejem?? przepraszam ale facet w tym wieku z dziewczyną to chyba biologicznie niemożliwe żeby do niczego nie doszło przecież hormony szaleją a jeszcze wspólne mieszkanie i pół roku nic nawet oralka ??? przecież to musi cię psychicznie wykańczać to nawet niezdrowe jest do seksu nie podchodzi się w racjonalny sposób wtedy jest do bani a zwłaszcza ten pierwszy raz to hormony pożądanie sprawiają że to robisz że macie na siebie ochotę a tu nic a nic może on chory??? serio no bo wiesz co innego czekać nie wiem nawet rok ale tyle i mieszkać razem i nic eh współczuje ale wiesz może masz jakiegoś kolegę którego mogła byś się zapytać czy takie zachowanie u faceta to coś normalnego??? w każdym razie zakończ to bo zrazisz się tylko do seksu poczujesz nieatrakcyjna i nie pewna siebie poszukaj faceta z jajami który nie zamęczy cię psychicznie brakiem uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
elkaelkatu, on nie zrobil z Ciebie pośmiewiska! Sama zdecydowalaś o zamieszkaniu z nim. Poza tym wspólne mieszkanie bez ślubu nie jest powodem do wstydu, przynajmniej w moim mniemaniu. Ale faktycznie nie sprzyja to szybkim zaręczynom. Mówię to z obserwacji. Choć są wyjątki i im zazdroszczę. Przemyślalam kiedyś sprawę i myślę, że niedoczekalam się zaręczyn, bo w naszym związku już się coś przez te 7 lat zmienilo. Mieszkamy razem, razem rozwiązujemy problemy, radzimy sobie z życiem. Wieczorem często nie ma sily na nic innego niż padnięcie na lóżko i obejrzenie jakiegoś filmu, przeczytanie książki. Jesteśmy dla siebie partnerami, przyjaciólmi, a ten pierwiastek romantycznej milości już gdzieś ulecial. A to chyba ten pierwiastek popchnąlby mojego chlopaka (Mam chlopaka od 7 lat, już nawet glupio mi się to wymawia) do ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5.05.2011
Widzę że dużo jest takich naiwnych kobiet jak ja:) My jesteśmy razem 5 lat, w tym 3,5 mieszkamy razem. Ja mam 28 on 31. Zyjemy jak małżeństwo- wszystko wspólne, jednak on nie chce ślubu. Ileż tak można żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, po takim czasie, w takim wieku słowo mój chłopak brzmi śmiesznie. Już nawet mój tata, który się nigdy mi w życie nie pakował i generalnie jest kulturalnym i ogarniętym człowiekiem zaczyna puszczać teksty typu "mój chłopak, koń by się uśmiał".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5.05.2011
O nas w rodzinie wszyscy mówią "narzeczeni" bo mówią że to w styd w tym wieku mówić moj chłopak/dziewczyna jakbyśmy mieli po 15 lat. Doprowadza mnie do szału i wszystkim odpowiadam, że mnie nikt o rękę nie prosił i chyba takiego zamiaru nie ma, więc niech lepiej mówią że żyjemy w konkubinacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
pistacyjka, to faktycznie przykre uslyszeć od faceta slowa "po co Ci ten papier?". A on nie chce móc nazwać Ciebie swoją żoną.. przysięga nic dla niego nie znaczy. U mnie z tymi pieniędzmi to też tylko takie gadanie. Jakbyśmy się zaręczyli, to pieniądze na wesele by się znalazly. Teraz po prostu ten wydatek nie jest przewidywany, bo nie ma w ogóle tematu. Co, mam oglosić, że od dziś odkladam na ślub w razie gdyby kiedyś mój luby się zdecydowal? Dużo moich znajomych po dużo krótszych związkach zaręczają się, biorą ślub. Niedlugo zostanę jedyną panną w związku. Przykro mi. Poza tym mam wrażenie podobne do poprzedniczek, że takie "wyczekane" zaręczyny wcale nie będą mnie tak cieszyć. Że będę trochę czula się tak, jakbym je "wychodzila". Poza tym mam takie wrażenie, że ominęliśmy już etap "weselny" związku i przeszliśmy od razu do tego poślubnego. Wszystko odwrotnie. Smutne to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolejny pomarańczowy nik
Niektóre laski się zaręczają tylko po to żeby zamiast mój chłopak mówić mój narzeczony, bo to takie poważniejsze a o wzięciu slubu nie myslą, co też się mija z celem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wypowiem się jako facet, jeśli nam zależy na kobiecie, to uwierzcie , nic nie będzie stało na przeszkodzie do poślubienia jej. Gdyby mu zależało na Tobie, kochał by Cię , to za te wszystkie lata uzbierał by chociaż na pierścionek, a to co on mówi to jedynie wymówki od tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
5.05.2011, jak powiedzialaś o tym konkubinacie, to mi się przypomnialo jak kiedys doznalam olśnienia, że jestem konkubiną i nie moglam tego przeżyć. Nie wiem czemu, ale to slowo kojarzy mi się z jakąś patologią i czarownicą:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekooomankaaaa
ja wiem że mój już pierścionek zakupił, ale cholera zwleka z tym i zwleka i niewiem czy się doczekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
Ruslan, zgodzę się z Tobą po części, ale nie zawsze tak jest. Poza tym ślubem czuję się kochana. Mój mężczyzna dba o mnie, jest troskliwy, mamy wspólne pieniądze, plany. Często spędzamy czas z naszymi rodzinami, "teściowa" już powiedziala, żeby nazywać się mamą. Wszystko już jest jak po ślubie, więc pewnie dla tego mu się do ceremonii nie śpieszy, bo to dla niego nie jest istotne. Niestety dla mnie jest. I tu mnie boli, bo faktycznie, skoro jestem dla niego wazna i on wie, że mnie to męczy, to czemu mi się nie oświadczy? Dlatego się wyprowadzę. Trudno. Zobaczę jak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia nadia adia
Nie, nie, nie, on nie jest ani gejem ani chory. W tych sprawach raczej wszystko z nim ok - tyle mogę stwierdzić na podstawie tego co jest między nami . Tylko po prostu u nas nie ma seksu, bo ja się nie czuję gotowa, a on jest cierpliwy i czeka, aż będę wreszcie gotowa. Tak jak już wcześniej pisałam, dosłownie jestem dziewicą, ale nie jestem niewinna, i on też ;) Chociaż jedyne co w tej sferze mamy to całowanie się i petting. Seksu oralnego, w sensie ja mu ...to nie chcę, on mi, by chciał bardzo, ale też nie chcę. Wiem, że go to rani, ale ja nie zrobię nic przeciwko sobie, bo skrzywdzę i siebie i jego też. Niestety fizycznie jest mi prawie obojętny, pokochałam go za charakter. I choć jestem w stanie odczuwać jakąś tam mniejszą lub większą przyjemność z całowania się i nie tylko, to jednak ogólnie muszę stwierdzić, że nie czuję tej tzw. chemii. Mało kiedy odczuwam potrzebę bliskości, przytulenia się do niego itd. Myślę, że gdyby mi się podobał (bardziej) fizycznie to byłoby inaczej :( ;( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
lekomanka, mój pierścionek kupil pare lat temu, tylko mi go nie dal. Ha ha ha!! Może doszedl do wniosku, że nie zasluguję. Ale z Tobą na pewno będzie inaczej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
nadia, Oj dalabym Ci po pupie, jakbym byla Twoim facetem. Mój obiektywnie też ciachem nie jest pewnie, a ja potrafię być o niego zazdrosna jak diabli, jakby każda dziewczyna na niego leciala(czego mu oczywiście nie mówię:P ). Ja nigdy nie rozumiem związków w którym jeden poartner mówi, że drugi go fizycznie nie pociąga. To w takim razie przyjaciólmi trzeba zostać, a nie parą. Sorry, nie chce być nie mila, ale dziwne to dla mnie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia nadia adia
No właśnie :) Możesz mieć rację, stwierdzam to bez bicia. Sama się już nad tym zastanawiam czy my jesteśmy parą, czy może parą kumpli/przyjaciół , wierzących, że tworzą związek. :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5.05.2011
momamaamaa.... no niestety tak to się prawnie nazywa i musimy zacząć nazywać rzeczy po imieniu:) Razem pracujemy, zarabiamy i prowadzimy wspólne gospodarstwo domowe jednak bez "tego papierka" wiec żyjemy w konkubinacie. Mnie ostatnio do szału doprowadziło jak nic nie mogłam załatwić w sprawie mieszkanie które wynajmujemy bo kolejna umowa była na niego. Wcześniej wszystko było na nas oboje ale nowa umowa tylko na niego, i nigdy nie myślałam że będą z tego same problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
momamaamaa ale ty nie patrz na to jak mówi i reaguje teściowa ciotka klotka czy kuzynka, liczy się to co on czuje, czy sprzątasz al;bo gotujesz mu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
momamaamaa jak ja kupiłem pierścionek to jeszcze tego samego wieczoru się oświadczyłem mojej, a było to niedawno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
nadia, kurcze, ciężko mi wyobrazić sobie waszą sytuację. Mieszkać razem i ani razu nie dać się pchnąć emocją.. no nie dalabym rady. Dlaczego zdecydowaliście się na wspólne mieszkanie? 5.05.2011, bleh.. pocieszę się, że w takim razie on jest konkubentem, czyli panem wiecznie pijanym, z czerwonym nosem i wielkim brzuchem, he he:D Tylko czemu to na nim wrażenia nie robi:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
Ruslan, mówiąc o rodzinie chcialam pokazać, że on traktuje mnie jak czlonka rodziny, zawszerazem jeździmy na różne uroczystości, święta. Owszem, sprzątam, gotuję, piorę, prasuję i dbam o samochód, ale on również. Nasze zawodowe kariery pochlaniają nam podobnie dużą ilość czasu, więc nie możemy się poszczycić mianem idealnej pani/idealnego pana domu:P, jak mamy czas, to robimy coś wedle uznania, a w sobotę generalny porządek (zazwyczaj;) ) Tu się dobraliśmy, bo nam obydwu artystyczny nielad nie przeszkadza:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
Ruslan, a dlugo ze sobą byliście? I mieszkaliście razem wcześniej, no i najważniejsze, po ile lat macie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia nadia adia
Dlaczego razem zamieszkaliśmy? Bo w mieście gdzie mieszkał -miał mieszkanko -ja znalazłam pracę -chcieliśmy być razem Tylko to życie tam to dla mnie wegetacja była a nie życie. Pierwsza praca okazała się niewypałem. Wstawałam między 5 a 6 rano, potem stałam codziennie z minimum 2 jak nie 3 godziny w korkach do pracy i z pracy, wracałam najwcześniej po 17 o ile nie później, bywało, że o 22. Jedyne co robiłam jak przyszłam do domu to zrobienie jedzenia, jakieś małe sprzątanie, umycie się i marzyłam o śnie. o 19 padałam na pysk. To był okres jesienno-zimowy i cały czas byłam zmęczona i niewyspana. On z kolei studiował, pisał prace różne, działa w pewnym stowarzyszeniu i tu też swój czas poświęca. I nasze życie wyglądało tak, że ja musiałam wstać kilka godzin wcześniej niż on i iść do pracy, on sobie spał do której mógł, często nawet prawie do południa, potem sobie szedł na uczelnie, czasami na spotkania stowarzyszenia, wracał po południu lub wieczorem. Ja robiłam jedzenie po czym niedługo potem szłam spać, a on sobie siedział na książkami, pisał prace, pił kawy i tak do późna w nocy albo przez całe noce, bo mógł rano odespać.Mieliśmy zupełnie inne tryby życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomata
Trochę po łepkach ale przebrnęłam przez temat. Mam kuzynkę co zamieszkała z facetem u swoich rodziców po niecałym roku znajomości. Mieszkali przez 4 lata i jak nie było ślubu ani zaręczyn na horyzoncie, nagle zaczęła latać do kościoła, kazała mu się wyprowadzić bo to nie po katolicku. On sobie kupił mieszkanie, spotykali się dalej, jak przyjeżdżał do niej to musiał spać na podłodze, potem na materacu, z tego co wiem to seksu tez nie ma i tak juz prawie 2 lata. Chłopak się dalej nie kwapi do zaręczyn i do ślubu. Chcę przez to powiedzieć że jakieś wyprowadzanie się od siebie czy inne tego typu pomysły moga nic nie dać. Facetowi może po prostu stać sie po tym jeszcze wygodniej niż do tej pory i jeszcze bardziej nie będzie chciał. Jedyne wyjście jakie widze w takiej sytuacji to starać sie cos budować na nowo. Pogadać o oczekiwaniach, może zrobić sobie przerwę jeśli trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
momaamaamaa u mnie oczywiście też przy próbach rozmów o ślubie tematem nr 1 tuż po nie jestem gotowy, po co papier....były pieniądze. Twierdził że nie stać nas na ślub, chociaż tak na prawdę nigdy mnie o to nie zapytał, jaki ja bym chciała mieć ten ślub, jak go sobie wyobrażam, skąd zamierzam pozyskać środki... nigdy, ale to nigdy. a wiem, że moi rodzice są na tyle logiczni, że z pewnością jakieś pieniądze na ten cel mają odłożone. uważam że nie jest to największy problem, bo trzeba zrobić to na co wystarczyłoby pieniędzy, ale to tylko jedna z kolejnych wymówek przed tym żeby się oświadczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka gdzies zniknela,
ale bardzo rzucilo mi sie w oczy, ze ona ze swoim chlopakiem nie bedzie dyskutowac na temat oswiadczyn, bo to dla niej ponizajace. No sorry, ale takie bierne-ksiezniczkowate podejscie, rodem z miernych komedii romantycznych, jeszcze dla nikogo nie skonczylo sie dobrze. Po pierwsze jak pary mieszkaja razem i zyja jak malzenstwo, to mezczyzni nie widza w slubie i samym malzenstwie nic atrakcyjnego, a w kazdym razie slub nie daje im niczego, czego nie dostaja bez slubu. I nie mowie tu wcale o zachowaniu czystosci az do slubu, mamy w koncu 21 wiek i wszyscy mamy swoje potrzeby, ale z moich obserwacji wynika, ze pary mieszkajace razem jakos nie zareczaja sie zbyt szybko (rekord wsrod znajomych to 11 lat stazu, ona wciaz czeka na pierscionek i wszystko wskazuje na to, ze sie nie doczeka). Dlatego uwazam, ze jesli facet sam sie nie domysli, a czesto sie nie domysla, to kobieta musi zakomunikowac swoje potrzeby, a nie czekac jak ksiezniczka az on przybiegnie z pierscionkiem i jeszcze jej zrobi niespodzianke. Inna sprawa, ze chlopak autorki ma dopiero 25 lat, a to jakby nie patrzec bardzo mlody wiek. Ja sama w tym wieku nie potrafilam sobie nawet wyobrazic, ze kiedykolwiek bede chciala zostac czyjas zona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
Tomata, ja nie wyprowadzam się, żeby zmusić do czegoś mojego mężczyznę. Po prostu źle się czuję w sytuacji w której się znalazlam, męczy mnie to i mam potrzebę zmian. Oczywiście chcialabym, żeby tą zmianą byly oświadczyny, ale skoro mój partner się do tego nie kwapi, to wyprowadzę się. Może to spowoduje, że się otrząśnie, bo nie będzie mial mnie przy sobie, a przecież znowu niewiadomo ile czasu nie mamy wolnego, więc też spotykać się codziennie nie będziemy, a może tak jak piszesz, tak będzie mu wygodniej i po prostu się rozstaniemy. Trudno. Skoro on nie chce spotkać się ze mną w polowie drogi, to ja też nie chcę zmieniać swoich planów marzeń, i męczyć się dalej w sytuacji, która mi nie odpowiada. pistacyjka, dla mnie to też wlaśnie taka wymówka tylko. Dokladnie tak jak piszesz, ślub zrobilibyśmy na miarę swoich możliwości, a przecież wcale takich malych nie mamy... Po prostu brakuje chęci z ich strony, ot co! Ciekawe czemu tak jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie tego nie mogę pojąć, ale najwidoczniej jest tak, jak ktoś tu mądrze stwierdził: ślub nie daje im niczego więcej , wiec nie jest im do niczego potrzebny. Tylko dlaczego nie biorą pod uwagę naszych potrzeb?! I to wcale nie jest tak że wystarczy porozmawiać, u mnie się to nie sprawdziło. Powiedziałam otwarcie czego oczekuje i jak kamień w wodę. A to że jest milszy to tylko mydlenie oczu jak dla mnie. Żałuje tak bardzo tego że zaczęliśmy ze sobą mieszkać... to były cudowne lata, nie powiem, ale myślę że gdyby nie to, może poczułby potrzebę sformalizowania tego związku, aby być ciągle przy mnie. A tak...? co mam?! chłopca w domu który nie jest gotowym, a w rzeczywistości nie chce być gotowy bo do niczego nie jest to mu potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomata
Pewnie nie napisze teraz nic nowego ale zaręczyny po tylu latach czekania nie cieszą aż tak bardzo (tak dostrzegam po znajomych), raczej sa na zasadzie "no wreszcie". Nawet jak się znajomi i rodzina zaręczają to jest coś takiego że jak jest to w odpowiednim czasie to wszyscy są mile bądź niemile zaskoczeni ale jednak zaskoczeni, a jak trwa to zbyt długo to po prostu reagują "no wreszcie". Pamiętam jak kolega zamieścił zdjęcie ślubne na nk po 8 latach związku i pod zdjęciem sypały się dziesiątki komentarzy typu "no wreszcie", "ileż można chodzić". To też nie jest zbyt miłe. A para z nich świetna. Zastanówcie się dziewczyny czy usłyszenie tych słów "czy zostaniesz moją żoną" sprawi że w jakikolwiek sposób poczujecie się lepiej w danej sytuacji. Po prostu może się okazać że zaręczyny i slub nic tu nie zmienią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
momamaamaa sorry że dopiero teraz odpisuję ja mam 31, moja ma 19 nie mieszkaliśmy razem,choć ja nalegam ciągle, jesteśmy ze sobą od roku. Ona w tym roku kończy szkołę, ja już dawno po studiach, mam stałą pracę która mnie nie ogranicza. Zależy mi na niej bardzo, ale ona jest z tych niedostępnych lasek, musiałem się o nią długo postarać, w sumie i dobrze bo wiem że nie każdy może ją mieć. Oświadczyłem się jej po pół roku, tamtego wieczoru obiecała mi też że jak skończy liceum zamieszkamy razem. Jeśli chodzi o mnie, ja nie chce żeby ona mi obiadki gotowała czy sprzątała, jakoś tak dziko bym się czuł,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tomata widzisz, ale chyba sensem bycia z kimś jest to, żeby w końcu sformalizować ten związek skoro jest się z kimś, mieszka się, dzieli się łóżko. Większość dziewcząt o tym marzy, aby założyć białą suknie i być tą najważniejszą na całej sali. Nie mówię oczywiście o tych, którzy świadomie,oboje podejmują decyzję o konkubinacie. A to że związku długoletnie otrzymują takie komentarze to fakt :/. I u mnie tez tak by było :(. Rodzinka sieje aluzje co do naszego "chodzenia", w święta kiedy moi rodzice byli u Jego rodziców, Jego mama powiedziała do mojej że może by coś ustalili w związku z nami. Moja mama powiedziała tylko że niech się oni najpierw określą a później będziemy ustalać. Ale jak widać ona chce ustalać a jej synek nie. Śmiech na sali. A właściwie to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×