Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anela1234577

Facet i oświadczyny

Polecane posty

Gość facet po protu nie kocha cie i
tyle. ZAKOŃCZ TO I NIE MĘCZ SIĘ DŁUŻEJ !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fzhkigzinhi
ja bym poradzila zebys sprobowala zagrac ze to Ty jestes niepewna czego chcesz. Jak mu zalezy to sie ogarnie :) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
Hm... czyli co konkretnie mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
Trochę jak zabawa w podchody. Obawiam się, że to mogłoby przynieść odwrotny skutek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renatkaaaa
sama mu się oświadcz.. jak zacznie kręcić, to znaczy że ma cię w dupie, a jak przytaknie to się szybciej pobierzecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renatkaaaa
ja się oświadczyłam i dowiedziałam się tego co chciałam, a mianowicie koleś ma mnie w dupie, dobrze mu było przychodzić kiedy miał czas i kiedy chciał, ale gdy ja tego potrzebowałam to jakoś się nie śpieszył. Postawiłam sprawę jasno, niestety przegrałam.. a może właśnie wygrałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cię, że boisz się z nim otwarcie porozmawiać, bo sama postępowałam identycznie. Tylko, że ja bardzo źle na tym wyszłam - bardzo chciałabym teraz cofnąć czas i dowiedzieć się jakim jest człowiekiem i jak traktuje nasz związek już dwa lata temu, a nie teraz. Rozumiem że boisz się usłyszeć że on "nie wie" albo "nie chce", ale może lepiej usłyszeć to teraz niż za kilka lat. A z drugiej strony może wcale tego nie usłyszysz, a on zrozumie że chciałabyś stabilizacji a nie tylko rozmowy o niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
No dobrze, może faktycznie powiem mu co czuję. Co powinnam zrobić jak powie "nie jetem gotowy"? Opuścić go? Czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zależy co powie dokładnie i w jaki sposób. U mnie najpierw zaczął mówić że nie wie. Stwierdziłam że damy sobie czas na przemyślenie - nadal będziemy razem ale spróbujemy coś zmienić, postarać się. Przytaknął ale okazało się że chciałam tego tylko ja. W ten sposób zafundowałam sobie 3 miesiące horroru. W końcu nie wytrzymałam i zakończyłam to, a on przyjął to z ulga i jak przyszłam odebrać rzeczy stwierdził że się wypaliło... Zachował się jak tchórz - to jest chyba najgorsze. Nie wiem co ci dokładnie poradzić jak powie że nie wie, ale moim zdaniem (teraz to wiem) należy rozmawiać o swoich potrzebach - tym bardziej w związku z takim stażem. Ale pomyśl tylko - czy nie lepiej usłyszeć to "nie wiem" teraz czy za kilka lat? Sama będziesz czuła co należy zrobić. Trzymaj się!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
Dziękuję :) Postaram się przełamać i powiedzieć mu o swoich wątpliwościach. Trochę przeczuwam co powie - "nie czuję się jeszcze gotowy". Trochę niezrozumiałe to będzie dla mnie, bo np na seks ze mną jest gotowy, ale na oświadczyny już nie (?). A może zaskoczy mnie i wszystko potoczy się inaczej. Może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renatkaaaa
powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a kiedy będzie?? to że się oświadczy będzie tylko dowodem jego uczuć jego chęci stabilizacji i chęci życia razem a nie brania szybko slubu czego sama nie chcesz więc jeśli nie jest gotowy po 7 latach na zaręczyny to tak jak by nie był gotowy z tobą żyć więc za rok i dwa i trzy lata dalej nie będzie gotowy a ty obudzisz sie w wieku 28 lat stwierdzisz że to nie ma przyszłości i okaże się żę znajomi juz dawno mają swoje życie swoje rodziny, wolnych facetów brak i zostaniesz sama jak palec jak zauważyłaś kilka dziewczyn ci napisało że właśnie tak to się skończyło w ich przypadku zastanów się na ile szanujesz siebie i swoje potrzeby czy jeśli on odpowie że nie jest gotowy będziesz potrafiła żyć z człowiekiem który po tylu latach nie jest ciebie pewien?? musisz porozmawiać powiedzieć prosto w oczy czego chcesz bez owijania w bawelne to wóz albo przewóz twojego związku jak to zrobisz może okazać się że wszystko uloży się dobrze powie zapyta się ciebie jak wyobrażasz sobie zaręczyny jaki chcesz pierścionek ucieszy się na dalszy krok w związku albo tak jak mówisz powie że nie jest gotowy i tu twoja decyzja co dalej. a tak to jest jeszcze gorzej to taka stagnacja w związku. związek który się nie rozwija to zły związek bez przyszłości. trzymamy wszystkie kciuki odwagi moja droga odwagi i powiedz jak było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tego Tobie życzę. Mam nadzieję, ze wszystko Ci się ułoży. Pisze dlatego, że nie chciałabym żeby ktokolwiek przechodził przez to co ja. A wiem, ze sprawy potoczyły się tak a nie inaczej poniekąd z mojej "winy" - gdybym stawiała granice i mówiła o tym czego oczekuję może wszystko potoczyłoby się inaczej - pewnie i tak byśmy się rozstali, ale byłoby to zmarnowanych 6 lub 7 lat, a nie 9. Powodzenia! Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
Zgadzam się z tym. Porozmawiam z nim. Jeżeli nie będzie "gotowy" odejdę od niego. To jedyne dobre rozwiązanie. Zasługuję na faceta, który nie będzie zastanawiał się nad tym, bo będzie to po prostu wiedział. Do tej pory on powinien już wiedzieć. Oczywiście dam znać jak poszło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iraga
U mnie z koeli jest, że facet dużo gada o wspólnej przyszłości, powiedział, że już innej nie chce i chce ze mną zamieszkać. Jak powiedziałam mu, że może najpierw by się zdeklarował w jakiś sposób, to stwierdził, że zrobi tak jak pomieszkamy z rok i zobaczymy jak nam będzie razem. Jednym słowem muszę zdać jego test ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednajaaaaaaaaaaaaa
Daj znać. Trzymam kciuki. Jestem w podobnej sytuacji i chyba powinnam pójść Twoim śladem..:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
Oprócz tego,mój chłopak ma chyba grzybicę penisa:( Jak mu ściągnęłam napletka to moim oczom ukazał się kapelusz:O a pod spodem takie białe kropki,to chyba były zarodniki:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anela1234577
takajednajaaa - a jak to wygląda u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednajaaaaaaaaaaaaa
Wydaje mi się,że "to" wygląda jak u innych.tyle tylko że mam duże wargi sromowe:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolejny pomarańczowy nik
Zastanawiam się czy kiedykolwiek poruszaliście temat ślubu. może być tak ze facet nawet nie starał się dorosnąć do ślubu, bo nigdy nie brał pod uwagę tego tematu, a nie brał bo nie poruszaliście tematu. Ja na przykład na początku związku w ogóle nie myślałam o ślubie w tamtym momencie, ale powiedziałam i zawsze to podkreślałam że nie zdecyduje się na dziecko bez ślubu. Dałam jasny nieprzymuszający komunikat że z facetem z którym chcę spędzić resztę życia mieć dzieci i tak dalej chcę mieć slub. Jesteście 7 lat w związku, jeśli ty myślisz o ślubie i nie wiesz na czym stoisz to za parę dni tygodni miesięcy jeśli sytuacja tak dalej potrwa to będziesz na niego zła że on się nie domyślił. U faceta ten proces dojrzewania może trwać bardzo długo więc wcale nie musi byc tak kolorowo że za 2 lata on się ustawi i pomyśli nagle że już można wziąć ślub i się zaręczy a za 4 lata ślub. On powinien zacząć dorastać do tej decyzji już parę lat temu moim zdaniem, a żeby mógł dorastać to temat musi byc w jakiś sposób na tapecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolejny pomarańczowy nik
I jak chcesz ślubu to lepiej z nim nie zamieszkuj bo wtedy jeszcze ciężej będze dojrzewał do decyzji albo całkiem spocznie na laurach. Ja nie radze przyciskać ale rozmawiać o swoich oczekiwaniach powiedzieć jasno że z facetem z którym chcesz spędzić życie chcesz mieć też formalnie uregulowany związek. Czy on chce byc tym facetem jego sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia nadia adia
Ja miałam 19 lat, gdy go poznałam. On jest rok młodszy. Obecnie mamy 25 i 24 lata. Bardzo szybko zaczęliśmy rozmawiać o wspólnej przyszłości itd. itp. Wszystko było ok między nami :) Po kilku latach (ok. 3-4) zaczęłam czuć, że chciałabym aby mi się oświadczył. Znajomi zaczęli się zaręczać, nawet po bardzo krótkich znajomościach i gdzieś w głębi duszy chyba tym dziewczynom zazdrościłam, że u mnie jest wszystko ok w związku, ale on się nie kwapi. Nigdy mu tego wprost nie powiedziałam, bo byłoby to dla mnie upokarzające, ale pośrednio wiele razy i wiem, że się domyślał, ale wolał to odkładać. Potem się przeprowadzałam do innego miasta i on chciał żebym z nim zamieszkała, ale nie chciał mnie stawiać w niekomfortowej sytuacji. Poza tym w końcu uzbierał pieniądze na pierścionek i oświadczył mi się po 5 latach znajomości w moje 24 urodziny. Wcześniej tego nie zrobił, mimo, że rzekomo chciał, ale nie miał pieniędzy (studia dziennie, na utrzymaniu rodziców, byle jakiego nie chciał kupować pierścionka), a poza tym on wyznaje zasadę, że od zaręczyn do ślubu to powinien max. rok upłynąć i stąd te długie czekanie. Ja takiej zasady nie wyznaję. Teraz chciałby skończyć studia, znaleźć pracę( ja mam) i wziąć ślub, choćby najpierw cywilny. Tylko, że teraz to mi się nie chce i mnie to nie cieszy, mam dużo żalu do niego. Zaręczyny chyba wcale mnie nie cieszyły, a jeśli już to minimalnie. Uważam, że to za długie czekanie było, czuję, że nasz związek jest przechodzony. Im dłużej z nim jestem tym coraz bardziej mam mieszane uczucia i odechciewa mi się wszystkiego. Mimo, że to dobry człowiek jest i ogólnie powinno być mi z nim ok, ale to już nie to samo co na początku i wcześniej. Ogólnie wolałabym zakochać się z wzajemnością w kimś, być z nim o wiele krócej, czuć, że to jest to i zaręczyć się a potem wziąć ślub szybko, bez czekania latami. Oczywiście bym chciała, żeby to było TO, czyli dobry wybór. Kiedyś nawet jak ze znajomymi rozmawialiśmy z księdzem to on sam stwierdził, że 3 lata max.chodzenia/narzeczeństwa i brać ślub , a nie latami, np. 6 lat i dopiero ślub, bo to za długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pistacyjka
Ja mam jeszcze fajniej. Jestem z facetem 6,5 roku, od przeszło 3 lat mieszkamy ze sobą, mamy po 25 lat. Niby wszystko jest ok, ale wszystkie moje próby rozmów o zaręczynach, nawet jeszcze nie o ślubie kończyły się tym samym- kłótnią, wybuchem złości (jego)... Początkowo byłam lekko zawiedziona, rozumiałam że może nie dorósł do takiej decyzji, ale ile można? Czy ponad 6 lat związku i 3 mieszkania to za mało żeby podjąć taką decyzję? Przestałam już wierzyć w swoje szczęście u Jego boku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytając to co napisałaś nadia nadia adia mam wrażenie jakbym czytała swoją historię z dwoma tylko wyjątkami: mieszkamy ze sobą i u mnie zaręczyn nie było, chociaż wiem że odczułabym to w ten sam sposób. Również mam ogromnie dużo żalu do niego i nie wiem czy potrafię to przezwyciężyć. Dlatego czy jest sens to ciągnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadia nadia adia
Hej :) Ja ze swoim już nie mieszkam, mieszkałam przez jakieś pół roku. Wtedy kiedy się do niego wprowadziłam, w dniu moich 24 urodzin oświadczył mi się, bo wreszcie na pierścionek uzbierał i porządny kupił, bo nie chciał abym była w niekomfortowej sytuacji, że mieszkam z nim jako dziewczyna a nie narzeczona, bo już był na ostatnim roku studiów, bo wreszcie czuł, że to jest ten moment. Tylko, że mnie już to nie cieszyło prawie wcale. Przez te pół roku żyliśmy sobie PRAWIE jak małżeństwo. Było normalnie, ok, ale bez entuzjazmu. Po pół roku wyprowadziłam się do innego miasta, bo znalazłam dużo lepszą i poważniejszą pracę. Wcale mi nie było żal wracać. Tylko u mnie jest jeszcze pewna inna kwestia, zapewne różniąca mnie od Was. U nas jest 0 seksu, i nigdy go nie było. Nasze doświadczenie w tej sferze to tylko całowanie i niewiele więcej... Żadnego seksu oralnego itp., też nie ma. Mam 25 lat i jestem dosłownie dziewicą, a on prawiczkiem... A wynika to stąd, że pochodzimy z innych miast, w innych studiowaliśmy, w innych teraz mieszkamy, zawsze na odległość nasz związek był. Poza tym epizodem wspólnego mieszkania przez 6 m-cy. Chcieliśmy też czekać z seksem do ślubu. Poza tym było to dla nas wygodne, brak stresu przed ciążą itd. itp. Z resztą materialnie nie stać nas byłoby na dziecko (zakładając 'wpadkę'), więc woleliśmy życie w abstynencji. Wiem, że od pewnego czasu on już nie ma takich poglądów, tzn. chyba chciałby się kochać, ale nie naciska na mnie i twierdzi, że niech będzie jak chcę, jak chcę czekać to on poczeka a jak nie to nie czekajmy. Wiem, że on mnie kocha, tylko, że ja już nie umiem nazwać swoich uczuć do niego :( ;( :( Mam 25 lat i jestem dziewicą, nie czuję się z tym źle, ale dziwnie. Brakuje nam czegoś w związku, ale ja nie chcę seksu, bo nie mam poczucia, że chcę właśnie z nim to przeżyć. Nie czuję się jakoś bardzo staro, ale też nie mam 15 lat, a czas płynie, i wolę nadal być dziewicą niż zrobić coś czego mogłabym potem żałować... Bo tu jak to zrobię to już czasu nie cofnę, a nie chciałabym TEJ RZECZY żałować... Ogólnie chciałabym mieć męża, udane życie z nim, w każdej sferze ;), za jakiś czas dziecko. I wcale nie chcę/nie muszę czekać z seksem do ślubu. Chciałabym mieć pewność, że on to On a to to To, a ja takiej pewności nie czuję..., ma za to żal i wątpliwości... Ot takie moje dziwne, smutne życie w tej sferze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
Pistacyjka, 7 lat związku i cztery lata mieszkania razem, to też za malo, wiem z autopsji. I teraz żaluję, że się na to wspólne mieszkanie zgodzilam. Chociaż sama wolalam pomieszkać z partnerem trochę przed podjęciem decyzji o ślubie. Ja już mówilam o tym, że chcialabym się zaręczyć, itp. I mój mówi, że też by chcial, tylko że przecież zawsze pieniądze są potrzebne na coś innego niż ślub, itp. i że ja też nie oszczędzam na wesele. Od razu powiedzialam, że na co ja mam oszczędzać, skoro żadnego ślubu nie ma w planie. Najpierw chyba powinny być oświadczyny, a później organizacja ślubu i gospodarowanie pieniędzy na ten cel! Mimo wszystko nic się nie zmienilo. Dalej pierścionka nie zobaczylam, bo nie ma pieniędzy. Po wakacjach zamierzam się wyprowdzić. kocham go bardzo, myślę, że on mnie też, ale ślub jest dla mnie ważny. Powiedzialam to mojemu partnerowi, ale on chyba nie wierzy w moje slowa. Samej mi ciężko w to uwierzyć, ale tak zrobię. Powiedzialam wprost, że mam już dość tej zabawy w dom, jeżeli nie ma perspektywy na stworzenie prawdziwej rodziny (co dla mnie nieodlącznie wiąże się ze ślubem), to ja się tak bawić nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momamaamaa
Autoko, napisz jak przebiegla Twoja rozmowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elkaelkatu
Mój największy błąd polega na tym, że zamieszkałam w jego mieszkaniu bez zaręczyn. Wydawało mi się na początku, że po paru miesiącach mi się oświadczy. Mieszkamy razem już ponad trzy lata a on się nie oświadcza. Może mu jest tak wygodnie, ale mi nie. Zrobił ze mnie pośmiewisko społeczne i tyle. Nie wiem, czy z tego związku coś będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz, a u nas było wszystko. myślałam, że wspólne zamieszkanie będzie taką próbą, która pozwoli nam dojrzeć do poważniejszych decyzji, myślałam że będzie to czas w którym dotrzemy się i postanowimy co dalej. I co? trwa to już niemal 4 lata (we wrześniu miną) i nic. Nie pomagały próby rozmów. Wiecznie było "nie jestem gotowy", "do czego Ci ten papier", "źle Ci jest?". wiecznie to samo, a to zwyczajnie jemu jest tak dobrze, wygodnie wiec po co mu podejmować kroki. A ja zwyczajnie mam dość i dla mnie to już nie jest życie tylko przeżywanie z dnia na dzień. I też nie potrafię nazwać swoich uczuć do niego... chyba już za długo to trwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×