Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bezradna

potrzebuję wsparcia mąż alkoholik kłamca

Polecane posty

Nie umiem rozmawiać już z mężem. Jest alkoholikiem.Ma zdiagnozowaną marskość wątroby, żylaki przełyku, dwa ataki padaczki alkoholowej (o których ja wiem) kiedyś pracował na kontraktach. Obecnie zmienił pracę, ponad rok nie pił (co to była za ulga) ale znowu pije. Nie mogę tego znieść, wylewam znaleziony alkohol (teraz tylko wódkę, piwo już mu zostawiam bo robi się agresywny.) Choć nie jest pijany codziennie do nieprzytomności to wypija ileś piw, zdarza się że do tego po kryjomu jakąś flaszkę. Wieczorem widzę po jego zachowaniu że tego alkoholu musiał trochę wypić, a on twierdzi że jest trzeźwy. Ma odebrane prawo jazdy na 5 lat i wyrok w zawieszeniu, bo jeździł nawet z pracy po alkoholu. Często się kłócimy, ja nie potrafię już z nim rozmawiać, bo cały czas mnie okłamuje.Nie rozmawiamy na żadne tematy, wydaje mi się że sprawy rodzinne go nie obchodzą. Mamy dwójkę nastolatków. Czuję że wszystkie sprawy rodzinne i problemy np. szkolne są na mojej głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamini ona
rozwód??rozmowa z nim na trzezwo, ze jak sie nie ogarnie to sie rozstajecie niestety..wtedy dopiero poczujesz ulge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, takie wylewanie wódki nie pomoże. Nad alkoholikiem nie wolno się litować, nie wolno wierzyć w cudowną poprawę, te obietnice to klmastwa. Alkoholizm to choroba, ktora należy leczyć, powinnaś go zglosić na leczenie, najpierw chyba do gminy się kieruje taki wniosek, będą przychodzili raz w miesiacu i go sprawdzali i własnie wtedy pewnie bedzie trzeźwy. Trzeba potraktować go ostro. Wnoś ciagle, by go wzięli na przymusowe leczenie. Nie daj Boże stanie się coś, skoro ma problemy zdrowotne, ile taki organizm może...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz to on pije dlatego
że musi, niestety. Bardzo trudno jest wyjść z tego nałogu, udaje się to nielicznym, bo to fizyczna i psychiczna katorga. Może zasięgnij pomocy psychologa, jak rozmawiać o tym problemie z mężem, jakimi argumentami do niego dotrzeć, żeby naprawdę zechciał się leczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
proszę go często żeby przestał pic, on obiecuje poprawę a następnego dnia jest to samo. Nie umiałam bym żyć sama, to nie dla mnie. Jak mam z nim rozmawiać żeby przestał pić, a do tego mnie okłamuje. Chciałabym nauczyć sie panować w takich sytuacjach nad nerwami (jakos go przechytrzyć) bo kiedy jestem nerwowa wpadam w furię i KRZYCZĘ wygarniam mu wtedy wszystko co mnie boli a on do mnie że mam iść do psychiatry. Ma jeszcze wsparcie w swoich rodzicach. Czasemi gdy jest pijany na niego nakrzyczą a innym razem wspierają- pije przy nich to swoje piwo prawdziwa domowa sielanka a mnie to wkurza. mamusia gładzi go nawet po głowie mówiąc biedne dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie rozmowy nie pomogą. Mój tata to alkoholik ale niepijący już 3 lata. Razem z mamą działałysmy . Też obiecywał, kłamał, przywoził w samochodzie wódke masę piw. Po prostu z nim nie rozmawiałyśmy, raz mama wyrzuciał go z domu. Wiedział ze co jest nie tak. Nawet jak był trzeźwy nie rozmawiałysmy z nim. Było mi go cholernie szkoda, bo to najwazniejszy facet w moim życiu, mój tata. Zgłosiłyśmy go na przymusowe. Był tam i teraz nam dziękuje. Jest cudownym człowiekiem. A był na dnie, niezadbany , ciągle pijany. Wiem też, ze brał przez jakiś czas tabletki, pomogly na chwile. NIE LITOWAC sie, a jak jego rodzice tacy madrzy to niech sobie synusia wezmą. Mamy bardzo duzo zgloszen co to agresywnych alkoholików, to jest nasza zmora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...Nie umiałam bym żyć sama, to nie dla mnie.... I tak niedługo bedziesz sama. Ta wątroba i te żylaki to załatwią. Nie jest mi ciebie szkoda. Natomiast żal mi twoich dzieci. Przez twoją zyciową głupotę już zapewne kwalifikują się na kozetkę do psychoanalityka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
Żal tylko dzieci, ale Ty jesteś odpowiedzialna za piekło jakie im stworzyłaś nic nie robiąc jako osoba trzeżwa .Mnie to kiedys powiedział prawnik w poradni dla współuzależnionych bo każdy kto przebywa w takiej rodzinie jest współuzależniony od alkoholu....Taka prawda a co z nią zrobisz to już Twoja sprawa.Alkoholik ma rozbudowany system iluzji i zaprzeczania nawet jak odstawi alkohol to mu te zachowania zostają i jeszcze się nawet potęgują.Mój były (z którym mieszkam po rozwodzie)nie pije 15 lat ale na początku mi dziękował na spotkaniach AA przy pełnej sali ,ale potem mu przeszło, zamienił jeden nałóg na drugi ....kłamał i kłamie dalej, nie ma honoru ,ambicji i normalnych ludzkich odruchów bo to charakteropatia u tego typa i nic się już nie należy spodziewać ,a im dalej to jest gorzej (wiem to od fachowców)...Tylko ratuje mnie oddzielne mieszkanie ale nie mam na to kasy...A więc czekam...Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem w tym, że autorka, jako współuzależniona, też stworzyła sobie system własnych iluzji. I jest jej w nim dobrze. Posiadanie faceta przy boku jest dla niej ważniejsze niż własne dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
iftar....tak to niestety wygląda....Tylko gdyby ona poszła na terapię dla współuzależnionych mogłaby zmienić myślenie...No ale wiele kobiet(znam takie osobiście)czeka aż mąż się wykończy a wtedy jest wielki płacz i lament ,rwanie włosów z głowy i wielka żałoba...Ja nie mogłam się już doczekać kiedy to nastąpi więc zaczęłam wydzwaniać na MO i coś robić.Teraz też mam problem ,ale już innego gatunku...Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasza autorka jest na najlepszej drodze do chwały. Czynny alkoholik z marskością wątroby i żylakami przełyku długo nie pożyje. Ona jako wdowa pozostanie w glorii chwały, że walczyła do końca bo to taki kochany człowiek był, taki wspaniały i taka cudowną rodziną stworzyli. Zawsze lepiej być wdową niż rozwódka :P A potem znajdzie kolejnego, zapewne równie atrakcyjnego mężczyznę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę takich kobiet
niszczysz życie swoich dzieci, głupia suko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny mają rację
żal tylko dzieci bo to że wizyt u psychoanalityka będą potrzebowac to jasne jak śnieg , chyba że pójdą drogą tatusia , no ale co tam skoro ty nie umiałabyś byc sama :O:O , zgotowaliście im piekło na ziemi - WSPÓLNIE- mąż piciem ty akceptacją tego stanu , dobrze wiem o czym pisze bo sama wychowywałam się w takim domu , teraz się lecze ale długa droga przede mną , mamusia - cóż , żyje sobie z pijaczyną dalej , bo to nie po Bożemu odchodzic od męża , nie ważne że pije , że bije , mąż to mąż do grobowej deski , bo cóż by ksiądz powiedział , sąsiadki , ja na szczęście z tego piekełka uciekłam , ojca nie chce znac ale do matki mam ogromny żal że ważniejsze było co ludzie powiedzą niż własne dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie autorka ma syndrom wyuczonej bezradności- lata życia u boku alkoholika zrobiły swoje. Nie dziwię się,ze nie umie sobie poradzić z tym co ją spotkało. Jako współuzależniona osoba nie potrafi myśleć racjonalnie- jedynie ślepo wierzy,że on się zmieni. Ale jak pokazuje życie- tacy ludzie się nie zmieniają. Dlatego jeśli nie ma odwagi na to aby odejść- ( choć i tak praktycznie żyje sama z balastem alkoholika w domu) powinna zgłosić męża do poradni AA i złożyć wniosek do Sądu o przymusowe leczenie( choć niestety jeśli Sąd wyda postanowienie o doprowadzeniu na leczenie) czas oczekiwania na miejsce w ośrodku bądź szpitalu waha się od roku nawet do 6 lat. Natomiast jeśli pacjent sam się zgłasza przyjmowany jest "od ręki"/. Sądzę,że autorka nie odważy się go zostawić, dlatego uważam,że powinna zapisać się na grupę AA dla osób współuzależnionych. Tam zapewne dostanie i wsparcie i porady jak w tej konkretnej sytuacji może sobie pomóc. Warto zajrzeć tutaj: http://abcalkoholizm.pl/tagi/gdzie-szukac-pomocy-dla-alkoholika oraz tutaj: http://duszekaa.w.interia.pl/pomoc.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
do iftar: mnie rodzina nie wspierała w walce z alkoholikiem, jedynie obcy ludzie z poradni...Nawet m.rodzice twierdzili,że ,,inne baby jakoś dają sobie radę a ja wydzwaniam na MO i piszę do PROKURATURY!" Byłam wyśmiewana za moje stanowisko a zięciunio to był w ich oczach normalny facet, no bo każdy pije...W domu było piekło i tylko ja z dzieckiem wiedziałam co jest grane.M.była teściowa to na mnie mówiła ,,TA CHOLERA!" A na sprawie rozwodowej zeznawała po stronie synka i się wypowiadała o mnie ,że ,,ZROBIŁAM Z NIEGO ALKOHOLIKA"...Sędzina jej na to ,że jak się nie zna to niech się nie wypowiada , bo to SĄD orzekł o nim ,że jest alkoholikiem. Jej mąż się zapił i dwóch synów, a zostało jeszcze 2 ,którzy też są alkoholikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iftar proponuje ci zostaw swój sarkazm i cynizm na inne tematy.. nie zauważyłaś różnicy pomiędzy marnymi prowokacjami, a tym tematem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justyna aa
ja jestem dzieckiem gdzie alkohol był wiernym druhem mojego ojca nie byłam bita wyzywana pamiętam jak matka płakała i błagała go żeby przestał pamiętam jak krzyczała z niemocy a moja babcia /matka ojca/ krzyczała na moją matkę że co z niej za żona że mężowi pić nie daje dzisiaj nienawidzę swojej matki i swojego ojca,nie pije od 10 lat ale dla mnie nie ma znaczenia zjebali mi całe życie bo nie potrafię kochać radzę ci autorko odejdź od męża ,może jeszcze dzieci uratujesz bo siebie to czarno widzę niech spadnie na samo dno wtedy może jakaś iskierka nadziei się pojawi,jak zostaniesz będzie tylko gorzej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A cóż cynicznego i sarkastycznego jest w moich postach, w tym temacie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpk
Myślę że dobrze jest doradzać a ile jest łagodnych alkoholików to jak ich zmusić do leczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspoluzalezniona
Bardzo latwo jest oceniac, jak sie czegos podobnego nie przezyli, albo jak w koncu udalo sie z tego wyjsc, ale zycie bywa rozne, nie tylko czarne i biale. ja nie mam meza, ale moj partner jest alkoholikiem i klamca, zdarza mu sie mnie bic, mamy mala coreczka, uwielbiaja sie wzajemnie, jak jest trzezwy jest cudownym mezczyzna i ojcem, nie pije codziennie, nawet nie raz w tyg, ale jak juz zacznie to ciezko skonczyc. Wiem co powinnam zrobic, ale to nie jest takie latwe, ale zgadzam sie z tym, ze powinno sie myslec o dzieciach i chociaz moja corcia bardzo kocha swojego tate, bede musiala ich rozdzielic, zanim zniszczymy jej zycie. Nie oceniajcie tak latwo, to zyciowa tragedia, ktora dotyka wiele rodzin w naszym kraju, a ta kobieta nie jest niczemu winna, stala sie ofiara egoistycznego zaklamanego palanta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ja mam podobna sytuacja jestem od 1,5 roku mężatka. Przed ślubem byłam dla męża ważna zawsze mogłam na niego liczyć, miał ambicje i plany na przyszłość. Niestety zaraz po ślubie miał wypadek, ledwo przeżył. był pod kontrolą PZP i od tamtej pory moje małżeństwo to koszmar. Mąż kłamie na każdym kroku, wszelkie zarobione pieniądze niewielkie z reszta bo stan zdrowia mu na to nie pozwala trwoni sama nie wiem na co, ma problem z alkoholem to wiem na sto procent, grał jakiś czas temu na automatach teraz nie wiem ale podejrzewam ze tak. Ostatnio dowiedziałam się że roztrwonił 2 tys. zł o których zapewniał mnie że nie ma, oczywiście sama nie wiem na co je wydał podobno miał długi ale nie wierze w ani jedno słowo.Najgorsze jest to że ja dla niego dużo poświeciłam opiekowałam się nim w chorobie i to ja nas utrzymuje głównie. Mam dość ja w życiu chce coś mieć nie po to pracuje by utrzymywać męża kiedy on trwoni swoje pieniądze. chce odejść ale nie wiem czy potrafieę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
albo rozwód albo groźba o ośrodku leczenia uzależnień, zapisz go i zagroź, że musi pójść! ja znam podobną sytuację, osoba, którą znam leczyła się w osrodku www.horizon.info.pl i wyleczyła się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDAja
jestem dorosłym dzieckiem alkoholika, mój tata już nie żyje, zmarł jak miałam 19 lat. Dziś lecze sie psychiatrycznie, mam zaburzenie osobowości zależnej, oraz nerwice i depresje. Mimo iż nasz dom pozornie był normalny i dla wszystkich naokoło mój ojciec pił tyle co każdy inny człowiek to w rzeczywistosci tak nie było. Z dzieciństwa pamiętam, strach, płacz, moje lamenty, ogromny lęk. Rodzice sie kłócili choć do bicia nigdy nie doszło. Matka jest totalnie współuzalezniona, pamiętam jak prosiłam ją żeby się z ojcem rozwiodła, mówiła że w tym wieku i już się nie rozwodzi, że mają mase wspólnych spraw. Mam do niej ogromny żal za to co się stało bo to wszystko rzutuje na moje obecne życie. Przez moje problemy psychiczne nie mam pracy (lęk przed samodzielnością), nie mam żadnych dochodów, jestem na utrzymaniu matki i chłopaka. Czy takiej chcecie przyszłości dla swoich dzieci? Moja mam do dziś twierdzi że moje problemy nie są winą picia ojca i sytuacji w domu. uważa że skoro moje rodzeństwo nie ma problemów psychicznych a też wychowywali się w tym domu to na pewno powodem nie był alkoholizm. Tyle że ona nie bierze pod uwagę że moje rodzeństwo jest sporo starsze ode mnie, urodzili się tuż po ich ślubie, kiedy ojciec jeszcze tyle nie pił i praktycznie mieli normalne dzieciństwo. Matka moja też ma taki system zaprzeczania i iluzji że mogłaby być modelem kobiety współuzaleznionej do nauki dla studentów. Wyobraźcie sobie że ona do dzisiaj rozpowiada wszystkim i SAMA W TO WIERZY że przyczyną śmierci ojca był ogromny wzrost cukru (ojciec był cukrzykiem), nie muszę chyba dodawać czym ta hiperglikemia była spowodowana. Pamiętam pierwszy atak padaczki u ojca, miałam chyba 9 lub 10 lat. Szok, trauma, biegłam w nocy do jakiś domów w poszukiwaniu telefonu żeby ktoś zadzwonił na pogotowie bo to stało się na ulicy. Matka kompletnie nie wiedziała co robić. Odpowiedzialność spadła na mnie. Oczywiście próbowałam namówić ojca na leczenie ale on twierdził że nie da rady. Ostatnie 4 lata były okropne, ojciec płakał, przewidywał że umrze, pożegnał się nawet ze swoją matką, płakał i mówił że nie ten nałóg go zniszczył, że nie potrafi już z tego wyjść ale mimo to dalej nie chciał iść do AA albo na oddział. Nigdy się nie leczył. Było mi go żal bo wiedziałam że cierpi ale nie mogłam go zmusić do leczenia. W końcu którego ciagu alkoholowego nie wytrzymał i zmarł. Nie wiem czy wiecie jak wygląda pokój takiego człowieka, bałagan, smród itp, ojciec po takich ciągach odstawiał alkohol, dostawał wtedy padaczki, rzygał, trwało to około 2 tygodni. Wynosiłam jego wiaderko z rzygami, sama krew ze skrzepami, jak fusy z kawy. Obrzydliwy zapach octu. Oczywiscie mogłam nie wynosić ale on wtedy nie był w stanie sam podnieść się z łóżka, rzygałby na podłoge i śmierdziałoby w całym domu. Pamiętam ataki padaczki którą musiałam sama opanowywać bo pogotowie nie chciało przyjeżdżać, szybko nauczyłam się sama dozować mu leki uspokajające i na wątrobe. Pamietam tez jako dziecko jak ciągnęłam go do domu bo nie wiedizał nawet w którą strone iść, potem pod domem okazywało się że zgubił klucze, on zasypiał pod drzwiami a ja w nocy biegłam do parku w ciemności szukać kluczy. Miałam wtedy 8 lat. Bardzo go kochałam bo gdy nie pił był cudownym ojcem, bardzo mi go brakuje ale nigdy nie wybacze matce i jemu za to że dorośli ludzie zgotowali własnemu dziecku takie dzieciństwo i przyszłość. Jeśli tego chcecie dla własnych dzieci to tkwijcie dalej w tych związkach, niech Was sumienie spali!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DDAja
sorry miało być "mówił że to ten nałóg go zniszczył"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×