Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ekspansja domowa

Jak często odwiedza was rodzina na obiady i wypady weekendowe ?

Polecane posty

Gość do Ewki
dzieki Ewo w nastepnej rozmowie posłuże sie tym co napisałaś, że to jego rodzice i to on powinien uregulowac stosunki miedzy nami! dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma za co, jakoś cienko to widzę, bo fanatycy katoliccy są niereformowalni, a mamisynki nie lepiej...no, ale powodzenia życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ewki
Dziekuje Ewo🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie co niedzielę odwiedz moja ciotka ;/ zawsze przychodzi wtedy kiedy mamy obiad, żry jak świnia !!! raz z ojcem schabowe chowaliśmy jak przyjechała;/ a raz była tak bezczelna że przyszla z moim kuzynem i mówi tak." B*** popatrz nie ma obiadu to co my tu będziemy robić? Mamy zaproszenie do xxxx to idziemy nie? " No kurwa!!!!!! Szlag mnie o mało nie trafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czytam i czytam
i dochodzę do jednego wniosku, że każdy o wiele chętniej gości swoją rodzinę: rodziców czy rodzeństwo niż teściów.... przy swoich rodzicach czujemy się swobodnie, natomiast to właśnie teściostwo czy dalsza rodzina wywołuje "spinkę" wiem że gdyby moi rodzice wpadli z nienacka (czego nigdy nie robią), nie krzywiliby się że nie mam np kawy czy cukru w domu...ani że nie mam wykwintnego obiadu... natomiast wiem doskonale że gdyby teściowa pojawiła się w drzwiach to dostrzegłaby każde uchybienie i skrytykowała cokolwiek się da.... gdyby była inna nie miałabym takiej awersji do goszczenia jej, sama swoją postawą sprawiła że nie lubię jej gośćić bo wiem że będzie mnie krytykować, sama myśl że ma u mnie być wywołuje już u mnie stres i niechęć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Delilah - a jak mieszkałaś z rodziną i widywałaś ich CODZIENNIE to z nimi nie rozmawiałaś?" Nie no rozmawiałam, ale nie jakoś bardzo dużo. Co było na polskim a co na matematyce. Bo to takie czasy były ;) Z mamą rozmawiam często, bo co 2-3 dni, ale żeby widywać się co dzień przez parę godzin, gotować (przecież mam swój dom i tam gotuję, więc jak miałabym to robić u rodziców), zostawać na noc itp itd - nie wyobrażam sobie. Choć rodziców bardzo kocham. Z teściami to już w ogóle sobie nie wyobrażam, po prostu nie mamy wspólnych tematów. Tyle że ja jestem samotnikiem, z rodziną jestem 2 dni (jeździmy co 3 tygodnie na weekend) i już chcę wracać do siebie i własnych pieleszy ;) choć w domu rodzinnym czuję się swobodnie i lubię tam od czasu do czasu przebywać przez krótki czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Armani Code
@freedom1999 radze zastosowac technike mojej babci czyli stopniowo ograniczac racje zywnosciowe. jak do babci zwalal sie zawsze jej brat z zona (zawsze z pusta reka albo nieswiezymi paczkami, ktore dostawali za darmo) tez w porze obiadu to babcia zaczela obiad robic wczesniej albo, jak przyjechali wczesnie, to pozniej. 'wy juz po obiedzie?' 'tak, juz dawno'. kawa, herbata, ciastko, potem juz bez ciastk. zapewniam, ze jak sie skonczy darmowa micha to i odwiedzinki sie skoncza. @do Ewki wspolczuje. ale to tez trzeba uciac. siostra mojego taty tak lubila (i nadal lubi) na nim zerowac. co drugi weekend wydzwania czy tata nie jedzie do babci i czy by jej (w domysle: tez jej dzieci) nie zabral (a tata musi zajezdzac po nich kilka km). kiedys wozil ja kilka razy do jakiegos znachroa (trasa ok 100km) ale zeby baknela cos o benzynie to za nic. albo zeby tacie zaproponowac podwozke to juz w ogole. w koncu ja i mama zaczelysmy przejmowac telefony i sie ucielo. teraz sam tata sie denerwuje jak jego siostra dzwoni i nie odbiera. w malzenstwie granice trzeba wyznaczyc wyraznie i odciac 'mamusiowanie'. ps. ja akurat lubie wizyty przyszlej tesciowej. ZAWSZE sie zapowiada i pyta po 100 razy czy to na pewno nie problem. skrytykowala mnie tyle razy, ze na palcach moge policzyc i byla to krytyka konstruktywna, jak cos mozna ulepszyc (a nie np. 'brzydki dywan'). wiekszy problem stanowi wiecznie naburmuszona siostra partnera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ekspansja domowa
Same widzicie dziewczyny, że nachodzenie niespodziewane i wpraszanie się na obiady to bardzo nieładne postępowanie i świadczy o braku taktu, dobrego wychowania naszych rodzinek.... Moja mama zawsze dzwoni i rzadko mnie odwiedza.. natomiast szwagierstwo po str mojego męża nie może odciąć pępowiny.... Częso wpadają ni to do mamusi a potem nam dupsko zawracją... a ja ich nie za bardzo lubie, po prostu brak wspólnych tematów , nawet mój mąż ma czasem do nich awersje... Pare razy gdy braciszek męża dzwonił że wpadnie z dzieckami i żonką to my mówiliśmy, że wyjeżdzamy do moich rodziców i nas nie będzie... Skończyłam też z jakimkolwiek poczęstunkiem.... Nie ma u nas grili , nie ma przekąsek, kanapek, obiadów tylko herbata i kawa z ciastkami ze sklepu i do widzenia. Będąc z 8-10 razy u nich w życiu nigdy nie dostałam nic do jedzenia. Zawsze była herbata kawa i ciastka... Dlatego już zmądrzałam.. A kiedyś owszem robiliśmy grille posiadówki z piwkiem, częstowaliśmy koniakiem itp. DZIŚ JUŻ NIE DAM SIĘ RUCHNĄĆ RODZINCE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ekspansja domowa
Z rodziną trzeba dobrze żyć być miłym i z uśmiecham ich witać ale dawać im do zrozumienia że muszą uprzedzać o swoich przyjazdach, bo my mamy swoje plany i koniec z obiadkami... grilami itp. chyba że nas zaproszą do siebie i tam nas ugoszczą..... Nie mamy jeszcze dzieci ale jak bede miała to zamierzam z całą rodziną ich regularnie owiedząć tak jak oni nas napastowali.... he he he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiwunia
U nas jest tak- rodzice męża odwiedzają nas co tydzień i oczekują, że jak oni są u nas w sobotę to my przyjedziemy do nich w niedzielę- jest to trochę męczące, bo jak nie pojedziemy to się obrażą. Zapomniałam dodać, że jak ktoś u nas jest to oni do nas nie przyjadą, bo uważają chyba że całą uwagę im musimy poświęcić. Mąż już z nimi rozmawiał na ten temat, to powiedzieli, że nie chcą przeszkadzać jak mamy innych gości, ale oczywiście wszystko z pretensjami jakbyśmy tylko z nimi mogli się spotykać. To chyba prawda, że inaczej się traktuje swoich rodziców a inaczej teściów- zresztą z teściami jest tak samo- inaczej traktują męża, a inaczej mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×