Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pampina

Makrobiotyka, droga do zdrowia i spadek wagi, start! Zapraszam.

Polecane posty

No bo musimy jeść pełne ziarno, nie? Mamy tak: kasze: wiejska, gryczana, jaglana (kuskus to obrana z otrębów jaglana), może byc manna ale mało, do deserów i takie tam. ziarna: żyto, jęczmień (pęczak), owies (płatki owsiane najlepiej całe, nie błyskawiczne), pszenica. Ziarno znalazłam u chłpa na bazarze, 1,20 za kg. Trzeba mocno płukać, bo zakurzone, ale nic mu nie brakuje. Ugotujesz sobie na 2-3 dni i można mieszać w dowolnej kombinacji z kaszami, innymi ziarnami, pestkami (słonecznik, dynia, sezam, siemie lniane.. i orzechami) Na słodko pycja kasza jaglana z rodzynkami i jabłkami + cynamon). Oczywiście do tej kombinacji kasz wszelkie warzywa. Co masz i jak chcesz. Ja lubię warzywa z patelni : kalafior, kapusta, por i to szybko na odrobinie oleju zasmażamy, lekko dusimy w to te kasze ugotowane wcześniej i siup! do dzioba! :) żyto się długo gotuje, z 2-3 godz. Tak samo fasole, nawet 5. Ale są pycha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haj. Dzień minął nieco spokojniej i bliski ideału, jeśli chodzi o żywienie grubej, lecz pech sprawił, że Pam jest chwilkę przed @, więc tak strasznie ale to strasznie chodził za mną jakiś wielki węglowodan, że w końcu wparowałam do sklepu z napisem wódki, słodycze, papierosy... ..wchodzę... ...łypię okiem w lewo, ...prawo, lewo... i mówię do ciacha za ladą: słodycze to to co widać??! -tia.. - mówi ciacho. -To poprosze wszystko. Dwa razy. I wyszłam z największą maxi Princessą białą w gębie. W torbie przyczaił się jeszcze Grzesiek w czekoladzie i dwa bez, ale po princesce powiedziałam mu stanowczo NIE. Te bez oddałam dzieciom. Zczytałam jeszcze, że właśnie pożarłam 249 kcal, ale stwierdziłam że co, na takie stresssy, to mi wolno. Teraz rano mam za sobą wielką michę musli, z cukrami w formie rodzynek i jabłka jedynie, a tak w ogóle to z orzechami, płatkami ow, słonecznikiem i innymi śmieciami. Dziś kasza gryczana z dynią bo jest. I jak Gillian, zaatakowałaś już jakieś płatki, zboża strączki? Pozdrówka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam w piątkowe przedpołudnie :-) dziś czeka mnie wielkie sprzątanie i zaraz się do niego zabieram, tylko wypiję kawę :D Pampina --> nie zaatakowałam, ponieważ mam duży remont w domu, więc moje gotowanie ogranicza się do minimum albo w ogóle wychodzi z domu :D (czytaj: wysyłam chłopów na obiad w knajpie); zakupy robię minimalne, bo wszędzie wszechobecny kurz, więc dopóki wszystko nie wróci do normy, nie ma mowy o hodowli kiełków czy gotowaniu i przechowywaniu zbóż :D dziś sprzątam po gładzi - teoretycznie dwa pokoje, praktycznie - całe mieszkanie :-( jutro - jak dobrze pójdzie - zaczniemy cyklinować podłogi... mam więc co robić, a jeśli wszystko się uda, z czystym sumieniem zaliczę sobie dzisiejszy dzień do udanych nie tylko pod względem diety, ale przede wszystkim - ruchu! intensywnego!!! :D miłego dzionka 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to faktycznie, jak sobie tak źródło obfitości zakurzyłaś, i jedzenia nie ma bo nie, to pozazdrościć. Ja mam budowę obok domu, więc kuchnia w stanie dziewiczym i wyposażona. Nie jest dobrze, znów się zapędzam, od biegania boli stopa i notoryczny brak czasu. Ale nic. Jeszcze mamy jutro, pojutrze.. popojutrze... popopo.... Będzie lepiej. Dziś na obiad moja zjanginizowana marchewa z cebulką wylądaowała w towarzystwie płatków ow i zrobiłam z niej placki a'la ziemniaczane. A wcześniej dynia w roli zamiennika do placków. Bajer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brzmi smakowicie :-) a ja poszalałam przy szorowaniu podłóg - jedyne 10 godzin i wszystko na kolanach: czuję się, jakbym na kolanach do Częstochowy zawędrowała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Dawno sie nie odzywalam i w ogole bylam zla. Od wakacji, czyli przez 2 tygodnie, juz dwa razy zarlam pizze (w tym jedna niedobra i druga w masowych ilosciah) i nawet piwo pilam :( Waga, ktora przed ostatnia pizzowa uczta spadla znow do 81,2, skoczyla znow do 82. Nie az tak zle. Ale walcze. Dzis robie sobie detoks z ksiazki Gillian (Gillian, robilas kiedys?). Probowalam juz jakis czas temu, ale wieczorem padlam, tak mnie bolala glowa, ze musialam cos zjesc, i musialby to byc tosty. Dzis probuje znowu, moze tym razem sie uda, i zapoczatkuje jakas dobra faze mojego odchudzania znowu. Wlasnie zjadlam peczak z brokulami. Poczytalam artykuly na wikipedii i jestem zielona, i nie wiem, czy peczak jest dobry czy zly. Ale Pampina jadla, wiec raczej dobry 🖐️. 100 gram surowego w woreczku wygladalo bezbronnie, ale oczywiscie nie dalam rady calemu. Gdyby to byl makaron, dalabym rady dwom takim :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daddy-long-legs --> nie robiłam oczyszczenia, bo nie bardzo mam teraz możliwość; dla mnie jednak sukcesem jest stosowanie się do zasad diety, więc na razie o oczyszczaniu nie myślę... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haj. Tera ja wracam na płonącym rumaku. Byłam w samym środku dna. Buł urlopik, były wakacje, dyscyplina też była na wakacjach, a ja biedna w samym środku kulinarnej orgii. Waga stuknęła w 76 kiogyramóówww. Od trzech tygodni jestem na diecie dr Dąbrowskiej. Dziś było komisyjne odważanie, było 70,1. Ze mną jest razem moja siostra osobista, ta znowu ma 20 kilo mniej, mimo, że wysoka jak ja. Ale jest to też oczyszczanie i powrót do zdrowia. Wygląda jak śmierć na chorągwi, ale przynajmniej dolegliwości ustępują. Zamierza mnie wlec przez tą drogę jeszcze dwa tygodnie. A ja zamierzam po niej wracać do mojej makrobiotyki, bo to fajna rzecz. Tak więc przepraszam za zniknięcie i pozdrawiam. Będę się odmeldowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem już o trzy dni do końca diety Dąbrowskiej. Zejszło ze mnie 6-7 kilo. No polecam, choć sam post to czysta udręka. W piateczek będzie ostateczne ważenie i wielki finisz. Finisz się odbędzie świętowaniem przy kawie z mlekiem i garści płatków owsianych. Na razie się zbroję. Kupiłam rodzynków, orzeszków, zapas kaszy i cieciorki. Będzie sabat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pampina, jestes tu jeszcze! :) Myslalm, ze jak ja zarzucilas kafeteryjne odchudzanie, a tu prosze, znowu Cie widac. Dosc spektakularnie rowniez. U mnie ostatnio, jak zawsze w sumie, przestoj. Znow bylam na wakacjach, znow pizze i makarony i nutella. Gdybym jadla ryby, schudlabym 10 kg, bo tam wszedzie pelno rybiarni, ale niestety dla mnie tylko sporadyczna wege lazania gdzieniegdzie. Ale teraz, kilka dni po wakacjach, znow sie odbijam. Mam ochote na fasole, na borkuly, na kielki (kielki ciecierzycy i ogolnie fasolek sa fantastyczne), na pasztet ze straczkow, ktorego nie umiem zrobic. Co ciekawe, przez tydzien jedzenia tych makaronow, serow i slodyczy na wadze mniej wiecej tyle, co przed wakacjami, a w talii 1 cm mniej. Co najwyzej od chodzenia po plazy i uciekania przed wielkimi falami. Trzeba leciec do pracy, wpadne za niedlugo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dedederde
za niedługo? haha rok ponad minął dobnre haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ou
czy schudlyscie na tej diecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×