Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ja jestem pania piszaca

Watek o szpitalu, przypadki kompromitujace nasza sluzbe zdrowia.

Polecane posty

Gość hsffsafd
jak ja rodziłam to była dziewczyna z astmą- wskazanie do cesarki. ale u nas w szpitalu cesarek 'nie lubią' więc jaj kazali rodzić sn. W trakcie dziewczyna dostała ataku astmy, ze 3 razy traciła świadomość, podawali jej tlen. W trakcie porodu dziecko się odwróciło, lekarz jej ręke do macicy włożył i na żywca dziecko odwracał główka. Dziecko urodziło się z obrzękiem głowy, i ogólnie codziennie cos nowego mu dolegało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamamamussskaaa
Do jakie te baby dzisiaj "delikatne osunęła sie na ziemie bo jej słabo, wiec wszyscy biegnijmy ją ratować. Ach och, jak ona cierpi, bo rodzi." Czytaj ze zrozumieniem tępa idiotko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do wpisu wyzej
Racja racja.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domidomiii
ja rodzilam przez cc, w szpitalu pytali sie czy zostawic dzieckoczy zabrac, pokazywali jak karmic(anie jak tu niektorzy pisza ze sie darli bo dziecko niechcialo ssac)tego wsztkiego uczyli a po porodzie w domu przez 3 tyg nic nie robilam bo moj maz byl zamna, to on gotowal, robil zakupy, po urlopie mail caly czas 12 i tez po pracy pomaga wkoncu to tez jego syn, sam do wszytkiego sie rwie, ja mowie przespij sie odpocznij przed praca a on nie, wiec dziewczyny w szpitalu nie musi byc jak w sredniowieczy i facet tez moze zajmowac sie dzieckiem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej co w pole chce isc
i bardzo dobrze,ze narzekaja i sie uzalaja nad soba.i powinny robic to jeszcze glosniej by w koncu cos sie zmienilo w tej chorej sluzbie zdrowia. mieszkam w niemczech tu zupelnie inaczej traktuje sie kobiety i tu nikt nad soba sie nie uzala,bo po prostu takie sytuacje nie maja mmiejsca jak opisuja tu kobiety. A jak cos sie wydarzy,lekarz popelni blad to jest o tym glosno a lekarz staje przed sadem widze,ze preferujesz sredniowiecze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamburyna
Podnosze bo ciekawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopoki tu beda takie glosy oburzenia ze jak smiemy sie skarzyc na zle traktowanie-dopoty beda takie sytuacje nie mozemy sie godzic na cos takiego- bo jestesmy ludzmi a nie zwierzetami- i poszanowanie godnosci to priorytet a jak sobie obsluga lekarska nie radzi z pacjentami- to niech kurde zmienia zawod po 2-czasami "wydarcie mordy" to bylabby metoda na szczegolnie niemile panie- ale rodzac 1 dziecko to kobitki takie przestraszone i zahukane-to sie boja odezwac- zeby bardzie sobie nie zaszkodzic ja nie rodzilam w Pl- wiec zastrzezen do personelu raczej nie mam- ale nadal mi sie scyzoryk w kieszeni otwiera jak pomysle ze moja siostre po porodzie(1 rok temu) szyli na zywca- boim szkoda na znieczulenie bylo gorzej niz rzeznia :?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Warta tarta
I jeszcze sie dziwia ze boli bo pacjentka zagryza jezyk? Odnosnie szycia na zywca. Minely czasy komuny, tak jak sie dba o klienta w sklepie tak powinno sie podchodzic w innych placowkach w szpitalu tez. I to wcale nie zaskakujace ze rosnie popularnosc prywatnych klinik do rodzenia dzieci - taki eskulap w bielsku, placisz 500zl (czy jakos tak) i pielegniarka przychodzi i sie pyta czy wziasc dziecko zeby mama odpoczela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
warta tarta- dokładnie to samo pomyślałam. Nie wymagałam w ciąży żeby obcy ludzie na chodniku mi pomagali przejść, bo ślisko a ciąża zagrożona, żeby sąsiadka robiła mi zakupy a znajoma kosmetyczka wpadła zrobić pedicure... Ale panie w szpitalu taki mają zawód- zarabiają, i mają obowiązek przestrzegać praw pacjenta- m.in. wykonywać zawód z ostrożnością, starannością, unikać błędów, a pacjenta informować o wszystkim i traktować z szacunkiem. Dostają za to pieniądze, nasze pieniadze, trzeba zaznaczyć. Załóżmy że pracuję w hotelu- przychodzi gość i prosi o nowy ręcznik, bo mu się ubrudził, zmoczył, nie wiem, cokolwiek. Mam zacząć pyskować że mam tu cały hotel na głowie, a on przesadza i delikatnisia z siebie robi, bo przecież raz się może brudnym wytrzeć? A ja mam wszystkich gości na głowie? Co do pomyłek czy błędów w szpitalu... Wolę pominąć już milczeniem pierwszy poród, przedwczesny, w szpitalu klinicznym, nie chcę tu nikogo straszyć, ale tam już były podstawy do oskarżania lekarzy i położnej... Nie mam na to siły i pieniędzy. W drugiej ciąży- też zagrożonej, lekarz w 14 tc stwierdził że szyjka wprawdzie długa i zamknięta, ale miękka, a że w pierwszej była niewydolna, skierował mnie na zakładanie szwu do szpitala. Nie chciałam wracać do kliniki, poszłam do innego szpitala- zbadali, stwierdzili że szyjka długa a "profilaktycznie szwu się nie zakłada", poza tym stwierdzili że to raczej niemożliwe żeby powtórzyły się problemy z pierwszej ciąży, wtedy to była wina jakiejś infekcji (alleluja! w końcu się dowiedziałam skąd to się wzięło, a nikt nie potrafił powiedzieć!). Jak w końcu trafiłam na patologię do szpitala w 21 tc, z niewydolną szyjką- króciutką, rozwartą, ordynator od razu pytał- "a lekarz prowadzący nie zalecał pani zakładania szwu ok. 14- 15 tc?" Tego dnia kiedy trafiłam na patologię- czułam że coś jest nie tak, inaczej się tego nie da określić. Zaczęło mnie mdlić ze strachu, zdecydowałam że idę (jednak) na kontrolę do tej nieszczęsnej kliniki- ona była najbliżej. Powiedziałam na SOR-ze że nie wyczuwam ruchów dziecka- szybkie usg, niby wszystko ok. Wyjaśniłam czemu panikuję, że niewydolna szyjka w pierwszej ciąży, no to jeszcze usg przez pochwę- szyjka 1,5 cm, rozwarcie. I teraz wiem że dobrze że tak wyszło, ale mnie zatkało "nie przyjmiemy pani, bo mamy remont i przyjmujemy wyższe ciąże, bo mają większe szanse"- u mnie "ledwie" 21 tc. Powiedzieli w jakim szpitalu jest dobry sprzęt dla wcześniaków i polecili tam spróbować. Teraz wiem że jeśli w ogóle mieli miejsce, mieli obowiązek mnie przyjąć, a jeśli nie mieli miejsc/sprzętu/lekarzy, powinni sami mi zapewnić miejsce w innym i transport karetką (w takim stanie w ogóle nie powinnam być w pionie, o chodzeniu nie mówiąc). W szpitalu w którym leżałam na patologii wszystko właściwie na najwyższym poziomie, rodziłam też tam i poczułam się jak w innym świecie. Fakt, pośpiech na porodówkach, ale mają tam cyrk na kółkach i i tak nieźle że to wszystko działa. Jedyne zastrzeżenia mam do opieki po porodzie- dziecko traci na wadze- 200 g. w pierwszej dobie (karmiłam piersią). Potem się dowiedziałam że do 10% wagi urodzeniowej może stracić i do tego momentu się nie panikuje. Przyszła jedna pani od noworodków, popatrzyła na zapisy, powiedziała że traci na wadze i mogę dokarmiać mm, stoi tam i tam. Podziękowałam za radę. Następna wizyta, inna pani, patrzy na zapisy "a pani dokarmia mm, tak?". Mówię że nie dokarmiam, karmię piersią, a ona "przecież miała pani POLECONE karmić mm!". Stwierdziłam że dziecko potrafi jeść, ja mleko mam- poprosiła o pokazanie piersi, ja pokazałam- a ona wyciąga łapę i tak mi pierś ścisnęła że ją mleko obsikało... Miałam ochotę jej przydzwonić. Po tym ostra utarczka słowna odnośnie karmienia, zakończona oburzonym stwierdzeniem pani "karmi pani na własną odpowiedzialność!"... Po historiach z kafe byłam nastawiona raczej na terror laktacyjny, i trochę mnie zatkało, a po tym jak mi wmawiały że nie dając mm robię dziecku krzywdę, prosiłam o wizytę pediatrę i z nim na temat zdrowia dziecka rozmawiałam. Przynoszono mi co 8 godz. 2 tabletki paracetamolu z poleceniem żeby brać jak boli- że jest bezpieczny w takiej dawce i nie przenika do mleka. Chciałam być na chodzie, to brałam. Po powrocie do domu brałam dalej- jeszcze dzwoniłam do szpitala zapytać, usłyszałam że do tygodnia można brać, i potwierdzenie ze nie przenika do mleka. W efekcie strułam się tym paracetamolem niemożliwie, miałam pokrzywkę taką że mąż mi w nocy ręce trzymał bo tak się drapałam, nogi i brzuch jak w wybroczynach, dziecko całe wysypane... Pediatra mi potem powiedziała że dłużej brany oczywiście że do mleka przenika, tyle że nie powinien szkodzić. Jeszcze potem przy karmieniu branie więcej niż jednej tabletki kończyło się problemami skórnymi i u mnie, i u dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdshs
izba przyjąć CZMP - 2 dni przed porodem, przywieziona z innego szpitala- położna do mnie - proszę wziąć torbę i idziemy na górę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szpital kliniczny w Poznaniu...Poród 15h sn,urodziłam o 00:04 , o 6 dali mi synka i wszystko byłoby ok gdyby nie to,ze wogóle niec nie kumałam ,byłam po narkozie(miałam do szycia) i kompletnie nie wiedziałam co sie dzieje...o 8 przetaczano mi 2j krwi,nie mogłam wstac,mój synek leżał i płakał jak nie wiem...zadna połozna nie miała czasu zeby przyjsc...do godziny 15 syn lezał z osiusianym pampersem i głodny (mój pokarm nie wystarzał a połozne nie miały czasu zeby przyniesc mm),po dwóch dniach powiedziano mi ze mam sie pakowac bo nie ma miejsc ... dopóki narzeczony nie przyjechał co 5 min mnie pytali kiedy bedzie bo juz inne czekaja... A wracajac do porodu , miałam swoja sale...w trakcie puka jakas Pani pyta czy moze skorzystac z toalety bo rodzi na korytarzu... To sa własnie Polskie realia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yourga
karolcia noż to masakra ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efbiaj
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła_mama___000000
matko..już przez to się boję porodu a jeszcze 15 tygodni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×