Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Black and black

Boję się rozwodu, a jestem nieszczęsliwa

Polecane posty

Gość Black and black

witajcie, nie mogę dzisiaj zasnąć, smutno mi cholernie Zastanawiam się nad rozwodem, Nie boję się życia po rozwodzie - boję się podjąć decyzję o rozwodzie, muszę się gdzieś wygadać, poradzić Jestem jeszcze młoda (27 lat) atrakcyjna, właśnie zaczęłam świetnie płatną pracę, marzę o tym, żeby się spakować i uciec jak najdalej od człowieka, który stal się dla mnie obcy. Jednak boję się, że skrzywdzę tym mojego męża, nasze rodziny, które uważają nas za idealne małżeństwo. Mój mąż kiedyś znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie, to był dość koszmarny okres w moim życiu i gdybym wtedy go zostawiła nie miałabym żadnych wyrzutów sumienia, ale on się zmienił, teraz wszystko się układa a on zachowuje się tak, że już chyba trudniej znaleźć lepszego faceta :( i na tym polega problem - jak ja mam w tej sytuacji go zostawić ? Jak spojrzę sobie w twarz, jemu, rodzinie, jak pogodzę się z tym co zrobiłam. Chciałabym odzyskać wolność, zamieszkać sama i już nigdy nie wiązać się z mężczyzną, nie mam dzieci, nie chcę ich mieć. Jak żyć i patrzeć sobie w oczy po złamaniu przysięgi małżeńskiej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black and black
Pogada ktoś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dworzec nietypowy
Idz na terapie psychologiczną bo to poważna sprawa.Może terapia małżeństw potem.Coś przestało klikać.Może miałaś chry dopływ adrenaliny z przemocy i się trzymało a teraz rozpada? Może okłamywałaś się cały czas a teraz wybuchło? Jeśli jesteś zdecydowana odejść a niezdecydowana złożyć pozew niech zrobi to za ciebie prawnik.Wycofać się przecież też mozna.Za błędy się płaci a w decyzjach trzeba być konsekwentnym.Jaki problem powiedzieć o tym wszystkim najbliższym? Bo konwenanse itp? Chcesz byc ciągle hipokrytką i oszukiwać? Żyjesz dla kogoś czy dla siebie a może z kimś?Odpowiedz sobie gdzie jesteś ,kim i do czego zmierzasz a nie upupiaj sie i zadręczaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to kup sobie misia
Bedzie cie podtrzymywal na duch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aberracja^
A co takiego wydarzyło się, że zaprzestał tej przemocy względem Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozesz powiedziec zgodnie
z prawda, ze mimo ze sie zmienil, nigdy nie zapomnialas krzywdy, ze tkwi w tobie .. i ze masz traume oraz spaczone wiodzenie mezczyzn ... (nie chcesz przeciez zadnego ) mysle ze nie powinnas miec wyrzutow, to TWOJE zycie, ty je przezywaj tak, jak chcesz dosc sie nacierpialas w swoim czasie nawet nie wiesz jak moze ci to wyjsc na dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
w Tobie cały czas tkwi to co Ci maz zrobił jak sie nad Toba znęcał, nie mozesz miec wyrzutów ze chcesz odejśc, zrób to czego pragniesz to twoje zycie i nie patrz na innych i ich zdanie, lliczysz sie tylko Ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black and black
@dworzec - nie chcę terapii, psychiatrów, psychologów - nie mam ochoty płacić komuś za to, żeby łaskawie wysłuchał, co mam do powiedzenia - bo tylko o to w terapiach chodzi, one niczego nie rozwiązują, obawiam się, że możesz mieć rację w tym co piszesz o adrenalinie, jeśli zaś chodzi o opowiadaniu wszystkim, co i jak, to właściwie nie bardzo wiem, co miałabym powiedzieć, bo jak już napisałam nie mam w tej chwili żadnego powodu, żeby się rozwodzić @aberracja^ - nic, nic się nie stało, tzn. ja nic nie zrobiłam specjalnego, nie straszyłam go rozwodem, nie wyprowadzałam się, nie stawiałam ultimatum, po prostu przestał i właściwie nie wiem kim jest i dlaczego tak się zachowywał, teraz jest prawie święty i gdybym miała pewność, że chcę się z nim rozwieść, bo mam żal albo tkwią we mnie jakieś krzywdy byłoby mi dużo łatwiej, ale mnie nic nie boli w środku, nie chcę go zranić, skrzywdzić, nie chce się szarpać z rozwodem chciałabym po prostu już móc wrócić do pustego domu i w spokoju, w samotności, napić się kawy wydaje mi się, że to ja nie dorosłam do małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robo 28u
ty idiotko, po co dałas sie namowic na slub za mlodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black and black
są tu może dziewczyny, które podjęły decyzje o rozwodzie ? jak to u was wyglądało ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
Spójrz na siebie inaczej, masz jedno życie, "na drugie nie masz szans". Właściwie zawsze będzie to sztuka dokonywania wyboru. Może jestem pesymistą, ale wydaje mi się, że w życiu trzeba minimalizować to co złe, bo szczęścia nie da się osiągnąć. Niestety, to prawda takie obiektywne trwa tylko chwilę. Dłużej może trwać tylko w każdym człowieku z osobna jeśli umie sięje podsycać, ja nie potrafię. Zastanów sięco dla Ciebie jest ważne w życiu i tym się kieruj. Tak wiem, że dobrze jest przy okazji nie ranić innych. Tylko, że trzeba mieć nie lada determinację, żeby wytrwać w związku z kimś z kim nie chcesz być i nie zranić tej drugiej osoby jeszcze bardziej niż wtedy kiedy odejdziesz. Odejść to jest też oznaka odpowiedzialności życiowej. Dajesz szansę na ułożenie sobie życia. Nikt z nas nie da Ci dobrej odpowiedzi. Ona jest w Tobie i siebie słuchaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black & black
"Tylko, że trzeba mieć nie lada determinację, żeby wytrwać w związku z kimś z kim nie chcesz być i nie zranić tej drugiej osoby jeszcze bardziej niż wtedy kiedy odejdziesz." mhm, to jest dobrze powiedziane, nie wiem na ile wystarczy mi siły, żeby być idealną żoną, na pewno nie starczy na zbyt długo "Odejść to jest też oznaka odpowiedzialności życiowej. Dajesz szansę na ułożenie sobie życia." czasami wydaje mi się, że ten facet za bardzo mnie kocha, żeby myśleć o ułożeniu sobie z kimkolwiek życia, to mnie najbardziej przeraża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
Niestety, nie dam rady już nic więcej powiedzieć, bo dawanie rad jest do niczego. Odpowiedzi szukaj w sobie, to nie musi być łatwe. Można nie przespać nocy i mieć kłopoty w robocie. To wszystko jest możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedno zycie twoje
"boję się, że skrzywdzę tym mojego męża, nasze rodziny, które uważają nas za idealne małżeństwo" tez tak mialam ,dzisiaj wiem ze to nie ma sensu skladam pozew o rozwod pozalatwiamy zalegle sprawy i bay

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobry mąż a ona
znam taka jedną: kochanka ma męża i pewnie też planowała rozwód by bezkarnie kurwic się z żonatym gdy żona odkryła kurewstwo męża dziwkarz wyparł się jakichkolwiek relacji z kochanką i co? kochanka przestała mysleć o rozwodzie zaczęła się troszczyć o swojego męża byc moze i autorce o to chodziło jak mozna byc takim podłym człowiekiem autorko!!!!!!!!nie dorosłaś do małżenstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O naturalnie! Należy natychmiast powołać agencję państwową do określania, kto jest dojrzały do małżeństwa :P Ci co nie są należy skierować do karnej kompanii na resocjalizację na 5 lat. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Posłuchaj - z jednej strony masz dosyć życia z mężem, z drugiej strony jest Ci go żal. Czy uważasz, że bycie z kim do końca życia tylko dlatego że Ci go żal (litujesz się nad nim) to wystarczający powód ? Tak naprawdę wynika z tego że masz wybór - swoje szczęście lub męża (zakładam że jest szczęśliwy z Tobą). Proponuję żebyś się zdecydowała raz i już do końca albo na jakiś dłuższy okres - OK zostaje z nim, rezygnuje ze swojego szczęścia niech on będzie szczęśliwy. Albo - dla mnie moje szczęście jest ważniejsze. Może wyobraź sobie swoje życie za 10 lat kiedy dokonasz jednego wyboru i też siebie za 10 lat dokonasz drugiego. Może będzie łatwiej. A czego tak naprawdę się boisz, bo chyba najbardziej to "oj będzie wstyd" ? A propos terapii - masz mylne o tym pojęcie. Dobry terapeuta którego znam to poświęca tylko ok 10-15% czasu na wyżalania się i opisywanie problemu. Reszta to plan działania, jak pracować nad związkiem, metody komplementowania itd. Podaje nam instrukcje co można zrobić i je omawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Jacek, po pierwsze co do terapii zdania nie zmienię, po drugie nie będzie mi niczego wstyd, bo nie mam się czego wstydzić, nie mieszkam na wsi gdzie sąsiedzi zaglądają mi do okna, mam głęboko gdzieś, co mówią o mnie nieżyczliwe mi osoby, napisałam konkretnie, boję się zranić tych, którym na mnie zależy @dobry mąż a ona umiesz czytać ? @jedno zycie twoje dlaczego porzucasz męża ? co sprawiło, że podjęłaś taką decyzję ? powiedziałaś już mężowi jak zareagował ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej nie musisz placic za terapie małżeńską sa w miastach osrodki w ktorch jest to zupelnie darmowe i naprawde mozna trafic na swietnych specjalistow w tej dziedzinie, jesli oczywiscie chcesz........co do decyzji o rozwodzie, jesli naprawde jestes nieszczesliwa i nie wyobrazasz sobie dalszego zycia z mezem .....to zastanow sie czy naprawde bedzie dobre to jesli z nim zostaniesz.............ja jestem po rozwodzie, nei bylo lekko ale wiem, ze to byla bardzo dobra decyzja(sorki ze bez polskich znkow :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@agnieszk, nie mam żadnych problemów finansowych ;) nie w tym rzecz, ale niewazne zostawmy już tę terapię w spokoju napiszesz mi coś więcej o swoim rozwodzie ? jak i dlaczego to się stało ? jak Twój mąż zareagował ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na poczatku jest w miare spokojnie, powjawia sie mys, to kolejny kryzys ktory minie, potem stawanie na rzesach by uratować małżeństwo ...... az wreszcie pogodzenie sie z tym ze to koniec....powiem tak jesli naprawde w malzenstwie sie nei uklada po pewnym czasie co prawda bardzo dlugim ale czesto malzonkowie dochodza do wniosku, ze to byla dobra decyzja......................i tu mysle, ze bez znaczenia jest ktora strona jest "winna" ....takie jest moje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba z kosmosu
myslę ze autorka kogos ma i nie ma ochoty ratowac swojego zwiazku jak mozna przekreslac zwiazek ot tak? najgorsze masz za soba czy chcesz sie mscic? mysle autorko ze juz duzo osiagnelas zmieniajac meza na lepsze czy rzeczywiscie nie masz nikogo na horyzoncie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno, kazdy powod rozwodu tak samo boli osobe od ktorej sie odchodzi.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@chyba z kosmosu nie mam nikogo, z kim chciałabym się związać po rozwodzie co do zmienienia męża na lepsze - ja go nie zmieniałam, nie wiem czemu się zmienił, ale już napisałam, że nie jego agresja jest powodem rozstania, gdybym wtedy podjęła decyzję na pewno byłoby mi łatwiej, ale teraz nie chcę używać tego argumentu żeby zdjąć z siebie odpowiedzialność, że nam nie wyszło, chociaż niestety taka pokusa jest jak łatwo się domyślić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to jednak..
..nie prawda,że jak raz uderzy to będzie cały czas bił.Też bym radziła iść na terapię małżeńska,a później jeżeli już myśleć o rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba z kosmosu
czytam ostatnie posty autorko ile lat trwał wasz zwiazek?w jakim jestescie wieku? czy macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@chyba z kosmosu, odpowiadam na Twoje pytania ja 27 lat on 29, ślub wzięliśmy 2,5 roku temu, miałam 24 lata, wcześniej znaliśmy się trochę ponad rok, pól roku mieszkaliśmy razem nie mamy dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
ja ci powiem, czemu sie zmienił. Otóż zmienił sie, bo zauważył, ze się od niego oddalasz i zaczyna ci zwisać to co on mówi i robi. Powiem tak, jakbym czytała o sobie - to co napisałas. też pewnego dnia zdałam sobie sprawę z tego, ze to koniec i ten człwoiek już mnie nie skrzywdzi i nie doprowadzi do płaczu. Zaczełam reagowac inaczej noż do tamtej pory, na jego docinki, na jego głupie zachowanie. I to sprawiło, ze on sie zmienił, i teraz faktycznie prawie niczego mu nie mogę zarzucic. Tylko że ja jestem starsza od ciebie, sporo, nie mam odwagi wywracać zycia do góry nogami. I czuję się paradoksalnie odpowiedzialna za to, zeby on miał ugotowane i uprane. Za nic wiecej, nasze zycie "małzenskie" jeśli rozumiesz co mam na mysli, nie istnieje od prawie 5 lat. Żyjemy sobie obok, i to jest chyba najlepsze co można zrobić w takiej sytuacji. Jeśli masz gdzie odejsć, masz swoje lokum, to odejdź. Bo powiem ci, ze mam poczucie przegranego zycia. jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×