Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ogórkolubna

Jak spędzacie tegoroczne wakacje mając malutkie dzecko ?

Polecane posty

Gość nie wierzeee
Beaciko, ogólnie się zgadzam...natomiast uważam też, że na każde dziecko jest sposób, tylko czasem bardzo trudno go znaleźć...np. nie zaleca się krzyczenia, czy klapsów, a ja uważam ze są dzieci, na które to ma idealny wpływ, oczywiście nie mówię o krzyku, czy klapsach na codzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bellisimma
Ogórkoluba odpowiedziałaś sobie sama na pytanie! :P że ludzie pukają się w czoło, że jak z dzieckiem w góry??? A ja zapytam, że jak z dzieckiem nad morze???? przecież piasek, wieje wiatr, zimne morze i często pada nad tym morzem hehe taki sam wyczyn jak i w górach :P Pierwszy raz synek był z nami w Tatrach jak miał 10m, byliśmy z nim m.in. na Nosalu, Wielkiej Kopie Królewskiej. Można? -można! Bierzesz nosidło, ekwipunek dla dziecka, termos z gorącą wodą do podgrzania zupki / mleka/kaszki, pieluchy, chusteczki, cerate/przewijak i robisz przerwy co 2-3h, i wtedy przewijasz na szlaku/ na trawce, karmisz, w czym problem?? Czy dali ci argumenty dlaczego nie? -ci wszyscy pukający się w czoło niedowiarki na wieść że chcesz jechać w góry?? Myślę, że oni nawet nie wiedzą jak można taki wypad zorganizować dlatego dla nich to wyczyn i głupota. Wiesz co ci powiem/napiszę po krótkim namyśle stwierdzam że nad morze/jezioro bierzesz te same ze sobą rzeczy co ja w góry, tylko zamiast nosiła bierzesz wózek. Co więcej, młody w górach jest spokojniejszy niż na plaży nad morzem! W górach w nosidle, siedzi, rozgląda się, śpiewa, gada, a na plaży biega tu i tam, ludziom po kocach, sypie piaskiem. Zatem jak widzisz góry mogą być cudowne jak się chce i nie słucha się osób które w życiu nie były z dzieckiem w górach i nie mają o nich bladego pojęcia. Nie mówię tu o Orlej Perci czy Świnicy, bo w te partie wysokich gór się nie wpinamy, tylko raczej w średniej wielkości góry, ale jest wiele dolin, prostych szlaków które zapierają dech w piersiach, bo nad morzem czy jeziorze obraz wciąż ten sam do znudzenia;) więc dla dziecka to też nie lada atrakcja. Ps. Powiedz mężowi że na Gubałówkę się nie trzeba wspinać, bo tam jeździ kolejka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie tez byl taki okres, zwlaszcza z synkiem, ze ciagle cos broil. Przysuwal sobie krzeslo do zlewu, zabranialam, odsuwalam. No to on do zmywarki, mowilam nie wolno. No to on do piekranika. Mowilam nie wolno. No to on do szafek sie probowal dobrac. Zwracalam uwage. No to mu sie nudzilo i szedl sie bawic zabawkami 5 min, a po 5 min od nowa z krzeslem do zlewu :O takze nie mysl sobie ze jestes wyjatkowa, ze ci sie straszne dziecko trafilo. Dzieci to sa dzieci, testuja nas cigle, maja glupie pomysly, ale od tego jestesmy my, rodzice, z (mam nadzieje) odrobina oleju w glowie, zeby je temperowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my jedziemy 15.08 z dziecmi w norweskie gory na tydzien, zobaczymy jak bedzie ;) oby tylko za duzo nie padalo a damy rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
W każdym razie nic na siłę...jak nie mam przekonania, wewnętrzny opór żeby nie jechać na wakacje z 1,5 rocznym, to nie jedziesz, normalne, nie ma co się stresować i jechać na siłę, bo teraz jest taka moda...Nie chodzi nawet o to, że dziecku coś się stanie, bo jak jest zdrowe, to raczej nic mu się nie stanie, bardziej chodzi o komfort psychiczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
nie wierzę, a Ty masz dzieci, bo taka tajemnicza dość jesteś :-) Zgadzam się z wieloma Twoimi wypowiedziami i widzę, że wiesz, o co mi chodzi. Bo właśnie o komfort psychiczny chodzi,że jak ktoś się źle czuje na wyjeździe,nie powinien się zmuszać dlatego,że ktoś na forum mu napisze, ze trzyma dziecko w klatce i że jest głupi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
My planowaliśmy góry, ale rezygnujemy ze względu na zbyt długą podróż.Być może wybierzemy się na tydzień nad morze, raz już byliśmy nad morzem, teraz byłby 2 raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko zeby nie bylo: ja nie mowie ze masz gdzies jechac jesli ty sama tego nie chcesz. Sa rozne gusta i rozne sposoby na spedzanie urlopu. Tylko mnie denerwuje twoje podejscie, ze we wszystkim widzisz problem: usypianie, kapanie, jedzenie, bawienie w ziemi, wyjscie do parku, szafki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
A jeszcze jakaś ktoś mieszka w fajnej cichej okolicy i ma domek z ogrodem, to na prawdę myślę że nie powinien mieć parcia na wyjazdy wakacyjne z maluszkami :) Nie, nie mam dzieci, ale że tak powiem jestem mocno w temacie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
Ale temat sie rozkrecil :) Jeszcze nie przeczytalam wszystkich postow (zaraz to zrobie), ale chcialam tylko powiedziec, ze u nas kapanie i usypianie trwa godzine max., bo moj syn zasypia sam w lozeczku i nie musi byc kolysany, ale to tez trwalo troche zanim sie tego nauczyl (mial 4 miesiace). Poza tym jest bardzo samodzielnym chlopcem, ale byl tego uczony od poczatku. Nigdy nie bylo tak, ze kazda wolna chwile miedzy sprzataniem, gotowaniem a reszta zajec poswiecalismy jemu. Zwariowalabym gdybym tak robila, bo wiem, ze nie dalabym rady. On od poczatku kladziony byl na macie, zeby uczyl sie bawic samodzielnie, czy w lezaczku z powieszonymi grzechotkami, pozniej jak zaczal raczkowac to smigal po podlodze, w ogrodku po trawie czy gdzies u kogos jak poszlismy w odiwedziny pod nasza kontrola i stad wydaje mi sie, ze to pomoglo w tym, ze jest samodzielny i sam swietnie potrafi sie soba zajac. Pewnie, ze czytamy z nim ksiazeczki, ukladamy puzzle, bawimy sie itd., ale on rowniez bardzo duzo czasu w ciagu dani bawi sie sam i tak jest naprawde od dawna. I wiesz, ja nie pisze tego wszystkiego, zeby pokazac ci, ze mam idealne dziecko czy sama jestem taka fantastyczna :o, ale probuje ci pokazac, ze nie zawsze dziecko jest mega absorbujace i, ze nie kazda matka niemalze wysiada psychicznie czy fizycznie. Dzieci sa rozne, ale podejscie rodzicow do dziecka tez jest rozne i ja uwazam, ze dziecka nalezy uczyc samodzielnej zabawy o najgorsze co moze byc to zawsze w nieskonczonosc myslec o dziecku "Ale on jest jeszcze taki maly, za maly na to czy na tamto, jeszcze ma czas" (oczywiscie w granicach rozsadk :) ), bo w ten sposob zawsze bedziemy traktowac dziecko jak noworodka, a to nie pomoze ani jemu w rozwoju ani nam w zyciu. Wiesz i to nie jest tak, ze ja zawsze tryskam energia, wszystko zawsze mi sie podoba, wszystko mi sie chce i w ogole potrzebuje spac 3h na dobe, po czym budze sie usmiechnieta i znow zapierdzielam :) Sa momenty, ze jestem zmeczona, rozdrazniona, ze mam dosc, ale wiesz, ja wychodze z zalozenia, ze moje dziecka ma oboje rodzicow, wiec dzielimy sie wszystkim z mezem, bo dla nas jest to naturalne. I np. jak maz ma wekendy wolne to on wstaje jak syn sie budzi, zwykle kolo 8.00, a ja jeszcze godzine, poltorej spie, zeby sie wyspac, odpoczac, a oni sami sie zajmuja soba, maz ubiera malego, jedza snianiadanie, bawia sie czy ogladaja bajki i dla nas to normalne. Takze w jednym zgadzam sie z toba, ze ja nie mam calego domu na swojej glowie, bo gdyby tak bylo w zyciu nie zdecydowalabym sie na drugie dziecko. Moj maz jest ogromnym oparciem dla mnie pod kazdym wzgledem i zawsze moge na niego liczyc, bo jestesmy sami. Nie mamy babc ani dziadkow, ktorzy nam pomagaja. Razem jestesmy od 11 lat, znamy sie jak lyse konie i od lat wiemy jak ze soba zyc i czego oczekuje ta druga strona. Po prostu nasz zwiazek od poczatku oparty jest na partnerstwie i po pojawieniu dziecka kompletnie nic sie nie zmienilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Starasz się o dziecko ? Może powiedz cos więcej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama zaraz dwojeczki, czy my nie jestesmy starymi znajomymi z czasow, kiedy jeszcze bylas w ciazy z pierwszym dzickiem? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Oj nie chce mi sie tu uzewnętrzniać mocno :), ale w skrócie powiem, że od niedawna się staram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Matko dwójki, no to widzisz, ja do dziecka zawsze wstaję sama.Nigdy od urodzenia syna nie miałam sytuacji, że mąż wstał a ja mogłam jeszcze 2 godzinki np . pospać. jak idę do pracy musze wstać bladym świtem do pracy, a jak jestem w domu, muszę wstawać co dzień do synka, nakarmić go, przewinąć i mąż się potem nim najwyżej zajmie , ale musi być nakarmiony i przewinięty, czylli w wwolnym tłumaczeniu muszę ja wstać i to zrobić, tak że nie mam czasu na dłuższe spanie rano ani dnia. Mąż nie gotuje, nie umie nawet herbaty zrobić tak w przenośni obrazując trochę przesadnie, tak że po pracy zawsze ja muszę martwić się, co będzie dla nas wszystkich na obiad i co zje syn. Potem ja muszę go karmić , przewijać, usypiać,myć, no trudno przyoblec w paru słowach na forum, dlaczego mąż tego nie robi, no musi Wam wystarczyć po prostu zdanie, że on tego nie robi właściwie nigdy. Jak już to zrobię, to on posiedzi z małym, żebym ja mogła coś tam sobie porobić, ale też muszę nie raz upominać męża, bo np. zapatrzy się w komputer i nie uważa na syna i tak czy tak muszę mieć syna na oku,. Słowem nie mam takiego komfortu psychicznego, że ja mogę iść robić coś nie myśląc o tym, czy syn zjadł czy jest w bezpiecznym miejscu, jak jestem w domu, muszę mieć wszystko pod kontrolą ja. No jedynie jak jestem w pracy i dziecko jest pod opieką babci, to wiem, że ktoś się nim zajmuje od A do Z ( zaznaczam, że babcia nie rozpieszcza i w czasie mojej pracy powiela mój model wychowawczy:-)). Tak że ja dlatego może czuję się taka zmęczona i spięta i dla mnie 2 dziecko to byłby wyczyn rodem zapieprzania w kopalni węgla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Wielka szkoda, że mąż Ci prawie nie pomaga, bo tak też się tworzy więź z dzieckiem, jak np. go karmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Nie wierz e,ale dopiero zaczynasz się starać czy moze masz na koncie już takie rzeczy jak inseminacja, albo jesteś w trakcie in vitro ? Bo trochę temat znam , sama się starałam długo:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Nie, dopiero zaczynam, mam nadzieje, że będzie dobrze :). A ile Wam się zeszło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Już nie chcę wgłębiac się w szczegóły, może i na moją zgubę, bo zaraz ktoś napisze, że mam męża zwyrodnialca, którego ma zostawić, bo mi nie karmi dziecka, ale w skrócie, mąż jest dobrym człowiekiem, ale nie karmi, nie przewija, nie gotuje, nie kąpie.No taki typ. Techniczna strona obsługi dziecka należy w 100/% do mnie i babci, która z dzieckiem siedzi jak ja jestem w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
2 lata nam zeszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
To jeszcze nie tak długo, jak 2 lata, ale rozumiem że to już trochę jest. Coś było nie tak, czy po prostu tak się złożyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana, prosze cie, zrob cos ze swoim zyciem! bo jak czytam to co piszesz, to w sumie sie nie dziwie, ze nie masz sily ani energii. Maz jest takim samym rodzicem jak ty: niech przejmie troche obowiazkow od ciebie! co to znaczy, ze nie przebierze ani nie nakarmi dziecka? jak to, przeciez to jest JEGO dziecko! powoli muisz mu o tym uswiadamiac, troche pozno, ale lepiej pozno, niz pozniej. Sprobuj tez syna kalsc wczesniej spac, wyciszac przed spaniem, to moze i dluzej pospi (u mnie to tak dziala) I niech maz zacznie do niego wstawac, wytlumacz mu ze ty juz nie mozesz! U nas jest tak, ze ja wstaje do dzieci w sobpoty, maz w niediele i tym sposobem mamy chociaz jeden dzien w tygodniu dluzszego spania :) moze pomysl o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana, prosze cie, zrob cos ze swoim zyciem! bo jak czytam to co piszesz, to w sumie sie nie dziwie, ze nie masz sily ani energii. Maz jest takim samym rodzicem jak ty: niech przejmie troche obowiazkow od ciebie! co to znaczy, ze nie przebierze ani nie nakarmi dziecka? jak to, przeciez to jest JEGO dziecko! powoli muisz mu o tym uswiadamiac, troche pozno, ale lepiej pozno, niz pozniej. Sprobuj tez syna kalsc wczesniej spac, wyciszac przed spaniem, to moze i dluzej pospi (u mnie to tak dziala) I niech maz zacznie do niego wstawac, wytlumacz mu ze ty juz nie mozesz! U nas jest tak, ze ja wstaje do dzieci w sobpoty, maz w niediele i tym sposobem mamy chociaz jeden dzien w tygodniu dluzszego spania :) moze pomysl o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ogorkowa
siedzisz od rana na kafe i probujesz innym wkrecac,ze zle robia zabierajac dziecko na wczasy. wyjdz moze,przewietrz mozdzek zobacz jaki swiat jest peikny,natura,ptaki,drzewa.moze nabierzesz ochoty na jakis wypad z dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama zaraz dwojeczki
Gryzzelda - tak, to ja :D ogórkolubna - Ja naprawde rozumiem, ze jest ci ciezko bedac samej z tym wszystkim, ale wnioskuje po sposobie w jaki piszesz (choc moge sie mylic), ze wcale nie jestes taka do konca szczesliwa z tym, ze wszystko jest na twojej glowie. Moze warto byloby sprobowac bardziej zaangazowac meza w zycie domowe i opieke nad dzieckiem? I powiem wam, jako mama juz prawie dwulatka, ktory jest generalnie grzeczny, ale tez mu czasem odpala palma, ze ja np, stosuje kary i jak on po raz enty kompletnie ma mnie w glebokim powazaniu to sadzam go za kare na schodach w holu, tlumaczac za co ma siedziec, zamykam drzwi i to jego kara. Czasem ryczy 2 minuty, a czasem 15 i dopoki nie przestanie plakac to ma tam siedziec. I pewnie, ze serce mi sie kraje jak slysze jak placze, ale taka kara u niego naprawde skutkuje, bo po takiej akcji jest grzeczny jak aniol. Wiele z was moze powiedziec, ze jest jeszcze za maly na kary, a ja wam powiem, ze taki maluch rozumie wiecej niz nam doroslym sie wydaje i, ze taki okolo dwulatek szuka granic, na ile moze sobie pozwolic, przynajmniej moj egzemplarz. Do tej pory na schodach siedzial 3 razy i teraz jak cos majstruje i w ogole nie slucha upomnien pytam sie, czy chce na schody to od razu jest spokoj jak reka odjal. Gdy byl mniejszy i chcial cos wymusic placzem, co naprawde mu sie swego czasu zdarzalo czesto to go po prostu ignorowalam. Po jakims czasie przestal wymuszac placzem, bo chyba doszedl do wniosku, ze to mu i tak nic nie da. Takze ja nie wiem czy dobrze robie czy zle, ale robie to, co uwazam za sluszne i co jest zgodne z moim sumieniem. Stad wiecie, z tymi podrozami, jak ktos nie chce jezdzic, bo to wbrew jego sumieniu czy mysleniu to niech nie jezdzi. Przeciez nie jest powiedziane, ze wszyscy musza podrozowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama zaraz dwojeczki :D 🖐️ ja tez stosuje ten sposob z wyplakaniem jak chca cos wymusic i jest histeria na maxa. Tyle ze wysylam do swojego pokoju i tam maja siedziec. I dziala, choc rzeczywiscie czasem jest ciezko (dla mamy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
2 latek, to już bardzo dużo rozumie, tylko właśnie rodzicom się wydaje, ze mało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Wiecie, owszem, z jednej strony dobrze męża wciągać w tę opiekę i nie pozwolić sobie na zwalanie wszystkiego na siebie, ale z drugiej strony ja się czepiam co niektórych, bo to wg mnie nie sztuka ogarnąć wiele rzeczy na raz, jak po połowie się wszystko robi z mężem. Wyczyn jest dopiero wtedy, jak samemu ma się wszystko na głowie i się daje radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórkolubna
Mój jeszcze nie ma półtora roku nawet, 2 miesiące mu brakują. Nie wierzę, a skąd Ty tyle wiesz na temat dziecie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
ogórkolubna, znów zaczynasz przesadzać ;)...każdy ma inne życie, inny charakter, inne upodobnia...dla niektórych nie zmyte naczynia po obiedzie urastają do rangi problemu, dla innych to nic takiego, ale kto ma rację? moim zdaniem nikt, bo różnie ludzie mają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierzeee
Wiem dużo o dzieciach, ze tak powiem z różnych źródeł, czasem jest tak, że nie trzeba czegoś przeżyć, mieć dziecka, żeby wiedzieć, jak to jest...A że jeszcze nie mam dziecka, to po prostu są moje takie przemyślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×