Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niefrasobliwa iskierka

FELERNY FACET...POMOCY!!!

Polecane posty

Gość niefrasobliwa iskierka

Od pewnego czasu zastanawiam się nad sensem tkwienia w związku z dziwnym typem. Opiszę kilka sytuacji, aby nie być gołosłowną. Proszę o radę, czy miałyście do czynienia z podobnymi partnerami? I co sądzicie o takim osobniku. 1) Pewnego razu wybraliśmy się za miasto na wycieczkę. Jechaliśmy moim autem, aj prowadziłam(bo sprawia mi to frajdę). Kiedy w drodze powrotnej złapał nas deszcz i wpakowaliśmy się w ogromny korek na Bielanach Wrocławskich, ktoś nam wjechał w tył auta. Po prostu było ślisko i nie zdążył wyhamować. Kiedy wyszliśmy z samochodu, również dwie osoby wyszły z tamtego pojazdu - było to jakieś małżeństwo. I zaczęło się - oni zaczęli się wydzierać na mnie, że niby dlaczego się zatrzymałam. Ja im próbowałam wytłumaczyć, że jest korek i musiałam hamować, żeby nie wjechać w auto przede mną. To nie moja wina, że tamten facet nie zdążył wyhamować. Ale oni jeszcze bardziej naskakiwali na mnie. A co na to mój partner? Otóż on stał cicho i nic się nie odzywał! Sama musiałam się użerać z tymi ludźmi! Potem powiedziałam, aby zjechać na pobocze. Sama musiałam pomyśleć, aby wystawić trójkąt ostrzegawczy za auta. Później znów ci ludzie krzyczeli do mnie. A mój partner wsiadł do auta i sobie jakby nigdy nic tam siedział! Wyobrażacie to sobie? Potem ja wezwałam policję, bo z tym małżeństwem nie dało się dogadać. Kiedy weszłam do auta, oczekując na policję, mój partner wypalił z tekstem: ,,Spokojnie, ja to bym ich nawet zaczął przepraszać, bo w sumie w naszym samochodzie niewiele się uszkodziło, a oni sobie więcej szkód narobili.'' Boże, jak to usłyszałam, to myślałam, że zaraz go wyrzucę z mojego auta. Bo nie dość, że oni wjechali na mój samochód i do tego zaczęli mnie wyzywać, to on jeszcze by ich przepraszał - niby za co?! Na szczęście - przyjechała policja i sprawę szazybko załatwiła. Ale pewnie zdajecie sobie sprawę, ile mnie to nerwów kosztowało! Byłam totalnie wściekła na mojego mena! 2) Inna sytuacja - kiedyś wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. Ja przyjechałam rowerkiem ze swojej wsi (mam jakieś 10 km do Wrocławia) i spotkałam się z moim facetem nieopodal jego miejsca zamieszkania. Pech sprawił, że przebiła mi się opona. I wiecie co na to mój partner? Nie dość, że nie pomógł mi naprawić (rozumiem - to można wybaczyć, bo nie każdy musi potrafić załatać dętkę), to jeszcze stwierdził, że wziąłby ten mój rower do swojej piwnicy i przetrzymał go do następnego dnia u siebie, ale nie zrobi tego, bo mogą ten rower ukraść, a on nie chciałby mieć problemów! A że to była niedziela, to punkty napraw nieczynne. Na domiar złego zaproponował mi, abym sobie zostawiła rower pod aquaparkiem na noc i następnego dnia po niego przyszła. Ja wtedy czułam się podle - przecież większe prawdopodobieństwo, że mogliby mi ukraść rower spod aquaparku niż z jego piwnicy! Jak byście się czuły, gdy takie sytuacje są na porządku dziennym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marilen
O matko, z kim Ty siedzisz? Ja bym z nim 5 minut nie wytrzymala. I to ma byc facet co jaj nie ma zeby kobiete obronic, niezdara straszna z niego. Mnie to sie tacy nie podobaja. Na szczescie moj ma jaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfsddfdffgdfdfdfdfdf
1) koles jest chyba niesmialy, moze i dobrze ze nie chcial sie klocic, 2) nie do konca rozumiem ta sytuacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbvfr
Mój ex robił mi podobnie. Może nie w takich sytuacjach jak z tym samochodem. Ale ponieważ miał poukładane całe życie, a ja byłam wówczas na etapie rozdroża, to postanowił, że w niczym mi nie pomoże. Powiedział, że muszę najpierw sama stanąć na nogi, a dopiero potem mnie wesprze w kazdej sytuacji. Ale, chyba nie na tym polega związek. Powinnas czuć się przy swoim partnerze bezpiecznie, czuć, że Cię wspiera. Wg mnie Twój facet ma kompleksy, nie radzi sobie emocjonalnie i próbuje zrzucić wszystko na Ciebie. Czy on ma dominującą matkę, która wszystko za niego robi? Jak w domu wyglądają relacje między jego rodzicami, czy matka robi wszystko przy ojcu? Może on powiela schematy, które wyniósł z domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, że obrażasz prawdziwych facetów nazywając tę ofermę facetem? Nie jest Ciebie wart, rzuć go w diabły. Chyba, że chcesz sobie go wychować i mieć pod pantoflem :D może by się udało, gdybyś była wobec niego nieco ostrzejsza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnmnmn
co do pierwszej sytuacji w zasadzie to Ciebie nie rozumiem, prowadziłaś to sama musisz sobie poardzic ze skutkami tego, jakbys kogos przejchała to tez musiałby wziasc wine na siebie? cor do drugiej, no to sie nie zachował ;d ale stawiam 100 zł ze było równie tyle sytacuji w waszym związku w którym ty tez sie nie zachowałas, trzeba poznac co maja do powiedzienia 2 strony zeby cos powiedziec sensowanego;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbvfr
mnmnmn co do pierwszej sytuacji, to małżeństwo, które wydzierało się na autorkę topiku, nie prowadziło wspólnie auta, a jednak wyszli i razem się wydzierali, bo się WSPIERALI. Bez wnikania w to czyja była wina. Facet powinien przynajmniej huknąć na nich, żeby nie wydzierali się na jego partnerkę. Wg mnie to taka pierdola zyciowa i wcale nie jest oczywistym, że autorka tekstu podobnie tego faceta traktuje. Gdyby tak było, to nie pisałaby tego tu teraz, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niefrasobliwa iskierka
taki związek z ,,ofiarą losu'' jest deprymujący, dołujący i to ja w nim muszę robić za faceta niestety:-( przestaje mi się to podobać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbvfr
Skoro tak chorobliwie broni się przed tym, żeby nie mieć Twoich problemów, to może po prostu rzuć go i zostaw z jego własnymi problemami. Na tym związek nie polega.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnmnmn
a gdzie tu jest napisane że sie na nia wydzierali???? zreszta sytuacja znana jest tylko z jednej strony. pozatym autorka, jak mniemam nie jest niefrasobliwa dziewczyna i powinna sobie radzić. hukanie na kogos na srodku drgoi? hmm ciekawy sposob pomocy;p sory ale ja tego nie kupuje, zeby w kazdej sytuacji kiedy ktos cos powie (naweet nie jest napisane ze to byłow jakimkolwiek stopniu do niej obrazliew) trzeba skakac z pyskiem do tej osoby?? to jest partner, a nie ojciec autorki. stawac w obronie mozna PRZED AGRESJA. ja bym nie był zadowoolny jakby moja partnerka robiła ze mnie dziecko i załątwaiła za mnie MOJE SPRAWY. moj samochodó, ja prowadziłem wiec to jasne ze ja musze to rozstrzyganc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niefrasobliwa iskierka
tu nie chodzi o to, aby mój facet załatwiał za mnie jakieś sprawy - ja raczej chciałabym jakiejś inicjatywy z jego strony, jakiegoś zaangazowania, a nie chowania głowy w piasek, gdy tylko jest jakiś problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnmnmn
spoko, nie komentuje waszych problemów i was samych tylko ta jedna sytuacje, bo dziwnie ja interpretujesz. zreszta jaki to problem? stłuczka? ze ktos cos Ci mowi? jak nie chcesz z kims gadasz to mowisz koniec romowy, wzmywamy policje i tyle, jestes DOROSŁA i chyba nie musisz szkuac obroncy przed złem swiata? jeszcze raz powtarzam, jezeli jest na tyle odwazna zeby prowadzic samochód, to musisz byc na tyle odwazna zeby załatwaic rezcy z tym zwiazane, bo jazda samochodem to nie ejs tylko zabawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niefrasobliwa iskierka
ok - tylko jadąc autem z moim partnerem mogę oczekiwać, aby nie zachowywał się jak ostatnia ciapa i sierota, tylko jakoś pomógł, a nie zwiewał. co to za facet, który obraca się na pięcie, wsiada do auta i nic go nie obchodzi, czy jego dziewczyna jest bezpieczna czy nie...?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnmnmn
nei wiem co to za facet, nie znam go kolezanko i liczyc tylko na siebie;) a jadac autem powinnas sie skupic na prowadzeniu i dostosowaniu predkosci do warunków na drodze;d a małzenstwu które miało na Ciebie krzeczyczec mogłas powiedziec ze (zeby wiedzieli) ze na dordze jest najbardziej slisko w momecie keidy zaczyna padac, bo deszcz wiaze sie z kurzem i co tworzy bardzo sliska pokrwe;d PS: moze Twoj facet jest ciapa jak niektórzy pisza, ale to nie oznacza ze Ty tez nia nie jestes;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×