Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sprytna jowitka

związki partnerskie są przereklamowane

Polecane posty

Gość sprytna jowitka

niby dzielmy się obowiązkami po połowie, a kobieta i tak jest zawsze dwa razy bardziej zapracowana. Ja to bym wolała uczciwie wziąć na siebie większość obowiązków domowych, pod warunkiem że druga strona szanowałaby moją pracę. Dla faceta, który by twierdził że moje obiady są najlepsze, a bez moich porządków to by sobie w życiu nie poradził, byłabym w stanie robić na dwa etaty (praca zawodowa + praca w domu). A jeszcze do niedawna chodziłam na manify;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestes w zwiazku
partnerskim, a przynajmniej nie w zdrowym, sprawiedliwym zwiazku partnerskim, Twoj facet nie szanuje i nie docenia Twej pracy. I na ej podstawie wnioskujesz, ze sa przereklamowane? :o Ja jestem w zwiazku, gdzie obie strony czuja sie dobrze i jest przecudnie. Uwazam, ze zwiazki partnerskie to najlepsze, co moze byc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
nie jestem w żadnym związku, a wypowiadam się na podstawie kilku własnych i cudzych. W znanych mi partnerskich relacjach niby wszystko jest cacy i ok, ale gdzieś tam podszyta jest zawsze informacja: ja tobie pomagam, ty mi, ale w zasadzie każde z osobna da sobie radę samodzielnie. A mi się marzy związek, w którym da druga osoba będzie w prozaicznych czynnościach które dla niej robię widziała największy skarb (i vice versa oczywiście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jowitka. Chyba nie do końca Cię rozumiem. Co rozumiesz w zdaniu "A mi się marzy związek, w którym da druga osoba będzie w prozaicznych czynnościach które dla niej robię widziała największy skarb (i vice versa oczywiście)" Czyli "Kochanie nikt, tak jak Ty nie wynosi śmieci/przetyka ubikacji/pierze majtek" ? Żeby chwalić żonę za każdym razem jak zrobi obiad "Przepyszny" nawet jak przesolony i odgrzewany z wczoraj ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
ja przesolony i odgrzewany to oczywiście nie - trzeba też być trochę uczciwym;-) a co do chwalenia, usłyszeć od mężczyzny, który wraca do domu i dostaje obiad "czekałem na to cały dzień/ konam z głodu, jak dobrze że wiesz czego mi potrzeba" itp. Może to i emfaza, ale wydaje mi się to znacznie lepsze niż "dzięki, zaraz pozmywam".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi o to, żeby facet doceniał to co robisz w domu. Widzisz, to na pewno miłe. Tylko po 15-20 latach po ślubie "Dzięki kochanie za obiadek" jest oklepane. Problem w tym czy się chce, drugie jak to zrobić niebanalnie :) Ale po to mamy mózg aby być kreatywnymi :) A jak tam Ci idzie z szukaniem takiego faceta, jest szansa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
docenianie, docenianiem - ale mi się marzy, żeby on był zachwycony, nawet jeśli jego okrzyki i pochwały będą brzmiały sztucznie i pompatycznie. Przypomniał mi się dziś pewien odcinek "Rozmów w toku" kiedy to Drzyzga zaprosiła do siebie kilku mężczyzn i oni opowiadali czy znają swoje żony. Był tam m.in. jeden góral, który mimo iż miał mocno konserwatywne poglądy nt. miejsca kobiety w domu, to cały czas piał z zachwytu nad tym jak to jego żona cudnie gotuje, jak to dom potrafi prowadzić, lub doradzić mu w interesach. Potem był konkurs - panowie mieli rozpoznać zupy ugotowane przez ich żonę - tylko on rozpoznał kuchnię swojej żony - reszta panów wskazała na zupki w proszku jako wytwory kulinarne ich drugich połówek. Nie mówię, że dokładnie takiego górala szukam, ale kogoś kto by potrafił nawet w tak banalny sposób zachwycić tym co dla niego robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@jowitka Wydaje mi się, że takie "zachwycanie" się smakiem zupki nie jest mocną podstawą związku. Z czasem ludzie mają inne gusta, z czasem facet może się nauczyć sam gotować lepszą zupkę. Ja najbardziej podziwiam charakter, osobowość, nastawienie do życia. To czy robi dobre czy słabe zupki - wybacz dla mnie to szczegół. Po co mi pyszna zupka jeśli podje ją jędza. zołza która me zdradza. Ja wolę średnią gosposię, ale za to piękną osobowość. Powiedz, czy dla Ciebie naprawdę najważniejsze w facecie jest to żeby doceniał żonę-gosposię ? Czy to jest priorytet dla Ciebie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
och zupa to tylko przykład, który po prostu skojarzył mi się z przytoczonym programem. I nie chodzi mi o bycie docenioną jako gospodyni domowa, bo role mogą być zupełnie odwrotne. Chodzi mi raczej o to, że ja zajmuje się pewną sferą, do której nie przykłada się zupełnie druga strona (i na odwrót). Ale w związku z tym, że bierzemy na siebie tę część, to szanujemy i doceniamy to co robi druga strona, bo wiemy że sami w tej dziedzinie nie damy sobie rady. Myślę, że chodzi mi o taką symbiozę gdzie jedna osoba po prostu nie może funkcjonować przy drugiej (dosłownie!). Nie wiem czy jasno się już wyraziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jowitka. Piszesz o komplementarności ? O tym że - facet wbija gwoździe w ścianę, bo lepiej mu to idzie a ona zajmuje się budżetem domowym bo w tym jest dobra ? Czyli taka symbioza gdzie wzajemnie się uzupełniają ? A czy możesz wyjaśnić "Myślę, że chodzi mi o taką symbiozę gdzie jedna osoba po prostu nie może funkcjonować przy drugiej" Nie może funkcjonować "przy drugiej" czy "bez drugiej" ? Widzisz, ja uważam że powinno być inaczej. Uważam że ja oraz moja żona również damy sobie radę samodzielnie. Wiadomo że nie jestem mistrzem w praniu, prasowaniu - ale dałbym sobie radę. Ale jesteśmy razem nie dlatego że "bez ciebie nie wiem co bym zrobił", tylko z wyboru. Nie dlatego że "bez ciebie zgine", "Bez Ciebie nie dam sobie" rady. Tylko dlatego że chcę ! To jest lepsze - jesteś z kimś bo chcesz, a nie dlatego że boisz się (podświadomie) że bez niego zginiesz w życiu. To dla mnie jest związek partnerki - jesteś bo chcę być z nie że boję się bezradności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
oczywiście miało być "nie może żyć BEZ drugiej";-) NO tak, ale Twój związek jest partnerski, a mi się marzy taki, w którym dwie osoby wzajemnie się uzupełniają, tak że bez tej drugiej osoby są kompletnie niepełne. Gdybym była w związku, w którym nie mogłabym dawać drugiej osobie czegoś co jest jej naprawdę potrzebne (i vice versa) to czułabym się niepotrzebna. Jeżeli ja albo moja druga połowa możemy funkcjonować samodzielnie to po być razem? Kochać możemy się na odległość i będzie romantycznie i w ogóle. I tu nie chodzi o lęk przed bezradnością, tylko o poczucie niezbędności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jowitko. Widzę że w Twoim modelu miłości partnerskiej człowiek jest "niepełny" i jakby niekompletny bez tej połówki. Wybacz, ale ja mam inny model. W tym modelu ona i on są w pełni kompletnymi osobami (mają swoje poczucie wartości, znają trochę siebie, żyją w zgodzie ze światem i ludźmi). Wydaje mi się że w Twoim modelu - kobieta/facet samotny jest wadliwy, niespełniony, niepełny - a dopiera druga osoba go uzupełnia, dowartościowuje, naprawia. Mnie się podoba bardziej mój model. W tym modelu po ewentualnym rozstaniu - ona i on mogą żyć dalej bez wielkiej traumy. W Twoim modelu po ewentualnym rozstaniu przeżywa się traumę, depresję, żal, poczucie niższości. Dlatego wolę mój model. Co Ty na to ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
hmm, mam rozumieć że podstawowa zaleta Twojego modelu polega na tym, że przy ewentualnym rozejściu jest nam łatwiej? Ależ gdybym myśląc o potencjalnym związku już z góry zastanawiała się w jakim stanie emocjonalnym z niego wyjdę, to nie widziałabym sensu pakowania się w niego w ogóle. Poza tym, chyba każdy poważny związek, w którym dwoje ludzi się mocno zaangażuje, a musi się skończyć, wiąże się z jakąś traumą i smutkiem. W poprzednich związkach, w których dominowała partnerska relacja, po pewnym czasie przyłapywałam się na myśli, że ja w zasadzie nie mam potrzeby bycia z tą drugą osobą. Jest - to dobrze, nie byłoby jej - też nei byłoby źle. Dlatego myślę, że lepszym rozwiązaniem jest gdy ludzie są ze sobą powiązania silnymi relacjami wzajemności i wzajemnych potrzeb (oczywiście również tych emocjonalnych)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałem dodać, że mamy dziecko. To jest piękny i wspólny cel - wychowanie dziecka. Myślę, że można być autonomicznym ale mieć wspólny cel. Ja uważam że model "jestem z Tobą, bo chcę być bo jest ciekawiej i Cię kocham" jest lepszy niż "Mam wybór - mogę żyć sam albo z Tobą - ale wybieram z Tobą". Myślę, że osoby autonomiczne są w związkach bo kochają i/lub chcą. Osoby czujące się samodzielnie samotne - mogą być w związkach żeby np. nie być samotne i porzucone. Te osoby autonomiczną są z wybory, niesamodzielne z przymusu, przywiązania. Zobacz - przecież ja jako mąż codziennie wybieram być z żoną. Codziennie mogę się spakować i wziąć rozwód. To się wydaje trochę paradoksalne ale kiedy poczujesz że możesz spokojnie żyć samodzielnie ale wybierasz związek - to masz poczucie WYBORY a nie PRZYMUSU. Jak odbierasz moje kolejne argumenty :) P.S. Dzięki, że nie atakujemy się personalnie tylko swoje poglądy. Doceniam to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
"Ja uważam że model "jestem z Tobą, bo chcę być bo jest ciekawiej i Cię kocham" jest lepszy niż "Mam wybór - mogę żyć sam albo z Tobą - ale wybieram z Tobą"." Mam wrażenie, że powyższe alternatywy są tożsame: w tym i w tym wypadku dokonujemy wyboru. Myślę, że nasze rozważania można by sprowadzić do rozróżnienia: "potrzebuję Cię bo Cię kocham" i "kocham Cię bo Cię potrzebuję". Wiem, wszyscy trąbią, że właściwsza jest ta pierwsza opcja. Ale ja mam wrażenie, że miłość jest bardzo ulotna. Poczucie przywiązania i potrzeba obecności drugiej osoby do pełnego funkcjonowania jest już trwalsza. Piszesz. że codziennie wybierasz swoją żonę. Może moja chęć odejścia od partnerskiego modelu wynika z tego, że jestem zbyt porywcza i zbyt łatwo rzucam pewne rzeczy/ osoby w cholerę i brakuje mi takiego autentycznego przywiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasjonat emocji
Sprytna Jowitka to ty nie jesteś.Nie ma partnerstwa.To fikcja.Ktoś musi być dominujący i zdominowany.Raz jedno,raz drugie.Związek to zaproszenie kogoś do własnego świata i dzielenie sie nim.Jak wy mało wiecie a macie takie mozliwości poszerzania horyzontów myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja uważam że model "jestem z Tobą, bo chcę być bo jest ciekawiej i Cię kocham" jest lepszy niż "Mam wybór - mogę żyć sam albo z Tobą - ale wybieram z Tobą"." Mam wrażenie, że powyższe alternatywy są tożsame No tak masz rację :) Napisałem niejasno. Mea culpa. Piszesz że w sumie to spieramy się o "potrzebuję Cię bo Cię kocham" czy "kocham Cię bo Cię potrzebuję". Ja wybieram "kocham Cię, potrzebują (żeby się rozwijać, coś budować), ale mogę też żyć sam". Jak byłem młodszy (19-20 lat) to miłość była dla mnie pełnym przywiązaniem emocjonalny. Z wiekiem (mam 39 lat) to już nie może być taki związek. Człowiek potrzebuje poczucia wolności. Małżeństwo jako forma kajdanek na duszy - męczy i musi się rozpaść z czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasjonat emocji
partnerem można być w interesach a nie związku.W naturze jest dominacja lub uległość.Większa lub mniejsza.Miłość to zbyt ulotna,nieobiektywna i umowna sprawa.Tyle opinii i definicji ile ludzi.Na pewno jedna z nich to zaburzenie stanu świadomości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@pasjonat Piszesz "W naturze jest dominacja lub uległość." Widziałeś kiedyś łabędzie, konie ? Ja tam nie widziałem jakiejś strasznej dominacji w parach ? Po drugie - piszesz że nie ma partnerstwa - czyli że po prostu nigdy nie spotkałeś takiego związku. Ja znam takie związku i zapewniam że istnieją. To że nie widziałeś saturna nie oznacza że on nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestes w zwiazku
Jacku. To dziwne przeczytac swoje argumenty spod piora innej osoby. Dla mnie, Jowitko, to, co Ty mozesz uznac za milosc, to choroba - chore uzaleznienie. To jest tez wciskaniem osob z potencjalem (wiekszym lub mniejszym, ale zawsze jakims) do tego, by odnajdywac sie w roznych rolach, w role scisle okreslone. Meskie i babskie. Masz prawo do swojej wizji swiata, ale mi sie ona nie podoba. Nie chce partnera, nie radzacego sobie (przyklad) z gotowaniem, bo dla mnie to osoba uposledzona. Nie chce tez byc uposledzona kobieta "z natury" niezdolna do remontow, choc nigdy nie probowala. Uwazam, ze ludzie, jesli chca, wielu rzeczy sie moga nauczyc. Ja w zwiazku stawiam na wspolnote. Nie podzial. Mysle, Joasiu, ze zamiast szukac drugiej polowki, powinnas troszke popracowac nad samoocena. "Jeżeli ja albo moja druga połowa możemy funkcjonować samodzielnie to po być razem? " Jak to po co? Bo razem jest piekniej, ciekawiej, lepiej, bardziej satysfakcjonujaco we wszystkich dziedzinach. Nie jest to jednak kwestia zycia, a wyboru. "W poprzednich związkach, w których dominowała partnerska relacja, po pewnym czasie przyłapywałam się na myśli, że ja w zasadzie nie mam potrzeby bycia z tą drugą osobą. Jest - to dobrze, nie byłoby jej - też nei byłoby źle.""jestem zbyt porywcza i zbyt łatwo rzucam pewne rzeczy/ osoby w cholerę i brakuje mi takiego autentycznego przywiązania." Jowitko. Milosc nie jest ulotna. Tylko trzeba o nia dbac. To po pierwsze. Po drugie. Tak latwo rezygnujesz... mysle, ze nie jest to wina partnerskich zwiazkow, tylko tego, ze nie kochalas. Moze nie potrafisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
nie wiem, może szukam jakiejś nierealnej relacji, w której potrzeba życia z drugą osobą jest silniejsza niż potrzeba wolności. Jestem z kimś, bo nie wyobrażam sobie że mogłoby być inaczej. To tak jak z jedzeniem - w zasadzie człowiek nie musi jeść (są kroplówki na przykład), ale na co dzień nie wyobraża sobie, że miałby z tego jedzenia zrezygnować. A co do dominacji: związek to chyba nie zapasy, czy walka sumo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestes w zwiazku
Wiec, chodzi o to, ze w zwiazku sie nudzisz, czujesz sie niedowartosciowana, bo dla kogos nie jestes calym swiatem, czy masz potrzebe wolnosci? Widzisz, ja mam wielka potrzebe wolnosci. Ale mozna ja realizowac w zwiazku partnerskim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
ale ja pisałam wcześniej, że sfery wspólnego życia w które angażuje się jedna bądź druga strona mogą zostać dowolnie wybrane (facet też może prowadzić dom). I podkreślam "wybrane" - czyli po prostu tak dobieram się z partnerem, że ja spełniam się w dziedzinach, które on odsuwa na drugi plan i na odwrót.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
po części masz racje, bo w swoich poprzednich związkach się nudziłam. Starałam się dbać o uczucie, ale zawsze nachodziła mnie myśl, że w zasadzie na moje miejsce lub miejsce partnera można by podstawić jakąkolwiek inną osobę - byleby była zdolna do kompromisów, rozmów, szacunku dla decyzji tej drugiej strony. Wszystko było takie mdłe i nijakie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestes w zwiazku
Ja tez podalam ten podzial rol jako przyklad. A jesli znajdziesz fantastycznego faceta, ktory nienawidzi remontow, a uwielbia gotowac i Ty tez uwielbiasz i lubicie to samo a nie znosicie tego samego - dasz mu kosza w imie tego, ze marzysz o podziale rol?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestes w zwiazku
A czemu bylo mdle i nijakie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasjonat emocji
Jacek przytaczasz skrajne przypadki i wyjątki.Reguły są jakie są.Każdy chce liczyć na wyjątki.Partnerstwo w podanych przykładach ma swoje granice.Jestem pewny.Trafiam i trafiałem,więc bez obaw.Sama różnica płci,fizjologii,fizjonomii i mózgu powoduje brak partnerstwa.Proste jak budowa cepa.Przestańcie żyć złudzeniami i pozorami.Liczy sie logika i realizm.Na spontan i romantyzm to trzeba sobie pozwolić jak ma się luksusowe życie.Podobnie z dzieckiem.Intuicja i instynkt bez wiedzy i doswiadczenia nie wystarczą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
chyba niestety tak by się stało, bo skoro uwielbiam gotować, to chciałabym to robić cały czas,a tak on by mi wchodził cały czas w paradę (i na odwrót). A kto by w tym czasie zajął się remontem? Już dużo bardziej wolałabym gotować pyszne obiady dla swojego majsterkowicza. Albo żeby mój boski kucharz dopieszczał moje podniebienie po całym dniu spędzonym na drabinie. A moje poprzednie związki były mdłe i nijakie, bo tak naprawdę każde z nas żyło jakby równolegle do siebie, a nie razem. Mimo intensywności wzajemnych kontaktów, rozmów, wzajemnej pomocy to wszystko to było jakieś takie letnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestes w zwiazku
pasjonat emocji - wspolczuje :) Zarowno ja i moj partner radzimy sobie z meskimi i kobiecymi zajeciami, podobnie wiele znajomych osob. Co do roznic... coz, i tak, niezaleznie od plci, kazdy jest inny. I bywaja roznice wieksze niz miedzy mezczyzna i kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprytna jowitka
pasjonacie emocji mógłbyś rozwinąć ten wątek, bo chyba nie do końca odczytuje Twoje intencje: "Na spontan i romantyzm to trzeba sobie pozwolić jak ma się luksusowe życie.Podobnie z dzieckiem.Intuicja i instynkt bez wiedzy i doswiadczenia nie wystarczą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×