Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malutka:(

Zostawiłam go po 5 latach bo nie chciał mi sie oświadczyć...

Polecane posty

Gość malutka:(
On miał juz szanse przez 5 lat i nie zrobił nic... nie wiem czy poczekam jeszcze pół roku, marnuje tylko czas bo i tak się nie doczekam. Prędzej mnie zostawi niz sie zdecyduje. Nie wiem co zrobię.Narazie podjęłam decyzje ze dziś niech jedzie sam do tego szpitala , odpoczniemy od siebie 2 dni, nabiore do tego wszystkiego dystansu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynowy sorbet
Ja nie naciskam mojego chłopaka na ślub, aczkolwiek wie czego oczekuję od życia i że chciałabym kiedyś wyjść za mąż. Myślę, że ta wiedza wystarczy bo jeśli facet jest dość inteligentny to wie, że skoro kobieta ma takie a nie inne wyobrażenie życia to będzie na to czekała. A jeśli się nie doczeka to musi się liczyć z tym , że może ją stracić. I tak sobie czekam i nie nalegam, daję wolną rękę bo na co mi wyproszone oświadczyny. A jeśli będzie chciał sobie zostawić wolną furtkę i będzie naprawdę długo zwlekał ze ślubem to niech pamięta, że i mi zostawia wolną furtkę i może mi się znudzić czekanie. A wtedy mu powiem- mamy inne wyobrażenie życia i pa . Póki co nie angażuję się w pełni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilly__
nie wiem co jest z tymi facetami:/ i to nie jest tak, że ja się dopominałam codziennie o pierścionek, ale raz na miesiąc puszczały mi nerwy i rzucałam jakąś aluzję. Glupi by zrozumiał. i tak samo, a to nie ma pieniędzy, a to coś innego, a prawda jest taka, że to może być pierścionek za 300 zł a nie niewiadomo za jaką cenę. Chodzi o symbol, poczucie bezpieczeństwa, jakąś deklarację z jego strony "tak, chcę być z tobą, mam plany co do nas". Czy to tak wiele po iluś tam latach związku? Mój już po zaręczynach mi powiedział, że dobrze że tak wyszło z tymi zaręczynami u tego mojego bliskiego z rodziny, i że się tak wszystko ułożyło, bo on już miał ze cztery daty w przeciągu ostatniego 1,5 roku kiedy chciał się oświadczyć, i zawsze coś. Bo olej trzeba było wymienić (błagam!), bo wyjazd nie doszedł do skutku, a on miał jakiś tam plan, bo bał się, że nie sprosta moim oczekiwaniom.. A oczekiwania to ja może miałam jakies dwa lata temu, teraz chcę tylko jakiegoś znaku z jego strony, że w ogóle mu na nas zależy, i że cały ten związek dokądś zmierza. Nie jestem typem matki polki, ale kurde jak się jest z kimś tyle lat, to się liczy na jakąś stabilizację. Mój się okazał leniuszkiem, sam się nie zdecydował, ale jak sprawy nabrały tempa, zobaczył że ja psychicznie wysiadam, to w sumie samo się wszystko potoczyło i bach! jest pierśionek. On zadowolony, planuje ślub. A ja powiem szczerze straciłam serce trochę do tego wszystkiego:/ jakiś niesmak został..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka:(
Właśnie stabilizacja, bezpieczeństwo....czy my tak dużo oczekujemy??? czuje sie jak śmieć słuchając tych jego wymówek, jakies tam rzeczy są dla niego ważniejsze ode mnie. Wysiadam już psychicznie. Co nie powiem, jaki dam argument to i tak jest na nie, mówi tylko ze mysli o tym, ale zero wyników. Ja myśle że on jest vze mna bo jest i przy mnie czeka na tą jedyna... tyle razy rozmawialiśmy o zareczynach o wspólnym miezkaniu.... nigdy nie myslałam ze bedzie sie tak bronił przed tym, przecież ja nie oczekuje niczego złego...myślałam że razem podejmiemy decyzje, on się oświadczy i bedzie wszystko tak jak powinno byc, ale jest tak że ja płacze, mecze sie, dusze to w sobie, wszyscy widza co sie dzieje a wyobrażałam sobie zupełnie co innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja ci mowię, że sama się nakręcasz i męczysz nie rozumiem dlaczego to poczucie bezpieczeństwa i stabilizaję widzisz wyłącznie w głupim pierścionku? tak własnie powstają małżeństwa, ktore łączy wyłącznie papierek a potem są rozwody, bo nagle okazuje sie, że ten papierek i obrączka na palcu wcale poczucia bezpieczeństwa nie zapewniają, życie toczy się dalej, poznajemy nowych ludzi, w codziennośc wkrada się rutyna i nagle słyszysz w kłótni, że on cię nigdy nie kochał, że wziął ten ślub bo ty tego chciałaś, że to była tylko "pomyłka" ale to jest twoje życie jeśli tak ci źle bez tych zaręczyn to z nim zerwij poprostu i skończ tę gehennę, bo nawet jak juz ci się oświadczy to nadal będziesz pamiętac jedynie to, że tak długo musialaś czekac, że to nie wyszlo od niego - juz teraz to wszystko jest dalekie od ideału i to czekanie sprawia ci tylko ból, który potem przysłoni całą radośc jeśli nie masz ochoty czekac, to powiedz mu szczerze, że oczekujesz od związku rozwoju, męczy cię tuptanie w miejscu i znudziło ci się już czekanie w nieskończonośc na to aż on laskawie podejmie decyzję o wspolnej przyszłości i konsekwentnie odejdź jeśli mu na tobie zależy, raczej szybko stanie w twoich drzwiach z pierścionkiem jeśli nie stanie, to znaczy, że podjęłaś dobrą decyzję odchodząc, bo czekałabyś w nieskończonośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jamototu
Malutka... głowa do góry, ja zakonczyłam 6 letni związek tydzien temu, jest cięzko, bardzo ale to nie miało przyszłości, zadnych planów, pierścionek dał, owszem, 2 lata temu bo chciałam i od tamtej pory cisza... temat slubu konczył sie kłótnią... to było bez sensu... zacznij zyc, ja staram sie zacząć od nowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
jezu, laska weź już wrzuć na luz! Uważasz, że do pełni szczęścia potrzebny Ci pierścionek, on tego nie robi to odejdź!! MAtko kochana, jesteś dla mnie typową kobietą-bluszczem, bez faceta nic nie znaczysz!! Ile tak będziesz trwała!? Przejmujesz się bardziej tym, że rodzina pyta "kiedy ślub", że wszyscy wokół widzą, że się męczysz. Weź się zastanów nad sobą bo brzmisz rozpaczliwie!! Gdyby mnie nie odpowiadał status związku postawiłabym sprawę jasno: albo zaręczyny albo koniec z nami. A nawet jak te zaręczyny wymęczysz to możesz miec jak kolezanka powyżej: to nie to, źle się z tym czuję, zepsuł najpiękniejszą chwilę w moim życiu! No śmiech!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie wcale chlopakowi nie dziwie ze tak postepuje. Przeciez autorka to lekko przewrazliwiona jest. Z tego co pisze to nic tylko urzadza mu awantury, o to, ze sie nie oswiadczyl, o to ,ze do niej nie pisze. Przepraszam, ze tak pisze ale z jej slow wynika, ze jest troche rozpuszczona panienka, ktora wymyslila sobie, ze facet bedzie taki a nie inny, bedzie robil tak a nie inaczej. Nic dziwnego, ze on tego nie chce i ucieka. No i te ciagle awantury. To co po ewentualnym slubie tez tak bedzie mu kolki ciosala na glowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirowa kobietka....
Jedynym ratunkiem dla Ciebie jest zaprzestanie trucia i zachowywanie się jakby te zaręczyny przestały Cię obchodzić. Wtedy ON sie zastanowi.... Na Boga Kobieto, jak mozesz się kłócić o zaręczyny? To on musi wiedzieć czy chce mieć w Tobie przyjaciółkę, żone i kochankę do końca życia... a Ty go o to błagasz? bez sensu... nie ma w tym magii... moze nawet miłości. Jak ktoś już pisał daj sobie czas... np pół roku... Jeżeli wasza znajomość pozostanie w tym samym miejscu... Po prostu mu powiedz, że macie inne oczekiwania... i sie ładnie pożegnaj... Nie wiem jak kobieta może się tak poniżac.... Piszę to dla twojego dobra... Chcesz zeby po pokejnej kłótni wyszedł z domu i przyniósł Ci pierścionek ze słowani: "masz, jak tak bardzo chcesz"??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocia łapa...
ja jesten z facetem 5,5 roku a on ani razu nie wspomnial o zareczynach ;( a ja bym chciala byc narzeczona a nie ciagle dziewczyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola22zślaska
i bardzo dobrze. ja swojemu tez dalam w sobote ultimatum. i sie rozstalismy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkaaaaaaaaaa1234567
truj mu nadal dupe malutka az on w koncu dla swietego spokoju rzuci na stol ten pierscionek a ty za 2 lata zalozysz topik" maz mi wykrzyczal ze jestem pomylka jego zycia"/ "jestem samotna w malzenstwie"/"maz mnie nie kocha"/ "zostawil mnie samą z 2 dzieci"/ "on znika na cale dnie, ja w domu z dziecmi"/ "czy ktos zechce rozwodke z dwojka dzieci" Temat juz dzis mozesz wybrac sobie sama. PONIZASZ SIE dziewczyno ! on (przynjamniej na razie) NIE CHCE ZARECZYN I SLUBU Z TOBA! moze nawet nie jest pewien czy ciebie kocha i czy z toba chce spedzic reszte zycia. a ty jestes bluszczem, im bardziej go oplatasz tym bardziej on bedzie uciekal. dlaczego nie masz honoru? pozatym smieszna jestes ze majac 22 lata juz koneicznie masz takie parcie na slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaręczona narzeczona
O Boże!Nie ma w Was(te które się wykłócają o pierścionek) za grosz kobiecości, godności. Jak facet będzie chciał to się oświadczy a jak kobieta czuje, że marnuje z facetem czas to tak jest.Same ich tłumaczycie i same wmawiacie sobie, ze czarne jest białe. Chce się oświadczyć-oświadcza się! Nie chce-nie oświadcza się! Proste jak konstrukcja cepa. A że Wy angażujecie się na 1000% w taki związek to pózniej są cuda wianki, tragedyje, rozstania. Facet ma mieć świadomość, że jego kobieta ma swoje własne życie, że nie boi się bez niego żyć.A najlepiej jest jak kobieta zasieje ziarnko niepewności, że ma ją szanować, kochać, uwielbiać, bo inaczej odejdzie i znajdzie sobie lepszego. Ale do tego potrzeba sprytu a Wy takie mazgaje co kochają całym sercem, pokazują całą dupę, uzależniają się emocjonalnie itd. Kobiety, macie tyle walorów, niezbitych argumentów, cały wachlarz możliwości, żeby was kochano, żebyście były naj. Nie umiecie tego wykorzystać, uczepicie się takiego faceta, wisicie na nim aż on ma dość. A te kłótnie o zaręczyny to skandal!!!Poniżające na maksa!!! Facet ma mieć poczucie, ze jesteś jego spełnieniem marzeń a raczej tak nie wyglądacie z pociągającym od płaczu nosem, bo Miś nie kupił pierścionka. Lepszy skutek byście miały, jakbyście przestały psioczyć o tych zaręczynach, zero rozmowy na ten temat, uśmiechać się, żyć pełnią, cieszyć się z sukcesów małych i dużych, zrobić sobie plan kariery czy tam własnego rozwoju i się realizować.Poczuć się wspaniale bez faceta-bez jego udziału w waszym sukcesie. Wtedy Miś sam przyjdzie i klęknie na kolano, wyjmie pierścień. Zobaczy, że ma zadowoloną z siebie i własnego życia kobietę-nie sfrustrowaną pannę, której przecież po 5 latach pierścionek się należy. Kobieto, aby być kochaną najpierw stań się godna miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkaaaaaaaaaa1234567
podpisuję sie czterema konczynami pod postem zareczonej narzeczonej !! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaręczona narzeczona
Ja miałam taką sytuację po 1,5 roku związku, że zauważyłam, że więcej daję niż dostaję.Klasyczny punkt krytyczny, w którym kobiety zaczynają zabiegać jeszcze bardziej, zaczynają się czuć sfrustrowane. Czułam, że zbyt "popłynęłam", ze zrobiłam się ckliwa, melancholijna. Długo nie czekając wzięłam kartkę do ręki i zrobiłam plan mojego rozwoju zawodowego.Oznaczyłam cel, który chcę osiągnąć i schodziłam powoli w dół oznaczając poszczególne szczebelki, po których miałam się piąć.Poszłam na kurs, jeden drugi, wciągnęłam się w sport po godzinach, spotkania ze znajomymi z pracy, zmusiłam się sama, żeby uczyć się czegokolwiek przez 40 min dziennie. I nagle stało się tak, że mój facet przestał być sensem mojego istnienia.Miałam pasje, zainteresowania, CEL W ŻYCIU! Pracowałam, awansowałam, zdobyłam uznanie innych ludzi, nowych przyjaciół.Czułam, że żyję, że mogę wszystko. Tym samym stałam się niezwykle interesująca i pociągająca dla swojego mężczyzny.Nie byłam już "kulą u nogi", która wszystko zrobi dla Misia. I takim to o to sposobem dostałam pierścionek zaręczynowy:). Ale napiszę Wam więcej, pierścionek był TYLKO dopełnieniem mojego sukcesu. Kobitki, musicie zmienić priorytety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giertych tyg
Mądrze zrobilas narzeczona !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaręczona narzeczona
Cieszę się, że przyszła do mnie taka refleksja:). Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę gdybym wtedy straciła mojego faceta zostałabym z niczym. Studia były dopiero co skończone, praca marna, byłam na stancji. Moim calym majątkiem był laptop kupiony za uciułaną forsę, szafa ubrań i toster:D. Po prostu przestraszyła mnie wizja mojej przyszłości. Trzeba zakasać rękawy i brać się za siebie dziewczyny. Kurczę, będziecie mieć po prostu satysfakcję z życia, będziecie dumne z siebie, będziecie miały SIEBIE a nie nic jak facet odejdzie i zostanie jedna wielka czarna dziura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że macie nie po kolei w głowach; ślub, ślub, z byle kim, byle ślub. Jesteście po prostu mega niedojrzałe. Coś w tym jest, że panny co mają największe parcie na ślub najmniej się na żony nadają :?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co jest nie tak z tymi facetami... Jestem w podobnej sytuacji. Byłam w świetnym związku prawie 7 lat, facet wspominał o ślubie, o tym jak mu na tym zależy, ale na deklaracjach się kończyło. Przez długi czas nie poruszałam tematu ślubu, chcąc dać mu czas na podjęcie tej decyzji, bez żadnej presji. Kiedy jednak trwało to za długo, zaczęłam jasno mówić jakie mam plany na przyszłość, i że kocham go na tyle, że warto byłoby zrobić krok dalej. On oczywiście przyznawał mi racje, po czym nie robił zupełnie nic. Strasznie go kocham, jednak zaryzykowałam i powiedziałam, że czas się rozstać skoro widzimy naszą przyszłość w odmienny sposób. Skończyło się na tym, że zrobił z siebie porzuconą, skrzywdzoną ofiarę i uciął kontakt pomimo tego, że od jakiegoś czasu jasno sugerowałam czego potrzebuję. Sama już nie wiem, czy mnie nie kocha, czy jest niedojrzałym tchórzem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja marudziłam dobry rok o zareczyny. jak ktoras z autorek mialam nawet tak, ze byla rozmowa o zareczynach, slubie wiec pobieglam do rodzicow z wiadomoscia, wybralismy lokal, dalismy zadatek a zareczyn nie bylo. moi rodzice zaczeli na niego naciskac, ja tez pytac a ten ciagle ze ma czas bo termin slubu za rok i tak zwlekal zwlekal z zareczynami i nic. rodzice w koncu sie zdenerwowali, powiedzieli ze slubu nie bedzie skoro pan mlody nei potrafi pierscionka na reke mi wlozyc choc sam sie zapowiadal (dodam, ze bylismy ze soba juz 6 lat i swiezo mieszkalismy ze soba). termin slubu zostal przelozony na "Za rok" a pan mlody nadal nic pare miesiecy choc marudzilam. w koncu przedstalam marudzic jak przyjaciele radzili i nadal nic. wzielam sie za siebie - znalazlam prace, zajecia, przestalam traktowac zareczyny jak jedyna wazna rzecz w zyciu. gdzies tam w ogole o tym zapomnialam i zadnej kolacji niezapowiedzianej nie traktowalam jako potencjalnej szansy na zareczyny - bo po co znow sie zawodzic? i tak sobie trwalam z 5miesiecy i nagle uswiadomilam, ze to nie to czego pragne, zaczelam szukac mieszkania gdzie moge sie wyrowadzic, robic obliczenia czy wystarczy mi pensji, 3 dni tak glowkowalam, z moim Partnerem nie zamienilam ani slowa choc co chwile probowal. Gdy w piatek zastal nie pakujaca walizki i spytal o co chodzi powiedzialam: wyprowadzam sie, nagralam mieszkanie, bede sama mieszkac, zabieram psy to wyszedł z domu i trzasnal drzwiami - mowie "fajnie, ze sie przejal". Wrócił po 3h jak praktycznie juz mialam wynosic walizki i poprosil czy mozemy chociaz rozstac sie jak cywilizowani ludzie i zjesc kolacje razem. Zgodzilam sie, pojechalismy nad morze na kolacje, nie bylo zadnej rozmowy bo on nie zaczynal a ja nie mialam mu juz nic do powiedzenia. Gdy wsiadlam do auta by wracac do domu on podszedl, kleknal i sie oswiadczyl.... Powiedzialam, ze raczej to juz bez sensu, bo wiele musialoby sie zmienić ale przyjelam oświadczyny "na próbę". Rodzice powiedzieli "W końcu" jak do nich zadzwonilam. Dodam też, ze nie wiem co mojego Pana ruszyło, bo zdarzało się przez 2 lata wspólneog mieszkania że czasem się już pakowałam, nigyd jakoś specjalnie mnie nie zatrzymywał i nie przejmował się moimi odejściami. 3 miesiace w narzeczeństwie upłynęły dalej bez rozmów o ślubie itd itp. Jednak wraz z Nowym Rokiem mój Pan bardzo się zmienił, ustaliliśmy datę slubu na za 8 miesięcy od teraz. Jeździł ze mną po Galach Ślubnych, załatwiał fotografów itd. Ineteresuje się generalnie ślubem, choć wiadomo, że facet to facet i nie obchodzi go np wystór sali, ale już jego gajer owszem. Ostatnio obwieścił mi równiez, że występuje o kredyt na dom i czy pojadę z nim obejrzeć pare propozycji który podoba mi się najbardziej. Również jest wiele rozmów kiedy zaczniemy się starać o dzieci itd, choć czasem zdarza mu się bąknąć, że wcale ślub go nie cieszy bo nie lubi takich wielkich imprez itd, i że papier nic dla niego nie znaczy tylko codziennie życie w zgodzie i wspólne plany, zobowiązania, ale skoro ja tego potrzebuję to nie ma problemu, również cieszy się z ceremonii i będzie się dobrze bawił. Choć teraz szczerze muszę przyznać, że to ja mam pietra i czasem zastanawiam się czy jednak ten slub nie za szybko (ja mam 24 lata, on 26, jestesmy razem od gimnazjum, mieszkamy razem 2 lata). Jednak muszę przyznać, że w końcu od nowego Roku (zarecyzny byly we wrzesniu) uklada nam sie niezsamowicie dobrze, o nic sie nie klocimy, nie jestem sfrustrowana brakiem deklaracji z jego strony, w koncu akceptuje wiele jego wad i to nie za sprawa peirscionka bo to kwestie po prostu olalam i sama nagle się rozwiązala. Podsumowując: nie ma co rozpaczac, prosic sie o zareczyny bo jak facet nie chce to i tak tego nie zrobi i zawsze znajdzie wymowke. tak jak kolezanki mowily pierscionek nei musi byc z diamentami, jak kogos nie stac to i super wielkie z kamieniami pieknymi sa ze srebra po 100 pare zlotych i to w salonach jubilerskich a nie "na bazarku". a wyproszone i wyczekiwane i tak nie beda cieszyc. wiem, bo sama moich jakos rewelacyjnie nie wspominam przez cala wczesniejsza sytuacje. nie utozsamiajmy tez naszej wartosci z posiadaniem po latach pierscionka badz nie. a jak facet nie chce po tylu latach sie zadeklarowac to najlepiej odejsc! jak zrozumie co mial i traci to szybko sie obudzi, a jak nie to tak samo by wygladalo malzenstwo jak wyczekiwanie zareczyn... nieudane i zawsze cos nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale bajeczka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIESAMOWITA historia! :) pocieszyłaś mnie i uświadomiłaś, że postąpiłam słusznie skoro mój 'ukochany' postępował tak, a nie inaczej. A jeśli chodzi o Ciebie to podziwiam Cie za Twoją mądrość i opanowanie w tej sytuacji, bo rzeczywiście faceci doceniają nas dopiero, kiedy nas stracą. Ty natomiast swoją postawą pokazałaś mu, że jesteś silna i niezależna z nim lub bez niego. Sądząc po jego zachowaniu wyciągnął wnioski i to cieszy :) Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PrzemierzamPolaLasy Essential, super męczyzna Ci się trafiłsmutas.gif . Kopnij go w d... , dasz sobie radę!usmiech.gif A z czasem pewnie poznasz jakiegoś fajnego gościausmiech.gif . Aha super. Tylko że jak facet straci prace i nie może nic znaleźć przez jakiś czas to od razu jest niezaradny i jest nieudacznikiem, ale jak kobiecie się powinie noga to bidulka i facet jest zły że ma pretensje. Spoko. Wyjaśnię C***aniusiu że obecnie takie czasy że jak coś się chce planować w tym kraju to niestety muszą obie osoby pracować. Nie pochwalam zachowania tego gościa bo wiem jak jest w tym kraju i nie każdy z własnego wyboru nie ma roboty, ale już takie pisanie kopnij go w d... to spora przesada. Jakby napisała że ona idzie do przodu a on nie może znaleźć pracy to samo napisałabyś hipokrytko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 00000001
Tak. Facet ktory nie potrafi sobie znalezc pracy przez dlugi czas to nieudacznik. A wiesz dlaczego? Bo faceta nikt nie dyzkryminuje ze wzgl na chec lub posiadane juz dzieci......a kobiety tak. Poza tym, co ma facet innego do robienia w zyciu, jak tylko pracowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakoś znam wiele kobiet które szybko znalazły pracę i nikt je nie dyskryminował. Mnie tylko rozwala takie stwierdzenie że facet to nieudacznik, a jak kobieta nie może znaleźć pracy to już oczywiście pojawiają się argumenty. Wam się oczywiście wszystko należy. Najlepiej żeby facet miał własne mieszkanie do którego mogłybyście się wprowadzić, dobrze płatną pracę, a wy co tylko do zalania formy macie się naddawać? Jak się coś od kogoś wymaga to i samemu trzeba coś reprezentować. Takie jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 0000000001
A to powiedzenie znasz materialisto: chcesz miec pania, to rob na nia.....!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To powiedzenie koleżanko miało swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości X lat temu. Obecnie coraz więcej facetów wymaga od swoich dziewczyn zaangażowania się w realizowaniu planów na przyszłość. Skończyły się czasy kiedy to chłop miał utrzymać babę i dom, niestety dla was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale nie skonczyly sie, wielu facetom odpowiada taki zwiazek. Zreszta po co kobieta mialaby rodzic jak nie mialaby oparcia w facecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 00000001
Jasne.....hahahaha.....to na co mi facet, jak mam wszystko sama robic I miec na glowie dodatkowe obciazenie w postaci takiego pasozyta jak facet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×