Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kochani prosze o rade :(

Próbowałam sie pozbierać ale nie umiem. Jak to jest . jak wymazać pamięć?

Polecane posty

olka821 z tego co napisałaś, to on nadal darzy Cię uczuciem i jak napisała jinx83 on chyba potrzebuje tego czasu na poukładanie sobie myśli w głowie. Jest nadzieja :) i tego Ci zazdroszczę:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka821
Oby chodzilo o to ze potrzebuje jeszcze troche czasu,chociaz znajoma mi mowi ze to ze powiedzial ze moze jak oodpoczniemy od siebie to cos sie zmieni i to ze moze za kilka miesiecy czy za pol roku cos sie zmieni oznacza ze tylko chcial mnie pocieszyc,ze glupio mu bylo przed moimi rodzicami i jego i ze sie bal ze sobie cos zrobie,ale ja mimo wszystko w to nie wierze, ze tylko po to mowil takie slowa.chociaz z drugiej strony znowu sie pytal czy bedziemy utrzymywac kontakt i ze zawsze mi pomoze jak bym czegos potrzebowala i poza tym ta wyprowadzka,mogl to najpierw zrobic na probe,a nie ze z calymi manelami sie musialam wyprowadzac nagle.Ale zyje nadzieja ze chcial zebym takiego kopa przezyla i zebym sie w koncu zmienila, bo mowil ze po klotni zmienialam sie na pare dni i znowu bylo to samo,wiec moze juz nie wiedzial co robic i dlatego tak postapil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olka821 kurde prawie jakbym czytała o sobie:p u mnie też powiedział, że zawsze mogę na niego liczyć i zawsze mi pomoże, myślę, że obydwie mamy ten sam mętlik w głowie, bo z jednej strony mówi "spadaj" z drugiej "jestem dla Ciebie". A mówią, że to nas babki ciężko zrozumieć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka821
tufinka Oby to nie bylo tylko pocieszanie te ich slowa:( Ja czekam tydzien,jak sie nic nie wydarzy to wracam do domu bo teraz jestem za granica,oddaje klucze i juz przynajmniej takich wielkich nadziei sobie nie bede robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olka821 właśnie najtrudniejsze jest to, że oni jakby dają nam nadzieję a my się jej czepiłyśmy i nie chcemy puścić, kurde nie dość, że porzucą to jeszcze manipulują psychicznie heh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka821
tufinka Ale moze to lepiej ze mimo wszystko mamy ta nadzieje,mnie to narazie jedynie trzyma przy zyciu i to ze jak ze mna rozmawial przy tym rozstaniu to mowil w czasie terazniejszym np o tym ze ja nie chce miec dzieci i nie chce wesela,a ja mu na to ze chcialabym miec dziecko ale jescze nie teraz,on mi na to ze kiedy ,jak on bedzie mial 60 lat,bo jest odemnie starszy o 10 lat.Ja zawsze chcialam tylko male przyjecie po slubie,a do dziecka nigdy nie bylam przekonana ale tylko ze wzgledu na to ze nie wiedzialam czy sobie poradze z opieka nad nim,z tyloma obowiaykami itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olka821 huczne czy skromne wesele, to nie problem. Ale różne spojrzenie na kwestie potomstwa są już problemem. Hm i albo się zgodzisz wbrew sobie z tego co mówisz, albo się rozejdziecie. Kurde on powinien z drugiej strony uszanować Twoją decyzję, w końcu to Ty będziesz głównie zajmowała się maleństwem itd. i nie dziwię się, że masz wątpliwości bo to ważna decyzja zmienia nasze życie jeszcze bardziej niż wstąpienie w związek małżeński.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka821
tufinka No wlasnie chodzi o to ze ja jeszcze nie mam instynktu macierzynskiego,irytuja mnie dzieci a jeszcze jak slysze jakie sa z nimi problemy to mi sie odechciewa,chociaz czasami jak patrze na jakies fajne bobaski,ladne,grzeczne to moze i bym chciala,ale wolalabym chyba zaadoptowac,takie paroletnie zeby ominac ten najciezszy okres.Ja lubie zyc mimo wszystko bezproblemowo,wiem ze pewni by mi pomagal przy dziecku,ale caly ciezar i tak spada na kobiete,dlateo z tad sie biora depresje popoorodowe.Takze nigdy do tego nie bylam przekonana,a biorac pod uwage ze mam lekka nadwage i juz niestety rozstepy balabym sie jak pozniej bym wygladala,bo raczej rzadko sie zdaza ze kobieta lepiej wyglada po ciazy niz przed.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olka821 jeśli nie chcesz dziecka to nie zgadzaj się, tak jak robisz to dotychczas, bo nie możesz poświęcić tu siebie, bo mu tyka zegar ;) szczerze wątpię, że on to zaakceptuje i wróci, myślę, że to był/jest wasz problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co.. z tą nadzieją to ja już nie wiem, co jest lepsze.. Z jednej strony jej się trzymamy, ale z drugiej pytanie.. po co, jeżeli to nie prawda. Od mojej poprzedniej miłości zaczęłam się uwalniać dopiero, kiedy on mi wprost powiedział, że mnie nie kocha i już nie pokocha. Czasami trzeba dostać takiego kopa w tyłek, żeby wziąć się za siebie.. a jednak teraz sama się trzymam tej resztki nadziei, której on mi nie dał. Jednak myślę sobie, że jak ma moje, a nie jej zdjęcia, to to coś znaczy... może się łudzę. A dziecko.. no cóż, to trudna decyzja, nie można się do tego zmusić, bo można je skrzywdzić. Jeżeli 2 osoby chcą czego innego, to to może być poważny problem. Wiecie, ja muszę przyznać, że kiedy usłyszałam o tym dziecku mojego faceta, jeszcze zanim mi powiedział, że chce się ożenić z jego matką, myślałam, że je pokocham, że będę mu pomagać się nim zajmować, kiedy je będzie brał do siebie... ale to chyba było naiwne... Teraz niestety czuję, że coś się we mnie budzi, że kiedy widzę czyjeś maleństwo, to zastanawiam się, czy kiedyś sama będę miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jinx83 hmm tak przydałby się taki porządny kopniak w tyłek, bo tak czekać nie wiadomo na co, tylko się męczymy... A tymi zdjęciami cóż to jest zdecydowanie dawanie nadziei. I nie dziwię Ci się, że pomyślałaś w ten sposób o jego dziecku, kochasz go tak i naturalne było, że pomyślałaś o tym, że mu pomożesz, być może pokochasz to dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość newfitka
Autorko topiku moze wyda to Ci sie dziwne ale ja prawie 10 lat o kims myslalam i wydawalo mi sie ze nigdy nie zapomne, wiekszosc wieczorow zasypialam z mysla o nim, teraz zapisalam sie do gymu , cwicze prawie codziennie od ponad miesiaca malo intynsywnie przez ok poltorej godziny. I stal sie cud. Moje emocje zostaly uleczone. Cialo ma zadziwiajaca umiejetnosc leczenia zranionych uczuc. Nie wiedzialam tego wczesniej bo nigdy nie cwiczylam bo nie jestem takim typem. Czuje sie zdrowa, silna, bardziej odporna na stres, moje cialo jest troche zmeczone ale umysl szczesliwy. Wzruszam teraz ramionami i nigdy o nim nie mysle. Gdy mysl o nim przychodzi do mnie rzadko odchodzi w tym samym momencie nie zostawiajac kolaczacego serca i desperacj czy tesknoty. Moze sprobuj cwiczyc. Mam nadzieje ze ci pomoze i nie bedziesz tracic czasu na myslenie o tym mezczyznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ćwiczenia trochę pomagają.. Ja w sobie wyrobiłam takie nawyki, po prostu czuję potrzebę, żeby mieć sport przynajmniej 2-3 razy w tygodniu... tylko czasem jak sobie jeżdżę tym rowerkiem, to gdzieś tam moje myśli krążą wokół niego... Takie nawyki pomagają przeżyć. Po prostu zamiast siedzieć i użalać się nad sobą, czujemy, że musimy coś zrobić, nie wypaść z rutyny... ale i tak potem te same myśli wracają. Ja teraz czego bym nie robiła, to gdzieś na dnie jest on, ale nie ważne. Zmuszam się, żeby wyjść do ludzi, nawet czasem się śmieję z czyichś żartów... Kiedyś może zacznę się tym cieszyć naprawdę. To jest taka metoda: żeby nie mieć za dużo czasu na myślenie i życie przepływa, czas mija.... tufinka.. a może my same musimy sobie go dać? może same musimy postanowić, że już nie chcemy się martwić, rozmyślać.. ja jeszcze nie jestem na to gotowa, ale może za jakiś czas, może jak z nim porozmawiam za kilka miesięcy.. A co do zdjęć, to nie wiem, być może zostawił je sobie jako miłe wspomnienie. Trudno powiedzieć, co mu w głowie siedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lily greuze
Znam to. Mam 25 lat i rozstałam się ponad pół roku temu. Powody do rozstania leżały prawdopodobnie po równo po obu stronach, raczej drobiazgi, moje czepiactwo, jego olewactwo, choc szanowalismy sie, bardzo kochaliśmy. ale przyszedł kryzys, nudna codziennosc, przestało iskrzyć, mniej zalezalo, wiecej kłótni, wiecie o co chodzi, bo kazdy to przechodzi... Po paru ciagnacych sie kłótniach i cichych dniach poczułam, ze wykanczam sie psychicznie, ze jemu nie zalezy i postanowiłam sie rozstać. we wściekłosci i strasznym zalu powiedzialam mu wiele bardzo złych i brzydkich rzeczy, wszystko co sie nazbierało i bardzo nieładny sposób. Wiem ze bardzo go uraziłam i na jego miejscu straszliwie bym sie obraziła za to co mu powiedzialam. Od tamtej pory nie jestesmy razem. Słyszałam, ze on bardzo cierpiał na poczatku, nie wiem co jest teraz, teraz juz chyba nie. ja przez pare miesiecy nie myslalam o mojej decyzji inaczej niz "bardzo dobra", byłam dumna z siebie ze jestem taka silna. i dopiero teraz, gdy minęło tyle czasu, zaczyna mi sie nagle robić cos złego, tak jakbym dopiero teraz zaczeła "opłakiwać" cały nasz zwiazek i te ponad poł roku bez siebie. wczesniej mialam to w nosie, a moze byłam w jakims szoku pourazowym, a teraz wreszcie moge plakac, tak jakby zerwała sie jakaś blokada. licze ze samo przejdzie, ze czas zaleczy, ze kogos poznam i zapomnę tak jak milion innych ludzi. wolałabym zeby to on zerwał, wiedzialabym, ze juz mnie nie chce i ze to koniec. powiedzcie cos, cokolwiek, ze byłam głupia, ze zepsułam, ze juz za pozno, ze trzeba było walczyc. cokolwiek. kryzys mam od kilku tygodni i chyba oszalaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jinx83 hmm nie jestem w stanie sama sprawić sobie taki zimny prysznic, ale coraz bardziej chyba zaczynam myśleć, że jakby mojemu byłemu zależało, to by się odezwał, ale jemu nie zależy. u Ciebie natomiast sytuacja jest inna, pozostaje Ci czekać. lily greuze z tym szaleństwem to dokładnie wiem o co chodzi, sama myślę, że zaraz sfiksuję ;) wiesz niczego nie zepsułaś, bo to dawno się już psuło, podjęłaś po prostu najlepszą w tamtym czasie dla Ciebie decyzję. Teraz po ochłonięciu, wyparciu tego, żałujesz - zdarza się i tak, czasem dopiero po jakimś czasie uświadamiamy sobie co jest dla nas ważne. Czy on ma kogoś? Czy macie kontakt? Może pora teraz zawalczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A no u mnie bez zmian... tzn. w tym miesiącu dużo wyjeżdżam - i zawodowo w związku z moim doktoratem i później też wakacyjnie.. więc pewnie wrzesień jeszcze jakoś zleci... ciekawe, co potem, jak wytrzymam do grudnia... A co u Ciebie? Jeszcze czekasz z odezwaniem się do niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jinx83 tak czekam, ale powoli myślę, żeby nie pisać nic, bo po co... on też miał się doktoryzować w tym roku, ostatecznie nie wiem co zrobił, ale raczej zrezygnował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm... może za jakiś czas warto... może jak opadną emocje, to jeszcze możesz coś zrobić, może dla Ciebie jest nadzieja... ja zawsze, dokąd mogłam, dokąd to miało sens, próbowałam rozmawiać, wyjaśniać... chociaż czasami to, że człowiek się łudzi nie jest dobre. Ja uważam, że w mojej sytuacji zrobiłam wszystko, co mogłam, porozmawiałam z nim, napisałam list, w którym próbowałam mu wytłumaczyć, co myślę o jego decyzji.... teraz on musi się przekonać, czy może być z matką dziecka. Dzisiaj czuję się, jakbym się cofnęła w czasie o dwa lata. Robię dokładnie to samo, pracuję w laboratorium, słucham muzyki i jestem sama, chociaż ludzie naokoło... tylko, że o 2 lata starsza.... jakiś taki nastrój mi się zebrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ...
smutne jest takie wspomianie przeszlosci, zwlaszcza jak w tamtym okresie bylo sie z ta wlasciwa osoba :( mi od 4 dni jakos sie poprawilo...tzn nie beczę, nie mysle o pisaniu do niego...pewnie nigdy juz nie bedziemy razem ale jakos nie umialabym tez byc z kims innym , dobrze że juz niedlugo szkola..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jinx83 nie wiem już sama, ale chyba bym wolała żeby mi to w końcu powiedział w oczy... może by było łatwiej, poczekam jeszcze... pomyślę... he o liście też myślałam, ale szybko mi ten pomysł wyparował z głowy :) nie, nie cofnęłaś się w czasie, jesteś bogatsza o doświadczenia życiowe, masz więcej pięknych wspomnień, idziemy do przodu... krok po kroczku. kochani proszę o radę i tak Cię podziwiam, że tak długo się trzymasz jakoś, dajesz radę, ja powoli zamykam się na otoczenie, co wiem jest złe... i też się cieszę, że jeszcze miesiąc i studia, coś się zmieni... smutna104 jesteś? co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tufinka Ja kiedys mialam taki zwiazek, 5 miesiecy, wyjechal pracowac w miescie 100 km dalej i po miesiacu podjal decyzje, ze to koniec. Nie moglam sie pogodzic, na sile chcialam cos zrobic. W koncu, po miesiacu spotkalismy sie, oddac sobie cos tam.... i to mi bardzo pomoglo. Nie powiedzial, ze kocha,lub nie. Powiedzial, ze w jego wieku (7 lat starszy) juz nie chce mu sie wysilac. Zrozumialam, ze nie bylam az tak wazna dla niego.. i pomoglo, z czasem sie z tego otrzasnelam. Ale oczywiscie kazdy ma inaczej. Dla mnie taka rozmowa jest wazna. Tylko wlasnie po jakims czasie, kiedy pierwsze emocje opadna, kiedy mozna spojrzec nieco z boku na to, co sie stalo. kochani prosze o rade.. To chyba pierwszy krok: zrozumiec, ze nie bedziecie razem...... a potem zycie nas zaskakuje. Czasem jest tak, ze nagle zaczynamy sie cieszyc ze zwyklej przyjazni, z tego, ze sa znajomi, z ktorymi sie smiejemy z byle czego. Wiecie co, dla mnie chyba zwiazki, faceci to cos najmniej stalego w zyciu. Dlatego jak tylko wchodze w jakis zwiazek, to nauczylam sie nie zaniedbywac przyjazni (nawet jezeli przez jakis czas spotykam sie z przyjaciolmi nieco rzadziej), ani moich pasji, ani mojego kota;) to smieszne, ale jak jakis facet ma cos do tego, to mu mowie, ze kot jest juz ze mna 6 lat i niech najpierw bedzie ze mna tyle lat, jezeli chce byc na jego miejscu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ...
Jinx83 - to jest bardzo ważne by nie zaniedbywać przyjaciół, dobrze postępujesz...mnie to zawsze drazni ten fakt- jak chłopak jest w zwiazku to zawsze znajdzie czas dla kumpla a jak kobieta to nagle przyjaciolki przestają dla niej istnieć, dobrze,że Ty tak nie robisz... ja bedac w zwiazku też znajdywałam dla moich kumpel kilka godzinek,a one dla mnie teraz "miedzy zakupem seksownej bielziny a gotowaniem obiadku...no to jakas godzinka bedzie:) " (a godzinke drogi jade na spotkanie :o )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ...
a co do stałości zwiazku...ja miałam odwrotnie...bardzo stały może nawet zbyt...on już planował przyszłość calkiem poważnie a ja sie zastanawiałam czy to aby ten...to jest chyba najgorsze...nie wiem czy serce czy rozum...coś skłonilo mnie do podjęcia niewłaściwej decyzji... sto razy lepiej czułabym się gdyby chłopak mnie zostawił albo wywinął jakiś okropny numer... zawsze po nieudanych związkach mówiłam sobie "bedzie nastepny, bedzie lepszy"...ale niestety lepszego porzuciłam...wmawiając sobie, że bedzie... ale już lepszego nie będzie :( sory że tak nudze :D a co tam u Was? jak pogoda? u mnie pada całymi dniami, jest calkiem nastrojowo :) brakuje tylko pożółkłych liści ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
jestem z Wami dziewczyny, nie zagladałam tutaj kilka dni bo sie ucze bo poprawki mam;/ehhh do teog juz sily nie mam ale jest plus tego jak sie ucze to przynajmniej nei mysle:D i macie racje ktoras z Was powiedziała zeby nei oddzwac sie calkowice zwiazkowi tzn nie zaniedbywac znajomych z tym sie zgodze w 100%, ja zrobiłam ten bład byłam za bardzo jego a tka nei powinna byc ale przynajmniej teraz juz wiem na przyszłosc, z kazdego bylego zwiazku mozna cos wyniesc pozytywnego i nie powielac takich samych błedow. a oni jeszcze kiedys pozaluja ze nas stracili a jezeli nei to byli ch**ja warci i juz!!:) jestemy same wiec trzeba sie powoli ogarniac i wychodzic do ludzi na imprezy. wokol mnei jest kilku facetow teraz ale ja sie jeszcze boje w cos angazowac wiec nie bede z nikim narazie, moze robie bład no ale coz teraz skupiam sie na sobie i nad tym czego chce zeby sie zregenorowac i juz do tego nie wracac:) cos mnei dzisiaj naszlo na pozytywne myslenie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co... człowiek jest taki mądry, a potem ma sen.. i wszystko się przypomina. Jest on, idzie z naprzeciwka, tylko dwa razy chudszy.. pocałunki, razem wsiadamy do autobusu, jedziemy gdzieś, wysiadamy, znów pocałunki, on mi podaje mój plecak.. i znika, rozglądam się naokoło, ale już go nie ma, budzę się........ on ostatnio znikł z gg, tzn. jest niewidoczny i nie ma opisu.... ale tak poza tym ostatnio bardzo się oderwałam od tego wszystkiego, jestem teraz w Anglii, spotykam dawno nie widzianych znajomych i też nowych ludzi i nawet jest fajnie :) chyba teraz mam właśnie fazę na kontakt z ludźmi, nic na poważnie, jeszcze nie umiem, ale potrzebuję być wśród ludzi, rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eh dziewczyny zazdroszczę wam tego optymizmu, u mnie jest gorzej... nie potrafię nic konstruktywnego z sobą zrobić, płaczę... jinx83 czytając Twoją historię z tym facetem co wyjechał, masz rację mi też będzie potrzebne takie spotkanie, bo do mnie chyba nic nie dociera... tylko coraz bardziej wątpię czy on okaże tyle klasy żeby się ze mną spotkać. co do snów, nie śnił mi się on tylko 2 razy, a tak non stop, codziennie... i dziwne, że potem wariuje ;) ps. zazdroszczę Ci kotka :) kochani proszę o radę heh w moim przypadku to ja czułam się lepiej jak sama kogoś zostawiłam;p jednak nigdy to nie było aż po takim czasie i owi panowie szybko spotykali nową partnerkę. a pogoda jest w kratkę raz świeci słońce, raz pada deszcz - w sumie jak mój nastrój raz lepiej, raz gorzej. smutna104 nom tej nauki na przyszłość nigdy nie zapomnę... tyle głupich błędów człowiek popełnia, ale dostrzegamy to dopiero po fakcie, szkoda. noo ja mam nadzieję, że M. pożałuje jeszcze kiedyś swojej decyzji, bo dla mnie chyba najgorsza jest świadomość, że ja cierpię, a on nie, tak jakby to wszystko nie istniało... kurcze dziewczyny wyślijcie mi trochę tego pozytywnego podejścia do życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja chyba już nie płaczę.. czasem nagle jakiś moment, ale tak to nie. Nawet się śmieję.. tylko potem przychodzi jakiś taki moment, że tęsknię... Ale nie można się poddawać, trzeba się cieszyć każdą lepszą chwilą i po dobrym śnie marzyć, żeby on się nie skończył..... Dzisiaj cieszę się, bo Polska wygrała w siatkę z Niemcami :) /nasz najszczęśliwszy wspólny weekend w lipcu, to było jak w sobotę byliśmy na żaglach a w niedzielę pojechaliśmy na finały ligi światowej/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×