Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kochani prosze o rade :(

Próbowałam sie pozbierać ale nie umiem. Jak to jest . jak wymazać pamięć?

Polecane posty

Ja też tak czasem myślę. Teraz zaczynam sobie przypominać, jak to było przed moimi ostatnimi dwoma związkami. Przez 3 lata byłam sama i pod koniec nabrałam pewnej wprawy w tym, żeby życie płynęło jak najszybciej. Nie zastanawiałam się, właśnie mogłam powiedzieć "żyję, bo żyję". Tylko.. no właśnie, czy wolałabym, żeby jeszcze ten czwarty rok z rzędu być sama? Czy wolałabym nie przeżyć tego nieudanego związku i tego wspaniałego, który jednak trwał tak krótko? Nie. Jeżeli mogłabym cofnąć czas i nie poznać mojego M., nie zrobiłabym tego. Dlatego piszę, że nie żałuję. To w jakiś sposób pozwoliło mi też uwierzyć, że tacy faceci, choć rzadko, czasem się pojawiają w naszym życiu. Teraz mam kilka zdjęć, wspomnienia.. i więcej wiem o sobie, o tym, jakiego faceta potrzebuję, a z jakim nie ma sensu próbować się dogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i usunął nasze zdjęcia.... Ja po powrocie zmieniłam opis na gg na "the show must go on", a on zaczął unikać takiego kontaktowania się, jak to wcześniej robiliśmy. Tak bardzo bym chciała wiedzieć, czy to dlatego, że jednak mu przeszło, że jednak czuje się szczęśliwy z matką swojego dziecka.. Trochę się zastanawiam, czy powinnam zrezygnować z tej rozmowy z nim, czy porozmawiać wcześniej, w najbliższym czasie, czy jednak poczekać do grudnia i zadzwonić, żeby mieć pewność. Myślę, że to jest znak, że przynajmniej próbuje o mnie nie myśleć, nie chwalić się tym, że ze mną był. Myślę, że mimo wszystko zadzwonię do niego w urodziny w grudniu i to nawet jeżeli mi przejdzie.. żeby mieć taką zakończoną sprawę, żeby wiedzieć, że on jakoś żyje, że nie jest nieszczęśliwy..... A mi jest dzisiaj smutno. Chyba się jeszcze łudziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jinx83 przykro mi to słyszeć, hmm do grudnia jeszcze sporo czasu, wątpię, że Ci do tego czasu by przeszło, ta rozmowa może teraz stać się dla Ciebie taką ostatnią iskierką nadziei. U mnie nie ma dni bym o nim nie pomyślała, jestem ciekawa jak mu się tam żyje, jak praca, brakuje mi go... Z drugiej strony myśli jak on mógł mnie tak potraktować, no jak... hey smutna104 a jak u Ciebie? widzicie się chyba prawie codziennie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak będzie, będę gdzieś tam mieć tą iskierkę nadziei, chociaż nie powinnam. Ale chyba nic na to nie poradzę. Ja sobie teraz myślę, że on po prostu świadomie podjął decyzję, że będzie próbował zapomnieć. Teraz połączyło ich dziecko, pewnie skupiają się na opiece, ale czy są w stanie razem żyć.. to będzie wiedział z czasem. Dlatego daję sobie jeszcze ten czas, żeby móc go wtedy spytać, czy jest z nią szczęśliwy, czy umie z nią żyć. Wiem, że niepotrzebnie się łudzę, ale mam nadzieję, że za te 2 miesiące będzie mógł mi z pełną świadomością powiedzieć, że w sobie stłumił to uczucie do mnie, że już o mnie nie myśli i to mi pomoże również przestać robić sobie nadzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
tufinka szkoda gadac..nie chce go spotykac a widze codzinnie jak na zlosc, on nie potrafi ze mna gadac... jedynie tylko obojetne czesc i to mnie dobija totalnie.. a wiem ze sie lampi na mnei jak nie widze, musze cos z tym zrobic... moze zaproponowac mu wyjscie na piwo i pogadac normalnie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
eh przepraszam że ostatnio tak marudziłam.. .:P tamtego dnia musiałam sie mocno wypłakać, zdrzemnąc...potem posmiac i od razu lepiej na pare dni :) macie tak czasem że czujecie jak smutek narasta i dopóki nie wypłaczecie sie do ostatniej kropli to bedzie gorzej? tak bym chciała żeby już sie coś zmieniło..żeby każda z nas znalazła szczęscie...czy miec obok ukochanego mężczyzne to naprawde tak wiele? czy los/Bóg nie może nam tego dać/oddać? jinx83 - w pewnym sensie masz racje...daje to nadzieje że są tacy faceci.. chociaż ja mysle że kazdy ma jakiś limit... ja spotkałam w całym życiu tylko jednego utrata złudzeń boli gorzej gdy straci sie już nadzieje,zludzenia ale uczucia wciąz trwają i tak jak tufinka mówi - może lepiej rozmowa teraz niż w grudniu...te pare miesiecy...pozniej bedzie Ci bardziej obcy... ja mojego chyba jednak nie odwiedze w tym szpitalu...bede go kochac w samotnosci... on predzej czy pozniej znajdzie tą jedyną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba jednak nie mam ochoty teraz z nim rozmawiać.. w sumie to przecież wcześniej sama się dziwiłam, że je jeszcze tam ma. Przecież powiedział mi jasno, nie dawał mi nadziei. Teraz tylko to potwierdził. A czy zadzwonię w grudniu? Zobaczymy. Może właśnie o to chodzi, żeby móc z nim rozmawiać jak z prawie obcym, już nie bliskim mi człowiekiem. A czy jest więcej takich facetów? Nic na siłę, my musimy umieć żyć bez względu na nich. kochani proszę o radę.. chyba Ty sama wiesz, czy chcesz go odwiedzić, ale nie wiem, naprawdę myślisz, że warto kochać kogoś z samotności? Jeżeli zadzwonię do niego w grudniu to właśnie po to, żeby zrozumieć, że on mnie nie kochał tak bardzo jak mówił. Może po to też, żeby wiedzieć, że jest szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna104 z tym wyjściem na piwo i normalną rozmową jestem za, bo ile to można tak trwać w takiej ni to obojętności, ni wrogości taki dziwny stan. kochani proszę o radę nie rozumiem za co Ty przepraszasz :P poza tym tak też tak mam, że muszę coś wypłakać żeby było lepiej, ale ostatnio nawet płakać nie potrafię już. Też chcę być szczęśliwa, chcę kochać i czuć się kochana w dobrym związku z dobrym człowiekiem, który mnie zrozumie, zaakceptuje. jinx83 coś mi się wydaje, że celowo to odwlekasz, ten dzień ostateczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tufinka: i tak i nie. Tzn. owszem, być może celowo odwlekam, ale jednocześnie w sposób naturalny tracę nadzieję. Zajmuję się sobą, codziennością, pracą i o nim myślę coraz mniej. To tak jest, że w pewnym momencie osiągamy taki stan, że robi się wszystko jedno.. no nie do końca, ale w każdym razie jakoś to do nas dociera. Ja nie wiem, czy będę chciała do niego zadzwonić. Może nie zrobię tego ani teraz, ani w grudniu. A czy chcę się łudzić? Co za różnica. Mam wrażenie, że gdybym jutro spotkała kogoś, kto naprawdę byłby wart mojego uczucia przynajmniej w równym stopniu jak mój M., to mogłabym się zakochać. Myślę, że powoli do tego dojrzewam i wbrew pozorom nawet to jego usunięcie zdjęć mi w tym pomogło. Tylko, że teraz nie mam czasu, ani specjalnej okazji, żeby kogoś takiego spotkać. Pracuję, u mnie w instytucie jest stały skład, głównie dziewczyny i ludzie, którzy mają już swoje rodziny. Oczywiście życie nas zaskakuje, dlatego nic nie wykluczam, ale nie spieszy mi się. I tak za ok. rok wyjeżdżam za granicę na dłuższy staż, a może na zawsze. Wiecie, w takich okresach w życiu, jak ten, w którym jesteśmy, najlepiej po prostu wypełnić sobie czas, żeby życie mijało.... Może kiedyś, jakoś wiosną znów popłynę na żaglowcu, a tam prawie za każdym razem kogoś poznawałam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
tufinka Też chcę być szczęśliwa, chcę kochać i czuć się kochana w dobrym związku z dobrym człowiekiem, który mnie zrozumie, zaakceptuje. Ja bym chciała tak chcieć... kiedyś zanim go poznałam to marzyla mi sie milosc, super facet...a teraz nie mysle już tak, nie zalezy mi na żadnym, ani żeby jakiś facet kochal mnie...bo ciągle tylko jego mam w głowie może sobie sama to wdrukowuję ale może jednak jest tak że jestesmy komuś przypisani... on był tak cudowny, tak bardzo mi odpowiadał i czulam sie swobodnie... gdybym tylko wiedziala jak go odzsyskac i czy jeszcze sie da... jinx83 :) " Mam wrażenie, że gdybym jutro spotkała kogoś, kto naprawdę byłby wart mojego uczucia przynajmniej w równym stopniu jak mój M., to mogłabym się zakochać" - też dobre podejście :) to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam powodzenia w spotkaniu tych nowych oby lepszych :) dobrze,że jesteście już na takim etapie albo do takiego dochodzicie... ja natomast jestem coraz bardziej zamknięta na facetów, tzn rozmawiam, jest miło ale związków sobie nie wyobrażam.. jeszcze czekam na jakiś cud...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
jeszcze mam takie dziwne wahania nastrojów np przecież to wszystko jego wina... laski itp. ale pozniej nachodzą mnie takie czułe myśli, że to wszystko to bzdury którymi normalni ludzie sie nie przejmują, i że go kocham...no bo w sumie co z tego że pisał tym modeleczkom jakie są piękne i w ogole skoro z żadną sie nie związał...tylko szkoda że dopiero teraz tak mysle :( z drugiej strony jego "profesjonalizm' wiem że imrpezował rok temu z jakimis małolatkami...wkurzyłam sie o to miał z nimi foty... a ze mnąfot na wstawiał..widocznie świetnie sie bawił...w sumie to może zasłużył na to wszystko chciał tego, to teraz ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na każdą sytuację można spojrzeć z różnych stron. To nie zawsze jest tak, że rozstanie jest winą jednej strony. Nawet mój M. z jednej strony taki idealny, tak nam było dobrze ze sobą... ale z drugiej sam potrafił ze mnie zrezygnować. Trzeba sobie to uświadomić, że oni potrafią żyć bez nas, że nie jesteśmy dla nich aż takie ważne. Upierają się przy swoich decyzjach bez względu na to, czy one są dobre. kochani proszę o radę.. Ty też musisz sama podjąć decyzję, czy chcesz się od tego uwolnić. Można żyć wspomnieniami bardzo długo, ale można starać się żyć teraźniejszością i przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest. Piszesz, że rozmawiasz z facetami, ale zamykasz się na związek z nimi. Może to nie są tacy faceci, jakich byś chciała, może żaden Cię nie zachwycił. Ja też rozmawiam z facetami, nawet czasem sprawdzam, czy się któremuś podobam (np. w ten weekend mi się to zdarzyło), ale jak na razie okazuje się, że jak tylko widzę, że owszem, że któryś z nich jest zainteresowany, to ja się wycofuję. Po prostu nie ciągnie mnie do nich wystarczająco, nie mają w sobie "tego czegoś". Nie możemy kogoś pokochać, ale możemy się bawić, spotykać z ludźmi, rozmawiać, realizować swoje hobby. Nie zawsze uczucie przychodzi jak grom z jasnego nieba, czasem trzeba pozwolić sobie kogoś polubić, a potem przychodzi coś więcej. Jeszcze jedno: nie ma czegoś takiego jak dwie połówki jabłka. Nie ma jednego człowieka, który jest nam przeznaczony, po prostu jedni pasują nam bardziej, drudzy mniej. Z jednymi trzeba się docierać, z drugimi wszystko jest od początku łatwo, a z jeszcze innymi po prostu nie da się stworzyć udanego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
kochani prosze o rade wolisz kochac w samotnosci??czasami gdy brak nam odwagi to najlepsze rozwiazanie z tego wszystkiego. z tym to doskonale Cie rozumiem..ale cos takiego wiaze sie z tym ze pozbawiamy sie tego zeby byc szczesliwa...dlatego moze warto to zmienic?? dziewczyny..z czestem to wszystko minie.. mnie akurat dopadła jesienna depresja nic totalnie mnei nie cieszy, chodze taka przygnebiona, nie umie rozmawiac z ludzmi bo sie ich boje;/ tufinka bylemu mialam zaproponowac rozmowe i wyjscie na piwo, ale tez tego nie zrobiłam bo sie boje jego reakcji i pewnei tego nie zrobie;/ czuje ze powoli umieram... nawet nie wiecie jaki to dziwny stan jest:( totalnie nic mi sie nie chce, jakos ludzie tez za mna nie przepadaja jak kiedys, teraz wole sie smiac nic cos powiedziec bo sie boje ze bedzie zle , juz sama nie wiem co robic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
masz smutna racje... :( cięzko kochać w samotnosci .. dzisiaj jużprawie do niego pojechałam...byłam w tramwaju...ale robilam wszystko by minął czas odwiedzin...jechałam z koleżanką i ona mnie zachecała...wspierała...czułam że to możliwe że pójde tam pogadam z nim...ale tak sie nie stało czemu to nie jest łatwiejsze... jak jrestem w domu to mysle że to absurd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna104... Teraz właśnie ludzi potrzebujemy najbardziej.. ale rozumiem Cię. Oni nie chcą już słuchać o naszym żalu i w pewnym sensie mają rację. Pewnie czują się niezręcznie, jeżeli się znów wspomina o swoim byłym, nie wiedzą co powiedzieć. Ja np. już nie mówię o tym, tylko tutaj piszę i myślę... Ale staram się w miarę normalnie żyć i tylko tak w środku mi smutno. Czasem trzeba udawać, że wszystko jest ok i przynajmniej próbować znaleźć jakieś lepsze momenty. Ostatnio znikł zupełnie, ani opisów, ani zdjęć... i raz zajmuję się sobą, a zaraz potem zaczynam tęsknić... A co z moją rozmową z nim? Nie wiem, też nie czuję się teraz na siłach. Chyba czuję, że jakbym teraz się do niego odezwała, to po pierwsze złamałabym swoje wcześniejsze postanowienie i to, co mu obiecałam, że nie będę się odzywać. Poza tym chyba to by mi nie pomogło tylko tęskniłabym jeszcze bardziej. Chyba dzisiaj wszystkie mamy dzień słabości....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
miałyscie racje tufinka i jinx83 ;) wyjscie do ludzi, ciągłe zajęcia to jednak dobre lekarstwo :) dzisiaj wyszłam... bylam zupełnie inna niż tydzień temu...otworzylam sie na ludzi. Już nie jest tak że cokolwiek nie zrobie to i tak mam myślec i cierpiec, teraz próbuje od nowa. MIałam zajęcia na basenie ze szkoły i poznałam parę osob naprawde miłych i fajnych :) no i taką dziewczyne co już wczesniej znalam,...ona to jest dopiero...praca, szkoła, kilka zajęc sportowych...w takim życiu nie ma czasu na myslenie o miłosci i zmartwienia :) poza tym wyszłam z domu bez chusteczek i postanowiłam że nie moge w tym wypadku płakac :D (dobra metoda :P ) aa i w takim serialu słyszalam " jesli jestesmy sobie przeznaczeni to predzej czy pozniej bedziemy razem" :) wiem że to jakiś glupi serialik,ale wziełam to do siebie .a Wy też wierzycie w przeznaczenie? :) pozdrawiam i miłego dnia ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
w sumie tez w to wierze, chocaiz czasmi watpie w to bo sie nei odzywamy nic totalnie... i w ogole ludzie ktorzy sie kochaja rozchodza sie nazawsze a on mnie przeciez nie kochal wiec zaczynam czasmi w to watpic no ale coz co ma byc to bedzie.. przeznaczenia nei da sie zmienic. ja chcialam sie zapisac na Salse:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie:) widzę, że też coś zaczynacie robić dla siebie. Właśnie o to chodzi. Ja nie wierzę w przeznaczenie, bo gdybym wierzyła, to już dwa razy musiałabym się załamać. Za pierwszym razem byłam tego bliska.... Ale teraz wierzę, że życie jakoś się układa. Raz jest lepiej, a raz gorzej. Mówi się, że gdyby w życiu były same tzw. szczęśliwe chwilę, to tego szczęścia byśmy nie doceniali. Dlatego może czasem muszą być te gorsze dni, żeby później docenić szczęście, które nas spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę panuje pozytywne myślenie u was, ja niestety się łamię... Gdziekolwiek wyjdę na imprezę, ze znajomymi, poznać kogoś nowego - myślę sobie, szkoda, że go tu nie ma, co robi, szkoda, że to nie on itp. Próbuję, próbuję ale nie potrafię się od tego uwolnić... To jest jaki wirus komputerowy, którego nie można usunąć, który zawsze gdzieś siedzi przyczajony i powoli powoli zaraża plik po pliku. Smutno mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
chciałabym Ci jakoś pomóc tufinko ale nie wiem jak :( ... sama po sobie widzę,że chyba nie można nic na siłe...i żadne słowa też nie pomagają, trzeba po prostu przetrwać. jedyna metoda to może wypłakać się ze wszystkich łez jakie masz i na parę dni jest spokój. masz rację że to troche jak z wirusem. próbujesz nie myśleć, ale to samo sie przebija do świadomości...może trzeba zainstalować nowy system ? dziwne...w dzień taki jak dzis nie przejmuje sie niczym...nawet jakbym sie dowiedziała że ma dziewczyne, od tygodnia mam chyba coś w rodzaju radosnego otumanienia ...oby mi nie przeszło :) ale mysle że nasz nastrój zależy też w dużej mierze od tego co nam sie przytrafia i jacy ludzie nas otaczają, a na to chyba nie mamy aż tak wielkiego wpływu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE SPODZIEWALAM SIE..........
Czuje sie podle, wlasnie leglo w gruzach moje malzenstwo.... Zostane sama z dzieckiem... Kocham meza, swiat mi sie zawalil, nie umiem sie pozbierac !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
ale co się stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
jesli ten topik o zdradzającym meżu jest Twój to przeczytałam narazie początek... aż mi niedobrze jacy faceci to są świnie...te teksty o paluszkach i cycuckach?!! :o :o jak napalony prawik...a przeciez miał Ciebie, dziecko...no masakra brak słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie spodziewałam się... przykro mi to czytać... kochani proszę o radę ja już chyba wszystko wypłakałam, ale nie potrafię iść dalej... a otaczają mnie cóż szczęśliwi, zadowoleni ludzie i jakoś jak patrzę na to szczęście ich robi mi przykro, że ja tak nie potrafię się cieszyć życiem. oh jak ja Ci zazdroszczę tego Twojego podejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
i tak pewnie niedługo mi minie, już znam ten stan...rok od zerwania...takie wzloty miałam kilka razy i gdy myslalalm że juz sie uporałam to wracało znowu :) nie wiem może to hormony? fazy ksiezyca? że jednego dnia jestesmy silne, pełne wiary, zadowolone z życia a innego dnia bezbronne, potrzebujące miłosci, oparcia? jednego dnia wszystko wywołuje w nas wspomnienia, kazda piosenka, a innego nie ma już znaczenia. a może tylko ja mam takie wahania nastroju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
tufinko ściskam Cię mocno:* Ja też ostatnio jestem raz na górze raz na dole z emocjami...Podobnie jak koleżanka wyżej, czasem myślę, że już się poniekąd wyleczyłam z niego, że jest ok, aby potem znowu smutna rzeczywistość sprowadziła mnie do parteru... Najgorsze nadal są te spotkania z nim, kiedy go widzę, słyszę i czuję :( Gdy np. dzisiaj widziałam go smutnego to zaraz w głowie rodzi się myśl typu " może tęskni za mną...".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miło tak mieć wsparcie w was dziewczyny, dziękuję :) kochani proszę o radę mam nadzieję, że dobry humor już Ci tak pozostanie, bo naprawdę bardzo długo się z tym męczyłaś... Ja właśnie jestem chyba w fazie potrzebuję wsparcia, miłości, potrzebuję go... ale on już mnie nie. smutnamegi witaj;* widzę u Ciebie też huśtawka emocjonalna, heh czyżbyśmy my wszystkie miały to przejść, pytam w imię czego tak cierpimy? Ja to z jednej strony Ci zazdroszczę, że go widzisz, wiesz co u niego a z drugiej współczuje, bo to musi być bardzo trudne dla Ciebie. Ja nie wiem co słychać u mojego eks (nawet trudno pisać o nim eks...), wiele razy chciałabym napisać, spytać jak się ma, opowiedzieć mu coś z mojego życia, brakuje mi go nie już jako partnera ale jako przyjaciela. To smutne, przecież jeszcze w czerwcu mówiliśmy o zaręczynach... a może mi się tylko wydawało, że to taki poważny związek, może nie chciałam czegoś widzieć? Dlatego dalej nie potrafię pojąć jak można tak zapomnieć, jak z dnia na dzień można stać się obcym dla najważniejszej dla nas osoby. I o to zrobiłam z 10 kroków w tył... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba wszystkie tak mamy... ja też, niby sobie radzę, a potem znów słucham jakiejś piosenki i kojarzy mi się z nim. Niby chciałabym wiedzieć co u niego, ale wiem, że najlepiej by było w ogóle go nie spotkać, nie mieć kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochani prosze o rade ..
no i do mnie to też wróciło jak bumerang...nie wiem kiedy sie to skończy... bo jeszcze pare dni temu cieszyłam sie że jestem wolna, podobało mi sie kilku kolesi, ale teraz mysle że kazda znajomosc jest płytka..że to bylo jedyne prawdziwe uczucie w moim życiu...może dlatego że nikt nigdy nie był dla mnie taki dobry jak on, nie starał sie o mnie jak on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×