Czy powiedzieć rodzinie faceta, ze oni rozwalaja nam zwiazek?

Jestesmy ze soba 4 lata i to bardziej taki zwiazek na odleglosc. Teraz mieszkalismy razem jakis rok, ale ze rodzice i siostra mojego faceta buduja razem z nim dom blizniak w swoich stronach (550 km ode mnie) to ciagle do niego dzwonia, zeby wracal, ze musi tam pomagac itd. Przez te jego ciagle wyjazdy i przyjazdy ciagle sie klocimy i powiedzialam ze jak teraz pojedzie to juz koniec z nami. Nie rozumiem tego, ze on jest tam niezbedny. Tam jest przeciez 3 facetow, ktorzy dadza sobie rade z dogladaniem budowy, a sama dom buduje firma przeciez. Mielismy tutaj zostac jeszcze rok a potem razem sie przeprowadzic, ale przez ta jego rodzine znowu musze zostac sama. Chce im przekazac ze mam do nich pretensje, ze nie pomagaja nam, tylko wszystko psuja miedzy nami. Wydaje mi sie ze tylko oni sie licza. Zaczelam ich nienawidziec.

oczywiście że powiedzieć. z kur-wami trzeba walczyć. a tacy sa własnie jego rodzice jak piszesz. pierd;ol ich i zadzwoń i wygarnij.

Nie wiem co im powiedziec, mam do nich przez to wszystko zle nastawienie. Wiedza ze nie jest nam latwo, bo zwiazki na odleglosc nie sa latwe, to jeszcze ciagle synalek ktory ma prawie 35 lat na karku jest im potrzeby. Powinni sie chyba cieszyc ze starym kawalerem nie zostanie.

Chcę tylko wyjaśnić, że na tej budowie może i być gromada facetów i fachowców, a Twój i tak będzie chciał pomóc i po babrać się w męskiej robocie. To tyle :)

Wiesz, że to nic nie da, tylko pogorszy sytuację. To Twój facet powinien się zorientować, że jechanie przez całą Polskę po to, żeby pomóc i znów wrócić jest dziwne. Zwłaszcza, że, jak piszesz, jest tak ekipa fachowców. Pogoadaj z nim, bo chyba nie dociera do niego to, co mówisz. I pamiętaj na przyszłość, że wychodząc za niego za mąż bierzesz też jego rodzinę...

chyba nie traktuja cie powaznie (rodzina faceta) nie uwazają ze moze byc cos miedzy wami powazniejszego, bo swoim zachowaniem pokazują ze to oni nadal sa i byc powinni najwazniejsi dla niego no coz jesli wrocisz im uwage to jedyne czego mozesz byc pewna to to ze napewno cie znienawidza, beda uważac za wredna i zwistna bedzie ci bardzo trudno utrzymac poprawne stosunki z nimi

skoro to ma być też jego dom, to chyba powinien się trochę na tej budowie udzielać. Ciężko powiedzieć, czy oni robią to specjalnie, czy naprawdę chcą, by było robione tak jak on chce. Chyba ten rok możesz poczekać, aż budowa będzie zakończona

Wiec co ja mam zrobic? :( Kurde znowu siedziec sama i czekac az laskawie on nie bedzie im chwilowo potrzebny? Dodam ze on wcale nie ma zamiaru jechac i za chwile wrocic. Wyprowadza sie ode mnie, mowiac mi ze raz na jakis czas bedzie przyjezdzal, a ten czas nie potrafi blizej okreslic :o

looooooooo ale to nie dla niego dom, tylko dla rodziców i siostry

Jeśli oni dzwonią do niego tylko po to , żeby go od ciebie zabrać to rozmowa z nimi nic nie da. Zrób coś czego nikt z nich się nie spodziewa i pojedź razem ze swoim facetem na tą budowę pomagać. W ten sposób ty będziesz blisko swojego faceta i zobaczysz jak tam sprawa naprawdę wygląda a jego bliscy przekonają się do ciebie. Pomyślą że jesteś równa baba skoro przyjechałaś z tak daleka pomagać im w budowie.

Juz 3 lata zyje "sama" i jeszcze kolejny rok ma tak byc? Ja juz dawno mu powiedzialam ze taki zwiazek wyciska ze mnie resztki energii. Nie nadaje sie do zycia na odleglosc.

Zapytaj czy na czas, kiedy go nie ma, masz sobie znaleźć kochanka. Dowiedz się od niego, co on tam tak ważnego robi, że cała firma budowlana nie potrafi go zastąpić.

A czy Twojemu facetowi zależy na Tobie?

Gdybym tylko mogla pojechac to zrobilabym to. Mam jednak tutaj prace, a w przyszlym roku dziecko ma komunie, dlatego nie moge sie stad ruszyc. Plany byly takie, ze po komunii wszyscy razem sie tam przeprowadzamy.

nie mow z prostej przyczyny nikt oprocz was nie moze rozwalic waszego zwiazku

WIesz co to nie ich wina tylko twojego faceta, gdyby mu zależało ta czasie z tobą to by nie jeździł tam cały czas. Ma swój rozumek i powinien wiedzieć że 3 facetów sobie tam poradzi, on po prostu woli tam być a nie z tobą.....

nie łudź się kobieto, z tego piszesz widzę że mu ani troche nie zależy

Caly czas mowi ze chce byc ze mna i nie wyobraza sobie zycia beze mnie, ale kiedy powiedzialam mu ze jak wyjdzie to koniec z nami to przyjal to do wiadomosci, wiec sama nie wiem czy mu zalezy. Widze ze bardziej zalezy mu na rodzinie.

Jakie dziecko? Wasze? Chyba nie, bo tylko 4 lata jesteście razem...

Macie racje. Jemu nie zalezy:(

zawsze szczery - nadejszła wiekopomna chwila, że pierwszy raz się z Tobą zgadzam. no faktycznie 3 lata to sporo. Wy się do tego domu właśnie macie przeprowadzić, czy to dla jego rodziny tylko?

To moje dziecko. ehh zycie mnie nie rozpieszcza...

"Chce im przekazac ze mam do nich pretensje, ze nie pomagaja nam, tylko wszystko psuja miedzy nami. Wydaje mi sie ze tylko oni sie licza. Zaczelam ich nienawidziec." jakie to piekne i wyrozumiałe

My w tym domu tez mamy zamieszkac. Nie wiem jak mam sie zachowac, co robic, jak postepowac. Nie mam z kim o tym wszystkim rozmawiac, a wiadomo ze z facetem nie bede. Moze jakos mnie pokierujecie jaka droga mam isc i jak do tego wszystkiego podejsc.

zawsze szczery - nadejszła wiekopomna chwila, że pierwszy raz się z Tobą zgadzam. obiecaj, ze za kazdym razem gdy tak sie stanie nie bedziesz o tym pisac

Mówiłaś mu, że przez te wyjazdy psuje się między Wami? (jeśli tak, to jaka była reakcja?)

On wie ze sie psuje, bo te jego wyjazdy zawsze konczyly sie klotniami. Jaka reakcja? W sumie zadna. I tak jedzie, chocby sie nie wiem co dzialo jedzie tam. Mowi ze musi i koniec.

Mowi ze musi i koniec. w wolnym tlumaczeniu - tak chce i koniec pilka po twojej stronie, a rodzice nie sa tu strona konfliku

Na oko ile portwa jeszcze ta budowa?

pomysl sobie jak zajebiscie bedzie mieszkac w 1 blizniaku z takimi tesciami :) bedziesz pisac: on znow do nich polazl a ja siedze sama QQ